Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Garden Party - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Ebook
0,00 zł
Audiobook
92,90 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Garden Party - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 158 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

A jed­nak po­go­da była ide­al­na. Nie mo­gli­by mieć na za­mó­wie­nie wspa­nial­sze­go dnia na gar­den­par­ty. Bez­wietrz­nie, cie­pło, nie­bo bez chmur­ki. Błę­kit przy­sło­nię­ty bla­do­zło­ci­stą mgłą, jak to zda­rza się cza­sa­mi wcze­snym la­tem. Ogrod­nik pra­co­wał od świ­tu, ko­sząc traw­ni­ki i omia­ta­jąc je, aż tra­wa i ciem­ne, pła­skie klom­by, po­ro­słe brat­ka­mi, do­słow­nie błysz­cza­ły. Co do róż, to nie moż­na było oprzeć się wra­że­niu, że ro­zu­mie­ją one do­sko­na­le, iż są je­dy­ny­mi kwia­ta­mi, któ­re ro­bią wra­że­nie na lu­dziach przy­cho­dzą­cych na gar­den­par­ty, i je­dy­ny­mi kwia­ta­mi, któ­re wszy­scy na pew­no zna­ją. W cią­gu jed­nej nocy roz­wi­nę­ły się set­ki róż… do­słow­nie set­ki; zie­lo­ne krza­ki skła­nia­ły się ku zie­mi jak przed ar­cha­nio­łem. Jesz­cze nie skoń­czy­ło się śnia­da­nie, gdy przy­szli ro­bot­ni­cy, by usta­wić na­miot.

– Mamo, gdzie chcesz mieć ten na­miot?

– Dro­gie dziec­ko, nie py­taj mnie o nic. Po­sta­no­wi­łam, że w tym roku zdam wszyst­ko na was. Za­po­mnij­cie w ogó­le, że je­stem wa­szą mat­ką. Trak­tuj­cie mnie jak ho­no­ro­we­go go­ścia.

Ale Meg nie mo­gła wyjść do ro­bot­ni­ków. Przed śnia­da­niem umy­ła so­bie wło­sy i piła te­raz kawę, sie­dząc w zie­lo­nym tur­ba­nie, z dwo­ma ciem­ny­mi mo­kry­mi lo­ka­mi roz­płasz­czo­ny­mi na po­licz­kach. Jose, mo­ty­lek, za­wsze scho­dzi­ła na śnia­da­nie w je­dwab­nej hal­ce i w ki­mo­no­wym ka­fta­ni­ku.

– Ty mu­sisz iść, Lau­ro. Ty masz ar­ty­stycz­ną du­szę.

Lau­ra wy­bie­gła, wciąż jesz­cze trzy­ma­jąc w ręku ka­wa­łek chle­ba z ma­słem. Cie­szy­ła się, że ma wy­mów­kę, by jeść na dwo­rze, a poza tym lu­bi­ła wszyst­ko or­ga­ni­zo­wać; czu­ła za­wsze, że po­tra­fi to ro­bić le­piej od in­nych.

Czte­rej ro­bot­ni­cy bez ma­ry­na­rek sta­li na ścież­ce ogro­do­wej. Trzy­ma­li drą­gi po­kry­te zwo­ja­mi płót­na, a na ple­cach mie­li prze­wie­szo­ne ogrom­ne wor­ki z na­rzę­dzia­mi. Wy­glą­da­li im­po­nu­ją­co. Lau­ra za­czę­ła ża­ło­wać, że trzy­ma w ręku ten ka­wa­łek chle­ba z ma­słem, ale te­raz nie mia­ła go gdzie po­ło­żyć, a nie mo­gła prze­cież wy­rzu­cić. Za­ru­mie­ni­ła się i po­de­szła ku nim, sta­ra­jąc się mieć su­ro­wą minę; na­wet pró­bo­wa­ła uda­wać, że jest odro­bi­nę krót­ko­wzrocz­na. – Dzień do­bry – rze­kła na­śla­du­jąc głos mat­ki. Ale za­brzmia­ło to tak strasz­nie afek­to­wa­nie, że za­wsty­dzi­ła się i wy­ją­ka­ła jak mała dziew­czyn­ka:

– … O… e… czy przy­szli­ście w spra­wie na­mio­tu?

–- Tak, pa­nien­ko – rzekł naj­wyż­szy z ro­bot­ni­ków, chu­dy, pie­go­wa­ty mło­dzie­niec. Prze­rzu­cił wo­rek na dru­gie ra­mię, zsu­nął do tyłu słom­ko­wy ka­pe­lusz i uśmiech­nął się do niej. – O to wła­śnie cho­dzi.

Uśmiech jego był taki pro­sty, taki przy­ja­ciel­ski, że Lau­ra od­zy­ska­ła re­zon. Ja­kie on ma ład­ne oczy; małe, ale ta­kie ciem­no­nie­bie­skie. A te­raz po­pa­trzy­ła na in­nych: i oni się uśmie­cha­li. „Uspo­kój się, nie gry­zie­my” – zda­wał się mó­wić ich uśmiech. Jak bar­dzo mili są ro­bot­ni­cy. I jaki prze­ślicz­ny po­ra­nek! Nie może jed­nak mó­wić o po­ran­ku. Musi być bar­dzo rze­czo­wa. Na­miot…

– A może na tym traw­ni­ku z li­lia­mi? Czy do­bre miej­sce?

Wska­za­ła traw­nik ręką, w któ­rej nie trzy­ma­ła chle­ba z ma­słem. Od­wró­ci­li się, pa­trzy­li w tym kie­run­ku. Mały gru­by ro­bot­nik wy­su­nął dol­ną war­gę, a wy­so­ki chło­pak zmarsz­czył czo­ło.

– Nie wy­da­je mi się – rzekł. – Nie by­ło­by do­syć wi­docz­ne. Cho­dzi o to, pa­nien­ko – zwró­cił się swo­bod­nie do Lau­ry – że taką rzecz trze­ba po­sta­wić tak, żeby od razu kłu­ła w oczy, je­że­li pa­nien­ka ro­zu­mie, o co mi cho­dzi.

Wy­cho­wa­nie Lau­ry ka­za­ło jej za­sta­no­wić się przez chwi­lę, czy to wy­pa­da, aby ro­bot­nik roz­ma­wiał z nią w taki spo­sób. Ale ro­zu­mia­ła do­kład­nie, co miał na my­śli.

– Może w rogu kor­tu te­ni­so­we­go – za­pro­po­no­wa­ła. – Ale w jed­nym rogu bę­dzie or­kie­stra.

– Hm… bę­dzie­cie mie­li pań­stwo or­kie­strę? Tak? – za­py­tał dru­gi ro­bot­nik. Był bla­dy i wy­chu­dły. Jego ciem­ne oczy ob­rzu­ci­ły ba­daw­czym spoj­rze­niem kort te­ni­so­wy. O czym on my­ślał?

– Tyl­ko taką ma­lut­ką or­kie­strę – wy­ja­śni­ła ła­god­nie Lau­ra. Może nie bę­dzie się tak nad tym za­sta­na­wiał, je­że­li or­kie­stra ma być zu­peł­nie mała. Ale wy­so­ki chło­pak prze­rwał:

– O, pa­nien­ko, tam jest od­po­wied­nie miej­sce. Pod tymi drze­wa­mi. O, tam bę­dzie do­sko­na­le.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: