Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Fryderyk Wielki a Polska - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Fryderyk Wielki a Polska - ebook

Ten człowiek, który od pierwszej chwili napełnił hukiem armat i jękiem konających połowę Europy, który prowadził cztery wojny, odbył dziesięć kampanij, wydał dwadzieścia batalij, nieprzyjacielskie wojska widział w Berlinie; swoje wprowadził do Wrocławia, Pragi, Drezna; który zaczął rzemiosło jako dwudziestoletni młodzieniec i jeszcze bliski siedemdziesiątki obozował na forpocztach, ten wielki żołnierz dla Rzplitej miał tylko pokój. Jednak ten szczęśliwy żołnierz, który ugiął Austrię, zgniótł Saksonię, zgromił Rzeszę Niemiecką, Francuzom sprawił Rossbach, Rosjanom zgotował Zorndorf – Rzplitą, nie obnażając szpady, ciągle po przyjacielsku, ciągle pokojowo, w drodze spokojnej negocjacji, straszliwiej ugodził niż tamtych na polach bitew, do serca jej trafił, dobił”. Historia polska „ma z nim jeden prosty rachunek, tak prosty, że jej sądu nic zmącić nie jest w stanie. Ma do osoby jego najpierwsze, najlepsze prawo. Należy on do niej, stanowi jej własność, spod jej kompetencji wyłamać się nie może”.

Szymon Askenazy

...historia nie zna przykładu, aby jeden człowiek włożył tyle nienawiści w swój stosunek do sąsiedniego narodu, ile jej przez pół wieku wydzielił z siebie Fryderyk zwany Wielkim. Potężne nienawiści wzbierały nieraz w duszach krzywdzonych wobec zdobywców i ciemiężycieli: tak patrzał na Rzymian Hannibal czy Mitrydates, ale jeszcze głębsze, coraz głębsze uczucia nieprzyjaźni rodziły się zwłaszcza w duszach germańskich wobec krzywdzonych. Fryderyk jako niszczyciel Polski, która mu nic nigdy złego nie zrobiła, stanowi zjawisko jedyne w dziejach – i w tym znaczeniu uniwersalne. A że duch jego promieniował na swoich i obcych przez szereg pokoleń, poprzez dziesiątą granicę, że jego zasady stały się wcieleniem tego, co wiek XIX potępił, a wiek XX spróbował na nowo uświęcić, więc poruszony w tej książce temat stanowi coś więcej niż bilans krzywd, doznanych w pewnej epoce przez pewien naród: jest to przyczynek do dziejów ludzkości – i nieludzkości.

 

Władysław Konopczyński

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 97883-242-1449-5
Rozmiar pliku: 617 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

Pierw­szo­rzęd­ny te­mat le­żą­cy odło­giem. Pra­wo i obo­wią­zek pol­skiej hi­sto­rio­gra­fii. Od słod­kich słów do strasz­nych czy­nów. Ma­ło­mów­ność pru­skich Ta­cy­tów. Czas już o tym mó­wić gło­śno.

Pięć­dzie­siąt lat mi­nę­ło, jak Szy­mon Aske­na­zy in­cy­den­tal­nie wska­zał hi­sto­rio­gra­fii pol­skiej pierw­szo­rzęd­ny przed­miot do zba­da­nia, do owej chwi­li jak­by z lę­kiem i od­ra­zą omi­ja­ny.

Fry­de­ryk Wiel­ki, wiel­ki Pru­sak, wiel­ki szer­mierz: więk­szy ne­go­cja­tor, wśród pół­wie­ko­wych bli­sko za­pa­sów i za­bie­gów dla wy­wyż­sze­nia swo­ich Prus na prze­mia­ny ko­rzy­stał z uczest­nic­twa i do­świad­czył opo­ru świa­ta ca­łe­go, cały świat ko­lej­no miał za sobą i prze­ciw so­bie. Bądź w wi­do­kach spól­nych ko­rzy­ści, bądź też dla obro­ny albo od­we­tu łą­czy­ła się raz z nim, to zno­wu prze­ciw nie­mu cała nie­mal ro­dzi­na eu­ro­pej­ska: wiel­kie mo­car­stwa, aby się nie dać wy­prze­dzić ani nad­szarp­nąć, pań­stwa drob­ne i bez­bron­ne, aby się nie dać po­chło­nąć, przede wszyst­kim zaś pań­stwa ościen­ne. Z jed­nym ato­li wy­jąt­kiem. Pań­stwo ościen­ne, któ­re naj­szer­szą a naj­kruch­szą ścia­ną przy­ty­ka­ło do pru­skich ko­szar, pań­stwo ob­szer­ne, któ­re wię­cej od in­nych mia­ło do stra­ce­nia, a tak osła­bio­ne, że mia­ło do stra­ce­nia wszyst­ko — jed­nym sło­wem Rzpli­ta Pol­ska — ni­g­dy, bądź ra­zem z Fry­de­ry­kiem, bądź prze­ciw nie­mu w żad­nej nie uczest­ni­czy­ło wy­pra­wie, do żad­ne­go nie przy­stą­pi­ło so­ju­szu. Rów­nej sta­ło­ści nie do­świad­czył on wię­cej od ni­ko­go. Z jed­nej stro­ny, głów­ne­go śmier­tel­ne­go prze­ciw­ni­ka, Au­strię, na­sam­przód upo­ko­rzo­ną w wal­ce, uda­ło mu się pod ko­niec w dro­dze ukła­dów osta­tecz­nie roz­bro­ić, zde­gra­do­wać przez spól­nic­two. Z dru­giej, wcze­śniej­si albo póź­niej­si jego przy­ja­cie­le i alian­ci: Fran­cja, Ba­wa­ria, Sak­so­nia, Ho­lan­dia, Szwe­cja, An­glia i Ro­sja, wszy­scy kie­dy­kol­wiek na­le­że­li do zde­kla­ro­wa­nych wro­gów kró­la pru­skie­go.

Ina­czej Rzpli­ta Pol­ska. Ta ni­g­dy nie my­śla­ła ani mie­rzyć się, ani dzie­lić z Fry­de­ry­kiem. Ani u nie­go, ani na nim nie szu­ka­ła zy­sków. Sta­le wzglę­dem nie­go trzy­ma­ła się na sto­pie trak­ta­to­wej neu­tral­no­ści i głę­bo­kie­go po­ko­ju. To­też na­wza­jem wdzięcz­ny król pru­ski przez całe ży­cie miał dla niej li tyl­ko trak­ta­to­we bło­go­sła­wień­stwa do­bre­go są­siedz­twa. Wstę­pu­jąc na tron za­stał Pru­sy zwią­za­ne wzglę­dem Pol­ski przez trak­tat we­law­ski, byd­go­ską kon­wen­cję, gwa­ran­cje oliw­skie. Nie roz­darł tych umów mie­czem, ow­szem, przy­dał do nich nową, trak­tat war­szaw­ski, gdzie tam­te są po­wo­ła­ne, tak jak się w no­wej praw­nej po­lu­bow­nej trans­ak­cji po­wo­łu­je daw­niej­sze: i jak za­stał, tak zo­sta­wił Rzpli­tą w po­ko­ju… Przez czter­dzie­ści sześć lat pa­no­wa­nia ani razu prze­ciw Pol­sce nie do­by­wa orę­ża. Ten czło­wiek, któ­ry od pierw­szej chwi­li na­peł­nił hu­kiem ar­mat i ję­kiem ko­na­ją­cych po­ło­wę Eu­ro­py, któ­ry pro­wa­dził czte­ry woj­ny, od­był dzie­sięć kam­pa­nij, wy­dał dwa­dzie­ścia ba­ta­lij, nie­przy­ja­ciel­skie woj­ska wi­dział w Ber­li­nie; swo­je wpro­wa­dził do Wro­cła­wia, Pra­gi, Dre­zna; któ­ry za­czął rze­mio­sło jako dwu­dzie­sto­let­ni mło­dzie­niec i jesz­cze bli­ski sie­dem­dzie­siąt­ki obo­zo­wał na for­pocz­tach, ten wiel­ki żoł­nierz dla Rzpli­tej miał tyl­ko po­kój. Jed­nak ten szczę­śli­wy żoł­nierz, któ­ry ugiął Au­strię, zgniótł Sak­so­nię, zgro­mił Rze­szę Nie­miec­ką, Fran­cu­zom spra­wił Ross­bach, Ro­sja­nom zgo­to­wał Zorn­dorf — Rzpli­tą, nie ob­na­ża­jąc szpa­dy, cią­gle po przy­ja­ciel­sku, cią­gle po­ko­jo­wo, w dro­dze spo­koj­nej ne­go­cja­cji, strasz­li­wiej ugo­dził niż tam­tych na po­lach bi­tew, do ser­ca jej tra­fił, do­bił.

Hi­sto­ria pol­ska

ma z nim je­den pro­sty ra­chu­nek, tak pro­sty, że jej sądu nic zmą­cić nie jest w sta­nie. Ma do oso­by jego naj­pierw­sze, naj­lep­sze pra­wo. Na­le­ży on do niej, sta­no­wi jej wła­sność, spod jej kom­pe­ten­cji wy­ła­mać się nie może.

Do tych kla­sycz­nie pro­stych a nie­zrów­na­nie moc­nych słów zmar­łe­go mi­strza hi­sto­rii dy­plo­ma­tycz­nej niech nam wol­no bę­dzie do­dać sub spe­cie r. 1946 kil­ka wła­snych uwag ogól­nych.

Dzie­je peł­ne są walk mię­dzy na­ro­da­mi i pań­stwa­mi, walk mniej lub wię­cej ra­cjo­nal­nych, nie­unik­nio­nych, bar­ba­rzyń­skich lub szla­chet­nych, któ­rych źró­dłem by­wa­ła jed­no­stron­na lub dwu­stron­na dąż­ność na­past­ni­cza. Przy­sło­wia lu­do­we świad­czą, że o cu­dzo­ziem­cach wię­cej jest do po­wie­dze­nia złe­go niż do­bre­go; szcze­re sym­pa­tie i czy­ny al­tru­istycz­ne sta­no­wią mię­dzy na­ro­da­mi wy­jąt­ki, re­gu­łą jest ego­izm, nie­chęć, za­zdro­sna od­por­ność. W każ­dym wie­ku tra­fiał się ja­kiś ma­rzy­ciel — Mi­ko­łaj z Kuzy, Sul­ly, Lesz­czyń­ski czy Sa­int-Pier­re, Kant czy Wil­son, co szedł mię­dzy ludy z ga­łąz­ką oliw­ną gło­sić po­kój świa­to­wy, nie­kie­dy szedł jak Wol­ter z ró­zgą, aby nią siec (w Kan­dy­dzie) za­gry­za­ją­cych się na­wza­jem „Awa­rów” i „Buł­ga­rów” — a woj­ny, jak wy­bu­chy wul­ka­nów, po­wta­rza­ły się z nie­ubła­ga­ną pe­rio­dycz­no­ścią.

Tak, ale co in­ne­go woj­na, a co in­ne­go na­ro­do­żer­stwo. Nie każ­da woj­na dąży do za­gła­dy stro­ny po­ko­na­nej; moż­na nisz­czyć obce ple­mię tak­że bez woj­ny. Otóż hi­sto­ria nie zna przy­kła­du, aby je­den czło­wiek wło­żył tyle nie­na­wi­ści w swój sto­su­nek do są­sied­nie­go na­ro­du, ile jej przez pół wie­ku wy­dzie­lił z sie­bie Fry­de­ryk zwa­ny Wiel­kim. Po­tęż­ne nie­na­wi­ści wzbie­ra­ły nie­raz w du­szach krzyw­dzo­nych wo­bec zdo­byw­ców i cie­mię­ży­cie­li: tak pa­trzał na Rzy­mian Han­ni­bal czy Mi­try­da­tes, ale jesz­cze głęb­sze, co­raz głęb­sze uczu­cia nie­przy­jaź­ni ro­dzi­ły się zwłasz­cza w du­szach ger­mań­skich wo­bec krzyw­dzo­nych. Fry­de­ryk jako nisz­czy­ciel Pol­ski, któ­ra mu nic ni­g­dy złe­go nie zro­bi­ła, sta­no­wi zja­wi­sko je­dy­ne w dzie­jach — i w tym zna­cze­niu uni­wer­sal­ne. A że duch jego pro­mie­nio­wał na swo­ich i ob­cych przez sze­reg po­ko­leń, po­przez dzie­sią­tą gra­ni­cę, że jego za­sa­dy sta­ły się wcie­le­niem tego, co wiek XIX po­tę­pił, a wiek XX spró­bo­wał na nowo uświę­cić, więc po­ru­szo­ny w tej książ­ce te­mat sta­no­wi coś wię­cej niż bi­lans krzywd, do­zna­nych w pew­nej epo­ce przez pe­wien na­ród: jest to przy­czy­nek do dzie­jów ludz­ko­ści — i nie­ludz­ko­ści.

W za­się­gu roz­ka­zów fi­lo­zo­fa z Sans-So­uci cho­wał się w Kró­lew­cu inny fi­lo­zof, Im­ma­nu­el Kant, któ­ry sfor­mu­ło­wał je­den ze swych na­czel­nych im­pe­ra­ty­wów na­stę­pu­ją­co: „Dzia­łaj w ten spo­sób, aby czło­wie­czeń­stwo w ja­kiej­kol­wiek po­sta­ci sta­no­wi­ło dla cie­bie za­wsze cel a nie śro­dek”. Dla Fry­de­ry­ka czło­wie­czeń­stwo jako cel nie ist­nia­ło — ist­nia­ła po­tę­ga Prus, tj. domu bran­den­bur­skie­go, jej słu­żyć mia­ły świa­do­mie i bez­wied­nie inne pań­stwa i na­ro­dy. Na­ród pol­ski miał mu słu­żyć jak sta­do ba­ra­nów, aby po speł­nie­niu tej mi­sji stać się na­wo­zem pod inną, war­to­ściow­szą rasę. Lecz że ten na­ród był na ra­zie dwa­kroć licz­niej­szy, re­pre­zen­to­wał znacz­ną siłę ma­te­rial­ną i uta­jo­ne nie­po­śled­nie war­to­ści du­cho­we, więc do zni­we­cze­nia go użył Ho­hen­zol­lern ca­łe­go ar­se­na­łu środ­ków. Wma­wiał on pu­blicz­no­ści, że po­li­ty­ka za­sa­dza się nie na ukła­da­niu i prze­pro­wa­dza­niu roz­le­głych pla­nów, lecz na chwy­ta­niu przy­pad­ko­wych ko­niunk­tur: re­cep­ta do­bra na uży­tek pro­pa­gan­do­wy, dla my­dle­nia lu­dziom oczu, aby part­ne­rzy nie pa­trze­li gra­czo­wi na ręce! Ale w sto­sun­ku do Pol­ski Fry­de­ryk nie prak­ty­ko­wał by­naj­mniej tej za­sa­dy. Tam wszyst­ko było ce­lo­we, pla­no­we, ob­li­czo­ne. A pierw­szym prze­pi­sem tej prze­wi­du­ją­cej po­li­ty­ki było nie zde­ma­sko­wać się przed­wcze­śnie, uda­wać przy­ja­cie­la do ostat­niej chwi­li, kie­dy przyj­dzie czas na użą­dle­nie ofia­ry. Trzy­dzie­ści lat przy­go­to­wa­nia, dwa­dzie­ścia lat do­ko­na­nia. Trzy­dzie­ści lat słod­kich słów, dwa­dzie­ścia lat strasz­nych czy­nów — oto ogól­ny roz­kład na­sze­go te­ma­tu.

Rzecz wszak­że ude­rza­ją­ca — nikt do­tych­czas przed­mio­tu tego nie opra­co­wał. Nie ma o Fry­de­ry­ku i Pol­sce ani książ­ki, ani na­wet krót­kiej roz­pra­wy. Nie usłu­cha­li we­zwa­nia Aske­na­ze­go hi­sto­ry­cy pol­scy, nie spró­bo­wa­li ich wy­prze­dzić cu­dzo­ziem­scy. Ba­da­cze nie­miec­cy na­pi­sa­li o Fry­de­ry­ku dużą bi­blio­te­kę, ale o jego trak­to­wa­niu spraw pol­skich jest w tym ogro­mie nie­pro­por­cjo­nal­nie mało. Stan­dard work tej li­te­ra­tu­ry Ge­schich­te Frie­drichs des Gros­sen Re­in­hol­da Ko­se­ra prze­śli­zgu­je się lek­ko nad fak­ta­mi, o któ­rych mowa bę­dzie po­ni­żej (choć au­tor, jako na­czel­ny dy­rek­tor pru­skich ar­chi­wów, miał do tych wszyst­kich taj­ni­ków ła­twy do­stęp), jak­by w hi­sto­rii obo­wią­zy­wa­ła re­gu­ła: de mor­tu­is ni­hil albo qu­ie­ta non mo­ve­re.

Czy­tel­ni­kom an­glo­sa­skim Fry­de­ryk jest zna­ny we wła­snym, ory­gi­nal­nym uję­ciu. Lord Ma­cau­lay po­świę­cił mu świet­ny szkic, się­ga­ją­cy jed­nak tyl­ko koń­ca woj­ny sied­mio­let­niej (bo tyle obej­mo­wa­ło oma­wia­ne prze­zeń kry­tycz­nie dzie­ło Preus­sa). Tho­mas Car­ly­le roz­wał­ko­wał swo­je he­ro­jo­chwal­stwo na dzie­sięć to­mów, choć nie po­sia­dał do du­szy bo­ha­te­ra je­dy­ne­go wła­ści­we­go klu­cza: jego po­li­tycz­nej ko­re­spon­den­cji. Ame­ry­ka­nin Tut­tle ba­dał źró­dło­wo tyl­ko 16 lat przed woj­ną sied­mio­let­nią. Pan W. F. Red­da­way z Cam­brid­ge dał syl­wet­kę ca­ło­ści, da­le­ką od car­ly­li­zmu, ale i on, choć kom­pe­tent­ny do ba­da­nia rze­czy wschod­nio- i pół­noc­no­eu­ro­pej­skich, nad wie­lu prze­ja­wa­mi pol­skiej po­li­ty­ki kró­la prze­szedł po­bież­nie.

Dziś wy­daw­nic­twa źró­dło­we do tej epo­ki są już o tyle kom­plet­ne, a po­szu­ki­wa­nia ar­chi­wal­ne zwłasz­cza przed woj­ną świa­to­wą wy­do­by­ły na wierzch tyle istot­nych in­for­ma­cji, że na­uka pol­ska może po­ku­sić się o re­ali­za­cję swe­go „pra­wa”. Jak się z tego za­da­nia wy­wią­za­ła, czy­tel­nik osą­dzi. Śmie­my bądź co bądź wy­ra­zić na­dzie­ję, że je­że­li rze­czy­wi­ście dla ger­ma­ni­zmu naj­waż­niej­szą rze­czą, waż­niej­szą niż wy­ła­nia­nie ta­kich po­tęg du­cho­wych jak Go­ethe lub Kant, było zdo­by­wa­nie no­wej zie­mi dla nie­miec­kie­go ludu, to chy­ba nie­miec­cy dzie­jo­pi­so­wie przyj­mą ten wi­ze­ru­nek wiel­kie­go nisz­czy­cie­la pol­sko­ści — bez obu­rze­nia.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: