- W empik go
Faust, poemat Mikołaja Lenau - ebook
Faust, poemat Mikołaja Lenau - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 166 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wszystkie twory Goethego za naśladownicze, wymuszone lub niedorzeczne uznając, nie omieszkał i Fausta potępić, a że to dzieło jednak w duchu za najlepsze Goethego uznał, starał się wynaleźć poetę, który by nowego Fausta utworzył zupełnie według rozmyśli Menzela; to dzieło miało z Faustem Goethego pójść w zawody, z Faustem , jednym z najwznioślejszych arcydzieł, jakimi piśmiennictwo w obecnym stanie poszczycić się może.
Że Menzel mógł mieć taki zamiar, nie dziwimy się wcale, lecz że Lenau, równie czuły jak młody poeta, dał się teoriom Menzela powodować, to rzecz niepojęta. Lenau, ledwie z małego zbioru ulotnych znamy poezyjek, Lenau, bardziej czuły niż potężny myślą, bardziej malowniczy niż twórczy, układa plan do Fausta razem z Menzelem – i oto osnowa jego wykonania.
1. Motyl swobodny, co biegał po kwiatach nadbrzeża, znęcony pięknością morskich bałwanów ulata nad nimi; lecz wiatr się zrywa, już motyl powrócić do brzegu nie może i ginie wśród burzy. Tym motylem jest Faust.
2. Nad przepaścią w górach przesuwa się jakaś postać; to Faust. Ze skały na skałę, niepomny na niebezpieczeństwo, w szybkim się przerzuca biegu, chwyta kamień, patrzy nań chwilę i gniewny rzuca go w przepaść, zioło bierze i także je rzuca, a ciągle wyżej dąży, pod jego nogami chmury, a głos brzmiących na ziemi dzwonów ledwie go dochodzi; obsuwa się, już spada, gdy go jakaś nieznana zatrzymuje ręka – to Mefistofeles.
3. Pracuje Mędrzec ze swym pomocnikiem, rozważa ciało ludzkie nieżywe, północy już dawno wybiła godzina. Ktoś puka – któż to być może? To Mefistofeles ukazuje się Faustowi w postaci scholastyka i pierwsze nasiona piekielnego w serce rzuca mu obłędu, a Wagner drży na sam widok obcego.
4. Wśród burzy, wśród wiatru, który, kołysząc szczyty odwiecznych dębów, przemawiać się zdaje, siedzi Faust zamyślony, a Mędrzec duszę zaprzedaje piekieł duchowi.
5. W mieszkaniu Fausta staje jego współuczeń, przyjaciel młodości Isenburg, o szczęściu i domowym, rodzinnym mówi mu pożyciu, lecz Faust nie słucha, nie rozumie głosu przyjaźni i niknie, uchodząc przed objęciem przyjaciela, bo jego dusza piekłu zaprzedana, z niego się szatan wyśmiewa z wściekłą radością. Czytając ten prawdziwie mistrzowski obraz w dramatycz – mym dialogowany sposobie, który o wielkich utworcy świadczy zdolnościach, zapatrując się na całą tęskność, jaką ten przejęty ustęp, zapytujemy się mimowolnie, dlaczego Goethe nie wprowadził podobnej sceny w swoje arcydzieło. I wyznać musimy, iż Lenau w tym miejscu może stanąć obok Goethego, równie jak w pięknym porównaniu Fausta do motyla; przeciwnie, zaprzedanie duszy szatanowi bardzo jest słabe, czytając je wahamy się, czy wierzyć, aby ono tegoż utwórcy było, co obraz przyjaciela młodości. Równie z wykonania, jak z pomysłu bardzo jest mierny ustęp trzeci, bez porównania lepiej wykonany drugi. Tu ogólna nam się nastręcza uwaga, że gdzie tylko tęskność oddać potrzeba, tam Lenau celuje. Powyższe pięć obrazów kończą niejako pierwszą część Fausta; następuje międzygra (intermezzo), obraz szósty, dalej druga część poematu.
6. Rzuca się w świat Faust, rozpusta ma w nim przesyt nauki zagłuszyć, w karczmie tańczy, narzeczoną uwodzi młodego wieśniaka, tysiączne figle sprawia i znika.
7 i 8. Staje na dworze króla, a podczas gdy Mefistofeles rad piekielnej polityki ministrowi udziela, on składa swe wiersze. Gdy się wszyscy zgromadzili przed królem i jego narzeczoną, deklamuje utwór i znika wszystkich obraziwszy.
9. I pędzi, pędzi na piekielnym rumaku wśród nocy, niczym, niczym nie wstrzymany; z nozdrzy konia ogień bucha. Faust staje przed kuźnią, tam zaprasza go poczciwy kowal na wieczerzę. Gdy ucztują, on się okiem namiętnym na żonę kowala spoziera i straszne jej opowiada przygody; już, już ma ją uścisnąć w objęciu, gdy żebraczka nędzna i wychudła wpada z dzieckiem na ręku, a Faust na próżno jej worek złota ciska; ona jego pragnie, on ją był uwiódł, a szatan z szyderczym wspomina mu jego dawne uczucia uśmiechem. Już Faust dłużej nie zniesie tego widoku, chwyta rumaka wodze i pędzi.
10. Szumi wiatr w lesie, a Faust dąży ciągle i nie spocznie, aż nad pięknym jeziorem, w którego wodach księżyc się dwoi; patrzy nań, wzdycha, a duch piekieł przed nim staje. To ten sam – rzecze – zabłysnął księżyc, który twojej z nią przyświecał schadzce. Dawne z szyderstwem mu wspomina czasy, niknie w wodzie i wzlata znów nad jej zwierciadła powierzchnią, dziecko mu pokazuje – to Fausta nieszczęśliwe dziecię.
Tu nowy się rzęd rozpoczyna obrazów. Obraz szósty jest istnym naśladowaniem nocy na Łysej Górze (Valpurgisnacht) Goethego. Siódmy, nauka dawana ministrowi, jest prawdziwie mistrzowsko wykonany; scena bytności u kowala, lubo ma koniec bardzo piękny, nieznośnie jest z początku rozwlekła. Obraz siódmy dowodzi nam, że Lemau jest nie tylko czułym, ale głęboko myślącym i bardzo dowcipnym poetą.
11. Siedzi nad brzegiem jeziora dziewica, piękność jej jest nieporównalna. To Maria, córka królewska. A przy niej Faust maluje jej wyrys. Któż wdzięk dziewicy opisze, która na wody spogląda, gdy lekkie niebios tchnienie igra z jej splotami, wód zwierciadło ją odbija, i w duszy zakochanego malarza takie jej dwoi się postać.
12. Książę Hubert, narzeczony księżniczki Marii, jedzie lasem blisko willi królewskiej na pięknym rumaku; piekielna mu się ukazuje postać i szyderczo zdradę narzeczonej zwiastuje. Już Hubert nie wierzy i wściekły pędzi do willi.
15. Wpada do sali, gdzie Faust malował Marię; widzi go przed nią na klęczkach, bo któż by tylu się oparł wdziękom? Faust obelg znieść nie może, zabija Huberta, z niemocy wpadającej naśmiewa się straży – i niknie.
Wszystkie trzy obrazy ten składające ustęp mistrzowsko są pod wszelkimi względami oddane – ciągłe zaniedbanie w wykonaniu i brak twórczości czuć się daje.
Obraz 14 wystawia nam Fausta w rozpaczy, upojonego winem węgierskim, i znowu wesołego, i nudzącego się na lądzie, i chcącego puścić się na morze.
Obraz 15 pod nazwą Pożegnanie wielkiej jest piękności; wystawia nam Fausta przy grobie swej matki, wspominającego szczęśliwą przeszłość.
16, znowu nadzwyczajnie czczy, wystawia przechadzkę Fausta z Mefistofelesem nad morzem; ten ostatni chce czarodziejski okręt Faustowi zbudować. Faust pragnie w nadzwykły sposób przepłynąć wód przestwory. Dialog cały brakiem treści męczący.
Obraz 17. Sen. Płynie Faust, gniew i tęskność w duszy jego. Pogląda na zachód świetnej gwiazdy, lecz nie czuje wzruszenia, jak inni, bo on wszystkim, co jest stworzone, pogardza. Cisza nocy nastaje, a Faust snem znużony pada na pokład. Zdaje mu się, że widzi matkę swoje w bałwanach, że taż dziecię małe na ręku trzyma, wskazuje na nie mówiąc: „takim niegdyś byłeś” – znika; i znowu widzi inną postać – stoi zapłakana dziewica, a przy niej blady trup; dziewica nań wskazuje mówiąc: „tyś go zabił”. I budzi się Faust, a burza w jego duszy, a cisza na ziemi panuje.
Obraz 18. Wystawia nam poeta burzę i przekleństwa Fausta.
Obraz 19 – scenę pijacką, rozpustną (znowu naśladowanie Valpurgisnacht) , przerywaną rozmowami Fausta, Mefistofelesa i majtka Jerzego, skeptyka praktycznego. Na koniec:
Obraz 20 – krótką rozpacz i samobójstwo Fausta.
Sadziliśmy rzeczą przyzwoitą przed wynurzeniem ogólnego zdania dać zarys obszerny dzieła, już to dla jego wartości, już dla wielkiego wrażenia, jakie czyniło i ciągle w Niemczech czyni. – Wszyscy stronnicy Menzela, a tych niemała jest liczba, wszyscy, którzy dla jakowego bądź powodu są przeciwnikami dążenia s>zkoły Goethego, nawet niektórzy z licznych Schillera wielbicieli podnoszą – pod nieba Fausta Lenau, przesadzając jego zalety, a kryjąc zręcznie wady. Dla dania wyobrażenia czytelnikom naszym o sposobie, w jakim Lenau wykonał swoje dzieło, przytoczymy niektóre wyjątki.