- W empik go
Eneida - ebook
Eneida - ebook
Monumentalne, klasyczne dzieło autorstwa Publiusza Wergiliusza Marona. Opowiada o losach Trojańczyka Eneasza, legendarnego protoplasty Rzymian. Ma formę poematu epickiego pisanego heksametrem – najstarszym, kanonicznym metrum wierszowym. Zostało wydane w pierwszych latach naszej ery i okrzyknięte nową „Iliadą” i „Odyseją”. Nieprzerwanie od momentu wydania aż do dziś stanowi jedną z najważniejszych lektur.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8217-902-6 |
Rozmiar pliku: | 2,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Broń i męża opiewam, co z Troi wybrzeża
Do Italii, gnan losem, pierwszy na brzeg zmierza
Lawiński, po mórz głębi i lądach pędzony
Mocą niebian, pamiętny gniew znosząc Junony;
Wiele też w boju cierpiał, nim dźwignął mur miasta
I bogi wniósł do Lacjum, skąd plemię urasta
Latynów, ojce Alby i wielkiej gród Romy.
Muzo, wskaż mi przyczyny, jaki żal kryjomy
Lub boleść skłania bogów królową, iż męża
Zbożnego tylu przygód i prac uciemięża
Brzemieniem? Więc gniew taki i niebian pierś pali?
Był gród stary – tyryjscy nim kmiecie władali –
Naprzeciw ujść tybrowych Italii: Kartago,
Przepychem bogactw sławny i bitew przewagą.
Nad wszystkie on, jak mówią, był drogi Junonie,
Nad Samos czci go więcej: tam były jej bronie,
Tam wóz; ludom stolicę w nim bogini śmiała,
Jeśliby los dozwolił, już wtedy wznieść chciała.
Lecz wzięła wieść, że z Trojan krwi zbudzi się plemię,
Co kiedyś zamki Tyru obali na ziemię,
Że stamtąd sławny w bojach lud z królem przybłędą
Na zgubę Libii przyjdzie: – tak Parki nić przędą.
Przed tym córka Saturna drży, w myśli jej stoi
Bój, który za swe Argos wiodła u bram Troi;
Nie zgasło w sercu złości i cierpień zarzewie;
Głęboko w duszy skryty, utwierdza ją w gniewie
Parysa sąd krzywdzący, zapomnieć się nie da
Ród wrogi, porwanego chwała Ganimeda.
Tym wzburzona, miotanych w krąg po morzu całem
Resztki Trojan, co zbiegły przed Achilla szałem,
Wstrzymywała od Lacjum z dala; przez lat wiele
Błądzili, gnani losem w mórz wszystkich topiele:
Taki trud był, gród Romy na trwałym wznieść zrębie.
Ledwo z oczu Sycylię straciwszy, na głębie
Puścili rześko żagle, krając spiżem piany,
Gdy Juno, w której piersi ból wiecznej tkwi rany,
Tak myśli: „Mamże ustać w drodze, pokonana?
Nie mogęż od Italii wstrzymać Teukrów pana?
Nie! Losy bronią! – Pallas mogła spalić łodzie
Argiwów, a ich samych zatopić we wodzie,
(Z win i szału jednego Ajaksa Ojlosa!)
Jowisza szybkie ognie z chmur miecąc z ukosa,
Roztrąca statki, wichrem bałwany wód żenie,
A jego, zionącego z dna piersi płomienie,
Porwała i na skały nabiła grań ostrą: –
Ja, niebian pani, któram Jowisza jest siostrą
I żoną, z ludem jednym lat szereg niemały
Wojuję! Któż Junonie hołd winnej da chwały?
Kto kornie jej ołtarzom obiatę uczyni?”
Ten w sercu rozognionym spór wiodąc, bogini
W ojczyznę burz, gdzie wichrów tłum dziki się kłębi,
W Eolię wchodzi. Eol król w wielkich jam głębi
Wrące wichry, świszczące rozgłośnych burz szturmy
Powściąga władzą, tłoczy do więzów i turmy.
One, gniewne, z warczeniem głośnym huczą z bliska
Przy ryglach. Eol siedzi u szczytu zamczyska,
Berło dzierżąc, gniew wichrów wstrzymuje w zapędzie.
Gdyby nie to, wnet morza i ziemic krawędzie
Wraz z niebem w puch by rozniósł gwałtowny ich zamach;
Lecz ojciec je wszechwładny w zapadłych skrył jamach,
Tego bojąc się; brzemię gór wielkich niebawem
Nałożył i dał króla, co niezłomnym prawem
Skracać im umie wodze i zwalniać na słowo.
Jego więc Juno korną zagadnie tak mową:
To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.