Europejczycy. Początki kosmopolitycznej kultury - ebook
Europejczycy. Początki kosmopolitycznej kultury - ebook
Fascynująca panorama świata i epoki, która dała początek europejskiej kulturze
Ona: Pauline Viardot, megagwiazda opery, śpiewaczka znana i kochana w każdym z europejskich krajów.
On: Iwan Turgieniew, wybitny rosyjski pisarz, ślepo i oddanie zakochany w Pauline.
On numer 2: Louis Viardot, mąż Pauline, krytyk, dziennikarz, od którego oceny zależały kariery wielu wybitnych twórców.
A w tle XIX wiek pełen przemian politycznych, społecznych i kulturalnych.
Jak doszło do tego, że około 1900 roku na całym kontynencie obowiązywały te same lektury, reprodukowano te same obrazy, tę samą muzyką grano w domach i tej samej muzyki słuchano w salach koncertowych, a we wszystkich znaczących europejskich operach wystawiano te same dzieła? W jaki sposób wytworzył się europejski kanon, który dziś stanowi fundament kultury wysokiej nie tylko w Europie, ale wszędzie tam, gdzie Europejczycy się osiedli?
Ten szczególnego rodzaju kosmopolityzm – wspólnota dzieł sztuki, myśli i rozwoju - sprawił, że wybitne talenty mogły jeszcze jaśniej zabłysnąć na międzynarodowej scenie. Orlando Figes pokazuje to na przykładzie burzliwych losów trójki artystów, których dziś nazwalibyśmy bohaterami kultury masowej. Ich kariery bowiem rozwijały się bez względu na jakiekolwiek granice. Pauline Viardot, która pochodziła z hiszpańskiej rodziny Garcia, znana była jako francuska mezzosopranistka, śpiewała włoskie opery, przyjaźniła się z rosyjskimi pisarzami, a przy tym przez wiele lat mieszkała w Niemczech. Doświadczyła też problemów pojawiających się na styku kultury i…ekonomii. Bo kultura, aby się utrzymać, musi działać jak biznes, a artyści nieraz muszą funkcjonować jak biznesmeni. I to nadal się nie zmieniło.
Europejczycy z jednej strony pokazują, jak daleko zaszliśmy w rozwoju jako ludzkość, a z drugiej uprzytamniają, że pewne dylematy są stare jak świat, a mimo tego wciąż nie tracą na aktualności.
Kategoria: | Malarstwo |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8032-658-3 |
Rozmiar pliku: | 9,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wartości pieniężne podaję w oryginalnych walutach, ale w nawiasie, dla porównania, dodaję przeliczenie na franki francuskie. Frank francuski był najpowszechniej stosowaną walutą w dziewiętnastowiecznej Europie, i to właśnie we frankach ludzie będący w centrum tej opowieści prowadzili większość swoich interesów.
Kursy wymiany, jeśli chodzi o główne waluty europejskie, były relatywnie stabilne przez większość XIX wieku. Zależały od zawartości metali w monetach. Głównym czynnikiem stabilizującym był funt brytyjski oparty na parytecie złota. Kursy pozostałych walut względem brytyjskiego funta ustabilizowały się, gdy oparto je na parytecie srebra (uczyniła tak większość państw należących do Związku Niemieckiego oraz skandynawskich) lub na bimetalizmie, to znaczy na złocie oraz srebrze (uczyniły tak Francja i Rosja). Począwszy od lat siedemdziesiątych XIX wieku, w Europie zaczęto skłaniać się powszechnie ku parytetowi złota.
W połowie XIX stulecia 100 franków francuskich odpowiadało mniej więcej:
+--------------------------------------+--------------------------------------+
| 4 | funtom brytyjskim |
+--------------------------------------+--------------------------------------+
| 25 | srebrnym rublom rosyjskim |
+--------------------------------------+--------------------------------------+
| 90 | lirom mediolańskim (austriackim) |
+--------------------------------------+--------------------------------------+
| 19 | skudom rzymskim |
+--------------------------------------+--------------------------------------+
| 23 | dukatom neapolitańskim |
+--------------------------------------+--------------------------------------+
| 38 | guldenom austriackim |
+--------------------------------------+--------------------------------------+
| 27 | talarom pruskim |
+--------------------------------------+--------------------------------------+
| 100 | frankom belgijskim |
+--------------------------------------+--------------------------------------+
| 20 | dolarom amerykańskim |
+--------------------------------------+--------------------------------------+
Ów prosty przelicznik, jeśli stosować go jako wyznacznik wartości, może być mylący, ponieważ nie uwzględnia różnic siły nabywczej. Koszty życia w Wielkiej Brytanii były na ogół wyższe niż na kontynencie, choć niektóre towary (takie jak choćby bawełna) można tam było nabyć taniej z uwagi na korzyści płynące z industrializacji i rangi imperium. Wyższe koszty życia w Wielkiej Brytanii znajdowały również odzwierciedlenie w wyższych pensjach. Brytyjska wyższa klasa średnia zarabiała znacznie więcej niż europejska. W 1851 roku pensja brytyjskiego sędziego w sądzie apelacyjnym wynosiła 6000 funtów (około 150 tysięcy franków), a więc dwukrotnie więcej niż roczne uposażenie jego francuskiego odpowiednika. Podstawowe roczne wynagrodzenie adiunkta w którymś z oksfordzkich college’ów wynosiło 600 funtów (około 15 tysięcy franków), czyli więcej niż zarabiał profesor na Sorbonie (około 12 tysięcy franków rocznie). Im niższa pozycja na drabinie społecznej, tym bardziej owe różnice malały. W latach pięćdziesiątych XIX wieku „przeciętna” brytyjska rodzina uzyskiwała zazwyczaj roczny dochód w wysokości około 200 funtów (5 tysięcy franków); była to kwota co najmniej równa tej, jaką uzyskiwała znaczna większość mieszczańskich rodzin we Francji, gdzie posag wciąż stanowił istotniejszy element dochodów niż w Wielkiej Brytanii. Francuski mechanik czy młodszy inżynier zarabiali od 3000 do 7000 franków rocznie. Wykwalifikowany robotnik czy urzędnik mogli liczyć na roczną pensję w wysokości od 800 do 1500 franków. W przypadku niższych warstw społecznych wynagrodzenia w Wielkiej Brytanii były podobne do francuskich.
Jeśli chodzi o świat sztuki, dochody bardzo się różniły. W kategoriach finansowych pisarze, muzycy i inni artyści, o których piszę, sytuowali się na tej skali poniżej najlepiej zarabiających sędziów i powyżej najgorzej opłacanych mechaników. Aby zilustrować różnice dochodów, ograniczę się do kilku przykładów. U szczytu kariery w latach pięćdziesiątych XIX stulecia malarz Ary Scheffer zarabiał od 45 do 160 tysięcy franków rocznie, ale w przypadku wielu artystów, takich jak choćby protegowany Scheffera, Théodore Rousseau, roczny przychód wynosił nie więcej niż 5000 franków. Przed rokiem 1854 pisarz Victor Hugo zarabiał na swojej twórczości średnio 20 tysięcy franków rocznie. George Sand oraz Iwan Turgieniew osiągali porównywalne dochody – rosyjskiemu pisarzowi drugie tyle przynosił majątek ziemski w jego ojczyźnie. W latach 1849–1853 kompozytor Robert Schumann zarabiał na swoich kompozycjach średnio mniej więcej 1600 talarów pruskich (6000 franków) rocznie, przy czym do tego dochodziła pensja w wysokości 750 talarów (około 2800 franków), którą pobierał jako dyrektor orkiestry w Düsseldorfie.
Przeliczenie ówczesnych kwot na dzisiejsze jest niemal niemożliwe. Ceny dóbr i usług były w XIX wieku zupełnie inne niż obecnie. Praca kosztowała wówczas znacznie mniej (albo nie kosztowała nic jak w przypadku rosyjskiego ziemiaństwa, które korzystało z systemu pańszczyzny), czynsze także były o wiele niższe, za to żywność w miastach – relatywnie droga. Chcąc ułatwić czytelnikom ogólne rozeznanie co do wartości pieniądza w połowie XIX wieku, proponuję przyjąć, co następuje: milion franków oznaczał sporą fortunę – pozwalał na zakup tylu dóbr i usług, ile dziś można nabyć za mniej więcej 5 milionów funtów (6,5 miliona dolarów); za 100 tysięcy franków można było kupić château oraz sporo ziemi (a więc posiadłość taką jak Courtavenel państwa Viardot); z kolei 10 tysięcy franków, wartych mniej więcej tyle co dziś 50 tysięcy funtów (65 tysięcy dolarów) państwo Viardot zapłacili w 1848 roku za organy wykonane przez słynnego wytwórcę Aristide’a Cavaillé-Colla.