Ekonomia moja prywatna - ebook
Ekonomia moja prywatna - ebook
Takie wrażenie odnosił autor. Szczególne wątpliwości budziło tłumaczenie pojęcia „wartości”, pojęcie w pewnym sensie kluczowe. Wartości dobra, czy produktu nie tworzy praca. Budziło to wątpliwości już u fizjokratów francuskich XVIII w. Budziło i u autora. Pojęcie „wartości”, jako pochodna pracy ludzkiej, spowodowało wiele nieszczęść. Toczyła się wielowiekowa walka o równy podział wartości. W istocie o równy podział dóbr przyrody.
„Ekonomia moja prywatna” jest próbą określenia i uporządkowania dla sobie samego zjawisk związanych z „wartością”. W trakcie „rozmyślań” pojawiały się kolejne wątki, których autor nie znalazł w dostępnej literaturze ekonomicznej. W ten sposób powstała amatorska wypowiedź „profana” ekonomii, z którą autor pragnie zapoznać czytelnika. Być może opisanie ich znajdzie uznanie u interesujących się ekonomią
Kategoria: | Ekonomia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66149-20-5 |
Rozmiar pliku: | 1,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Krótka przedmowa
Poniższa wypowiedź jest wyrazem osobistych poglądów nieprofesjonalisty, zainteresowanego ekonomią, jako jedną z dziedzin związanych blisko z działalnością życiową człowieka, a zawierającą w swoim składzie wiele niejednoznaczności. Zestawiając poglądy autorytetów ekonomii na poszczególne elementy tej nauki, można znaleźć bardzo różne i często sprzeczne zdania o ich istocie i funkcji (np. Milton Friedman – Maynard Keynes) Dowodzi to braku jednomyślności naukowców w przedmiocie i generuje nawet przeciwstawne sobie teorie i zalecenia. Błędne poglądy u ekonomistów, czy polityków pociągają za sobą błędne, czy wręcz przestępcze decyzje. Wystarczy uprzytomnić sobie historyczne konsekwencje i wręcz nieszczęścia, jakie pociągnęły za sobą błędne analizy pojęcia „wartości” i „wyzysku” w marksistowskich i bolszewickich praktykach gospodarczych. Poniższa wypowiedź, pozbawiona waloru naukowości, jest efektem wieloletnich, pobieżnych zainteresowań tematem i próbą własnego spojrzenia na niektóre aspekty ekonomii. Tematyka tu podjęta jest nadal aktualna, nie można jej pomijać w dzisiejszej praktyce gospodarczej. Brak wykształcenie ekonomicznego u autora niechaj będzie usprawiedliwieniem braków tych wypowiedzi. Napisanie jednej „pracy” nasunęło kolejne refleksje i tak powstało sześć części, które nie wyczerpują w całości tematu i wymagałyby może przepracowania i wielu poprawek. Staną się zapewne dla czytelnika, szczególnie profesjonalnego, źródłem krytyki, ale może i bardziej profesjonalnej analizy. Autor prosi o wyrozumiałość dla zbyt amatorskiego przedłożenia tematów.
Napisano celem zaznajomienie swoich bliskich z poglądami autora i wzbogacenia ich wiedzy o niektóre aspekty z pogranicza ekonomii bez myśli o publikacji. Za namową przyjaciół autor zmienił zdanie i postanowił zaznajomić z tymi uwagami szerszego czytelnika.
Ekonomia moja prywatna
Wstęp
Ekonomia jest dziedziną nauki niejednoznaczną. Poszczególne kategorie ekonomiczne, takie jak wartość, wartość dodana, rola pieniądza, funkcja stopy procentowej, konkurencja, funkcja ceny, popyt i podaż, kryzys, recesja i ich przyczyny są często niejednoznacznie rozumiane i dyskutowane przez poszczególnych ekonomistów. Odmienność poglądów na te kategorie świadczy, że ekonomia jako nauka nie konstruuje twierdzeń całkowicie prawdziwych. Dowodem tego jest też falowy rozwój organizmów gospodarczych, od recesji do kryzysu, a ekonomiści nie potrafią znaleźć poprawnej recepty na takie zawirowania. Gdyby ekonomia była nauką całkowicie ścisłą, to rozwój gospodarczy stanowiłby linię o charakterze wznoszącym, bez zakłóceń. Jak dotąd ekonomia nie stworzyła systemu spójnych, w pełni prawdziwych pojęć, tak jak to jest w matematyce, lub w fizyce, która w czasie swego rozwoju systematycznie tworzy zdania, czy pojęć w pełni prawdziwe.
Podejmiemy próbę dyskusji na pewne podstawowe składowe ekonomii, zapewne nierozpatrywane w tej nauce w formie przedłożonej w tej pracy. Wyrazimy je w bardziej ścisłych i lub w bardziej poprawnych stwierdzeniach. Przedłożymy także pewne własne, może kontrowersyjne, konstrukcje myślowe, jako próbę pewnego uogólnienie składników ekonomii? Pojawienie się Internetu umożliwia wypowiadanie się i rozpowszechnianie także nieprofesjonalistom na różnorodne tematy, co zapewne w jakiejś mierze wzbogaca potencjał myślowy wielu dziedzin wiedzy.
Elementem rozważań w tej pierwszej wypowiedzi niech będzie pojęcie „wartości”. Postaramy się stworzyć i prześwietlić system uściślonych pojęć, dotyczący tego elementu ekonomii, oczywiście w odniesieniu do dobra materialnego, niematerialnego, czy duchowego. Operować będziemy tym pojęciem w oderwaniu od codziennej praktyki gospodarczej, w której wartość rozumiana jest jako kategoria opisywana przez cenę rynkową. Chcemy mówić o wartości w sposób czysto teoretyczny.
Składniki „ekonomii mojej prywatnej”
Podmiot
Układy wchodzące w kontakt i interakcję ze światem zewnętrznym, czy miedzy sobą i przenoszące na siebie lub na inne składniki świata zewnętrznego wytwory własnej, lub cudzej działalności, nazwiemy podmiotami. Będzie to wiec przedsiębiorstwo, organizacja społeczna, czy polityczna, pojedynczy człowiek, zorganizowana grupa ludzka, lecz i wszystkie inne składniki świata ożywionego, zespoły społeczne zwierząt, pojedyncze osobniki, rośliny, bakterie i także wirusy, czy całe ekosystemy. Interakcje między tymi podmiotami, czymkolwiek one są, mają zbliżony charakter i przebieg. W toku dalszych wywodów i kolejnych wypowiedzi stwierdzenie to zostanie udokumentowane. Podmiotem zatem będziemy nazywać wszystko to, co dokonuje poboru składników świata zewnętrznego, wytwarza takie składniki, lub dokonuje wymiany składników między sobą.
Przedmiot
Zewnętrzne natomiast składniki rzeczywistości w stosunku do podmiotu, które ten pobiera lub tworzy i przekazuje innym podmiotom, zwać będziemy przedmiotami (także dobra całkowicie emocjonalne, czy duchowe, także żywe, czy abstrakcyjne np. klimat, krajobraz, wytwory duchowe w rodzaju wiersza, czy obrazu). W niektórych wypadkach przedmioty mogą także pełnić funkcje podmiotów i na odwrót. I tak zwierze, jeśli jest aktywnym uczestnikiem interakcji z środowiskiem, wtedy pełni rolę podmiotu, a jeżeli jest elementem biernym w stosunku do innego podmiotu, składnikiem interakcji między podmiotami lub środkiem zaspokojenia potrzeb podmiotu, to powiemy o nim, że pełni funkcje przedmiotu. (Powyższe stwierdzenia obarczone są niedoskonałością i niepełną precyzją, niech jednak takimi pozostaną. Oddają w pewnej mierze rozumienie tych pojęć).
Ekonomia
Ekonomię będziemy uznawać za opis interakcji miedzy podmiotami, lub miedzy podmiotami, a przedmiotami, takich interakcji, które spełniają na terenie podmiotu, nawet jeśli jest to całe społeczeństwo, poniżej opisane dwie funkcje, to jest zapewniają homeostazę i przeciwdziałają wzrostowi entropii podmiotu. Do ekonomii włączymy zatem interakcje między podmiotami zorganizowanymi, strukturami społecznymi, podmiotami o funkcjach wytwórczych, lub także między składnikami materii ożywionej i środowiskiem, ponieważ te interakcje mają podobny lub zbliżony charakter, jak interakcje miedzy ludźmi w procesie wymiany i gwarantują spełnienie owych dwu funkcji. Mamy tu na myśli interakcje między ekosystemami, między zwierzęciem, czy rośliną, a środowiskiem, między bakterią, a jej środowiskiem, czy człowiekiem, oraz interakcje podmiotów tożsamych między sobą. Wszystkie te interakcje mają podobną lub nieraz identyczną strukturą i przebieg. Jest to zatem odmienne widzenie ekonomii, a przez ekonomistów zawodowych zostanie zapewne uznane za nie w pełni słuszne.
Właściwości podmiotu
Celem bardziej jednoznacznego rozbioru zagadnienia, najpierw należy opisać zjawiska, czy procesy którym podlega podmiot, czy to będzie pojedynczy człowiek, organizacja gospodarcza, społeczna, zwierzę, czy roślina. Występują one i dotyczą wszystkich podmiotów wchodzących w interakcje ze sobą i tworzących treść ekonomii według tej wypowiedzi.
1. Tak więc każdy z podmiotów odznacza się właściwością, którą nazwiemy „homeostazą”. Termin ten funkcjonuje w fizjologii i jest w pełni zrozumiały w medycynie. Homeostaza oznacza stałość środowiska wewnętrznego podmiotu lub równowagę, zapewniającą niezakłócone funkcjonowania. Homeostaza ulega stałym wahaniom w wyniku wewnętrznej fluktuacji funkcji podmiotu lub w wyniku interakcji ze środowiskiem. Podstawową potrzebą podmiotu jest utrzymanie tej homeostazy na stałym poziomie, poziomie równowagi. Podmiot obdarzony jest mechanizmami gwarantującymi mu taką homeostazę. Mechanizmy te określić można terminami wziętym z cybernetyki, m. in. pojęciem sprzężenia zwrotnego. W naukach medycznych mechanizmy te są precyzyjnie opisane.
2. Drugą znamienną cechą każdego podmiotu jest entropia. Entropia jest pojęciem paralelnym, zbliżonym, choć ma wydźwięk bardziej rozszerzony i dynamiczny. Homeostaza to pojęcie obrazujące bieżący stan podmiotu, jego bieżącą równowagę wewnętrzną, natomiast entropia to miara uporządkowania podmiotu w skali czasu i przestrzeni w wymiarze szerszym. podmiot obdarzony jest mechanizmami gwarantującymi stałość poziomu entropii lub umożliwiający zejście jej do niższego poziomu. Najogólniej mówiąc „entropia” to miara uporządkowania lub nieuporządkowania układu. Wyraża się matematycznie uproszczonym wzorem odpowiadający (w cybernetyce) ujemnemu logarytmowi z prawdopodobieństwa. Najwyższe uporządkowanie zatem to ujemny logarytm ze stanu pełnej pewności, czyli z „jeden”. Im niższa entropia tym większe uporządkowanie. Spotyka się też pojęcie negentropii. Pojęcie entropii wprowadził do nauki w termodynamice Rudolf Clausius, a w cybernetyce Robert Wiener. Entropia dotyczy termodynamiki i cybernetyki, lecz możne to pojęcie odnieść do opisu zjawisk ekonomicznych. Oba zjawiska, to jest homeostaza i entropia, w obrębie podmiotu współdziałają ze sobą i tworzą wspólny mechanizm „zarządzający” podmiotem. Homeostaza jest stanem, entropia jest procesem.
Funkcjonalność podmiotu
Wychodząc z pozycji tych dwóch właściwości można już zdefiniować funkcjonowanie podmiotu. Podstawą jego funkcją jest konieczność utrzymania stałości własnej homeostazy, to jest równowagi fizjologicznej i strukturalnej oraz stanu entropii. Podmiot obdarzony jest mechanizmami, gwarantującymi mu zachowanie takiej równowagi. Uzyskuje ją między innymi poprzez interakcje z otoczeniem, to jest z przedmiotami, czy to będzie ciało materialne, czy zespół cech środowiska, czy samo otoczenie przyrodnicze oraz interakcje z innymi podmiotami. Podmiot musi posiadać mechanizmy, które mu zapewnią tę bieżąca homeostazę, lecz i pozwolą na zahamowanie wzrastającej entropii. Najprostszym przykładem dla człowieka jest utrzymanie homeostazy w wyniku spożywania pokarmu, a przeciwdziałanie wzrostowi entropii poprzez leczenie choroby. Ten najprostszy przykład obrazuje w sposób dokładny istotę zagadnienie. Jedną z podstawowych potrzeb podmiotu jest więc konieczność utrzymania entropii na stałym poziomie i/lub jej stałego uzyskiwania niższej entropii.
Wartość
W świetle powyższego można pokusić się o zdefiniowanie pojęcia wartości. W ekonomii, jako nauce – w naszym rozumieniu – o wzajemnych interakcjach między podmiotami, funkcjonuje szereg pojęć, które wraz z innymi elementami, w sumie można uznać, po ich zestawieniu, za tkankę ekonomii. Takimi pojęciami są np. potrzeba, użyteczność, praca, wydajność, sprawność pracy, dążenia, szereg pojęć wysoce specjalistycznych i technicznych: kapitał, koniunktura, recesja, kryzys no i jedno ze znaczących: pojęcie „wartości” dobra.
Rozważymy zatem pojecie wartości, które funkcjonuje w nauce ekonomii od samego jej powstania i zaprzątało umysły wielu ekonomistów z Adamem Smithem na czele. Dyskutowanie nad tym pojęciem, czy zjawiskiem ekonomicznym nie jest łatwe, ponieważ na ten temat napisano wiele, co dowodzi, że jest to pojecie niejednoznaczne i nie do końca zdefiniowanego.
Określenie wartości
Mając na uwadze pojęcia omówione powyżej (homeostaza, entropia), można w przybliżeniu ustalić, czym jest „wartość” przedmiotu, czy dobra, które zostaje przez podmiot zaabsorbowane.
Cechę tę, to znaczy wartość, ma zatem każdy przedmiot, który pozwala utrzymać homeostazę absorbującego go układu na stałym poziomie lub przeciwdziałać wzrostowi entropii szeroko pojętej tego układu, lub obniżyć entropie układu, który jest tego przedmiotu absorberem. Udokumentować to można szeregiem przykładów.
Przedmiot (lub podmiot), który nie spełnia tych funkcji, nie posiada dla podmiotu wartości. Przedmiot, który burzy homeostazę lub podwyższa entropie podmiotu, uznamy za nie tylko nie posiadający wartości, lecz przypiszemy mu „wartość ujemną” (np. bakterii, czy wirusowi.). Teza ta jest bardzo względna, ponieważ prawie wszystkim przedmiotom realnego świata można przypisać cechę użyteczności, a więc i wartości. Przykładem może być przedmiot o nazwie „krajobraz”, który może cieszyć oko, a wiec stanowić obiekt handlu, jako element turystyki, ma więc cechę wartości w naszym rozumieniu. Poszczególni ekonomiści w różny sposób definiowali pojęcie wartość przedmiotu. Próbowali ustalić źródło powstawania wartości. Uznawali, że tym źródłem jest ludzka praca. Ludzka praca przenosi na przedmiot wartość. Czy te ich poglądy były słuszne? Należ więc rozważyć to zagadnienie bardziej szczegółowo.
Praca jako generator wartości
Co może przenieść na przedmiot, jako wytwór działalności produkcyjnej, praca? Ekonomiści operowali pojęciem czasu pracy (Smith, Marks,) jakiego należy użyć, by uczynić z substancji przedmiot użyteczny i jego wartość oceniali według ilości pracy potrzebnej do jego wytworzenia. W potocznym zrozumieniu, wartość przedmiotu byłaby więc większa, gdyby zastosowano więcej czasu na produkcje przedmiotu, a więc wolniejsza praca nadawałby przedmiotowi większą wartość. Ekonomiści omijali te trudność, postulując tzw. społecznie niezbędny czas pracy, potrzebny do wyprodukowani przedmiotu. Należy jednak zastanowić się, co właściwie przenosi się na przedmiot podczas jakiejkolwiek pracy. Czy czas pracy może być miernikiem wartości przedmiotu? Czy sam proces pracy, to jest przemieszczanie materii z miejsca na miejsce, może być miernikiem wartości, bo przecież praca to nic innego, jak takie przemieszczanie przedmiotu, jego obróbka lub przetwarzanie w przeróżnych formach materialnych. A co z np. pisaniem wiersza, jak ocenić jego wartość w kategorii czasu pracy, jako miernika wartości przedmiotu.
Właściwe źródło wartości
Nie wdając się w zbędne dyskusje, należy nadmienić, że praca to przecież nic innego, jak wydatkowanie energii na pewnej drodze. Jeśli pominiemy pojęcie „drogi”, to pozostanie nam samo pojęcie energii. Wytwórca, kimkolwiek jest, czy to człowiek, czy koń, czy maszyna energetyczna, wydatkowuje podczas pracy energie. A zatem o wiele prościej jest uznać, że za wartość przedmiotu odpowiedzialna jest porcja wydatkowanej energii na jego wytworzenie. Kłopot z czasem pracy i jego długością znika tu w ocenie wartości dobra. A z fizyki wiemy, że w procesie każdej pracy zostaje wydatkowana pewna porcja energii. Część tej energii zostaje zużyta na samo przemieszczenie, obróbkę przedmiotu, reszta uchodzi w postaci rozproszonej do otoczenia. Nie ma sposobu, by całą porcję energii zużyć na pracę. Stosunek energii zużytej na samą pracę do całkowitej energii wydatkowanej w procesie takiej pracy nazwiemy sprawnością energetyczna pracy. Na wytwarzany produkt przechodzi więc wartość tej porcji energii, którą wydatkujemy w procesie pracy z pominięciem energii rozproszonej. Wartością przechodzącą na produkt jest tylko ta część energii, która przekształcona została w ruch, z pominięciem tej, która została rozproszona. Tak więc niezależnie od długości czasu pracy i niezależnie od wydatkowania całkowitej porcji energii, na produkt przechodzi tylko wartość tej cząstki energii, która jest przekształcona bezpośrednio w pracę. Taka sama porcja energii przechodzi na produkt niezależnie od sposobu produkcji, zmianie ulega tylko porcja energii rozproszonej. Tak więc posługując się pojęciem energii, jako miarą, można ustalić precyzyjnie i bezbłędnie wartość prouktu i tym samym wartość wymienną i tą miarą porównać ekonomicznie ze sobą wytwory ludzkiej pracy.
Wartość przedmiotów, do których wyprodukowania zużyto te same porcje energii, przekształconej w pracę, jest porównywalna. Można by tę wartość wyrażać w kaloriach, czy dżulach, jako „jednostkach płatniczych”, lub ustalić wartość jednostki energii w środkach płatniczych i w ten sposób mieć precyzyjny miernik porównawczy. Energia rozproszona nie powinna wchodzić do miary wartości przedmiotu. Wytwarzając przedmiot jakąkolwiek metodą, ilość energii niezbędnej do jego wytworzenie, przekształconej w pracę, będzie zawsze tożsama, i tylko ta energia świadczy o wartości. Ktoś zapyta: a wartość surowca? Odpowiedź jest prosta: jego wartość to nic innego, jak wartość energii niezbędnej do jego pozyskania, wracamy więc do początku rozumowania. Pozostaje do rozważenie pozycja energii rozproszonej.
Rola energii rozproszonej w wytwarzaniu wartości
Wytworzenie przedmiotu w jakikolwiek sposób, ręcznie, czy mechanicznie, niezależnie od metody, zawsze wymaga wydatkowania dokładnie tej samej ilości energii, natomiast każda z metod powoduje straty rozproszone o różnym potencjale. Wytwórca musi jednak odzyskać wartość tej straconej energii, bo inaczej nie będzie w stanie powtórzyć procesu wytwórczego. Do wartości produktu podczas wymiany, a więc do wartości energii zużytej na sam proces pracy, należy jednak dodać i wartość energii rozproszone w procesie pracy i tą wartość odzyskać. Powstaje tu pewna trudność pojęciowa. Znowu ten kto pracuje nieoszczędnie, nadaje produktowi wyższą wartość. I tak w istocie jest. Obiektywna wartość jego produktu jest wyższa od wartości innych produktów, przy wytworzeniu których doszło do straty zmniejszonej porcję energii rozproszonej. Tyle tylko, że w procesie wymiany dóbr, jego produkt nie zyska aprobaty innego wytwórcy, lub nabywcy, który wybierze podczas wymiany tożsamy produkt uzyskany przy niższej stracie energii, wytworzony więc za pomocą mniejszej porcji energii całkowitej. Zmusi tym samym pierwszego wytwórcę do rewizji jego sposobu wytwarzania i szukania sposobu na redukcje energii rozproszonej, lub wyeliminuje go z procesu wymiany. Porównywalne zatem będą produkty wytworzone przez tożsamą porcję energii niezbędnej w procesie o najwyższym współczynniku sprawności pracy, to znaczy przy minimalnej wielkości energii rozproszonej. Uznanie podczas wymianu znajdzie produkt paradoksalnie o najmniejszej wartości, produkt przy wytwarzaniu którego uległa rozproszeniu najmniejsza porcjaj energii (a więc w gospodarce rynkowej najtańszy).
Wartość własna przedmiotu
Cały ten tok rozumowania jest niepełny i uproszczony. Jeżeli bowiem produktem powstającym w wyniku pracy jest produkt zawierający sam w sobie energie, a więc produkt rolnictwa, mówiąc ogólnie, produkt przyrody ożywionej lub produkt organiczny, to do tak wyżej opisanej wartości, powstającej w procesie produkcji, należy dopisać wartość energii zawartej w strukturze tego przedmiotu, nadanej mu przez przyrodę, jako produktowi przyrody ożywionej, lub jako produktowi przyrody z zamierzchłej epoki (np. węgiel) Wartość takiego wytworu będzie więc zawierać wartość energii zużytej w procesie pracy, plus energia potencjalna produktu. Jako przykład można podać wyznaczenie wartości np. ryb złapanych podczas połowu.
I tak wydatek energetyczny łowienia ryb wynosi np. 2000 kalorii. Dodajemy straty energii na przemianę podstawową, daje to np. stratę 3000 kalorii. Tyle więc powinna wynosić wartość złowionych ryb, mierzona wartością energii, straconej na ich złowienie. Za wartość tych ryb należałoby otrzymać równowartość tych 3000 kal. podczas wymiany. Jednakże złowione ryby reprezentują swoją własna wartość energii. Cały połów wart jest zatem sumie energii wydatkowanej przez pracownika plus energia złowionych ryb. Ryby te reprezentują więc sumę tych wartości w procesie wymiany np. 50 000 kalorii. Tę energię samego produktu, czy przedmiotu nazwiemy „wartością własną” produktu, cokolwiek to jest.
Zagadnienie jest jednak jeszcze bardziej złożone. Wartość wraz z wartością własną, nie musi zostać przypisana przedmiotowi jako coś stałego, bezwzględnego. Ta wartość może ujawniać się dla jednego odbiorcy, a dla innego pozostawać rzeczą martwa, a zależeć to będzie od bieżącej użyteczności produktu. Jest to więc zjawisko niestałe. Taka wartość może ujawnić się w sposób zmienny w czasie, na kształt krzywej. Wyznacznikiem jest tu bieżąca użyteczność przedmiotu i subiektywna ocena wartości. Pojęciem bliskim tej kategorii myślowej jest zjawisko wartości krańcowej.
Zawartość informacji w przedmiocie
To jeszcze nie wszystko. Produkt poza wartością całkowitą (wartość pracy plus wartość własna), wyrażaną za pomocą jednostek energii, obdarzony jest cechami nie dającymi wyrazić się w jednostkach energii. Przedmiot ma kształt, urodę, smak, i inne cechy organoleptyczne, czy cechy o wyrazie emocjonalnym. Te cechy określić można jako ładunek informatyczny dobra. Porcja ryb, której wartość własną określimy za pomocą ładunku energetycznego, w zależności od gatunku lub upodobań konsumenta, obdarzona jest mniejszym, czy większym ładunkiem informatycznym pod postacią smaku, wyglądu, czy rzadkości. Tego ładunku nie da się wyrazić ani ilościowo, ani jakościowo. A od tego ładunku informacji, zawartego w przedmiocie, zależy też całkowita wartość przedmiotu. Jest ta wartość oczywiście zmienna.
Można tu dodać, że – być może – ten ładunek informatyczny dałoby się wyrazić za pomoc jednostek energii(?). Należałoby może opracować coś w rodzaju równoważnika energetycznego informacji, na kształt równoważnika cieplnego pracy w termodynamice. Wtedy można by wymierzyć w jednolitych jednostkach całą wartość przedmiotu, zarówno jako sumy energii wydatkowanej w procesie pracy, energii własnej przedmiotu, i równoważnika energetycznego informacji, zawartej w przedmiocie. W ten sposób całą wartość przedmiotu mierzono by za pomocą jednolitych jednostek. Tylko jak określić wartość informacji zawartej w smaku ryby, w kształcie trzewika, czy wierszu? Zagadnienie wymagałoby chyba osobnego studium. Dla wyrażenia pełnej wielkości wartości przedmiotu, taki równoważnik byłby potrzebny. Pozwoliłby zobiektywizować ocenę całej wartości przedmiotu niezależnie od jego wartości rynkowej. Natomiast człowiek, czy jakikolwiek inny przedstawiciel świata zwierzęcego, obdarzony jest intuicyjną lub wynikającą z doświadczenia miarą informacji zawartej w przedmiocie. Sprowadza się to do wewnętrznej oceny przedmiotu za pomocą receptorów zmysłowych i aparatu umysłowego.
...ciąg dalszy ksiązki w pełnej wersji