Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Galiciana: kilka obrazków z pierwszych lat historyi galicyjskiej - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Galiciana: kilka obrazków z pierwszych lat historyi galicyjskiej - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 258 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Kil­ka ob­raz­ków z pierw­szych lat hi­sto­ryi ga­li­cyj­skiej przez

Wła­dy­sła­wa Ło­ziń­skie­go

We Lwo­wie

Na­kła­dem Ka­ro­la Wil­da

1872.

Pierw­sze lata po­roz­bio­ro­we nie­mal zu­peł­nie nie­zna­ne są dzi­siej­sze­mu po­ko­le­niu. Hi­sto­rya pi­sa­na pro­wa­dzi czer­wo­ną nić swej opo­wie­ści o ostat­nich wy­pad­kach pu­blicz­nych w Pol­sce do wiel­kiej ka­ta­stro­fy upad­ku i tu ją ury­wa, za­sła­nia­jąc oczy przed wi­do­kiem opła­ka­nych lo­sów, któ­re po strasz­li­wem roz­bi­ciu prze­cho­dzić mu­sia­ła każ­da z trzech czę­ści roz­szar­pa­nej zie­mi oj­czy­stej. Naj­wię­cej jesz­cze mamy wia­do­mo­ści o tych zie­miach, któ­re otrzy­ma­ły póź­niej na­zwę Kró­le­stwa Kon­gre­so­we­go, naj­mniej zaś a pra­wie nic nie wie­my o pierw­szych ko­le­jach po­roz­bio­ro­wych Ga­li­cyi.

W żad­nem z dzieł na­szych hi­sto­rycz­nych, trak­tu­ją­cych o ostat­nich la­tach XVIII stu­le­cia, w żad­nem z tych na­wet któ­re spe­cy­al­nie zaj­mu­ją się dzie­ja­mi po­roz­bio­ro­we­mi, nie znaj­du­je­my do­kład­ne­go, na szcze­gó­łach opar­te­go skre­śle­nia sta­nu Ga­li­cyi w naj­pierw­szych la­tach jej "re­win­dy­ka­cyj­ne­go" ist­nie­nia.

Nie­osza­co­wa­ny ma­te­ry­ał do smut­nej a cha­otycz­nej hi­sto­ryi tej pro­win­cyi za­wie­ra­ła w so­bie tra­dy­cyj­ną opo­wieść na­szych dzia­dów, ale nie­ste­ty wą­tek jej za­gi­nął już dzi­siaj. Owe nie­sły­cha­nie cha­rak­te­ry­stycz­ne i cie­ka­we po­da­nia z pierw­szych chwil go­spo­dar­stwa nie­miec­kie­go w tej czę­ści Pol­ski, przez ni­ko­go nie­prze­cho­wa­ne w pa­mię­ci a nie spi­sa­ne nig­dy, po­szły do gro­bu wraz z świad­ka­mi smut­ne­go roz­bi­cia. To, co zo­sta­ło a przy­stęp­nem jest dla cie­ka­wych, skła­da się z kil­ku wzmia­nek pa­mięt­ni­ko­wych, z za­pi­sków ja­kie­goś nu­dzą­ce­go się szlach­ci­ca, jak np. pana Ewa­ry­sta Ku­ro­pat­nic­kie­go, Kasz­te­la­na Bełz­kie­go, z drob­nych szcze­gó­łów roz­rzu­co­nych po rap­tu­la­rzach i Si­lvae re­rum, da­lej z Pil­le­row­skie­go In­tel­li­gen­zblat­tu, z ol­brzy­mie­go sto­su Ge­setz­sam­m­lun­gu, a w koń­cu z nie­licz­nych, szczę­śli­wym ja­kimś tra­fem za­cho­wa­nych lub sko­pio­wa­nych ak­tów mi­ni­ste­ry­al­nych i gu­ber­nial­nych, któ­re nie­wia­do­mą dro­gą do­sta­ły się do nie­któ­rych na­szych zbio­rów pu­blicz­nych.

Sto lat wła­śnie mija, od­kąd w licz­bę pro­win­cyj au­stry­ac­kich we­szła pod ty­tu­łem Kró­lestw Ga­li­cyi i Lo­do­me­ryi na­sza pro­win­cya, bied­na ofia­ra naj­roz­ma­it­szych eks­pe­ry­men­tów bió­ro­kra­tycz­nych, o któ­rej pi­sał współ­cze­sny jej po­wsta­niu Kar­piń­ski:

Po we­so­łej w Pol­sce chwi­li

Ju­że­śmy pra­wie wkro­czy­li

W kraj, gdzie śmiać się za­po­mnia­no,

I gdzie pła­kać za­ka­za­no!

W kraj peł­ny uni­wer­sa­łów,

Wiecz­nych praw­nych fol­ja­łów

I kur­so­ryj, in­struk­ta­rzów,

Ostrze­żeń i cyr­ku­la­rzów.

I wła­śnie po stu la­tach, z tej tyl­ko pi­sa­nej pla­gi, na któ­rą się zży­ma au­tor sie­la­nek, z tego bez­li­ku biu­ro­kra­tycz­nych ak­tów, moż­na wy­ro­bić so­bie ja­kie ta­kie wy­obra­że­nie o po­cząt­kach ga­li­cyj­skiej hi­sto­ryi.

Może kto ob­da­rzy nas kie­dyś zu­peł­ną hi­sto­ryą tej pro­win­cyi pol­skiej, hi­sto­ryą, któ­ra w wy­so­kim stop­niu by­ła­by cie­ka­wą i po­ucza­ją­cą, bo ob­ję­ła­by ob­raz cięż­kiej wal­ki o byt, o ide­ję pol­ską, o za­cho­wa­nie na­ro­do­we­go cha­rak­te­ru przed prze­waż­nym na­ci­skiem naj­nie­przy­jaź­niej­szych nie­kie­dy wpły­wów – ja po­prze­sta­ję tyl­ko na kil­ku po­mniej­szych ob­raz­kach, któ­re dziś wła­śnie, kie­dy do­cze­ka­li­śmy się smut­nej stu­let­niej rocz­ni­cy upad­ku, nie będą może obo­jęt­ne dla pu­blicz­no­ści.

W Grud­niu 1871 r.

Au­tor.HOM­MA­GIUM.

W pierw­szych dniach grud­nia roku 1773 szlach­ta Ga­li­cji "re­win­dy­ko­wa­nej", któ­ra w owym cza­sie za­le­d­wie-mia­ła rok ist­nie­nia, we wszyst­kich oko­li­cach kra­ju dą­ży­ła do miast dys­tryk­to­wych, do­kąd za­we­zwa­li ją pod wszel­kie­mi moż­li­we­mi ry­go­ra­mi pa­no­wie dy­rek­to­ro­wie.

Nie była to nie­ste­ty po­dróż we­so­ła. Nie gło­śno, but­nie i bun­dziucz­no, z gę­stą miną i sza­blą przy pa­sie, jak tak nie­daw­no jesz­cze na ostat­nie sej­mi­ki, ale milcz­kiem, po­sęp­nie i z cięż­kim fra­sun­kiem w ser­cu od­by­wa­ła ją szlach­ta, wczo­raj jesz­cze wol­na i pol­ska, dziś ga­li­cyj­ska… Nie od­by­wa­no też po­dró­ży tej z wła­snej ocho­ty i dla pięk­nych oczu Niem­ca, któ­ry się zwał c… k. Di­stricts-Dy­rek­to­rem, ale z gorz­kiej ko­niecz­no­ści.

Na kil­ka dni przed­tem zja­wił się w każ­dym dwo­rze i dwor­ku szla­chec­kim woź­ny dys­tryk­to­wy i wrę­czał pi­smo zło­wro­gie, a w pi­śmie tem od­wo­ły­wa­li się Niem­cy na tu­zin pa­ten­tów i pół tu­zi­na cyr­ku­la­rzy, na­ka­zu­jąc, aby na dzień ozna­czo­ny

"pan Po­lak" sta­wił się nie­ochyb­nie do dys­tryk­tu, jeź­li mu miła kie­szeń i spo­kój do­mo­wy.

Pod­czas gdy tak bied­na szlach­ta z kwa­śną miną wy­bie­ra­ła się w dro­gę, pan Di­stricts-dy­rek­tor nie próż­no­wał tak­że. Nie dość, że Niem­czy­nie pal­ce po­pu­chły od nie­skoń­czo­nej pi­sa­ni­ny, nad któ­rą kil­ka­na­ście dni przed­tem sie­dział, ale nad­to te­raz, w sa­mem ocze­ki­wa­niu pa­nów szlach­ty, nie mało miał do czy­nie­nia.

Zjazd był waż­ny i wy­ma­gał nad­zwy­czaj­nych przy­go­to­wań. Pan Di­stricts-dy­rek­tor ka­zał się gła­dziut­ko ogo­lić, wy­pu­dro­wał prze­pysz­nie pe­ru­kę i har­cop sple­cio­ny świą­tecz­ną prze­wią­zał wstą­żecz­ką, ubrał się w dłu­gi frak mun­du­ro­wy i ćwi­czył się dzień cały w ukła­da­niu twa­rzy w naj­po­waż­niej­sze, naj­uro­czyst­sze fał­dy, ja­kich kie­dy­kol­wiek wy­ma­gać mo­gła die k… k. Amt­smie­ne.

Tym­cza­sem bu­dy­nek urzę­do­wy myto za­wzię­cie, a dwu­gło­we­go orła, któ­ry nad nim czar­ne roz­po­ście­rał skrzy­dła, stro­jo­no w zie­lo­ną cho­inę. Co wię­cej, pan Di­stricts-dy­rek­tor po raz pierw­szy zmu­szo­nym był wy­py­ty­wać się pil­nie, ja­kie wina szlach­ta jego dys­tryk­tu pija naj­chęt­niej, i ja­kie po­tra­wy naj­mil­sze są "re­win­dy­ko­wa­ne­mu'' pol­skie­mu żo­łąd­ko­wi? Zgo­ła uro­czy­stość wiel­ka mia­ła się od­być w sto­li­cy dys­tryk­tu.

Uro­czy­sto­ścią tą był wy­bór de­pu­ta­tów do zło­że­nia przy­się­gi wier­no­ści pod­dań­czej, alias "Hom­ma­gium" alias "Eid der Unter­thans – und Ba­sal­len Treue".

Choć jej grzecz­ne przy­ję­cie zgo­to­wa­no i jeść na­wet dać mia­no, wie­dzia­ła szlach­ta, że cze­ka ją póź­niej – smut­na bar­dzo, czyn­ność. Za­bór, z po­cząt­ku kor­do­nem tyl­ko upo­zo­ro­wa­ny, póź­niej na ty­tu­łach ko­ro­ny wę­gier­skiej opar­ty i pięk­nie "re­win­dy­ka­cją" ochrzczo­ny, miał te­raz otrzy­mać ostat­nią sank­cję, bo sank­cję sa­me­go ludu. Ga­li­cja mia­ła skła­dać hołd pod­dań­stwa au­str­jac­kim rzą­dom – a to co się wła­śnie mia­ło od­być w dys­tryk­to­wem mie­ście, było pierw­szym ak­tem ca­łe­go ce­re­mon­ja­łu.

Nie wąt­pię, że nie będą dziś obo­jęt­ne szcze­gó­ły tego aktu, któ­rym pro­win­cja na­sza, mia­no­wa­na kró­le­stwem Ga­li­cji i Lo­do­mer­ji, znie­wo­lo­ną zo­sta­ła zło­żyć przy­się­gę wier­no­ści no­wym rzą­dom. Szcze­gó­ły te nie są zna­ne, a są tem cie­kaw­sze, że na urzę­do­wych wy­łącz­nie da­tach opar­te.

Rząd au­str­jac­ki za­mie­rzał pier­wot­nie za­raz po fak­tycz­nem za­ję­ciu dzi­siej­szej Ga­li­cji na­ka­zać miesz­kań­com jej zło­że­nie przy­się­gi wier­no­ści i pod­dań­stwa. Bez­po­śred­nio po fi­zycz­nem ob­ję­ciu kra­ju, mia­ło na­stą­pić ob­ję­cie jego mo­ral­ne. Prze­ciw temu pla­no­wi pod­nio­sły się ato­li gło­sy w ło­nie sa­me­go rzą­du. Zło­żo­no ko­mi­sję i po­sta­wio­no jej py­ta­nie, czy­li nie wy­pa­da wy­ma­gać przy­się­gi na­tych­miast, na któ­re to py­ta­nie od­po­wie­dzia­no prze­czą­co.

"Py­ta­nie to – mówi "der al­le­run­ter­thänig­ste Be­richt" de dat­to 6. Sept. 1772… – py­ta­nie to ma waż­ne po­wo­dy za sobą i prze­ciw so­bie. Za sobą ma wie­le przy­kła­dów, któ­re do­wo­dzą, że przy wie­lu po­dob­nych spo­sob­no­ściach hołd po­łą­czo­ny był na­tych­miast z ob­ję­ciem w po­sia­da­nie. Prze­ciw so­bie ma zaś tę waż­ną wąt­pli­wość, że się tym spo­so­bem pod­da­nych, nie uwol­nio­nych jesz­cze od daw­nych swych po­win­no­ści przez po­przed­nie­go mo­nar­chę, fak­tycz­nie do per­ju­rium zmu­sza, i że taki przy­mu­so­wy, krzy­wo­przy­sięż­ny hołd (eine sol­che ge­zwun­ge­ne, me­ine­idi­ge Pflicht) we­dług wszel­kie­go pra­wa, żad­ne­go obo­wiąz­ku su­mie­nia za sobą po­cią­gać nie może, na czem prze­cież wła­ści­wie i głów­nie sku­tek przy­się­gi po­le­ga; że za­tem tym spo­so­bem po­peł­nia­ło­by się czyn, waż­ne wąt­pli­wo­ści na­strę­cza­ją­cy, nie osią­ga­jąc mimo to celu ta­kie­go czy­nu" (1)

Je­że­li jed­nak bez­po­śred­nie wy­ma­ga­nie hoł­du wier­no­ści i pod­dań­stwa wy­wo­ła­ło ta­kie skru­pu­ły, po­my­śla­no póź­niej o tem, aby od­ro­cze­nie tego hoł­du nie było prze­szko­dą w fak­tycz­nem roz­go­spo­da­ro­wa­niu się w za­bra­nych zie­miach. "Oprócz tego – ro­zu­mu­je da­lej spra­woz­da­nie cy­to­wa­ne po­wy­żej – nie jest hołd tak samo jak ko­ro­na­cja żad­ną esen­cjo­nal­ną czę­ścią (kein es­sen­tie­les Stück) do ugrun­to­wa­nia z jed­nej stro­ny wła­dzy, z dru­giej zaś stro­ny, pod­dań­czej ule­gło­ści (der unter­thäni­gen Unter­wür­sig­ke­it). Hołd taki jest tyl­ko jej sym­bo­lem i ze­wnętrz­nem po­twier­dze­niem. Z cze­go wy­pły­wa, że wszyst­kie acta su­pre­mi do­mi­nii i udziel­ne­go zwierzch­nic­twa wy­ko­ny­wa­ne być mogą tak przed hoł­dem, jak po nim, za­tem zda­je się, iż nie ist­nie­je przy­czy­na, któ­ra­by wy­ma­ga­ła spiesz­ne­go zło­że­nia rze­czo­ne­go hom­ma­gium." (2)

Rząd przy­chy­lił się do tych ar­gu­men­tów, i dla tego też, nie cze­ka­jąc przy­się­gi wier­no­ści, roz­go­spo­da­ro­wa­no się wy­god­nie w no­wej pro­win­cji. Do­pie­ro, gdy wła­dza rzą­dów au­stry­ac­kich fak­tycz­nie we­szła w ży­cie, gdy p… gu­ber­nial­rath Ko­czian zor­ga­ni­zo­wał ad­mi­ni­stra­cyę i po­za­pro­wa­dzał dys­tryk­ty i ka­pi­ta­na­ty, wzię­to się do urzą­dze­nia hom­ma­gium. Z in­struk­cyi, udzie­lo­nej w tym celu dnia 18. li­sto­pa­da 1773 r. dy­rek­to­rom dys­tryk­tów, (3) i z dru­ko­wa­nych pa­ten­tów, da­dzą się ze­brać na­stę­pu­ją­ce szcze­gó­ły tej czyn­no­ści:

Na ter­min hoł­dow­ni­czej przy­się­gi ozna­czo­no dla kra­ju dzień 29. grud­nia rok 1773. Akt cały od­by­wał się kla­sa­mi. Klas usta­no­wio­no pięć:

1) Kler (re­gu­la­ris i sa­ecu­la­ris).

2) Szlach­ta, mia­no­wi­cie po­sses­sio­na­ta.

3) Mia­sta.

4) Mia­stecz­ka i wsie.

5) Gmi­ny ży­dow­skie.

Wszyst­kie te wy­li­czo­ne kla­sy skła­dać mia­ły przy­się­gę (den Eid der Ba­sal­len – und Unter­than-Treue) jed­ne­go i tego sa­me­go dnia, czę­ścią we Lwo­wie, czę­ścią po dys­tryk­tach. Na­przód już tedy spo­rzą­dzi­li dy­rek­to­ro­wie dys­tryk­tów do­kład­ne spi­sy szlach­ty, du­cho­wień­stwa, miast, wsi i ka­ha­łów ży­dow­skich. Pa­tent ce­sar­ski, wy­da­ny w spra­wie skła­da­nia przy­się­gi, roz­rzu­co­no w nie­zli­czo­nych eg­zem­pla­rzach po kra­ju, roz­le­pio­no po miej­scach pu­blicz­nych, gło­szo­no po urzę­dach i z am­bon ko­ściel­nych.

Co do du­cho­wień­stwa trzy­ma­no się na­stę­pu­ją­cej re­gu­ły: Zna­ko­mit­si dy­gni­ta­rze ko­ściel­ni, do któ­rych li­czo­no ar­cy­bi­sku­pów, bi­sku­pów, pra­ła­tów, dzie­ka­nów ka­pi­tul­nych, opa­tów, pro­win­cja­łów za­kon­nych i peł­no­moc­ni­ków za­ko­nów żeń­skich, skła­da­li przy­się­gę wier­no­ści za sie­bie i za wszyst­kich swo­ich pod­wład­nych we Lwo­wie. Bi­sku­pi, któ­rzy mie­li sie­dzi­bę swo­ją poza gra­ni­ca­mi Ga­li­cji, a któ­rych dy­ece­zyą czę­ścią do Ga­li­cji na­le­ża­ła., byli wol­ni od obo­wiąz­ku przy­się­gi. Za to jed­nak du­chow­ni ga­li­cyj­skiej czę­ści ich dy­ece­zji skła­da­li przy­się­gę u dy­rek­to­ra swe­go dys­tryk­tu, i pod­pi­sy­wa­li ją nad­to de in­di­vi­duo in in­di­vi­du­um, jak tego in­struk­cya wy­ma­ga­ła.

Po­nie­waż głów­ną tre­ścią tego wspo­mnie­nia jest akt przy­się­gi, zło­żo­nej przez szlach­tę, a za­tem, aby nie prze­ry­wać dal­sze­go toku opo­wia­da­nia, rzu­ci­my za­raz na­tem miej­scu kil­ka szcze­gó­łów co do spo­so­bu, w jaki skła­da­ły hołd wier­no­ści i pod­dań­stwa mia­sta, mia­stecz­ka, wsie i ka­ha­ły ży­dow­skie.

W dzień ozna­czo­ny, któ­rym, jak to już wie­my, był dzień 29. grud­nia, zbie­ra­ły się gmi­ny nie w mie­ście dys­tryk­to­wem, ale w naj­bliż­szem miej­scu, ku temu wy­god­nem. Spę­dza­no tedy całe gmi­ny na ozna­czo­ne miej­sca, nie czy­niąc żad­ne­go wy­jąt­ku, gdyż in­struk­cja wy­raź­nie opie­wa­ła: alle Mit – glie­der der Ge­me­in­de ohne Au­snah­me, ohne auch noch das min­de­ste In­di­vi­du­um zu über­ge­hen.

Prze­ło­że­ni gmin miej­skich i man­da­tar­ju­sze prze­wod­ni­czy­li tym zgro­ma­dze­niom. Przy­się­gę po­prze­dza­ła prze­mo­wa do ludu, w któ­rej pod­no­szo­no zna­cze­nie aktu i strasz­li­we­mi bar­wa­mi ma­lo­wa­no zgub­ne skut­ki nie­wier­no­ści. In­struk­cya, wy­da­na do dy­rek­to­rów dys­tryk­tu na­ka­zu­je, aby zgro­ma­dzo­nym oświad­czo­no: Die Ber­bin­dung des Unter­thans ge­gen se­inen Lan­des­für­sten ist eine ohnver­brüchli­che und theu­ere Pflicht, die nicht ohne die größte Be­le­idi­gung Got­tes, der in der Clau­sel der Eides­for­mel zum Zeu­gen an­ge­ru­fen wird, noch ohne Ber­let­zung der na­tür­li­chen Pflich­ten über­tre­ten wer­den kann der also da­wi­der han­delt, be­ge­het das ve­rab­scheu­en­de La­ster des Me­ine­ides, und ver­wir­ket den Ber­lust Hab' und Gut's, auch nach Umstän­den se­iner Le­bens selb­stens..

Gdy w myśl tej for­muł­ki prze­mó­wio­no już do ludu, wła­ści­cie­le wsi sami lub ich man­da­tar­ju­sze od­czy­ty­wa­li rotę przy­się­gi, a tłum po­wta­rzał, pod­nió­sł­szy pra­wą rękę do góry. Dla or­mian i ży­dów ko­niec roty był od­po­wied­nio zmie­nio­ny. Na­stęp­nie z od­by­te­go aktu spi­sy­wał się do­ku­ment, któ­ry pod­pi­sy­wa­li wła­ści­cie­le wsi lub ich man­da­tar­ju­sze, i trzech naj­star­szych kmie­ci z gro­ma­dy. Do­ku­men­ta ta­kie od­sy­ła­no do Wied­nia, da­mit – jak się wy­ra­ża in­struk­cya – sol­che zu unver­ge­ßli­chen An­den­ken und Be­we­is der Pflicht der ga­li­zi­schen Unter­tha­nen ans­be­hal­ten wer­den kön­nen.

Po­wróć­my te­raz do od­świe­żo­ne­go, wy­my­te­go i przy­stro­jo­ne­go świą­tecz­nie gma­chu dys­tryk­to­we­go, do pana dys­trykts­dy­rek­to­ra, opa­trzo­ne­go w wszyst­kie wi­do­me ozna­ki swej c… k… god­no­ści, i do szlach­ty, zgro­ma­dzo­nej na wy­bór de­pu­ta­tów. Pier­wot­nie rząd za­mie­rzał zwo­łać wszyst­ką szlach­tę osia­dłą do Lwo­wa i tu od niej ode­brać przy­się­gę. Oba­wia­no się jed­nak nie tyl­ko kosz­tów, ale i sa­me­go zjaz­du tylu ty­się­cy szlach­ty, peł­nej jesz­cze ani­mu­szu, buty i żalu za utra­co­ną oj­czy­zną – i dla tego też od­stą­pio­no od tego za­mia­ru, a akt ho­ma­gial­ny od­by­wał się w ten spo­sób, że szlach­ta, zgro­ma­dzo­na po dys­tryk­tach, wy­bie­ra­ła dwóch de­pu­ta­tów. Ci de­pu­ta­ci dys­tryk­to­wi zjeż­dża­li się w cyr­ku­le i z łona swe­go wy­bie­ra­li zno­wu sze­ściu de­pu­ta­tów, któ­rzy już wprost uda­wa­li się do Lwo­wa i tam imie­niem Ga­li­cji skła­da­li przy­się­gę pod­dań­stwa i wier­no­ści.

Przy­znać na­le­ży Niem­com, że ob­my­śla­jąc całą tę ce­re­mo­nię, usi­ło­wa­li uwzględ­niać zwy­cza­je a na­wet sła­bost­ki szlach­ty. Czy­ni­li to głów­nie w wła­snym in­te­re­sie, oba­wia­jąc się dać po­wód do zajść burz­li­wych. Dy­rek­to­ro­wie dys­tryk­tów i ka­pi­ta­no­wie cyr­ku­ła­mi mie­li na­kaz trak­to­wać tego dnia zgro­ma­dzo­ną szlach­tę z naj­słod­szą grzecz­no­ścią – a aby nie wy­wo­łać wa­śni sej­mi­ko­wej mię­dzy sa­my­miż człon­ka­mi zjaz­du, nie za­po­mnia­no na­wet o drob­nych rze­czach for­my. I tak n… p… za­ka­za­no dy­rek­to­rom dys­tryk­tów od­bie­rać od szlach­ty gło­sy we­dług abe­ca­dło­we­go po­rząd­ku imion, za­pew­ne w prze­wi­dy­wa­niu, że mo­gło­by to dać po­wód do nie­jed­nej ura­zy. We­dług stop­nia dy­gni­tarstw pol­skich nie wol­no było gło­so­wać, bo nowy rząd dy­gni­tarstw tych nie uzna­wał; ka­za­no tedy roz­strzy­gać lo­so­wi. W dwo­ja­ki spo­sób od­by­wa­ło się tedy gło­so­wa­nie, albo szlach­ta wo­to­wa­ła kart­ka­mi, albo też każ­dy szlach­cic rzu­cał kart­kę z swem imie­niem do urny, a na­stęp­nie urzęd­nik dys­tryk­to­wy wyj­mo­wał kart­kę po kart­ce i po­rząd­kiem tak wy­lo­so­wa­nych imion szlach­ta gło­so­wa­ła ust­nie.

Nim ato­li od­był się taki wy­bór de­pu­ta­tów, miał p… dy­rek­tor mowę do szlach­ty. W naj­ob­szer­niej­szym po­ko­ju dys­tryk­to­we­go za­bu­do­wa­nia umiesz­czo­no ław­ki dla szlach­ty, a na prze­ciw usta­wio­no krze­sło dla p… dy­rek­to­ra.

Gdy się już wszy­scy zgro­ma­dzi­li, za­sia­dał pan di­stricts-dy­rek­tor na krze­śle in fa­cie to­tius con­cur­sus No­bi­lium, a za nim sta­wał pi­sarz dys­tryk­to­wy, wła­da­ją­cy ję­zy­kiem pol­skim. Pan dy­rek­tor do­by­wał mowy na­de­sła­nej w tym celu von Oben i sie­dząc, czy­tał ją w tek­ście ła­ciń­skim. Mowa ta opie­wa­ła jak na­stę­pu­je w do­słow­nym prze­kła­dzie pol­skim:

"Dzi­siej­szy we­so­ły dzień, w któ­rym mam ho­nor i przy­jem­ność, oglą­dać całą sza­now­ną szlach­tę po­wie­rzo­ne­go memu za­rzą­do­wi naj­mi­ło­ści­wiej dys­tryk­tu, daje mi za­ra­zem spo­sob­ność, oświad­czyć szla­chet­ne­mu zgro­ma­dzę – niu na mocy roz­dzie­lo­nych i ogło­szo­nych już w dys­tryk­cie pa­ten­tów, jako w sku­tek naj­mi­ło­ści­wiej przez Jego ces. Apo­stol­ską Mość za­rzą­dzo­ne­go ho­ma­gium wszy­scy obec­ni pod Naj­wyż­szą opie­kę mo­nar­szej mi­ło­ści i tro­skli­wo­ści przy­ję­ci być mają, i jako szla­chet­ne zgro­ma­dze­nie w celu zło­że­nia hoł­du wy­brać ma na dniu dzi­siej­szym z swe­go łona dwóch de­pu­ta­tów, któ­rzy jako peł­no­moc­ni­cy na wy­bo­ry w c… k… urzę­dzie cyr­ku­lar­nym w N. N. dnia 9. grud­nia ann… curr. sta­wić się mają, i zno­wu ra­zem z de­pu­ta­ta­mi resz­ty dys­tryk­tów z po­śród sie­bie sześć osób wy­bio­rą, któ­re za sie­bie i za wszyst­kich miesz­kań­ców cyr­ku­łu kon­dy­cyi szla­chec­kiej dnia 29. grud­nia przy­się­gę hoł­du i wier­no­ści zło­żyć są obo­wią­za­ne.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: