Filozofia aktualności - ebook
Filozofia aktualności - ebook
Czym jest to tu i teraz, w którym się znajdujemy? I czy nie musimy raczej dopiero się w nim odnaleźć, zorientować? Jaka rola przypada tu filozofii – na ile może ona dostarczyć nam takiej orientacji, stać się sejsmografem rejestrującym ukryte ruchy gruntu pod naszymi nogami? Michał Herer wnikliwie przygląda się w swojej książce najważniejszym i najbardziej śmiałym diagnozom współczesnego świata, wychodzącym, z jednej strony, od Nietzschego i jego „fizjologii kultury”, z drugiej zaś – od Marksowskiej refleksji nad historyczną logiką kapitalizmu. Heidegger, wypatrujący Wydarzenia; Jünger składający raport z pola bitwy materiałowej; Adorno, wstrząśnięty aktualnością typu faszystowskiego; Baudrillard, szukający wyłomu w integralnej rzeczywistości hiperkonsumpcji; i wreszcie Foucault, z jego materializmem historycznym władzy tresującej ciała jednostek i populacji – każdy z nich na swój sposób pozwala nam przeniknąć złożoność i wieloznaczność tego, co aktualne. Michał Herer, autor monografii Gilles Deleuze. Struktury – Maszyny – Kreacje oraz esejów na temat filozofii nowożytnej i współczesnej, poświęconych między innymi myśli Spinozy, Hegla, Kierkegaarda, Bataille'a i Adorna. Stypendysta Rządu Francuskiego (2002, 2009), Deutscher Akademischer Austauschdienst (2009), Centre national du livre (2011) oraz polskiego Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego (od 2011). Tłumacz Deleuze’a, Althussera i Foucaulta. Związany z Instytutem Filozofii UW.
Kategoria: | Filozofia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-01-20659-8 |
Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Zestawienie „filozofii” i „aktualności” w niejednym Czytelniku wywoła, być może, odruchowy opór, u innych wzbudzi natomiast momentalne poczucie zrozumienia i wspólnictwa. Można je bowiem zinterpretować w duchu dwóch różnych, choć równie pozornych oczywistości. Czyż nie zwykło się sądzić, że filozofia ma do czynienia z zagadnieniami abstrakcyjnymi i dlatego – nawet jeśli coraz rzadziej aspiruje do poznania „wiecznych prawd” – nie zapuszcza się na obszar tego, co aktualne, gdzie rządzi raczej (mniej lub bardziej upolityczniona) publicystyka? I czy – z drugiej strony – nawet takie wzniosłe wyobrażenie o filozofii nie łączy się często z przekonaniem, że pozostaje ona, mimo wszystko (tzn. nawet w swoich najbardziej abstrakcyjnych momentach i aspektach), „córką swego czasu”? Odwieczne pytania o naturę rzeczywistości i przeznaczenie człowieka trzeba stawiać wciąż na nowo i za każdym razem inaczej, w języku odpowiednim dla epoki i jej ducha… Spróbujmy jednak zrozumieć naszą formułę inaczej, porzucając zarysowaną tu alternatywę. Można wszak myśleć filozoficznie, czyli w dużej mierze abstrakcyjnie i – co najważniejsze – pojęciowo, odnosząc się zarazem bezpośrednio do aktualności, czyniąc z niej zarówno przedmiot, jak i żywioł, właściwą przestrzeń myślenia. Odniesienie to wymaga pewnej filozoficznej strategii, bynajmniej nie wpisującej się w prostą logikę „wyrazu” (jak w komunale głoszącym, że filozofia wyraża ducha swej epoki). A zatem: ani radykalne zerwanie, ani bezwiedne pogrążenie. Między filozofią i aktualnością może dojść – i faktycznie dochodzi – do swoistego starcia, zderzenia. I właśnie ta ewentualność czyni konieczną strategię jako taką. Jest ona niezbędna w problematycznej sytuacji mającej swoje stawki i zawsze związanej z pewnym ryzykiem.
Przedmiotem tych rozważań nie będzie filozofia w ogóle, lecz myśliciele, do których stosuje się właśnie powyższa charakterystyka – myśliciele wdrażający, na poziomie konstruowanych przez siebie pojęć i eksplikowanych problemów, pewną strategię wobec aktualności, postrzegający swoje filozoficzne zadanie w kategoriach konfrontacji z żywiołem tego, co aktualne. W ostatnim czasie postulat uprawiania filozofii jako diagnozy aktualności najwyraźniej bodaj sformułował Michel Foucault, w często przywoływanym eseju o Kancie, rewolucji i oświeceniu. Dla niego było przy tym jasne, że za pierwszego filozoficznego diagnostę uznać należy Kanta, problematyzującego, za pomocą pojęcia oświecenia, pewną istotną różnicę – różnicę między wczoraj i dziś. Nasz punkt wyjścia będzie inny. Kant, podobnie jak wielu filozofów przed nim i po nim, zajmował pewne stanowisko wobec aktualności, próbował ją zrozumieć, opisać itd. Jako filozof czynił to być może w sposób bardziej subtelny i przenikliwy niż wielu jego współczesnych. A jednak trudno doszukiwać się jakiegoś substancjalnego, nietrywialnego związku między owymi diagnozami a – powiedzmy – Krytyką czystego rozumu. Jak gdyby ingerencja myśliciela w aktualność i namysł nad nią stanowiły – mimo całej przenikliwości – zadania poboczne, rodzaj odskoczni (nawet jeśli traktowanej jak najbardziej serio) od właściwej pracy teoretycznej. Z pojęciowością Kanta mamy do czynienia zasadniczo w jego teorii poznania, etyce i estetyce. A także w pismach, w których mowa wprawdzie o zagadnieniach historii i polityki, aktualność jako taka jednak pojawia się w charakterze nie tyle problemu, ile źródła przykładów. Wydaje się, że interesujący Foucaulta etos filozofa-diagnosty jest zjawiskiem dużo świeższej daty, że poszukiwać go trzeba nie u klasyków nowożytności, lecz u przedstawicieli myśli stricte współczesnej. To właśnie na progu współczesności pojawił się ów sposób uprawiania filozofii zakładający nierozdzielność pracy pojęciowej i wysiłku diagnostycznego, pojawiły się pojęcia, które – pozostając na wskroś pojęciami filozoficznymi, służąc choćby eksplikacji złożonych problemów ontologicznych – miały zarazem umożliwiać orientację w aktualności, trafne rozpoznanie drążących ją procesów. Był to moment wystąpienia z jednej strony Nietzschego, z drugiej zaś – Marksa.
Właśnie od tych postaci wychodzą, jak się zdaje, dwie najważniejsze linie rozwojowe filozofii, która będzie nas tutaj interesować, filozofii podejmującej wyzwanie tego, co aktualne. Nie znaczy to, rzecz jasna, że w dwudziestym wieku nie wypracowano żadnych innych strategii diagnostycznych, że rozmaite kontynuacje dzieł Nietzschego i Marksa wyczerpują, w sensie ekstensywnym, całe pole wchodzących tu w grę teoretycznych i dyskursywnych możliwości. Jest wielu myślicieli, którzy zmagają się z tym, co aktualne, i którzy w żaden sposób nie wpisują się ani w jeden, ani w drugi nurt. Podobnie jak istnieje całe mnóstwo dyskursów, nawiązujących tu i ówdzie do Marksa lub Nietzschego (bądź do nich obu), mieszczących się jednak raczej w nurcie refleksji kulturoznawczej niż filozoficznej. Czytelnik będzie zapewne zdziwiony nieobecnością tego czy innego nazwiska, jak również pewnych kategorii (z kategorią postmodernizmu albo ponowoczesności na czele), które zazwyczaj przywołuje się w kontekście sporów o charakter współczesnego świata. Chodzi tu jednak nie tyle o wyczerpujący katalog stanowisk i ujęć, lecz o odtworzenie pewnego filozoficznego etosu, etosu filozofa-diagnosty.
Po pierwsze zatem – Nietzsche, z jego metodą genealogiczną. Autor Zaratustry bez wątpienia wynajduje właśnie, ustanawia pewien nowy etos, nowy sposób uprawiania filozofii i bycia filozofem, polegający na ciągłym poszukiwaniu punktów orientacyjnych w aktualności. W jakim miejscu się znajdujemy? W jakiej fazie nihilizmu? Jak daleko od jego możliwego przezwyciężenia? Jakie siły panują w nas i nad nami? Oto pytania, na które próbuje odpowiedzieć filozof-genealog, i które na własną rękę stawiać będą ci, którzy pójdą w jego ślady. Owe kontynuacje mają przy tym różny charakter. Czasem (jak w przypadku Heideggera i jego projektu przezwyciężenia metafizyki) chodzić będzie o podjęcie określonych wątków czy reinterpretację pewnych nietzscheańskich pojęć, innym razem (jak u Jüngera, z jego analizą robotnika jako typu) – o pokrewieństwo metody. Tak czy inaczej, mamy tu do czynienia z pewnego rodzaju serią albo linią zapoczątkowaną właśnie przez Nietzschego. Skupiając się w Części I na Jüngerze oraz na myśli Heideggera, nie rościmy sobie pretensji do wyczerpania owej serii, a jedynie do przedstawienia pewnych szczególnie pouczających, instruktywnych przypadków. Kontynuacje te nie tylko są bowiem oryginalne i mocne teoretycznie, ale też – wraz z myślą samego Nietzschego – pozwalają ukazać pewne spektrum strategii wobec aktualności. Mimo wiążącego je pokrewieństwa owe strategie okażą się w znaczący sposób różne, co z kolei wiązać się będzie z odmiennymi dla każdego przypadku – i prowadzącymi do rozmaitych, również niebezpiecznych, konsekwencji – sposobami uwikłania w aktualność.
Po drugie jednak – Marks. Czy można bowiem mówić o zmaganiach myśli współczesnej z żywiołem aktualności, abstrahując od tych wszystkich filozoficznych diagnoz, które w centrum stawiają zagadnienie kapitalizmu, jego złożonej genezy i dynamiki? I czy Marks nie patronuje owym przedsięwzięciom jako ten, kto skonstruował pojęcie kapitalizmu jako sposobu produkcji? Przez linię wychodzącą od Marksa należy tu jednak rozumieć nie tyle mniej lub bardziej ortodoksyjny „marksizm”, ile linię łączącą myślicieli, dla których odkryta przez niego problematyka wyznacza horyzont pytań o aktualność. Sytuują się na niej zarówno Foucault czy Baudrillard, jak i przedstawiciele szkoły frankfurckiej. Niewątpliwe różnice, jakie zachodzą między wszystkimi tymi dyskursami, wyrastającymi z inspiracji Marksem, potwierdzają jedynie fakt, że w przypadku tego ostatniego, tak jak w przypadku Nietzschego, mamy do czynienia z czymś więcej niż tylko z określonym filozoficznym stanowiskiem. W grę wchodzi tu właśnie pewna nowa strategia, którą można rozwijać, zarazem ją modyfikując, którą się zdradza, zarazem pozostając jej wiernym.
Spróbujemy zatem prześledzić owe dwie serie – nietzscheańską i marksowską – przyjmując za podstawowy punkt odniesienia problem aktualności. Naszym celem nie będzie całościowa rekonstrukcja myśli Nietzschego, Marksa czy któregokolwiek z ich kontynuatorów, lecz odsłonięcie rozmaitych sposobów, w jakie filozofia współczesna (a ściślej: pewna jej część) zmaga się z owym problemem. Jeśli wychodzimy od Nietzschego i Marksa, to dlatego, że właśnie ich myśl uznajemy za szczególnie inspirującą i pomocną, gdy idzie o diagnozę tego, co aktualne tu i teraz. Próba nawet cząstkowej diagnozy tego rodzaju wymagałaby, rzecz jasna, odrębnego studium, a jednak pewne jej elementy z konieczności się tutaj pojawią, nie mówiąc o tym, że już sama krytyczna analiza poszczególnych strategii diagnostycznych stanowi coś więcej niż pracę przygotowawczą dla ewentualnych przyszłych badań. Czy można jednocześnie myśleć Nietzschem i Marksem? Łączyć skupienie na fizjologicznym detalu i genealogiczną analizę w kategoriach sił z szeroką, a zarazem konkretną perspektywą historyczną, z której widoczne stają się mutacje globalnego kapitalizmu? I jaka diagnoza naszej aktualności mogłaby się wyłonić z podobnego połączenia? Na koniec zostanie tu naszkicowana pewna możliwość – jeśli nie syntezy, to przynajmniej strategiczno-diagnostycznego sojuszu, w ramach którego podstawowe Marksowskie i Nietzscheańskie pojęcia i figury teoretyczne mogłyby współgrać ze sobą i wzajemnie się wzmacniać.
I wreszcie jeszcze jedna uwaga, związana z pewnym narzucającym się automatycznie schematem myślowym, którego obowiązywanie należałoby tutaj, przynajmniej na próbę, zawiesić. Któż, słysząc o Nietzschem, Marksie i zmaganiach filozofii z aktualnością, nie pomyśli od razu o dwóch „wielkich totalitaryzmach XX wieku”? Niniejsza rozprawa nie będzie jednak głosem w niekończącej się dyskusji na temat odpowiedzialności autora Zaratustry za tryumf rasistowskiej ideologii Trzeciej Rzeszy, autora Kapitału zaś – za Gułag bądź (w najlepszym razie) za aberracje realnego socjalizmu. Sposób, w jaki zagadnienia te funkcjonują zarówno w potocznym, jak i w publicystycznym dyskursie, wyklucza jakikolwiek poważny namysł. Wszystkie możliwe stanowiska zostały tu już zresztą dawno zajęte, wyłożone i doprowadzone do absurdu. Nie znaczy to oczywiście, że zamierzamy całkowicie pominąć problem niejasnych, powikłanych relacji między omawianymi strategiami diagnostycznymi a rozmaitymi groźnymi procesami, majaczącymi na historycznym horyzoncie. Wśród diagnostów aktualności byli i tacy, którym bardziej niż jako teoretykom władzy warto przyglądać się jako przypadkom filozofów przez nią uwiedzionych. Właśnie tu należy jednak szczególnie wystrzegać się powielania obowiązujących klisz interpretacyjnych, każących od razu myśleć o „politycznym zaślepieniu”. Mamy mówić o filozofii, właściwa zaś filozofii ślepota wynika przede wszystkim z takiego, a nie innego ukształtowania jej pojęć i jej problematyki. Stosuje się to również do wspomnianych przypadków. Jeśli rzeczywiście okazują się one pouczające w kontekście naszego głównego problemu, to dlatego, że dzięki nim dostrzec można wyraźnie pewne dyspozycje tkwiące w samej strukturze niektórych diagnostycznych pojęć, w zasadniczej orientacji niektórych strategii teoretycznych stosowanych jednocześnie wobec i w aktualności.
Etos myśliciela-diagnosty z pewnością stanowi alternatywę dla jałowego procederu filozofii akademickiej. Wiąże się on jednak z licznymi zagrożeniami. Alians z władzą stanowi tu może zagrożenie najpoważniejsze, lecz nie jedyne. Wszystko to – zarówno perspektywy czy nowe możliwości, które otwiera takie podejście do uprawiania filozofii, jak i nieodłączne od owego podejścia niebezpieczeństwa – mieści się w naszej wyjściowej formule, o ile rozumieć ją jako identyfikację pewnego problemu, wskazanie na problematyczne związki między filozofią i aktualnością.