- W empik go
Gdy ciało i dusza wysyłają SOS. Jak przyczyny chorób odnaleźć w psychice? - ebook
Gdy ciało i dusza wysyłają SOS. Jak przyczyny chorób odnaleźć w psychice? - ebook
Jakie strategie stosujesz, by ignorować sygnały, które wysyła twoje ciało?
Pora przestać tłumaczyć wszystkie swoje dolegliwości stresem i wreszcie wsłuchać się w swoje ciało i psychikę. Nadmierna potliwość, przyśpieszone bicie serca, zmęczenie, bezsenność, problemy żołądkowe, wypadanie włosów, bóle głowy czy pleców – w dzisiejszych czasach te objawy nie muszą oznaczać, że jesteś chory, tylko że cierpi twoja psychika.
Według doktora Alexandra Kugelstadta, doświadczonego lekarza i psychoterapeuty, wiele chorób ma więcej niż jedną przyczynę. Współczesna medycyna zapomina jednak o wpływie psychiki na nasze zdrowie i samopoczucie i w wielu przypadkach bezradnie rozkłada ręce. Kluczem do zdrowia jest zdobycie wiedzy o tym, jak ciało i psychika współpracują. Taką wiedzę – zarówno teoretyczną, jak i praktyczną – da ci ta książka.
Doktor Alexander Kugelstadt nie zostawia pacjentów bez diagnozy − pokazuje, że dolegliwości psychosomatyczne się leczy. Posługując się wieloma przykładami, interpretując objawy i udzielając praktycznych porad, w przystępny sposób wyjaśnia przyczyny chorób, które trudno było do tej pory zdiagnozować.
Zatroszcz się o swoją psychikę, a ciało ci się odwdzięczy!
Kategoria: | Podróże |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8135-920-7 |
Rozmiar pliku: | 1,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Przedmowa
Niniejsza książka należy do kategorii _non fiction_ i jest książką o medycynie.
Omawia ona związek między ciałem a psychiką i zachęca czytelnika do zadbania o swoje zdrowie psychosomatyczne. Moim celem jako autora jest zlikwidowanie obaw przed chorobami psychosomatycznymi.
Podczas lektury książki być może poczujesz się zdenerwowany lub wyczerpany albo będziesz miał wrażenie, że ktoś cię w końcu dobrze rozumie. Nie będzie to nic dziwnego.
Całkiem możliwe, że właśnie w takim momencie książka dotknie twojego czułego punktu. Tutaj pojawia się dla ciebie szansa na konfrontację z własnymi doświadczeniami, które są dla ciebie ciężarem i które możesz spróbować zrozumieć.
To z pewnością pierwszy krok na dobrej drodze.Nagłe objawy psychosomatyczne
Kiedy 31 grudnia 1999 roku wszyscy spodziewali się wielkiej awarii komputerów, ja zajmowałem się innymi sprawami. Z przebywającym w pokoju obok czterdziestopięcioletnim nałogowym palaczem prowadziłem, chcąc nie chcąc, filozoficzne dyskusje o szczęściu lub nieszczęściu jego uzależnienia od tytoniu.
Leżałem w szpitalu, ponieważ stwierdzono u mnie odmę opłucnową i za kilka godzin czekała mnie operacja. Miałem wówczas osiemnaście lat i w ogóle się tym nie przejmowałem. Młodym mężczyznom w moim wieku często się zdarza, jak wyjaśnili mi lekarze, że ni stąd, ni zowąd dopada ich _pneumothorax_ (wtedy w procesie wzrostu organizmu pękają pęcherzyki płucne i pojawiające się w klatce piersiowej powietrze obciąża płuca i serce). Nic przyjemnego, ale to „rutynowy zabieg!”. Podejście lekarzy działało na mnie uspokajająco – twierdzili, że gwałtownie kurczące się płuca to dla nich chleb codzienny.
Kilka tygodni później nadal leżałem w szpitalu. Pojawiły się różne komplikacje. Kiedy wreszcie wszystko miało się zakończyć pomyślnie i „uzdrowiony” mogłem wyjść ze szpitala, nagle moje ciało ostro zabrało się do roboty: z powodu przyspieszonego bicia serca, bólu pleców, wysypki skórnej i zawrotów głowy trafiłem z powrotem do szpitala, mimo że dopiero co go opuściłem. Tak zdarzało się kilka razy. Objawy wystąpiły nagle, jak przy silnej infekcji. Miałem wrażenie, że mojemu ciału brakuje jakiejś substancji, jakiegoś przekaźnika, który zapewniłby spokojne funkcjonowanie wszystkich narządów.
Mimo to nie wykryto u mnie żadnych chorób, wszystkie wyniki miałem prawidłowe. „To na pewno ma podłoże psychosomatyczne!” – wyjaśniła mi lekarka wobec takiego stanu rzeczy.
Wielka katastrofa komputerowa, jaką miała spowodować dwójka z trzema zerami, wbrew oczekiwaniom nie nastąpiła. Maszyny okazały się bardziej niezawodne, niż sądzono. Czy zatem moja psychika jest bardziej zawodna niż one?
Przyspieszone bicie serca nie ustępowało, dlatego moi rodzice wpadli na ich zdaniem wspaniały pomysł, abym poszedł do specjalisty z zakresu psychosomatyki. Dziedzina zwana medycyną psychosomatyczną i psychoterapią zajmuje się objawami i chorobami, których przyczyny leżą na pograniczu psychiki i ciała.
Być może sam kiedyś odniosłeś wrażenie, jak gdyby delikatnie próbowano ci zasugerować, że wszystko sobie wmawiasz, a twoje objawy nie mogą być prawdziwe? W tamtym czasie odczuwałem to samo.
W gabinecie opowiedziałem o swoich dolegliwościach, psychosomatyczka przeanalizowała wszystkie wyniki badań, które mieściły się w normie, i postawiła następującą tezę: „Stracił pan poczucie bezpieczeństwa, ponieważ od czasu wystąpienia odmy opłucnowej wydaje się panu, że nie może polegać na własnym organizmie”. Wyjaśniłem jej, że oczywiście bardzo dobrze zdaję sobie sprawę, że moje ciało funkcjonuje prawidłowo, ale teraz chciałbym pozbyć się tych objawów. Dziś wiem, że wtedy patrzyłem na to tak jak wszyscy. Nasza psychika bardzo lubi nam sugerować, że wszystko mamy pod kontrolą. Zapominamy jednak, że nie jest zaprogramowanym systemem, który na sto procent przeskoczy z liczby 1999 na 2000.
Pierwsza propozycja, jaką usłyszałem od lekarki, brzmiała: jeśli naruszone zostało zaufanie do niezawodności mojego ciała i przyspieszone bicie serca jest pozostałością stłumionego lęku, w miarę możliwości mogę przeciwdziałać takiemu stanowi, zdobywając nowe doświadczenia. Do tego potrzebna jest niezawodność, którą sam muszę stworzyć. Po tych słowach poczułem się naprawdę jak psychol. Otrzymałem zalecenie, aby zaplanować kilka drobnych spraw i z całkowitą niezawodnością w pełni wprowadzać je w życie. Cała sztuczka polegała na uwolnieniu się od objawu fizycznego i na pokonaniu kryjącej się za nim niepewności. Wobec tego odstawiłem na półkę świeżo zamówione w miejscowej bibliotece specjalistyczne książki dla pulmonologów na temat leczenia chorób płucnych i skupiłem się na ustaleniach, jakich dokonałem sam, oraz na ich przestrzeganiu.
Objawy, które przedtem wydawały się nie do uniknięcia, rzeczywiście ustąpiły, sytuacja stała się bardziej znośna. Powoli uświadamiałem sobie, że potrzeba bezpieczeństwa była czymś, co zaprzątało moją psychikę od momentu, gdy płuca się zapadły. Poza tym zrozumiałem, że poczucia bezpieczeństwa nie można osiągnąć, zażywając jakieś substancje, dostarczając przekaźniki lub robiąc kolejne trójwymiarowe badanie ultrasonograficzne.
W 2000 roku moje zainteresowanie przerzuciło się ze słynnego wówczas mózgu komputerowego nazwanego Pentium III na psychosomatykę, wówczas jeszcze młodą i tajemniczą dziedzinę medycyny. Wiele rzeczy, których wkrótce potem miałem okazję się nauczyć i które poznałem w trakcie studiowania medycyny humanistycznej oraz podczas odbywania specjalizacji lekarskiej związanej z medycyną psychosomatyczną i psychoterapią, okazuje się tak przydatnych w codziennym życiu i ma tak duże znaczenie, że chciałbym się z tobą podzielić swoją wiedzą. Jestem przekonany, że zdobycie wiedzy o związku między ciałem a duszą może się okazać prawdziwym punktem zwrotnym w życiu każdego z nas. Jeśli dziś ktoś cierpi na dolegliwości o podłożu psychicznym, bardzo prawdopodobne jest, że wyzwalające je czynniki są głęboko ukryte. Jednak opłaca się ich poszukać, ponieważ nawet stare wzorce przeżyć i reakcji możemy zmienić tu i teraz, dzięki czemu stajemy się zdrowsi i odczuwamy większą satysfakcję z życia.
Z biegiem czasu uświadomiłem sobie, że wszyscy od czasu do czasu mamy dolegliwości o podłożu psychosomatycznym. Niekiedy radzimy sobie z nimi przez dłuższy czas, bywa jednak, że mogą się nam wymknąć spod kontroli. Po zakończeniu trwającej kilka lat specjalizacji lekarskiej w dziedzinie chorób wewnętrznych i psychosomatyki od 2011 roku pracuję w dużym instytucie psychosomatycznym i psychoterapeutycznym w Berlinie. Podczas spotkań z pacjentami, w trakcie badań i psychoterapii indywidualnych oraz grupowych poznałem dramatyczne przypadki osób z chorobami psychosomatycznymi, które miały za sobą długą przeszłość medyczną. Nierzadko zaczyna się od nierozpoznanych lęków, społecznego wykluczenia, poniżenia lub zawstydzenia. Nie należy lekceważyć objawów choroby, nawet jeśli mamy dobre wyniki badań, ani psychicznych skutków chorób fizycznych, choć mechanizmy ich powstania przez długi czas są ukryte w głębokim mroku.
Obraz choroby psychosomatycznej jest dużo łatwiejszy do zdiagnozowania, niż sądzono przez wiele lat. Niejednokrotnie już po krótkim czasie dana osoba sama zgłasza się z takimi dolegliwościami do lekarza lub lekarz sam je stwierdza. Mimo powszechnej opinii, że wiele chorób ma podłoże psychiczne, wciąż nie jesteśmy pewni, co mamy wtedy zrobić. Dolegliwości psychosomatyczne często bowiem dopadają nas zupełnie niespodziewanie.
Istnieje całkiem sporo działań, które można podjąć samemu. Jestem absolutnie przekonany, że kluczem do zdrowia psychosomatycznego lub do wyleczenia jest zdobycie większej wiedzy o tym, jak współpracują ze sobą psychika i ciało. Taką wiedzę, zarówno teoretyczną i praktyczną, chciałbym w przystępny sposób przekazać w niniejszej książce.
Ulotka informacyjna dołączona do książki
Wszystkie doświadczenia, jakie zdobyłem na temat powiązania ciała z psychiką, tworzą moją osobistą historię. Chcę to podkreślić, ponieważ bardzo ważne jest, abyś sam nie dał się zbyt pochopnie zasugerować doświadczeniami lub przykładami zawartymi w niniejszej książce. Istnieje wiele różnorodnych koncepcji psychosomatyki i niewiarygodnie wiele powodów, dla których dusza i ciało wołają o pomoc. Psychika jest bodźcem wywołującym dolegliwości fizyczne lub je wzmacniającym, z kolei ciało oddziałuje na psychikę, ciało i psychika tworzą zamknięty obieg objawów, i nie tylko. Nie mogę i nie chciałbym wpasowywać cię w jakikolwiek schemat. Moim celem jest raczej zmotywowanie cię do stania się ekspertem dla samego siebie i przekazanie ci nieco lepszego obrazu sposobów, w jakie reaguje twój organizm, oraz tego, jak powstają dolegliwości psychosomatyczne. Rzetelną diagnozę może postawić wyłącznie lekarz lub psychoterapeuta podczas osobistego spotkania.
Jeśli interesujesz się związkiem ciała i duszy, jeśli czasami pojawiają się u ciebie niewyjaśnione dolegliwości lub znasz kogoś, kto zna kogoś, kto na nie cierpi – ta książka jest dla ciebie. Albo jeśli sądzisz, że warto podjąć wysiłek, by lepiej poznać siebie samego, a więc swoją psychikę i reakcje swojego ciała. Bez względu na to, czy czujesz się wybity z rytmu, czy jesteś okazem zdrowia, z całą pewnością odnajdziesz się w tym czy innym rozdziale książki i zrobisz kolejny krok na drodze do poznania samego siebie.
Aby tak się stało i abyś wybrał właściwą drogę, w moim przekonaniu niezbędna jest niewielka dawka teorii. Jednak tam, gdzie będzie to przydatne, postaram się pokazać, co można począć z teoretyczną wiedzą w codziennym życiu, w praktyce. Na pewno dojdziesz do wniosku, że moim założeniem jest z jednej strony praktyka, a z drugiej zrozumienie samego siebie z wykorzystaniem prostych technik psychosomatycznych służących dbaniu o siebie.
Niniejszą książkę napisałem z perspektywy praktykującego lekarza i psychoterapeuty. Ściśle rzecz biorąc, wykonuję swój zawód jako specjalista medycyny psychosomatycznej i psychoterapii lub w skrócie: jako psychosomatyk. Ukończyłem tradycyjne studia medyczne, a potem przez lata specjalizowałem się w tej (nadal niedużej, rozwijającej się) dziedzinie. Lwią częścią owej specjalizacji jest poznawanie procesu psychoterapii, aby ostatecznie stać się lekarzem oraz __ psychoterapeutą w jednej osobie. Medycyna psychosomatyczna powstała sto lat temu i wyłoniła się z połączenia medycyny wewnętrznej z psychoanalizą. W tej książce podążam tym utrwalonym już w historii medycyny torem. Obecna, współczesna specjalizacja, jaką jest medycyna psychosomatyczna i psychoterapia, odwołuje się do źródeł psychosomatyki i rozwija ją w licznych kierunkach. W międzyczasie pojawiły się inne, tak samo uznane i skuteczne formy terapii leczące psychikę. Są to między innymi psychoterapia behawioralna i psychoterapia systemowa, które w niniejszej książce wspominane są w ograniczonym zakresie, co wcale nie ma na celu umniejszania ich znaczenia. Bądź co bądź współczesna medycyna psychosomatyczna jest w założeniu dziedziną łączącą w sobie wiele różnych metod.
Jeśli w książce opisuję przykłady pochodzące z mojego gabinetu lub z prowadzonej przeze mnie psychoterapii, są to przypadki, które mogły zdarzyć się w rzeczywistości. Jednak nie są one prawdziwe, a podane imiona związane z takimi przykładami są wymyślone.
Pracując nad niniejszą książką, od samego początku z dużą wnikliwością podszedłem do kwestii równouprawnienia w zakresie języka. Nie bez powodu sprawa ta leży mi na sercu, ponieważ większość pacjentów w mojej specjalizacji stanowią kobiety, a w medycynie psychosomatycznej oraz psychoterapii specjalizuje się wiele lekarek. Obecnie niekiedy w publikowanych tekstach stosuje się wymiennie męski i żeński rodzaj gramatyczny, jeśli ma się na myśli kobiety oraz mężczyzn, co jednak wydaje się wprowadzać pewne zamieszanie, ponieważ często nie wiadomo, czy chodzi o wszystkich mężczyzn, czy o wszystkie kobiety, czy też może o wszystkie osoby obu płci. W rezultacie prowadzi to do błędnej interpretacji treści. Wobec braku właściwej alternatywy dla rodzaju męskiego stosowanego w funkcji generycznej w książce stosuję właśnie ten rodzaj, zwracając się równie serdecznie do wszystkich płci. W mojej ocenie istniejąca nierówność językowa ma swoje uzasadnienie nie tylko w gramatyce, lecz także w naszym myśleniu zbiorowym i w naszej kulturze.
Niniejsza książka jest podzielona na cztery części. W pierwszej: _Na czym polega związek ciała i duszy_, chciałbym zaprezentować podstawowe założenia psychosomatyki, a w drugiej: _Psychosomatyka od stóp do głów_, naświetlić całość zagadnienia od strony praktycznej. O sugestiach podpowiadających, w jaki sposób wykorzystać mechanizmy psychosomatyczne w leczeniu lub zachowaniu zdrowia, dowiesz się z części trzeciej zatytułowanej _DIY – jak zadbać o zdrowie psychosomatyczne_, natomiast w ostatniej, czwartej części omawiam przebieg terapii psychosomatycznej prowadzonej przez lekarza i/lub psychoterapeutę w gabinecie lub w szpitalu. Tę czwartą część zatytułowałem: _Relacja jest najlepszym lekarstwem – jak pomaga psychosomatyk_.
Jako że istnieje tak wiele rzeczy, które sam możesz zrobić dla własnego zdrowia, zrezygnowałem z opisywania farmakologicznych metod leczenia. Nie oznacza to, że w określonych sytuacjach są one zbędne i nie pomagają. Należy jednak pamiętać, że leki może przepisać wyłącznie lekarz.
W trakcie lektury niniejszej książki trafisz na liczne teksty w ramce, które wskażą ci ewentualne sposoby wyjścia z „pułapek psychosomatycznych”. Objawy chorobowe mogą bowiem stać się pułapką, jeśli ktoś przyklei twoim dolegliwościom etykietkę objawów psychosomatycznych, ale równocześnie nie zaproponuje konstruktywnych pomysłów na poradzenie sobie z problemem lub na jego zrozumienie. Podstawową właściwością wielu psychosomatycznych mechanizmów chorobowych jest ukrywanie wyzwalającego ich problemu, a więc przyczyny cierpień. Wówczas większość osób czuje się złapana w pułapkę, ponieważ w jeszcze większym stopniu dociera do nich, że nasz system lecznictwa oraz nasze całe społeczeństwo nadal przyznają pierwszeństwo ciału i spojrzenie na stany chorobowe z punktu widzenia samej fizjologii jest wciąż bardziej akceptowane niż spojrzenie z punktu widzenia psychiki.
Co oznaczają te psychologiczne pojęcia?
Wyjaśnię ci je w skrócie, żeby ułatwić orientację w trakcie lektury.
MEDYCYNA PSYCHOSOMATYCZNA I PSYCHOTERAPIA: dziedzina medycyny zajmująca się rozpoznaniem i medycznym oraz psychoterapeutycznym leczeniem chorób lub zapobieganiu chorobom, w przypadku których pewną rolę odgrywają czynniki społeczne oraz psychiczne i które charakteryzują się wzajemnym oddziaływaniem na siebie ciała i psychiki.
PSYCHOSOMATYKA: 1. Skrót od nazwy „medycyna psychosomatyczna i psychoterapia”. 2. Podejście uwzględniające zarówno ciało, jak i duszę (w języku starogreckim _psyché_ – „oddech, powiew, dusza”; _soma_ – „ciało, cielesność”).
OBJAW PSYCHOSOMATYCZNY: objaw fizjologiczny, na który wpływ ma psychika lub jest przez nią wywołany albo przynajmniej utrzymuje się pod wpływem czynników psychicznych.
PSYCHOSOMATYCZNY: dotyczący ciała i psychiki; odnoszący się do wzajemnego oddziaływania na siebie ciała i duszy.
PSYCHOSOMATYK: lekarz specjalista zajmujący się medycyną psychosomatyczną i psychoterapią, który po ukończeniu studiów medycznych przynajmniej przez pięć lat pracował z pacjentami w obszarze przenikania się ze sobą ciała i duszy i systematycznie poznawał proces psychoterapii.
PSYCHOTERAPEUTA: lekarz lub psycholog, który ukończył studia z zakresu psychoterapii lub specjalizował się w psychoterapii; w Niemczech ta nazwa jest chroniona prawnie.
Psychika czy dusza? PSYCHIKA – funkcje i struktury psychiczne, które ograniczają się do dających się zaobserwować procesów myślenia i odczuwania; DUSZA – obejmuje raczej coś, co jest nieuchwytne, sprzeczne ze sobą, to świat wewnętrznych obrazów¹; oba pojęcia używane są zamiennie, nie istnieje między nimi wyraźny podział.Fantastyczny świat psychosomatyki
Co możemy zrobić, jeśli dusza i ciało wysyłają nam sygnał s.o.s.? To najważniejsze pytanie, które dla mnie, lekarza medycyny psychosomatycznej i psychoterapii, stanowi siłę napędową. Wychowawczyni, która czuje się jak otumaniona, prawniczka odczuwająca paniczny lęk przed rakiem oraz murarz, który mimo dwukrotnego zawału serca nie potrafi rzucić palenia. Wszyscy, wspólnie z lekarzami i psychoterapeutami, poszukują rozwiązania swoich problemów.
W niniejszej książce chcę wspólnie z tobą sformułować odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób radzić sobie z sygnałem s.o.s., który być może wysyła twoje ciało. Psychosomatyka nie jest jednokierunkową drogą prowadzącą do wyjaśnienia wpływu czynników psychicznych na organizm, za jaką się ją powszechnie uważa. Nie jest też workiem, do którego można wrzucić „beznadziejne przypadki”. Czynniki psychiczne i fizjologiczne wspólnie wpływają na wszystkie stany chorobowe – na niektóre bardziej, na inne mniej. W związku z tym obszar psychosomatyki zajmuje się wszystkimi sytuacjami, w których niezbędne lub pomocne wydaje się dostrzeżenie owej wzajemnej współpracy i w razie konieczności dokonanie w niej zmian.
W moim gabinecie
Dlaczego wspomniana wychowawczyni tak bardzo potrzebuje otumanienia? Jakie głęboko zakorzenione doświadczenia związane z chorobą i stratą kryje w sobie prawniczka? Czy we wnętrzu murarza istnieje coś, co pcha go do autodestrukcji? Oraz czy dla trzech wymienionych przykładowych osób znajdą się sposoby na uwolnienie ich od cierpienia?
Kiedy pacjenci zgłaszają się do mojego gabinetu na konsultacje psychosomatyczne, tak samo jak w innych dziedzinach medycyny podstawą moich rozważań jest wyjaśnienie objawów pod względem fizjologicznym i postawienie diagnozy. Jednak wielu aspektów życia jednostki nie da się uchwycić, wykonując badania fizykalne, laboratoryjne, rentgenowskie, ultrasonograficzne i tym podobne. Właśnie ta osobista sfera człowieka, poznanie własnej wewnętrznej rzeczywistości, własnego subiektywnego spojrzenia stanowi sedno opracowania koncepcji lub mapy, które pozwolą określić drogę wyjścia z pułapki objawów.
Dokładnie w tym miejscu dzieje się coś fantastycznego (oczywiście wszystkie dziedziny medycyny mają swoje fantastyczne momenty). Otóż wtedy łączymy obiektywne, klasyczne podejście medycyny ze spojrzeniem w ekscytującą, pełną sprzeczności psychikę naszych pacjentów. To wgląd w subiektywny świat emocji, wyobrażeń i doświadczeń, których nie można zbadać i które wymykają się podziałowi na dobre i złe.
Psychosomatycy sami są narzędziem badawczym i leczniczym, ponieważ dotąd nie wymyślono aparatów badawczych, które mogą ich zastąpić. Wychowawczyni, która czuje się jak otumaniona, nie wie, dlaczego tak jest, prawniczka nie rozumie siebie i własnego lęku, a murarz w zasadzie chce przestać palić. Dlatego potrzebne są nam wiedza i doświadczenia, aby bliżej poznać przyczyny biorące się z wewnętrznego świata cierpiących osób. Taka wiedza i takie doświadczenia dzielą się na dwa obszary. Z jednej strony są to konkretne przeżycia ujawniane w trakcie terapii z pacjentem oraz słowa samego pacjenta, z drugiej strony to koncepcje, szablony i teorie, które pomagają psychosomatykowi w uporządkowaniu zdobytych informacji.
Zabieram was w podróż dookoła świata
Kiedy dowiadujemy się czegoś na temat takich koncepcji, szablonów i teorii z zakresu medycyny psychosomatycznej, możemy doznać tak zwanego efektu aha. Często wiąże się on z poczuciem ulgi, jaką odczuwają także moi pacjenci, gdy przedstawienie danej sytuacji z innej perspektywy nadaje jej więcej sensu i wtedy wydaje się ona łatwiejsza do opanowania.
W związku z tym w pierwszej części książki chciałbym wybrać się z tobą w krótką podróż dookoła świata psychosomatyki. Podróże dookoła świata mają to do siebie, że nie wszędzie robimy postój. My również nie zamierzamy zatrzymywać się na każdym przystanku, więc chciałbym ci pokazać moje ulubione, wybrane miejsca, w których jak w soczewce skupia się złożoność niedającego się ująć całościowo zjawiska.
Naszą podróż zaczniemy od początku ludzkiego życia, aby zobaczyć, w jaki sposób stałeś się tym, kim jesteś (w części pierwszej od strony 49). Zrobimy wypad do świata emocji (od strony 73), zamieszkujących obszar między doświadczeniem ciała a doświadczeniami psychicznymi i stanowiących materiał, z którego powstają dolegliwości psychosomatyczne.
Jeśli ktoś staje w obliczu stresu psychicznego według pewnych badań częściej się przeziębia po kontakcie z wirusami² niż osoby z niższym poziomem stresu. Od strony 91 zajmiemy się pytaniem, czy, a jeśli tak, to w jaki sposób, funkcjonuje psychosomatyka oraz jakie układy łączą ze sobą ciało i duszę. Na koniec naszej podróży zastanowimy się, dlaczego nasza psychika choruje (od strony 120).
Naszą przygodę zaczniemy od krótkiej podróży w czasie, następnie podążymy śladami współczesnej psychosomatyki oraz odwiecznego pytania, jakie zadaje nie tylko medycyna, ale też filozofia: jak skonstruowany jest związek między ciałem a psychiką?Ciało i dusza. Historia miłosna
Człowiek podzielony na dwie części
Pomyśl przez chwilę i odpowiedz sobie na pytanie, kiedy ostatnio zauważyłeś u siebie fizjologiczny objaw, który trudno było ci zrozumieć. Wyobraź go sobie. Być może było to pocenie się, drżenie, kołatanie serca, zawroty lub ból głowy, którego przyczyna pozostaje zagadką. Skoncentruj się przez chwilę na tym objawie i zrób krótką przerwę, zanim przejdziesz do dalszej części książki.
Czy sądzisz, że przyczyną takiego objawu mogła być twoja psychika? Czy raczej stwierdzisz, że objaw był zbyt silny, aby to ona mogła go spowodować?
Teraz pomyśl o ostatnio przebytej grypie z zimnymi dreszczami i majakami gorączkowymi lub o nieprzyjemnej wizycie u dentysty, być może związanej z borowaniem zęba, podczas którego wibrowała cała twoja szczęka. Zatrzymaj się przy tym wspomnieniu i spróbuj wczuć się w ten naprawdę niekomfortowy stan.
Jak czułeś się pod względem psychicznym?
Prawdopodobnie czułeś się źle. Byłeś poirytowany i rozdrażniony. Ale właściwie dlaczego? Przecież to nie dotyczyło twojej psychiki, tylko twojego ciała…
Skąd bierze się podział na ciało i duszę
Niezależnie od epoki ludzie zawsze zastanawiali się nad związkiem między psychiką a ciałem oraz jego wpływem na nasze życie. Teraz my mamy przyjemność pofilozofować sobie na temat kilku zasadniczych kwestii dotyczących ciała i psychiki.
Kiedy jakiś czas temu pracowałem na stanowisku ordynatora dużego oddziału psychosomatycznego w szpitalu, postawienie dobrej i rozsądnej diagnozy często wydawało się tańczeniem na linie. Nie tak łatwo było – a czasami w ogóle się nie udawało – ustalić, czy przyczyny objawów, jakie miał pacjent, miały podłoże psychiczne czy organiczne. Co niby miał zrobić pacjent, słysząc, że na jego dolegliwości mają wpływ czynniki psychiczne, jeśli sam w to nie wierzył? Skutkowało to jedynie poczuciem niezrozumienia, odwróceniem się i szukaniem innego lekarza. Logicznie rzecz biorąc, pacjenci odchodzą, bo uważają, że wciska się im coś, co ich w ogóle nie dotyczy.
Po drugiej stronie istnieją pacjenci przekonani o swojej chorobie psychicznej, którzy wszelkich możliwych przyczyn dolegliwości fizycznych doszukują się w psychice, chociaż nigdy nie poddali się dokładnym badaniom lekarskim. Nierzadko zdarza się, że pacjenci z chorobą fizyczną, na przykład z nadciśnieniem, zapaleniem żołądka lub cukrzycą, wskutek stresu i pośpiechu oraz wskutek pewnych zachowań dodatkowo podwyższają sobie ciśnienie lub poziom cukru we krwi. Takich pacjentów można łatwo rozpoznać, ponieważ podczas wizyty u lekarza piszą maile lub „koniecznie muszą odebrać telefon”. Często nie nauczyli się, że sami są także ważni i że mają prawo zadbać o siebie samych.
Kiedy pracowałem jako ordynator, pytanie, czy za chorobę większą winę ponosiła psychika, czy raczej organizm, doprowadzało do nieustannych tarć między pielęgniarkami i pielęgniarzami, pacjentem, psychologami oddziałowymi, terapeutami kreatywnymi i lekarzami. Wyglądało to jak przeciąganie liny. Kto ma lepsze dowody? Nawet ja przeżywałem wewnętrzne wątpliwości. Raz otwierałem się na wpływ czynników psychicznych, innym razem stawiałem na czynniki organiczne. Moi znajomi wiedzą coś o tym, jak czasami byłem racjonalnym lekarzem ściśle trzymającym się obiektywnych badań laboratoryjnych i ultrasonograficznych, a czasami coraz bardziej dopuszczałem do siebie różne niuanse. W rezultacie miałem poczucie, że subiektywna historia opowiedziana przez pacjentów oraz ich wewnętrzny świat emocji najszybciej wskażą mi drogę do wyleczenia.
W naszej głowie psychika i ciało często są sobie przeciwstawiane – tak jest też w naszym systemie opieki zdrowotnej.
Gdzie tkwi przyczyna?
Historia
Historię ciała i duszy wciąż opowiada się na nowo. To historia miłosna dwóch istnień, które się szukają, ale nigdy naprawdę się nie odnajdą, ponieważ przez stulecia w naszych głowach powstała między nimi głęboka przepaść.
Dygresja:
Kartezjański obraz świata – w jaki sposób rozdzielono ciało i duszę
Nasze myślenie o ciele i duszy ukształtował filozof René Descartes, zwany też Kartezjuszem – i kształtuje je po dzień dzisiejszy. Żył on w latach 1596–1650 i w obliczu utraty władzy przez Kościół oraz wywołanego tym zwątpieniem w Boga, prawo i rację istnienia zajmował się podstawami własnej egzystencji: jeśli na świat nie sprowadził go żaden bóg, jak może być pewny własnego bytu?
Kartezjusz doszedł do wniosku, że zmysły takie jak wzrok lub słuch mogą go oszukiwać i nie posiada żadnego dowodu na to, że to, co postrzega, jest obiektywną rzeczywistością. Dlatego postanowił zajrzeć w głąb samego siebie. Tam, w jego wewnętrznym świecie, znajdowały się myśli i wątpliwości. Obserwował własne wątpliwości dotyczące tego, czy na tym świecie naprawdę jest coś, co można udowodnić. W pewnym momencie doznał olśnienia. Prawdziwe są właśnie te wątpliwości, te myśli i te poszukiwania! One istniały w rzeczywistości. Nie można było udowodnić istnienia świata, ale Kartezjusz mógł udowodnić własne wątpliwości związane z tym światem. Wtedy doszedł do słynnej konkluzji: „Myślę, więc jestem”.
Tym samym jego stwierdzenie niosło ze sobą zmianę w traktowaniu ciała człowieka. Otóż z punktu widzenia Kartezjusza ciało było zupełnie niepotrzebne. A nawet więcej. Twierdził on, że istnienia ciała nie da się udowodnić. Przecież istniejemy jedynie dlatego, że myślimy! W jego opinii ciało, jak zresztą wszystko, co znajdowało się poza świadomością człowieka, nie należało do ja. Za najistotniejszy element ludzkiego ja Kartezjusz uznał _res cogitans_, rzecz myślącą. Ciało odstawił w kąt, zaliczając je do _res extensa_, czyli rzeczy rozciągłej. Do tej ostatniej należała reszta świata materialnego, jak drzewa, stoły czy książki, w praktyce wszystko, czego można było dotknąć.
Ciało i umysł zostały zatem ogłoszone dwiema zupełnie sobie obcymi i różniącymi się pod względem swoich cech rzeczami. Był to wystrzał na start dla naszego dzisiejszego myślenia.
Pułapka albo-albo
Nawet w dzisiejszych czasach nie wszyscy „lekarze od ciała” pytają o stan psychiczny pacjenta i nie wszyscy „lekarze od psychiki” pytają o jego stan fizyczny, jeśli ewentualne wyjaśnienie choroby pojawia się na płaszczyźnie psychicznej. Wówczas wpadają oni w pułapkę albo-albo. Nadal nie przystosowaliśmy się do poruszania się w dwóch, błędnie uznawanych za całkowicie odmienne, światach.
W tym miejscu pewnie powiesz: „No dobrze, ale to było dawno temu, teraz mamy przecież większą wiedzę”. Z tym bym polemizował i mogę udowodnić, że ów głęboko zakorzeniony sposób myślenia manifestuje się także w naszym codziennym języku. Z całą pewnością mówimy: „Jestem zmęczony”. Jednak mówimy także: „Moje serce szybko bije”. O stanach związanych z psychiką mówimy tak, jakbyśmy sami wpływali na nie w aktywny sposób, natomiast stany fizjologiczne zdają się nam niejako przytrafiać. Używane przez nas zwroty najczęściej mają określony schemat: „ja i moje ciało”³. W związku z tym definiujemy siebie samych jako naszą świadomość, która jest naszym ja. Poza tym mamy ciało. Mamy także mózg, ale raczej nigdy nie powiemy, że jesteśmy swoim mózgiem.
Jednakże nie obciążajmy Kartezjusza winą za całe nieszczęście, jakim było rozdzielenie ciała i duszy. Jego pogląd rozpowszechnił się także wskutek tego, że medycyna przez stulecia koncentrowała się na poznawaniu ciała człowieka, czyli na _res extensa_, metodami przyrodniczymi. Wówczas dusza została po prostu wyrzucona poza nawias. Taki rozdział w efekcie doprowadził do znaczących odkryć w medycynie – niech podam tylko jeden przykład. Patolog Rudolf Virchow odkrył, że zaburzenia w komórkach i brak higieny mogą wywołać u człowieka choroby. Genialne!
Medycy z ogromnym zapałem rzucili się do wyjaśniania przyczyn chorób metodami wywodzącymi się z nauk przyrodniczych, na wszystko, co dało się uchwycić i zmierzyć, dzięki czemu nastąpił wielki rozwój medycyny. Niewygodne pytania o duszę lekarze woleli zostawić estetycznym rozważaniom filozofów i duchownych. Przypominam sobie początek swoich studiów w 2001 roku: sekcja zwłok, doświadczenia chemiczne i wykłady z fizyki nie dawały zbyt wiele przestrzeni na zajęcie się egzystencją człowieka jako istoty obdarzonej duszą.
Zatem w medycynie podobną sytuację jak w czasach Kartezjusza możemy obserwować jeszcze dzisiaj. Mamy lekarzy specjalistów od wszystkich narządów i kilku specjalistów od duszy. Bardzo często w moim gabinecie podczas konsultacji psychosomatycznych, a więc dotyczących ciała i duszy, pojawiają się pacjenci, którzy uważają, że nie powinni mi mówić o własnym ciele (tacy ludzie myślą, że jestem psychologiem), albo tacy, którzy nie czują się zobowiązani do zdradzania czegokolwiek na temat własnej duszy – w końcu przyszli do lekarza.
Wciąż jeszcze postrzegamy swoje ciało jako godną podziwu maszynę, która wykonuje swoje zadania. Poza tym żyjemy własnym życiem i w najlepszym razie przebiegniemy sobie samym przez drogę, gdy stoimy nago pod prysznicem… lub jesteśmy w saunie.
Psychosomatyka istnieje od dawna
Mimo zasadniczego rozdzielenia ciała i duszy z biegiem czasu pojawiały się coraz większe wątpliwości dotyczące takiej koncepcji. Już w 1818 roku lekarz Christian August Heinroth oznajmił, że choroby prawdopodobnie biorą się z grzesznych ludzkich namiętności. Przy okazji wprowadził pojęcie psychosomatyki. Ta dyscyplina stopniowo stawała się ruchem przeciwstawiającym się upowszechnionej koncepcji o rozdzieleniu zjawisk fizjologicznych i psychicznych, jednak wciąż miała ograniczony zasięg.
Nowa epoka rozpoczęła się w 1900 roku w Wiedniu. Pewien austriacki neurolog – z pewnością o nim słyszałeś, nazywał się Sigmund Freud – w paryskim szpitalu Salpêtrière studiował medycynę pod kierunkiem słynnego lekarza Jeana Martina Charcota i uczył się, jak wyleczyć histerię metodą hipnozy. Pacjentki z histerią wykazywały ekspresyjne zaburzenia ruchu i zmiany świadomości, choć nie diagnozowano ani nie stwierdzano u nich przyczyn organicznych. W czasie takich nieneurologicznych napadów pacjentki tworzyły tak zwany _arc de cercle_, łuk kolisty, silnie wyginając ciało w tył, co było charakterystycznym objawem „napadów histerycznych”.
Dygresja:
Histeria wczoraj i dziś
Pod koniec XIX wieku pochodzący z Paryża lekarz Jean Martin Charcot wychodził z założenia, że histeria jest dziedziczną chorobą nerwową, na którą przeważnie zapadają kobiety. Chorobę tę, dla której charakterystyczna była ekspresyjność zachowań i pewnego rodzaju objawy neurologiczne przypominające napad padaczkowy, leczono brutalnymi metodami. Najłagodniejszą z nich stanowiło wydanie cierpiącej pacjentki za mąż. Celem leczenia miało być uspokojenie kobiet poprzez wywoływanie orgazmów, nawet na sali wykładowej w obecności publiczności, i to między innymi za pomocą stymulacji jajników. W dzisiejszych czasach pojęcie histerii zniknęło z obszaru medycyny, ale w codziennym języku nadal jest używane na określenie ekstrawaganckich zachowań i inscenizowanego dramatyzowania, często połączonego z nieprzyzwoitymi zachowaniami seksualnymi.
Kiedy pochodzący z Wiednia Sigmund Freud zakończył studia pod kierunkiem Charcota, opracował koncepcję histerii, która miała znacznie łagodniejszy i bardziej humanitarny charakter. Freud upatrywał przyczyn histerii w zapomnianych zdarzeniach z dzieciństwa, które były zabarwione seksualnością. Takie zdarzenia musiały najpierw wyjść na jaw, aby objawy choroby zniknęły. Tak narodziła się współczesna psychoterapia. Obecnie w psychosomatyce mówi się o histrionicznych (narcystycznych, teatralnych) cechach osobowości, przez co rozumie się nieadekwatną do sytuacji, niestabilną emocjonalność i skupienie uwagi na samym sobie oraz brak autentyczności, które to cechy powstają pod wpływem wcześniejszych więzi z innymi ludźmi.
Po powrocie z Paryża młody Sigmund Freud stworzył własną metodę radzenia sobie z histerycznymi objawami cielesnymi, które nie miały podłoża organicznego. W późniejszym czasie nazwał ją psychoanalizą, czyli „rozczłonkowaniem” duszy. Polegała ona na formie terapii pacjenta poddawanego „leczeniu rozmową”, podczas której pacjent mówił o wszystkim, co mu przychodziło do głowy.
Kierując wzrok do wnętrza pacjentki i rozmawiając z nią o jej życiu i jej myślach, Freud tworzył powiązanie między objawami choroby a traumatycznymi przeżyciami z jej przeszłości. Taki zwrot ku wnętrzu pozwolił uzyskać całkiem nową perspektywę na człowieka i jego duszę⁴.
Odkrycie nieświadomości, jakiego dokonał Freud, stało się fundamentem naszego współczesnego myślenia. Nieświadomość jest wszystkim, o czym wiemy, ale czego nie możemy lub nie chcemy sobie przypomnieć. Wobec tego może się zdarzyć – jak dowiedzieliśmy się dzięki psychoanalizie i badaniom mózgu – że nieświadoma wiedza powoduje pewne objawy lub wpływa na określone zachowania. Choć, a może właśnie dlatego, do naszej świadomości nie przedziera się właściwa przyczyna naszego zachowania.
Koncepcja, według której wiele niezauważalnych na pierwszy rzut oka rzeczy ma znaczenie, a pewne zdarzenia mają na nas ogromny wpływ, mimo że w danym momencie wcale sobie tego nie uświadamiamy, a naszą motywacją są wewnętrzne, częściowo sprzeczne ze sobą siły, powstała dzięki przełomowej wiedzy, jakiej dostarczyła psychoanaliza.
Coraz większa liczba lekarzy, którzy właściwie byli internistami i praktykującymi medykami, uzupełniała własne sposoby leczenia o różne odmiany metody leczenia rozmową, jaką stworzył Freud. Działo się tak, ponieważ przez skupianie się wyłącznie na leczeniu ciała w coraz większym stopniu zbliżali się oni do granic swoich możliwości. Na przykład w 1920 roku lekarz Georg Groddeck zasłynął tym, że cierpiących na przewlekłe choroby pacjentów leczył metodą psychoterapii i stan chorobowy określał na podstawie tego, co opisywał sam chory, a nie tylko opierając się na widocznych z zewnątrz objawach⁵.
Dziś, po mniej więcej stu latach, nadal możemy czerpać z takich poglądów, ponieważ tego rodzaju podejście do osób dotkniętych chorobą jest na wskroś humanistyczne i wciąż stanowi brakujący element współczesnej medycyny.
_Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej_Źródła i bibliografia
Data dostępu do wszystkich wymienionych źródeł internetowych: 14.07.2020.
1 G. Rudolf, _Wie Menschen sind. Eine Anthropologie aus psychotherapeutischer Sicht_, Stuttgart 2015, s. 257 i nast.
2 S. Cohen, D.A. Tyrrell, A.P. Smith, _Psychological stress and susceptibility to the common cold_, „The New England Journal of Medicine” 1991, vol. 325, s. 606–612, cyt. za: J.C. Rüegg, _Mind & Body._ _Wie unser Gehirn die Gesundheit beeinflusst_, wyd. 2, Stuttgart 2014, s. 155.
3 G. Rudolf, P. Henningsen, _Psychotherapeutische Medizin und Psychosomatik_, wyd. 8 niezmienione, Stuttgart 2017, s. 21.
4 E. Kandel, _Das Zeitalter der Erkenntnis_, München 2018.
5 H. Will, _Georg Groddeck_. _Die Geburt der Psychosomatik_, München 1987.