FEJM. Poradnik początkującego celebryty - ebook
FEJM. Poradnik początkującego celebryty - ebook
Myślisz, że możesz znaleźć się wśród tych, o których piszą największe portale plotkarskie? Masz rację!
Z tej książki dowiesz się, jak bez większego wysiłku zostać rasowym celebrytą, a przy tym nie zbłądzić po drodze i zdobyć to, czego pragną wszyscy – fejm!
Za rękę poprowadzi cię Patryk Chilewicz, ewangelista „Vogule Poland”, który poznał show-biznes od podszewki, a teraz dzieli się swoim know-how.
Poznaj 7 trików na zdobycie rozgłosu, które zawsze działają. Dowiedz się, jak zostać drama queen i nie stracić korony w celebryckiej szarpaninie. Decyduj o tym, gdzie i jak będą o tobie mówić.
Nie zwlekaj! Dary losu, ścianki, darmowe koreczki na eventach i lajki czekają właśnie na ciebie!
PS Autor książki nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne szkody moralne powstałe w wyniku stosowania się do porad z książki. Gwarantuje jednak wyborną zabawę i salwy śmiechu.
Patryk Chilewicz pracował w brukowcu, sprzedawał buty i podawał szampana Beacie Kozidrak – powiedziała mu wtedy, że jest fajny. Niespecjalnie w to uwierzył i wciąż czuje potrzebę udowadniania sobie i innym, że taki właśnie jest. Dlatego już od dziesięciu lat zatruwa życie celebrytom (a ci albo go uwielbiają, albo nienawidzą). Kocha kotki i marzy o wyprowadzce z Ziemi. W wolnych chwilach miewa ataki paniki lub czyta komiksy o kaczkach.
Kategoria: | Podróże |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8135-883-5 |
Rozmiar pliku: | 801 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Jednocześnie uważam, że nie ma nic głupszego niż zawierzenie, że jakaś kompletnie obca nam osoba, prawdopodobnie niemająca pojęcia o naszym życiu, problemach i emocjach, jest w stanie ukoić nerwy, rozwiązać problemy lub odpowiedzieć na ważne życiowe pytania w stylu: „Czy warto było szaleć tak?”.
Oczywiście nie mogę być tu kompletnym cynikiem, istnieje bowiem wiele poradników, dzięki którym możemy w jakiś sposób („w jakiś sposób” to jedno z moich ulubionych określeń, bo nie oznacza zbyt wiele) dowiedzieć się czegoś przydatnego o życiu jako takim albo nabyć ważnych umiejętności, takich jak porządne składanie prześcieradła z gumką. Ja wiedzę prześcieradłową mam, co nie znaczy, że wykorzystuję ją w życiu codziennym. Umówmy się: kto ma czas i siłę, by przejmować się kątem, pod jakim zgina się guma w łóżkowym obrusie?
Mam nadzieję, że nawet jeśli nie wyniesiecie z mojej książki zbyt wiele, to przynajmniej uśmiechniecie się kilka razy, dzięki czemu wasze zmarszczki będą coraz większe. Satysfakcja autora gwarantowana.Proszę wystawić sobie rachunek
Po wstępie, w którym właściwie wyśmiałem sam pomysł na tę książkę, nadszedł czas na prolog. Zmierzamy do przodu, ale zanim zaczniemy edukację celebrycką, warto zastanowić się, po co nam ona potrzebna i czego oczekujemy od sławy. To kwestie z pozoru proste, ale gdy prześledzisz historie wielu gwiazdeczek zarówno w kraju, jak i za granicą, zobaczysz, że mnóstwo z nich niemiłosiernie się mota. Trochę piosenkareczki, trochę aktoreczki, ale w sumie książkę też napiszą, a gdy trzeba – zatańczą. Jeśli ktoś zapłaci, to także „zaprojektują” ubranie albo skoczą z mostu. Tego ostatniego nie polecam. Cała reszta, owszem, jest kusząca, ale sprawdza się dopiero na pewnym etapie kariery, kiedy twoje nazwisko kojarzy się już konkretnie z jakąś dziedziną – tak jak w przypadku Madonny, Rihanny czy Krystyny Jandy.
Gdy zaczynasz karierę i łapiesz się wszystkiego tylko dlatego, że nadarza się taka okazja, twój wizerunek się rozmydla.
Chcąc być wszystkim, jesteś nikim.Planując bycie osobą popularną, warto się zastanowić, jakie cechy sprawiają, że wywołujemy emocje i zainteresowanie (na przykład wielki penis, obfite piersi albo cztery oktawy), a jakie budzą wstręt, odrzucają lub należą do dziedzin, w których zwyczajnie nie mamy talentu (zakopana w ogrodzie pierwsza żona czy brak naturalnego drygu do tańca).
Wbrew pozorom zrobienie takiego rachunku własnych zalet i wad wcale nie jest łatwe. Jedni wstydzą się swoich atutów, co wiąże się ze złym wychowaniem i z durnym polskim przeświadczeniem, że „nie wolno się chwalić”. Inni zaś – a takich nie brakuje – ego mają wielkości ust niektórych prezenterek telewizyjnych (czyli bardzo duże) i mogą nie dostrzegać, że przykładowo śpiew nie jest ich mocną stroną. Moją nie jest, choć śpiewać lubię bardzo i nie ukrywam, że mimo napiętego grafiku planuję dalszą karierę muzyczną.
Różnica jednak polega na tym, że ja jestem satyrykiem, błaznem robiącym sobie jaja. Gdy do śpiewania bierze się jednak na serio osoba, która zwyczajnie nie ma do tego talentu, ale mocno wierzy, że ma głos jak dzwon, robi z siebie głupola.
I oczywiście, że można robić z siebie głupola, jasne! To nie jest zabronione! Ja robię z siebie głupola przez większość czasu! Różnica polega jednak na tym, czy robisz to świadomie, czy nie. Najgorsze, co może się bowiem przytrafić (poza wejściem gołą stopą na klocek Lego), to moment, gdy uświadamiasz sobie, że twoje życie jest żartem. Moje jest, ale przynajmniej mam tego świadomość!Zadanie 1
Zrób rachunek sumienia. Rozpisz sobie szczerze, w czym jesteś dobra, a w czym niekoniecznie. Podejdź do tego z rozwagą, nie udawaj niepotrzebnej skromności („A komu to potrzebne?”, „A dlaczego?”), ale też realnie szacuj swoje możliwości. Banalne rozpisanie tego w punktach sprawi, że w chwili zwątpienia lub przy okazji naporu krytyki będziesz mogła wrócić do tej rozpiski i przeanalizować, na ile te negatywne komentarze mogą mieć coś wspólnego z rzeczywistością, a na ile są zwykłym wyrzygiem frustracji czy zazdrości. Ta tabelka przyda się również wtedy, gdy zadzwoni pani z programu śniadaniowego i zaprosi cię do opowiedzenia o ósmej dwadzieścia trzy o tym, jaki nawóz stosujesz do storczyków. Może okaże się, że nie masz wiedzy i umiejętności, by o tym mówić, i raczej lepiej się wyspać, niż biec tam, by się upokorzyć dla dwóch minut na wizji.
+--------------------------------------+--------------------------------------+
| Moje mocne strony | Moje słabe strony |
+--------------------------------------+--------------------------------------+
| | |
+--------------------------------------+--------------------------------------+
| | |
+--------------------------------------+--------------------------------------+
| | |
+--------------------------------------+--------------------------------------+
| | |
+--------------------------------------+--------------------------------------+
| | |
+--------------------------------------+--------------------------------------+Czy oddasz ciało, czy oddasz nawet duszę?
Ewa Sonnet w piosence _...I R’n’B_ jasno wyraziła swoje stanowisko. A ty? Potrafisz zaprzedać się mediom, przehandlować prywatność, pogrzeb babci, całować się w świetle kamer, pokazywać milionom zużyte podpaski, kondomy i kochanków? Możesz się teraz z tego śmiać, ale naprawdę najlepiej na początku ustalić sobie, gdzie stawia się granicę. Niektórzy nie zapraszają kamer do domu, inni są w stanie wpuścić dziennikarzy do wnętrza swojej (lub czyjejś) waginy. Nie można uciec przed tą decyzją, a dobrze ci radzę: podejmij ją na wstępie. Później będzie tylko gorzej, bo znajdzie się wielu, którzy spróbują cię namówić na kolejną medialną prostytucję, kwoty będą kusiły i stracisz trzeźwość umysłu.
Oczywiście możesz nie podejmować tej decyzji i robić później cokolwiek, ale – na bogów – nie miej wtedy pretensji, że brukowce piszą o twoim życiu uczuciowym, skoro wcześniej dawałaś wywiady o tym, w jakich pozycjach masz największe orgazmy. Nie, to nie działa w ten sposób. Gdy wpuścisz media pod kieckę, już spod niej nie wyjdą co najmniej przez kilka lat, ale o tym będziemy się jeszcze uczyć na kolejnych stronach.