- W empik go
Epos: arcydzieła poezyi epicznej wszystkich czasów i narodów - ebook
Epos: arcydzieła poezyi epicznej wszystkich czasów i narodów - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 573 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wydając tłumaczenie dzieła pp. Chassang i Marcou, pragnęliśmy podać doroślejszej naszej młodzieży prawdziwie pożywną strawę duchową. Nic tak nie rozwija serca i umysłu, jak obcowanie z geniuszami. W dziele tem znajdują się dokładne streszczenia najznakomitszych arcydzieł literatury powszechnej. A jeśli książka nasza obudzi w czytelnikach zamiłowanie przedmiotu, jeśli zdoła ich zachęcić do bliższego poznania arcydzieł poezyi – to i cel nasz tem samem zostanie osiągniętym.
Zważywszy, iż w oryginale francuskim zgoła nie uwzględniono piśmiennictw sławiańskich, dodaliśmy ze swej strony epikę czeską, serbską, ruską i polską, podając na wzór zamiast streszczeń, bądź bardziej udatne tłumaczenia, bądź odpowie – dnie ustępy z oryginału. Dodaliśmy nakoniec, jako niezbędne dopełnienie całości, parę uwag o epopei wieku XIX-go.
Nim zaś przejdziemy do Przedmowy Autorów, zauważmy tu jeszcze, że wyraz Epopeja pochodzi z greckiego (epos – słowo), i w najprostszej postaci oznacza opowiadanie, bajkę, powieść. Każda bowiem epopeja w ostatecznej swej treści jest pewnego rodzaju opowiadaniem, bajką, powieścią.
* * *CO TO JEST EPOPEJA.
Epopeja jest to najszlachetniejszy rodzaj poezyi.
Pierwszy i największy poeta świata – jest twórcą epopei. Gdy erudycya nowoczesna wywołała w krytyce przewrót, badanie epopei pierwotnej indyjskiej, perskiej, skandynawskiej, hiszpańskiej – otwarło jej drogi nowe i owocodajne. Liczba arcydzieł epicznych jest nader ograniczona: stoją one samotne w dziejach literatury narodów, jako szczyty najwyższe, z których geniusz promienieje i oświeca drogę ludzkości; nie należą one do jednego narodu, lecz do wszystkich, a opiewają i uwieczniają największe zdarzenia życia narodowego i religijnego.
Pomijając epopeje indyjskie i perskie, które nam są bardziej obce – "Iliada" uwiecznia pierwsze starcie barbarzyństwa Azyi z cywilizacyą Hellady. Rzym zajmuje miejsce Grecyi na scenie świata: i gdy ukończył podboje, i gdy ucieleśnił się w dynastyi – "Eneida" czyni pierwszego Cezara synem bogów i boskie piętno kładzie na skroń człowieka. Rzym upada, Atylla jak wicher przelatuje przez Europę – a wnet echo jego imienia rozbrzmiewa w Eddzie skandynawskiej i Nibelungach germańskich. Z ruin świata rzymskiego wydobywa Karloman świat nowożytny – epopeja francuska chwałę jego uwiecznia. Chrystyanizm utwierdza swe panowanie w Europie i zwalcza Azyę – Dante poświęca mu epopeję mistyczną, Tasso epopeję wojenną, Milton opiewa upadek człowieka, Klopstock jego odkupienie.
Jeżeli żaden rodzaj poezyi nie jest tak bohaterski jak epos, żaden też nie wytrysnął samorodniej z ducha ludzkiego, gdyż żaden nie odpowiada lepiej jego potrzebom i aspiracyom. Człowiek posiada rozum, który pojmuje i rozważa; ale posiada też serce, które bije, i wyobraźnię, która się zapala. Czem jest człowiek, tem są narody. Człowiek naprzód czuje, potem rozumuje; w dziejach ludzkości poezya wyprzedza naukę. Wielkie zdarzenia dziejowe, których wynikiem są olbrzymie ruiny albo nowopowstałe społeczeństwa – potężnie wstrząsają wyobraźnię. Proza dla pamięci umysłów ciekawych przeszłości, zarejestruje szczegóły historyczne, ale wstrząśnienia poruszające świat, ale wewnętrzne, potężne uczucia, które przenikają miliony – same jedne tylko mają długotrwałe echo w głębi dusz. Wspomnienie wielkich ruchów ludowych i wielkie przewroty moralne i religijne wypisują na nich swe piętno, które się pogłębia, rozszerza i utrwala. Na tych to obszernych zagonach rozkwita poezya epiczna. To co, każdy widzi i czuje, to co nauka wyjaśni w przyszłości – staje się przedmiotem pieśni. Ukazuje się człowiek, który tę rzecz opiewa, ponieważ dostał od natury geniusz i twórczość, i umie przystroić w żywe formy to, co żyje w umyśle wszystkich. Nauka, dzieło rozwagi, zimne i cierpliwe – powstanie później. Poeta epiczny jest samorodnym i namiętnym tłumaczem myśli tłumów. W nim się połączyły wszystkie potęgi wyobraźni ludu; nadaje on ciało i duszę temu, co płynęło w powietrzu, a naród, którego językiem śpiewa, sam siebie w jego pieśni odczuwa. I ludzkość też cała odnajduje siebie w tej pieśni i przyjmuje ją za swoją. Jest to cecha dzieł, wyszłych istotnie z samego wnętrza ludzkości, które nie są osobistym pomysłem człowieka dowcipnego, ale okrzykiem serca i duszy ogółu. Są one dziełem swojego czasu i wszystkich razem czasów. Uczony szukać będzie w epopei – oświetlenia wypadków dziejowych i obyczajów; krytyk – zasad i formuł kompozycyi literackiej; poeta – piękności stylu i obrazów; tłum czytelników – ktokolwiek oni są – szukać w niej będzie ludzi; tłum ten źyć będzie, czuć, cierpieć będzie z niemi; będzie się zapalał i przejmował do głębi ich namiętnościami.
Niedość tego. Czytelnicy mogą nie szukać bohaterów, w poświeconych im epokach. Wystarczy, gdy ci czytelnicy wyrwą się z ram swego otoczenia i wcielą się w życie idealne, które odtwarza wyobraźnia; bohaterowie wnet się przetworzą w ich oczach w owe typy ogólne, znane tym nawet, co nie czytają i czytać nie mogą; typy o fizyognomii właściwej i właściwem imieniu; w bohaterów ludowych, którzy wychodzą poza granicę swej narodowości, szaty jakie nosili, czasu kiedy żyli, i którzy choć dawno już nie żyją, mimo to jednak zawsze są nieśmiertelni. W tej nieśmiertelności, postaci legendowe, powiększone i wyidealizowane przez epopeję, spotykają się z postaciami historyi: ludzkość tymczasem jak jedne tak i drugie, uważa za realne. Ona się nie troszczy o datę ich urodzin ani śmierci; nie pyta, gdzie pozostały prochy ich kości; wicher i czas rozwiały je przed tysiącem lat, ale dusza ich żyje dla niej wiecznie, dla niej zawsze Achiles jak Aleksander, Roland jak Cezar – są męstwem; Sokrates, Katon, Goffred de Bouillon – to cnota; Demostenes i Odysseusz – to wymowa; Kornelja i Andromacha – to miłość macierzyńska; LaValliere, Dydona, Klorynda – to namiętność; Kleopatra, Marya Sztuart, Helena, Beatrice – to piękność.
Jest to tryumf poezyi epicznej; ona nadaje życie realne i historyczne postaciom, urodzonym z fantazyi albo z mglistych podań wysnutym.
Tworzenie tych typów ogólnych – stanowi potęgę i wielkość epopei; ale jej czar stanowią fikcye. A to dla dwóch głównie przyczyn: naprzód dziecko lubi bajki, a człowiek długo pod tym względem dzieckiem pozostaje. Podobnież ludzkość w wiekach rozumu i wiedzy lubi odpoczywać, słuchając baśni, które jej przeszłość malują, i surowość wiedzy łagodzić czarodziejstwem poezyi.
To też pomimo, że te zamarłe wieki są dla nas rzeczą niemal obcą, dla rozkoszy wyobraźni wsłuchujemy się w to, o czem baśń opowiada – i dziś po trzech tysiącach lat zachwycamy się geniuszem twórcy, podobnie jak ci pierwsi słuchacze, którym poeta ich własne dzieje opiewał.
Długą jest droga, którą przebiega autor epopei. W przerwach dramatu, jaki się tam rozwija, wprowadza on epizody, dające spoczynek i tworzące kontrasty. Są to przygody cudowne, które budzą ciekawość, opisy, które zbogacają i alegorye, które zaludniają i ożywiają tło obrazu; są to porównania rozszerzające i zabarwiające jego perspektywy; fikcye wszelkiego rodzaju znane pod ogólną nazwą cudowności; fikcye, które sprowadzają bogów na ziemię albo ludzi na hipogryfach unoszą do nieba; jest to słowem cudowność religijna, mitologiczna lub chrześcijańska. Imaginacja poetów stwarza te fikcye; imaginacja ludzkości je dostrzega; styl nadaje im formę określoną, która się utrwala w naszych oczach i w naszym umyśle; z poematu, w którym się narodziły, wychodzą one, aby rozlać się wszędy, w języku potocznym, w książkach pospolitych, w metaforach, przysłowiach, obrazach malarzy i posągach z bronzu lub marmuru. Postaci te, obrazy, grupy zachowują na zawsze rysy, fizyognomię, postawę, jakie im nadał poeta.
Tetys płacząca ze swym synem nad pustym brzegiem morza – lub przynosząca mu boski pancerz do namiotu; Skamander powstający śród wody do walki z Achillesem; Adamastor stojący w czasie burzy na skale nadmorskiej, z przekleństwami dla Portugalczyków; Anchizes na barkach Eneasza, Amor w ramionach Dydony; Telemak i Mentor, Nizus i Euryal; Nauzyka u fontanny; Polifem w pieczarze; Venus w sieci Wulkana; Ulysses w grocie Kalipso; Rinaldo w ogrodach Armidy; Perseusz wyzwalający Andromedę; Rogier wyzwalający Angelikę; Pandora ze swą puszką; Penelopa z tkaniną, Herminia z laską pastuszą, Cyrce z laską czarodziejską, Nimfy tańczące; Eol i jego dzieci szumiące, Syreny śpiewające, Eros o palcach różanych, Febus o złotych warkoczach, zabliźnione czoło Szatana, otwarte łono Prometeusza; Venus raniona przez Dyomeda, Klorynda raniona przez Tankreda; Venus i jej pas, Irys i jej szarfa, Pallas i jej tarcza, Hebe i jej kielich, Temis i jej waga, Jowisz i jego piorun, Neptun i jego trójząb, złota włócznia w rękach archanioła Michała, czarodziejska tarcza na ramieniu Rinalda, róg z słoniowej kości w ustach Rolanda, jabłko w dłoni Parysa; Szatan na tronie żelaznym, Iksyon na męczeńskiem kole, Danaidy znużone koło beczki, Tantal spragniony nad brzegiem jeziora; i bicz Tyzyfony, i węże Eumenid, i piekło Danta ze swemi dziewięciu kręgami i z jeziorami krwi, ognia i lodu; i Olimp Homera, i Elizejskie pola Wirgiliusza, i empirea Miltona… co za świat oczarowań – pełen niespodzianek, przerażeń, łez i uśmiechów, cudowności i tajemniczości, fantazyi i rzeczywistości!!…
Wszystkie te fikcye (i jest to drugi powód ich nieśmiertelnej ponęty i wiecznej młodości!) nadają ciało i duszę naszym namiętnościom, instynktom, marzeniom; każda z nich zawiera w sobie jakąś prawdę, jakąś zasadę, jakąś naukę. One są wieczną moralnością rodzaju ludzkiego; one są skarbem nie jednego wieku, nie jednego narodu, nie poety, który je stworzył, ani języka, który je wypowiada – ale skarbem ludzkości we wszystkich czasach i we wszystkich miejscach.II. EPOPEJE PIERWOTNE I EPOPEJE UCZONE.
Przedstawiliśmy cechy ogólne epopei; wypływa ona samorzutnie z łona narodu, w którym rodzi się poeta; odpowiada potrzebom wyobraźni ludowej; stwarza powszechne typy ludzkości, bawi i uczy za pomocą swych fikcyj.
Należało zestawić wielkie epopeje wszystkich epok i wszystkich ras – w tych cechach ogólnych i w tej jedności, zanim poczniemy je rozróżniać podług kategoryi. Jakkolwiek racyonalne są wnioski, do których doszła krytyka nowoczesna, zawsze mimo to, arcydzieła epiczne stanowić będą strawę zarówno dla fantazyi, jak i dla rozumu – i zawsze Homer, Wirgiliusz, Dante, Tasso, Milton, Camoëns i ich bracia znani lub nieznani, niepewni lub bezimienni, twórcy epopei indyjskiej, perskiej, skandynawskiej, germańskiej, są i będą czarodziejami i mistrzami ludzkości.
Ale inna jeszcze nauka płynie z ich badania i porównania.
Starożytna krytyka wytworzyła sobie ideał każdego rodzaju literatury, a szczególnie tragedyi i epopei. Ideał ten był szlachetny i wzniosły – ponieważ wypływał z Grecyi, ale był fałszywy, ponieważ był niezupełny i bezwzględny. Krytycy ci chcieli zamknąć w ciasnych ramach pewnych zasad niewzruszonych, formę tragedyi i epopei. Przyjąwszy za typ "Iliadę", "Odysseję", "Eneidę", wymagali, aby każde dzieło epiczne było naśladowaniem jednego z tych utworów. Wymagali więc, aby rzecz zaczynała się ze środka i aby później dopiero od – bywała się ewokacya przeszłości; wymagali snu, bitwy, burzy, interwencyi bogów i t… d. Formalna recepta. Nie wiedzieli oni, że w pyłach bibliotek klasztornych i w głębinach Azyi drzemały zapomniane lub nieznane prawdziwe epopeje, które przebudzone lub objawione przez uczonych, wywróciły całą tę piękną teoryę, epopeje pierwotne, często bezimienne, o języku prostym i naiwnym, kompozycyi nieprawidłowej, ale bohaterskie, wspaniałe, entuzyastyczne, które się formowały stopniowo przez zestawienie hymnów pierwotnych na cześć bogów i bohaterów narodowych: mówimy tu o Rainajanie, o Szach-Nameh, Eddzie, Nibelungach, Pieśni o Rolandzie, Romanzero hiszpańskiem, Królewiczu Marku. Gdy stwierdzono, że były to epopeje i to zupełnie autentyczne, nastąpiła reakcya gwałtowna i niesprawiedliwa, jak wszystkie reakcye. Nazwy, którą zdobyły epopeje pierwotne, zaprzeczono epopejom dawnym, nazywając je sztucznemi i uczonemi. Zgodzono się jeszcze, ie "Iliada" i "Odysseja" stanowią epos; to też wierzono, że są one tylko zestawieniem rapsodów i że nazwisko Homera jest złudzeniem i rzeczą zmyśloną, ale odebrano zaszczyt nazwy eposu "Eneidzie", "Jerozolimie Wyzwolonej", "Luzyadom", "Utraconemu Rajowi".
Należy usprawiedliwić te przesadne pojęcia. Starożytna krytyka niewątpliwie spaliła by to, co uwielbia nowa; ale nie znaczy to, aby krytyka nowa rzucała w ogień wszystko, co uwielbiała dawna; jeżeli nazwa epopeja p i e r w o t n a stanowi paszport pewny, nie znaczy to, aby epopeja uczona stanowiła obelgę i wykluczenie.
Niewątpliwie są podobne epopeje zupełnie sztuczne, chociaż właściwie nie są ani epopejami, ani uczone mi – i chociażby je należało z góry wyłączyć, by nie zaszkodzić dobrej sprawie. Poronienia takie były bardzo liczne w Europie XVII-go, oraz XVIII-go w. i miały opinię smutną, a nawet śmieszną. Bohaterem stawał się Hildebrand, Jonasz, Karol Wielki albo Karol V, Joanna d'Arc albo Jan Sobieski – ale nawet tacy bohaterowie nie byli w stanie natchnąć geniuszem poety, któremu go brakło. Oni to tworzyli podług recepty.
Nie znaczy to, że talentu zupełnie brakło tym poetom; starożytność przed Wirgiliuszem miała modę eposów mitycznych i historycznych. Apoloniusz z Rodosu i Val. Flaccus pisali Argonautica, Stacyusz śpiewał Tebaidę, Silius Italicus – wojny punickie. Każdy z nich ma błyski energii, pomysły szczęśliwe, obok rzeczy słabych.
Podobnie Chapelain i Saint-Amand, Twardowski i Krasicki (w "Wojnie Chocimskiej"), Voltaire w "Henryadzie" mają chwile świetne. Ale prócz "Farsali" Lukana i "Wojny Chocimskiej" Potockiego – sztuczne te poemata nie odpowiadają potrzebom ducha narodu, nie wyobrażają jego uczuć, nie czerpały one natchnienia u żywych źródeł społeczności. Silius opiewający wojny kartagińskie, które opisał lepiej Tytus Liwjusz; Wolter opiewający Henryka IV, zamiast lepiej go opowiedzieć – to już nie sztuczność, ale fałsz.
Lecz zgoła co innego są te ćwiczenia literackie, poemata gabinetowe, fantazye ludzi dowcipnych, a co innego epopeje uczone Wirgiliusza, Miltona i Tassa. Natchnienie jest w nich równie szczytne, równie prawdziwe, równie szczere, jak w epopejach pierwotnych. Czyż można przypiiścić, że tylko moda, przepisy i sztuka kierowały ich piórem? Czy nie jest widocznem, że owi poeci byli posłuszni samym warunkom swego przedmiotu i że ich epoka sama im dała ten przedmiot, aby wyśpiewali, co on czuł, co myślał, czego pragnął. Oczywiście, są różnice między epopeją pierwotną a sztuczną, i w miejscu właściwem objaśnimy, na czem różnica polega: ale i oni wskrzeszali w swoich poematach epoki, byli głosem narodu i wieku, byli natchnieni nie tylko przez Muzę, która im dała geniusz, ale i przez swe stulecie, które go im objawiło, które im dało serce, ciało i duszę.
Gdy Wirgiliusz w zaraniu nowej ery, zamykającej podboje i wojny domowe, wskazuje władającemu światem Rzymowi – jego kolebkę; gdy wskazuje mu w starożytnym bohaterze – który przez bogów prowadzony, przywozi ze Wschodu do Lacyum gałęź oliwną – ojca i bohatera-zwycięzcę z pod Akcyum i Aleksandryi; gdy między Eneaszem i Augustem przeprowadza całą siec legend narodowych, i gdy nad uspokojonym światem zamyka od siedmiuset lat otwartą świątynię Janusa – czyż wówczas wielki poeta Romy nie dokonywa dzieła narodowego, jak jej wielki historyk? Czyż jego głos, nie jest głosem samej ojczyzny, publica vox, jak mówiono o Cyceronie? Czyż nie jest on naturalnym i wzruszonym tłómaczem jego radości, wdzięczności i dumy?
Gdy Dante wlewa w "Boską Komedyę" swój mistycyzm, zapały religijne i wiedzę teologiczną, a zarazem swe namiętności polityczne i partyjne – czyliż nie nosi w sobie duszy całej Italii, zjednoczonej w religii, rozdartej w wojnach domowych?
Kiedy Ariosto ze wszystkich końców świata, przez najszaleńsze heroizmy zgromadza paladynów około Karola Wielkiego, na obronę Paryża przeciw Saracenom, Tasso posyła Krzyżowców za morze do Azyi, aby grób Chrystusowy odebrać od Turków – czyliż nie są to ostatni chorążowie Chrystyanizmu, walczącego od ośmiu wieków przeciw niewiernym?
"Raj utracony" Miltona czyż nie wyszedł z Biblii, a Biblia czyż nie była matką Reformacyi? A Anglia czyż nie walczyła o Reformacya? I czy Milton nie odegrał roli w tej walce?
Pocóż dowodzieć dalej, że Lusiadas, ułożone na samej scenie opiewanych walk, nie są poematem sztucznym – i że Camoëns, który pisał w Lizbonie, w Macao, na morzu, wszędzie jednem słowem – nie jest poetą gabinetowym?
Nie, jakkolwiek dalecy są poeci uczeni od opiewanych czasów i zdarzeń, nie zatracili oni ich tradycyi! Jeśli ona się zatarła, oni ją odnaleźli i ożywili. Geniusz ludowy budzi natchnienie śpiewaków epopej pierwotnych; geniusz osobisty innych, wskrzesza geniusz ludu. W pierwszych – wszyscy przemawiają ustami jednego; w drugich – jeden oddaje słowo wszystkim. Oddalenie – nic tu nie znaczy.
A zresztą, jeśli mamy rachować odległości wieków, to czyż istotnie epopeje pierwotne są tak bliskie, zaś epopeje uczone sąż tak dalekie od opisywanych faktów i cywilizacyi, które malują?
Roland zginął pod Roncevalem w końcu VIII w., a pieśń o Rolandzie jest to krzyk bojowy z XI-go stulecia, w przededniu wojen krzyżowych. Atylla, Etzel Eddy, Atli Nibelungów był grozą V. w., a tym – czasem E d d a powstała w w. XI., a Nibelungi w XII. lub XIII.
Poemat o Cydzie, hiszpańska Iliada ludowa, opiewa w XIV. w. bohatera z w. XI, i później zjawia się po Cydzie, niźli Iliada po Achillesie. Firdus i żył piętnaście wieków po Cyrusie, był jednym z bohaterów Szachnameh. Ani Tasso nie był tak daleki od Gofreda, ani Ariosto od Bo landa; Camoëns był współcześnikiem Vasco do Gamy, Milton i Klopstock są zarazem najbliżsi i najdalsi opiewanego Boga i Chrystusa – ponieważ myślą Adama i Chrystusa świat od ośmnastu wieków oddycha.
Co więc znaczą kwestye wieków? W perspektywach przeszłości, odległe te wieki zlewają się ze sobą. Zapominamy o tem zupełnie, że dwa stulecia dzielą Rolanda od śpiewaka Rolanda, Krzyżowców XI. w., od ich śpiewaka z XVI. w. Wyobraźnia czytelnika wiąże raczej łańcuch czasów i łączy zdobywców Jerozolimy ze zwycięzcami Lepantu. Przy pomocy złudzenia, możemy wyobrazić sobie, że krucyata nigdy od Saladyna do Solimana nie była przerwaną i że Tasso jest spółcześnikiem Goffreda.III. CECHY WSPÓLNE EPOPEJ PIERWOTNYCH I EPOPEJ UCZONYCH.
Zarówno epopeje pierwotne, jak uczone, układały się według tych samych praw ogólnych. Naprzód ani jedne, ani drugie nie powstały nagle; zarówno te co się pokazały o świcie literatury, jak i te, które w późniejszych epokach się narodziły.
Homer miał poprzedników, jak Wirgiliusz miał poprzednika w Homerze; śpiewacy Rolanda, Zygfryda, Cyda mieli swoich zwiastunów podobnie, jak Tasso i Milton.
W historyi wszystkich narodów aryjskich – okres epiczny czyli bohaterski poprzedzany bywa przez okres historyczny. W okresie tym hymny, pierwsze zarodki późniejszych eposów – przechowywały ogólne pierwiastki kultury pierwotnej, idej i wierzeń plemienia. Tradycya przechowała pamięć hymnów orfickich Grecyi, kantiten frankońskich, lied germańskich, sag skandynawskich, cantares hiszpańskich; Wedy stanowią zbiór hymnów indyjskich.
Wielkie ruchy bojowe ludów wszczynają okresy bohaterskie, następujące po okresach lirycznych. Walki te, obudziwszy natchnienie epiczne, zanim się skoncentrują w myśli jednego poety, znajdują swój wyraz w ustach piewców ludowych: Suta indyjskich, Aedów greckich; Minnesingerów, Bardów, Trubadurów, Skaldów, Gęślarzy. Jestto druga linia przodków wielkich poetów, którzy z nich się rodzą i streszczają w dziele osobistem geniusz epiczny, rozlany w całym narodzie.
Poeci epiczni, którzy się rodzą w czasach późniejszych, również łączą swe natchnienie z pierwszym rozkwitem poezyi ludowej. Dante, prócz języka, który jest jego dziełem – pochodzi od swych poprzedników prowansalskich lub włoskich, podobnie jak epopeja Karlo-
Enos wingów od kantyten frankońskich lub germańskich. Sirventy i Canzony różnego rodzaju poprzedziły wielką epopeję toskańską; nie w "Boskiej Komedy i" po raz pierwszy napotyka się ta szczególna mięszanina metafizyki, teologii i satyry; w próbach uprzednich było już to samo; tylko geniuszu brakło. Dante nie traci nic, gdy się do tego przyznaje i nazywa swymi mistrzami Sordella z Mantui, który pisał po prowansalsku i Brunetta Latini, który pisał po francusku.
Ariosto, również jak Dante, nie jest osamotniony a krytyka ściśle zbadała nici romantycznej epopei, której Orlando jest nieporównanem arcydziełem.
Epopeje więc długo się lęgły w imaginacyi narodu, zanim się narodziły pod ręką poety, i nigdy nie wyskakiwały nagle z mózgu ludzkiego, jak Minerwa z głowy Jowisza. Zapłodnienie to jest pierwszem prawem. Wszystkie uformowały się z materyałów powoli przez czas nagromadzonych, z tradycyi z ust do ust przechodzących, opowiadanych przy domowem ognisku, wcielonych w język i obyczaje; a jakkolwiek nierównym w jednych i drugich jest udział osobistego geniuszu, pomimo to wszystkie one w ostatecznej analizie mają charakter nieosobisty. Można powiedzieć, że epopeja lęże się i rozwija – jak zjawisko naturalne: jest to owoc, który opada, skoro tylko dojrzeje.
"Wszelki ruch narodowościowy – mówi Gaston Paris – wywołuje ruch poetyczny". I poezya ta, dzieło narodu wypowiedziane przez jednego, jest to poezya epiczna. "Narodowość – mówi J. J. Ampere – jest, duszą epopei". Jest to druga cecha eposu. Treścią jej zawsze antagonizm dwóch ras albo dwóch religij, walczących pro aris et focis: antagonizm braminów i złych duchów w Ramajanie; ludów Iranu i Turami w Szach – Nameh; świata greckiego i azyatyckiego w Iliadzie; dogmatów skandynawskich i chrześcijańskich w Eddzie; Germanów i Scytów w Nibelungach; Franków i Saracenów w Pieśni o Rolandzie.
Eneasz zakłada przyszły naród rzymski śród plemienia europejskiego, podbitego przez plemię azyatyckie. Cyd, protoplasta Hiszpanii, córy Chrystusa – zwalcza Maurów, synów Mahometów, Pieśni o Rolandzie, epopeja rycerska Ariosta, epopeja wojenna Tassa – to walka Europy chrześcijańskiej przeciw Saracenom, Maurom i Turkom. Również na antagonizmach oparte są nadziemskie epopeje Miltona i Klopstocka.
Złota księga narodowych podań – epopeja, zawiera albo obraz historyczno-bajeczny w prawidłowej kolei wieków, zdarzeń i osób, jak Szach-Nameh; to znów obraz przyszłości, jak Eneida, albo przeszłości, jak Luzyady, albo jedno i drugie, jak Henryada. Tu, w "Orlandzie" na tarczy Rynalda, genealogia domu d'Este; tam znów przegląd plemion greckich pod murami Troi, albo ludów chrześcijańskich pod murami Jeruzalem. Dante rozsiewa dzieje Florencyi na drodze Piekła, Czyśca i Raju; wszystkie gałęzie domu Karlowingów występują w pieśni o Rolandzie. Nakoniec już nie historyę narodu, lecz ludzkości, ustami Rafaela opowiada Milton pierwszemu ojcu ludzi.
Każdy naród uosabia się w bohaterze. Jest to trzecie stałe zjawisko, trzecie prawo epopei, prawo poprzedzające samą epopeję, z którego wypłynęły wszystkie typy mitologiczne. Wielkie walki narodów toczą się rękami wszystkich i głową jednego; siłę i liczbę prowadzi wola i geniusz. W cieniu tej potężnej ręki – kierującej narodami – rozwija się wiele heroizmów osobistych; ale suma tych czynów streszcza się i zlewa w postaci wodza-bohatera. Tamci są zapomniani, on jeden żyje we wdzięcznej pamięci narodów; czas płynie, a bohater rośnie coraz bardziej. W promieniach jego chwały i jego imienia gaśnie wszelkie imię i wszelka chwała, i on sam jeden pozostaje na widnokręgu wieków. Tak powstaje legenda bohaterów epicznych i gdy ta gotową jest w pamięci i wyobraźni ludzkości – muza ją na wieki utrwala w epopei. Widzimy zawsze Achillesa pod obozem Greków, Hektora pod murami Troi, Eneasza u stóp Kapitolu,. Sigurda nad Renem, Karlomana nad Elbą lub w Pirenejach, Artura w Bretanii, Goffreda w Palestynie, Gamę na Oceanie…
Ale ludzkość nie cała jest w bohaterach, rodzi się ona z mężczyzny i kobiety, których dzieje stanowią skalę eposów; a w walkach narodowych kobieta znajduje się zawsze i gra wielką rolę. Jestto ostatnia cecha, którą mamy zaznaczyć. Walki rasowe opiewane przez rapsodów mają zawsze za przyczynę j przedmiot – zdobycz, a łup zazwyczaj przedstawiany bywa w postaci kobiety. W Ramajanie indyjskiej Karna walczy o swoją żonę z Revaną; Helena zostaje odebrana wraz z Troją, Lavinia zdobyta z Lacium; Gudruna i Krimhilda przechodzą z rąk Sigurda i Zygfryda w ręce Atylli. Tam gdzie kobieta nie jest kością niezgody, stoi ona obok mężczyzny albo z nim walczy: Ximena jest nieodłączną od Cyda, Bradamanta i Klorynda od Rogera i Tankreda. Wszędzie kobieta odbija i wyobraża – z różnicami naturalnie – stan moralny swego czasu i swego plemienia.
Takie są cechy istotne, któremi odznaczają się zarówno epopeje pierwotne, jak i epopeje uczone: są to dwie gałęzie tej samej rodziny. Dzielące ich różnice, które jednak nie są w stanie przeważyć ich analogii – są również widoczne: i właśnie przystępujemy do nich.IV. CECHY RÓŻNE EPOPEJ PIERWOTNYCH I EPOPEJ UCZONYCH.
Jest przedewszystkiem jedna wielkiej wagi różnica. Jeśli epopeje uczone powstały z samego serca społeczeństwa i natchnienia zaczerpnęły ze źródła uczuć współczesnych, to jednak są one dziełem osobistern, a plan ich obmyślany i wykonany został przez jednego człowieka. Jego geniusz (mówimy naprzód o eposach uczonych, na tematy starożytne) odnajduje, odczuwa, odradza przeszłość. Odtwarza jej myśli, uczucia, maluje obyczaje i nadaje postaciom odpowiednie rysy i fizyognomią: jest to jakby ich zmartwychwstanie. Lecz barwy obrazu bywają częstokroć łagodniejsze, mają ton mniej surowy, mniej szorstki. Jeśli jego postacie należą do przeszłości, to poeta, syn swego czasu, wlewa weń coś, czego nie było w tej przeszłości – coś, że tak powiemy, z samego siebie, ze swoich uczuć i idej, słowem własną swą istotę, własny swój geniusz. Tak czynili
Rasyn i Wolter w swych tragedyach. Nie żałujmy tego, nie skarżmy się, widząc poetę wszystkich czasów w poecie czasów dawnych – widząc człowieka w poecie. Obyczaje, zwyczaje, mowa mają w Iliadzie coś naiwnego, niekiedy brutalnego, czego nie nadaje ludziom dawnych wieków Eneida; ale Wirgiliusz swoje dzieło czyni bardziej ludzkiem. Surowi baronowie feudalni, którzy szli na krucyaty, nie znali rycerskiej i eleganckiej czułości Tankreda i nie znajdowali Armid i Herminij. Roland nie wzdycha w Pieśni z XI w.: jest to szalony z miłości rycerz w poemacie z XVI w. Tasso i Ariosto przeszli przez tradycyę, która od XI do XV w. wyidealizowała surowe obyczaje rycerstwa. Ale Karloman jest nie mniej wielki w Orlandzie. Heroizm i wiara nie tracą nic w Jerozolimie. Ścisłość historyczna traci, ale interes moralny i potęga poetyczna zyskuje. Strój bohaterów przypomina modę chwili; serce ich – to serce wieku poety.
Co do epopej uczonych, których temata są autorowi współczesne – to jedno słowo tu wystarczy. Jest to niewątpliwie rzecz dziwna, gdy w Luzyadach spotykamy naraz Matkę Boska i Venus, Bachusa i Chrystusa, i chociaż to wchodzi do ram cudowności, stanowiącej jeden z warunków i tradycyi eposu, to jednak z samej jaskrawości kontrastu wypływa cecha nieprawdopodobieństwa na ściśle historyczneni tle poematu. Ale fantazye tego rodzaju zajmują w poemacie miejsca niewiele – i czytelnik, gdy pierwszy podziw przeminie, znajduje inną poezyę – poezyę życia i prawdy.
Nie podobna zaliczać poematów Miltona i Dantego do dwóch poprzednich kategoryj epopej uczonych: mają one swój osobny charakter; wyobraźnia gra tam rolę największą. Jeżeli treść Raju Utraconego stanowi prawdę świętą i bezwzględną, to jednak rozwinięcie jej szczegółów jest i musiało być rzeczą imaginacyi; my żądamy odeń tylko prawdy poetycznej, tj. prawdy wystawionych charakterów, sytuacyj, obrazów, prawdy namiętności i mowy bohaterów. Milton wszędzie jest równie prawdziwy, jak wymowny. "Boska Komedya" ma charakter mięszany: ramy są całkowicie fantastyczne; wnętrze ram zupełnie realne; ludzie i rzeczy, nazwiska i czyny, ideje i uczucia – wszystko to należy do Dantego lub jego wieku. Legenda ludowa świadczy o tem połączeniu fikcyi i rzeczywistości: tłum wierzył, że widzi wracających z Piekieł tych, których tam Dante pomieścił.
Ale pominąwszy dwa te oryginalne utwory, prawdą jest, że epopeje pierwotne mają nad uczonemi wyższość co do prawdy i szczerości obyczajów: światło ich jest żywsze. Sama niedoskonałość mowy, surowej i jeszcze nieregularnej, wielu z tych poematów (wyjąwszy mistrza nad mistrze – Homera) służy do tego celu doskonale: jest ona w zgodzie z tem, co opisuje. Sztuki odcieniów brak. Słowo bywa równie gwałtowne, jak gest i czyn, obrazy ogromne, jak postaci bohaterów. Treść i forma stanowią kolos niezdarny, o wielkich barbarzyńskich rysach, często podniosły i wspaniały. Pod giętkiemi fałdami, pod artystycznie dobranemi kolorami stylu epopej nowszych, wielkość treści zdaje się mniej na jaw Występować. Nie łudźmy się jednak i nie zapoznawajmy u Poetów epicznych wieków literackich potęgi, której uczona sztuka stylu bynajmniej nie wyklucza. I oni też mają tę cechę, którą się odznaczali surowi barbarzyńcy gęślarze – i nie bardzo za zasługę uważajmy tym pierwotnym poetom mimowolne braki ich języka pod pozorem, że bardziej uwypuklają swą potęgę.
Epopeje pierwotne urodziły się przed innemi i nie naśladowały nikogo: przeciwnie one były naśladowane; jestto zapewne ich wyższość, ale cóż stąd? Ze Wirgiliusz wzorował się na Homerze i często od niego pożyczał, czy przeto jest mniej szczeiy, mniej osobisty? Patryotyzm i duch rzymski czy straciły natem cokolwiek? Naśladownictwo to nie tłumi geniuszu. W tym łańcuchu, który łączy Wirgilinsza z Homerem, Tassa i Miltona z Wirgiliuszein, każdy zachowuje swą oryginalność. Plan Eneidy jest to plan Odyssei, ale podróże morskie Eneasza, który słuchając wyroczni, dąży do nowej ojczyzny, nie są przygodami Ulissesa w poszukiwaniu swojej; Dydona nic nie zawdzięcza Kalipso, a podbój Lacyum w niczem nie przypomina porażki gachów Penelopy. Wywołanie cieniów u brzegów Cymmeryjskich nie jest to zestąpienie do Piekieł około Awernu. – "Raj utracony" ma swoje niebo i piekło, które nie jest ani Tartarem ani Elizejami; opowieści Rafaela i Adama są dalekie od opowieści Eneasza i Ulissesa; ukazanie się Szatana Eidzie nie jest kopią widziadła Hektora przed Eneaszem. Czarnoksięska cudowność Tassa nie jest ani cudownością mitologiczną Wirgiliusza, ani cudownością hebrajską Miltona, ani chrześcijańską Klopstocka. Forma ram nic tu nie znaczy; osoby i sceny obrazu, powietrze, którem świat ten dysze, światło, które mu przyświeca – stanowią to, co tworzy charakter, oryginalność i życie poematu.
Byłby wielki czas zakończyć te zestawienia epopej pierwotnych i uczonych, nie zapominając tych porównań, zaznaczyć ich małą wagę. Pierwsze z tych epopej – mają charakter szorstki, prawie dziki, drugie – łagodniejszy i czystszy; pierwsze – idą krokiem prostym i nieregularnym, nie kierowane żadnem prawem kompozycyi, drugie – ułożone są w sposób kunsztowny i dramatyczny; te – mają dziwną śmiałość rysunku i jaskrawość barw; tamte – tony okrąglejsze i ściślejsze kontury: ostatecznie równie szczere i prawdziwe.
Wyobrażają one dwie fazy rozwoju natury ludzkiej: dziecko wychowane swobodnie, w niezależności ciała i instynktów – ma gwałtowne zuchwalstwo, porywy czułości, wybuchy gniewu, uniesienia zapału, dochodzące do szaleństwa. Takim jest poeta, człowiek czy naród epopei pierwotnej.
Człowiek dojrzały kieruje swemi" instynktami, nie burząc ich; miarkuje swe namiętności, nie tłumiąc ich; przechowuje i żywi ogień tlejący w jego duszy, ponieważ go nie trwoni w błyskawicznych wybuchach; czuje on, widzi, myśli, mówi lepiej, ponieważ jest panem swoich zmysłów, swego ducha i swego języka: podwaja swe siły, umiejąc je wydatkować. Tacy są Wirgiliusz, Tasso, Milton. Poeta eposów wieku cywilizacyi i rozwiniętego języka, jest to człowiek dojrzały, który zarzucił swoje bezładne wybuchy i uniesienia. Epopeje te są nieśmiertelne, ponieważ styl sam ożywia te dzieła, nadając im formę ścisłą i określoną, której brak innym. Mają one cechy epopej pierwotnych, a nie mają ich braków; nie brak im nic, a mają coś nadto, mają to, co budzi życie, I żyją też one w pamięci i na ustach wszystkich ludzi;
tamte zaś bądź co bądź nie wychodzą z bibliotek. Przez szczególny, ale łatwy do wyjaśnienia kontrast, epopeje pierwotne stały się przedmiotem badań uczonych; epopeje uczone są czytane przez wszystkich.
Popularne może przy swych narodzinach, epopeje pierwotne nie są już niemi dzisiaj; epopeje uczone będą niemi zawsze. Epopeje pierwotne zyskały wiele przez sąsiedztwo arcydzieł Danta, Wirgiliusza, Tassa, Miltona. Ale publiczności trudno się do nich przyzwyczaić i tylko jeden poeta pierwotny – pierwszy i jedyny, największy i najpotężniejszy, nieśmiertelny Homer – przezwyciężył wszystko i stanął ponad wszystkimi.V. CECHY KAŻDEJ EPOPEI PO SZCZEGÓLE.
Krytyka współczesna nie dowiodła wyższości epopej pierwotnych nad epopejami literackiemi, nie określiła nawet linii demarkacyjnej między niemi; pod innym względem jednakże oddała ona wielkie usługi. Kierowana metodą historyczną, która odrodziła naukę literatury i języka, ściśle umie ona określić cechy właściwe każdej epopei, okoliczności w jakich powstała, wiek, który ją natchnął, poetę, który ją stworzył, stan polityczny, socyalny i religijny narodu i czasu, który autor malował i w którym pisał, warunki, w jakich postawiło go pochodzenie i wychowanie, naturę pierwotną jego geniuszu i szczegółowe zdarzenia jego życia. Krytyka rachować się musi z bardzo wielu pierwiastkami, ponieważ każdy z nich miał wpływ na dzieło i piętno swe na niem pozostawił.
Wierni tej metodzie ułożymy podług wieków i krajów epopeje, których treść podaje książka niniejsza. Będziemy tu mogli oglądać kolejno nietylko różne objawy geniuszu ludzkiego w jego wyrazie poetycznym, ale jednocześnie kolejny obraz różnych cywilizacyi, jakie się ukazały na ziemi.
Rysem najpowszechniejszym, wspólnym prawie wszystkim epopejom, pomimo różnic czasu i kultury (z wyjątkiem Boskiej Komedyi, Raju Utraconego, Messyady, Luzyadów), jest ich charakter feodalny.
Okresy bohatersko – epiczne są feodalne. Feodalizm jest to wyraz nowy, ale może być zastosowany do urządzeń analogicznych w starożytności. Jest to forma społeczna oparta na podziale narodu na dwie klasy – rycerstwa i ludu; lud – pracuje, rycerstwo – walczy; jest to wzajemna wymiana usług, która przynajmniej do czasu określa porządek i harmonię w narodach.
Rząd patryarchalny hebrajczyków był próbą feodalizmu. Feodalizm panował nad brzegami Gangesu, na wzgórzach Iranu, w Grecyi homerowskiej, w Germanii Tacyta, w drużynach Franków. Obraz, ideje, obyczaje tych feodalizmów odnajdujemy wszędzie, od "Ramajany" aż do "Jerozolimy Wyzwolonej". Hierarchie niebieskie i piekielne "Raju Utraconego" mają również niby urządzenie feodalne.
Z grup epicznych najstaroźytniejszą jest epopeja indyjska. Odtwarza ona starożytnącywilizacyę azyatycką, której stały charakter stanowi ubóstwienie materyi, pochłonięcie osobnika przez naturę, ukorzenie narodu przed władzą, emanacya potęgi boskiej, która sama ulega teokratycznej władzy ogarniającej wszystko kasty kapłańskiej. Olbrzymia jak świat ludzki i boski, moralny i fizyczny, który obejmuje, epopeja ta ma w sobie coś niepewnego i nieokreślonego, co stanowi cechę wierzeń panteistycznych. I zarazem myśl jest tam niby uwięziona w kole formuł mistycznych i symbolów, a ognista wyobraźnia uwidocznia tylko głębokie mroki, których nie może przeniknąć ani oświetlić".
Zupełnie inne są cechy epopei greckiej. Umysł pierwszych Hellenów zachowuje jeszcze nie mało wschodniego panteizmu; lecz nietylko instynkt swobody, będący rysem tego plemienia, daleko wyraźniej wystawia osobnika i potęgę ludzką, ale antropomorfizm nadaje tam bogom formy jaśniejsze i bardziej harmonijne; duch wszędzie stoi nad materyą – w spółeczeństwie, jak i w naturze. Tajemniczy symbolizm wschodu, nie znikając zupełnie, ustępuje miejsca natchnieniu bardziej niezależnemu i przezroczystszemu. Ludzkość zrzuca zdrętwienie, w którem z lubością oczekiwała ostatecznego nicestwa – i pomnaża bohaterskie walki i objawy inteligencyi we wszystkich formach poezyi, prawa, przemysłu, sztuki. Poemata Homera już nam dają przeczucie tego, czem bedzie świat grecki, to znaczy świat wolny, czynny i inteligentny, rozmiłowany w pięknie, przedsiębiorczy w każdym porządku idej i twórczości artystycznej.
Pomiędzy Indyami a Grecyą znajduje się Persya; między panteizmem indyjskim i antropomorfizmem hel – leńskim – dualizm perski. Dualizm jest treścią teologii Zoroastra, cywilizacyi perskiej, która jest wytworem tej teologii – i epopei Firdusiego, historyi mitycznej i poetycznej tej cywilizacyi. Wiara i patryotyzm są tam ściśle połączone; narodowi władcy Iranu stanowią tam pierwiastek światła i czystości – dobro; Turańczycy – pierwiastek zepsucia i zmroku – zło. Dzieło najbardziej narodowe ze wszystkich – jak mówi Ampere – odtwarza ono zarazem najściślejszą tradycyę starożytnej wiary, która stanowi jedność Persyi – i kult Zoroastra opiewany tu jest przez wyznawcę Mahometa.
Epopeja rzymska jest współczesną greckiej co do daty opiewanych zdarzeń; ale wieki zdają się je rozdzielać, ponieważ perspektywa się zmieniła. Czytelnik Homera siedzi obok Achilesa w namiocie lub z Pryamem na murach Troi – i żyje z nimi wzruszony i pełny po-, w tym świecie naiwnym, wspaniałym i bohaterskim; czytelnik Wirgiliusza patrzy w przeszłość! z Kapitolu Augusta. Surowy geniusz Romy i łagodny geniusz poety, zlewają się w jego dziele i nadają mu fizyonomią naraz surową i wzruszającą, bliższą historyi, a która jednak nie ma już wielkości homerowskiej. Wschód grecki i azyatycki zachowuje tu swe barwy w pierwszych księgach; w ostatnich maluje się obraz narodowych starożytności rzymskich. Jedność nie traci nic, a prawda zyskuje na tym kontraście, który leży w samym przedmiocie.
Barbarzyńcy napadają na Cesarstwo. Zanim chrystyanizm nada ziemi nowy kształt podług swojego wzoru, który Karol Wielki już urzeczywistnia; – zanim rozleje na Europę swe ożywcze promienie: świat ówczesny jest dopiero nocą i chaosem, gdzie widzieć się dają rzadkie błyski – zapowiedzi nowej jutrzni.
Tam też są równie epopeje Eddy i Nibelungów, wytwór i obraz tego wieku. Urodzone w mgłach Skandynawii i lasach Germanii – obie one zdają się wahać między wiekiem V. (bohaterów i zdarzeń) a X. i XI. (wiekiem autorów). Na tle obyczajów barbarzyńskich, feodalnych i rycerskich; na tle mieszaniny poganizmu Odyna i wiary chrześcijańskiej – panuje siła brutalna, okrutniejsza i krwawsza w epopei skandynawskiej, starszej o 200 lat od epopei niemieckiej.
Chronologicznie pośrednia między dwiema epopejami teutońskiemi, epopeja francuska jest dzika jak one ale stanowczo chrześcijańska czy to w cyklach bretońskim i karlowingskim, czy też w cyklu wojen Krzyżowych. Jest to chrystyanizm wierzący i walczący. Napisana we Francyi – starszej córce kościoła – i w języku francuskim – napisana w czasie bliższym, niż epopeje północne, najazdu saracenów, którzy z południa grozili światu chrześcijańskiemu; napisana w przededniu Krucyat – jest ona cała przesiąknięta duchem i heroizmem chrześcijańskim.
Odtąd chrystyanizm, będący duszą społeczności europejskiej, staje się duszą jej eposów. Już w "Pieśni o Rolandzie", arcydziele epopei francuskiej, chrystyanizm przemienia paladyna VIII. w. na rycerza XI. Epopeja hiszpańska, mniej prawdziwa od historyi, zapomina, że Cyd – z uczucia i zemsty – był to condottiere na służbie królów mamytańskich; jest on bohaterem półwyspu, Cydem dla tego tylko, że bronił chrześcijaństwa przeciw nim, i naród tudzież poeci wiedzą tylko o jego czynach tryumfalnych. Wieki idą naprzód: rycerstwo – z instytucyi chrześcijańskiej i socyalne – przemienia się na klasę ukształcenią i wykwintną, która oddaje się ambicyom osobistym i przygodom miłosnym. Tak też malują rycerzy Bojardo i Ariosto: rycerze ich nie są to już zbrojni misyonarze wiary chrześcijańskiej i sprawiedliwości społecznej; nie są to wykonawcy ślubów surowych i poważnych, bojownicy czyści i bezinteresowni wdów i sierót; są to ludzie, którzy ścigają piękne damy, którzy walczą przeciw niewiernym rycerzom jak oni, o serce księżniczek Chin lub Egiptu. Ale tkanina poematu, olśniewająca i magiczna – bawi oko. Treść", która porusza serca, podnosi dusze, porywa imaginacyę – to olbrzymia walka Karlomana i Francyi przeciw niewiernym. Pod kolorami podwójnego sztandaru wiary i ojczyzny, który po całym poemacie szeroko powiewa, toczą się fantastyczne baśni poety. W życiu rzeczywistem – pomimo zepsucia zasady rycerstwa – społeczeństwo było dalej wierzącem i pobożnem; w fikcyi epicznej, romantyczni rycerze z "Orlando inainorato" i "Orlando furioso" wzdychają, biegają po świecie i walczą za swe damy, ale wracają pod mury Paryża lub Arles, aby zginąć" za ojczyznę i Chrystusa.
Jest to zresztą nie jedyna forma, w jakiej występuje epopeja natchniona myślą chrześcijańską. Przed Bojardem i Ariostem, zarówno jak po nich, otwiera ona sobie inne drogi i inne prądy. Oczyszczona od tej mieszaniny imaginacyi romantycznej, naraz bohaterskiej i komicznej, przesiąkła mistycyzmem i namiętnością – W XIV juz wieku, przez cud geniuszu u Dantego, przystraja we wszystkie potęgi, wdzięki, blaski poezyi, teologię wieków średnich. Później wskrzesza piórem Tassa, w w. XVI – wspaniałe widowisko Kracyat. Wywołuje magicznym pędzlem Miltona, w w. XVII – promieniste cuda pierwszych dni ziemi i czarodziejskie tajemnice Edenu. Z Camoensem otwiera po przez morza i burze, pod słońcem Wschodu – świat nowy dla wiary, dla oręża i dla kupiectwa Europy. Z Klopstockiem w pełni XVIII w. wprowadza na świat Chrystusa, aby ten go zbawił, odrodził i pobłogosławił. Nakoniec – zawsze to chrystyanizm daje natchnienie późniejszym pisarzom: zarówno Fenelon w Telemaku, jak Chateaubriand w Męczennikach idą tą sama drogą. Pierwszy w usta Mentora kładzie mądrość ewangeliczną; męczennicy drugiego idą na amfiteatr tak, jak niegdyś Goffred szedł do Jeruzalem, a Roland do Roncevalu.