Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Elastyczny mózg - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
25 sierpnia 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Elastyczny mózg - ebook

Żyjemy w czasach, w których zaczynamy coraz lepiej rozumieć funkcjonowanie naszego umysłu i możemy tę wiedzę zastosować w praktyce. Leonard Mlodinow, słynny amerykański fizyk, w swojej najnowszej książce "Elastyczny mózg" opisuje mechanizmy odpowiedzialne za proces elastycznego myślenia, chcąc zachęcić czytelników do pracy nad ich własnymi możliwościami. Pokazuje, w jaki sposób można kształtować i wykorzystywać ogromny potencjał kreatywności tkwiący w każdym z nas. Każdy z nas bowiem - jeśli tylko zechce - może wiele zrobić, by zacząć myśleć bardziej twórczo, oryginalnie i innowacyjnie. A właśnie takie myślenie jest dzisiaj kluczem do sukcesu.

Podążając za rozważaniami Mlodinowa, dowiadujemy się, w jaki sposób wyzwolić się z utartych przekonań i przywyknąć do niejednoznaczności i sprzeczności. Uczymy się wychodzić poza konwencje i formułować zupełnie nowe pytania, a także porzucać głęboko zakorzenione założenia i odkrywać nowe drogi dla naszych myśli. "Elastyczny mózg" to nie tylko pasjonująca lektura, ale również bezcenne narzędzie stworzone dla czytelników przez jednego z najbardziej kreatywnych myślicieli naszych czasów.

Leonard Mlodinow - amerykański fizyk i autor książek znany ze współpracy pisarskiej ze Stephenem Hawkingiem. Uzyskał doktorat w zakresie fizyki teoretycznej na University of California w Berkley, pracował jako Alexander von Humboldt Fellow w Max Planck Institute i wykładał na California Institute of Technology. Autor wielu książek popularnonaukowych, takich jak "Nieświadomy mózg. Jak to, co dzieje się za progiem świadomości, wpływa na nasze życie" oraz "Krótka historia rozumu. Od pierwszej myśli człowieka do rozumienia Wszechświata", uhonorowanej nagrodą Mądra Książka Roku 2016.

Kategoria: Literatura piękna
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8169-752-1
Rozmiar pliku: 740 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział 1

Radość zmiany

Zagrożenia i obietnica

W początkach istnienia telewizji na ekranach pojawił program The Twilight Zone (Strefa mroku)8. W jednym z odcinków na Ziemi lądują przedstawiciele rasy Kanamitów, kosmici mający blisko 3 metry wzrostu. Mówią nieznanym ludziom językiem, ale dzięki zdolnościom telepatycznym umieją się porozumieć z ONZ i oficjalnie zadeklarować, że przybyli na Ziemię wyłącznie po to, aby wspomóc ludzkość. Przekazują ludziom księgę napisaną w ich własnym języku, a kryptografowie szybko odczytują jej tytuł jako To Serve Man9. Samego tekstu nie potrafią jednak rozszyfrować.

Z czasem dzięki kanamickiej technologii udaje się przeistoczyć pustynie w żyzne zielone pola uprawne, a w rezultacie rozwiązać problem głodu i biedy. Kilku szczęśliwcom umożliwiono nawet udział w wyprawie na planetę Kanamitów, rzekomo będącą rajem. Właśnie w tym momencie kobiecie z grupy kryptografów udaje się złamać szyfr. Zapoznaje się ona z treścią książki To Serve Man, a następnie w te pędy rusza w kierunku statku, do którego właśnie wsiada jeden z jej przełożonych, Michael Chambers, wytypowany do wycieczki na obcą planetę. „Nie wsiadaj! – krzyczy kobieta do Chambersa. –Ta księga to książka kucharska!”. Książka, w której ludzie stanowią główny składnik dań10.

Kryptografka odkryła, że kosmici przybyli na Ziemię, aby pomóc ludziom – tyle że pomóc im tak, jak rolnicy pomagają indykom w dniach bezpośrednio poprzedzających Święto Dziękczynienia. Najwyraźniej mieli też poczucie humoru, skoro zostawili nam książkę z przepisami, według których zamierzali nas przyrządzać. Chambers próbuje wysiąść, ale za nim stoi trzymetrowy kosmita. Przybysz nie chce stracić ważnego składnika swojego gulaszu, więc uniemożliwia Chambersowi ucieczkę.

Oczywisty morał z tej historii jest taki, że w życiu nie ma nic za darmo – chyba że samemu jest się przedmiotem transakcji. Historia o Kanamitach to jednak również opowieść o zagrożeniach i obietnicach, jakie wiążą się ze zmianą i z nowinkami. Zwierzę, które zapuszcza się na nowe dla siebie terytorium, może tam odkryć źródło pożywienia, ale równie dobrze samo może stać się pożywieniem. Organizmy poszukujące czegoś nowego mogą na obcym terenie doznać krzywdy, stanąć oko w oko z drapieżnikiem, ale z drugiej strony, jeśli będą się starały za wszelką cenę unikać tego, czego nie znają, to nie uda im się odkryć obfitych źródeł pokarmu i umrą z głodu.

Te, które znalazły sobie bezpieczną niszę, niezmienność warunków chroni przed natychmiastową koniecznością badania nowych obszarów lub poszukiwania nowych rozwiązań. Tyle że warunki w końcu się zmieniają, a zwierzęta mają większe szanse na przetrwanie, jeśli wcześniej zdążyły już zgromadzić informacje na temat nowych miejsc żerowania, możliwych dróg ucieczki, dostępnych kryjówek i tak dalej. Biolodzy wskazują, że w takich przypadkach ujawniają się różnice między gatunkami. Psy chętnie badają nowe terytoria, ponieważ są potomkami wyjątkowo śmiałych wilków, które miały odwagę szukać jedzenia w pobliżu obozowisk pradawnych ludzi prowadzących koczowniczy tryb życia11. Ptaki zamieszkujące złożone i zmienne środowiska, a więc żyjące na przykład na obrzeżach lasu, wykazują większe skłonności do badania nowych terenów niż te, które funkcjonują w otoczeniu charakteryzującym się większą stałością.

Dziś to my, ludzie, musimy się przystosowywać – ponieważ nasze fizyczne, społeczne i intelektualne warunki życiowe zmieniają się szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Na przykład zbiór dostępnej wiedzy naukowej rośnie w tempie wykładniczym. Oznacza to, że liczba publikowanych artykułów podwaja się w pewnym stałym tempie, tak samo jak pieniądze inwestowane przy stałej stopie procentowej. Dorobek naukowy rozpatrywany w skali globalnej podwaja się mniej więcej co dziewięć lat. Taki stan rzeczy utrzymuje się już od dłuższego czasu, ale dawniej łatwiej było za tym nadążyć, ponieważ jeśli wartość wyjściowa jest niewielka, to jej podwojenie nie skutkuje powstaniem dużej ilości dodatkowej. Dziś jednak mamy do dyspozycji tak wielki zbiór wiedzy naukowej, że ważna granica została przekroczona. Dziś podwojenie zasobów wiedzy co dziewięć lat oznacza powstanie zbioru faktów, których żaden pojedynczy człowiek nie zdołałby objąć mocą swojego umysłu. Na przykład w 2017 roku ukazały się ponad 3 miliony nowych artykułów naukowych. To tempo przyrostu danych przewyższa nie tylko możliwości poznawcze praktyków danej dziedziny, ale przewyższa również możliwości samych czasopism naukowych. Skutek jest taki, że między 2004 a 2014 rokiem wydawcy stworzyli ponad 5000 nowych tytułów naukowych, aby jakoś pomieścić ten zalew informacji12.

Z podobną ekspansją wiedzy mamy również do czynienia w świecie produkcji, w związku z czym funkcjonowanie wielu ważnych branż zależy od dostępu do wiedzy eksperckiej, której jeden człowiek nie jest w stanie sam opanować. Tajniki najróżniejszych zagadnień, od transformatorów prądu przez wtryski paliwa, a na chemii kosmetyków czy produktów do włosów skończywszy, opisuje się dziś w setkach książek, a część tej wiedzy ma charakter autorski i pozostaje tajemnicą konkretnych przedsiębiorstw działających w danej branży. Szczegóły „optymalizacji formowania wtryskowego płynnej gumy silikonowej zgodnie z zasadami logiki rozmytej” mogą nas specjalnie nie interesować, zagadnienie to okazuje się jednak na tyle istotne, że w 2005 roku Firmin Z. Sillo napisał na temat książkę liczącą aż 190 stron.

Jeszcze bardziej dynamiczny przyrost obserwujemy w sferze mediów społecznościowych i internetu. Na przykład liczba stron internetowych podwaja się co dwa-trzy lata. Szybko zmieniają się również postawy społeczne. Wystarczy porównać tempo rozwoju ruchu na rzecz praw obywatelskich z dynamiką globalnej kampanii dotyczącej praw osób homoseksualnych – mimo że w obu przypadkach chodziło o aktywność młodych ludzi.

Każda decyzja o przyjęciu nowinki lub jej odrzuceniu pociąga za sobą określone szanse, ale też określone ryzyko. Ostatnio zmiany zachodzą jednak w tak szybkim tempie, że rachunek korzyści płynących z akceptowania nowinek wygląda dziś zupełnie inaczej. Współczesne społeczeństwo w nadzwyczajnym stopniu nagradza przychylność wobec zmiany, a często też karze ludzi, którzy zmiany nie akceptują – ponieważ bezpieczny grunt stabilności dziś często okazuje się niebezpiecznie grząskim polem stagnacji.

Weźmy choćby historię telefonu. Niektórzy ciągle jeszcze mówią o „nakręcaniu” numeru, ponieważ kiedyś numery telefonu wybierało się poprzez obracanie tarczy numerycznej. Technologia umożliwiająca wybór numeru poprzez naciśnięcie przycisku została wprowadzona przez firmę Bell Telephone w 1963 roku. Nowe rozwiązanie było wygodniejsze niż stare, a na dodatek umożliwiało korzystanie z menu w automatycznych systemach telefonicznych. Technologia okazała się jednak średnio udaną inwestycją, w każdym razie na początku, ponieważ ludzie nie byli skorzy do zmiany przyzwyczajeń i niechętnie się przestawiali na nowe rozwiązania. Woleli korzystać ze starych telefonów, które dobrze znali. Jeszcze 20 lat po wprowadzeniu na rynek aparatów umożliwiających wybieranie tonowe większość klientów nadal korzystała ze starych telefonów tarczowych. Starszy typ telefonów zaczął wychodzić z użycia dopiero w latach dziewięćdziesiątych, czyli 30 lat po wprowadzeniu nowego rozwiązania13.

Warto zestawić tę historię z wydarzeniami, które rozegrały się po wprowadzeniu na rynek w 2007 roku przez firmę Apple pierwszego praktycznego telefonu komórkowego z ekranem dotykowym – jako konkurencję dla istniejących już aparatów z klawiaturą bądź rysikiem. iPhone firmy Apple od razu zyskał sobie wielką popularność i w następstwie tego w ciągu zaledwie kilku lat konkurencyjne technologie zostały niemal całkowicie wyparte z rynku. Inaczej niż w poprzedniej epoce, kiedy to proces przyzwyczajania się do nowinki przebiegał w ślimaczym tempie, w 2007 roku ludzie byli nie tylko gotowi, ale też wręcz chętni do zmiany przyzwyczajeń – z niecierpliwością wyczekiwali każdego nowego typu telefonu i nowych możliwości, które pojawiały się w kolejnych latach.

W połowie XX wieku ludzie potrzebowali kilkudziesięciu lat, aby zmienić banalne przyzwyczajenia związane z wyborem numeru telefonu. Tymczasem w XXI wieku potrzebowali zaledwie chwili, aby zacząć wszędzie nosić ze sobą coś, co w istocie stanowi złożony system komputerowy. Firmy takie jak BlackBerry, które nie przystosowały się natychmiast do tej nowej technologii, szybko zostały zepchnięte na margines. Konieczność adaptacji wystąpiła jednak również w przypadku użytkowników, ponieważ nowe rozwiązania stały się podstawowym narzędziem realizacji własnego potencjału i rozwoju w sferze społecznej.

Odcinek The Twilight Zone o Kanamitach ukazał się na antenie zaledwie na rok przed wprowadzeniem na rynek telefonów z możliwością tonowego wybierania numeru. Pod koniec odcinka Chambers, już z pokładu statku, zwraca się bezpośrednio do kamery i pyta widzów: „A ty? Jesteś jeszcze na Ziemi czy ze mną na statku?”. Wniosek wydawał się taki, że podążanie za nowinkami i odmianą może być śmiertelne w skutkach. Gdy dziś na twoim zawodowym lub towarzyskim podwórku wylądują kosmici, lepiej jednak zaryzykować i wskoczyć na pokład ich statku, żeby się przekonać, co się tak naprawdę święci.

Mit niechęci wobec zmian

A ty? Wsiadłbyś do statku Kanamitów? W naszej kulturze mocno trzyma się mit, że ludzie z niechęcią odnoszą się do zmian i nowinek. Zjawisko zmiany dość często występuje w świecie pracy, a literatura akademicka poświęcona zagadnieniom biznesowym ma na ten temat sporo do powiedzenia14. „Pracownicy instynktownie sprzeciwiają się zmianom”, głosił jeden z artykułów opublikowanych na łamach „Harvard Business Review”. „Dlaczego zmiana jest taka trudna?”, pytał inny. Czy jednak zmiana faktycznie jest taka trudna? Jeśli ludzie rzeczywiście tak niechętnie odnoszą się do zmian, to psychologom musiało to jakoś umknąć, ponieważ w literaturze poświęconej badaniom psychologicznym nie znajdziemy nawet jednej wzmianki o takich postawach.

W tym przypadku w grę wchodzi kwestia percepcyjna, ponieważ wtedy gdy menedżerowie mówią o zmianach i posługują się określeniami takimi jak „restrukturyzacja”, „zwrot” czy „nowy kierunek strategiczny”, pracownicy często słyszą coś innego, a mianowicie „zwolnienia”. Gdy zmiana nieodłącznie kojarzy się z ryzykiem utraty pracy, a nowinki oznaczają wzrost liczby obowiązków zawodowych, ludzie reagują niechęcią i trudno im się dziwić. Tu nie chodzi jednak o niechęć do zmiany. To raczej niechęć do bezrobocia czy do negatywnych konsekwencji.

Pracownik pewnie się wzdraga na myśl, że mógłby zostać wezwany do gabinetu przełożonego i tam – w dużym skrócie – usłyszeć: „Korporacja dąży do osiągnięcia większej wydajności, więc będziemy od pana oczekiwać, że będzie pan pracować 10 procent więcej za to samo wynagrodzenie”. Ten sam pracownik na pewno by się ucieszył, gdyby słyszał: „Korporacja dąży do osiągnięcia mniejszej wydajności, więc będzie pan pracować 10 procent mniej za to samo wynagrodzenie”. Ta sama skala zmiany – a dwie różne reakcje. Propozycje tego drugiego typu oczywiście w praktyce nigdy nie padają, gdyby jednak było inaczej, to tytuły artykułów publikowanych w „Harvard Business Review” brzmiałyby: „Pracownicy instynktownie uwielbiają zmiany” albo „Dlaczego zmiana jest taka łatwa?”.

Unikanie zmian, które mają negatywne konsekwencje, wiążą się z dodatkową pracą lub pociągają za sobą ryzyko wystąpienia którejkolwiek z tych ewentualności, to reakcja całkowicie racjonalna i logiczna. Jeśli jednak chodzi o samą naturę człowieka, to w przypadku braku potencjalnych negatywnych konsekwencji instynkt zwykle podpowiada nam zupełnie odwrotną reakcję: ciągnie nas do zmian i nowinek. Cecha ta, określana mianem „neofilii”, stanowi przedmiot rozważań autorów literatury akademickiej z zakresu psychologii. Właściwie należałoby stwierdzić, że neofilię zalicza się – obok zależności od nagrody, niechęci do krzywdy i wytrwałości – do czterech podstawowych składowych ludzkiego temperamentu.

Ogólny stosunek jednostki do zmiany i nowinek zależy zarówno od jej natury, jak i od wychowania – od genów, ale też od środowiska. Wpływ środowiska najłatwiej zaobserwować, analizując zmiany ludzkiego nastawienia w czasie. Kilkaset lat temu na codzienność człowieka składały się powtarzalne czynności, długie godziny samotności i brak bodźców stymulujących. Nowinki i zmiany stanowiły rzadkość, więc ludzie odnosili się do nich z podejrzliwością – jednocześnie zupełnie dobrze się czując w rzeczywistości, która z naszej perspektywy wydaje się skrajnie nudna. Pragnę zaznaczyć, że określenie „skrajnie nudna” nie odnosi się tu do sytuacji, kiedy za namową dziewczyny chłopak godzi się obejrzeć film o życiu Ala Gore’a. Mam tu na myśli raczej 60 godzin tygodniowo, które poświęca się na rozłupywanie skały, żeby potem z uzyskanych kawałków wznieść jakąś budowlę, ewentualnie na ścinanie i rąbanie za pomocą siekiery piętnastometrowego klonu czy przesiadywanie tygodniami w ciasnym dyliżansie podczas podróży z Nowego Jorku do Ohio.

Rzeczywistość standardowo była wtedy nudna i to właśnie dlatego sama koncepcja nudy – a w każdym razie angielskie słowo na jej określenie – pojawiło się tak naprawdę dopiero w epoce rewolucji przemysłowej, pod koniec XVIII wieku15. Od tamtej pory dostępność bodźców i nasz apetyt na nie stopniowo rosną, przy czym zjawisko to nabrało szczególnego tempa w XX wieku dzięki upowszechnieniu się elektryczności, radia, telewizji, kina i nowych środków transportu. To samo w sobie zmieniło model naszego życia, a dodatkowo wystawiło nas na kontakt z innymi modelami życia, albowiem zwiększyło naszą mobilność oraz pozwoliło nam poznawać większą liczbę nowych ludzi i miejsc. Dzięki podróżom i środkom przekazu mogliśmy lepiej poznać już nie tylko nasze własne miasto czy miasteczko, ale i cały świat.

W XX wieku w większym stopniu przywykliśmy do nowinek i zmiany, ale prawdziwy skok ewolucyjny dokonał się jednak dopiero za sprawą postępu w ostatnich 20 latach, w szczególności w związku z upowszechnieniem się internetu, poczty elektronicznej, SMS-ów oraz mediów społecznościowych, a także w związku z ogólnym wzrostem tempa rozwoju technologii.

Ewolucja naszego stosunku do świata to forma przystosowania, która niewątpliwie doprowadziła nas do rozkwitu, najwyraźniej bowiem zawsze mieliśmy w sobie potencjał do wielkich zmian. Jak się wkrótce przekonamy, ten potencjał mamy zapisany w genach. Kwestią różnic indywidualnych będziemy się zajmować nieco później, podobnie zresztą jak kierunkami rozwoju zależnymi od uwarunkowań genetycznych, poziomu doświadczenia życiowego oraz wieku, niemniej ludzie ze świata biznesu, którzy narzekają na właściwą człowiekowi niechęć do przystosowywania się do nowej rzeczywistości miejsca pracy, powinni się cieszyć, że nie muszą przekonywać kotów do funkcjonowania w niestandardowych dla nich godzinach ani że nie przyszło im przymuszać szopów praczy do zmiany sposobu zdobywania pożywienia. Należy bowiem podkreślić, że w porównaniu z innymi gatunkami ludzie uwielbiają zmiany i nowinki. „My przeskakujemy granice. Pchamy się na nowe terytoria, nawet jeśli na dotychczasowych nie brakuje nam zasobów. Inne zwierzęta tego nie robią”, mówi Svante Pääbo, dyrektor Instytutu Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka w Lipsku16.

Rzeczywistość naszych czasów niewątpliwie rzuca nam bezprecedensowe wyzwanie. Warto jednak mieć świadomość, że tym samym zachęca nas, abyśmy sięgnęli do zasobów, którymi od zawsze dysponowaliśmy – abyśmy wykorzystali jedną z tych cech, która czyni nas ludźmi. Ta książka opowiada właśnie o naszej zdolności i naszym pragnieniu przystosowywania się, poznawania nowych rzeczy i formułowania nowych pomysłów.

Zamiłowanie do poznawania świata

Wczesnym przedstawicielom naszego gatunku nie sposób przypisać neofilii. Nasi przodkowie żyjący 200 tysięcy lat temu w Afryce nie wykazywali chyba specjalnej chęci zapoznawania się z nowymi środowiskami. Załoga statku Star Trek wyruszyła w kosmos z misją „badania nowych, dziwnych światów, znajdowania nowych form życia i nowych cywilizacji oraz śmiałego docierania tam, gdzie żaden człowiek wcześniej nie dotarł”. Gdyby na pokład statku wsiedli pierwsi ludzie, to pewnie bardziej by się cieszyli z misji zdefiniowanej tak: „siedzieć na pniu drzewa, nie ryzykować i zdecydowanie unikać miejsc, których wcześniej nikt nie sprawdził”.

Zmiany w psychice człowieka dokonały się pod wpływem wielkiej katastrofy, prawdopodobnie związanej ze zmianą klimatu, która spowodowała, że 135 tysięcy lat temu liczebność ludzkiej populacji znacząco się zmniejszyła17. Przedstawicieli wszystkich podgatunków obecnie uznawanych za ludzkie zostało zaledwie 600. Dzisiaj tak niska liczebność stanowiłaby przesłankę do wpisania człowieka na listę gatunków zagrożonych – i wreszcie znalazłoby się na niej co najmniej jedno zwierzę, które wszyscy zgodnie uznawaliby za godne uratowania. Dla większości naszych przodków to wymieranie zakończyło się tragicznie, dla nielicznych osobników pozostałych przy życiu okazało się jednak błogosławieństwem.

Obecnie wielu naukowców uważa, że niesprzyjające czynniki środowiskowe zadziałały jak potężny filtr genetyczny i odsiały z ludzkich szeregów osobniki mniej skłonne do przygód, pozostawiając przy życiu tych, którzy wykazywali śmiałość w działaniach eksploracyjnych. Innymi słowy, gdybyśmy żyli w tamtych czasach, to wszyscy ci nasi znajomi, którzy zawsze chodzą do tej samej restauracji i stale zamawiają stek z ziemniakami, wyginęliby, a szanse na przetrwanie mieliby miłośnicy nowych doznań, którzy chętnie zapoznają się z umiejętnościami różnych szefów kuchni i odważnie wybierają z menu zgniłego rekina czy smażone ucho świni.

Swoje wnioski naukowcy opierają na tym, że przez setki tysięcy lat ludzie pozostawali mniej więcej w tym samym miejscu w Afryce. Na podstawie skamieniałości znalezionych na terenie Chin i Izraela stwierdzili ponadto, że w ciągu zaledwie kilku tysięcy lat od wymierania potomkowie tego nielicznego grona ocaleńców zaczęli „nagle” podróżować po odległych regionach świata18. W 2015 roku słuszność tej tezy potwierdziły analizy współczesnego i pradawnego materiału genetycznego. Wynika z nich, że 50 tysięcy lat temu człowiek zamieszkiwał już całą Europę, a 12 tysięcy lat temu można go było spotkać w każdym zakątku globu. Takie tempo kolonizacji należy uznać za bardzo duże, co świadczy o wykształceniu się pewnej zasadniczej cechy charakterystycznej dla naszego gatunku. Neandertalczycy chodzili po świecie przez kilkaset tysięcy lat, ale cały czas trzymali się w obrębie Europy i środkowej oraz zachodniej Azji.

Skoro jednak nasz gatunek uległ zmianie pod wpływem tamtego katastrofalnego wydarzenia – skoro dramatyczny moment w naszej historii dał przewagę tym, którzy wykazywali większą skłonność do ryzyka i poznawania świata – można by przypuszczać, że to pozytywne nastawienie do zmiany będzie znajdowało odzwierciedlenie w naszym kodzie genetycznym. Dzisiejsi przedstawiciele naszego gatunku powinni zatem mieć gen lub zestaw genów, dzięki którym odczuwamy niezadowolenie ze status quo i wykazujemy zainteresowanie tym, co nowe i nieznane. Naukowcy znaleźli taki gen w 1996 roku. Chodzi o gen DRD4 (to skrót od „gen receptora dopaminy D4”)19. Gen ten decyduje o tym, w jaki sposób mózg reaguje na dopaminę.

Dopamina to neuroprzekaźnik, jedno z kilku białek, którymi neurony komunikują się ze sobą. Odgrywa ona szczególną rolę w funkcjonowaniu układu nagrody w naszym mózgu. Zagadnienie to zostanie omówione bardziej szczegółowo w rozdziale 3, na razie chciałbym jedynie zauważyć, że układ nagrody wyzwala uczucie przyjemności, a dopamina w tym pośredniczy. Gdyby układ nagrody nie istniał, dokładnie tak samo reagowalibyśmy na słowa policjanta: „Tym razem tylko upomnienie” oraz na wiadomość na CNN: „Naukowcy odkryli właśnie planetę pozasłoneczną o numerze 4000”.

Gen DRD4 występuje w kilku wariantach opisywanych jako DRD4‒2R, DRD4‒3R i tak dalej. Każdy z nas ma ten gen w tej lub innej wersji, ale tak jak możemy osiągać różny wzrost i mieć oczy różnego koloru, tak samo nasze upodobanie do nowinek zależy od uwarunkowań genetycznych. Niektóre wersje genu, na przykład DRD4‒7R, warunkują szczególną skłonność do badania świata. Ma to związek z faktem, że nosiciele tego genu słabiej reagują na dopaminę działającą w ich układzie nagrody. Skutek jest taki, że aby poczuć dreszczyk w codziennym życiu, potrzebują oni więcej dopaminy niż nosiciele innych wariantów genu – a w rezultacie starają się zapewnić sobie wyższy poziom stymulacji, aby osiągnąć ten sam poziom satysfakcji.

Odkrycie roli genu DRD4 dostarczyło odpowiedzi na niektóre pytania, ale jednocześnie zrodziło też inne. Na przykład takie: skoro nasza skłonność do poznawania świata rzeczywiście ma podłoże genetyczne, to czy wśród grup opuszczających afrykańskie tereny pierwotnie zamieszkane przez człowieka nosicielstwo genu DRD4‒7R było bardziej rozpowszechnione niż w grupach mniej skorych do przygody? Tego właśnie należałoby się spodziewać, gdyby teza dotycząca źródeł naszego upodobania do nowinek miała się potwierdzić.

Powyższe przypuszczenia rzeczywiście okazały się słuszne. Zależności geograficzne zostały po raz pierwszy stwierdzone w 1999 roku, a następnie w sposób bardziej jednoznaczny opisano je w przełomowym artykule z 2011 roku, który nosił nieco mało przystępny tytuł Novelty-Seeking DRD4 Polymorphisms Are Associated with Human Migration Distance Out-of-Africa After Controlling for Neutral Population Gene Structure20. Autorzy donosili, że powszechność występowania odmiany genu DRD4‒7R w populacji rosła wraz z odległością, jaka dzieliła naszych przodków od ich afrykańskich korzeni21. Na przykład Żydzi, którzy przenieśli się do Rzymu czy do Niemiec – czyli daleko od miejsca swojego pochodzenia – częściej okazywali się nosicielami tego wariantu genu niż ich pobratymcy, którzy przeprowadzili się bardziej na południe, czyli do Etiopii czy Jemenu.

Sprowadzanie zagadnienia tak skomplikowanego jak cecha osobowościowa do skutków oddziaływania jednego genu należy jednak uznać za nadmierne uproszczenie. Na skłonność do badania świata i otwartość na nowinki wpływ ma zapewne również wiele innych genów, a i sam czynnik genetyczny stanowi tylko jeden z elementów równania, poza nim trzeba bowiem jeszcze uwzględnić indywidualne doświadczenia życiowe i aktualną sytuację jednostki. Niemniej rolę uwarunkowań genetycznych udało się potwierdzić, a naukowcy szukają obecnie kolejnych genów, które z racji swojego oddziaływania mogłyby ten obraz uzupełnić.

Dobra wiadomość jest taka, że choć w dzisiejszym świecie coraz częściej stykamy się z nowością, a tempo zmian rośnie, to z racji genetycznych skłonności do neofilii większość z nas ma duże szanse poradzić sobie nawet ze zdarzeniami o przełomowym charakterze. Dziś możemy odwoływać się do tych samych cech, które ocaliły nam życie 135 tysięcy lat temu.

Jeszcze lepsza wiadomość – zarówno dla nas, jak i dla całego naszego gatunku – jest taka, że nie tylko geny mogą nam pomóc radzić sobie z nową specyfiką społeczeństwa, ale też społeczeństwo może wpływać na nasze geny. Najnowsze badania w dziedzinie genomiki wskazują, że wbrew powszechnemu przekonaniu cechy człowieka nie wynikają wyłącznie z budowy jego DNA, ale zależą również od tak zwanych czynników epigenetycznych, czyli od tego, jak komórki modyfikują DNA i białka bezpośrednio z nim związane, a tym samym włączają lub wyłączają pewne geny w zależności od okoliczności zewnętrznych. Dopiero zaczynamy poznawać te mechanizmy, przypuszcza się jednak, że zmiany o charakterze epigenetycznym mogą stanowić skutek podejmowania określonych zachowań i kształtowania określonych nawyków oraz że mogą podlegać dziedziczeniu. Jeśli to się potwierdzi, będzie to oznaczało, że przemiany o charakterze społecznym promujące większą otwartość na nowinki mogą stać się czynnikiem wywołującym zmiany adaptacyjne w obrębie naszego gatunku.

Osobista działalność badawczo-rozwojowa i skala neofilii

Kilkanaście lat już minęło, odkąd niejaki Timothy Treadwell zdobył wielki rozgłos w mediach i stał się pupilkiem Hollywood22. Jego inicjatywę miał wesprzeć finansowo Leonardo DiCaprio, a także Pierce Brosnan i różne firmy, między innymi Patagonia. Treadwell walczył o los alaskańskich niedźwiedzi grizzly i zasłynął jako badacz, który przez znaczną część roku mieszka wśród nich.

Psychologowie mają termin, którym określają aktywność ludzi ze skraju skali zamiłowania do nowinek. W takich przypadkach mówią o „pogoni za sensacją”. Treadwell niewątpliwie gonił za sensacją. Zanim pierwszy raz pojechał na Alaskę, mieszkał w Long Beach w stanie Kalifornia i eksperymentował z narkotykami, między innymi z koktajlem typu speedball złożonym z heroiny i kokainy, który o mało go nie zabił. Przy innej okazji pod wpływem LSD wyskoczył z balkonu na drugim piętrze budynku i upadł na twarz, ale szczęśliwie w miękkie błoto. Potem odkrył Alaskę i mieszkające tam grizzly, a wówczas porzucił przygody narkotykowe na rzecz przeżyć w zamieszkanym przez niedźwiedzie Parku Narodowym Katmai. Spędzał tam każde lato, żyjąc w pobliżu niedźwiedzi i nawiązując z nimi kontakty.

Treadwell zachwycał się, że niedźwiedź o masie 450 kilogramów „potrafi biec z prędkością ponad 50 kilometrów na godzinę” i „wyskoczyć na blisko 3,5 metra w górę”. Poza tym niedźwiedź potrafi podążać za swoją ofiarą w niemal całkowitej ciszy i „zabić ją jednym uderzeniem łapy”. Treadwell śmiało i cierpliwie badał zachowania niedźwiedzi, aż w końcu doszedł do wniosku, że odkrył na nie sposób – aby niedźwiedzie unieszkodliwić, należało im śpiewać i mówić im, że się je kocha. „Zwierzęta rządzą, Timothy podbija – mawiał. – Przyjedź i spróbuj zrobić to samo, co ja. Umarłbyś tu, ja znalazłem sposób na to, aby z nimi przetrwać”. W 2003 roku, krótko po wygłoszeniu tej deklaracji, Treadwell i jego dziewczyna zostali żywcem pożarci.

Niektórzy rozpędzają się na harleyu do 160 kilometrów na godzinę na wiejskiej drodze, inni wolą spokojne popołudnie z książką typu A History of the Metal Lawn Chair (Historia metalowego krzesła ogrodowego). Skrajne zamiłowanie do przygód i aktywności eksploracyjnej może skutkować skróceniem czasu trwania życia (jak w przypadku Treadwella), jest jednak zupełnie niewykluczone, że dzięki takim „pionierom” ogólne szanse na przetrwanie naszej populacji rosną, ponieważ jako grupa mamy możliwość korzystania z odkrywanych przez nich nowych zasobów. Populacja naszego gatunku składa się z osobników o różnych skłonnościach, począwszy od ludzi obawiających się ryzyka, a skończywszy na śmiałkach takich jak Treadwell, którzy strachu w ogóle nie znają.

W dziczy tacy pionierzy z zamiłowaniem do nowinek zajmowali się eksplorowaniem nowych terytoriów bądź, jak Treadwell, poznawaniem zwierząt je zamieszkujących. W naszej współczesnej rzeczywistości podobna motywacja zdaje się stać za aktywnością ludzi, którzy wpadają na nadzwyczajne i oryginalne pomysły w dziedzinie nauki, sztuki czy biznesu. Ich działania dotyczą co prawda innej sfery, ale skutki mają taki sam wpływ na nasze funkcjonowanie w ramach cywilizowanego społeczeństwa, jaki miały w czasach życia w dziczy.

My w naszym życiu również wcielamy się w rolę eksploratorów, przeznaczając czas i pieniądze na różne inicjatywy, które mogą, ale nie muszą się opłacić. To nasza indywidualna wersja korporacyjnej działalności badawczo-rozwojowej. Inicjując kontakt z kimś obcym, badamy możliwość nawiązania nowej znajomości. Zapisując się na wieczorowy kurs umożliwiający zdobycie zupełnie nowej dla nas umiejętności, zapoznajemy się z potencjalnym nowym hobby. Umawiając się na rozmowę w sprawie nowej pracy pomimo posiadania etatu, sprawdzamy dostępne możliwości rozwoju zawodowego. Zakładając nową firmę, wkraczamy na nieznane tereny świata biznesu. Rejestrując się w serwisie Match.com, podejmujemy wysiłek pełniejszego rozpoznania sfery romantycznej.

Podobnie jak w przypadku innych zwierząt, ilość zasobów przeznaczanych na tego typu osobistą działalność badawczo-rozwojową będzie zależeć od kilku czynników, takich jak choćby stopień zadowolenia z aktualnego „środowiska”, sytuacja życiowa czy poziom wrodzonego upodobania do nowinek. Psychologowie opracowali nawet kilka ankiet służących mierzeniu otwartości człowieka na to, co nowe. Poniżej przedstawiam jedną z nich23. Tekst składa się z ośmiu zdań, za pomocą których możesz ocenić własne upodobanie do nowinek. Wystarczy przypisać do każdego zdania ocenę od 1 do 5, a następnie podsumować wyniki. Skala ocen przedstawia się następująco:

1 = zdecydowanie się nie zgadzam

2 = nie zgadzam się

3 = nie mam zdania

4 = zgadzam się

5 = zdecydowanie się zgadzam

Zdania brzmią zaś tak:

1. Chciałbym poznawać dziwne miejsca.

2. Chciałbym wyruszyć w podróż bez uprzedniego planowania trasy i sposobu wykorzystania czasu.

3. Nosi mnie, gdy spędzam za dużo czasu w domu.

4. Wolę znajomych, którzy są w ciekawy sposób nieprzewidywalni.

5. Lubię robić rzeczy przerażające.

6. Chciałbym się przekonać, jak to jest skoczyć na bungee.

7. Lubię szalone przyjęcia.

8. Uwielbiam nowe i fascynujące doświadczenia, nawet jeśli wiążą się one z naruszeniem prawa.

Wynik: _

Rozkład wyników oceny neofilii

Jak pokazuje poniższy wykres, wynik na poziomie 24 punktów plasuje nas pośrodku skali neofilii. Mniej więcej dwie trzecie wszystkich ludzi uzyskuje wyniki odbiegające od tego poziomu o co najwyżej 5 punktów (czyli od 19 do 29). Ja uzyskałem 37, co moja matka uznała za dość oczywiste, zważywszy na to, że w wieku 12 lat skoczyłem z dachu szkoły, żeby się przekonać, jak to jest. (Moja ocena tego doświadczenia poprawiła się po kilku tygodniach, gdy odzyskałem zdolność chodzenia).

Gdybym w wieku 12 lat wykonał ten test, wynik pewnie byłby nawet wyższy, jak bowiem sugerują poniższe wykresy, stopień upodobania do nowinek i sensacji zmienia się w zależności od wieku24. W badaniu z udziałem młodych dorosłych w wieku od 18 do 26 lat średni wynik okazał się o kilka punktów wyższy od średniej dla ogółu dorosłych i wyniósł 27,5. W badaniu młodzieży w wieku od 13 do 17 lat średnia wyniosła 30, czyli o 1 punkt powyżej granicy wysokiego upodobania do nowinek zdefiniowanej dla ogółu dorosłych.

Nie ulega wątpliwości, że większa skłonność do neofilii typowa dla młodszych ludzi wynika po części ze wzrostu tempa zmian typowego dla świata, w którym przyszło im dorastać. Ponieważ jednak przeżywanie nowych wrażeń wiąże się z ryzykiem, zmienność zależna od wieku z pewnością po części wiąże się również z faktem, że – o czym będzie jeszcze mowa później – ośrodki mózgu odpowiedzialne za racjonalne myś­lenie i unikanie ryzyka rozwijają się w pełni dopiero około dwudziestego piątego roku życia.

Średni wynik oceny neofilii w poszczególnych grupach wiekowych

Poziom neofilii stanowi niewątpliwie ważny wyznacznik otwartości na zmiany i nowinki, ale już sam stosunek do wyzwań związanych z pojawieniem się tego typu czynników zależy od indywidualnego stylu poznawczego, czyli od sposobu formułowania wniosków, podejmowania decyzji i rozwiązywania problemów. Zapewne trudno byłoby znaleźć człowieka o jednoznacznie analitycznym lub jednoznacznie elastycznym stylu poznawczym, na ogół elementy tych stylów mieszają się ze sobą. Dodatkowo zestaw kryteriów zastosowanych w danej sytuacji będzie zależeć nie tylko od indywidualnego usposobienia, ale również od kontekstu, aktualnego nastroju i wielu innych czynników. Co jednak najważniejsze, nad tym nastawieniem umysłu można pracować. Pierwszy krok do uzyskania kontroli nad własnym sposobem myślenia polega na zrozumieniu istoty samego procesu myślenia, różnicy między myśleniem elastycznym a myśleniem analitycznym i stosowaniem stałych procedur przetwarzania informacji, a także czynników decydujących o przebiegu procesów myślowych oraz mechanizmach przetwarzania informacji w mózgu. Tymi zagadnieniami będziemy zajmować się w części drugiej.

CIĄG DALSZY DOSTĘPNY W PEŁNEJ, PŁATNEJ WERSJI

PEŁNY SPIS TREŚCI:

Wprowadzenie

CZĘŚĆ PIERWSZA. W obliczu zmian

Rozdział 1. Radość zmiany

CZĘŚĆ DRUGA. Jak myślimy?

Rozdział 2. Czym jest myśl?

Rozdział 3. Dlaczego myślimy?

Rozdział 4. Świat wewnątrz naszego mózgu

CZĘŚĆ TRZECIA. Skąd się biorą nowe pomysły

Rozdział 5. Potęga twojego punktu widzenia

Rozdział 6. Myślenie w trakcie niemyślenia

Rozdział 7. O pochodzeniu spostrzeżeń

Rozdział 8. Uwolnić mózg

Rozdział 9. Zamrożona myśl

Rozdział 10. Bariery myślowe i filtry poznawcze

Rozdział 11. Dobry, szalony i dziwny

Rozdział 12. Wyzwolenie

Podziękowania

8 To Serve Man (The Twilight Zone), Wikipedia, https://en.wikipedia.org/wiki/To_Serve_Man_(The_Twilight_Zone).

9 Co można przetłumaczyć jako Aby służyć człowiekowi (przyp. tłum.).

10 To Serve Man można również przetłumaczyć jako Aby podać człowieka (przyp. tłum.).

11 Claudia Mettke-Hofmann i in., The Significance of Ecological Factors for Exploration and Neophobia in Parrots, „Ethology” 108 (2002), s. 249–272; Patricia Kaulfuss, Daniel S. Mills, Neophilia in Domestic Dogs (Canis familiaris) and Its Implication for Studies of Dog Cognition, „Animal Cognition” 11 (2008), s. 553–556; Steven R. Lindsay, Handbook of Applied Dog Behavior and Training, vol. 1: Adaptation and Learning, Iowa State University Press, Ames 2000. Więcej informacji na temat ewolucji psa domowego można znaleźć w: J. Clutton-Brock, Origins of the Dog: Domestication and Early History, w: J. Serpell (red.), The Domestic Dog: Its Evolution, Behaviour, and Interactions with Peo­ple, Cambridge University Press, Cambridge 1995; Carles Vilà, Peter Savolainen i in., Multiple and Ancient Origins of the Domestic Dog, „Science” 276, no. 5319 (13 czerwca 1997), s. 1687–1689.

12 Mark Ware, Michael Mabe, The STM Report: An Overview of Scientifc and Scholarly Journal Publishing, International Association of Scientifc, Technical and Medical Publishers, Haga 2015; Bo-Christer Björk i in., Scientific Journal Publishing: Yearly Volume and Open Access Availability, „Information Research: An International Electronic Journal” 14, no. 1 (2009); Richard Van Noorden, Global Scientific Output Doubles Every Nine Years, Nature NewsBlog, 7 maja 2014.

13 Andre Infante, The Evolution of Touchscreen Technology, 31 lipca 2014, http://www.makeuseof.com/tag/evolution-touchscreen-technology.

14 Cytaty zamieszczone w tym fragmencie pochodzą z: Julie Battilana, Tiziana Casciaro, The Network Secrets of Change Agents, „Harvard Business Review”, lipiec–sierpień 2013, s. 1; David A. Garvin, Michael A. Roberto, Change Through Persuasion, „Harvard Business Review”, luty 2005, s. 26.

15 Patricia Meyer Spacks, Boredom: The Literary History of a State of Mind, University of Chicago Press, Chicago 1995, s. 13.

16 David Dobbs, Restless Genes, „National Geographic”, styczeń 2013.

17 Donald C. Johanson, Lucy’s Legacy, Three Rivers Press, Nowy Jork 2009, s. 267; Winifred Gallagher, New: Understanding Our Need for Novelty and Change, Penguin Press, Nowy Jork 2012, s. 18–25.

18 Por. na przykład: Luca Pagani i in., Tracing the Route of Modern Humans Out of Africa by Using 225 Human Genome Sequences from Ethiopians and Egyptians, „American Journal of Human Genetics” 96 (2015), s. 986–991; Huw S. Groucutt i in., Rethinking the Dispersal of Homo sapiens Out of Africa, „Evolutionary Anthropology: Issues, News, and Reviews” 24 (2015), s. 149–164; Hugo Reyes-Centeno i in., Genomic and Cranial Phenotype Data Support Multiple Modern Human Dispersals from Africa and a Southern Route into Asia, „Proceedings of the National Academy of Sciences” 111 (2014), s. 7248–7253.

19 Richard P. Ebstein i in., Dopamine D4 Receptor (D4DR) Exon III Poly­morphism Associated with the Human Personality Trait of Novelty Seeking, „Nature Genetics” 12 (1996), s. 78–80.

20 L.J. Matthews, P.M. Butler, Novelty-Seeking DRD4 Polymorphisms Are Associated with Human Migration Distance Out-of-Africa After Controlling for Neutral Population Gene Structure, „American Journal of Physical Anthropology” 145 (2011), s. 382–389; Chuansheng Chen i in., Population Migration and the Variation of Dopamine D4 Receptor (DRD4) Allele Frequencies Around the Globe, „Evolution and Human Behavior” 20 (1999), s. 309–324.

21 Matthews, Butler, Novelty-Seeking DRD4 Polymorphisms.

22 Ned Zeman, The Man Who Loved Grizzlies, „Vanity Fair”, 2 października 2009.

23 Na podstawie: Rick H. Hoyle i in., Reliability and Validity of a Brief Measure of Sensation Seeking, „Personality and Individual Differences” 32 (2002), s. 401–414. Przedstawiona tu skala została stworzona z myślą o pomiarach skłonności do poszukiwania sensacji, rozumianej jako „tendencja do dążenia do nowych, złożonych i intensywnych doznań i podejmowania związanego z tym ryzyka wyłącznie dla tychże doznań”, ale ta skłonność ma bardzo wiele wspólnego ze skłonnością do poszukiwania nowości. Por. W.F. McCourt i in., Sensation Seeking and Novelty Seeking: Are They the Same?, „Journal of Nervous Mental Disorders” 181 (maj 1993), s. 309–312.

24 Dla przedziału wiekowego 17–75 lat patrz: Peter Eachus, Using the Brief Sensation Seeking Scale (BSSS) to Predict Holiday Preferences, „Personality and Individual Differences” 36 (2004), s. 141–153. Dla przedziału wiekowego 18–26 lat patrz: Richard Charnigo i in., Sensation Seeking and Impulsivity: Combined Associations with Risky Sexual Behavior in a Large Sample of Young Adults, „Journal of Sex Research” 50 (2013), s. 480–488. Dla przedziału wiekowego 13–17 lat patrz: Rick H. Hoyle i in., Reliability and Validity of a Brief Measure of Sensation Seeking, „Personality and Individual Differences” 32 (2002), s. 401–414.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: