Etos O filozofii i etyce dla lekarzy - ebook
Etos O filozofii i etyce dla lekarzy - ebook
Książka ma charakter przewodnika, który wyjaśnia problemy z zakresu filozofii i etyki, istotnie z punktu widzenia praktyki lekarskiej. Przybliża to, czym naprawdę jest filozofia i etyka, co jest w nich najbardziej wartościowe, co wymaga uwagi, co moralnie najgłębsze. Pomaga zrozumieć też wkład filozofii w rozwój medycyny i szczególną więź między zasadami moralnymi a praktyką lekarską.
Kategoria: | Filozofia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-01-20898-1 |
Rozmiar pliku: | 1,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Szanowna Pani Doktor! Szanowny Panie Doktorze!
Podręczniki bywają nudne. Szczególnie razi ich schematyczny sposób podawania wiedzy i encyklopedyczny chłód. Postanowiłem więc napisać przewodnik, gdzie znajdą się – co prawda – informacje historyczne i wyjaśnienia pojęć bliskich filozoficznemu żargonowi, lecz jego zadaniem będzie pomóc w odkryciu własnego sposobu rozumienia filozofii i etyki. Przewodnik, który oddaję w Państwa łaskawe ręce ma więc przybliżać to, czym naprawdę jest filozofia, o co w niej chodzi, co jest w niej wartościowe, a co niesłuszne, co wymagające uwagi, a co oczywiste, ale także być pomocnym w zrozumieniu zasad etyki – najważniejszej, z punktu widzenia Państwa zawodu, dziedziny filozofii.
Na początku będziemy starali się rozwikłać sens samej filozofii, określić jej podstawowe cele i zasady, dziedziny i historię. Miast spotkania z encyklopedyczną retoryką proszę jednak przygotować się na podróż po wdzięcznej krainie wyobraźni. Albowiem filozofia ma Państwu naprawdę wiele interesującego do powiedzenia, często zaskakującego, odkrywczego i intelektualnie pięknego.
Później przejdziemy do etyki. Kluczowym elementem tej części będzie przedstawienie Państwu przesłanek, którymi można się kierować przy wyborze prawdziwie szlachetnej ścieżki w zawodzie lekarza. Nie ośmielam się jednak niczego przesądzać. Nie wskazuję palcem jakiejś słusznej drogi. Kierując się zaś doświadczeniem w relacjach ze stanem lekarskim jako wykładowca Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie, próbuję jedynie przedstawiać elementy, które bywają przydatne w sytuacjach, gdy trzeba podjąć decyzję merytorycznie uzasadnioną, a jednocześnie moralną.
Pamiętajmy jednak, że spośród wszystkich zasad etyki, ta jest najpierwsza i lapidarna, że kiedy nie wiesz jak się zachować – zachowaj się jak przyzwoity człowiek. Nie zawsze jednak jest to czytelne i łatwe, szczególnie gdy stoi się twarzą w twarz z bólem i cierpieniem pacjenta, podczas gdy w tym samym czasie naszej uwagi wymaga życie innego, równie cierpiącego człowieka.
W pokorze dla wielkiego trudu i dzieła z jakim mierzy się każdy z Państwa, postaram się więc przekazać te wątki, gdzie tradycja filozofii i etyki może być rzeczywiście pomocna.
Proszę, by ten przydługi wstęp nie zniechęcał Szanownego Czytelnika, by nie podejrzewał On, iż po szumnych zapowiedziach znajdzie w środku suche treści. Nie! Książka ta jest pomyślana jako lektura dla Państwa duszy. Normalnym, przystępnym językiem będziemy mówić o sprawach ludzkich, codziennych, a jednocześnie – jak się Państwo spostrzegą – najistotniejszych i dla zawodu lekarza moralnie najgłębszych.
Życzę przyjemnej lektury!ROZDZIAŁ I Co to jest filozofia i o co w niej chodzi?
Obiegowe pojęcie filozofii jest następujące: jest to jakaś dziedzina myślenia, zastanawiająca się nad sprawami w stylu: co by było gdyby? i ma generalnie charakter niepraktyczny. Filozofię kojarzy się z wysublimowaną poetyką, zagadkami intelektualnymi, dziedziną mało precyzyjną, w której nie bardzo wiadomo o co chodzi. Tymczasem współczesna filozofia, w dominujących sposobach jej uprawiania, jest zdroworozsądkowa i oparta na rachunkach logiczno-matematycznych.
Weźmy przykład takiego tekstu:
Człowiek w swej dziejowej i o bycie opartej istocie jest tym bytem, którego egzystencję, to znaczy bycie, stanowi to, że zamieszkuje on w bliskości bycia.
Aby móc zamilknąć, byt przytomny musi mieć coś do powiedzenia, to znaczy posiąść szerokie i autentyczne objawienie samego siebie, które musi mieć charakter kwalitatywny.
Pozornie wydaje się, że mamy tu do czynienia z tekstem filozoficznym, a przynajmniej filozofującym. Niestety, tekst ten jest przykładem steku bzdur, a pisząc go – śmiałem się do łez. Zastosowałem zaś w nim kilka chwytów, by uwiarygodnić go w oczach Czytelnika. Stąd w drugim zdaniu umieściłem partykułę więc, sugerując rzekome nawiązanie do kontekstu, wyrażonego w zdaniu poprzednim. Zastosowałem również antynomiczność, która z kolei sugeruje intelektualną głębię. Tym samym fraza: aby więc móc zamilknąć, byt przytomny musi mieć coś do powiedzenia, w której przeciwstawiam kontekst milczenia z kontekstem posiadania czegoś do powiedzenia z pozoru jest przepełniona liryką i mądrością, pozostając w rzeczywistości całkowitą brednią. Używanie antonimów (lub kontekstów antynomicznych) w jednym zdaniu wzbudza zaś zainteresowanie i chęć połączenia na siłę użytych kontekstów.
Zauważmy, że czytając: czasem trzeba wielkiej odwagi, by stchórzyć, albo nawet największy drań ma w sobie iskierkę dobroci, tudzież któż chce zobaczyć to, co po lewej – niech wprzódy zobaczy to, co po prawej, aż prosi się, by w treściach tych dopatrzyć się metafizycznych wynurzeń. Są to jednak zdania ledwie pozorujące intelektualną głębię, w rzeczywistości oparte na owym schemacie przeciwieństw, budującym pozory mądrości. Na podobnej zasadzie tworzone były złote myśli filozofów rzymskich, które zrobiły ogromną karierę w sztuce popularnej nie niosąc prawdziwie twórczych treści.
A teraz przeczytajmy inny tekst:
Gromadząc razem odpowiednie obiekty uzyskujemy osiem podstawowych zbiorów ontologicznych:
B : = {x: Bx) Byt w pojęciu ogólnym, który jest zbiorem wszystkich bytów.
B : = {x:-Bx) Niebyt w pojęciu ogólnym, który jest zbiorem wszystkich niebytów.
N : = {x: Nx) Niepustka, która jest zbiorem wszystkich, obiektów niepustych.
-N : = {x:-Nx) Próżnia, która jest zbiorem wszystkich obiektów pustych.
U : = {x: Ux) Uniwersalność, która jest zbiorem wszystkich obiektów uniwersalnych.
-U : = {x:-Ux) Nieuniwersalność, która jest zbiorem obiektów nieuniwersalnych.
D : = {x: Dx) Niepełność, która jest zbiorem wszystkich obiektów niepełnych.
-D : = {x:-Dx) Nie niepełność, która jest zbiorem obiektów, które nie są niepełne.
Analogicznie, unifikując odpowiednie obiekty w jedno, uzyskujemy następujące podstawowe idee ontologiczne:
B := Byt jako taki, który jest jednością wszystkich bytów.
-B := Niebyt jako taki, który jest jednością wszystkich niebytów.
N := Niepustka, która jest jednością wszystkich obiektów niepustych.
-N := Próżnia, która jest jednością wszystkich obiektów pustych.
U := Uniwersalność, która jest jednością wszystkich obiektów uniwersalnych.
-U := Nieuniwersalność, która jest jednością obiektów nieuniwersalnych.
D := Niepełność, która jest jednością wszystkich obiektów niepełnych.
-D := Nie niepełność, która jest jednością obiektów, które nie są niepełne.
Tym razem wydaje się, iż czytamy wyimek z zakresu nauk ścisłych. Tymczasem jest to tekst filozoficzny, nota bene z zakresu ontologii (filozofii bytu). Albowiem ostateczną cezurą w sposobie uprawiania filozofii jest okres oświecenia, który poddał filozofię logicznej weryfikacji, czyniąc zasady logiki i matematyki sednem oraz orężem filozoficznego systemu.
Rzecz jasna w ramach filozofii wciąż mogą powstawać teksty eseistyczne, wypełniając czytelnika pięknem stylu i wyobraźni. Posiadają one często walor artystyczny, literacki, bądź psychologiczno-społeczny, sam zresztą takowe pisuję. Przy czym, jeśli treści te mają ambicję stać się częścią wiedzy – muszą sprostać kryteriom naukowym, a nie literackim.
By tekst mógł być uznany za naukowy, konieczna jest więc prezentacja założeń i ich uzasadnienie, przeprowadzenie dowodu, zgodnego z zasadami logiki i jego weryfikacja. Dopiero wówczas możemy mówić o budowie naukowej teorii, również z zakresu filozofii.
Ostatecznie to, czy teksty wyrażane są w sposób poetycki, czy inny, nie ma dla nauki rozstrzygającego znaczenia, najistotniejsze jest to, by zawierały wskazane wyżej elementy. Wszak o fizyce kwantowej też można by pisać trzynastozgłoskowcem, a z zakresu chemii tworzyć poematy. Nie forma bowiem decyduje o klasyfikacji tekstu, lecz jego treść i zasady, podług których powstał. Oczywiście, chcąc pozostać twórcą poważnym, należy dobrać formę do treści, nie jest to jednak – jak wskazałem – kryterium ostateczne.
Wyłącznie literacki sposób uprawiania filozofii zbankrutował ostatecznie w roku 1996, w wyniku słynnej sprawy Alana Sokala, gdy ów laureat Nagrody Nobla opublikował w czasopiśmie „Social Text” – jednym z ważniejszych, amerykańskich czasopism naukowych z zakresu humanistyki – tekst pod tytułem Transgresja granic: ku transformatywnej hermeneutyce grawitacji kwantowej. Artykuł był zamierzonym stekiem bzdur, zawierającym naukowy żargon, pozorującym uczoność (w podobnym stylu, w jaki uczyniłem to w moim przykładzie na wstępie). Sokal „dowodził” tam rzekomych związków idei humanistycznych z grawitacją kwantową, pisząc tekst w formie dadaistycznej (losując słowa do kolejnych zdań). Prowokacja Sokala okazała się jednym z największych skandali w historii nauki, obnażając pustkę intelektualną wielu humanistycznych teorii opartych ma kanonie literackim, których teksty najeżone bywają słownictwem nauk ścisłych, lecz pozbawionym logicznych powiązań. W odpowiedzi, Sokal został oskarżony przez filozofujących literatów o naukowe dyletanctwo i antysemityzm (w rzeczywistości jest laureatem Nagrody Nobla i amerykańskim Żydem). Postanowił on wówczas wydać książkę pod tytułem Modne bzdury, przetłumaczoną dziś na wiele języków, w tym polski, poddając krytyce większość współczesnych teorii z zakresu humanistyki, uprawnianych w kanonie literackim. Wytykał im naukową amatorszczyznę, nieznajomość podstawowych zasad logiki i tworzenie teorii wyssanych z palca.
Niestety, w rozumieniu potocznym, wciąż mylimy filozofię z eseistyką, ulegając ułudzie tych, którzy w przewrotny i ciekawy, lecz bezwartościowy sposób, mówią o rzeczywistości. Przestajemy wówczas odróżniać filozofię od demagogii, a filozofów mylimy z domorosłymi roztropkami. Filozofia nie jest bowiem zbiorem przypuszczeń, a jeśli już, to na pewno nie w większym stopniu, niż inne nauki.
Czym jest więc filozofia? Z pewnością, filozofia to:
- nauka precyzyjna, oparta na wynikaniu logicznym,
- nauka pierwotna, wyprzedzająca nauki szczegółowe,
- nauka starająca się docierać do sedna spraw,
- nauka badająca wyłącznie konkrety,
- nauka o poznaniu i sposobach postrzegania świata,
- nauka o tym, co jest, a co jedynie wydaje się być,
- nauka obiektywna o świecie.
Powyższe zestawienie nie wyczerpuje jednak potrzeby rozumienia tego, czym prawdziwie jest filozofia. Wciąż bowiem poruszamy się w kręgu definicji i określeń, podczas gdy Czytelnik zapewne chciałby usłyszeć konkret, do którego owe określenia miałyby się odnosić. Posłużmy się więc przykładem.
Weźmy taką oto rzecz jak tablica. Zapewne pamiętamy wygląd szkolnej tablicy z czasów dzieciństwa. Pierwszą rzeczą jaka przychodzi na myśl, słysząc słowo tablica jest zapewne czarna płaszczyzna, zawieszona na ścianie obok stołu nauczycielskiego. Teraz, by odpowiedzieć na pytanie: czym jest tablica? nauki ścisłe dokonają analizy jej struktury i wymiarów. Określą z czego jest zbudowana, jaką ma wysokość, szerokość, czy głębokość. Będą też potrafiły sprecyzować jej ciężar, powierzchnię lub wyznaczyć pole. Informacje te nie okażą się jednak przydatne wówczas, gdy będziemy chcieli zrozumieć istotę tej rzeczy, gdy spytamy o kryterium decydujące o tym, iż nazywamy ją właśnie tablicą, a nie czymkolwiek innym. I gdy spytamy wprost: co to znaczy, że coś jest tablicą?
Jak widać, tylko z pozoru odpowiedź jest łatwa. Analiza własności fizycznych nie przyniesie bowiem żadnych rozstrzygnięć. Są to bowiem własności szczegółowe, a nie obiektywne. Własności szczegółowe są zaś zmienne, umowne i zależne. Wszak tablica równie dobrze może być czarna, jak i zielona, fioletowa, biała, lub kremowa – nie ma różnicy. Może być w kropki, albo w ciapki. Może być też prostokątna, okrągła albo trójkątna, lub w jakimkolwiek innym, nawet fantazyjnym kształcie. Może mieć najróżniejsze rozmiary, jakie tylko sobie wydumamy, a mimo tej rozmaitości wciąż będzie tablicą. Co więcej, może być drewniana, plastikowa, nawet papierowa jak w przypadku modnych Flipchartów, może być multimedialna. Materiałów możliwych do jej wykonania jest równie wiele, jak głęboka jest nasza wyobraźnia, a jednak ostateczny produkt nadal będziemy nazywać tablicą. Dlatego do określenia istoty rzeczy analiza jej własności fizycznych jest zwyczajnie nieprzydatna. Odpowiedzi raczej należałoby szukać w tym, co jest wspólne wszystkim tablicom, jakiekolwiek by one nie były, w tym, co stanowi ich – by tak rzec – wspólny rdzeń.
Nie jest to jednak łatwe. Gdzie tego szukać? Zwłaszcza, że nawet funkcja jaką dana rzecz spełnia nie decyduje o tym, że jest ona tym, czym jest. Funkcja nie tkwi bowiem w rzeczach, lecz w nas. To my nadajemy funkcje rzeczom (w końcu, po to coś produkujemy, by spełniało określoną funkcję). A nawet gdy używamy rzeczy niezgodnie z jej przeznaczeniem, to przecież zmieniamy wyłącznie jej rolę, a nie ją samą. Drzwi mogę wszak wyjąć z zawiasów i używać jako stół, czy łóżko, co nie znaczy, że się w cokolwiek przeistoczyły, niczym żaba w księżniczkę. Wciąż pozostają kawałkiem materii, którym od początku były.
Dana rzecz nie jest więc tym, czym jest z powodu swego kształtu, koloru, struktury lub przeznaczenia. Musi być inny powód.
To rozumowanie oddaje istotę myślenia filozoficznego. Filozofia poszukuje bowiem sedna, jądra, kośćca, trzonu, osi, natury, idei, czy jakkolwiek inaczej to nazwiemy, poszukuje istoty tego, o czym rozważa. Wbrew temu, co się potocznie zdaje, filozofia szuka więc tego, co ewidentne, a zarazem decydujące dla kształtu rzeczy bądź spraw. Wszak dla tablicy najistotniejsze jest to, że jest w ogóle tablicą. Dopiero później przychodzi zaś refleksja nad jej własnościami, nad tym, że jest ona czerwona albo kwadratowa. Parafrazując słynne amerykańskie motto: po pierwsze gospodarka, głupcze! można powiedzieć, że filozof zakrzyczy: po pierwsze sedno, głupcze!.
Rzecz jasna, gdy mówię o sednie tablicy wydaje się to całkowicie trywialne, gdy zapytam jednak o naturę czasu i przestrzeni, to tak postawiony problem ma już charakter poważniejszy.
To nie wszystko. Jak zauważyliśmy, owe sedno nie jest czymś materialnym, czymś, co można zbadać w laboratorium. Jest czymś, czego w pewnym sensie nie ma, choć z drugiej strony trudno uznać, że może istnieć coś, co jest pozbawione jakiejkolwiek natury.
Teraz dopiero widać dlaczego filozofia odwołuje się do tego, co najpierwotniejsze, nawet wobec materii, z którego to powodu wydaje się być nauką nie wiadomo o czym, produkującą twierdzenia poetyckie i niezrozumiałe, w rzeczywistości zaś będąc nauką o tym, co najbardziej konkretne, co jest podstawą wszystkiego, co pierwotne, najgłębsze i ewidentne. Filozofia chcąc dojść do sedna spraw musi bowiem wykraczać poza ich fizykalność. Szukać głębiej, tam gdzie nie sięgają nauki ścisłe i ich narzędzia badawcze.
Filozofia to zatem nauka o rzeczach pierwszych, najistotniejszych, pierwotnych, tych, które są źródłem rozumienia wszystkiego innego. Szuka przyczyn, powodów, zasad, mówi o tym, co prawdziwie ważne, uniwersalne i ogólne.
Można więc powiedzieć, że przedmiot badania nauk ścisłych i filozofii jest dokładnie ten sam: jest nim nasz świat. Czego innego jednak szuka w nim filozofia, a czego innego nauki ścisłe. Filozofia szuka sedna, a nauki ścisłe badają powierzchowność. Pragną bowiem rozumieć świat takim jakim jest, jakim się on nam przedstawia. Filozofia zaś pyta: dlaczego ten świat jest taki, jaki jest?, czy mógł być inny?, skąd i dlaczego powstał?, czy jest w tym zamysł, cel i sens?.
Czym w takim razie nie jest filozofia? Z pewnością nie jest tym, czym na pierwszy rzut oka wydaje się być. Filozofia bowiem nie jest:
- dowolnymi wyobrażeniami na tematy ostateczne,
- natłokiem bezsensownych i pustych pojęć,
- eseistyką i zbiorem aforyzmów,
- próbą wartościowania rzeczywistości,
- nie dającymi się zweryfikować teoriami i przypowiastkami,
- treściami nie uzasadnionymi pogłębioną analizą,
- twierdzeniami bez dowodu,
- poezją, literaturą fantastyczną lub popularno-naukową,
- dobrymi radami, złotymi myślami, refleksjami co do codzienności,
- pseudoreligią, ideologią, światopoglądem, przekonaniami,
- refleksją nad modnymi problemami, przypuszczeniami.
Widać tu, że filozofia nie prowadzi przypadkowych rozważań nad światem, lecz rządzi się ścisłymi, schematycznymi regułami, przede wszystkim z zakresu logiki. I tym kryterium musi podlegać każdy tekst i każda wygłoszona teza.
Pamiętam tu oburzenie jednej ze studentek, gdy powiedziałem, że każda wiedza – również filozoficzna – jest schematyczna i nic poza schematem nie może się w niej znaleźć. Wedle studentki, ludzka inteligencja polega przecież na przełamywaniu schematów. To, po części prawda, lecz nie w kontekście, w jakim wyraziła go studentka. Albowiem po pierwsze, zaprzeczeniem schematu jest chaos, a nikt przecież nie chciałby hołdować wiedzy opartej na chaosie, po drugie zaś, przełamywanie schematu kończy się zawsze wprowadzaniem kolejnego. Podobnie jak liczbę dwa można pomnożyć przez liczbę dwa i uzyskać w ten sposób liczbę cztery, tak i – z tym samym skutkiem – można te liczby do siebie dodać. W obu przypadkach mamy do czynienia ze schematami, angażującymi różne działania. Nie można więc powiedzieć, że przełamaliśmy schemat mnożenia i uzyskaliśmy wiedzę nieschematyczną. Jeden schemat zastąpiliśmy jedynie drugim.
W ten sam sposób budujemy naukową siatkę pojęciową. Wiedza to bowiem znajomość definicji danych pojęć i możliwych, logicznych relacji między nimi. To wszystko.
Elementami uzupełniającymi i uszczegóławiającymi wiedzę jest zaś jej przedmiot, metoda oraz język. Nauka szczegółowa musi bowiem posiadać własny, indywidualny przedmiot rozważań. Kilka nauk nie może wszak mówić o tym samym, gdyż prędzej czy później połączą się w jedno. Nauka musi też posiadać metodę. Nie wystarczy bowiem świadomość istnienia czegoś, należy to udowodnić i podać w postaci twierdzeń. Tu zazwyczaj nauki ścisłe odwołują się do metody eksperymentalnej, zaś filozofia – do logiki. Z kolei język nauki zapewnia możliwą jasność przekazu.