Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Eutydem - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Eutydem - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 196 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

I

KRI­TON.

Kto to był, So­kra­te­sie, ten, z któ­rym wczo­raj roz­ma­wia­łeś w Li­ke­jo­nie? Do­praw­dy, gę­sty tłum was ota­czał, tak że ja chcia­łem po­słu­chać, bom przy­szedł, a nic wy­raź­ne­go usły­szeć nie mo­głem. Sta­ną­łem na pal­cach i spoj­rza­łem z góry; wy­da­ło mi się, że to był ktoś nie­tu­tej­szy, z któ­rym roz­ma­wia­łeś. Któż to był?

SO­KRA­TES.

A o któ­re­go ty się py­tasz, Kri­to­nie? Bo to nie je­den, tyl­ko dwóch ich tam było.

KRI­TON.

Ten, o któ­rym mó­wię, z pra­wej stro­ny trze­ci od cie­bie sie­dział. A mię­dzy wami był chło­pak Ak­sjo­cha. Mia­łem wra­że­nie, że bar­dzo doj­rzał i wie­kiem ja­koś nie bar­dzo się róż­ni od mo­je­go Kri­to­bu­lo­sa, tyl­ko że tam­ten jest wą­tły, a ten nad wiek doj­rza­ły i zna­ko­mi­cie wy­glą­da.

SO­KRA­TES.

To jest Eu­ty­dem, Kri­to­nie, ten, o któ­re­go py­tasz. A ten, co przy mnie sie­dział z le­wej stro­ny, to jego brat, Dio­ni­zo­do­ros. Brał i on udział w roz­mo­wie.

KRI­TON.

Ani jed­ne­go, ani dru­gie­go nie znam, So­kra­te­sie. To zno­wu ja­cyś nowi so­fi­ści – wi­docz­nie. Ale z któ­rych stron? I jaka spe­cjal­ność?

SO­KRA­TES.

Ci, je­że­li cho­dzi o po­cho­dze­nie, to zda­je mi się, że są ską­deś tu­taj, z Chios, a wy­emi­gro­wa­li do Tu­rioi. Wy­gna­ni stam­tąd, wie­le już lat prze­by­wa­ją w tych stro­nach. A o co ty py­tasz, ta ich spe­cjal­ność – prze­dziw­na jest, Kri­to­nie. Zna­ją się po pro­stu na wszyst­kim; ja w ogó­le przed­tem nie wie­dzia­łem, co to są za­pa­śni­cy wszech­stron­ni. Ci są spe­cja­li­sta­mi w każ­dym bez wy­jąt­ku ro­dza­ju wal­ki – nie tak, jak tam­ta para za­pa­śni­ków wszech­stron­nych, jak ci bra­cia z Akar­na­nii. Tam­ci po­tra­fią tyl­ko cia­łem wal­czyć. A ci dwaj na­przód w wal­ce ciał są groź­ni i zdol­ni po­ko­nać każ­de­go, bo do­sko­na­le sami umie­ją po­ty­kać się w peł­nej zbroi i po­tra­fią tego na­uczyć każ­de­go, kto tyl­ko za­pła­ci. A poza tym, na te­re­nie są­do­wym i sami są świet­ny­mi za­pa­śni­ka­mi, i dru­gie­go po­tra­fią na­uczyć wy­gła­szać i pi­sać mowy ta­kie, jak to w są­dach. Przed­tem od­zna­cza­li się tyl­ko w tym za­kre­sie, a te­raz uko­ro­no­wa­li swą umie­jęt­ność za­pa­śni­czą, bo i ten jesz­cze ro­dzaj wal­ki, któ­ry do­tąd zo­sta­wia­li odło­giem, wy­ko­nu­ją te­raz tak, że nikt na nich na­wet i pal­ca nie pod­nie­sie. Tacy się strasz­ni zro­bi­li w wal­ce na sło­wa i w zbi­ja­niu wszyst­kie­go, co ktoś po­wie – wszyst­ko jed­no, czy to bę­dzie fałsz czy praw­da.Więc ja, Kri­to­nie, no­szę się z my­ślą, żeby się tym lu­dziom od­dać na na­ukę. Prze­cież oni mó­wią, że w krót­kim cza­sie po­tra­fią i ko­goś in­ne­go, byle kogo, uczy­nić mi­strzem w tym sa­mym za­kre­sie.

KRI­TON.

Czyż­by, So­kra­te­sie? A nie bo­isz się póź­ne­go wie­ku? Abyś nie był już za sta­ry?

SO­KRA­TES.

By­najm­niej, Kri­to­nie. Ja się po­wo­łu­ję na to i to mnie po­cie­sza, że­bym się nie bał: prze­cież oni sami obaj już jako star­cy, żeby tak po­wie­dzieć, za­czę­li się uczyć tej mą­dro­ści, któ­rej ja też pra­gnę: sztu­ki wy­gry­wa­nia w dys­ku­sji. Rok temu czy dwa jesz­cze nie byli tacy mą­drzy. Ja się tyl­ko jed­ne­go boję, abym zno­wu na tych dwóch cu­dzo­ziem­ców złych ję­zy­ków nie ścią­gnął, jak na Kon­no­sa, syna Me­tro­bio­sa, ki­ta­rzy­stę, któ­ry mnie jesz­cze i dziś uczy grać na ki­ta­rze. Chłop­cy, któ­rzy ra­zem ze mną do nie­go cho­dzą na lek­cje, śmie­ją się ze mnie, a Kon­no­sa na­zy­wa­ją na­uczy­cie­lem sta­rusz­ków. Więc żeby ktoś i tym dwóm przy­jezd­nym ta­kie­go przy­ty­ku nie zro­bił. A oni się też go­to­wi bać wła­śnie tego i bo­daj że nie ze­chcą mnie przy­jąć na na­ukę. A ja tam, Kri­to­nie, kil­ku star­szych pa­nów na­mó­wi­łem, żeby ze mną ra­zem cho­dzi­li – a tu­taj in­nych będę pró­bo­wał na­mó­wić – cze­mu byś może i ty ze mną nie cho­dził? A może tak, na przy­nę­tę, za­pro­wadź­my do nich two­ich sy­nów. Jak się do nich we­zmą, to wiem, że i nas za­czną kształ­cić.

KRI­TON.

No, nic nie prze­szka­dza, So­kra­te­sie, je­że­li ty je­steś tego zda­nia. Ale na­przód opisz mi na­uko­wą spe­cjal­ność tych dwóch lu­dzi, jaka też ona jest, abym wie­dział, cze­go się bę­dzie­my uczy­li.II

SO­KRA­TES.

Za­raz usły­szysz. Ja nie mógł­bym po­wie­dzieć, żem nie uwa­żał na to, co obaj mó­wi­li. Ja bar­dzo uwa­ża­łem i pa­mię­tam, i to­bie spró­bu­ję od po­cząt­ku wszyst­ko opo­wie­dzieć. Ja­kiś bóg tak zrzą­dził, żem sie­dział tam, gdzieś ty mnie wi­dział, w gar­de­ro­bie, sam je­den, i ju­żem chciał wstać. Ale kie­dym wsta­wał, dał mi się od­czuć ten mój zwy­czaj­ny znak – ten od bó­stwa. Więc usia­dłem zno­wu i nie­dłu­go po­tem wcho­dzą ci dwaj: Eu­ty­dem i Dio­ni­zo­do­ros, i ra­zem z nimi wie­lu in­nych – to, my­ślę, ucznio­wie. Jak we­szli, tak za­czę­li się prze­cha­dzać w kry­tym kruż­gan­ku. I jesz­cze nie byli obe­szli kruż­gan­ka dwa albo trzy razy, kie­dy wcho­dzi Kle­inias, o któ­rym ty mó­wisz, że bar­dzo doj­rzał, i to jest praw­da. A za nim za­ko­cha­nych bar­dzo wie­lu róż­nych, a wśród nich Kte­zip­pos, taki je­den chło­pak z Pa­ja­nii, bar­dzo szla­chet­ny – tyle tyl­ko, że har­da sztu­ka, jako że mło­dy. Więc Kle­inias, kie­dy mnie zo­ba­czył od wej­ścia, że tak sam sie­dzę, pod­szedł pro­sto ku mnie i usiadł so­bie z pra­wej stro­ny, jak i ty po­wia­dasz. Kie­dy go zo­ba­czy­li Dio­ni­zo­do­ros i Eu­ty­dem, na­przód przy­sta­nę­li i roz­ma­wia­li z sobą, raz po raz spo­glą­da­jąc w na­szą stro­nę – ja bar­dzo na nich uwa­ża­łem – a po­tem przy­szli i je­den usiadł so­bie obok chło­pa­ka – to Eu­ty­dem, a dru­gi tuż przy mnie, po mo­jej le­wej ręce. Inni – jak tam któ­re­mu wy­pa­dło. Więc ja przy­wi­ta­łem ich obu, bo daw­nom ich nie wi­dział. I po­tem po­wie­dzia­łem do Kle­inia­sa: Mój Kle­inia­szu, ci dwaj pa­no­wie, Eu­ty­dem i Dio­ni­zo­do­ros, to spe­cja­li­ści nie w ma­łej spra­wie, tyl­ko w rze­czach wiel­kich. Bo na wszyst­kim, co do­ty­czy woj­sko­wo­ści, ro­zu­mie­ją się tak jak czło­wiek, któ­ry ma zo­stać do­brym wo­dzem, na spra­wia­niu szy­ków i do­wo­dze­niu ar­mią, i na na­uce wal­ki w peł­nej zbroi. A po­tra­fią też uczy­nić czło­wie­ka zdol­nym do tego, żeby so­bie przed są­dem da­wał rady, je­że­li­by go kto ukrzyw­dził. Kie­dym to po­wie­dział, ścią­gną­łem na sie­bie ich po­gar­dę, więc też ro­ze­śmia­li się, pa­trząc je­den na dru­gie­go. I Eu­ty­dem po­wia­da: My się już tym, So­kra­te­sie, nie zaj­mu­je­my po­waż­nie; trak­tu­je­my to jako za­ję­cia ubocz­ne. Ja się zdzi­wi­łem i mó­wię: To ja­kieś pięk­ne musi być wa­sze za­ję­cie głów­ne, je­że­li tak wiel­kie spra­wy, to dla was tyl­ko za­ję­cia ubocz­ne. Na bo­gów, po­wiedz­cież mi, co to za pięk­no ta­kie. Dziel­ność – po­wia­da – So­kra­te­sie, uwa­ża­my, że zdol­ni je­ste­śmy wy­ra­biać naj­le­piej spo­śród wszyst­kich lu­dzi i naj­szyb­ciej.III

O Zeu­sie – za­wo­ła­łem – co też wy mó­wi­cie i gdzie­ście wy coś ta­kie­go zna­leź­li?! Ja o was do­tąd jesz­cze my­śla­łem tak, jak w tej chwi­li po­wie­dzia­łem, że przede wszyst­kim je­ste­ście mi­strza­mi w tej wal­ce w peł­nej zbroi, i to o was mó­wi­łem. Bo kie­dy­ście tu pierw­szy raz przy­je­cha­li, przy­po­mi­nam so­bie, że­ście się z tym ogła­sza­li. Je­że­li wy te­raz na­praw­dę po­sia­da­cie tę umie­jęt­ność, to bądź­cie dla mnie ła­ska­wi. Bo ja do was po pro­stu jak do bo­gów mó­wię i pro­szę, że­by­ście mi prze­ba­czy­li to, com przed­tem po­wie­dział. Tyl­ko pa­trz­cie, Eu­ty­de­mie i Dio­ni­zo­do­rze, czy­ście praw­dę po­wie­dzie­li. Bo treść obiet­ni­cy jest taka wiel­ka, że nie­do­wie­rza­nie nie jest dziw­ne.

Ależ bądź prze­ko­na­ny, So­kra­te­sie – po­wie­dzie­li obaj – że to tak jest.

No to ja wam gra­tu­lu­ję tego skar­bu – wię­cej, niż Wiel­kie­mu Kró­lo­wi jego pań­stwa. A tyle tyl­ko mi po­wiedz­cie, czy za­mier­za­cie po­pi­sy­wać się tą umie­jęt­no­ścią, czy ja­kie ma­cie za­mia­ry?

Wła­śnie po­to­śmy przy­je­cha­li, So­kra­te­sie, żeby urzą­dzać po­pi­sy i uczyć, je­że­li ktoś ze­chce brać lek­cje.

Ach, że ze­chce każ­dy, kto tej sztu­ki nie po­sia­da, za to ja wam rę­czę; ja pierw­szy, po­tem ten oto Kle­inias, oprócz nas ten tu Kte­zip­pos i ci inni tu – po­wie­dzia­łem wska­zu­jąc mu za­ko­cha­nych w Kle­inia­szu.

Ci już nas byli ob­stą­pi­li. Bo pier­wot­nie Kte­zip­pos sie­dział da­le­ko od Kle­inia­sa – przy­pad­kiem, mam wra­że­nie. Otóż kie­dy Eu­ty­dem ze mną roz­ma­wiał i po­chy­lił się w przód, za­sło­nił Kte­zip­po­wi wi­dok Kle­inia­sa, któ­ry sie­dział mię­dzy nami. Więc Kte­zip­pos, chcąc wi­dzieć uko­cha­ne­go, a rów­no­cze­śnie on lubi sły­szeć, co się mówi, więc po­de­rwał się i pierw­szy sta­nął przed nami. Więc tak i inni, wi­dząc go, ob­stą­pi­li nas – za­ko­cha­ni w Kle­inia­szu oraz to­wa­rzy­sze Eu­ty­de­ma i Dio­ni­zo­do­ra. Otóż tych po­ka­za­łem i po­wie­dzia­łem Eu­ty­de­mo­wi, że wszy­scy są z pew­no­ścią go­to­wi brać lek­cje.

Kte­zip­pos zgo­dził się z wiel­kim za­pa­łem i inni też, i wszy­scy ra­zem za­czę­li ich obu pro­sić, żeby im za de­mon­stro­wa­li po­tę­gę swej spe­cjal­no­ści.IV

Ja tedy po­wie­dzia­łem:

Tak jest, Eu­ty­de­mie i Dio­ni­zo­do­rze, ko­niecz­nie, i tym tu zrób­cie przy­jem­ność, i ze wzglę­du na mnie też urządź­cie po­pis. Ja­sna rzecz, że taki po­pis wszech­stron­ny, to nie mała ro­bo­ta. Ale to jed­no mi po­wiedz­cie: czy wy po­tra­fi­cie zro­bić dziel­nym czło­wie­kiem tyl­ko ko­goś ta­kie­go, któ­ry już jest prze­ko­na­ny, że trze­ba u was brać lek­cje, czy też i ta­kie­go, któ­ry jesz­cze nie jest o tym prze­ko­na­ny, bo w ogó­le nie wie­rzy, żeby tej rze­czy, dziel­no­ści, moż­na było ko­goś na­uczyć, albo też was nie uwa­ża za jej na­uczy­cie­li? Więc pro­szę was, czy to na­le­ży do tej sa­mej spe­cjal­no­ści prze­ko­nać ta­kie­go czło­wie­ka i o tym, że dziel­no­ści moż­na się na­uczyć, i to naj­le­piej wła­śnie od was, czy też to już na­le­ży do umie­jęt­no­ści in­nej?

Do tej sa­mej, So­kra­te­sie – po­wie­dział Dro­ni­zo­do­ros.

Więc wy – mó­wię – Dio­ni­zo­do­rze, wy ze wszyst­kich współ­cze­snych naj­le­piej po­tra­fi­li­by­ście za­chę­cać do fi­lo­zo­fii i do dba­nia o dziel­ność?

Tak w każ­dym ra­zie uwa­ża­my, So­kra­te­sie.

Więc inne po­ka­zy – po­wie­dzia­łem – na dru­gi raz nam odłóż­cie, a ten wła­śnie po­pis nam urządź­cie. Tego tu­taj chło­pa­ka prze­ko­naj­cie, że trze­ba się zaj­mo­wać fi­lo­zo­fią i o dziel­ność dbać; zrób­cie tę przy­jem­ność i mnie, i tym tu­taj wszyst­kim. Bo z tym chłop­cem jest taka spra­wa. Ja i ci tu­taj wszy­scy pra­gnie­my, żeby on się stał jak naj­lep­szy. To jest syn Ak­sjo­cha i wnuk Al­ki­bia­de­sa star­sze­go a stry­jecz­ny brat Al­ki­bia­de­sa dzi­siej­sze­go. Na­zy­wa się Kle­inias. Mło­dy jest. Więc bo­imy się o nie­go, jak to na­tu­ral­ne, że o mło­de­go – aby ktoś was nie uprze­dził i nie zwró­cił jego du­szy w in­nym kie­run­ku i żeby się chło­pak nie po­psuł. Więc wy przy­cho­dzi­cie w sam czas. Za­tem, je­że­li wam to nie robi róż­ni­cy, to po­pró­buj­cie chło­pa­ka i po­ga­daj­cie z nim przy nas!

Kie­dym te mniej wię­cej sło­wa po­wie­dział, Eu­ty­dem bar­dzo od­waż­nie i ocho­czo po­wia­da:

Ależ nie robi nam to żad­nej róż­ni­cy, So­kra­te­sie. Byle tyl­ko mło­dy czło­wiek ze­chciał od­po­wia­dać.

Ależ na­tu­ral­nie – po­wie­dzia­łem – do tego prze­cież jest przy­zwy­cza­jo­ny. Prze­cież do nie­go ci tu­taj przy­cho­dzą i wie­le py­tań mu za­da­ją, i dys­ku­tu­ją z nim, tak że na­brał już śmia­ło­ści w od­po­wia­da­niu.V

To, co po­tem, Kri­to­nie, jak­by ci to do­brze opo­wie­dzieć? Bo to nie mała rzecz: po­wtó­rzyć i przejść po ko­lei te mą­dro­ści nie­ogar­nio­ne. Ja po­wi­nie­nem, tak jak po­eci, na po­cząt­ku opo­wia­da­nia we­zwać po­mo­cy Muz i Mne­mo­zy­ny. Więc zda­je mi się, że Eu­ty­dem ja­koś tak za­czął:

Kle­inia­szu, ci spo­śród lu­dzi, któ­rzy się uczą, to są ci mą­drzy, czy też ci głu­pi?

Chło­pak, po­nie­waż to było wiel­kie py­ta­nie, za­ru­mie­nił się, nie wie­dział, co po­wie­dzieć, i pa­trzył na mnie. Ja, wi­dząc jego za­kło­po­ta­nie, po­wie­dzia­łem:

No, uszy do góry, Kle­inia­szu, i od­po­wia­daj śmia­ło, jak ci się wy­da­je – może ci się to przy­dać nad­zwy­czaj­nie.

W tym mo­men­cie Dio­ni­zo­do­ros na­chy­la mi się odro­bi­nę do ucha, cała twarz mu się śmie­je i mówi:

Wiesz, So­kra­te­sie, ja ci z góry mó­wię, że jak­kol­wiek chło­pak od­po­wie, zo­sta­nie zbi­ty.

Pod­czas gdy on to mó­wił, Kle­inias wła­śnie dał od­po­wiedź. Tak że na­wet nie mia­łem kie­dy po­wie­dzieć chłop­cu, żeby uwa­żał. On od­po­wie­dział, że ci, któ­rzy się uczą, to są ci mą­drzy.

A Eu­ty­dem mówi: Ty na­zy­wasz nie­któ­rych lu­dzi na­uczy­cie­la­mi, czy nie?

Zgo­dził się.

Nie­praw­daż, na­uczy­cie­le są na­uczy­cie­la­mi tych, któ­rzy się uczą. Tak jak ki­ta­rzy­sta i ba­ka­łarz byli prze­cież na­uczy­cie­la­mi two­imi oraz in­nych chłop­ców, a wy­ście byli ucznia­mi?

Przy­znał.

Więc praw­da, że kie­dy­ście się uczy­li, to jesz­cze nie wie­dzie­li­ście tego, cze­go­ście się uczy­li?

Nie – po­wia­da.

Więc czy­ście byli mą­drzy, kie­dy­ście tego nie wie­dzie­li?

Ano nie – mówi.

Nie­praw­daż, więc je­śli nie mą­drzy, to głu­pi?

Tak jest.

Więc wy ucząc się, cze­go­ście nie wie­dzie­li, uczy­li­ście się jako głu­pi?

Chło­pak ski­nął gło­wą.

Więc głu­pi uczą się na mą­drych, Kle­inia­szu, a nie mą­drzy, jak to­bie się wy­da­je. Kie­dy on to po­wie­dział, w tej chwi­li jak­by chór na znak dy­ry­gen­ta za­czę­li rów­no­cze­śnie wy­krzy­ki­wać i śmiać się ci, co to przy­szli z Dio­ni­zo­do­rem i z Eu­ty­de­mem. I za­nim chło­pak zdo­łał do­brze ode­tchnąć, wziął go w ob­ro­ty Dio­ni­zo­do­ros i:

Jak to, Kle­inia­szu? – po­wia­da – kie­dy wam ba­ka­łarz coś dyk­to­wał, to któ­rzy chłop­cy wy­uczy­li się tego, co było dyk­to­wa­ne: ci mą­drzy, czy też ci głu­pi?

Ci mą­drzy – po­wia­da Kle­inias.

Więc mą­drzy uczą się, a nie głu­pi, i nie­słusz­nie przed chwi­lą od­po­wie­dzia­łeś Eu­ty­de­mo­wi.VI

Te­raz już bar­dzo gło­śno za­czę­li się śmiać i ha­ła­so­wać wiel­bi­cie­le obu tych pa­nów, od­da­jąc hołd ich mą­dro­ści. A my, inni, mil­cze­li­śmy stro­pie­ni. Eu­ty­dem wi­dząc, że my­śmy tacy zga­sze­ni, a chcąc, że­by­śmy go jesz­cze bar­dziej po­dzi­wia­li, nie pu­ścił chło­pa­ka, ale za­dał mu py­ta­nie i tak, jak to do­brzy tan­ce­rze kie­dy dru­gi raz się okrę­ca­ją, za­czął du­blo­wać py­ta­nia o jed­no i to samo, i po­wie­dział: Czy uczą­cy się uczą się tego, co wie­dzą, czy też tego, cze­go nie wie­dzą?

A Dio­ni­zo­do­ros zno­wu z ci­cha do mnie szep­ce: To też, So­kra­te­sie, dru­gie ta­kie py­ta­nie, jak to pierw­sze.

O Zeu­sie! – po­wie­dzia­łem – już i to pierw­sze wam wy­pa­dło po­pi­so­wo.

My same ta­kie – po­wia­da – za­da­je­my, So­kra­te­sie, na­sze wszyst­kie py­ta­nia są bez wyj­ścia.

To­też – od­par­łem – dla­te­go, zda­je się, ma­cie do­brą opi­nię u uczniów.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: