- promocja
- W empik go
Free Birds - ebook
Free Birds - ebook
Skromna pisarka, zblazowany gwiazdor, hipnotyzujące Los Angeles i namiętność, która wywróci wszystko do góry nogami.
Życie Karoliny Nawrockiej nabiera rumieńców. Prawa do ekranizacji jednej z jej powieści zostały właśnie sprzedane, a ona leci aż do Los Angeles, by wziąć udział w pracach nad filmem. Na miejscu poznaje lidera zespołu The Free Birds, Alexa Morgana, który ma skomponować piosenkę przewodnią do filmu. Między młodą mężatką a sfrustrowaną gwiazdą rocka iskrzy od samego początku. Co wydarzy się, gdy tych dwoje, na skutek pewnej intrygi, spędzi tydzień w jednym pokoju hotelowym?
Czy siedem wspólnych dni będzie początkiem wielkiego dramatu czy love story?
Kategoria: | Erotyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66815-20-9 |
Rozmiar pliku: | 1,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Caroline
Był niedzielny poranek. Szłam szybkim krokiem w stronę kawiarni. Zegarek na mojej ręce wskazywał, że byłam spóźniona dobre piętnaście minut. Nie lubiłam się spóźniać. Wszystko przez to, że nie znałam miasta, a nawigacja prowadziła mnie wraz z wycieczką krajoznawczą po Los Angeles. Kochałam to miasto, ale dziś miałam dość jego korków. To spotkanie było dla mnie bardzo ważne, tym bardziej że osoby, z którymi byłam umówiona, były trudno dostępne i miałam tylko godzinę na przekonanie ich do mojego pomysłu.
Już czterdzieści pięć minut. Z westchnieniem nacisnęłam klamkę. W drzwiach kawiarni przepuściłam kobietę, po czym weszłam do klimatyzowanego pomieszczenia. Wewnątrz panował tłok, więc zaczęłam się rozglądać za Megan – moją amerykańską menedżerką. Dostrzegłam ją wreszcie na sofie w rogu pomieszczenia. Obok niej siedziało czterech członków zespołu.
Przystanęłam, spojrzałam na swoje buty i uśmiechnęłam się pod nosem, a potem uniosłam głowę i zobaczyłam, że Alex, wokalista, nie spuszcza ze mnie oka. Moją twarz chyba pokrywał rumieniec, ale wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w ich kierunku. Patrzyli na mnie w osłupieniu. Przybrałam poważny wyraz twarzy i zlustrowałam ich wszystkich z uprzejmym, wystudiowanym uśmiechem.
– Panowie, przedstawiam wam Caroline Nawrocki, o której rozmawialiśmy.
Popatrzyłam na ich twarze i miałam ochotę szeroko się uśmiechnąć. Zobaczyć członków ulubionego zespołu to marzenie każdego fana.
Dzisiaj jednak byłam tutaj w celach służbowych, więc zachowałam powagę. Kiwnęłam do nich głową i zajęłam wolne miejsce obok Megan. Spojrzałam na nią. Zaczęła już im przedstawiać moją ofertę dotyczącą piosenki przewodniej do filmu kręconego na podstawie mojej książki. Zerknęłam na ich twarze. Wydawali się zainteresowani składaną propozycją. Starałam się na nich nie gapić i pozwoliłam mówić menedżerce. Czułam się lekko onieśmielona ich obecnością. Zauważyłam jednak, że oni też popatrywali na mnie z zainteresowaniem. Zapewne myśleli, że nie potrafię mówić po angielsku. „Biedna polska pisarka”. Nie mieli pojęcia, jak bardzo się mylili.
Skupiłam wzrok na wokaliście, który w dalszym ciągu nie odrywał ode mnie oczu. Przyjął półleżącą pozycję z jedną nogą ugiętą i ułożoną w bok na sofie. Rękę miał wyciągniętą wzdłuż oparcia, jakby chciał objąć kolegę obok siebie. Spod T-shirtu wystawał mu tatuaż, który piął się po szyi. Wyglądał na skrzydło, a raczej jego końcówkę. Zaczęłam się zastanawiać, jak prezentuje się w całości.
Alex nie miał w zwyczaju paradować bez koszulki jak niektóre gwiazdy. Jeszcze nikomu nie udało się zrobić mu zdjęcia w negliżu. Wiem to, bo od czasów, gdy byłam nastolatką, śledziłam jego karierę. Szalałam za Alexem, ale z czasem chyba mi przeszło, a przynajmniej tak mi się wydawało – do dzisiaj. Dopóki po raz pierwszy nie zobaczyłam go na żywo. Był dokładnie taki, jak sobie wyobrażałam. Zamyślony, z błyskiem w oku. Artysta w każdym calu.
Zastanawiałam się, gdzie jeszcze może mieć tatuaże. Czy to możliwe, że ma tylko ten jeden? Miałam ochotę wzruszyć ramionami, jak to często bywa, gdy toczę wewnętrzną rozmowę, ale się powstrzymałam. Mogłoby to dziwnie wyglądać. Rockowcy zadawali Megan pytania, ale ja i frontman zespołu milczeliśmy, a szkoda, bo chciałabym usłyszeć jego głos. Ku mojemu zdziwieniu pozostali pozwalali nam na to.
Kelnerka postawiła przede mną kubek z zamówioną latte. Chwyciłam go prawą ręką i podniosłam do ust. Nie zdążyłam upić łyka, kiedy z ust wokalisty padło pytanie zadane ostrym tonem:
– To o czym jest to twoje romansidło?
Struchlałam i uniosłam wzrok znad kubka. Wyglądał na wkurzonego, a przecież nic mu nie zrobiłam. Patrzyłam na niego zaskoczona. Megan zaczęła coś mówić, ale jej przerwałam. Odstawiłam papierowy kubek z trzaskiem. Całe szczęście, że nałożono na niego ochronną pokrywkę, bo z pewnością rozlałabym zawartość. Miałam wrażenie, że w całej kawiarni zrobiło się cicho. Członkowie zespołu patrzyli to na mnie, to na swojego wokalistę i czekali na rozwój wydarzeń.
– Rozumiem, że to ty będziesz pisać tekst? – spytałam płynnie po angielsku, na co wszyscy zareagowali zdziwionym wyrazem twarzy. Czyli dobrze myślałam. Sądzili, że nie znam tego języka.
– Jeżeli się zdecydujemy, to tak – odrzekł, spoglądając w bok, obserwował długonogą blondynkę zamawiającą kawę.
Wściekłam się, bo nie lubię, gdy ktoś traktuje mnie w taki sposób. Nie znał mnie i nie miał podstaw, by mnie ignorować i atakować.
– Jeżeli wy się zdecydujecie? – rzuciłam lekko podniesionym głosem, czym zwróciłam jego uwagę. Spojrzał na mnie z uniesioną prawą brwią. – To ja was wybrałam – ciągnęłam. Mój wzrok był skupiony na brązowych oczach Alexa. – Ale wiesz co? Tak szybko, jak was wybrałam, tak szybko rezygnuję.
Poczułam, że na mojej dłoni zacisnęła się ręka Megan. Chciała mnie uspokoić, ale wiedziała, że na nic się to zda, więc ją puściła. Ramiona mi drżały. Po prostu nie mogłam uwierzyć, że mój idol okazał się takim dupkiem. Przystojnym, ale wciąż dupkiem. I cofam to, o czym pomyślałam wcześniej. Wcale nie chciałam usłyszeć jego głosu. Nie, kiedy wypowiadał słowa, od których pragnęłam umrzeć. Byłam wściekła na samą siebie za głupie pomysły, które przychodziły mi do głowy.
– Skoro tak, to nic tu po nas – stwierdził Alex i znów wymownie zerknął w kierunku blondynki, jakby chciał mi przekazać, że ma ciekawsze rzeczy do roboty.
– Alex. – Travis, perkusista zespołu, popatrzył na niego zszokowany, ale on nawet nie zaszczycił go spojrzeniem.
Reszta zespołu też była mocno zaskoczona jego zachowaniem.
– Ani po mnie – warknęłam, odchodząc od stolika. Obróciłam się jeszcze i spojrzałam na Megan. – Znajdź kogoś normalnego, kto zechce zarobić sporo pieniędzy, bo oni najwyraźniej mają ich za dużo. Może Ed Sheeran się zgodzi? – Zorientowałam się, że ludzie w kawiarni zaczynają na nas patrzeć, więc nie czekając na odpowiedź menedżerki, popchnęłam drzwi i wyszłam na zalaną słońcem ulicę.
Emocje we mnie buzowały. Chciało mi się płakać i było mi cholernie przykro. Ten facet widział mnie pięć minut, a zachował się jak ostatni kutas. „Gwiazda, psiakrew”. Zacisnęłam zęby, żeby powstrzymać łzy. Miałam wszystkie ich płyty! Znałam wszystkie piosenki na pamięć! A tu taka niespodzianka. Tego bym się po prostu nigdy w życiu nie spodziewała. Przewidziałam różne scenariusze poza tym jednym. Naiwna ja. „Brawo, Karolina, nie ma co” – zrugałam samą siebie.Rozdział 2
Alex
Zajęliśmy z chłopakami miejsca na sofach i popijaliśmy kawę. Przed nami siedziała menedżerka kobiety, która się spóźniała. Była bardzo miła, a propozycja, którą nam przedstawiła, wydawała się niezła. Oczywiście musieliśmy to jeszcze przegadać, ale na chwilę obecną oferta była atrakcyjna. Mieliśmy napisać piosenkę do filmu, a jeżeli zechcemy, to utworów mogłoby być więcej. Producenci zaproponowali nam za to niezłą sumę.
Przeciągnąłem ręką po twarzy i wczepiłem palce we włosy. Oczywiście nie powiedziałem jej, że mam blokadę i od kilku miesięcy nie napisałem nic nowego, w związku z czym nie możemy nagrać nowej płyty. Spojrzałem na zegar wiszący nad wejściem. Pisarka spóźniała się już piętnaście minut. Co prawda nie miałem ochoty na spotkanie z podstarzałą mamuśką piszącą romanse, ale reszta zespołu potrzebowała pieniędzy. Chłopaki mieli rodziny, które musieli utrzymać. Widząc, że patrzę na zegarek, menedżerka powiedziała:
– Na pewno za chwilę będzie, korki…
Przeniosłem na nią wzrok i wzruszyłem ramionami. Zastanawiałem się, dlaczego ta kobieta wybrała właśnie mój zespół. Być może ma córkę, która nas słucha, i stwierdziła, że to będzie fajne.
W tym momencie drzwi do lokalu się otworzyły i przez próg przeszły dwie kobiety. Starsza, blondynka, zapewne była naszą pisarką. Wyglądała na taką, która niewiele przeżyła, więc zdecydowała się na pisanie romansów. Skupiłem się na drugiej kobiecie, młodej dziewczynie z ciemnymi włosami. Nie zwracałem uwagi na blondynkę – wiedziałem, że zaraz usiądzie przy naszym stoliku. Brunetka się rozejrzała; wyglądała na zagubioną. Zastanawiałem się, czy nie wstać i nie pomóc jej się odnaleźć. Blondynka szła w naszym kierunku, więc zwróciłem się do Megan:
– Już jest.
Znów spojrzałem na ciemnowłosą dziewczynę, która teraz przyglądała się swoim butom. Uśmiechnęła się pod nosem i na ten widok na mojej twarzy automatycznie też pojawił się uśmiech. Po chwili jednak jej twarz spoważniała; uniosła głowę i popatrzyła w naszą stronę. Megan obróciła się z uśmiechem. Jej wzrok przesunął się po blondynce i teraz patrzyła tam, gdzie ja.
– Rzeczywiście – stwierdziła i uniosła rękę.
Dziewczyna ją dostrzegła i ruszyła w naszą stronę, a ja patrzyłam na nie obie w osłupieniu.
Brunetka podeszła do nas z poważnym wyrazem twarzy. Była bardzo młoda, nie miała więcej niż dwadzieścia sześć, może dwadzieścia siedem lat. Przystanęła przy naszym stoliku, a jej menedżerka ją przedstawiła. „Caroline”. To imię dźwięczało mi w głowie. Kiedy usiadła na wolnym miejscu na sofie, mogłem się jej lepiej przyjrzeć. Ciemne włosy opadały jej lekko na ramiona. Oczy miała delikatnie pomalowane, a kiedy zerknęła na mnie, nie mogłem się nadziwić, jak zachwycającej są barwy. Mało się uśmiechała i nic nie mówiła. Była ładna. Właściwie nie potrafiłem oderwać od niej wzroku. Kiedy ponownie obrzuciła mnie spojrzeniem, miałem wrażenie, że kącik jej ust zadrgał.
Obok nas toczyła się rozmowa o piosence, którą mieliśmy dla niej napisać. Nagle poczułem, że w mojej głowie zaroiło się od pomysłów. „Och, kochanie, dla ciebie mógłbym napisać całą płytę”. Próbowałem jej to przekazać w myślach. Zastanawiałem się, dlaczego nic nie mówi. Chciałem usłyszeć jej głos, ale ona milczała jak zaklęta.
Podeszła kelnerka i postawiła przed nią kubek z kawą. Najwyraźniej jej menedżerka pomyślała o wszystkim i wcześniej zamówiła napój. Caroline objęła kubek prawą dłonią i uniosła go do ust, a ja zamarłem. Na serdecznym palcu jej ręki dostrzegłem złotą obrączkę. Odchyliłem głowę, bo nie wierzyłem w to, co zobaczyłem.
W Ameryce obrączki nosi się na lewej dłoni, ale wiem, że w niektórych krajach na prawej, a ona pochodziła właśnie z takiego kraju. Moja wiedza w tym temacie była całkiem niezła. Miałem ochotę zakląć. To niemożliwe. To po prostu cholernie niemożliwe, że ta dziewczyna była mężatką. Nie miałem pojęcia, czemu ten fakt tak mnie zdenerwował. Może dlatego, że była taka śliczna.
Chciałem stamtąd jak najszybciej wyjść. Czułem, że muszę się do niej odezwać, a więc zadałem jej pytanie, na które ona zastygła. Na jej twarzy niedowierzanie zmieszało się z gniewem, a ja zamiast się zamknąć, potraktowałem ją najgorzej, jak tylko mogłem – jakbym chciał ją jak najszybciej wyrzucić z głowy. Nie potrafię wytłumaczyć dlaczego, ale chciałem ją ukarać, że przyszła tutaj taka piękna, z cholerną obrączką na palcu. Miałem rację co do jednego – miała niesamowity głos. Z delikatną chrypą. I chociaż mówiła z polskim akcentem, uznałem, że brzmi jeszcze lepiej.
Próbowałem ją ignorować. Z trzaskiem odstawiła kubek. Przeniosłem wzrok na jakąś przypadkową dziewczynę stojącą po mojej prawej stronie. Gdy Caroline prawie na mnie krzyczała, miałem ochotę się roześmiać. Była taka żywiołowa. Ale kiedy się obróciła i na odchodnym zasugerowała, że poprosi o piosenkę Eda Sheerana, wpadłem w złość. „Że niby on jest lepszy od nas?”
Dziewczyna otworzyła drzwi mocnym pchnięciem i szybkim krokiem opuściła lokal. A ja miałem już słowa do piosenki. Chłopcy byli tak zdziwieni moim zachowaniem, że przez chwilę nic nie mówili. Megan patrzyła na mnie w osłupieniu, a mnie zrobiło się głupio.
– Coś ty, do cholery, zrobił? – Travis prawie wychodził z siebie, a ja przeczesałem włosy ręką.
Nie miałem zielonego pojęcia, co we mnie wstąpiło. To było mniej więcej tak: akcja, reakcja, wybuch i proszę, Alex Morgan znowu narozrabiał. Zachowałem się jak ostatni kutas, ale strasznie wytrąciło mnie z równowagi to, że dziewczyna była zamężna. Czy miałem na coś nadzieję? Chyba nie, po prostu czasami tak mam. Mówię coś bez zastanowienia, kumple na mnie naskakują, a ja klnę pod nosem. Chyba naprawdę wstąpił we mnie diabeł. Nie miałem podstaw, by tak się zachować.
– Dobra, mam zły dzień. Przekonam ją, żeby wróciła – wymamrotałem bez ładu i poderwałem się z sofy. Zostawiłem ich wszystkich w kawiarni i wypadłem za dziewczyną na ulicę. Przez chwilę się rozglądałem, a kiedy w końcu ją dostrzegłem, szybko ruszyłem w jej stronę.Rozdział 3
Caroline
Wściekła wyszłam z kawiarni. Co za dupek. Szłam w stronę samochodu, który zaparkowałam kilka metrów dalej. Odwróciłam się i zobaczyłam, że Alex Morgan idzie za mną, a gdy przyspieszyłam kroku, on prawie biegł. Nie miałam ochoty na rozmowy z tym palantem; najlepiej, gdyby wsadził sobie swoje ego głęboko w cztery litery. Nagle przede mną stanęła jakaś dziewczyna.
– Caroline Nawrocki? – spytała, a ja zgłupiałam. Wymówienie mojego nazwiska najwyraźniej sprawiło jej trudność. Kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się szeroko. Obok mnie stanął rockman i patrzył na nas, a dziewczyna dodała: – Jestem twoją wielką fanką. Mogę prosić o autograf?
Zdziwiona wzięłam notes, który mi podała, spytałam o jej imię i się podpisałam. Byłam zaskoczona. Wprawdzie takie rzeczy zdarzały się w Polsce, a nawet tutaj, ale zazwyczaj byli to fani, którzy przyszli na spotkanie ze mną w konkretnym miejscu. Pierwszy raz zdarzyło mi się zostać zaczepioną na ulicy. Uśmiechnęłam się do niej, a ona zapytała, czy może sobie zrobić ze mną zdjęcie. Skinęłam głową i objęłam ją ramieniem, a wtedy ona dostrzegła wokalistę zespołu The Free Birds. Zrobiła wielkie oczy i zerkała to na mnie, to na niego. Jego również poprosiła do zdjęcia, a on się zgodził tym swoim tonem mówiącym „wszystko mi jedno”. Wkurzał mnie, ale uśmiechnęłam się do zdjęcia, by dziewczyna miała pamiątkę. Podziękowała nam i powiedziała, że czeka na moją kolejną książkę. Byłam zachwycona. Chociaż jeden pozytywny akcent dzisiejszego dnia. Gdy odeszła, nie zaszczyciłam Alexa ani jednym spojrzeniem i skierowałam się w stronę auta.
– No daj spokój, pogadajmy. Mogę to wytłumaczyć – rzekł, idąc za mną, a ja przymknęłam oczy i obróciłam się do niego.
– Powiedziałam już wszystko, co miałam do powiedzenia, i nie mam ochoty więcej z tobą rozmawiać. – „Idź już sobie, bo się rozpłaczę i dopiero ci nagadam”, pomyślałam w duchu, ale zebrałam się w sobie i zadarłam podbródek. „No dobra, daję mu minutę”. Stwierdziłam, że jednak jestem za dobra.
– Posłuchaj, nie wiem, co się stało, ale myślę, że możemy zacząć znajomość od nowa. – Uśmiechał się półgębkiem, impertynencko, rękę założył za głowę i podrapał się po karku.
Widziałam ten uśmiech na setkach teledysków z jego udziałem, a także na koncercie zespołu w Polsce. Na jedynym, na który się wybrałam. Wtedy byłam nim oczarowana. Teraz to się zmieniło. Pokręciłam głową. Minuta minęła, a złe pierwsze wrażenie nadal tkwiło we mnie jak cierń.
– A ja myślę, że powinieneś coś ze sobą zrobić. – Widząc jego pytające spojrzenie, dodałam: – Nie wiem, może mniej koki.
Odwróciłam się i poczułam, jak chwyta mnie za nadgarstek. Nie wytrzymałam, wyrwałam rękę. Ludzie przechodzili obok nas i widziałam ich coraz bardziej zszokowane spojrzenia. Patrzyli na Alexa, a mnie przyszedł do głowy pomysł, jak się od niego uwolnić.
– Hej, ludzie! Alex Morgan z The Free Birds rozdaje autografy!!! – krzyknęłam głośno i zarejestrowałam jego zaskoczone spojrzenie.
Oczy miał szeroko otwarte ze zdumienia i nerwowo rozglądał się na boki. Nie minęła chwila, gdy obok nas pojawiły się fanki. Miałam wrażenie, że usłyszało mnie całe Los Angeles. Uśmiechnęłam się do niego przebiegle.
– Oszalałaś? – Zmarszczył czoło, a ja się roześmiałam.
Wiedziałam, że jest sławny i rozpoznawalny, a w tej chwili znajdowaliśmy się na jednej z bardziej ruchliwych ulic Los Angeles, więc było to idealne zagranie.
– Na razie, dupku – rzuciłam na odchodnym i przepchnęłam się przez tłum.
Spojrzałam na swoje lekko zdeptane converse’y i uśmiechnęłam się do siebie. Moje auto stało zaparkowane przy krawężniku. Obejrzałam się przez ramię i zobaczyłam, że wokalistę otacza coraz większy tłum. On sam patrzył w moją stronę.
Pilotem odblokowałam zamek, szarpnięciem otworzyłam drzwi samochodu i wskoczyłam do mercedesa kabrioletu – oczywiście wypożyczonego. Uruchamiając silnik, zerknęłam we wsteczne lusterko i zobaczyłam, że Alex wciąż na mnie spoglądał. Nawet nie wysilił się na uśmiech w stronę fanów, za to ja roześmiałam się głośno, odjeżdżając w kierunku hotelu.