Farmaceuta z Auschwitz. Historia zwyczajnego zbrodniarza - ebook
Farmaceuta z Auschwitz. Historia zwyczajnego zbrodniarza - ebook
Kiedy przeciętny człowiek staje się oprawcą…
Przejmujący reportaż historyczny o Victorze Capesiusie, uprzejmym przedstawicielu farmaceutycznym, który po wcieleniu do SS z czasem stał się głównym aptekarzem w Auschwitz. Opowieść o człowieku, który z obojętnością przeprowadzał selekcje nowo przybyłych więźniów, odmawiał wydawania chorym potrzebnych im leków i rozdzielał cyklon B używany w komorach gazowych – gromadząc przy tym fortunę ze zrabowanych kosztowności i wyrwanych złotych zębów. Po wojnie konsekwentnie wypierał się swoich zbrodni, próbował manipulować świadkami w czasie procesów i śmiał się w twarz ofiarom. W więzieniu spędził jedynie niewielką część zasądzonego wyroku i dożył spokojnej starości otoczony szacunkiem sąsiadów… Farmaceuta z Auschwitz to opowieść o tym, jak w szczególnych okolicznościach zwykły człowiek może się zamienić w potwora. Opierając się na zebranych dokumentach i relacjach świadków, autorka osadza historię Capesiusa w znacznie szerszym kontekście. Odsłania bliską współpracę koncernów chemicznych z hitlerowcami oraz kulisy powojennych, często nieudanych, rozliczeń zbrodni nazistowskich.
Dokumentując życiorys Victora Capesiusa, Patricia Posner pokazuje czytelnikom przerażający świat chciwości, okrucieństwa i obojętności. Historia „farmaceuty z Auschwitz” szokuje i skłania do zawsze aktualnej refleksji nad „banalnością zła”. Mateusz Łabuz, Założyciel portalu II wojna światowa www.wwii.pl
Bardzo ważna książka.
Rabin Abraham Cooper, Centrum Szymona Wiesenthala
Szokująca, odkrywcza i wciągająca lektura. Od tej książki nie można się oderwać. To kamień milowy w badaniach historycznych nad II wojną światową i Holokaustem
Damien Lewis, autor The Nazi Hunters
Za tą pięknie napisaną opowieścią o przerażającym, choć mało znanym, obliczu Holokaustu, stoją rozległe badania archiwalne. Doskonały język Patricii Posner sprawia, że „Farmaceuta z Auschwitz” trzyma w napięciu od pierwszej strony, a opisane w nim wydarzenia zostają z czytelnikiem na długo.
Andrew Roberts, autor The Storm of War
Patricia Posner (właściwie Trisha Posner) – amerykańska dziennikarka brytyjskiego pochodzenia. Współpracowała ze swoim mężem, Geraldem, przy pisaniu licznych książek z gatunku literatury faktu, w tym biografii doktora Josefa Mengele zwanego Aniołem Śmierci. Publikowała artykuły w takich czasopismach, jak „The Huffington Post”, „Salon” i „The Daily Beast”.
Spis treści
Słowo wstępne (rabin Abraham Cooper) 9
Od Autorki 12
1 „Wujek aptekarz” 15
2 Związki z Farben 19
3 IG Auschwitz 27
4 Na scenę wchodzi Capesius 34
5 Witamy w Auschwitz 47
6 Apteka 56
7 „Poznacie, co to szatan” 67
8 „Trucizna od Bayera” 77
9 „Niedwuznaczny zapach” 82
10 Węgierscy Żydzi 89
11 Złoto dentystyczne 99
12 Nieuchronnie zbliżający się koniec 106
13 „W automatycznym areszcie” 112
14 „Cóż takiego zawiniłem?” 124
15 Nikt o niczym nie wiedział 151
16 Nowy początek 162
17 „Niewinność przed Bogiem” 170
18 „Banalność zła” 187
19 „Nie miałem władzy, by to zmienić” 202
20 „Sprawcy, którzy ponoszą odpowiedzialność za morderstwo” 211
21 Biurokraci bez polotu 217
22 „Nie ma się z czego śmiać” 224
23 Wyrok 239
24 „Wszystko było tylko złym snem” 249
Epilog 257
Podziękowania 262
Wybrana bibliografia 266
Przypisy 272
Indeks 311
O Autorce 319
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8179-512-8 |
Rozmiar pliku: | 7,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
- Okładka
- Słowo wstępne (rabin Abraham Cooper)
- Od Autorki
- "Wujek aptekarz”
- Związki z Farben
- IG Auschwitz
- Na scenę wchodzi Capesius
- Witamy w Auschwitz
- Apteka
- „Poznacie, co to szatan”
- „Trucizna od Bayera”
- „Niedwuznaczny zapach”
- Węgierscy Żydzi
- Złoto dentystyczne
- Nieuchronnie zbliżający się koniec
- „W automatycznym areszcie”
- „Cóż takiego zawiniłem?”
- Nikt o niczym nie wiedział
- Nowy początek
- „Niewinność przed Bogiem”
- „Banalność zła”
- „Nie miałem władzy, by to zmienić”
- „Sprawcy, którzy ponoszą odpowiedzialność za morderstwo"
- Biurokraci bez polotu
- „Nie ma się z czego śmiać”
- Wyrok
- „Wszystko było tylko złym snem”
- Epilog
- Podziękowania
- Wybrana bibliografia
- Ilustracje
- O Autorce
- IndeksSpis treści
Słowo wstępne (rabin Abraham Cooper) 9
Od Autorki 12
1 „Wujek aptekarz” 15
2 Związki z Farben 19
3 IG Auschwitz 27
4 Na scenę wchodzi Capesius 34
5 Witamy w Auschwitz 47
6 Apteka 56
7 „Poznacie, co to szatan” 67
8 „Trucizna od Bayera” 77
9 „Niedwuznaczny zapach” 82
10 Węgierscy Żydzi 89
11 Złoto dentystyczne 99
12 Nieuchronnie zbliżający się koniec 106
13 „W automatycznym areszcie” 112
14 „Cóż takiego zawiniłem?” 124
15 Nikt o niczym nie wiedział 151
16 Nowy początek 162
17 „Niewinność przed Bogiem” 170
18 „Banalność zła” 187
19 „Nie miałem władzy, by to zmienić” 202
20 „Sprawcy, którzy ponoszą odpowiedzialność za morderstwo” 211
21 Biurokraci bez polotu 217
22 „Nie ma się z czego śmiać” 224
23 Wyrok 239
24 „Wszystko było tylko złym snem” 249
Epilog 257
Podziękowania 262
Wybrana bibliografia 266
Przypisy 272
Indeks 311
O Autorce 319Słowo wstępne
rabin Abraham Cooper
Miałem ten zaszczyt, że przez niemal trzydzieści lat dane mi było znać Szymona Wiesenthala – łowcę nazistów – i z nim współpracować. Straciwszy osiemdziesięciu dziewięciu krewnych podczas nazistowskiego Holokaustu oraz będąc zarówno ofiarą, jak i świadkiem nieopisanego barbarzyństwa i okrucieństwa w czasie Zagłady, Szymon, odkąd 5 maja 1945 roku żołnierze amerykańscy uwolnili go – żywego, ale jakby już umarłego – z obozu koncentracyjnego w Mauthausen, poświęcił każdy dzień życia na ściganie i tropienie sprawców masowego mordu na pobratymcach. Pomógł w odnalezieniu blisko 1100 zbrodniarzy nazistowskich, w tym Karla Josefa Silberbauera, który aresztował Annę Frank i jej rodzinę.
Jego motto brzmiało: „Prawo, nie zemsta”. „Potrzebujemy skazanych przestępców, a nie męczenników sprawy neonazistowskiej” – mówił nam w Centrum Szymona Wiesenthala, które założył w 1977 roku. Był bojownikiem o sprawiedliwość, walczącym niemal samotnie i bez znaczącego wsparcia w latach zimnej wojny o to, by pamięć na pewno przetrwała, a sprawiedliwość na pewno została wymierzona.
„Każdy proces będzie szczepionką przeciwko nienawiści i przestrogą dla przyszłych pokoleń przed złem, jakie człowiek może wyrządzić drugiemu człowiekowi” – tłumaczył słuchaczom podczas wykładów w amerykańskich kampusach uniwersyteckich w latach 70. i 80. XX wieku.
Ileż prawdy jest w słowach owego bojownika o prawdę. Żyjemy w świecie, w którym negowanie Holokaustu stanowi oficjalną doktrynę polityczną irańskiej mułłokracji, a tamtejsi ekstremiści pałający nienawiścią do państwa żydowskiego zafałszowują i profanują teksty i materiały graficzne dotyczące Holokaustu; w świecie, w którym słowa takie jak ludobójstwo czy nawet Auschwitz są cynicznie przeinaczane przez polityków, ekspertów wypowiadających się publicznie, a także nauczycieli akademickich. Co gorsza, po siedemdziesięciu latach od Zagłady z łatwością przychodzi rozpatrywanie jej w kategoriach anachronizmu i stwierdzanie, że Auschwitz nijak ma się do współczesności1.
Właśnie dlatego książka Patricii Posner Farmaceuta z Auschwitz. Nieznana historia Victora Capesiusa to niezwykle ważna i przydatna publikacja. Pokazuje życie mężczyzny wykształconego, Victora Capesiusa, który zdobył zawód farmaceuty, był lubianym sprzedawcą reprezentującym firmy IG Farben i Bayer, a także miał znajomych Żydów i utrzymywał z nimi kontakty towarzyskie w ojczystej Rumunii przed II wojną światową. Ten sam człowiek dołączył później do „anioła śmierci” w Auschwitz i kilka razy posłał do komory gazowej ludzi, których znał sprzed wojny, w tym małe żydowskie bliźnięta. Dbał też o nazistowskie zapasy cyklonu B i dostarczał medykamenty wykorzystywane przez lekarzy do koszmarnych i śmiercionośnych eksperymentów na kobietach w ciąży i dzieciach. Ten sam człowiek grzebał w ustach zamordowanych Żydów w poszukiwaniu złotych plomb, po czym, by zaspokoić chciwość, taszczył ciężkie walizy wypełnione kruszcem wydartym tysiącom ofiar.
Nie mniej ważne niż odtworzenie przebiegu kariery Capesiusa w Auschwitz jest zrekonstruowanie przez Patricię Posner zbiorowego procesu zbrodniarzy nazistowskich, jaki toczył się przed zachodnioniemieckim sądem na początku lat 60. XX wieku. Na ławie oskarżonych oprócz Capesiusa zasiedli bliski współpracownik komendanta obozu w Auschwitz oraz lekarze, dentyści, a nawet kapo. Na żadnym etapie procesu, w tym po wyroku skazującym na dziewięć lat więzienia, Capesius, podobnie jak pozostali oskarżeni, nie okazał skruchy. Na ocalałych, którzy odważyli się zeznawać przed niemieckim sądem, żyjący naziści patrzyli z pogardą, jakby byli rozczarowani, że którekolwiek z ich ofiar przetrwały. Capesius – kłamca, złodziej i szabrownik okradający zwłoki – cały czas wypierał się popełnionych zbrodni, nie chciał wziąć odpowiedzialności za swoje czyny ani wyrazić żalu wobec Żydów, których zamordował. Uważał się za ofiarę, dobrego człowieka, który jedynie wykonywał rozkazy, trybik, który w ogóle nie powinien był trafić do aresztu.
24 stycznia 1968 roku, po upływie niespełna dwóch i pół roku z dziewięcioletniego wyroku, Capesius został wypuszczony z więzienia przez niemiecki Sąd Najwyższy. Po raz pierwszy od zwolnienia pokazał się publicznie w Göppingen, kiedy wraz z rodziną wybrał się na koncert muzyki poważnej. Gdy wszedł do sali koncertowej, publiczność zgotowała mu entuzjastyczne brawa. Zdaniem wielu, w tym być może niektórych sędziów i byłych nazistów, którzy go uwolnili, Capesius zasługiwał na współczucie i wsparcie. Ostatecznie dla nich był po prostu dobrym Niemcem, który jedynie wykonywał rozkazy.
Patricia Posner zadbała o to, by nowe pokolenia mogły zrozumieć, że droga, którą wybrali Capesius i jemu podobni, zaprowadziła ich prosto do wrót piekła i na drugą stronę.
Rabin Abraham Cooper
prodziekan
współzałożyciel
Centrum Szymona Wiesenthala
Los Angeles, Kalifornia
sierpień 2016Od autorki
Wiosną 1986 roku pojechałam do Nowego Jorku na spotkanie zaaranżowane przez mojego męża, publicystę Geralda Posnera, w restauracji polinezyjskiej Trader Vic’s w tamtejszym hotelu Plaza. Spotkanie było związane z prowadzoną przez nas kwerendą dotyczącą doktora Josefa Mengelego, osławionego „anioła śmierci” odpowiedzialnego za makabryczne eksperymenty medyczne w Auschwitz-Birkenau1, największym nazistowskim obozie koncentracyjnym. Nad biografią tego nazistowskiego zbiega zaczęliśmy pracować po tym, jak Gerald, działając pro bono, złożył pozew w imieniu dwóch ocalałych królików doświadczalnych Mengelego. Byliśmy w Niemczech i RPA, szukaliśmy informacji w archiwach, które od dawna nie były udostępniane, przeniknęliśmy również do powojennych środowisk neonazistowskich, które pomagały Mengelemu ukrywać się przed tropicielami nazistów.
W restauracji Trader Vic’s mieliśmy spotkać się z samym Rolfem Mengelem, jedynym dzieckiem tego okrytego złą sławą lekarza. Czekaliśmy z Geraldem w półmroku narożnego boksu na przybycie czterdziestodwuletniego Mengelego juniora. Jestem Brytyjką pochodzenia żydowskiego i wiem, że gdyby moi dziadkowie ze strony matki nie wyemigrowali do Zjednoczonego Królestwa na przełomie XIX i XX wieku, prawdopodobnie znaleźliby się w jednym z nazistowskich obozów zagłady. Być może zginęliby w Auschwitz, gdzie rządy sprawowali ludzie pokroju Mengelego. Nic dziwnego, że większa część naszej kwerendy dotyczącej Mengelego wydawała mi się czymś surrealistycznym. Mieliśmy za sobą nieprzyjemną i irytującą wymianę zdań, do której doszło w Buenos Aires między Geraldem a Wilfredem von Ovenem, jednym z najbliższych współpracowników nazistowskiego ministra propagandy Trzeciej Rzeszy Josepha Goebbelsa, autorem zajadle antysemickich dzienników spisanych w Argentynie po wojnie. Oglądałam też zbiór nazistowskich memorabiliów, „prezentów” od jednego ze sponsorów, którzy pomogli Mengelemu uzyskać obywatelstwo paragwajskie. Wszystko to jednak traciło na znaczeniu wobec zbliżającego się spotkania z Rolfem Mengelem.
Wielokrotnie rozmawialiśmy o tym z Geraldem. Dziecko nie ponosi odpowiedzialności za przewiny rodzica. Dzięki pracy, jaką wykonaliśmy, wiedziałam też, że Rolf potępiał działalność ojca w Auschwitz i starał się z całych sił zadośćuczynić za zło przez niego wyrządzone, zezwalając Geraldowi na nieodpłatne wykorzystanie pamiętników i listów zbrodniarza w powstającej biografii. Wizyta w Nowym Jorku była po części związana z zamiarem nakłonienia Rolfa do tego, aby opowiedział o ojcu na żywo w telewizji (na co Rolf przystał i wystąpili z Geraldem w programie Phil Donahue Show latem tamtego roku). Rozsądek podpowiadał mi, że mężczyzna, którego zaraz poznam, nie ponosi odpowiedzialności za mrożące krew w żyłach zbrodnie popełnione w Auschwitz przez człowieka, który nosił to samo nazwisko i był jego ojcem, a mimo to byłam kłębkiem nerwów i targały mną sprzeczne emocje. Gerald poznał Rolfa wcześniej, w Niemczech, i spędził w jego towarzystwie kilka tygodni, nawiązując z nim układną znajomość. Teraz to ja znajdowałam się w niezręcznej sytuacji.
Moje obawy rozwiały się niedługo po przybyciu Rolfa. Zdawało się, że jest równie zdenerwowany jak ja i dzięki tej obustronnej lękliwości udało nam się trochę oswoić strach, który nam towarzyszył. Szczerość, z jaką wypowiadał się o zbrodniach ojca, zrobiła na mnie duże wrażenie. W ciągu następnych dni odkryłam, że potworności będące dziełem Mengelego stanowią dla jego syna dziedzictwo, którego nie potrafi on zrozumieć ani przyswoić, i stara się on usilnie, żeby nie przekazać go własnym dzieciom.
Kiedy rozmawialiśmy o tym, jak jego ojciec uciekał przed wymiarem sprawiedliwości, w pewnej chwili zeszliśmy na temat chaosu, jaki zapanował po zakończeniu wojny w maju 1945 roku. Mengele przebywał jeszcze w Europie i był ścigany przez siły amerykańskie i brytyjskie. Okazało się, że podczas ucieczki wielokrotnie towarzyszyło mu sporo szczęścia, ale najbardziej zapadła mi w pamięć opowieść o tym, jak we wrześniu 1945 roku, osiem miesięcy po opuszczeniu Auschwitz tuż przed przybyciem Armii Czerwonej, Mengele pojawił się bez zapowiedzi w domu pewnego farmaceuty i jego żony w Monachium. Ów niewymieniony z nazwiska farmaceuta służył z Mengelem na froncie wschodnim w 1942 roku, zanim tego drugiego przeniesiono do Auschwitz. Rolf stwierdził, że mimo to tamten monachijski aptekarz wiedział o zbrodniach ojca od ich wspólnego znajomego, który pracował z Mengelem w obozie zagłady: innego farmaceuty, który nazywał się Victor Capesius.
– Capesius – powiedział Rolf. – To aptekarz z Auschwitz. Mój ojciec i Capesius byli bliskimi znajomymi.
Pamiętam ten moment, jakby to było wczoraj. Pierwszą rzeczą, jaka mi przyszła do głowy, było pytanie: „To w Auschwitz był aptekarz?”.
Mijały lata, podczas których pracowałam nad własnymi książkami i projektami realizowanymi wspólnie z Gerardem, nie tracąc nadziei, że pewnego dnia napiszę o Capesiusie. Chęć zrobienia tego narastała z upływem czasu, kiedy w coraz większym stopniu zdawałam sobie sprawę, że niewiele mówi się o Capesiusie i o roli, jaką odgrywał w Auschwitz, w tym w związku z jednym z największych niemieckich przedsiębiorstw farmaceutycznych, ponieważ więcej uwagi przykuwają bardziej osławieni naziści. Gromadząc przez lata informacje na jego temat, odkrywałam historię perwersyjnej medycyny i chciwości, której nie sposób pominąć milczeniem. Te kilka słów Rolfa Mengelego sprzed trzydziestu jeden lat zasiało ziarno, które dziś przynosi owoce. Oto osobliwa, niepokojąca, a momentami budząca gniew opowieść o aptekarzu z Auschwitz.