Fizyka zjawisk radiestezyjnych. - ebook
Fizyka zjawisk radiestezyjnych. - ebook
Książka jest uwieńczeniem dwudziestoletnich badań Autora. Opisuje w niej wiele nowych zjawisk radiestezyjnych dotyczących aktywnych, często negatywnych, miejsc mocy i metody ich badania oraz budowę i działanie neutralizatorów. W przystępny sposób wyjaśnia najważniejsze zjawiska radiestezyjne i ich oddziaływanie na człowieka. Dużo uwagi poświęca również nowym, odkrytym przez siebie, aspektom fizycznym związanym z radiestezją. Łączy je z funkcjonowaniem naszej świadomości i podświadomości. Dzięki tej książce nauczysz się metod przeprowadzania badań działki budowlanej, cieków wodnych, długości fal kolorów radiestezyjnych czy siły promieniowania energii życiowej. Poznasz również technologię prawidłowego wykonywania narzędzi radiestety. Nowoczesna radiestezja w praktyce.
Spis treści
Wstęp
Część I. Nowoczesne metody badania zjawisk radiestezyjnych
Co to jest radiestezja
Radiestezja – nauka czy wiedza
Kolory radiestezyjne
Promieniowanie o długości fali koloru szarego
Promieniowanie o długości fali koloru białego
Wykorzystanie biometrów w pracach radiestezyjnych
Sprzęt radiestezyjny
Uwrażliwienie radiestezyjne
Podświadomość i jej rola w pracy radiestety
Aktywna praca z podświadomością
Promieniowanie radiestezyjne i jego rodzaje
Energia życiowa
Wpływ energii życiowej na organizm człowieka
Promieniowanie ziemskie
Promieniowanie towarzyszące zjawiskom fizycznym
Promieniowanie geopatyczne cieków wodnych
Promieniowanie uskoków geologicznych
Promieniowanie kształtów
Promieniowanie kanałów wentylacyjnych i dymowych
Promieniowanie powierzchniowe
Promieniowanie towarzyszące promieniowaniu elektromagnetycznemu
Promieniowanie towarzyszące radioaktywności
Układy sieciowe
Promieniowanie niezidentyfikowane
Część II. Wykorzystanie zjawisk radiestezyjnych w praktyce
Metody pracy radiestezyjnej
Radiestezja w życiu codziennym
Warunki prawidłowej pracy radiestezyjnej
Praca nad udoskonaleniem własnej energii
Wpływ sugestii i autosugestii na pracę radiestety
Wykorzystanie techniki teleradiestezyjnej
BHP w pracy radiestety
Badanie cieku wodnego
Badanie mieszkania
Badanie działki budowlanej
Wyznaczanie miejsca pod budowę studni
Dobre Miejsce
Energetyzowanie organizmu
Badanie Miejsc Mocy
Negatywne Miejsca Mocy
Aktywne Miejsca Mocy
Część III. Budowa neutralizatorów radiestezyjnych
Zastosowanie neutralizatorów radiestezyjnych
Wpływ neutralizatorów na zdrowie
Prawidłowe wykonywanie neutralizatorów radiestezyjnych
Prawidłowe ustawienie neutralizatorów
Proste, naturalne sposoby wykonania zabezpieczeń radiestezyjnych
Konstrukcja neutralizatorów mineralnych
Neutralizatory z butelek
Neutralizatory z lustra
Neutralizatory ze spirali
Zakończenie
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8171-515-7 |
Rozmiar pliku: | 4,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Radiestezja interesowała mnie od wielu lat, nie miałem jednak z nią praktycznego kontaktu, nie miałem również dostępu do literatury dotyczącej tego tematu. Zatem tak jak to jest w większości przypadków, kończyło się na samym zainteresowaniu. Próbowałem wprawdzie posługiwać się własnoręcznie wykonanym z kasztana wahadełkiem, ale były to pierwsze, samodzielne i bardzo nieporadne próby.
Przyszedł jednak czas, że znalazłem ogłoszenie o usługach radiestezyjnych. Ponieważ byłem dosyć wrażliwy i odczuwałem, że warunki panujące w moim domu nie są sprzyjające, postanowiłem więc zbadać swoje mieszkanie.
Trafiłem w ten sposób na wspaniałego człowieka, mistrza radiestezji pana Jana Pondo. Pan Janek, bo tak później zaczęliśmy go nazywać, był wielkim pasjonatem i propagatorem radiestezji. Prowadził w Tarnobrzegu Stowarzyszenie Psychotroniczne, był jego prezesem.
Pan Janek przeprowadził ekspertyzę mojego mieszkania, z której wynikało, że krzyżuje się pod nim kilka płytkich cieków wodnych. Natężenie promieniowania geopatycznego w mieszkaniu było wysokie, zachodziła więc konieczność przestawienia mebli i zainstalowania neutralizatora.
Na tym się nie zakończyło. Znajomość zawartą z panem Jankiem utrzymywałem w dalszym ciągu. Ponieważ znalazło się grono zainteresowanych osób, więc w 1994 roku zorganizowaliśmy u nas, w Nowej Dębie, podstawowy kurs radiestezyjny. W ten sposób moja przygoda z radiestezją rozpoczęła się na dobre. W miarę poszerzania wiadomości i zdobywania nowych umiejętności moje zainteresowanie radiestezją wzrastało coraz bardziej.
Po zakończeniu kursu założyliśmy w Nowej Dębie Klub Radiestezyjny, działający przy Stowarzyszeniu Psychotronicznym w Tarnobrzegu. Opiekunem i duszą klubu był oczywiście pan Janek. Posiadał on nie tylko dużą wiedzę z zakresu radiestezji, imponowało nam przede wszystkim jego morale. Był on dla nas ogromnym autorytetem i motorem napędowym klubu, poświęcał nam mnóstwo czasu.
Byli wśród nas wspaniali ludzie o bardzo zróżnicowanych zainteresowaniach: jedni interesowali się bioenergoterapią i mieli na tym polu dosyć duże osiągnięcia, inni – bardziej radiestezją, zielarstwem czy też wróżbiarstwem. Chłonęliśmy wszystkie zagadnienia z dziedziny psychotroniki, byliśmy zgraną paczką i często prowadziliśmy bardzo burzliwe dyskusje.
Po kilku latach klub rozpadł się, każdy stawał się samodzielny i szedł swoją drogą. Stare przyjaźnie jednak pozostały.
Przez ten czas zaszczepiłem się i zafascynowałem radiestezją na dobre. W miarę jednak jak moje umiejętności wzrastały, odczuwałem coraz większy niedosyt. Radiestezja była dziedziną bardzo tajemniczą i niezrozumiałą, wszyscy posługiwali się nią trochę po omacku. Na pytania, które mnie nurtowały, literatura nie dawała jasnych odpowiedzi. Były różne próby tłumaczenia występujących w przyrodzie zjawisk radiestezyjnych, różne sposoby badania i mierzenia tych zjawisk. Próby badania zjawisk radiestezyjnych za pomocą urządzeń technicznych i w oparciu o znane zjawiska fizyczne nie przynosiły rezultatów.
Tak naprawdę wiadomo było tylko tyle, że istnieją różne rodzaje promieniowania, dobre i złe, że radiesteci mogą je za pomocą swojego organizmu odebrać, posługując się sprzętem radiestezyjnym. Wiadomo było również, że za pomocą specjalnych neutralizatorów można na niektóre z tych rodzajów promieniowania do pewnego stopnia wpływać.
Uważano również, że nie ma sposobu neutralizacji wielu rodzajów szkodliwego promieniowania: promieniowania towarzyszącego promieniowaniu elektromagnetycznemu, promieniowania kształtu (neoenergii), promieniowania rusztu siatki globalnej (zwanej również siatką szwajcarską lub siatką Hartmanna) czy też niezwykle silnego promieniowania towarzyszącego radioaktywności.
Była to wiedza bardzo niewystarczająca, a ja chciałem wiedzieć i zrozumieć znacznie więcej. Przez wszystkie lata poświęcone radiestezji miałem więc tylko jeden cel, jedną pasję: pragnąłem znacznie głębiej poznać oraz zrozumieć prawa rządzące zjawiskami radiestezyjnymi. Intuicja podpowiadała mi, że jest to możliwe, że prawda jest dosłownie na wyciągnięcie ręki.
Nie chciałem kontynuować wyłącznie tego, co zastałem, w literaturze dotyczącej tego tematu było bowiem zbyt wiele nieścisłości i niedomówień. Pragnąłem iść swoją zupełnie nową drogą. Wszystko więc, czego w czasie badań doświadczałem, próbowałem, jak puzzle, ułożyć w jedną logiczną, zrozumiałą całość. Swoje badania prowadziłem w trzech kierunkach.
• Z jednej strony poświęciłem się badaniu energii pozytywnych, rozpoznawaniu ich oraz badaniu wpływu tych energii na nasze zdrowie.
• Drugim kierunkiem moich zainteresowań było zrozumienie i ujarzmienie szkodliwego promieniowania geopatycznego.
• Musiałem również osobiście zająć się konstrukcją urządzeń, które byłyby w stanie aktywnie na to promieniowanie wpływać. Zauważyłem bowiem, że neutralizatory dostępne w handlu są często przereklamowane, a ich działanie – bardzo dyskusyjne. Z tego też powodu radiesteci uważali, że większości zagrożeń, szczególnie tych najbardziej uciążliwych, nie da się metodami radiestezyjnymi usunąć. Musiałem więc na własną rękę stworzyć coś pewniejszego, ażeby nad tym szkodliwym promieniowaniem zapanować w sposób znacznie skuteczniejszy.
Nie chciałem traktować radiestezji zarobkowo, chciałem być wolny i niezależny, ażeby mieć czas oraz całkowitą swobodę podczas badań. Badania moje dotyczyły bowiem niezwykle silnych energii, co często bywało przyczyną utraty wrażliwości radiestezyjnej, a w konsekwencji powodowało trwające nieraz tygodniami blokady i przerwy w doświadczeniach, tak zwane fadingi.
Przerwy te, chociaż bardzo uciążliwe i przykre, były jednak konieczne, aby organizm mój przystosował się do bardziej subtelnych energii, które próbowałem w sposób świadomy rozpoznawać. Moja podświadomość, zmuszona do badania i rozróżniania energii o znacznie mniejszej długości fali niż długość fali mojego organizmu, musiała się dopiero tych nowych subtelniejszych energii uczyć, musiała więc zmieniać długość fali mojej energii na bardziej subtelną. Dawało mi to do ręki nowe, coraz doskonalsze narzędzia do dalszej pracy. Po każdym fadingu mogłem więc badać energie znacznie bardziej subtelne niż poprzednio.
Najważniejszym narzędziem w pracy radiestety nie jest bowiem różdżka lub wahadełko, jak się potocznie uważa. One są tylko i wyłącznie martwymi wskaźnikami, wzmacniaczami sygnałów biegnących od naszej podświadomości. Najważniejszym narzędziem jest sam radiesteta, a mówiąc bardziej precyzyjnie, jego podświadomość. To ona wykonuje bowiem całą pracę. Niezbędne jest więc, ażeby przygotować nasze ciało energetyczne do odbioru coraz bardziej subtelnych energii oraz maksymalnie ułatwić i usprawnić kontakt naszego świadomego umysłu z podświadomością.
Tak jak za pomocą kamery noktowizyjnej możemy ujrzeć w ciemności to, co było wcześniej dla naszych oczu niewidoczne, tak dzięki naszej podświadomości możemy odbierać z otaczającego nas świata energii to, co dotychczas było przed nami ukryte, niewidoczne dla naszych niedoskonałych zmysłów.
W sposób świadomy odbieramy bardzo wąski wycinek rzeczywistości, która nas otacza. Nasze fizyczne zmysły mają bowiem bardzo ograniczony zakres postrzegania. Ponadto z tego, co mogą one rozpoznać i wyróżnić z otoczenia, potrafimy świadomie zarejestrować zaledwie kilka procent, reszta pozostaje w podświadomości.
Kiedy jednak w sposób celowy i świadomy korzystamy z naszej podświadomości, to zakres naszych możliwości ogromnie się zwiększa, a wyniki naszych ekspertyz są zdecydowanie lepsze.
To nie jakieś złe licho, czy też coś innego złego, mającego swoją świadomość, siedzi w naszym wahadełku, jak próbują to sobie wytłumaczyć ludzie niemający pojęcia o radiestezji czy też ludzie próbujący oczernić tę dziedzinę wiedzy i świadomie jej zaszkodzić.
Drobne mikroskurcze naszych mięśni, mające poruszyć wskaźnik, jakim jest wahadełko czy też różdżka, są dla naszej podświadomości czymś bardzo prostym do wykonania. Trzeba tylko jej zaufać i pozwolić działać.
Zjawiska radiestezyjne są w dalszym ciągu zjawiskami czysto fizycznymi, choć na nieco bardziej subtelnym, energetycznym poziomie.
Szybko przekonałem się, jak ważna w pracy radiestety jest umiejętność posługiwania się biometrami. Pozwalają one na ogromne skrócenie czasu pomiaru, na większą precyzję w odczytywaniu otaczających nas zjawisk oraz na powtarzalność wyników wykonywanych pomiarów.
Pracując na biometrze, nie musimy skupiać swojej uwagi na liczeniu obrotów wahadełka ani też na wymyślaniu potrzebnej w danym momencie konwencji mentalnej. Można więc całkowicie się wyluzować i wyłączyć. Kiedy uspokojony umysł znajduje się w stanie alfa, możemy uzyskać energetyczne połączenie świadomego umysłu z niedostępną na co dzień duchową częścią naszej osobowości. Wówczas, korzystając z pomocy naszej podświadomości, w bardzo łatwy sposób będziemy zdobywali potrzebne nam informacje.
Biometrami starałem się posługiwać już od samego początku moich doświadczeń. Najpierw był to sprzęt bardzo prosty. Początkowo korzystałem ze zwykłych, liniowych lub kołowych biometrów, z namalowanymi kolorowymi polami. Używałem również wahadełka neutralnego z kolorowymi koralikami. Później przyszedł jednak czas, że musiałem swój sprzęt coraz bardziej udoskonalać, aby ułatwiać sobie wykonywanie coraz trudniejszych, bardziej precyzyjnych badań.
Biometrem do badania długości fali interesującego mnie promieniowania i jego natężenia, skalą Bovisa oraz opartą na niej skalą BSM posługiwałem się już na kursie radiestezyjnym. Również później wszystkie moje ekspertyzy wykonywałem za ich pomocą, notując jednocześnie skrupulatnie wszystkie wyniki. Badałem długości fal i ich natężenie oraz promieniowanie energii życiowej (promieniowanie w skali Bovisa) ludzi, rzeczy i miejsc, zarówno tych pozytywnych, jak i geopatycznych.
Badałem w ten sposób cieki wodne, kładąc szczególny nacisk na ich wzajemne ułożenie w ziemi, ruszt siatki globalnej (siatki Hartmanna), promieniowanie pól elektromagnetycznych, promieniowanie uskoków geologicznych oraz promieniowanie towarzyszące radioaktywności.
Badałem tak również rośliny, minerały i neoenergię (promieniowanie kształtu) pod kątem ich oddziaływania na człowieka oraz ich ewentualnej przydatności do wykonywania neutralizatorów.
Zawsze też sprawdzałem witalność, uwrażliwienie radiestezyjne, długość fali koloru radiestezyjnego oraz promieniowanie energii życiowej mojego organizmu. Zdawałem sobie bowiem sprawę ze szkodliwości energii, z którymi miałem do czynienia podczas badań radiestezyjnych.
Niejednokrotnie na własnej skórze odczułem, jak strefy promieniowania geopatycznego wpływają na zdrowie człowieka, a w szczególności na zdrowie radiestety, usiłującego w czasie badań bardziej uwrażliwić się na odbiór tego promieniowania. Zakres moich badań musiał bowiem obejmować również te najbardziej szkodliwe miejsca.
Wszystko oczywiście skrupulatnie notowałem, ażeby podczas następnych badań mieć jak najbogatszy materiał porównawczy, a także po to, ażeby nie wykonywać wielokrotnie tych samych doświadczeń, pamięć bywa bowiem bardzo zawodna.
Dzięki stałym, dokładnym pomiarom szybko okazało się, że zlokalizowanie w mieszkaniu cieków wodnych jeszcze zupełnie o niczym nie świadczy. Promieniowanie cieków i oddziaływanie tego promieniowania na ludzi, którzy pod ich wpływem stale przebywają, może być w wielu przypadkach krańcowo odmienne.
Okazało się, że rodzaj i jakość tego promieniowania zależą głównie od wzajemnego ułożenia się cieków w ziemi oraz od głębokości, na jakiej te cieki płyną.
Systematyczne badania, notowanie, a następnie porównywanie wyników tych badań pozwoliły mi również na odkrycie podstawowego prawa łączącego długości fal promieniowania radiestezyjnego z energią życiową.
Pomiędzy siłą promieniowania w skali Bovisa a długością fali występującego w danym miejscu promieniowania istnieje stała zależność. Im długość fali jest krótsza, tym promieniowanie w skali Bovisa jest silniejsze. Fale o mniejszej długości są bowiem nośnikami większej ilości energii.
Kiedy przekonałem się już, jak olbrzymie znaczenie w badaniu promieniowania radiestezyjnego, w badaniu energii życiowej, ma skala Bovisa, stała się ona nieodzownym rekwizytem podczas wszystkich moich badań.
Umiejętność rozróżniania długości fal badanego promieniowania oraz umiejętność posługiwania się skalą Bovisa jest niezwykle ważna w pracy radiestety. Rozpoznanie długości fali badanego promieniowania i niesionej przez te fale energii życiowej daje nam podstawowe pojęcie o tym, czy wpływ promieniowania jakiegoś miejsca lub obiektu na człowieka jest pozytywny czy też negatywny. Pozwala również zorientować się, jaki neutralizator i gdzie należy umieścić, w przypadku konieczności neutralizacji szkodliwej strefy.
Oparta na skali Bovisa skala BSM jest bardzo przydatna podczas wykonywania podstawowych ekspertyz, do badania mieszkania lub działki budowlanej, a także w czasie badań podczas zabiegów wykonywanych za pomocą bioenergoterapii. Szybko jednak okazało się, że podczas badania Miejsc Mocy oraz przy badaniu materiałów potrzebnych do budowy neutralizatorów nie jest już ona wystarczająca, dlatego musiałem ją ciągle modyfikować. Ażeby więc to wszystko uprościć, wróciłem na własny użytek do jej pierwotnej nazwy, do skali Bovisa. Od tej pory mogłem już ją sobie dowolnie rozciągać, nie przejmując się nazewnictwem w miarę przybywania z tyłu ciągle nowych zer.
Przy tworzeniu skali BSM intuicja słusznie podpowiedziała jej autorom, że na końcu skali należy postawić znak oznaczający nieskończoność.
Jeżeli mamy pewne predyspozycje, dużo zapału i otwartą głowę, stale gotową do zmiany poglądów na otaczającą nas rzeczywistość, to przekonamy się wkrótce, że zmiany zachodzące zarówno w nas samych, jak i w naszych możliwościach odkrywania nowego w otaczającym nas świecie, mogą postępować bardzo szybko.
W czasie każdego fadingu, spowodowanego świadomą pracą na maksymalnych dostępnych dla nas wartościach w skali Bovisa, organizm stara się przystosować do odbioru nowego dla niego promieniowania. Próbuje nauczyć się odbioru znacznie subtelniejszego promieniowania, próbuje dostosować się do niego i w związku z tym przestraja się. Długość fali naszego koloru radiestezyjnego zmniejsza się.
Podstawowym warunkiem jednak jest, ażeby była to próba świadomego odbioru interesującej nas energii. W przeciwnym wypadku nasza podświadomość nie będzie sama próbowała zajmować się tym tematem, jako że jest zbyteczny dla jej normalnego funkcjonowania. Musimy więc ją do tego zmusić, musimy ją przyzwyczaić i przekonać, że jest to dla nas ważne i konieczne.
Promieniowanie naszego organizmu staje się wówczas subtelniejsze, a tym samym udoskonala się podstawowe narzędzie pomiarowe, jakim jest właśnie nasz organizm.
Nasze zmysły stają się bardziej czułe. Po każdym fadingu możemy rozpoznawać fale promieniowania znacznie subtelniejsze i badać Miejsca Mocy wielokrotnie silniejsze. W pewnym momencie, po prawidłowej praktyce, dochodzi do tego, że zmianie zacznie ulegać również długość fali naszego koloru osobistego, osiągniemy kolor biały i będziemy ciągle go udoskonalać, będziemy czynić go coraz bardziej subtelnym. Będziemy mogli odbierać promieniowanie otaczającego nas świata w pełnej gamie i na wielu zakresach. Należy tylko być całkowicie otwartym, nie bać się i nie stawiać sobie sztucznych granic, gdyż te mogłyby nas tylko hamować i zatrzymywać w dalszym rozwoju.
Mówiąc o prawidłowej praktyce, nie miałem oczywiście na myśli wyłącznie kontaktu z miejscami, w których występuje silniejsze promieniowanie. Nie mniej ważne, a nawet zdecydowanie ważniejsze są zarówno jakość naszych myśli, jak i nasz stosunek do otaczającej nas rzeczywistości.
Nasze myśli powinny być czyste, pozbawione egoizmu i gniewu. Do otaczającego nas świata musimy odnosić się z miłością, musimy starać się odczuwać z nim całkowitą jedność, gdyż tylko w ten sposób możemy dostroić swój organizm, swoje zmysły, do bardziej subtelnych energii w otaczającym nas świecie.
Świat fizyczny oraz światy duchowe tworzą jedną, wspólną całość i wzajemnie się przenikają. My również jesteśmy wprawdzie małą, ale wspólną cząstką tego wielkiego, złożonego świata. Oprócz ciała fizycznego mamy ciało duchowe z odpowiednimi zmysłami. Są one jeszcze niedoskonałe, w uśpieniu, dlatego nie potrafimy dostrzec złożoności otaczającego nas świata, ale jednak są. Dlatego też istnieje możliwość ich rozwoju.
Kierując swoją uwagę na jedność, harmonię z otaczającym nas światem, z którym na poziomie duchowym stanowiliśmy jedność od zawsze, uaktywniamy te zmysły i przyspieszamy ich rozwój.
Przyczyną mojego głębszego zainteresowania neutralizatorami był ten pierwszy, który miałem zainstalowany w moim mieszkaniu.
Ponieważ byłem młodym (tylko stażem, gdyż miałem już prawie 45 lat) i pełnym zapału radiestetą, badałem wszystko, co tylko można było dookoła. Również za pomocą skali 10-stopniowej sprawdzałem działanie założonego w moim mieszkaniu neutralizatora, zgodnie z zaleceniami bowiem co jakiś czas należało go przemyć pod bieżącą wodą.
Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że co chwilę przestaje on działać. Trzeba było przez chwilę płukać go pod bieżącą wodą oraz ustawić i dostroić od nowa.
Wystarczały gwałtowne zmiany atmosferyczne, jak burza, a nawet awantura w domu (gdyż myśl jest bardzo silną energią, z czego niestety nie zdajemy sobie na co dzień sprawy, rozsiewając wokół siebie wiele zła), ażeby natężenie szkodliwego promieniowania geopatycznego w mieszkaniu szybko wróciło do stanu istniejącego przed założeniem neutralizatora. Było to dla mnie bardzo dużym zaskoczeniem i zmusiło mnie do częstszych kontroli.
Kiedy nauczyłem się precyzyjnie rozpoznawać i badać poszczególne długości fal, łącznie z pełnym zakresem koloru szarego i białego, oraz towarzyszącą im energię życiową, wszystkie badania przeprowadzałem za pomocą dokładniejszych pomiarów. Pod tym kątem zacząłem też sprawdzać neutralizatory, również ten, który miałem zainstalowany u siebie w domu.
Okazało się wówczas, że neutralizator, którego używałem, położony w szkodliwym miejscu lub też w miejscu neutralnym obok szkodliwej strefy, spisuje się niestety bardzo kiepsko i tak naprawdę nie potrafi zneutralizować występującego tam szkodliwego promieniowania.
Neutralizator nie potrafił przekształcać długich fal, będących przyczyną powstawania promieniowania geopatycznego, nie miał również żadnego wpływu na poziom promieniowania energii życiowej, mierzonej za pomocą skali Bovisa. Okazało się, że był przereklamowany i zupełnie nie nadawał się do celu, do jakiego był przeznaczony.
Działanie jego mierzone za pomocą skali 10-stopniowej polegało chyba głównie na mentalnym zabezpieczeniu miejsca przez radiestetę. Dlatego potrzebne było długie strojenie, a skutek był bardzo nietrwały.
Myśl nasza może być bardzo silną energią, szczególnie u osób, które potrafią nad tym panować. Nie jest to jednak energia trwała i łatwo może ulec zmianie pod wpływem czynników zewnętrznych.
Potrzebne mi więc było urządzenie techniczne, niezależne od warunków panujących w jego pobliżu i zapewniające stałe, na celowo ustalonym poziomie, parametry pracy. Nie próbowałem wykupywać i badać wszystkich dostępnych na rynku urządzeń. Skoro bowiem radiesteci w książkach i mediach wypowiadali się, że większości, szczególnie tych najbardziej szkodliwych rodzajów promieniowania nie da się metodami radiestezyjnymi usunąć, więc takich naprawdę skutecznych neutralizatorów nie było. Ponieważ pośród tych, do których miałem dostęp, nie znalazłem dobrego neutralizatora, postanowiłem stworzyć go sobie sam.
W tym celu wybrałem miejsce o silnym promieniowaniu geopatycznym, gdzie występowało wyłącznie promieniowanie o największej długości fal z zakresu kolorów szarego i czarnego, natężenie promieniowania geopatycznego dochodziło do 9,5 stopnia w skali 10-stopniowej a poziom energii życiowej wynosił tylko 1500 jednostek w skali Bovisa.
W miejscu tym zacząłem testować różne materiały; rośliny, minerały, a także wpływ neoenergii (promieniowania kształtu) na to szkodliwe promieniowanie. Okazało się, że we wszystkich tych grupach można było znaleźć potencjalne neutralizatory.
Uwagę moją zwróciła pewna stała zależność. Otóż skuteczność pracy neutralizatora miała zawsze związek z generowanym przez niego promieniowaniem, długością fali oraz siłą jego energii życiowej. I to niezależnie od tego, czy było to tylko promieniowanie samego materiału, czy też promieniowanie generowane za pomocą neoenergii (promieniowania kształtu wykorzystywanego w tym urządzeniu). Zasięg działania również był od tego promieniowania zależny.
Problemem była natomiast niejednorodność tego promieniowania. W pobliżu neutralizatora promieniowanie to było bardzo wysokie, a następnie w miarę oddalania się od urządzenia poziom promieniowania gwałtownie się zmniejszał.
Jednak w wyniku następnych doświadczeń udało mi się rozwiązać zarówno ten problem, jak również wiele innych, które stale powstawały w miarę dalszych badań. I tak powoli, lecz systematycznie, krok po kroku, odkrywałem następne prawa fizyki rządzące neutralizatorami i radiestezją.
• Nauczyłem się neutralizować promieniowanie: szkodliwych cieków wodnych, skrzyżowań uskoków geologicznych, siatki globalnej, promieniowanie towarzyszące promieniowaniu elektromagnetycznemu, promieniowanie kształtów, a także to, które okazało się najtrudniejsze do usunięcia i zajęło mi dwa lata celowej pracy – promieniowanie towarzyszące radioaktywności.
• Nauczyłem się generować, za pomocą urządzeń radiestezyjnych, promieniowanie o jednej długości fali lub też promieniowanie złożone z fal o różnej długości.
• Mogłem działać tym nowo wytworzonym promieniowaniem na dowolną odległość, a także ustalać na dowolnym poziomie siłę promieniowania energii życiowej, zachowując przy tym całkowitą jednorodność tego promieniowania w całym zasięgu działania neutralizatora.
• Nauczyłem się wykorzystywać szkodliwe promieniowanie o długości fali odpowiadającej kolorowi szaremu do różnych pożytecznych celów, traktując je jako źródło energii do zasilania niektórych typów neutralizatorów.
Można bowiem promieniowanie o długości fali z zakresu koloru szarego zamieniać w promieniowanie o korzystnej dla nas długości fali, podnosząc równocześnie poziom promieniowania energii życiowej do takiego stopnia, ażeby miejsce o szkodliwej dotychczas energii stało się przyjazne i działało na człowieka energetyzująco.
Można również otrzymywać dowolne promieniowanie w miejscu, gdzie nie występuje promieniowanie koloru szarego, jednak wówczas potrzebne są bardziej zaawansowane neutralizatory.
Zmiana długości fali występującego w danym miejscu promieniowania oraz wzrost poziomu promieniowania w skali Bovisa wcale nie muszą odbywać się chaotycznie, lecz mogą odbywać się w sposób w pełni kontrolowany. Poziom tego promieniowania może być całkowicie zależny od tego, co wcześniej sobie zaplanujemy. Ponadto możemy uzyskać zupełnie jednorodne wartości tego promieniowania w całym zasięgu działania naszego neutralizatora.
Nie działamy wówczas w sposób przypadkowy, lecz świadomie wykorzystujemy zjawiska fizyczne, w celu osiągnięcia z góry zaplanowanych wyników.
Do wykonywania neutralizatorów konieczne są odpowiednie predyspozycje, duży zasób wiedzy radiestezyjnej oraz wiele doświadczenia. Trzeba umieć rozpoznawać pełny zakres długości fal promieniowania leżącego w kręgu zainteresowania radiestezji i dokładnie znać granicę pomiędzy falami najkrótszymi i najdłuższymi. Trzeba również nauczyć się badać energię przenoszoną przez te fale.
Radiesteta powinien precyzyjnie rozpoznawać promieniowanie, które zastaje w badanym miejscu. Powinien również zdawać sobie sprawę, jak metodami technicznymi można na to promieniowanie wpłynąć, ażeby osiągnąć zamierzony efekt. Powinien również dokładnie wiedzieć, jakie promieniowanie po sobie pozostawia.
Prawie od samego początku mojej przygody z radiestezją próbowałem posługiwać się teleradiestezją. Na początku robiłem to ze zwykłej ciekawości i czasami, ku mojej uciesze, udawało mi się uzyskać pozytywne wyniki. Kiedy już jednak przekonałem się, że jest to możliwe, i zrozumiałem, jak wielkie korzyści z tego wynikają, zacząłem stosować tę metodę systematycznie.
W miarę praktyki wszystko staje się znacznie prostsze, nasze zmysły fizyczne oraz te bardziej subtelne zmysły duchowe rozwijają się i ulegają wyostrzeniu. Zatem i teleradiestezja stała się dla mnie z czasem zjawiskiem bardzo prostym, codziennym. Stała się ona niezwykle przydatną techniką pracy, szczególnie z tego powodu, że wymaga ona, w porównaniu z tradycyjnymi metodami, znacznie mniej wysiłku i czasu. Jest bez porównania bezpieczniejsza, a także znacznie rozszerza możliwości i zakres naszej pracy.
Można poznawać odległe i niedostępne miejsca osobiście przez zwiedzanie. Można również robić to wygodniej, siedząc w fotelu w swoim własnym pokoju i oglądając film. Szczególnie jeśli możemy sami kierować kamerą, a ilość informacji oraz szczegółów zawartych w filmie jest zależna od naszej woli i zupełnie nas zadowala. Podobnie jest z teleradiestezją.
Jak się więc okazuje, przed radiestezją stoją bardzo duże możliwości, a to, czym obecnie się zajmujemy, jest tylko wierzchołkiem góry lodowej.
Radiestezja jest zajęciem niezwykle ciekawym. Najpiękniejsze jednak w radiestezji jest to, że jest tak bardzo nieprzewidywalna. Zjawiska, jakimi radiestezja się zajmuje, występują na pograniczu zjawisk i praw fizycznych, dotyczą sfery energetycznej, eterycznej, i chociaż początkowo wydaje nam się, że są podobne do tych ogólnie nam znanych, to jednak czasem potrafią nas bardzo zaskoczyć.
Można mieć bardzo dobrze rozwiniętą intuicję i wiele zjawisk dotychczas nieznanych przewidywać. Ale nawet wówczas, kiedy te nasze przewidywania się sprawdzają, jesteśmy w końcu tak bardzo zaskakiwani przez coś zupełnie nowego, że nie możemy wyjść ze zdziwienia. Za każdym razem, kiedy wydawałoby się, że wgryźliśmy się już w samo jądro tajemnicy, okazuje się, że jest to tylko następna łuska, jak na cebuli. To ciągle jest dla nas nowy i niezwykle interesujący świat.
Radiestezja pomaga nam żyć lepiej, zdrowiej i bezpieczniej. Pozwala również w sposób skuteczny i jednocześnie bardzo przyjazny ingerować w otaczające nas środowisko. Pozwala korygować i naprawiać to, co przy okazji bardzo gwałtownego rozwoju postępu technicznego zostało w naszym środowisku zepsute.
Kiedy przed 20 laty zacząłem poważnie interesować się radiestezją, była ona czymś tajemniczym i nie bardzo rozumianym. Była zbiorem niepowiązanych ze sobą i czasami mylnie rozumianych zjawisk. Również metody badania zjawisk radiestezyjnych pozostawiały bardzo wiele do życzenia.
Mam nadzieję, że moja praca wniesie do tej trudnej dziedziny wiedzy trochę światła. Że ludzi praktykujących radiestezję przybliży do jej fizycznych podstaw oraz pozwoli zrozumieć radiestezję w szerszym zakresie. Natomiast współczesnej nauce pozwoli zrozumieć, że radiestezja i zjawiska jej towarzyszące to nie jest jakaś magia i kuglarstwo, lecz zwyczajne zjawiska fizyczne, chociaż dotyczące bardziej subtelnych granic tej dziedziny nauki. Granic, gdzie materia powoli przechodzi w energię.
Moim marzeniem jest, ażeby granica pomiędzy nauką – z jej ogromnymi możliwościami technicznymi, a wiedzą – z jej możliwościami głębszego wglądu w badane zjawiska, a więc i możliwością pełniejszego zrozumienia tych zjawisk, jak najszybciej ulegała zatarciu. Wspólnie można osiągnąć znacznie więcej.
W obecnych czasach nauka bardzo szybko prze do przodu, nie mając czasu zatrzymać się ani na chwilę i obejrzeć za siebie, „cel uświęca środki”. Niekontrolowany rozwój przemysłu pozostawia więc za sobą bardzo zniszczone i zanieczyszczone środowisko. Radiestezja ma tutaj ogromne pole do popisu, przywracając w tym coraz bardziej zatrutym świecie zdrowe warunki życia.