- promocja
- W empik go
Fatima - historia źle opowiedziana - ebook
Fatima - historia źle opowiedziana - ebook
Czy słynne objawienia fatimskie były zbiorową obserwacją UFO? Tego nie wiemy, ale na pewno warto taką hipotezę uwzględnić. Oryginalne dokumenty udostępnione nie tak dawno przez Sanktuarium w Fatimie, oryginalne protokoły przesłuchań Łucji, Franciszka i Hiacynty z 1917 r., dokumenty zebrane w trakcie dochodzenia parafialnego prowadzonego przez proboszcza parafii w Fatimie oraz dokumenty zgromadzone w trakcie pracy diecezjalnej komisji kanonicznej powołanej przez Jego Ekscelencję José Alves’a Correia da Silva, biskupa diecezji Leiria rzucają zupełnie nowe światło na historię objawień w Fatimie.
Okazało się bowiem, że w oficjalnej historii objawień fatimskich jest niewiele prawdy i że wiele niewygodnych elementów z nimi związanych po prostu przemilczano, co niewątpliwie przyczyniło się do wytworzenia mitu o Fatimie, jako miejscu wybranym przez Matkę Boską do przekazania całemu światu swojego orędzia.
Kategoria: | Inne |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
Rozmiar pliku: | 7,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Jest rok 1917, trzeci rok najkrwawszego i najbardziej niszczycielskiego ze wszystkich dotychczasowych konfliktu zbrojnego w Europie, zwanego Wielką Wojną lub pierwszą wojną światową. Portugalia przystąpiła do niego rok wcześniej, wspierając ententę. W tym czasie rządy w tym kraju sprawował antykościelny reżim słynący z brutalnych prześladowań Kościoła. W Rosji zaczynała szaleć rewolucja. Wydawało się, że świat pogrążył się w chaosie.
Właśnie w takich okolicznościach troje pastuszków z Aljustrel: 10-letnia Łucja dos Santos i jej cioteczne rodzeństwo, 9-letni Franciszek i 7-letnia Hiacynta Marto, doświadczyło niezwykłego spotkania – ich oczom ukazała się Matka Boska.
Maryja objawia się dzieciom sześciokrotnie od maja do października, każdego 13. dnia miesiąca. Ukazuje im się nad niewielkim, mierzącym nieco ponad metr wysokości, krzewem ilex, będącym karłowatą odmianą dębu. Objawienia mająmiejsce w Cova da Iria, małym skrawku ziemi należącym do rodziny Łucji, oddalonym nieco ponad 2 km od Fatimy, a w sierpniu w Valinhos. W czasie objawień Matka Boska przekazała dzieciom tajemnicę i obiecała dokonać cudu podczas ostatniego objawienia 13 października, obecnie znanego jako Cud Słońca.
Objawienia Matki Boskiej w Cova da Iria, które przeszły do historii pod nazwą objawień fatimskich, poprzedzone zostały niezwykłymi znakami w postaci objawień Anioła, który wezwał dzieci do modlitwy ponoszenia ofiar dla zadośćuczynienia za obrażające Boga grzechy ludzi, i który udzielił dzieciom Komunii świętej pod dwiema postaciami: Ciała i Krwi Chrystusa. Według oficjalnego stanowiska Kościoła Anioł ten miał przygotować całą trójkę na pojawienie się Maryi i na Jej orędzie.
Krótko po zakończeniu objawień w Fatimie dwoje dzieci zmarło:Franciszek w 1919 r., Hiacynta w 1920 r., w Lizbonie, kilka dni przed swoimi 10. urodzinami. 13 maja 2000 r. Jan Paweł II beatyfikował rodzeństwo, z kolei 13 maja 2017 r. papież Franciszek kanonizował Franciszka oraz jego siostrę Hiacyntę.
Łucja natomiast rozpoczęła naukę w Kolegium Sióstr św. Doroty w Vilar (Porto). W przeddzień jej wyjazdu bp Leirii zabronił jej rozmawiać z kimkolwiek o „objawieniach”. Łucja miała wówczas 14 lat i od tego czasu przebywała w klasztorach i domach zakonnych. W 1926 r. wstąpiła do nowicjatu sióstr św. Doroty w Hiszpanii, gdzie przebywała w klasztorach w Tuy i Pontevedra. Po złożeniu ślubów wieczystych stała się siostrą Marią od Boleści. W 1948 r., za specjalnym pozwoleniem papieża Piusa XII, odeszła ze zgromadzenia św. Doroty i wstąpiła do zakonu Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel w Coimbrze, gdzie przyjęła imię siostry Marii od Jezusa i Niepokalanego Serca. Zmarła 13 lutego2005 r. Po jej śmierci w Portugalii ogłoszono żałobę narodową.
Objawienia Matki Boskiej Fatimskiej należą do największych, najbardziej znanych i najlepiej udokumentowanych objawień maryjnych w całej historii Kościoła katolickiego.
Jeszcze w trakcie ich trwania dzieci zostały poddane szczegółowym dochodzeniom. Pierwszym przesłuchującym był ks. Manuel Marques Ferreira (22.03.1880–26.01.1945.), proboszcz parafii w Fatimie, „człowiek pewny i rozważny”, jak opisano go w książce poświęconej duchowieństwu diecezji Leiria. Regularnie od maja do października, krótko po każdym objawieniu, przeprowadzał szczegółowe rozmowy z wizjonerami, skrupulatnie notując to, co dzieci mówiły, tworząc w ten sposób swoiste crescendo przekazu.
ks. Manuel Marques Ferreira (1880–1945) od 1914 do 1920 proboszcz w Fatimie1
To właśnie ks. Ferreira wysłał do Patriarchatu w Lizbonie komunikat w sprawie wydarzeń fatimskich z prośbą o powołanie komisji do ich zbadania. W odpowiedzi na ten apel zarówno ks. Ferreira, jak i wikariusze w Ourém i Porto de Mós otrzymali zadanie „zebrania oświadczeń od jak największej liczby wiarygodnych osób, które były bezpośrednimi świadkami wydarzeń” i przygotowania raportów. Niezwykle rzetelny i dokładny ks. Manuel Ferreira swoje sprawozdanie wysłał dopiero w kwietniu 1919 r. Stało się ono najważniejszą podstawą dokumentacyjną dla późniejszego procesu diecezjalnego w sprawie wydarzeń w Cova da Iria i stanowi kluczową część oficjalnej dokumentacji w sprawie objawień fatimskich.
Notatka ks. Ferreiry z przebiegu trzeciego objawienia sporządzona w dniu 14 lipca 1917 r.2
Największa zasługa ks. M. Ferreiry polegała na tym, że starając się zachować obiektywizm, przekazał wiele niezwykle istotnych, a (niestety) oficjalnie przemilczanych informacji na temat wydarzeń, które miały miejsce w Cova da Iria w 1917 r. Z jego notatek wyłania się całkowicie inny obraz objawień, znacznie różniący się od oficjalnej wersji przyjętej przez Kościół.
ks. Manuel Nunes Formigão (1883–1958)3
Na miesiąc przed zakończeniem objawień do Fatimy przybywa wysłannik Patriarchatu Lizbony ks. Manuel Nunes Formigão (1.01.1883–30.01.1958). Będzie on drugim i najważniejszym z księży przesłuchujących wizjonerów, osobą decyzyjną w procesie nabycia ziemi Cova da Iria, jedynym sprawozdawcą komisji kanonicznej ds. wydarzeń 1917 r. oraz autorem kilku książek i licznych artykułów promujących sanktuarium fatimskie.
W 1919 roku na łamach dziennika „A Guarda”4 tak pisał o motywach swojej wizyty: „Powodowany uczuciem niepohamowanej ciekawości wywołanej niezwykłymi wydarzeniami, nie przezwyciężywszy jednak do końca niechęci, którą odczuwałem na myśl, że nadaję zbyt duże znaczenie zjawisku będącemu jedynie śmiesznym zabobonem, postanowiłem wyruszyć wraz z kilkorgiem przyjaciół do Fatimy”5.
Ks. Formigão przybył do Fatimy 13 września, w dzień piątego objawienia, w którym dyskretnie uczestniczył, najprawdopodobniej wypełniając w ten sposób wolę swoich zwierzchników, aby gruntownie przyjrzeć się okolicznościom towarzyszącym wydarzeniom. Swoje zadanie wypełnij perfekcyjnie. Dokładnie dwa lata później na łamach tego samego dziennika „A Guarda” tak wspominał ów dzień: „Zauważyłem zmniejszenie się światła słonecznego, które wydawało mi się jednak elementem bez znaczenia, wynikającym być może z wysokości górskiej. Zachowałem więc ostrożność i pozostawałem w życzliwym oczekiwaniu, tak jak w przypadku ostatnich wydarzeń z sierpnia. Wcześniej bowiem, słuchając wiadomości o fatimskich objawieniach, przyjmowałem je niezmiennie z uśmiechem zupełnego powątpiewania. (…) Powróciłem z Fatimy nastawiony jeszcze bardziej sceptycznie niż poprzednio, mimo że byłem głęboko poruszony widokiem gorącej wiary i szczerej pobożności pielgrzymów”6.
Jednak to, co ks. Formigão zobaczył 13 września, musiało na nim wywrzeć głębokie wrażenie, postanowił bowiem powrócić do Fatimy i porozmawiać z dziećmi osobiście. Stało się to 27 września 1917 r. Tego dnia w Aljustrel, rodzinnej wiosce Łucji, Franciszka i Hiacynty, rozpoczął pierwszą serię przesłuchiwań wizjonerów. Łącznieprzeprowadził z nimi (z każdym osobno i przy świadkach) kilkanaście rozmów. Spotykał się z dziećmi w czasie trwania objawień tj. 27 września, 11 i 13 października, a także po ich zakończeniu 19 października i ostatni raz po blisko miesięcznej przerwie – 2 i 3 listopada 1917 r.
Podczas trzeciego pobytu w Fatimie, który przypadł na okres ostatniego objawienia, nabrał całkowitego przeświadczenia, że Cova da Iria to miejsce wybrane przez Maryję. „Obserwując «cud słońca», zdałem sobie sprawę z niezwykłych wydarzeń zachodzących w Fatimie. Zdecydowałem się wówczas z własnej inicjatywy, a także dla osobistej satysfakcji intelektualnej kontynuować ten głęboki dialog, wypełniając tym samym moje obowiązki duszpasterskie” – opowiadał w kwietniu 1922 r. na łamach „A Guarda”7.
Spotkania z wizjonerami zmieniły jego życie, a rozmowy, które z nimi przeprowadzał, stały się niezastąpionym źródłem informacji na temat objawień. Ks. Formigão miał dar pisania, jego natchnione pióro rozsławiło Fatimę na cały świat. Od 1918 do 1922 r. swoje relacje i spostrzeżenia zaczął publikować w gazecie „A Guarda”. Był założycielem miesięcznika „Voz da Fátima”, pierwszego organu informacyjnego służącego sprawie Fatimy, do którego pisał przez całe swoje życie, oraz czasopisma „Stella”, promującego orędzie fatimskie, które istnieje do dziś.
Na podstawie rozmów z wizjonerami opublikował też kilka książek, ukrywając swoją tożsamość pod pseudonimem Visconde de Montelo (Wicehrabia de Montelo). Pierwsza publikacja z 1921 r. nosiła tytuł Cudowne wydarzenia w Fatimie. Po niej przyszedł czas na inne pisma, w których tłumaczył sens przesłania, jakie Matka Boska pozostawiła Łucji, Franciszkowi i Hiacyncie, stając się nie tylko apostołem Fatimy, ale i „czwartym widzącym”, bo tak właśnie zaczęto go nazywać. „Bez niego Fatima nie byłaby tym, czym jest” – powiedział o ks. Manuelu Formigão, opiekunie duchowym trojga pastuszków z Fatimy, kard. Antonio Ribeiro. Natomiast ojciec bł. Hiacynty i bł. Franciszka, Manuel Marto, stwierdził, że „ks. Formigão był kluczem tego wszystkiego” i rzeczywiście był niezwykle istotnym elementem w konstrukcji mitu Fatimy. Można zaryzykować stwierdzenie, że bez niego i bez bp. Correi da Silvy wydarzenia z 1917 r. byłyby dziś jedynie ciekawostką historyczną.
Podczas reorganizacji diecezji Leiria – Fatima biskup D. José Alves Correia da Silva nominował ks. Formigão oraz innych sześciu księży członkami Diecezjalnej Komisji Kanoniczej do spraw zbadania wydarzeń w Fatimie, powołanej 3 maja 1922 r., a później już oficjalnie powierzył mu całość fatimskich spraw. Wieloletni proces kanoniczny doprowadził do sporządzenia raportu, który dostarczono biskupowi 13 kwietnia 1930 r. Autorem raportu był nie kto inny, jak sam ks. Formigão.
José Barreto, socjolog i historyk, pracownik naukowy w Instytucie Nauk Społecznych Uniwersytetu w Lizbonie uważa, że raport został napisany za szybko i ma charakter „formalny i jedynie ratyfikacyjny”, zawiera np. powtórzone niemal dosłownie artykuły samego ks. Formigão, które pisał przez cały czas trwania procesu, a nawet wcześniej. Fakt ten stanowi problem, jak mówi Barreto: „Połączenie w jednej osobie, podwójnej roli głównego propagandysty i sprawozdawcy procesu kanonicznego w sprawie Fatimy, nie może oczywiście nie budzić zastrzeżeń co do powagi i rygoru tego procesu”8.
Mimo to raport został zatwierdzony jednomyślnie. W Liście Duszpasterskim o kulcie Matki Boskiej Fatimskiej z dnia 13 października 1930 r. biskup diecezji Leiria ogłosił „godnymi wiary wizje dzieci w Cova da Iria, w parafii Fatima, w miejscowej diecezji, w dniach 13 od maja do października 1917 roku” i zezwolił na kult Matki Bożej Fatimskiej. Z kolei Papież Pius XII zatwierdził nabożeństwo do Matki Bożej Fatimskiej, a 13 października 1943 r. oddał w opiekę cały świat Jej Niepokalanemu Sercu.
Notatki obu księży oraz zapisy sporządzone przez inne osoby przesłuchujące dzieci, między innymi Carlosa Azevedo Mendesa, adwokata z Torres Novas, i ks. José Ferreira Lacerdę, założyciela i dyrektora tygodnika „O Mensageiro” („Posłaniec”), wraz z dokumentami dochodzenia parafialnego ks. Manuela Ferreiry oraz procesu kanonicznego stanowią ważne historycznie dokumenty na temat wydarzeń fatimskich. Do pełnego obrazu dołączyć do nich należy także pierwszą pisemną relację Łucji sporządzoną 5 stycznia 1922 r. na wyraźną prośbę jej spowiednika w ochronce w Vilar do Porto, ks. Manuela Pereirę Lopesa.
Dokumenty te stały się nieocenionym źródłem informacji, bez którego ta książka nigdy by nie powstała. Wszystkie one dostępne są w zbiorze dokumentów wydanych przez Sanktuarium w Fatimie – Documentação Crítica de Fátima Seleção de documentos (1917–1930), w niniejszej książce oznaczanym skrótem DCF.
Na koniec nie można oczywiście pominąć najważniejszych z wszystkich pism, którymi również posłużono się w niniejszej książce, mianowicie wspomnień s. Łucji powstałych w latach 1927–1941 r. składających się z czterech pamiętników i dwóch aneksów. Ich celem było ugruntowanie mitologii Fatimy, jednak w kilku istotnych aspektach całkowicie zaprzeczają one wersji wydarzeń, którą Łucja i jej kuzyni podawali dwadzieścia lat wcześniej w trakcie przesłuchań. Warto również zaznaczyć, że przekazana w nich treść ideologiczna orędzia fatimskiego stała się nacjonalistyczna – po raz pierwszy postać z „wizji” z 1916 r. zidentyfikowano jako „anioła stróża Portugalii” – i antykomunistyczna. Niespodziewanie „sekret”, którego dzieci miały nikomu nie wyjawiać, zostaje wbrew woli Matki Boskiej ujawniony i dodatkowo podzielony na trzy części.
Pierwszy aneks, napisany pod koniec 1927 r., stanowi jedno z najstarszych pism s. Łucji i odnosi się do tzw. Wielkiej Obietnicy Serca Maryi. Natomiast autorem drugiego aneksu (nie jest jasne, kiedy go spisano, ale na pewno później niż 13 czerwca 1929 r.) jest kierownik duchowy siostry Łucji – ks. Józef Bernard Goncales SJ, który powiedział, że: „przepisał go bezpośrednio i dosłownie z notatek Wizjonerki”; aneks ten zawiera prośbę o poświęcenie Rosji.
Pierwsze Wspomnienia spisane w okresie pomiędzy drugim tygodniem grudnia a Bożym Narodzeniem 1935 r. są zbiorem osobistych wspomnień Łucji z życia Hiacynty.
Pomiędzy 7 a 21 listopada 1937 r. s. Łucja zabrała się do spisania historii swojego życia, która przybrała formę drugich Wspomnień. To w nich po raz pierwszy pojawiła się w informacja o objawieniach Anioła Portugalii i o Niepokalanym Sercu Maryi.
Cztery lata później, pomiędzy końcem czerwca a 31 sierpnia 1941 r., powstały trzecie Wspomnienia, w których s. Łucja zawarła kolejną rewelację, po raz pierwszy oświadczając, że tzw. tajemnica fatimska składa się z trzech części. Niedługo potem ujawniła dwie pierwsze.
Co ciekawe, druga część tajemnicy również podkreślała konieczność poświęcenia Rosji Sercu Maryi. Antykomunistyczny zwrot orędzia fatimskiego mógł wynikać zarówno ze względów międzynarodowych – rozwój ZSRR w latach 30. XX w. i rosnąca atrakcyjność komunizmu w Europie Zachodniej, jak i wewnętrznych – w momencie publikacji Wspomnień główną siłą napędową sprzeciwu wobec salazaryzmu byli już komuniści, a nie republikanie. Jak bez ogródek powiedział w 1953 r. kardynał Cerejeira: „Fátima – Ołtarz Świata – przeciwstawia się Moskwie – stolicy królestwa Antychrysta”.
Czwarte Wspomnienia powstały pomiędzy listopadem a 8 grudnia 1941 r. na prośbę bp. Leirii, aby s. Łucja sporządziła kompletny opis objawień. W dokumencie tym pojawia się zupełnie nowa historia objawień fatimskich.
Z wyjątkiem drugiego aneksu autorstwo Wspomnień przypisuje się s. Łucji, która przy opracowywaniu tekstów, poprawianiu pisowni i prezentacji dialogów współpracowała z ks. Luísem Kondorem, a przy pisaniu wstępów i przypisów z ks. Joaquinem Maria Alonsem. Z tego powodu we Wspomnieniach znajdujemy niezliczoną ilość słów, wyrażeń, form czasownikowych i figur stylistycznych z trudem mogących uchodzić za wychodzące spod pióra dawnej pasterki, której nauka zakończyła się na czwartej klasie szkoły podstawowej i która sama pisząc, popełniała podstawowe błędy w niezliczonych ilościach.
W rzeczywistości s. Łucja w wywiadzie udzielonym na początku 1998 r. kardynałom Antoniemu Padiyara z Indii i Ricardo Vidalowi z Filipin mówiła: „Wspomnienia są nadal najbardziej poprawną książką, mimo (…) wielu błędów w datach i miejscach. Pomimo tego zostały opublikowane bez mojej autoryzacji i zgody”. I zaskakująco śmiało dorzuciła zaraz potem: „Niektóre rzeczy zostały dodane przez innych ludzi…”.
Niewątpliwie objawienia fatimskie należą do najważniejszych i najbardziej znanych objawień maryjnych w historii Kościoła katolickiego. 13 października 1930 r., w siódmą rocznicę Cudu Słońca, bp Leirii Jose Alves Correia da Silva uznał je za autentyczne. W oficjalnej historii tych objawień nie znajdziemy jednak wiele prawdy na ich temat. Okazuje się bowiem, że wydarzenia, których świadkami była trójka dzieci w 1917 r., były znacznie bardziej tajemnicze niż nawet najbardziej niezwykłe objawienia maryjne i że wiąże się z nimi wiele dyskusyjnych i problematycznych elementów, które Kościół katolicki zdecydowanie wolałby przemilczeć.
1 Zdjęcie pochodzi ze strony www.familiamathias.wordpress.com.
2 F. d'Armada, J. Fernandes,El secreto de Fátima, Novtilus, Madryt 2007, s. 208.
3 Zdjęcie pochodzi ze strony Congregação das Irmãs Reparadoras de Nossa Senhora de Fátima, Cronologia do Padre Manuel Nunes Formigão, https://www.reparadorasfatima.pt/cronologia-fundador/.
4 „A Guarda” ukazała się po raz pierwszy 15 maja 1904 r., a jej założycielem był biskup D. Manuel Vieira de Matos. Przez pierwszy rok pismo ukazywało się jako dwutygodnik zawierający działy duszpasterskie, homiletyczne, religijne, naukowe, literackie i informacyjne. Dopiero później zmieniło nazwę na „Semanário Católico Regionalista” i tak nazywa się do dziś.
5 „A Guarda” nr 657, wydanie z 13 września 1919 r.
6 „A Guarda” nr 661, wydanie z 11 października 1919 r.
7 „A Guarda” nr 754, wydanie z 22 kwietnia 1922 r.
8 J. Barreto, Religião e Sociedade – Dois Ensaios, Imprensa de Ciências Sociais, Lizbona 2002, s. 40.KALENDARIUM
------------ ----------------------------------------------------------- ----------------
1915 pierwsze objawienie Anioła Cabeço
1916 drugie objawienie Anioła Loca de Cabeço
10.05.1917 Matka Boska Pokoju – bliźniaczka Matki Boskiej Fatimskiej Barral
13.05.1917 pierwsze objawienie Cova da Iria
13.06.1917 drugie objawienie Cova da Iria
13.07.1917 trzecie objawienie Cova da Iria
13.08.1917 zatrzymanie dzieci Cova da Iria
19.08.1917 czwarte objawienie Valinhos
13.09.1917 piąte objawienie Cova da Iria
13.10.1917 szóste objawienie Cova da Iria
Cud Słońca
------------ ----------------------------------------------------------- ----------------1CYKL ANIELSKI
Gdyby opierać się na słowach s. Łucji, to należałoby uznać, że przed objawieniami Matki Boskiej w Fatimie rok po roku ukazywał się Anioł. Pierwsze jego objawienie, nazywane niewyraźnym, miało miejsce w 1915 r. na szczycie wzgórza Cabeço w pobliżu Aljustrel.
W 1916 r., mniej więcej rok przed objawieniami Matki Boskiej, Anioł pojawił się ponownie,tym razem w miejscu zwanym Loca de Cabeço, w pobliżu Aljustrel. W tym przypadku objawił się wszystkim trzem przyszłym wizjonerom: Łucji, Franciszkowi oraz Hiacyncie, nawiedził ich trzykrotnie i miał za zadanie przygotować dzieci na przyjście Pani.
Taka jest oficjalna wersja tych niesamowitych objawień, ale czy jest ona prawdziwa?
1.1.Niewyraźne objawienie anioła – 1915 r.
Objawienie to miało mieć miejsce w okresie między kwietniem a październikiem 1915 r. Świadkami owego zdarzenia była Łucja oraz jej trzy towarzyszki: Teresa Matias, jej siostra Maria Rosa i Maria Justino, wszelako żadna z obecnych dziewczynek nigdy o nim nie wspominała, a sama Łucja przywołała je w pamięci dopiero dwadzieścia lat po objawieniach Matki Boskiej w Cova da Iria, w drugim tomie swoich Wspomnień (1937 r.), gdzie pod wielce sugestywnym tytułem: Niewyraźne objawienia w 1915 r. napisała:
„W ten sposób skończyłam 7. rok życia. Moja matka zadecydowała, że powinnam zacząć paść nasze owce (…). Poruczono mi więc opiekę nad naszą trzodą. Wiadomość o tym, że rozpocznę życie pastuszki, rozeszła się szybko między pastuszkami (…). Wybrałam spomiędzy nich tylko trzy za swoje towarzyszki i nic innym nie mówiąc, wybrałyśmy przeciwległe pastwiska. Moimi wybranymi były: Teresa Matias, jej siostra Maria Rosa i Maria Justino. Nazajutrz szłyśmy na górę zwaną Cabeço. Skierowałyśmy się na zbocze góry zwrócone na północ. Na południowym zboczu znajduje się Valinhos (…). Weszłyśmy z naszą trzodą prawie na sam szczyt góry. (…) Około południa zjadłyśmy nasz posiłek, a potem namówiłam moje towarzyszki do odmówienia różańca, na co one chętnie przystały. Ledwośmy rozpoczęły, zobaczyłyśmy nad drzewami jakby w powietrzu wiszącą statuę ze śniegu, błyszczącą w promieniach słonecznych. «Co to takiego?» – zapytały moje towarzyszki zatrwożone. «Nie wiem». Odmawiałyśmy w dalszym ciągu nasz pacierz z oczyma utkwionymi w postać, która znikła, jak tylko skończyłyśmy się modlić. Według mego zwyczaju nie chciałam w ogóle o tym mówić, ale moje towarzyszki, jak tylko wróciły do domu, zaraz zaczęły opowiadać, co widziały. Wiadomość się rozeszła i któregoś dnia, gdy wróciłam do domu, moja matka mnie zapytała: «Słuchaj, mówią, żeś ty tam nie wiem co widziała. Coś takiego widziała?» «Nie wiem» . A ponieważ nie umiałam się wysłowić, dodałam: «Wyglądało to, jak jakaś osoba owinięta w prześcieradło». I chcąc powiedzieć, że nie mogłam zobaczyć jej twarzy, dodałam: «Nie wiem, czy miała oczy i ręce». Moja matka zakończyła pogardliwym gestem, mówiąc: «Dziecinne głupstwa».
Po jakimś czasie wróciłyśmy z naszą trzodą na to samo miejsce i powtórzyło się to samo w takiej samej formie. Moje towarzyszki znowu opowiadały o tym wydarzeniu. Po pewnym czasie jeszcze raz to samo. To było już trzeci raz, jak moja matka słyszała we wsi, podczas gdy ja słowem o tym nie wspomniałam. Woła mnie więc trochę zdenerwowana i pyta mnie: «Zobaczymy, co wy mówicie, co wy tam widzicie». «Nie wiem, mamo, nie wiem, co to jest». Ludzie poczęli się śmiać z tego. A ponieważ od mojej Pierwszej Komunii św. byłam przez jakiś czas jakby nieprzytomna, gdy o tych wydarzeniach myślałam, pytały mnie moje siostry, pamiętając, co miało miejsce: «Widzisz kogoś owiniętego w prześcieradło?». Takie pogardliwe słowa były dla mnie bardzo bolesne (…). Nie wiedziałam bowiem jeszcze, jakie dobry Bóg wobec mnie ma zamiary (…)”9.
Wiadomość o pojawieniu się „postaci owiniętej w prześcieradło” nie wzbudziła szczególnej uwagi, a sama Łucja pisała, że gdyby nie kolejne zdarzenia, to byłaby o niej zupełnie zapomniała10. Sprawa tego widzenia stała się jednak z czasem znana i to nie tylko dlatego, że towarzyszki Łucji chętnie o nim opowiadały, ale raczej na skutek, można powiedzieć, pewnego nieporozumienia, o którym wkrótce zrobiło się głośno.
Otóż Teresa, matka chrzestna Łucji i zarazem siostra jej ojca, nie miała własnych dzieci i pewnie dlatego zdecydowała się przygarnąć na wychowanie dziewczynkę o imieniu Izabela, córkę Marii do Rosário, żony Vitorina Pereiry Guerra. Ten bowiem, powróciwszy z Brazylii, rozkazał żonie pozbyć się dziecka, które urodziło się podczas jego nieobecności i choć żona błagała o litość, Vitorino pozostał niewzruszony. Matka myśląc, że nie ma innego wyjścia, porzuciła dziecko i w ten oto sposób mała Izabela trafiła pod opiekę ciotki Teresy. Niestety dziewczynka zmarła. Gdy wieść o objawieniach dziwnej postaci dotarła do uszu Teresy, ta od razu powiązała je z przedwczesną śmiercią Izabeli. Poruszona zasłyszanymi informacjami natychmiast udała się do domu swojej bratanicy:
– Łucjo, mówiłaś, że widziałaś moją Izabelę?! – krzyknęła wzburzona.
– Nigdy nie mówiłam, że widziałam Izabelę – odparła Łucja. – Widziałam białą postać bez stóp, rąk i głowy11.
Tak oto wieść o objawieniach tej dziwnej postaci jeszcze przez jakiś czas krążyła wśród okolicznych mieszkańców. W oczywisty sposób dotarła także do uszu ks. Formigão, kiedy ten przybywszy na miejsce, zaczął rozmawiać z okoliczną ludnością na interesujący go temat. Nie wiadomo, dlaczego błędnie powiązał to zdarzenie z jakimiś innymi wcześniejszymi objawieniami Matki Boskiej i jeszcze w czasie swojego pierwszego spotkania z Łucją zadał jej na ten temat pierwsze pytanie:
– Mówi się, że Pani ukazała się tobie również w zeszłym roku. Czy to prawda?
– W zeszłym roku nigdy mi się nie ukazała (nawet przed majem tego roku). Nie mówiłam tego nikomu, bo to nieprawda12 – odparła śmiało Łucja.
Po raz kolejny ks. Formigão powrócił do tego tematu kilka tygodni później, tym razem w rozmowie z Marią Rosą, matką Łucji. Jej przesłuchanie rozpoczął od takiego oto pytania: „Ile jest prawdy w tym, co wydarzyło się w zeszłym roku? Jaki to był miesiąc, dzień i gdzie?”.
Następnie cierpliwie wysłuchawszy, co matka Łucji miała do powiedzenia, sporządził notatkę o następującej treści: „Rok temu kilkoro dzieci (w tym brat Franciszka, Jan) twierdziło, że parę razy w Cova da Iria i innych miejscach za Moinho do Cabeço ukazała im się postać cała owinięta białym materiałem, tak że nie można było dojrzeć jej twarzy. Inni tak mówili: mała Teresa od Józefa Matiasa i Maria od Manuela Pereiry. Łucja powiedziała o tym dopiero później. Matka powiedziała jej , że kłamie, skarciła ją tak bardzo, że po pierwszych objawieniach tego roku powiedziała Hiacyncie i Franciszkowi, żeby o niczym nie mówili, bo matka będzie znowu narzekać13”.
Kilka dni po ostatnim objawieniu, dokładnie 19 października, trzech małych wizjonerów przesłuchiwał ks. José Ferreira de Lacerda, dyrektor gazety „O Mensageiro”. Z wcześniejszych rozmów zapamiętał, że ktoś już kiedyś wcześniej wspominał o tym, jakoby w czasie pierwszego objawienia Franciszek rzucił w Panią kamieniem. W jego notatce z rozmowy z Łucją czytamy zatem:
– Czy to prawda, że chłopiec rzucił w tę postać kamieniem?
– W zeszłym roku Jan rzucił kamieniem14.
Poniżej ks. Lacerda uczynił notatkę: „Matka mówi, że w zeszłym roku w maju pojawiła się inna postać i że to w tę postać chłopiec rzucił kamieniem. Dopiero rok później miało miejsce kolejne objawienie”15.
Z kolei po zadaniu pytania o to, co zrobili po tym, jak ujrzeli Panią w Cova da Iria, zanotował: „Odeszli. Łucja nic nikomu nie powiedziała. Rok temu też widziała powiedziała o tym matce, a ta ją skarciła. Po raz pierwszy postać tę widziała w miejscu zwanym Estrumeiras”16.
19 października Łucja przesłuchiwana była dwukrotnie: pierwszy raz przez ks. Lacerdę i drugi raz przez ks. Formigão. Ten ostatni zadał jej następujące pytania:
– Co widziałaś około rok temu? Twoja mama mówi, że ty i inne dzieci widzieliście owiniętą postać, której twarzy nie było widać. Dlaczego powiedziałaś mi w zeszłym miesiącu, że to nie było nic takiego?
– !…
– Tym razem uciekłaś?
– Wydaje mi się, że uciekłam17.
Niewiele wynika z tej rozmowy, na szczęście bardziej szczegółowe informacje pojawiły się w czasie przesłuchania Łucji 2 listopada:
– Nie chciałaś mi powiedzieć, co widziałaś w zeszłym roku. Pewnie myślisz, że to nieistotna rzecz i nie warto się nad nią głębiej zastanawiać. Cóż, myślę, że się mylisz. Muszę wiedzieć, co wtedy widziałaś i jak się sprawy potoczyły – delikatnie nalegał ks. Formigão.
– Czy to prawda, że ukazała ci się biała postać?
– Tak.
– Gdzie?
– Widziałam tę postać w Cabeço, w Estrumeiras, u podnóża Cova da Iria…
– Ile razy ją widziałaś?
– Nie pamiętam ile razy.
– Widziałaś ją na ziemi czy na szczycie jakiegoś drzewa?
– Widziałam ją na szczycie dębu ostrolistnego.
– Jak według ciebie wyglądała ta postać?
– Przypominała mi osobę owiniętą w prześcieradło.
– Rozmawiałaś z nią?
– Nic jej nie powiedziałam.
– Byłaś sama czy byli z tobą inni?
– Pierwszy raz byłam z Teresą od Józefa Matiasa da Casa Velha i z Manuelem od Justyna Pereiry.
– Czy oni też ją widzieli?
– Powiedzieli, że też widzieli.
– Za drugim razem kto był obecny?
– Manuel od Józefa das Neves z Aljustrel i Manuel od Marii de Jesus z Casa Velha.
– A za trzecim razem?
– Za trzecim razem tylko ja i Jan Marto, ale on twierdzi, że nic nie widział.
– Czy ta postać pojawiała się zawsze na tym samym drzewie?
– Pojawiała się na więcej niż jednym drzewie naraz.
– Jak była ubrana?
– Cała na biało. Nie widziałam jej rąk ani stóp.
– Kto pierwszy zobaczył tę postać?
– Inni pierwsi ją zobaczyli i mi powiedzieli.
– Jak długo była widoczna?
– Niedługo.
– Powiedziała coś?
– Nic nie mówiła.
– Jak myślisz, kim była ta postać?
– Nie wiem, co to było.
– Czy to była Matka Boska?
– Myślę, że to nie była Matka Boska18.
Kiedy ks. Formigão chciał się dowiedzieć, dlaczego Łucja poprosiła Franciszka i Hiacyntę, aby nic nie mówili o tym, co zobaczyli 13 maja w Cova da Iria, dziewczynka odrzekła: „Bo w zeszłym roku mama mnie skarciła, gdy jej powiedziałam, że widziałam białą zjawę i powiedziała, że kłamię”19.
Nieoczekiwanie po tym przesłuchaniu sprawa tajemniczej istoty owiniętej w prześcieradło przestała budzić czyjekolwiek zainteresowanie. W świetle objawień samej Matki Boskiej była po prostu nieistotna. Po raz kolejny usłyszano o niej dopiero 28 września 1923 r. w trakcie oficjalnego przesłuchania Marii Rosy, matki Łucji, przez Komisję Kanoniczną w Fatimie. W protokole z tego przesłuchania zanotowano: „Na rok przed objawieniami słyszała, jak jej córka Łucja i inni mówili, że w innym miejscu widzieli osobę owiniętą w prześcieradło. nie przykładała uwagi do tych słów. W 1917 roku, 13 maja, Łucja nic nie powiedziała w domu o tym, co wydarzyło się w Cova da Iria. Następnego dnia matka usłyszała, jak sąsiadki pytały jej córkę, co ta widziała. Myślała, że odnoszą się do poprzedniego roku i była zaskoczona, że mówią o tak dawnych sprawach. Powiedziały, że to było wczoraj i że Franciszek i Hiacynta opowiedzieli o wszystkim w domu. Matka Łucji w dalszym ciągu nie przykładała wagi do tego, co mówiono”20.
Choć objawienia „owiniętej postaci” cieszyły się pewnym rozgłosem w momencie ich pojawienia w 1915 r. i później w 1917 r., to po niesamowitych wydarzeniach, które rozegrały się w Cova da Iria, przestały już kogokolwiek interesować.
W trakcie oficjalnego przesłuchania Łucji przez Komisję Kanoniczną w Porto, 8 lipca 1924 r., nie zadawano jej już żadnych pytań na temat wizji „białej postaci owiniętej w prześcieradło” (1915) ani nawet późniejszych objawień Anioła Portugalii (1916). Co więcej, nikt nie wypowiadał się na ten temat, nawet w końcowym raporcie procesu kanonicznego z 1930 r., którego autorem był ks. Formigão.
Trzeba było dopiero sięgnąć do Wspomnień siostry Łucji, aby jeszcze raz o nich usłyszeć. W kolejnym, czwartym tomie (1941 r.) Łucja podsumowuje te objawienia stwierdzeniem, że w 1915 roku „zjawił się wprawdzie Anioł, który jeszcze wtedy nie odważył się całkowicie ukazać” i choć zjawisko to pozostawiło w jej duszy wrażenie, którego nie umiała określić, to gdyby nie następne fakty (chodzi tu zapewne o objawienia Anioła Portugalii z 1916 r.), to byłaby o tym wydarzeniu zupełnie zapomniała21.
Z pewnością najchętniej zapomniałby o nich także ks. Manuel Formigão. W dokumentach datowanych na 25 kwietnia 1955 r., dotyczących procesu kanonizacyjnego Hiacynty i Franciszka, po omówieniu „owiniętej postaci” z 1915 r. napisał: „W obliczu tak niejasnych stwierdzeń, które moim zdaniem mogłyby w pewnym sensie zagrozić godnemu podziwu dziełu zapoczątkowanemu objawieniami Najświętszej Maryi Panny, poradziłem Łucji, aby milczała w tej sprawie i nie szukałem dalszych informacji na ten temat”22.
Niewątpliwie dla procesu fatimskiego najlepiej byłoby o nich nie wspominać i zapewne sama siostra Łucja w końcu by też o nich zapomniała, gdyby nie to, że o zdarzeniu tym pamiętali inni. Właśnie z tego powodu jeszcze w Apelach do Orędzia Fatimskiego z 1997 r., opublikowanych po raz pierwszy w 2000 r., siostra Łucja ciągle musiała tłumaczyć historię tajemniczych objawień z 1915 r., znowu odpowiadając na jedno z najczęściej zadawanych jej w tej kwestii pytań:
– „Powiedz nam, siostro, jak doszło do tych pierwszych objawień, o których nic lub niewiele powiedziano?
– Musiało to być około 1914 i 1915 roku, gdy tylko zaczęłam pasać małą trzódkę moich rodziców – wyjaśniała po raz kolejny siostra Łucja. – Cieszyłam się skromnym życiem pasterki i towarzystwem innych miejscowych dziewcząt, kiedy zaskoczył nas widok zjawy, której nie potrafiłyśmy określić. Znajdując się na zboczu Monte do Cabeço, zobaczyłyśmy jakby małą białą chmurkę o ludzkim kształcie, która zstąpiła z firmamentu i powoli przesuwała się przed nami, ponad wierzchołkami drzew, które rozciągały się w dolinie u naszych stóp, jakby chciała przyciągnąć naszą uwagę i zafascynować wzrok. Niektóre z dziewcząt opowiedziały rodzicom w domu o tym, co widziały, ja zaś milczałam, ograniczając się do potwierdzenia tego wydarzenia podczas przesłuchania. Zadano mi wiele pytań na temat tego objawienia, które powtórzyło się jeszcze kilka razy także w innych miejscach. Nawet dzisiaj odpowiadam tak, jak wtedy: nie wiem, co to było i co miało oznaczać. W mojej duszy powstało jednak głębokie przekonanie, którego nie chcę ukrywać, i które każe mi wierzyć, że był to Anioł Stróż. Być może w ten sposób, bez słów, chciał dać odczuć swoją obecność i w ten sposób przygotować dusze na realizację Bożych planów. Do tej pory nie chciałam rozmawiać o objawieniach więcej niż to konieczne, tyle tylko, aby odpowiedzieć na niektóre pytania. Dziś jednak czynię to nie po to, aby zapewnić was, czy były to objawienia Anioła Stróża, czy też nie, ale aby powiedzieć, że istnienie Aniołów Stróżów stworzonych przez Boga, aby Mu służyć, adorować, chwalić i kochać go, jest pewne. Prawdą jest także, że Bóg przez swoją szczególną dobroć i miłosierdzie przeznaczył każdemu z nas Anioła, który nam towarzyszy, pomaga i strzeże. To, co wam mówię, nie mówię tylko z powodu tego, co widziałam; gdyby tak było, moje słowa nie miałyby dla was żadnej mocy, ale mówię wam także to, co Bóg nam objawił na świętych kartach Starego i Nowego Testamentu. Możesz nie wierzyć w to, co mówię, ale nie można wątpić w Słowo Boże zawarte w Piśmie Świętym . Mając te prawdy na uwadze, nie będzie nam się wydawać dziwne, że Bóg po raz kolejny chciał za pośrednictwem swoich aniołów skierować do nas nowy apel o przestrzeganie swojego prawa i przypomnieć nam o celu, dla którego zostaliśmy stworzeni”23.
Ta dziwna i w sumie enigmatyczna odpowiedź siostry Łucji w zasadzie niczego nie wyjaśnia. Na pewno nie wyjaśnia, w jaki sposób chmura o ludzkim kształcie, którą razem z innymi dziećmi widziała w 1915 r., nagle stała się Aniołem, który postanowił objawić się – jak twierdzi Łucja – niewyraźnie.
1.2.Objawienie Anioła Portugalii
Rzeźba przedstawiająca Anioła udzielającego komunii świętej pastuszkom – Valinhos, Fatima24
O rzekomych objawieniach tego Anioła nigdy wcześniej żadne z dzieci nie mówiło. Opowiedziała o nich dopiero Łucja, i to 20 lat później, w drugich i czwartych Wspomnieniach, które zostały spisane odpowiednio w 1937 i 1941 roku.
Zgodnie zatem z tym, co twierdziła Łucja wiosną 1916 r. w Loca de Cabeço, w pobliżu Aljustrel w 1916 r. Hiacyncie, Franciszkowi i Łucji objawił się Anioł, który przedstawił się jako Anioł Pokoju oraz Anioł Portugalii.
Według relacji Łucji pierwsze jego objawienie miało następujący przebieg:
„(…) po spożyciu podwieczorku i po modlitwie zobaczyliśmy w pewnym oddaleniu ponad drzewami w kierunku wschodnim światło bielsze od śniegu w kształcie młodziana przejrzystego, bardziej lśniącego niż kryształ w blasku słonecznym. W miarę jak się zbliżał, mogliśmy rozeznać jego rysy. Byliśmy bardzo zaskoczeni i przejęci i nie mogliśmy wypowiedzieć ani słowa. Zbliżywszy się do nas, powiedział: «Nie bójcie się, jestem Aniołem Pokoju, módlcie się ze mną». I uklęknąwszy, pochylił głowę aż do ziemi. Porwani siłą nadprzyrodzoną robiliśmy to samo, powtarzając słowa wymawiane przez niego: «O mój Boże, wierzę w Ciebie, uwielbiam Ciebie, ufam Tobie, kocham Cię. Proszę Cię, byś wybaczył tym, którzy nie wierzą, którzy Cię nie uwielbiają, którzy Cię nie kochają, którzy Ci nie ufają».
Po powtórzeniu tego trzy razy powstał i powiedział: «Tak macie się modlić, Serce Jezusa i Maryi słuchają z uwagą waszych próśb». I zniknął”25.
Kończąc opis tej historii, siostra Łucja, zupełnie beztrosko, tak jakby zapominając o objawieniach z 1915 r., napisała: „Żadne z nas nie myślało mówić o tym zjawieniu, ale zachować je w tajemnicy. Taka postawa sama się narzucała. To było coś tak osobistego, że nie było łatwo powiedzieć o tym chociażby słówko. Zjawienie to zrobiło na nas tym większe wrażenie, ponieważ było ono pierwsze”26.
Po raz drugi Anioł pojawił się pewnego letniego dnia 1916 roku, gdy dzieci spędzały w domu przerwę obiadową, bawiąc się przy studni rodziców Łucji.27 Łucja tak to opisywała: „Nagle zobaczyliśmy tego samego Anioła przed nami: «Co robicie, módlcie się dużo, Serce Jezusa i Maryi chcą przez was okazać (światu) wiele miłosierdzia. Ofiarujcie bezustannie Największemu modlitwy i umartwienia».
«Jak mamy się umartwiać?» – zapytałam. «Z wszystkiego, co tylko możecie, zróbcie ofiarę jako zadośćuczynienie za grzechy, którymi On jest obrażany i dla uproszenia nawrócenia grzeszników. W ten sposób ściągniecie pokój na waszą Ojczyznę. Jestem Aniołem Stróżem Portugalii. Przede wszystkim przyjmijcie i znoście z poddaniem cierpienia, które wam Bóg ześle»”28.
Trzecie zjawienie się miało miejsce w październiku albo w końcu września 1916 roku, przy wzgórzu Loca de Cabeço. Dzieci odmówiły najpierw różaniec, a potem modlitwę, których nauczył ich Anioł podczas pierwszego objawienia, i wtedy ten sam Anioł znowu im się ukazał. „Trzymał w ręce kielich, nad którym unosiła się święta Hostia, z której spływały krople Krwi do kielicha. Nagle kielich z Hostią zawisł w powietrzu, a Anioł uklęknął na ziemi i powtórzył trzy razy modlitwę: «Trójco Przenajświętsza, Ojcze, Synu, Duchu Święty, uwielbiam Cię ze czcią najgłębszą. Ofiaruję Ci Przenajdroższe Ciało, Krew, Duszę i Bóstwo Pana naszego Jezusa Chrystusa, obecnego na wszystkich ołtarzach świata, na przebłaganie za zniewagi świętokradztwa i zaniedbania, które go obrażają. Przez niezmierzone zasługi Jego Najświętszego Serca i Niepokalanego Serca Maryi proszę Was o nawrócenie biednych grzesznikowi».
Następnie podnosząc się z klęczek, wziął znowu w rękę kielich i Hostię. Hostię podał mnie, a zawartość kielicha podał Hiacyncie i Franciszkowi do wypicia, mówiąc równocześnie: «Przyjmijcie Ciało i Krew Jezusa Chrystusa, okropnie znieważanego przez niewdzięcznych ludzi. Wynagrodźcie ich grzechy i pocieszajcie waszego Boga».
Potem znowu uklęknął i odmówił z nami trzy razy tę samą modlitwę: «Trójco Przenajświętsza…itd.» i znikł»29.
Po opublikowaniu Wspomnień Łucji kwestia objawień owego dziwnego Anioła wzbudzała niezwykle mieszane uczucia, bo niby dlaczego nikt wcześniej o tych objawieniach nie wspominał i dlaczego nie ma o nich nawet najmniejszej wzmianki w dokumentach poświęconym objawieniom fatimskim?
Paradoksem jest, że kwestia owych objawień stała się szerzej znana nie dzięki Wspomnieniom s. Łucji, ale jedynie za sprawą pisemnych odpowiedzi, których udzielała na pytania zawarte w kwestionariuszach przesyłanych jej przez ks. Huberta Jongena (1946 r.) i przez ks. José Pedro da Silva (1947 r.).
I tak się stało, że 3 i 4 lutego 1946 r. ks. Hubert Jongen osobiście przeprowadził wywiad z siostrą Łucją przebywającą wówczas w klasztorze w Tui. Chciał się dowiedzieć od niej kilku szczegółów dotyczących objawień, które potrzebował wykorzystać między innymi w debacie wywołanej przez belgijskiego jezuitę prof. Edourdo Dhanisa. Otóż ten w 1944 r. opublikował w języku flamandzkim dwa długie artykuły O objawieniach i przepowiedniach fatimskich, które na początku 1945 roku wydał w książce pt. O Objawieniach i Sekrecie Fatimskim: Uwagi krytyczne. Zawarta w niej główna teza ks. Dhanisa była prosta. Podzielił bowiem Orędzie Fatimskie na dwie odrębne części: Fatimę I obejmującą Objawienia 1917 roku, które uznał za autentyczne, i Fatimę II obejmującą objawienia siostry Łucji przekazane w jej pamiętnikach i Wspomnieniach, przede wszystkim te z Pontevedra i Tuy, które uznał za jej osobiste „nieświadome wymysły” czy wręcz „halucynacje”.
Dhanis słusznie zauważył, że wszystkie rewelacje, które siostra Łucja opublikowała w swoich pamiętnikach, opierają się tylko na wspomnieniach jednego świadka. Franciszek i Hiacynta zmarli w latach 1919 i 1920, nie wypowiadając ani słowa na ten temat. Wśród aspektów Orędzia Fatimskiego, które ks. Dhanis uznał za „relację w dużej mierze stworzoną przez wyobraźnię”, znalazły się również objawienia Anioła z 1916 r. „Przyznajmy, chcąc mieć pewność w kwestii tak niezwykłych rzeczy, nie chciałoby się polegać tylko na relacji jednego świadka, choćby nawet autorytatywnego” – pisał.30 Krótko mówiąc, zdaniem Dhanisa: testis unus, testis nullus (jeden świadek w ogóle nie jest świadkiem). Objawienia Anioła są wytworem wyobraźni s. Łucji.
Ks. Hubert Jongen pragnął tę kwestię wyjaśnić osobiście. W tym celu rozmawiał na ten temat z s. Łucją, a swoją rozmowę opublikował później w czasopiśmie „Mediatrice et Reine”. Poniżej przytoczono fragment w części, która dotyczy objawień Anioła, i który rzuca nowe światło na te dziwne objawienia.
----------- ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jongen: Czy jest siostra pewna, absolutnie pewna, że ukazał jej się Anioł?
s. Łucja: Widziałam go.
Jongen: Powiedziała: „Widziałam go” ze spokojem i pewnością kogoś, kto mówiłby, że widział wschód lub zachód słońca (...).
Jongen: Tym, co nie pozwala wielu ludziom uwierzyć w objawienia Anioła w 1916 roku, to całkowite milczenie trzech wizjonerów.
s. Łucja: To nieprawda, że nigdy z nikim nie rozmawialiśmy o tych objawieniach.
Jongen: Komu o nich zakomunikowaliście?
s. Łucja: Po pierwsze, dziekanowi Olival . Zasłużył całkowicie na moje zaufanie. Nic przed nim nie ukrywałam, nic. Poradził mi, żebym nikomu nic nie mówiła.
Jongen:
----------- ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-- --
-- --