- promocja
Fantastyczna czterdziestka! Poradnik pozytywnego życia - ebook
Fantastyczna czterdziestka! Poradnik pozytywnego życia - ebook
40 lat minęło jak jeden dzień... -- i już! Możesz się martwić albo uświadomić sobie, że... Życie zaczyna się po czterdziestce -- zatem wreszcie możesz zacząć świadomie i radośnie je przeżywać!
Chcesz czy nie, kiedyś dopadnie Cię TEN moment -- przekroczysz umowny próg pomiędzy młodością i dojrzałością, spojrzysz w kalendarz i zobaczysz, że masz już 40 lat. Wtedy zadasz sobie pytanie: jak chcę spędzić resztę swojego życia? Czterdziestka to świetny czas na refleksję: część życia jest za Tobą, samodzielnie podejmujesz decyzje i odpowiadasz za swoje wybory. Może czas w końcu zrobić pierwsze podsumowanie i przyjrzeć się bilansowi? Co zostawić, co zmienić, a na co szkoda Twojej energii i Twojego czasu? Na te pytania każdy musi odpowiedzieć sobie sam, ale warto wcześniej przeczytać książkę dwojga specjalistów od przywracania życiowej harmonii.Agnieszka Ornatowska i Bogusław Stępień pokazują, jak można odzyskać kontrolę nad swoim życiem. W tej zabawnej i mądrej książce znajdziesz inspirację, wypowiedzi konkretnych osób oraz rozważania dotyczące najważniejszych obszarów ludzkiej egzystencji: duchowych i fizycznych relacji międzyludzkich, dzieci, pracy, seksu i sensu -- wszystko po to, by zorientować się, co można ustawić inaczej i na co spojrzeć z nowej perspektywy. Dzięki temu zmierzysz się ze swoim doświadczeniem i... zaczniesz wreszcie żyć tu i teraz. Przecież chcesz cieszyć się życiem w pełni przez następnych 40 lat?
- Śmierć -- życie wieczne czy „pstryk” i koniec?
- Ciało -- ups! Grawitacja jednak działa
- Związek -- nowy, stary czy w ogóle?
- Dzieci -- ekspansja genów
- Rodzina -- najlepiej wychodzimy z nią na zdjęciu?
- Seks -- a może komputer lub telewizja?
- Praca -- doświadczenie kontra młode wilczki
- Przyjaciele -- zadzwonić, spotkać się czy „zlajkować” na FB?
- Pokusy i kryzysy -- osiemnastki, motory, zakupy i lifting
- Realizacja celów -- cofam się czy idę do przodu?
- Oczami innego pokolenia -- co Ty wiesz o życiu?
- W poszukiwaniu sensu życia -- medytować czy wypić za błędy?
- Porzuć rutynę, pozwól sobie na zmiany i po prostu spraw, żeby Twoje życie było fantastyczne!
Spis treści
Wprowadzenie. Czterdzieści lat minęło jak jeden dzień (5)
Rozdział 1. Śmierć - życie wieczne czy "pstryk" i koniec? (17)
Rozdział 2. Ciało - Ups! Grawitacja jednak działa (29)
Rozdział 3. Związek - nowy, stary czy w ogóle? (41)
Rozdział 4. Dzieci - ekspansja genów (53)
Rozdział 5. Rodzina - najlepiej wychodzimy z nią na zdjęciu? (65)
Rozdział 6. Seks - a może komputer lub telewizja? (75)
Rozdział 7. Praca - doświadczenie kontra młode wilczki (85)
Rozdział 8. Przyjaciele - zadzwonić, spotkać się czy "zlajkować" na FB? (95)
Rozdział 9. Pokusy i kryzysy - osiemnastki, motory, zakupy i lifting (105)
Rozdział 10. Realizacja celów - cofam się czy idę do przodu? (117)
Rozdział 11. Oczami innego pokolenia - co Ty wiesz o życiu? (127)
Rozdział 12. W poszukiwaniu sensu życia - medytować czy wypić za błędy? (135)
Kategoria: | Psychologia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-283-0716-2 |
Rozmiar pliku: | 3,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
-------------------
-------------------
Czterdzieści lat minęło jak jeden dzień, już bliżej jest niż dalej, o tym wiesz. Czterdzieści lat minęło, odeszło w cień, i nigdy już nie wróci, rób, co chcesz.
A świat w krąg ci roztacza uroki swe i prosi, żeby brać. Na karuzeli życia pokręcisz się, byleby tylko nie za wcześnie spaść.
(słowa: Jan Tadeusz Stanisławski)
Tak się zaczynała piosenka z serialu Czterdziestolatek, który pamiętamy z dzieciństwa. Wtedy wydawało się, że czterdzieści lat to bardzo odległy wiek, właściwie to już starość ☺. Z perspektywy dziecka tak to właśnie wygląda, ale czas mija i nagle, niekiedy zupełnie niespodziewanie, pojawia się ta magiczna liczba na Twoim kalendarzu… Dla jednych jest tylko datą kolejnych urodzin, dla innych wrotami do czasu zmian, dla niektórych — ostrzeżeniem lub tragedią. Przez całe życie uczymy się różnych rzeczy — faktów, umiejętności, rozwiązywania problemów, ale zazwyczaj nie potrafimy sobie poradzić z upływem czasu i jego wpływem na nasz wygląd, nasze samopoczucie i funkcjonowanie. I chociaż latka lecą, to większość z nas zatrzymuje się mentalnie na dwudziestce, maksimum trzydziestce, i nie zauważa upływu czasu. Zegar jednak nieubłaganie tyka, odmierzając kolejne tygodnie, miesiące, lata i ni stąd, ni zowąd — bum! — kolejne okrągłe urodziny!!! Jak to jest, gdy masz czterdzieści lat?
Jeszcze nie starość, już nie młodość… Chociaż osoby koło dwudziestki patrzą na Ciebie tak, jakby było Ci bliżej do zejścia z tego świata, a osoby, które są po sześćdziesiątce, na Twój widok wzdychają, widząc w Tobie młodego człowieka. A jak Ty się czujesz? Twoje ciało powoli przestaje być sprężyste i gładkie, częściej coś boli i niedomaga, w życiu niby powinno się mieć już wszystko osiągnięte i poukładane — ale często gdzieś tam w środku jakiś cichutki głosik domaga się czegoś więcej… Trudno niekiedy odnaleźć się w tym wszystkim i jeżeli tak właśnie jest z Tobą, ta książka jest dla Ciebie!
Każdy z nas czasem skupia się zbyt mocno na swoich problemach, niepowodzeniach, stresach i tym, czego nam brakuje do szczęścia, nie zauważając tego wszystkiego, co w życiu dobre. Czasem walczymy z tym, czego nie da się zmienić, i akceptujemy jako pewne to, na co mamy wpływ. Mądra Modlitwa o pogodę ducha mówi:
Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić, odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić, i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.
Pozwól mi co dzień żyć tylko jednym dniem i czerpać radość z chwili, która trwa, i w trudnych doświadczeniach losu ujrzeć drogę wiodącą do spokoju.
Ta książka pomoże Ci zmienić to, co możesz, a także pokaże, jak nie tylko pogodzić się z tym, czego nie możesz zmienić, ale nawet jak odnaleźć w tym coś pozytywnego. Większość z nas, gdy spotyka na swojej drodze przeszkody, patrzy na nie, skupiając się tylko na tym, jak bardzo utrudniają życie, i kiedy je zapamiętuje, robi mentalne „zdjęcie” jak turysta: cyk, i jest fotka! Prawdziwy artysta fotograf postępuje inaczej: kiedy już znajduje obiekt wart uwiecznienia, zaczyna oglądać go pod różnymi kątami, przybliża się, dzięki czemu zauważa detale, oddala się, szukając odpowiedniej perspektywy, aż w końcu znajduje taki sposób patrzenia, który sprawia, że człowiek się uśmiecha, podziwiając jego zdjęcia. I Ty możesz zostać właśnie takim artystą swojego życia ☺.
Znajdziesz tu prawdziwe historie ludzi w Twoim wieku i pozytywne rady autorów, które być może pomogą Ci poradzić sobie w trudnych sytuacjach albo zrozumieć coś ważnego, albo — po prostu się uśmiechnąć, bo w końcu w życiu chodzi o to, abyśmy byli szczęśliwi ☺.
Dorota: Do czterdziestych urodzin przygotowywałam się długo i z planem w ręku.
Zaczęłam rok wcześniej, gdy z przerażeniem zauważyłam, że moje ciało nie jest już takie piękne, że podbródek zwisa, a zmarszczki wokół oczu są naprawdę widoczne. Zaczęłam od chodzenia na fitness — na początku męczyłam się okrutnie na każdych zajęciach, ale uparłam się, że na swoją czterdziestkę będę w doskonałej kondycji! I w rozmiarze co najmniej o jednej mniejszym niż zwykle ☺. Zaczęłam też regularnie dbać o swoją twarz — zainwestowałam nie tylko w drogie kremy, ale też w kosmetyczkę raz na tydzień! Wydałam na to fortunę, ale opłaciło się! Bo kiedy spojrzałam w lustro w dniu moich czterdziestych urodzin, byłam z siebie naprawdę zadowolona — byłam szczupła, ładnie umięśniona, a moja twarz promieniała blaskiem i tylko leciutkie zmarszczki wokół ust pokazywały, że to nie są dwudzieste urodziny!!! Ten ostatni rok był dla mnie wyzwaniem, bo kiedy się pracuje w korporacji, ma męża i syna, to trudno znaleźć czas dla siebie, ale to właśnie chciałam dla siebie zrobić — wyglądać wspaniale, by czuć się młodo. Gdybym mogła cofnąć czas, zaczęłabym dbać o siebie wcześniej, bo gdy człowiek ma dwadzieścia lat, to po prostu dobrze wygląda, w okolicach trzydziestki trzeba już sobie „zrobić” twarz, a przy czterdziestce… twarz bywa zaskoczeniem… Nie wiadomo skąd i dlaczego pojawiają się opuchnięte oczy, odciska się poduszka… A ciało? Tu boli, tam strzyka, skóra jakaś taka obwisła się robi — dlatego żałuję, że nie dbałam o siebie tak bardzo wcześniej, ale zamierzam teraz utrzymać swoją kondycję i wygląd! Tylko są sprawy, których chyba nie da się odwrócić — moje ręce wyglądają na czterdzieści lat.
Żyjemy w świecie, w którym młody wygląd jest najważniejszy. Wszystko wokół wręcz krzyczy, że trzeba wyglądać doskonale: twarz gładka jak pupcia niemowlęcia, aksamitna skóra, jędrne ciało — masz do dyspozycji cały przemysł, który ułatwia Ci uzyskanie takiego właśnie wyglądu: od całej baterii odmładzających kosmetyków, poprzez kosmetyczki, fryzjerów, których zadaniem jest ukrycie wszelkich objawów starości — wygładzenie zmarszczek, zlikwidowanie wszystkiego, co obwisłe, no i oczywiście tych okropnych siwych włosów!!! One przestały już być oznaką mądrości, oznaczają tylko starość… Kiedy rozejrzysz się po jakimkolwiek osiedlu, znajdziesz tam zawsze kosmetyczkę, fryzjera i fitness — to miejsce, gdzie ćwiczymy w pocie czoła, aby jak najdłużej wyglądać jak najlepiej! Odrzucamy wszelkie objawy upływu czasu, traktując je jako oznaki słabości… Bo na to przyjdzie czas później, na emeryturze ☺. Co prawda medycyna poczyniła postępy i mówi się, że ludzkie ciało może spokojnie funkcjonować przez co najmniej sto pięćdziesiąt lat, ale czy warto się katować, aby utrzymać się w tej pogoni za młodością? Owszem, rozsądnie jest dbać o siebie, ale gdzie jest granica?
I czy liczy się tylko to, co na zewnątrz? A co z Twoim wnętrzem? Czy nie warto zadbać też o wewnętrzną równowagę? Zamiast do kosmetyczki pójść po prostu na spacer i nie myśleć o swoich problemach, ale zobaczyć — naprawdę zobaczyć — jak piękne są drzewa, cieszyć się zielenią czy bielą w zależności od pory roku?
Gdyby popatrzeć na swoje życie jak na pory roku, to około czterdziestki jesteśmy w samym środku lata, kiedy plony dojrzewają, a wszystko wokół robi się spokojne, dając rzeczom po prostu się dziać. I to wydaje się najbardziej rozsądnym podejściem do tego czasu w Twoim życiu — po prostu umieć odnaleźć w sobie spokój…
Ale co zrobić, gdy życie nie układa się pomyślnie?
Marta: Czterdzieste urodziny zdołowały mnie totalnie…
Pomyślałam sobie: „Jesteś stara, samotna i będzie już tylko gorzej…”. Miałam ochotę schować się przed całym światem, ale jak zwykle uratowała mnie moja córeczka Zuzka, która — jak piękny motyl — wleciała do mojego pokoju z bukietem kwiatów i złożyła mi życzenia. Tylko ona trzyma mnie przy życiu i tylko ona potrafi sprawić, że jeszcze chce mi się uśmiechać. Więc nie schowałam się w łóżku, zjadłyśmy razem śniadanie i wyprawiłam ją do szkoły. Ja pracuję na uczelni, dlatego miałam jeszcze czas, żeby się zastanowić nad swoim życiem; materialnie nie jest źle — pracuję, były mąż płaci duże alimenty, Zuzka jest zdrowa, dobrze się uczy, tylko ja… od pamiętnego dnia cztery lata temu, gdy dowiedziałam się, że były mąż mnie już nie kocha i znalazł sobie inną, czuję się stara, brzydka, zraniona, smutna… Jakoś ciągle nie mogę się zdobyć na odwagę, żeby pójść do psychiatry i dostać cudowne pigułki, po których świat znów będzie piękny, jak mi doradzają moje koleżanki.
Wolę usiąść wieczorem z kieliszkiem wina i rozpamiętywać przeszłość — co zrobiłam źle, w którym momencie nie zauważyłam, że mój ukochany się ode mnie oddala… Ciągle pamiętam, jak był ze mną, jego głos, zapach, dotyk… Wiem, że już nigdy nikogo nie pokocham tak jak jego, i nie chcę już nikogo innego w swoim życiu. Gdybym tylko mogła zmienić przeszłość — dostrzec ten krytyczny moment i inaczej zareagować, częściej mu mówić, jak go kocham, i częściej się z nim kochać, częściej robić jego ulubione dania… Byłam zbyt mało idealna, zbyt mało się starałam i tak się skończyło. Oddałabym duszę, żeby móc cofnąć czas i dostać w dniu moich czterdziestych urodzin kwiaty od córki i piękny pierścionek z brylantem od męża… A tak… Czekał mnie wieczór z Zuzką przy torcie dla nas, przy winie dla mnie i potem pusta sypialnia…
Bywa i tak — układasz swoje życie wokół innej osoby, a ona odchodzi… Niektórzy potrafią się po tym odnaleźć — pocierpią, popłaczą, pokrzyczą, a potem otrząsną się i żyją dalej. Czasami takie właśnie zdarzenie dodaje siły i optymizmu. Dla innych utrata najbliższej osoby oznacza koniec — radości, szczęścia, zadowolenia. Tacy ludzie ukrywają się w swoim świecie, rozdrapując ciągle i na nowo swoje rany, rozpamiętując przeszłość… Zrozumiałe jest, że takie zdarzenie boli, że człowiek cierpi… Jest takie mądre powiedzenie: „Każdy człowiek pojawia się w twoim życiu jako cud albo lekcja”. Czasami wydaje się, że ktoś jest cudem, a po czasie okazuje się, że był bolesną lekcją. Warto pamiętać, że lekcje są po to, by się czegoś nauczyć! Więc można albo spędzić resztę życia, przeżywając tę lekcję, rozpamiętując to, co było, albo wyciągnąć wnioski i żyć dalej. Niektórym trudno jest samodzielnie pójść dalej, dlatego warto poszukać pomocy specjalistów, bo szukanie zapomnienia w kieliszku jest kiepskim pomysłem w perspektywie czasu, choć bardzo powszechnym w naszej kulturze. Gdy boli ząb, zazwyczaj po prostu idzie się do dentysty, więc gdy boli Cię dusza i serce — warto poszukać pomocy. Ta książka może być taką pomocą, bo to poradnik pozytywnego życia ☺.
Ania: Nawet nie zauważyłam, że to były czterdzieste urodziny.
Kiedy ma się w domu trojkę urwisów, czas biegnie odmierzany ich urodzinami. Najstarszy ma już dwanaście lat, najmłodszy dopiero pięć, a średni osiem ☺. Całe dnie mam zajęte, wprawdzie dzieci odprowadzam do przedszkola i szkoły, ale trzeba posprzątać, zrobić zakupy, ugotować, uprać… Praca mamy to więcej niż cały etat, więc tak naprawdę nie mam czasu dla siebie, przez co nie zauważam, jak on mija. Cały czas jestem w ruchu, cały czas jestem zajęta — bardzo to lubię, więc nie narzekam. Czuję się bardziej na dwadzieścia lat, dlatego nie zauważyłam, że to już moje czterdzieste urodziny. Dopiero gdy chłopcy zaczęli mi składać życzenia i zobaczyłam tort, uświadomiłam sobie, że to już czwarty krzyżyk na karku zgodnie z metryką. Czego żałuję? Tego, że nie wyszłam wcześniej za mąż, bo chciałabym mieć jeszcze córeczkę, a ta moja czterdziestka trochę zatrzymała nas z mężem w naszych marzeniach o powiększeniu rodziny… ale tylko na chwilę ☺. Staramy się teraz nawet bardziej, żeby jednak pojawiła się nasza malutka Zofia (już wybraliśmy dla niej imię, po mojej mamie, ale w razie czego mamy też imię dla chłopca), bo to chyba ostatni dzwonek, żeby to zrobić.
Zdarza się, że czterdzieste urodziny same w sobie przechodzą bez znaczenia, jednak człowiek uświadamia sobie, że to jest ostatni dzwonek, by coś jeszcze w życiu zrobić — mieć dziecko, rodzinę czy osiągnąć coś ważnego dla siebie. Dlaczego właśnie teraz? Bo to ten moment, w którym młodość raczej się kończy, i chociaż medycyna robi postępy, to jednak zaczynamy sobie zdawać sprawę z własnych ograniczeń — i to nie tylko tych fizycznych czy fizjologicznych, ale też życiowych. Chciałoby się jeszcze zdobyć świat, zarobić miliardy, zostać prezesem wielkiej korporacji czy prezydentem — no, z tym ostatnim to luzik, bo tutaj skończona czterdziestka jest warunkiem koniecznym ☺ — ale jeżeli jeszcze nie masz na koncie milionów i nie jesteś na finiszu, żeby to osiągnąć, to może być Ci trudno. Chyba że wygrasz w totka lub dostaniesz spadek po jakimś krewnym, o którym nie masz pojęcia. „Mrzonki” — pomyśli większość — „już raczej nic nie osiągnę…”. No, z takim podejściem na pewno Ci się to nie uda ☺.
Okolice czterdziestych urodzin to dobry moment, żeby się zastanowić, czego tak naprawdę w życiu chcesz — nie dla swoich dzieci, rodziny, kariery czy pieniędzy, ale dla siebie!
Fakty są takie, że już nigdy nie będziesz mieć dwudziestu lat, sportowcy dawno pokończyli kariery, a ci, którzy mieli dochrapać się odpowiedniego stołka lub dorobić mnóstwa pieniędzy, już to zrobili. Wiem, że gdzieś tam w głębi duszy pewnie myślisz sobie: „Co? To nieprawda! To niesprawiedliwe! Dobrze jest mieć pozytywne nastawienie do życia i wcale nie jest tak źle, bo przecież spotkało mnie w życiu wiele superfajnych rzeczy i wszystko jeszcze przede mną!”.
Masz rację ☺. Przed Tobą jeszcze wiele superfajnych rzeczy i naprawdę masz wielkie szanse, żeby je osiągnąć, ale jeśli nie jesteś jednym z superbogatych karierowiczów, na odpowiednio superwysokim stanowisku, z „supermłodszą” żoną czy kochankiem, to znaczy, że albo Cię to nie kręci i jest super, albo coś jest nie tak i warto byłoby sobie kilka rzeczy wreszcie uświadomić.
Odpowiedz sobie szczerze, czy jesteś tu i teraz w takim miejscu swojego życia, gdzie wszystko Ci odpowiada? Jeśli tak, to gratuluję i życzę dalszych sukcesów! Jeśli nie, to może warto byłoby coś zmienić? A może to zupełnie normalne, że nie jesteś tam, gdzie myślisz, że powinno się być, i tak też właśnie ma większość naszych rówieśników?
Jeśli do teraz nie uświadamiasz sobie, że życie bywa niesprawiedliwe, to proponuję Ci teraz przyjąć tę prawdę do wiadomości. Po pierwsze, będzie Ci łatwiej, a po drugie, przestaniesz się okłamywać. Pamiętaj: szczerość z samym sobą to pierwszy krok do sukcesu i do odzyskania miejsca przy sterach swojego życia, żeby można było coś naprawić lub zepsuć do końca. Wszystko jedno, bo tak naprawdę chodzi o to, by ruszyć z miejsca.
Mamusia lub tatuś mówili: „Nie pal za sobą mostów, dziecko, żeby zawsze mieć do czego wrócić”.
Bzdura! Gdyby Napoleon był tak ostrożny, nigdy nie zaszedłby pod samą Moskwę. Wręcz przeciwnie, kazał palić wszystkie mosty po przejściu swojej armii. Bo tak naprawdę droga prowadzi tylko naprzód. Nie można się cofnąć w czasie i jeszcze raz zrobić czegoś, co się już zrobiło, ani lepiej, ani inaczej, bo czas płynie w jednym kierunku. Przynajmniej dla większości z nas i naszej świadomości. Fizyka kwantowa zdaje się nie podzielać tej opinii, tylko że nic z tego dla nas nie wynika, bo czas i tak płynie naprzód.
No tak, a co zrobić, jeśli Moskwa się nie podda, nadejdzie czas odwrotu i trzeba będzie się przegrupować na z góry upatrzone pozycje? Zawsze można zbudować nowe mosty. Tak właśnie: nowe! Dokładnie jak Napoleon, kiedy zdecydował sie na odwrót i wyprowadził swoją armię na bezpieczną pozycję. A co zrobił, gdy przeprawił się na drugą stronę rzeki? Tak, masz rację ☺. Znów spalił za sobą wszystko, co zbudował, żeby uniemożliwić wrogowi pościg.
Kochani, życie płynie do przodu raz szybciej, raz wolniej, ale zawsze do przodu. I choć jest to złudzenie, bo jesteś ciągle w tej samej chwili, zwanej teraźniejszością, to przed Tobą jest tylko przyszłość, koniec i kropka. Bez względu na to, jaki kierunek obierzesz, w chwilę po tej chwili znajdziesz się w przyszłości, czyli w teraźniejszości, którą stała się przyszłość… no dobra, przecież wiesz, o co chodzi. Zatem naprawdę warto się zastanowić, gdzie chcesz być za jakiś czas od teraz — nie dla swoich rodziców, małżonków czy dzieci, tylko dla siebie, żeby Twoje życie stało się dokładnie takie, jak chcesz.
Może to jest odpowiedni moment, by usiąść wygodnie z kawą, herbatą, kieliszkiem wina, piwkiem, ciasteczkiem czy orzeszkami i pozwolić sobie na chwilę zadumy nad prostym pytaniem: Czego chcę od życia? Jak i gdzie chcę przywitać swoje pięćdziesiąte, sześćdziesiąte czy siedemdziesiąte urodziny? Co sprawia, że mój dzień jest dobry? Co mnie cieszy? Co lubię robić?
Zazwyczaj mamy tendencję do skupiania się na tym, czego nie lubimy i nie chcemy, ale tym razem skup się w pełni i całkowicie na tym, czego chcesz — tak naprawdę — w głębi duszy i serca ☺. Bo to przecież Twoje życie i tylko Ty wiesz, co może Cię uszczęśliwić!!!
Czasami mówi się, że czterdziestka to wejście w wiek średni. I wiążą się z tym czasem kryzysy i pokusy. Ale czy pomimo liczby w kalendarzu uważamy się za ludzi w takim właśnie wieku? Warto by było tak naprawdę określić, co to jest wiek średni, bo jak się pewnie domyślasz, każdy z nas będzie mieć trochę inną definicję.
Leszek: Wiek średni to jakaś połowa.
To jakieś czterdzieści, a może jakieś pięćdziesiąt lat, ludzie teraz długo żyją. Ja w każdym razie nie czuję się jeszcze w wieku średnim. Myślę, że moi rodzice są w takim wieku. Tym bardziej że teraz właśnie zaczynają budować dom. Chociaż według ogólnie przyjętych zasad powinni być już starzy.
Marian: Wiek średni jest właśnie teraz.
Czuję to dosyć mocno. Tak jak przy trzydziestce rozliczałem się z tego, co w tym życiu zrobiłem i co chcę jeszcze zrobić, tak i teraz pojawiło się to pytanie, tylko że tym razem tak bardziej na poważnie. Nie wiem, czy to presja społeczna, czy sam sobie to wytworzyłem, ale muszę przyznać, że czuję nóż na gardle. Czy to jest kryzys? Tego nie wiem, ale zdecydowanie coraz mocniej czuję oddech upływającego czasu i w głowie pojawia się myśl: „Śpiesz się, bo nie wiesz, czy na wszystko wystarczy ci czasu”.
Krzysztof: Srututu, jaki wiek średni?!?
Nie ma wieku średniego. Człowiek żyje i już. Wcale nie czuję, żeby się coś zmieniło. No, ja wiem, głowa już nie ta i wypić już tyle nie można co kiedyś. No, to chyba jakiś kryzys jest (śmiech). Jadę sobie na weekend nad jezioro i tam sobie siedzę, nikt nie przeszkadza, wypiję sobie flaszeczkę, to jest właśnie czterdzieści lat, a czy to wiek średni, to nie wiem.
Patrycja: W średnim wieku to tak koło pięćdziesiątki, bo ja wciąż jestem młoda ☺.
Nie czuję, że coś się zmieniło po czterdziestce — tym razem to były tylko urodziny.
Pamiętam, gdy były moje dwudzieste urodziny — wtedy miałam nadzieję na wspaniałe życie, mnóstwo oczekiwań, planów, nie wiedziałam, co mnie czeka, ale jak każdy młody człowiek, odważnie stałam na progu swojego życia i wierzyłam, że spełni moje oczekiwania. Trzydzieste urodziny to była jedna wielka „deprecha”. Upiłam się na smutno i samotnie, miałam uczucie, że życie mija mi bezsensownie, miałam poczucie porażki, bo moje drogi nie zaprowadziły mnie tam, gdzie chciałam — tkwiłam w bezsensownym związku z kimś, kogo od dawna nie kochałam, praca była tylko nudnym obowiązkiem, przyjaciele zajmowali się swoimi sprawami, a ja czułam, że to wszystko nie ma żadnego sensu. Czterdzieste urodziny znów przyjęłam jako dar: okazję na oczekiwanie tego, co najlepsze, ale jak dotąd nie dostałam tego — czuję raczej, jakby życie mnie testowało, dając tylko trochę tego, czego chciałam, ale w taki sposób, że nie czuję się zadowolona. Dostałam niby miłość, ale tak raniącą, że nie wiem, czy jeszcze się na nią odważę, niby samodzielność, ale tak samotną, że mnie nie cieszy i zamiast odwagą wypełnia mnie lękiem… Mam wrażenie, że cały wszechświat mnie testuje — jakby sprawdzał, czy sama wiem, czego chcę… ale obawiam się, że jeszcze nie wiem, czego tak naprawdę chcę. To znaczy z jednej strony mam marzenia jak wszyscy — o szczęśliwej miłości, dobrym związku, pracy, która daje satysfakcję, no i żebym zawsze była młoda i piękna! A z drugiej strony myślę sobie: „Czy to wszystko? Moje życie miało być wspaniałe i wyjątkowe, a ja marzę o przeciętności? Tylko tyle? Czy to jest zawsze tak, że w końcu godzimy się z szarością i ze wszystkimi jej odcieniami? A gdzie życie? Czy już minęło?”. Często myślę, co by było, gdybym podjęła inne decyzje — gdybym zgodziła się być z tym facetem, który był nijaki, a teraz jest poważnym i bogatym dyrektorem w znanej firmie, gdybym miała z nim dzieci, rodzinę, gdybym zdecydowała się podjąć pracę w korporacji albo gdybym wyjechała do Ameryki? To kim byłabym teraz? Czy byłabym szczęśliwsza? Może tak, może nie…
Hmmm… zatem mamy po czterdzieści lat — ale w większości nie czujemy, że to wiek średni ☺. Za to mamy tendencję do rozliczania się z przeszłością i zastanawiania się, co dalej.
W tej książce przyjrzymy się różnym aspektom życia — śmierci, ciału, związkom, pracy, pokusom i rozwojowi, żeby każdy mógł sobie uświadomić, jak wielowymiarowe jest nasze istnienie i ile pozytywnych rzeczy można odnaleźć, aby móc się w spokoju ducha cieszyć resztą swojej drogi do przodu — bo przecież o to w życiu chodzi ☺.