- W empik go
Eliza Orzeszkowa do Stanisława Posnera - ebook
Eliza Orzeszkowa do Stanisława Posnera - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 194 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Szanowny i Drogi Panie
Dawno już kędyś napisałam, że są uczucia mające to podobieństwo z uderzeniami gromów, że czynią usta ludzkie zajękliwymi albo i zupełnie je oniemiają. Temu przypisać trzeba, że w tej chwili nie znajduję słów, które by wyrazić zdołały to głębokie i wdzięczne wzruszenie, jakim mię przyjaźń Wasza przejmuje. Dumna nią jestem i czuję ją w sercu jak kroplę ciepła i słodyczy, która to serce leczy, pokrzepia i z siłą zdwojoną wzbija ku temu, co Warn i mnie jednostajnie jest drogim i świętym. Może… może, jeżeli zdrowie fizyczne mi powróci, będę mogła jeszcze ręce swe połączyć z Waszymi przy wspólnej pracy.
Ponieważ p. Mourner nie chce, aby prawdziwe nazwisko jego znanym mi było, więc odwracam oczy od domysłu, który zdał mi się wyraźnym, lecz którego w litery przyoblekać nie będę. Tylko cieszy mię niewymownie, że któś, co tak pięknie i podniośle czuć, myśleć i pisać umie, w taki sposób obrócił ku mnie swoje myśli, uczucia i oczy. Uciechę tę moją zamknęłam w kilku tylko przesłanych mu słowach, lecz mam nadzieję, że odgadnie z nich, jak jest serdeczną i szczerą.
Z Ogniwem w czasie pobytu mego za granicą nie rozstanę się wcale, lecz nie chcąc utrudzać szanowną redakcję przesyłaniem go pod zmienionym adresem, powiem w domu, aby nadchodzący tu egzemplarz, tam, gdzie będę, wysyłano. A nie wiem jeszcze na pewno, gdzie będę. Zrazu Marienbad, ale ciąg dalszy podróży wyznaczą mi pp… lekarze wtedy dopiero, gdy przejazdem zatrzymam się na dni parę w Warszawie.
Jak bardzo, jak bardzo wolałabym te miesiące letnie przepędzić na jakiejś szczerej i świeżej wsi polskiej niż w obcych i pospolitych kurortach, opowiedzieć nie potrafię. Lecz powiadają, że ma to być sposobem ochronienia przed zgaśnięciem tej skierki życia, z której pod postacią strumyka atramentowego dobywa się myśl i uczucie, a że o to mi idzie, więc próbować muszę. Proszę o przyjęcie słów pełnych szacunku i uczuć najlepszych.
El. Orzeszkowa
24 IX 1903, Grodno
Szanowny Panie
Spieszę z odpowiedzią na list Pana wczoraj otrzymany. O syjonizmie nigdy do druku nie pisałam i w żadnej formie nie wyrażałam o nim zdania publicznie. Na drodze korespondencji prywatnej otrzymuję dość często od nieznanych mi osobiście izraelitów listy z zapytaniem, co o tej sprawie myślę. Są to listy bezwyjątkowo prawie pisane po rosyjsku. Odpowiadam na nie po polsku. Usiłuję też zwykle odpowiadać bardzo uprzejmie, ale bardzo zwięźle; a zwięźle dlatego naprzód, że piszę do Żydów zruszczonych, i dlatego następnie, że lękam się, aby ze słów moich nie uczyniono użytku w prasie rosyjskiej, z którą niejeden z tych korespondentów moich w stosunkach zostawać może. Składają się tedy zwykle te odpowiedzi moje z kilku grzecznych i oględnych ogólników. Raz tylko – nie pamiętam już dlaczego, bo zdarzyło się to przed dwoma czy trzema laty – uczyniłam wyjątek i na zapytanie odpowiedziałam, nie wyczerpująco wcale, lecz nieco obszerniej. Wyraziłam wówczas w krótkości to, co myślę, a mianowicie: że Żydzi mają niewątpliwe i niezaprzeczalne prawo dążenia do wszelkich popraw swego bytu, że wobec dzisiejszego wytężenia nacjonalistycznych uczuć i dążeń ani dziwić się, ani za złe poczytywać im nie można częściowego poddania się wpływowi tych uczuć i dążeń – że jednak z drugiej strony, osiedlenie się Żydów w Palestynie wydaje mi się dla mnóstwa przyczyn marzeniem do urzeczywistnienia niepodobnym, które pociągnąć może za sobą następstwa opłakane. Silniej jeszcze niż cokolwiek dotąd, marzenie to odrzuci Żydów w wyodrębnienie się spomiędzy ludności otaczających, serca ich i serca tych ludności roztrąci ostatecznie, niechęć wzajemną ogromnie wzmoże i klęsk obustronnych sianie się nieszczęsną i niezawodną przyczyną. Dodałam, że z powodu wszystkich tych względów powyższych przywódzcy zastępów syjonistycznych mają surowy obowiązek pilnego zbadania sumień i umysłów swoich, czy nie wiodą ludu swego zamiast na drogę zbawienia ku dalszym głębiom niedoli. – Taką była mniej więcej treść jedynego, nieco obszerniejszego listu, który o syjonizmie napisałam. Nazwiska ówczesnego korespondenta mego żadnym sposobem dziś już przypomnieć sobie nie mogę. To tylko pamiętam, że odpowiedź swą adresowałam do guburner napisał cóś dla Ogniwa o moim Ad astra?
Z szacunkiem wysokim i szczerze oddana
El. Orzeszkowa
4 X 1903, Grodno
Szanowny Panie
Oto jest ten pierwszy List grodzieński. Jeżeli okaże się dla Ogniwa niestosownym czy niepotrzebnym, niech go Pan rzuci do kosza; ale jeżeli może być wydrukowanym, to bym rada była, bo naprzód – ulżyłabym sercu swoich grodnian, nieco zmarkotniałych od korespondencji pana M. K., a następnie miałabym już początek tej małej serii listów, które nie będą może bez rozmaitości i wartości. Następny przysłałabym dość rychło, bo treść do niego już posiadam. Nie o syjonizmie będzie, skoro rzecz dla cenzury trudna. A o mińskim zjeździe syjonistów nie tylko nie pisałam nigdy ani do druku, ani prywatnie, ale nawet wątpię, czy pod karą śmierci potrafiłabym o nim trzy wiersze napisać, tak dalece nic nie wiem, co to było i jak było. O Woschod nietrudno mi będzie tu się wystarać. Zobaczę, co i kto tam napisał; może będzie podobna dojść źródła nieprawdy. A idzie mi o to, bo przeciwniczką syjonizmu jestem – nie jako idei, która ma wiele racji powstania i bytu, lecz jako idei niepodobnej do urzeczywistnienia, więc sprowadzającej następstwa fatalne. Tak zwykle ustnie i piśmiennie odpowiadam tym, którzy mię o to zapytują, a któś po świecie improwizuje sobie zdania przeciwne na mój rachunek.
O noweli dla Myśli – myślą. Wykonanie – nic: pomysłu trzeba i to dobrego, a ten na zawołanie nie przychodzi. Wprawdzie w mózgu każdego, mniemam, pisarza znajduje się spiżarenka czy skrytka z tematami, ale – subtelność to już psychiki pisarskiej – nie można czerpać z niej według woli, tylko w miarę dojrzewania tematów. Już od paru tygodni ze spiżarenki to i owo biorę i rzucam, biorę i rzucam… Zapewne jednak w tych dniach cokolwiek już zatrzymam w ręku… Proszę o dwa słowa co do życia lub śmierci tego Listu grodzieńskiego. Proszę też o przyjęcie wyrazów szacunku wysokiego i uczuć bardzo życzliwych.
EL Orzeszkowa
9 X 1903, Grodno
Szanowny Panie