- W empik go
Egzotyczne rośliny owocowe do naszego ogrodu - ebook
Egzotyczne rośliny owocowe do naszego ogrodu - ebook
„Egzotyczne rośliny owocowe” to pozycja obowiązkowa dla tych, którzy nie wyobrażają sobie życia bez swojego ogrodu, ale też dla tych, którzy swoją przygodę z ogrodem dopiero zaczynają. Autor ze znawstwem opisuje 20 ciekawych i egzotycznych gatunków roślin, które z powodzeniem można uprawiać w polskich ogrodach. Dzieli się również z czytelnikami swoim bogatym doświadczeniem i udowadnia, że warto spróbować czegoś nowego i zaznajomić się z figą, cytryńcem czy malinotruskawką. Te oryginalne rośliny niejednokrotnie zaskakują swoim wyglądem, pięknie kwitną i owocują, odwdzięczając się w ten sposób za okazaną troskę, przy czym nie wymagają wcale więcej zabiegów niż nasze rodzime grusze, truskawki czy jabłonie.
W przygotowaniu II część opisująca kolejne ciekawe rośliny i przyjazne pszczoły nadające się do każdego ogrodu.
Rośliny to wdzięczny obiekt naszych pragnień, czasami westchnień i starań - odpłacają za nasz wysiłek, pięknie się rozwijając, kwitnąc i owocując. Kto nie wie, jakie to uczucie, powinien naprawdę spróbować, a kto już wie, nie trzeba go namawiać.
Wojciech Grzelak – z zawodu germanista, a z zamiłowania pozytywnie „zakręcony” ogrodnik-pasjonat, który bardzo chętnie i w przystępny sposób dzieli się swoją wiedzą. Zapalony grzybiarz, wielbiciel różnych rodzajów muzyki, literatury i filmu. Smakosz najdziwniejszych egzotycznych owoców i orzechów, eksperymentujący kucharz... taki trochę „człowiek renesansu”.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8147-699-7 |
Rozmiar pliku: | 9,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Witam serdecznie wszystkich, którzy ogrodem już się zajmowali, zajmują, jak też tych, którzy chcieliby się nim zająć, chociaż jeszcze nie są tego pewni. Witam pasjonatów, półpasjonatów i amatorów, do których ja też jakiś czas temu należałem. Ogród to przebywanie na świeżym powietrzu, trochę ruchu, gimnastyki, od czasu do czasu większy wysiłek, ale zawsze to wytchnienie od dzisiejszego szybkiego tempa życia, odreagowanie stresu, wyciszenie, ciekawe smaki i zapachy oraz satysfakcja z tego, co się robi. A rośliny? Rośliny to wdzięczny obiekt naszych pragnień, czasami westchnień i starań, odpłacają za nasz wysiłek, pięknie się rozwijając, kwitnąc i owocując. Kto nie wie, jakie to uczucie, powinien naprawdę spróbować, a kto już wie, tego nie trzeba namawiać. Oczywiście czasami rośliny też chorują, ale wtedy naszym zadaniem jest im pomóc.
A dlaczego właśnie te rośliny? Dlaczego nie znakomite przecież i wartościowe polskie gruszki, jabłka, czereśnie, wiśnie, truskawki, poziomki i wiele innych? Bo człowiek chce spróbować czegoś nowego, egzotycznego, niespotykanego, pochwalić się czymś ciekawym, odnaleźć nowy smak, zapach i kolor. Przecież mniej więcej ta sama strefa klimatyczna co u nas występuje również w Azji i Ameryce Północnej i tam też są ciekawe i wartościowe rośliny, które można posadzić w naszym ogrodzie. Od czasu, kiedy Polska otworzyła się na świat, pojawiła się możliwość zdobycia takich właśnie sadzonek. Nasze polskie gruszki, jabłka itd. – oczywiście że też, ale znajdźmy także miejsce dla paru intrygujących nowości. Czy warto spróbować? Pewnie, że warto! Spróbujemy?
Cały czas powiększam bazę zdjęciową, tak by móc zaprezentować wszystkie rośliny z mojego ogrodu w każdym istotnym momencie ich rozwoju, od wczesnej wiosny do wczesnej zimy. Na marginesie muszę przyznać, że dzięki temu podszkoliłem się również w posługiwaniu się aparatem fotograficznym, co mam nadzieję widać na zdjęciach, a co wcześniej nie było moją mocną stroną.
A na koniec kilka słów zachęty: każdy z nas, naprawdę każdy, może założyć i uprawiać ogród, bo nie jest to wcale (jak uważają niektórzy) dziedzina dla wybranych. Wystarczy zastosować się tylko do kilku podstawowych zasad, np. wybrać odpowiednie stanowisko, zapewnić odpowiednie pH gleby, dobrze udeptać ziemię przy sadzeniu, żeby przy korzeniach nie było pustych przestrzeni, porządnie podlać na początek, a resztę zrobi za nas natura. Czy to może być aż tak proste? Ależ tak, trzeba tylko chcieć i nie poddawać się, jak na początku coś nam ewentualnie nie wyjdzie. Ćwiczenie czyni mistrza.
P.S. Mam nadzieję, że opisy roślin, jak też dołączone do nich zdjęcia, będą na tyle dokładne i interesujące, że dadzą Wam możliwość wybrania roślin odpowiednich do Waszych potrzeb i zainteresowań.
Pozdrawiam i niech Wam ogród darzy!
Wojciech GrzelakAKEBIA
Akebia trójlistkowa (Akebia trifoliata)
Akebia pięciolistkowa (Akebia quinata)
JAKA TO ROŚLINA?
Akebia to wieloletnie pnącze z rodziny krępieniowatych dorastające nawet do 7–10 m wysokości, występujące naturalnie w Azji (Chiny, Japonia, Korea). Poszczególne odmiany akebii mogą różnić się liczbą liści lub ich kolorem, wielkością i barwą kwiatów, jak też rozmiarem, kolorem i minimalnie smakiem owoców. W uprawie ogrodowej nie są to jednak znaczące różnice, a podane informacje można zastosować do wszystkich odmian akebii. Bardzo lubi się wspinać i wykorzysta do tego każdą okazję (płot, krata na murze, altana, palik, drzewo, inna roślina). Jeśli już zdecydowaliśmy się na akebię, to warto kupić od razu przynajmniej 2 odmiany (trój- i pięciolistkową), tym bardziej że jako pnącze nie zabiorą nam powierzchni ogrodu (pójdą przecież w górę), a efekty będą ciekawsze i łatwiej będzie uzyskać owoce. W kwietniu/maju roślina zakwita niewielkimi gronami intensywnie i dosyć egzotycznie pachnących kwiatów, gdzie obok kilku małych, męskich (same pręciki) rośnie najczęściej jeden, dużo większy, żeński (kilka słupków). Owoce dojrzewają najczęściej we wrześniu (ostatnie na początku października).
SADZENIE
W zasadzie możemy kupić tylko sadzonki ukorzenione, w doniczkach, tak więc akebię można sadzić od wiosny do jesieni. Jeśli już uzyskamy owoce, to możemy wysiać nasiona do doniczek i w ten sposób pozyskać nowe rośliny. Jest ona rośliną półzimozieloną, co oznacza, że traci na zimę tylko część liści, chociaż jeżeli temperatura spada poniżej minus 15–20 stopni, to traci wszystkie liście. W bardzo mroźne zimy część nadziemna może przemarzać, ale roślina powinna wiosną odbić z korzeni. Akebia jest dosyć mrozoodporna, ale szczególnie przez pierwsze dwa lata dobrze jest ją w miarę możliwości zabezpieczyć (słomą, agrowłókniną). Trochę mniej wytrzymała jest odmiana trójlistkowa.
UPRAWA
Akebia zdecydowanie najlepiej czuje się w półcieniu. Nie jest specjalnie wymagająca co do gleby, ale preferuje gleby żyzne, przepuszczalne, obojętne, o pH 6–6,5. Ponieważ co roku wytwarza dużo masy zielonej, należy ją dokarmiać, a na początek zapewnić jej dobry start w nowe życie pod naszą opieką. Dołek o wymiarach 50×50×50 cm wypełniony mieszanką dobrej i słabszej gleby w stosunku 3:1 z dodatkiem kompostu i obornika szybko pozwoli przełamać „pierwsze lody” i roślina ruszy w górę. Lubi umiarkowane podlewanie, ale jeśli gleba jest przepuszczalna, to z nadmiarem wody też daje sobie radę (u mnie rośnie obok wylotu rynny). Nie lubi natomiast przesuszania. W ciągu pierwszych kilku lat nie ma większej potrzeby cięcia (poza pędami suchymi i chorymi). Kiedy zauważymy, że roślina ma w dolnych partiach coraz mniej liści, możemy dokonać radykalnego cięcia, tzw. odmładzającego. Obcinamy wszystkie pędy na wysokości około 1,5 m (a nawet 0,5 m, jeśli chcemy to zrobić bardziej radykalnie), pobudzając roślinę do wytworzenia nowych, młodych pędów. Ten zabieg najlepiej przeprowadzić wczesną wiosną, przed rozpoczęciem wegetacji. Jeśli natomiast akebia pięknie zarasta nam ścianę, a trochę mniej liści na dole nam nie przeszkadza, to możemy ją spokojnie puścić „luzem” i zobaczyć, co zrobi.
OWOCE
Według niektórych źródeł akebia w Polsce nie owocuje, co jest oczywiście nieprawdą. Ażeby uzyskać owoce, najlepiej posadzić dwie, a nawet (nie żałujmy sobie) trzy odmiany blisko siebie, wtedy dzięki zapyleniu krzyżowemu mamy dużo większe szanse na uzyskanie plonów. Można też jej pomóc, zapylając ją przy pomocy delikatnego pędzelka na zasadzie pręcik–słupek, pręcik–słupek itd. Przy odrobinie wprawy robi się to błyskawicznie, prawie tak samo szybko, jak się to czyta. Zapylenie wszystkich kwiatów, które są w naszym zasięgu, powinno zająć maksymalnie 5–10 minut. Jak zacznie owocować, to robi to już corocznie (czasem więcej, czasem mniej). Owoc jest podłużny, barwy zielonkawej, kremowej, fioletowej (w zależności od odmiany) o wymiarach od 5 do 15 cm. Kiedy zaczyna dojrzewać, pęka wzdłuż, ukazując miękkie, słodkie i delikatne w smaku wnętrze z dużą ilością pestek. Miąższu nie ma aż tak wiele, ale jest naprawdę oryginalny i smaczny, a do tego, jak jesteśmy na zewnątrz, to fajnie pluje się pestkami.
NA CO ZWRÓCIĆ UWAGĘ?
Kiedy zabieramy się do zjedzenia miąższu akebii, starajmy się nie nagryźć skórki, bo jej smak szybko zepsuje nam przyjemność z jedzenia tak słodkiego owocu.
Owoce najlepiej zjadać w ogrodzie lub gdzieś na zewnątrz, bo wtedy możemy sobie pluć pestkami na prawo i lewo.
GDZIE MOŻNA JĄ ZDOBYĆ?
Niektórzy ogrodnicy mają ją już w swojej ofercie, a jak nie, to można ją kupić na Allegro i w różnych szkółkach, które prowadzą sprzedaż wysyłkową.
CYTRYNIEC CHIŃSKI
Cytryniec chiński (Schisandra chinensis)
JAKA TO ROŚLINA?
Jest to pnącze z rodziny cytryńcowatych, które naturalnie występuje w Azji, z Syberią włącznie, więc jego mrozoodporność jest bardzo wysoka. Na temat cytryńca i jego korzystnych właściwości zdrowotnych oraz zawartych w nim substancji pojawiło się w ostatnich latach tak wiele artykułów, że każdy, kto będzie chciał pogłębić swoją wiedzę w tym temacie, zrobi to z łatwością. Wystarczy wspomnieć, że zawiera dużo witamin, biopierwiastków, olejek eteryczny składający się z wielu substancji czynnych, a ponadto pektyny, fosfolipidy, fitosterole, schizandrynę itd. Lista jest naprawdę długa. Podobnie długa jest lista schorzeń, przy których można stosować różnego rodzaju preparaty z cytryńca. Warto wspomnieć, że polujący na Syberii myśliwi przeżuwali owoce lub liście cytryńca, żeby zwiększyć wytrzymałość i koncentrację. Cytryniec jest pnączem dwupiennym, które do uzyskania owoców wymaga „samczyka” i „samiczki”, chociaż ostatnio w sprzedaży pojawiły się odmiany samopylne, np. Sadova No. 1. W maju/czerwcu roślina zakwita drobnymi białymi kwiatkami (chociaż jest też odmiana z kwiatami czerwonymi), a owoce w kolorze czerwonym dojrzewają, w mniejszych lub większych gronach, w sierpniu/wrześniu. Jeśli cytryniec się zadomowi, to rośnie dosyć szybko – 1–2 m rocznie (może po latach dorastać do 10 m), tak więc warto dać mu jakąś podporę (płot, siatkę, drzewo, ścianę domu), ponieważ pędy leżące na ziemi nie owocują.
SADZENIE
Przy sadzonkach z gołym korzeniem (uzyskujemy je najczęściej sami z odrostów korzeniowych) najlepszym okresem sadzenia jest jesień (odrosty są wtedy dobrze rozwinięte i ukorzenione), ale dobrze przyjmą się również wiosną odrosty pozostawione przez zimę. W przypadku ukorzenionych sadzonek w doniczkach (a te zdecydowanie przeważają w ofertach firm ogrodniczych) można je sadzić prawie przez cały rok, z wyjątkiem miesięcy zimowych. Ponieważ cytryniec co roku wytwarza duże przyrosty i dużą masę zieloną, potrzebuje także dużo substancji odżywczych. Możemy go częściej nawozić albo już na starcie stworzyć mu warunki do szybkiego rozwoju. W tym drugim wypadku proponuję wykopać dołek o wymiarach 60×60×60 cm i wrzucić do niego mieszankę dobrej, żyznej gleby lub torfu zmieszanych ze słabszą ziemią, kompostem i obornikiem. Obornika nie trzeba żałować, bo proszę mi wierzyć, że cytryniec nie będzie go wąchał, tylko wyciągnie z niego to, co najlepsze.
UPRAWA
Cytryniec nie przepada za bezpośrednimi promieniami słonecznymi (szczególnie młode rośliny). Wystarczy mu miejsce dobrze oświetlone, znakomicie czuje się w świetle rozproszonym, tak więc polecam stanowisko półcieniste, najlepiej zaciszne. Lubi glebę żyzną, przepuszczalną, o pH w okolicach 6–6,5. W przypadku cytryńca ważne jest utrzymywanie wilgoci w glebie, ponieważ bardzo źle znosi przesuszanie. Po zadomowieniu się roślina zacznie się rozrastać za pomocą rozłogów wypuszczanych z korzeni bocznych. Możemy je zagospodarować, rozszerzając obszar uprawy cytryńca lub wsadzając do doniczki i robiąc prezent sąsiadom lub znajomym. Według wielu źródeł po 2–3 latach powinno się wybrać 2–3 główne pędy, a resztę wyciąć, jak również dokonywać przecinki na wiosnę. Jest to oczywiście jak najbardziej wskazane, ale jeśli ktoś lubi gęste pnącza, które moim zdaniem wizualnie prezentują się świetnie i również owocują, to dałbym cytryńcowi trochę luzu. Ja dałem i nie żałuję.
OWOCE
Na początku warto powiedzieć, że w praktyce wykorzystać można wszystkie części rośliny: korzenie, korę, liście i owoce. Ponieważ jednak nie chcemy jej wyrywać ani obdzierać z kory, skupmy się na dwóch ostatnich. Cytryniec nazywany jest owocem o pięciu smakach. Moim zdaniem owoce nie nadają się do bezpośredniej konsumpcji, ponieważ potrafią „wykręcić” twarz, chociaż widziałem osoby, którym one smakowały. Skórka owocu jest leciutko słodkawa, miąższ tak kwaśny, że aż cierpki, a pesteczki (po rozgryzieniu) gorzkawe, słonawe i trochę pikantne. Nadają się one natomiast na nalewkę, do herbaty zamiast cytryny, jak też można ich użyć jako dodatku do dżemów z różnych owoców (podbijają smak i czynią go lekko pikantnym). Z suszonych liści natomiast można parzyć herbatę, która w smaku trochę przypomina zieloną herbatę z cytryną. Można też spróbować żuć liście cytryńca (wzorem myśliwych z Syberii). Nie próbowałem, ale podobno daje to efekt wzmacniający, lekko pobudzający i wyostrza widzenie w ciemności.
NA CO ZWRÓCIĆ UWAGĘ?
Osoby z nadciśnieniem tętniczym, chorobami układu krążenia i chorobami serca powinny próbować cytryńca i wszelkich produktów, które go zawierają, jednak z umiarem. Kupując cytryńca, pamiętajmy o tym, żeby kupić „samca” i „samiczkę” lub od razu odmianę samopylną.
GDZIE MOŻNA GO ZDOBYĆ?
Coraz więcej ogrodnictw posiada go w swojej ofercie, więc warto się rozejrzeć w okolicy, a jak nie, to pozostają oczywiście Allegro i różne szkółki, które prowadzą sprzedaż wysyłkową.