Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Europa in flagranti - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2012
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Europa in flagranti - ebook

"Chciałbym powiedzieć czytelnikowi, co następuje: Przyjacielu, jeśli nie lubisz innych poglądów historycznych niż te, do których się przyzwyczaiłeś, proszę Cię, nie czytaj moich książek!" - Stanisław Cat-Mackiewicz

 

"Europa in flagranti nie jest usystematyzowanym i poukładanym wykładem historycznym. Ma bardziej kształt albumu fotograficznego, w którym poszczególne zdjęcia niekoniecznie się ze sobą wiążą, a opowiadanie tego, co na zdjęciach powierzono wybitnemu erudycie." - dr Janusz Mierzwa

 

Spis treści

Boerowie

Anatol France

Bokserzy

Wielkie zagadnienia filozofii historii

Anglia, Niemcy i osoby dramatu

Kraków

Dekadencja

Edward VII

Wyspiański

Prowokacja

Walka z Kościołem we Francji

Wojna rosyjsko-japońska

Rozważania nieśmiałe

Manifest 17 października

Galicja w 1906 roku

Polacy w pierwszej Dumie

Klawisze od fortepianu zamiast zębów

„Tygrys”

Pierwsze urzędowanie Clemenceau

Kryzys bałkański

Powieść Arystydesa Brianda

Nastroje

Dwie epoki

Agadir

Wywłaszczenie

Długosz, Pasek, Sienkiewicz

Kontusze i sukmany, zbrodnia, „Zet”

Młodość Churchilla

Śmierć Tołstoja

Wojny z Turcją

Sazonow

Pani zabija pana

Sarajewo

Zamysł angielski

 

Janusz Mierzwa, Piękna epoka Stanisława Cata-Mackiewicza

 

Indeks nazwisk

 

 

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 97883-242-1863-9
Rozmiar pliku: 1,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Boerowie

I

Kiedy się zaczyna i kiedy się kończy wiek XIX? Moim zdaniem zaczyna się w roku 1815 przez zbudowanie nowej Europy, porewolucyjnej i ponapoleońskiej, i trwa do roku 1917, do wybuchu rewolucji rosyjskiej, która zmienia oblicze świata. Ale można także uważać rok 1900 za ostatni rok wieku XIX, ponieważ wtedy skończyły się wojny kolonialne, z których Europa wychodziła zwycięsko. Rok 1900 jest zenitem potęgi europejskiego kontynentu. Odtąd Europa będzie przegrywać i ustępować. Stąd jest to jednak krawędź fascynująca.

Czy rok 1900 należy do wieku XIX czy XX? Wilhelm II, ówczesny cesarz niemiecki i król pruski, zdecydował kategorycznie i bezapelacyjnie, że do XX. Temu się jednak przeciwstawił papież Leon XIII, który w większej zgodzie z tradycją twierdził, że to jest ostatni rok wieku XIX. Współczesnych bawił ten spór między dwoma władcami. Polacy oczywiście wydrwiwali poglądy Wilhelma – należało to do patriotyzmu.

Paryż był wówczas niekwestionowaną stolicą świata. Któraż zresztą metropolia mogła się z nim równać: Londyn – miasto brzydoty, Berlin – miasto koszar i nudy, młodziutki Nowy Jork? W Paryżu nad wszystkimi aktualnościami górowała Wystawa Powszechna otwarta 14 kwietnia 1900 roku. Przesłaniała ona wszystko, nawet antysemityzm. Bo w tym roku Francja właśnie zajmowała się antysemityzmem, który później w zupełnie innych wymiarach wybuchnie zrazu w Rosji i poniekąd w Polsce, a później ubierze się w skrzydła światowego koszmaru w hitlerowskich Niemczech. We Francji 1900 roku antysemityzm jest raczej zabawny: rozruchy czy wybryki antysemickie mają śmiech w swoim repertuarze. Ale i antysemityzm, i antyklerykalizm francuski cichną w tym roku ze względu na Wystawę Powszechną, którą odwiedza tyle głów koronowanych. „Francuzi strasznie lubią monarchów” – mówi wtedy Lew Tołstoj. Toteż antysemityzm i antyklerykalizm cichną jak dzieci, które się kłócą, a którym mamusia powiada: „Dzieci, spokój, goście przyjeżdżają”.

Wreszcie chciałbym powiedzieć czytelnikowi, co następuje:

Przyjacielu, jeśli nie lubisz innych poglądów historycznych niż te, do których się przyzwyczaiłeś, proszę Cię, nie czytaj moich książek!

II

Od 11 października 1899 roku toczy się wojna Anglii z Boerami, to jest z dwiema republikami: Transwalu i Oranii. Są to państwa rolnicze. Anglicy chcą zagarnąć terytoria Boerów ze względu na bogactwa kopalniane: złoto i diamenty. Czołową osobistością rządu brytyjskiego jest Joe Chamberlain, którego programem jest angielski imperializm; głównym motorem wojny z Boerami jest Cecil Rhodes, polityk południowoafrykański. Prezydentem Transwalu jest Paweł Kruger, staruszek, urodzony w 1825 roku, który już po raz czwarty wybrany był na prezydenta. Na czele republiki Orania stoi pan Steyn.

Boerowie są pochodzenia holenderskiego i mówią dialektem holenderskim. „Rodzice moi byli chłopi i ja byłem chłopem przez całe życie” – pisze Kruger w swoich wspomnieniach, z których dowiadujemy się także, że ci rodzice chłopi mieli trzydzieści tysięcy baranów, a on sam, Kruger, polował od dzieciństwa i miał na swoim rachunku czterdzieści zabitych słoni, lwy, nosorożce i hipopotamy.

Natomiast znawcą literatury Kruger nie był. Dowiadujemy się od niego, że przez całe życie przeczytał tylko jedną książkę. To niewiele, lecz książką tą była Biblia – i Kruger, kiedy przemawiał, ciągle cytował i powtarzał różne zdania z Pisma Świętego, a więc umiał zużytkować to, co przeczytał.

Wojna Anglii z Boerami była niewątpliwie wojną kolonialną, ostatnią zaborczą i zdobywczą wyprawą angielską. Była to jednak nietypowa wojna kolonialna. Imperium Brytyjskie nie wysłało przeciwko Boerom pułków hinduskich czy sudańskich, czy Kafrów. Przeciwko białym Afrykanerom mieli walczyć tylko członkowie białej rasy. Murzyński król Lekuku zaofiarował swoje usługi i swoich wojowników. Podziękowano mu i poradzono, aby spokojnie pozostał w domu.

Boer – to brzmi sympatycznie. Wtedy cały świat kochał tych Boerów wojujących z najsilniejszym wówczas państwem świata, liczącym czterysta milionów ludności, podczas kiedy Boerów było tylko trzysta tysięcy. Potem wyraz „Boer” zamieniliśmy wyrazem „Bur”. Dziś ci dawni legendarno-bohaterscy Boerowie to właśnie rządcy Republiki Południowej Afryki, stosujący politykę rasistowską wobec Murzynów wbrew opinii całego świata, która w tej sprawie opowiedziała się za niepodległością państw murzyńskich i całkowitym równouprawnieniem rasy czarnej. Nikomu do głowy w 1900 roku przyjść nie mogło, że Boerowie staną się na świecie tak bardzo niepopularni.

Wtedy kochano Boerów i podziwiano ich nierówną i wspaniałą walkę w obronie niepodległości. Ameryka, Francja, Niemcy, Rosja – wszyscy opowiadali się za Boerami, i to zarówno partie lewicowe, jak i sfery zachowawcze. W tym ogólnym uniesieniu było coś z tych sympatii, które otaczały sprawę polską podczas naszych powstań w 1830 i 1863 roku – występowano w obronie narodu słabszego, broniącego swych praw do życia. Te ogólne sympatie zarówno do Polski w środku wieku XIX, jak do Boerów przy jego końcu pomogły zarówno nam, jak i im dokładnie tyle, ile umarłemu pomaga kadzidło.

Ale sympatie i uczucia były jak najpowszechniejsze. W czasie Wystawy Paryskiej w 1900 roku wybuchł strajk praczek. Jedna młoda praczka, mająca wobec tego dużo czasu, zwiedza wystawę i wszczyna flirt z turystą z Persji. W czasie początkowej konwersacji mówi mu: „O! Jak tylko skończymy nienawidzić Anglików, zabierzemy się do Niemców”.

Ileż rzeczywistości politycznej mieści się w uwadze tej młodej osoby. Rok 1900 to rok szczytu nienawiści Francuzów do Anglików i jednocześnie jutrzenka anglo-francuskiego sojuszu skierowanego przeciwko Niemcom.

Liczni wolontariusze wyjeżdżali do południowej Afryki, aby wziąć udział w wojnie przeciwko Anglikom. Na pierwszym miejscu należy wymienić Francuza Villeboisa-Mareuila, który poległ jako szef sztabu wojsk boerskich. Wśród tych wolontariuszy uderza ilość przedstawicieli wielkiej arystokracji rodowej z Mikołajem księciem Radziwiłłem na czele – mówiąc nawiasem: mężem tej pani, do której niegdyś należał dom przy ulicy Foksal, gdzie teraz się mieści Stowarzyszenie Dziennikarzy w Warszawie. Mnóstwo niemieckich hrabiów i baronów, mnóstwo oficerów gwardii rosyjskiej. Ten jednostronny charakter pochodzenia wolontariuszy tłumaczę sobie tym, że w tych sferach najłatwiej było o pieniądze na długą drogę do Transwalu.

Anglików podróżujących po Europie wszędzie szturchano i wygwizdywano… Wielki Lew Tołstoj, pacyfista i prorok zasady niesprzeciwiania się złu, w wywiadzie prasowym powiedział: „Szczerze mówiąc, marzę o tym, aby Anglików dobrze poturbowano w tym Transwalu”. W gazecie paryskiej „Figaro” wyczytałem nawet, że gdzieś w Niemczech tłum napadł na „dwóch bogatych Polaków”, biorąc ich za Anglików. W takim piśmie jak „Figaro”, które wówczas reprezentowało francuskich bonapartystów oraz najwyższe sfery finansjery żydowskiej, wyraz „bogatych” dodawał tym Polakom szacunku. Nasi rodacy znaleźli się w kropce. Zaczęli bronić się przed tłumem laskami i pięściami, jednocześnie wołając: „Niech żyją Boerowie, precz z Anglikami”.

Według danych ogłoszonych w kwietniu 1900 roku Anglicy zaangażowali do wojny na terytorium republik boerskich następujące siły:

– 231 607 bagnetów i szabel,

– 59 072 konie (nie licząc mułów),

– 167 dział ciężkich, szybkostrzelnych,

– 464 działa polowe.

Powtórzmy, że Boerów było trzysta tysięcy wraz z kobietami i dziećmi. A więc jeden żołnierz brytyjski wypadał prawie na jednego żywego Boera, a jeśli zastosujemy zasadę, że ludność zdolna do noszenia broni wynosi zaledwie czternaście procent ogółu, to wynikałoby, że na jednego Boera zdolnego do wojny wypadało około sześciu żołnierzy angielskich i jedno działo na osiemdziesięciu Boerów.

W rzeczywistości Boerów biło się przez cały czas wojny około 35 tysięcy żołnierzy¹. Był to żołnierz specjalnego rodzaju. Ogromne poczucie solidarności, przyzwyczajenie do walk ze szczepami murzyńskimi i duże wyrobienie samorządowo-polityczne zastępowało im dyscyplinę wojskową. Broń znali tylko jedną: piechotę na koniach. Uprawiali partyzantkę: podjeżdżali blisko do oddziałów angielskich, strzelali bardzo celnie i potem się rozpraszali. Anglicy także w czasie tej wojny powiększyli ilość kawalerii na niekorzyść piechoty.

Straty angielskie duże nie były. Według danych ogłoszonych w lutym 1900 roku, a więc już po kilku miesiącach wojny i dużych bojów, wynosiły one zaledwie:

– zabitych: oficerów 161, szeregowych 1490;

– rannych: oficerów 494, szeregowych 5595;

– wziętych do niewoli: oficerów 173, szeregowych 2669;

– razem: 10 582.

Przejdźmy teraz do uwag syntetycznych.

Wielokrotnie w swej publicystyce wskazywałem, że Anglia nie prowadzi wojen inaczej niż w koalicji. Wojny z rewolucją francuską, z Napoleonem, kampania krymska, pierwsza i druga wojna światowa, a więc wszystkie wojny, w których Anglia brała udział, to wojny koalicyjne – jak się koalicja rozpada, to Anglia się wycofuje. Ulubiona jej rola to rola szefa politycznego wojennej koalicji, natomiast żołnierzy swych, krwi swej, Anglia jak najbardziej oszczędza. Politycy i generałowie angielscy nie chwalą się ilością strat, lecz wartością osiągnięć.

Według mej systematyki wojna Anglii z Boerami w ogóle nie była wojną. Była to zaledwie ekspedycja wojskowa. Wojna to dramat dwustronny, zmaganie się dwóch sił, z których każda dąży do zniszczenia sił przeciwnika i do przeniesienia działań na jego terytorium. Otóż Boerowie nie mieli żadnych nadziei na przeniesienie działań wojennych na terytorium Anglii, na zajęcie Londynu. Nie była to więc wojna.

W swoich ekspedycjach wojennych przeciwko Hindusom, Afganom czy Boerom Anglia nie montowała koalicji. Natomiast za czasów boerskich powstała koalicja uczuciowa całego świata przeciw Anglii.

Świat o tradycjach feudalno-rycerskich, jak oficerowie armii francuskiej, niemieckiej czy rosyjskiej, oburzał się na Anglię ze względu na pastwienie się nad przeciwnikiem o ileż słabszym. Grały tu pojęcia honoru wojskowego powstałe jeszcze w średniowieczu.

Świat liberalny obrażało deptanie nogami przez Anglię zawartych uprzednio z Boerami umów.

Świat socjalistyczny widział w ekspedycji po złoto i diamenty w południowej Afryce egoizm bezczelnego kapitalizmu.

Wreszcie koła kapitalistyczne także oburzały się na Anglików. Tym światem nie rządzi bowiem solidarność, lecz zmysł konkurencji.

Ale wszystkie te uczucia, jak już powiedziałem, pomogły Boerom jak umarłemu kadzidło.

W marcu 1900 roku Boerowie oświadczyli, że gotowi są poddać się, byle tylko Anglicy przyrzekli, że w przyszłości będą szanowali niepodległość ich dwóch republik. Anglia odpowiedziała, że w żadnym razie nie zgodzi się na niepodległość. Boerowie wzywali wszystkie państwa do pośrednictwa. Jakże charakterystyczną będzie mowa Delcasségo, francuskiego ministra spraw zagranicznych. W dniu 16 marca 1900 roku Delcassé oświadczył, że owszem, tego, naturalnie, Boerowie itd., ale najważniejszy jest interes Francji, który zabrania konfliktu z Anglią.

Zresztą Delcasségo rozumiemy, bo wiemy, że myślał już o sojuszu anglo-francuskim zwróconym przeciwko Niemcom.

Prezydent Kruger w dość nieprzyjemny sposób charakteryzował politykę angielską: „Kłamstwa, intrygi, oszustwa, tajne kampanie i podburzania…”.

A w czasie swej podróży po Europie Kruger takie wypowiadał obserwacje o wojnie w Afryce Południowej:

„Ta wojna zbliża nas do granic barbarzyństwa. W ciągu swego życia wiele razy wojowałem ze szczepami Kafrów prawie zupełnie dzikimi. Ci Kafrowie nie byli wcale takimi barbarzyńcami jak Anglicy, którzy palą farmy i wtrącają kobiety i dzieci w stan nędzy zupełnej, nie myśląc o tym, aby dać im nad głową dach i kawałek chleba. Wiem, że Bóg nie opuści narodu boerskiego. Jeśli Transwal i Orania stracą niepodległość, to dopiero po całkowitym wymordowaniu obydwu naszych narodów, wraz z kobietami i dziećmi”.

Kruger we wrześniu 1900 roku przyjechał do Europy. Podróż jego miała poniekąd charakter pochodu tryumfalnego. Holenderski okręt, który go wiózł, „Gelderland”, był witany salwami, syrenami i banderami przez wszystkie okręty spotykane. W Marsylii entuzjazm, tłumy ludzi, w Paryżu delirium entuzjazmu.

Ale użyłem wyrazu „poniekąd”. Bo oto Kruger z Marsylii depeszuje do prezydenta Francji. Na tę depeszę odpowiada mu z polecenia prezydenta tylko prefekt Marsylii. Kruger przekracza granicę niemiecką, aby się zobaczyć z cesarzem. Wilhelm II zawiadamia go, że wyjeżdża na polowanie, więc nie może go przyjąć. Tylko królowa Holandii, jako panująca nad narodem bratnim, przyjęła biednego starowinę.

Boerowie utracili niepodległość na lat przeszło sześćdziesiąt².

III

W marcu 1900 roku prasa europejska doniosła ze zdziwieniem, że syn zmarłego lorda Randolpha Churchilla ogłosił w „Morning Post” korespondencję, w której wzywa do wyrozumiałości i szlachetności w stosunku do Boerów.

Ten „syn lorda Randolpha” to Winston Churchill, który wtedy miał dwadzieścia sześć lat. W czasie tej wojny był on w niewoli u Boerów, z której potrafił uciec.

Natomiast Kipling, wielki i wspaniały pisarz, poeta angielskiego imperializmu, zajmował antyboerskie stanowisko.

Przypisy

1 W rzeczywistości Brytyjczycy zaangażowali prawie 500 tys. żołnierzy, Boerowie byli w stanie zmobilizować do 88 tys. Republiki boerskie liczyły ok. 1,5 mln mieszkańców.

2 Od 1910 Związek Południowej Afryki miał status dominium, w 1961 proklamował niepodległość.Sarajewo

I

Po zawarciu pokoju w Bukareszcie, jak pamiętamy, w sierpniu 1913 roku, minister Sazonow nie przestaje być pochłonięty sprawami Bliskiego Wschodu. Bardzo to o nim źle świadczy. Organizm polityczny ma inne cechy niż organizm ciała ludzkiego. Jeśli się w organizmie politycznym zbyt wielką wagę przypisuje jakiemuś zadraśnięciu, to właśnie od takiej uporczywej obserwacji gotowa jest powstać infekcja całego ciała. Sazonow prowadzący wóz cesarstwa rosyjskiego przypomina nam kierowcę, który prowadząc autobus z dziećmi i chorymi, zamiast wieźć ich po spokojnej drodze, zaczyna się ścigać po krawędziach dróg nad skalnymi przepaściami. Zaczyna ingerować w sprawy tureckie, uważając, że młodoturcy rządzić nie umieją, i gwałtownie dopominać się polepszenia losu Ormian. Wyjaśnia nam w swoich memuarach, że Ormianie to taki naród jak Żydzi, bo ojczystego terytorium nie posiadają. Chcemy się go w tym miejscu zapytać: czy dlatego, że Armenia inkorporowana była do Rosji? W ogóle ta dbałość cesarsko-rosyjskiego ministra spraw zagranicznych musi nas irytować. Jeśli kierowały nim szlachetne inklinacje do polepszenia politycznej doli mniejszości narodowych, to mógłby się wspaniale w tej dziedzinie wyżywać we własnym ogromnym państwie.

Oburza go także, że do Turcji posłana została misja wojskowa niemiecka z generałem Limanem von Sandersem na czele.

W maju 1914 zjawia się w Rosji dla pertraktacji w sprawie Limana i Ormian delegowany przez sułtana Talaat-bej, turecki minister spraw wewnętrznych, w towarzystwie generała Izzeta Paszy. Sazonow objaśnia nas, że Talaat-bej był jednym z największych łotrów w historii świata. Uwaga dla polskich tłumaczy dzieł rosyjskich: Sazonow używa wyrazu „złodziej” – otóż „złodiej” po rosyjsku nie oznacza złodzieja, lecz łotra. Ambasador rosyjski w Konstantynopolu, pan Giers, objaśnia też Sazonowa, że Talaat-bej co powie, to zełże.

Pertraktacje z Talaatem były trudne, bo ciągle powoływał się na to, że w omawianych sprawach decyzja musi należeć do wielkiego wezyra Saida Halima, choć było wiadomo, że ten Said Halim to kukła, a o wszystkich sprawach tureckich decydują Enwer-bej i właśnie Talaat-bej.

Ale w tych pertraktacjach był moment wspaniale dramatyczny. Oto w czasie pożegnalnej kolacji na okręcie – pertraktacje odbywały się na krymskim brzegu – Talaat-bej nachylił się do Sazonowa i przyciszonym głosem zapytał: „A co by pan powiedział, gdybyśmy zaproponowali Rosji sojusz?”. Sazonow odpowiedział, że nie odrzucając tej propozycji, zwraca uwagę, że to wymaga dłuższych pertraktacji. Oczywiście gdyby na miejscu Sazonowa był jakiś Bismarck, odpowiedź byłaby zupełnie, diametralnie inna, choćby dla wysondowania, o co temu Talaatowi chodziło. Ponieważ Talaat mówił tak cicho, żeby go nie słyszał generał Izzet Pasza, wyobrażam sobie, że Bismarck by szeptem powiedział: „Niech pan powie, że się pan zatruł i musi jeszcze przenocować, a w nocy porozmawiamy”.

II

Dnia 28 czerwca 1914 roku odbywały się wyścigi w Longchamp, obecni byli prezydent Poincaré z małżonką, rząd francuski i korpus dyplomatyczny oraz oczywiście całe bawiące się towarzystwo Paryża. W czasie kiedy państwo Poincaré patrzą przez lornetki na biegnące konie, przynoszą prezydentowi depeszę o zamordowaniu tego dnia w Sarajewie, w Bośni, arcyksięcia następcy tronu austriackiego, Franciszka Ferdynanda, oraz jego morganatycznej małżonki, księżnej Hohenberg, z domu hrabianki Chotek. Poincaré depeszę tę pokazuje austro-węgierskiemu posłowi w Paryżu, Węgrowi, hrabiemu Szécsenowi, który zmienia się na twarzy z wrażenia i prosi Poincarégo o zezwolenie na natychmiastowe opuszczenie wyścigów.

Wilhelm II tegoż dnia był na zawodach morskich w Kilonii. Podano mu depeszę o zabójstwie. Wilhelm II zawołał: „Wszystko na nic. Całą swoją pracę muszę rozpocząć na nowo”.

Zanim wyjaśnimy sens tych słów, przypomnijmy, że w Sarajewie były dwa zamachy, jeden przy użyciu bomby, nieudany, i drugi w krótki czas potem, w którym młody człowiek, Princip, oddał kilka strzałów z rewolweru, trafiając arcyksięcia w głowę, a jego żonę w brzuch, co spowodowało śmierć obojga. Obydwaj sprawcy zamachu byli poddanymi austriackimi. Należeli do organizacji zwanej Czarną Ręką, której gniazdo mieściło się w Serbii i na czele której stał serbski pułkownik Dimitrijević.

Dotychczas wałkowane jest pytanie, czy za zamach w Sarajewie ponosi odpowiedzialność Serbia jako państwo. Na stanowisku odpowiedzialności rządu serbskiego za zbrodnię w Sarajewie stanął jak najbardziej rząd austro-węgierski i popierał ten pogląd rząd niemiecki. Zagadnienie to więc przy badaniach genezy pierwszej wojny światowej nabiera pewnej wagi.

Prezydent Poincaré w swoich pamiętnikach wspomina o rozmowie z posłem austro-wegierskim hrabią Szécsenem, o którym pisze, że chciał szczerze pokojowego załatwienia ponurego incydentu. Poincaré przypomina, że jak francuski prezydent Carnot został zamordowany przez anarchistę włoskiego Caseria, to ludność francuska zaczęła bić Włochów. Było to niesłuszne, ponieważ zamachy tego rodzaju są zwykle czynami ludzi izolowanych od społeczeństwa.

Na te zrozumiałe w tej chwili aluzje Szécsen odpowiedział ze smutną miną: „Zbrodnia Caseria nie była związana z jakąkolwiek antyfrancuską propagandą we Włoszech. Natomiast Serbia od lat używa wszystkich chwytów dozwolonych i niedozwolonych, aby podniecić Słowian przeciw monarchii austro-węgierskiej”.

Należy tu przyznać, że w słowach Szécsena było trochę prawdy.

Natomiast odrzucamy tezę, aby zabójstwo arcyksięcia było nakazane bezpośrednio przez rząd serbski albo żeby rząd serbski jako taki wiedział o planowanym zamachu. Nie mam źródeł serbskich, które by obiektywnie na podstawie jakichś tajnych archiwów tę sprawę wyjaśniły. Wiem tylko, że głowa organizacji terrorystycznej, z ramienia której działał Princip, a więc ten pułkownik Dimitrijević, później planowała znów zamach na serbskiego królewicza Aleksandra, który, już jako król Jugosławii, zabity został przez Chorwatów w Marsylii w 1934 roku wraz z ministrem Barthou. Pułkownik Dimitrijević został przez samych Serbów rozstrzelany w 1917 roku podczas wojny.

Nasuwa się więc przypuszczenie następujące: organizacja pułkownika Dimitrijevicia działa w 1914 roku w Serbii samodzielnie, lecz rząd serbski mógł wiedzieć o jej istnieniu i mógł ją nawet subsydiować, ale nie wierzę, aby jej nakazywał dokonywać zamachu. Byłbym bardzo zdziwiony, gdyby znalazły się jakieś dokumenty potwierdzające tezę odwrotną.

Jest rzeczą jak najzupełniej zrozumiałą, że Austria nie mogła pozostawić tego rodzaju incydentu bez odpowiedniej reakcji. Ale prezydent Francji natychmiast wytelegrafował swoje współczucie. Tego rodzaju akty mogli Austriacy wyciągnąć od wszystkich. Natomiast nie było najmniejszego powodu do wywołania wojny, która tak czy inaczej mogła przynieść tylko zgubę monarchii austro-wegierskiej, tak jak ją przyniosła.

Dyplomacja austriacka poszła jednak świadomie na wywołanie wojny z Serbią.

III

Polityka francuska po atentacie w dniu 28 czerwca 1914 roku jest jak najbardziej pokojowa. Zresztą Francja nie miała czasu na zajmowanie się zbytnio śmiercią arcyksięcia. Interesowała ją wtedy przede wszystkim, jeśli nie jedynie, sprawa pani Józefowej Caillaux.

Przed Sarajewem jeszcze, bo dnia 26 kwietnia 1914 roku, miały miejsce we Francji wybory. O rezultatach tych wyborów pisał Clemenceau w swoim „L’homme libre”, że uderzają one w Poincarégo i Brianda. Nad Francją dalej panuje walka osobistości.

Na skutek wyborów i składu nowej Izby podaje się do dymisji gabinet Doumergue’a. W dniu 9 czerwca premierem zostaje Ribot, którego znam z jego książki pod tytułem: Listy do przyjaciela. Tytuł pieszczotliwy. Ale Ribot urzędował tylko dwa dni, a więc raczej niedługo, nawet na stosunki francuskie. Następcą jego został Viviani, od lat kilku obłaskawiony socjalista.

Rząd francuski całkowicie nie liczył się z możliwością wybuchu wojny. Nie przychodziło to na myśl tym ludziom niepozbawionym rozsądku. Dowodem tego jest choćby to, że prezydent Poincaré razem z premierem Vivianim siadają 16 lipca 1914 roku na okręt „France”, aby pojechać złożyć wizytę cesarzowi Rosji oraz dworom Szwecji i Danii. W czasie tej podróży zajmują się wschodami i zachodami słońca, morskimi ptakami, odsalutowywaniem okrętów holenderskich i duńskich i tego rodzaju zabawami.

W Petersburgu Poincaré wręcza chłopczykowi dziesięcioletniemu, cesarzewiczowi Aleksemu Mikołajewiczowi, wielką wstęgę Legii Honorowej. Insygnia tego najwyższego orderu republiki: sam order, gwiazda i wstęga, są starannie przez jubilera paryskiego pomniejszone, aby odpowiadały drobnej postaci dziecka.

W dniu 23 lipca Poincaré najczulej żegna się z cesarzem Rosji, jego żoną i miłymi czterema panienkami i odpływa.

Tegoż dnia Serbia otrzymuje wojownicze ultimatum austriackie.

IV

Żądania austriackie zwrócone do Serbii wypowiedziane były w trzech artykułach¹:

1. Aby król Serbii Piotr I wydał proklamację, w której oświadczyłby, że rząd serbski nie ma nic wspólnego z agitacją panserbską i że potępia tę ideologię.

2. Aby rząd serbski rozpoczął śledztwo w sprawie uczestnictwa obywateli serbskich w zamachu w Sarajewie i aby to śledztwo było prowadzone przy udziale urzędników austriackich.

3. Aby rząd serbski rozpoczął postępowanie karne przeciwko tym wszystkim, którzy brali udział w propagandzie panserbskiej.

Treść tego ultimatum naświetlają nam słowa Berchtolda, które ten wyrzekł w dniu 10 lipca: „Jeśli Serbia przyjmie nasze warunki, będzie to bardzo nieprzyjemne i ja się zastanawiam nad redakcją, która by spowodowała, aby nasze warunki były dla Serbii nie do przyjęcia”.

Przedtem jeszcze Berchtold wyjaśnił w rozmowie z Węgrami: „Oczywiście, że nasze wkroczenie na terytorium Serbii może spowodować jako konsekwencję wojnę z Rosją. Ale lepiej jest, aby spięcie nastąpiło obecnie, bo Rosja jest z dnia na dzień silniejsza na Bałkanach. Każda zwłoka byłaby z naszej strony oznaką słabości, która by do nas zniechęcała rządy sojusznicze”.

Nie wiem, czy można nazwać Berchtolda największym złoczyńcą w historii świata, jak Sazonow nazywał Talaat-beja, ale z rozkoszą nazywam go największym durniem w historii świata.

Jak gdyby za Bałkanami nie było świata, jakby dla Austrii sprawa Bałkanów była kwestią bytu czy niebytu. Jak gdyby dla upokorzenia Serbii można było wprowadzać Austrię w wojnę europejską.

Trzeba jednak się uspokoić z oburzenia i przestudiować, jaka metoda była w tym szaleństwie.

Otóż Austria była wtedy państwem, od którego wszystkie jego kraje chciały się odłączyć. Tak powszechnie charakteryzowano Austrię w tych czasach, taką o niej wypowiadał opinię między innymi Mikołaj II.

Niemcy austriaccy chcieli się połączyć z Niemcami, Czesi kochali Rosjan, południowi Słowianie chcieli się przyłączyć do Serbii.

Należy tu zrobić ciekawe zestawienie między czasami sprzed pierwszej wojny światowej a czasami po pierwszej wojnie światowej. W tym drugim okresie te same narody, które w okresie pierwszym chciały się od Austrii odłączyć, kombinują, jak by stworzyć coś takiego, co by mogło im tę straconą Austrię zastąpić, bo jako państwa samodzielne czują się za słabe i muszą sobie stworzyć organizację sąsiedzką, aby stać się podmiotem w polityce międzynarodowej. Czyli upadek Austrii wywołał dążenia wskrzeszające coś w rodzaju Austrii.

Tak należy patrzeć zarówno na dążenia do stworzenia Małej Ententy², jak i na próby Węgrów zbliżenia się do Polski. I Mała Ententa, i program porozumienia węgiersko-polskiego były to próby stworzenia jakiegoś większego organizmu politycznego w Europie Środkowej.

Arcyksiążę Otto w rozmowie ze mną, jesienią 1939 roku, powiedział, że brak Austro-Węgier ogromnie utrudniał Polsce utrzymanie niepodległości, i moim zdaniem miał rację w tym aforyzmie.

Dlatego też właściwa polityka Austrii – jeśli można siadać do gry w karty sprzed lat pięćdziesięciu – powinna była polegać na zbliżeniu się dyplomatycznym do Francji i na oparciu swego programu na przyszłość na dwóch narodach: Węgrach i Polakach.

I tutaj przychodzimy do interpretacji słów, które wyrwały się Wilhelmowi II na wiadomość o śmierci Franciszka Ferdynanda: „Wszystko trzeba rozpocząć na nowo…”. Istotnie, Franciszek Ferdynand był pod wpływem ekspansywnego Wilhelma II i wyrobił sobie program polityki austriackiej jak najbardziej fałszywy, jak najbardziej szkodliwy dla Habsburgów, lecz jak najbardziej zgodny z interesami niemieckimi.

Wilhelm II nie chciał, aby Austria łączyła się z Węgrami i Polakami. Tego rodzaju program w konsekwencji mógłby doprowadzić do sojuszu Habsburgów z Węgrami i Polakami, który by nabrał jaskrawie antyrosyjskiego wyrazu. Przecież Gołuchowski ojciec chciał na głowie Habsburga widzieć koronę Jagiellonów. Tego rodzaju antyrosyjski program austriacki byłby bardzo niebezpieczny dla Niemiec, które były przeciwnikiem Rosji, ale jednocześnie jej wspólnikiem w polityce antypolskiej.

Właśnie dla odwrócenia Austrii i Habsburgów od sprawy polskiej Niemcy zwracały Austrię na Bałkany. Arcyksiążę Karol Stefan, demonstrujący swe sympatie propolskie, uprawiał politykę antyrosyjską w modelu, który dla Niemców był niebezpieczny. Natomiast Franciszek Ferdynand, uprawiający politykę zarówno antywęgierską, jak dążącą do rozszerzenia wpływu Habsburgów wśród Słowian południowych, uprawiał antyrosyjskość w sposób dla Niemców pożądany.

W latach, które omawiamy, zarówno Rosja, jak Austria ryzykowały swe życie, swój byt i niebyt na terenie bałkańskim. Było to głupie zarówno ze strony rosyjskiej, jak i austriackiej.

Logiczne było także, że hrabia Tisza, ówczesny premier węgierski, robił, co mógł, aby powstrzymać zapały wojenne Berchtolda. Niestety sędziwy Franciszek Józef przesądził na rzecz Berchtolda. A przecież ten monarcha był człowiekiem tak rozumnym, tak powściągliwym! Jak mógł popełnić u kresu życia takie samobójstwo!

Szukając odpowiedzi na to pytanie, widzimy tylko wpływ generalicji. Generałom się zdawało, że wojna odda rządy nad państwem w ich ręce. Co do tego się nie mylili, lecz nie rozumieli, że koniec tej władzy będzie żałosny, że na tej wojnie stracą wszystko, co dotychczas było ich oparciem.

Znam tylko dwa nazwiska podobnie tragiczne: Berchtold i Beck.

V

Rząd serbski odpowiedział na ultimatum z 23 lipca w terminie przez to ultimatum postawionym, to znaczy w ciągu czterdziestu ośmiu godzin. Nota serbska nie była bynajmniej odrzuceniem ultimatum, lecz raczej jego przyjęciem. Tylko w sprawie udziału urzędników austriackich w śledztwie na terytorium serbskim nota serbska wypowiadała zdania z lekka protestujące, lecz nie odrzucała wręcz samej zasady tego udziału. Bardziej koncyliacyjną nota serbska być nie mogła.

Toteż Wilhelm II, jak ją przeczytał, wyraził się, że „Serbia skapitulowała”. I cesarz niemiecki, i kanclerz niemiecki Bethmann Hollweg przez chwilę myśleli, że niebezpieczeństwo wojny minęło, że kryzys będzie zażegnany. Ale rząd austro-węgierski uznał notę serbską za odrzucenie ultimatum austriackiego i wojna się rozpoczęła.

Ci, którzy ją wywołali, a więc monarchiczne rządy austro-węgierski, niemiecki i rosyjski, popełnili w tej chwili samobójstwo. Co gorzej, można powiedzieć, że popełnili samobójstwo z błahego powodu.

Zabójstwa arcyksięcia nie da się pochwalić. Ale było zbrodnią, żeby z tego powodu spowodować śmierć milionów ludzi w nikomu niepotrzebnej wojnie.

Zresztą mówię to z ogólnoeuropejskiego, a nie z polskiego punktu widzenia. Nie darmo Adam Mickiewicz kazał się modlić o wojnę między zaborcami. Wojna, która wybuchła z powodu Sarajewa, wskrzesiła państwo polskie.

Przypisy

1 Ultimatum austriackie było znacznie dłuższe, żądania pod adresem Serbii zostały ujęte w 10 punktach, obok których domagano się deklaracji potępiającej działania kwestionujące integralność terytorialną Austro-Węgier.

2 Mała Ententa – zawiązane w latach 1920–1921 porozumienie Czechosłowacji, Królestwa SHS (od 1929 Jugosławii) i Rumunii, sformalizowane paktem organizacyjnym (16 lutego 1933). Początkowo wymierzone przeciw węgierskim próbom rewindykacji terytorialnych, później mające pełnić także funkcję zabezpieczenia przed Niemcami, Włochami i ZSRR. Straciło znaczenie w drugiej połowie lat 30.Fot. z zasobu Narodowego Archiwum Cyfrowego

Stanisław Mackiewicz (1896–1966), publicysta, pisarz, polityk, z wykształcenia prawnik. W okresie I wojny światowej członek Zetu i POW, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej. Redaktor naczelny wileńskiego dziennika „Słowo” (1922–1939), działacz grupy wileńskich konserwatystów, poseł na sejm z ramienia BBWR (1928–1935). Monarchista, piłsudczyk, czołowy zwolennik porozumienia polsko-niemieckiego w latach 30. Więziony w Berezie Kartuskiej (1939). Po 17 września 1939 na emigracji. Członek Rady Narodowej na uchodźstwie (1940–1941), przeciwnik polityczny gen. Władysława Sikorskiego, redaktor pisma „Lwów i Wilno” (1946–1950), premier rządu emigracyjnego (1954–1955). Po powrocie do kraju (1956) zajął się przede wszystkim działalnością pisarską. Był autorem licznych, pełnych oryginalnych sądów i polemicznej werwy publikacji, głównie o tematyce politycznej, historyczno-politycznej i literackiej. Zmarł w Warszawie.

Pseudonim „Cat” zaczerpnął z opowiadania Rudyarda Kiplinga o kocie, który chodził własnymi ścieżkami.Stanisław CAT-MACKIEWICZ

pisma wybrane
wybór i opracowanie
Jan Sadkiewicz

Kropki nad i • Dziś i jutro

Myśl w obcęgach.

Studia nad psychologią społeczeństwa Sowietów

Historia Polski
od 11 listopada 1918 do 17 września 1939

O jedenastej – powiada aktor – sztuka jest skończona.
Polityka Józefa Becka

Lata nadziei:
17 września 1939 – 5 lipca 1945

Był bal

Europa in flagranti

Herezje i prawdy

Dom Radziwiłłów

Zielone oczy

Stanisław August

W przygotowaniu

Dostojewski

Klucz do Piłsudskiego

Broszury emigracyjne
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: