Gdzie jest mój umysł? - ebook
Gdzie jest mój umysł? - ebook
Niezwykła podróż po tajemniczym świecie ludzkiego umysłu Czy dusza istnieje? Czy nasz mózg to nic innego jak biologiczny komputer? Czy roboty kiedykolwiek będą mogły być świadome? Jacek Jarocki, badacz i popularyzator, wraz z czytelnikiem przemierza zawiłe ścieżki jednej z najbardziej fascynujących dyscyplin naukowych – filozofii umysłu. W niezwykle przystępny sposób omawia skomplikowane teorie filozoficzne, nawiązując zarówno do klasyków filozofii, jak i współczesnych badaczy. Gdzie jest mój umysł? to doskonała publikacja nie tylko dla studentów czy pasjonatów filozofii, ale również dla wszystkich, którzy chcą zgłębić tajniki wiedzy na temat czegoś tak bliskiego, a jednocześnie tak zagadkowego jak ludzki umysł. Nasza wyprawa będzie wieść przez dwa i pół tysiąca lat namysłu prowadzonego przez najmądrzejszych ludzi, jacy kiedykolwiek żyli na Ziemi. Ostatecznie nie dopłyniemy do żadnego celu, lecz z powrotem znajdziemy się w punkcie wyjścia. Naszą nagrodą będzie jednak znacznie większa świadomość problemów, z jakimi mierzymy się my – posiadacze własnych umysłów, zaintrygowani ich naturą – jak i tysiące naukowców, którzy każdego dnia próbują zrozumieć ten tak dobrze znany, a jednocześnie trudny do zbadania twór. W tym wypadku – trochę jak podczas niezobowiązującej przechadzki po górach – droga, którą przemierzymy, okaże się znacznie ważniejsza, niż miejsce, do którego dotrzemy. Być może zresztą jest to najkrótszy opis nie tylko celu filozofii umysłu, ale filozofii w ogóle. [fragment Wprowadzenia]
Kategoria: | Filozofia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-01-23001-2 |
Rozmiar pliku: | 8,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Podręcznik ten nie powstałby bez pomocy wielu życzliwych osób. W tym miejscu pragnę im najserdeczniej podziękować.
Dziękuję przede wszystkim dr. Marcinowi Iwanickiemu: to on właśnie podsunął mi pomysł, którego urzeczywistnieniem jest ta książka. Biuru grantu Regionalnej Inicjatywy Doskonałości, przyznanego Wydziałowi Filozofii i Wydziałowi Teologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, dziękuję za sfinansowanie jej wydania. Jestem także wdzięczny uczestnikom prowadzonych przeze mnie w ostatnich latach zajęć na Wydziale Filozofii KUL, którzy niejednokrotnie podsuwali mi ciekawe przykłady, a także pozwolili przećwiczyć wyłożony tu materiał. Nie mniejsze zasługi mają uczennice i uczniowie III Liceum Ogólnokształcącego im. Juliusza Słowackiego w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie od kilku lat każdej jesieni prowadzę zajęcia, w tym również te zatytułowane „Gdzie jest mój umysł?”. To one właśnie – a zwłaszcza ich wspaniałe przyjęcie – zasiały w mojej głowie myśl, że książka taka jak ta jest potrzebna. Owe coroczne spotkania nie byłyby możliwe, gdyby nie życzliwość mojej pierwszej nauczycielki filozofii – dla mnie od zawsze i na zawsze profesor – Małgorzaty Peruckiej. Agacie Szymaniak i Rafałowi Nawrockiemu z Biblioteki Wydziału Filozofii KUL dziękuję za cierpliwie donoszone mi kolejne tomy cytowanych tu źródeł – o tym, jak wiele ich było, przekona się każdy, kto zajrzy do bibliografii.
Jestem ogromnie wdzięczny tym, którzy zgłosili komentarze do pierwszego szkicu tej książki. Mam to szczęście, że osoby, które na studiach były moimi Mistrzami, dzisiaj są Kolegami, służącymi zawsze radą i dobrym słowem. Na szczere wyrazy mojej wdzięczności zasługują Marek Piwowarczyk, Przemysław Gut i Artur Szutta. Nie mniejsze podziękowania winien jestem moim Uczniom, którzy także zgłosili swoje cenne uwagi do fragmentów tej książki: są to Piotr Daczkowski, Adam Gędek, Damian Grzegórski, Mikołaj Soczewka i Eryk Zywert. Bogumiła Krawiec przeczytała całość tekstu i pomogła mi poprawić bibliografię, za co także jestem bardzo wdzięczny. Nie do przecenienia okazała się pomoc dwóch recenzentów tej pracy – prof. dr. hab. Roberta Piłata i prof. dr. hab. Tadeusza Szubki. Wnikliwe uwagi, które zgłosili – wraz z pełnymi życzliwości komentarzami – pozwoliły mi nie tylko uniknąć wielu błędów, ale także dodały wiele wartości pierwotnemu tekstowi. Gdyby nie wymienione w tym miejscu osoby, książka bardzo wiele by straciła.
Największe podziękowania winien jednak jestem moim czterem wspaniałym adeptom filozofii: licealistom, których w roku szkolnym 2021/2022 – a więc okresie najintensywniejszych prac nad tą książką – miałem przyjemność przygotowywać do Olimpiady Filozoficznej. Są to Danuta Korkus, Maksymilian Makuch, Kaja Pasieczyńska i Łucja Starościc. To właśnie Wy sprawiliście, że Gdzie jest mój umysł? to podręcznik nie tylko akademicki: że wychodzi ze skorupy stricte naukowej i zmierza w stronę filozofii takiej, jak ją postrzegam – bezinteresownej intelektualnej przygody. Wasze wsparcie, niezliczone rozmowy i okazana mi serdeczność każą mi dojść do wniosku, że choć to moje imię widnieje na okładce, powinniście czuć się współautorami końcowego rezultatu. Wam też dedykuję tę pracę.JAK KORZYSTAĆ Z TEJ KSIĄŻKI?
Podręcznik Gdzie jest mój umysł? ma być w zamierzeniu pomocą dla studentów filozofii, kognitywistyki i pokrewnych kierunków, którzy w trakcie edukacji będą zmagać się z przedmiotami wymagającymi wiedzy z zakresu filozofii umysłu. Jest on podzielony na czternaście rozdziałów, odpowiadających liczbie zajęć, jakie na ogół – z wyłączeniem spotkania organizacyjnego – zajmuje tego rodzaju kurs. Jak jednak sugeruje podtytuł, książkę tę pisałem z myślą o każdym, kto lubi intelektualne wyzwania i jest ciekawy odpowiedzi na postawione w tytule pytanie. Dlatego może po nią sięgnąć nie tylko student, ale także licealista albo osoba, która opuściła uczelniane mury wiele lat temu – dokładałem wszelkich starań, by każdy mógł zrozumieć zawarte tu treści. Moim celem była maksymalna przystępność: stąd liczne anegdoty, przykłady i jak najmniej specjalistyczny żargon. Zależało mi, by każdy, kto przeczyta tę książkę, poczuł się zaintrygowany podejmowanymi w niej tematami, a jednocześnie miał wrażenie, iż lektura wyposażyła go w odpowiednie narzędzia, by wyruszyć w dalszą samodzielną wędrówkę po interesujących go obszarach. Muszę bowiem w tym miejscu uprzedzić, iż ten podręcznik ma charakter wprowadzający, przez co omija albo omawia pobieżnie wiele ciekawych, ale zbyt technicznych kwestii, takich jak na przykład intencjonalność, zagadnienie pojęć, reprezentacje mentalne, wyobraźnia albo poznanie ucieleśnione. Całe szczęście większość z tych tematów doczekała się obszernej literatury popularyzującej. Dlatego postanowiłem nie wyważać otwartych drzwi i skupić się na bardziej podstawowych kwestiach, których zgłębienie jest konieczne, by podążanie krętymi ścieżkami filozofii umysłu nie przypominało przedzierania się przez gęstą dżunglę.
Nie ukrywam, że niedościgłym wzorem były dla mnie podręczniki anglosaskie, których autorzy dawno już odeszli od usypiania czytelników nieatrakcyjnie wyłożoną wiedzą. Dlatego rezygnuję z bezosobowego stylu autora, który kieruje swe słowa do anonimowego odbiorcy. Wprost przeciwnie: piszę ten podręcznik w pierwszej osobie, nadając mu ton swobodnej, nieoficjalnej rozmowy, w której odgrywam rolę przewodnika, nie zaś specjalisty wygłaszającego kategoryczne sądy i autorytatywne prawdy. Wydaje mi się wręcz pożyteczne, byś czasem się ze mną nie zgadzał, protestował i zgłaszał wątpliwości. Filozofia to sztuka krytycznego myślenia – głoszenie dogmatów nie leży w jej naturze.
Każdy rozdział tej książki ma podobną strukturę. Na jego początku znajduje się krótki spis wyrażonych w pytaniach zagadnień, które będziemy poruszać. Dzięki temu możesz sprawdzić, czy w danym fragmencie znajduje się interesujący cię problem albo dać się wciągnąć w lekturę intrygującą kwestią. Główny tekst wzbogaciłem o uzupełnienia: ważne informacje, ciekawostki, a także odniesienia do dzieł kultury. Jeżeli nie masz czasu się z nimi zapoznawać, możesz je pominąć bez większej straty dla zrozumienia całości. W części zatytułowanej Warto przeczytać wymieniam prace, po które możesz sięgnąć, jeżeli zainteresowały cię tematy poruszone w danym rozdziale. Ograniczyłem się do wydawnictw polskojęzycznych, wiem bowiem, jak problematyczne bywa przebijanie się przez specjalistyczną literaturę filozoficzną w języku angielskim. W tekście znajdziesz również liczne przypisy, które obejmują przede wszystkim odniesienia bibliograficzne, a także informacje przeznaczone dla specjalistów, które możesz pominąć. Wiadomości istotne, ale zarazem znacząco wykraczające poza tematy poruszane w tekście głównym, umieściłem w sekcji Na marginesie. Sugeruję, by się z nimi zapoznać, gdyż mogą ułatwić lekturę dalszych partii książki.
Być może zastanawiasz się, czy można czytać ten podręcznik nie po kolei albo sięgając jedynie do pojedynczych rozdziałów. Odpowiedź brzmi: w zasadzie tak – w tym celu dodałem liczne odnośniki wewnętrzne – choć jeżeli masz zamiar zacząć od części poświęconej współczesnej filozofii umysłu, nalegam, żebyś najpierw zapoznał się przynajmniej z rozdziałem piątym, zatytułowanym Relacje między umysłem i ciałem (s. 143). Nie jest on prosty, pozwala jednak przyswoić pojęciowe podstawy niezbędne do zrozumienia prowadzonych dziś sporów. Mimo wszystko tych, którzy mają czas i ochotę, zachęcam, by czytali tę książkę w całości i w takiej kolejności, w jakiej została napisana, wtedy bowiem wyniosą z niej najwięcej korzyści. Mam zresztą nadzieję, że już pierwsze strony przekonają cię, iż będzie to owocna i interesująca lektura. Jeżeli po przeczytaniu całości nie zmienisz zdania, cel, który przyświecał mi podczas pracy nad tą publikacją, będzie zrealizowany.2
POCZĄTKI FILOZOFICZNEJ REFLEKSJI NAD UMYSŁEM
W tym rozdziale dowiesz się…
• gdzie i kiedy narodził się problem umysłu (duszy)?
• jakie teorie duszy ukuło dwóch wielkich filozofów starożytności: Platon i Arystoteles?
• jak koncepcje te wpłynęły na filozofię starożytną i średniowieczną?
W kręgu inspiracji religijnych
Filozofia to jedna z najstarszych nauk znanych ludzkości – jej początki sięgają VII wieku przed Chrystusem, liczy ona zatem przeszło dwa i pół tysiąca lat. Dla porównania, jeżeli za narodziny współczesnej fizyki uznać dzieło Izaaka Newtona Matematyczne zasady filozofii przyrody (1687), okaże się, że dyscyplina ta ma zaledwie trzy i pół wieku. Inne nauki są jeszcze młodsze: socjologia może pochwalić się dwustuletnim rodowodem, a bujnie rozwijającą się dziś psychologię uprawia się eksperymentalnie zaledwie od półtora wieku. Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że refleksja o umyśle narodziła się wraz z filozofią. Wprost przeciwnie: intuicje dotyczące istnienia odmiennego od ciała pierwiastka zapewniającego nieśmiertelność są znacznie starsze.
Trudno jednoznacznie określić, kiedy ludzkość wypracowała koncepcję duszy – bytu, który miał być nośnikiem świadomości i osobowości, a w większości przypadków gwarantować także indywidualne przetrwanie po śmierci. U jej podstaw stanęła zapewne bardzo intuicyjna, powszechnie podzielana obserwacja, że rzeczy dzielą się na nieożywione i ożywione, oraz idący za nią wniosek, że te drugie muszą mieć zatem jakiś nieobecny w piasku czy glinie składnik, który daje im życie. Być może odkrycia tego dokonano już dziesiątki tysięcy lat temu, powołując do istnienia pierwsze religie szamańskie, jednak z braku źródeł pisanych zmuszeni jesteśmy do snucia domysłów na podstawie znalezisk archeologicznych, co zawsze obarczone jest dużą dozą niepewności. Nieco więcej wiemy o najstarszych religiach, które pozostawiły po sobie źródła pisane. W ten sposób odkryliśmy, że Sumerowie wierzyli w istnienie duszy, utożsamianej z boskim „tchnieniem życia”. Koncepcja ta została następnie zaadaptowana w mitologiach Babilonii i Asyrii, a jej ślady możemy odnaleźć również w Księdze Rodzaju. Natomiast Egipcjanie wyróżniali kilka komponentów duszy człowieka, takich jak m.in. ba (osobowość) i ka (siła życiowa). Dla naszych rozważań ważniejsze będą jednak dwa źródła bliższe naszym czasom. Są one istotne nie tylko dlatego, że dotyczą kontekstu kulturowego, który będziemy zgłębiać w tym rozdziale, ale również z tego względu, iż pojawiają się w nich źródła filozoficznej koncepcji znanej dzisiaj pod nazwą dualizmu psychofizycznego (zwanego także dualizmem substancji). Te źródła to dzieła Homera, zwłaszcza Iliada, a także wierzenia orfickie.
Rekonstrukcję Homeryckiej koncepcji duszy komplikuje fakt, iż jej twórca być może nie dysponował jeszcze pojęciem ciała jako całości, lecz odwoływał się do poszczególnych jego części. Jak zauważa Bruno Snell, autor Iliady „stale mówi o chyżych nogach, poruszających się kolanach i silnych ramionach: te członki są dlań obdarzone życiem i wpadają w oczy”. Rodziłoby to naturalne problemy z posługiwaniem się przeciwstawnym ciału pojęciem duszy. Tę ostatnią traktuje Homer jako coś, co ożywia części ciała (których starożytny rapsod wyróżniał znacznie mniej niż my) i co opuszcza je przez usta lub przez otwór w ranie w chwili śmierci albo omdlenia. Na oznaczenie tego pierwiastka autor Iliady stosuje termin psyche, choć jednocześnie używa również innych, podobnych – charakteryzujących poszczególne zdolności duszy – określeń, takich jak thymos (aspekt duszy odpowiedzialny za reakcje emocjonalne) oraz noos (aspekt duszy odpowiedzialny za zdolność do wyobrażania). Mimo wszystko pojęcia te nie są ostro rozróżniane, a odpowiedź na pytanie, jak Homer w rzeczywistości rozumiał duszę, budzi zrozumiałe kontrowersje. Należy jednak pamiętać, że mimo teoretycznych niedoskonałości Iliada i Odyseja odegrały ogromną rolę w kształtowaniu się języka greckiego (w tym terminologii filozoficznej) i etosu Greków. Jak pisze wybitny historyk filozofii Giovanni Reale, to właśnie z dzieł Homera Grecy „czerpali wzory życia, materiał do refleksji, podnietę dla wyobraźni, a więc wszystkie istotne elementy swego wychowania i formacji duchowej”. W wymiarze moralnym Iliada i Odyseja odgrywały zatem rolę, jaką w naszej kulturze przypisuje się Biblii. Nic dziwnego zatem, że Homerycka wizja duszy w bardzo dużym stopniu wpłynęła na myśl grecką.
Bardziej zaawansowaną i bliższą filozofii formę dualizmu psychofizycznego rozwinęli orficy. Orfizm wywodził się ze znacznie starszego kultu Dionizosa, który – jak twierdzi Bertrand Russell – był „dziki i pod wieloma względami odrażający”. Wraz z upływem czasu okrutne praktyki religijne, polegające między innymi na rozszarpywaniu żywcem zwierząt i zjadaniu ich wnętrzności, uległy przekształceniu i w rezultacie na gruzach misteriów dionizyjskich powstał krańcowo odmienny kult Orfeusza. Nie wiadomo do końca, skąd przybył ani kiedy rozwinął się ten nowy pierwiastek religijny: być może stanowił wymysł grecki, możliwe jednak, iż nadciągnął z Egiptu lub Dalekiego Wschodu. W każdym razie zawierał elementy nowe dla myśli Greków, przede wszystkim zaś ideę, że człowiek składa się z dwóch części: powstałego z prochów złych tytanów ciała oraz będącej boską cząstką duszy. Ta ostatnia musiała odradzać się w kolejnych wcieleniach (nie tylko ludzkich, ale również zwierzęcych), by odpokutować swe winy. Aby wyzwolić się z tego kręgu wcieleń i zasłużyć na zbawienie, należało oczyścić duszę z pierwiastka cielesnego, dlatego orfizm skoncentrował swe praktyki na pielęgnacji duszy przy jednoczesnym hamowaniu popędów ciała. Najbardziej radykalni jego wyznawcy przestrzegali postu i celibatu, a także angażowali się w misteria, czyli obrzędy znane tylko wtajemniczonym członkom wspólnoty, mające służyć wyzwoleniu duszy. Bardzo podobny pogląd – być może pod wpływem kultu Orfeusza – rozwinęli pitagorejczycy, uczniowie Pitagorasa (ok. 570 p.n.e. – 500/490 p.n.e.), słynnego matematyka, już w starożytności uważanego za na poły mityczną postać. Również oni poprzez naukę, rytuały, a także ezoteryczne obrzędy, starali się wynieść duszę ponad ciało oraz sprawić, by przerwała krąg wcieleń i zamieszkała z bogami. Obie te koncepcje – traktujące duszę jako pierwiastek doskonały i tłumaczące to, co złe faktem uwięzienia jej w ciele – wywarły ogromny wpływ na rozwój filozoficznego rozumienia duszy.
Mimo to nietrudno zauważyć, że zarówno Homer, jak i wyznawcy orfizmu oraz członkowie sekty pitagorejskiej nieodmiennie wiązali pojęcie duszy z wizją religijną. Nie sposób zatem mówić w tych wypadkach o filozofii: mitologia nie przedzierzgnęła się jeszcze w racjonalne wyjaśnienie. Możemy jednak wskazać filozofa, który dokonał przeskoku pomiędzy wiarą a racjonalnie uargumentowaną wiedzą. Był to Platon.
Upadek i zbawienie
Jeżeli szukamy filozofa, który może pojawić się na każdej liście największych uczonych świata, Platon (428/427 p.n.e. – 348/347 p.n.e.) będzie jednym z niewielu pewnych kandydatów. Myślicielowi temu można przypisać bardzo wiele zasług, lecz jedną z największych jest sformułowanie pojęcia duszy, które w późniejszych wiekach przesączyło się do chrześcijaństwa, a w konsekwencji stało się częścią całej kultury zachodniego świata. Koncepcja Platona nie wzięła się jednak znikąd: jej twórca odbył w młodości liczne podróże, podczas których odwiedził między innymi Sycylię, gdzie zetknął się z pitagorejczykami, a także Egipt, w którym kapłani wtajemniczyli go w matematykę. Jak nietrudno się domyślić, kontakty te ukształtowały umysłowość młodego ateńskiego arystokraty, zaszczepiając w nim i miłość do matematyki, i przekonania natury religijnej, a zwłaszcza eschatologicznej, czyli dotyczącej duszy: jej pochodzenia, natury i przeznaczenia.
Nauki Platona, wykładane przede wszystkim w założonej przez niego szkole – Akademii – zachowały się do naszych czasów dzięki dziełom, zwanym dialogami, które stanowią zapis fikcyjnych debat toczonych między filozofami. Bohaterem bez mała wszystkich z nich jest inny wielki filozof ateński, a przy tym nauczyciel Platona: Sokrates (469 p.n.e. – 399 p.n.e.). Najważniejszym dziełem poświęconym zagadnieniu duszy jest Fedon. Sokrates przebywa właśnie w więzieniu, gdzie za chwilę zostanie na nim wykonana kara śmierci, na jaką lud Aten bezpodstawnie skazał go za bezbożność i psucie młodzieży. W otoczeniu wiernych uczniów myśliciel prowadzi ostatnią ze swych dysput: poświęconą śmierci i losom duszy.
Aby dobrze zrozumieć Platona, należy pamiętać, że cała jego filozofia – nie tylko teoria duszy – łączy dwie przeciwstawne tendencje: odziedziczone po Sokratesie zamiłowanie do prawdy, którą może odkryć nasz rozum, a zarazem naznaczoną wyraźnym rysem religijnym umysłowość orfików. Rezultatem tych skrajnie odmiennych inspiracji jest metafizyka upatrująca świata rzeczywistego nie w przedmiotach materialnych, ale w ich niezmiennych, nieśmiertelnych i niematerialnych wzorcach – Ideach. Nie inaczej jest z Platońską antropologią: na miano prawdziwego człowieka zasługuje wyłącznie dusza, która wprawdzie ma cielesną powłokę, ale w chwili śmierci zrzuca ją i po spełnieniu pewnych warunków wraca do swego domu, w zaświaty. W przeciwieństwie do orfików autora Fedona nie zadowala jednak tylko wiara, że tak jest – potrzebne są jeszcze argumenty. Jeden z nich musi dowodzić, że dusza istniała przed narodzinami ciała – w przeciwnym wypadku nie sposób głosić, że po śmierci dokądkolwiek wraca. Drugi natomiast powinien niezbicie wykazywać, że dusza rzeczywiście jest nieśmiertelna. Grecki myśliciel wielokrotnie i na różne sposoby próbuje uzasadnić oba twierdzenia, w naszej rekonstrukcji ograniczymy się jednak do dwóch najważniejszych argumentów.
WAŻNE
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Idee to niezmienne, niematerialne, niezniszczalne wzorce rzeczy materialnych. Ich istnienie ma tłumaczyć, jak to się dzieje, że choć przedmioty fizyczne są zmienne, to jest w nich stały element, który sprawia, że bardzo różne egzemplarze nazywamy tą samą nazwą. Na przykład: zarówno jabłoń, jak i świerk nazywasz drzewem, mimo że różni je kształt, liście czy owoce. Dlaczego? Zdaniem Platona dlatego, że stanowią odbicie tej samej Idei – Drzewa.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Aby przekonać nas, że dusza istniała przed narodzinami ciała, Platon używa dowodu znanego jako argument z przypominania sobie. Rozpatrzmy najpierw, czym jest przypominanie. Otóż jest to czynność, która polega na przywoływaniu z pamięci czegoś, czego doświadczało się wcześniej. Powiedzmy, że przeglądasz zdjęcia i na jednej z fotografii widzisz zdalnie sterowany samochodzik, którym bawiłeś się w dzieciństwie. Nagle przypominasz sobie jego ciężar, fakturę gumowych kół i dźwięk, który wydawał. Nawet gdyby zdjęcie było niewyraźne, sam zarys pojazdu i jego kolor przypomniałyby ci o zabawce. A zatem podobieństwo rzeczy na zdjęciu do prawdziwego przedmiotu nie musi być duże, by wywołało odpowiednie wspomnienie. Jeżeli się ze mną zgadzasz, możemy przejść do ćwiczeń manualnych: twoim kolejnym zadaniem jest narysować na kartce kwadrat. Jeśli masz wprawę (której mi brakuje), to być może będzie on bardzo bliski temu, co z definicji jest kwadratem, czyli figurze o czterech równych bokach i czterech kątach wewnętrznych o mierze 90°. Niemniej, nie będzie to idealny kwadrat: któryś bok zawsze będzie krótszy lub dłuższy, a jeden z kątów będzie liczył na przykład 91°. Nawet jeżeli użyjesz linki i papieru milimetrowego okaże się, że końcowy rezultat będzie jedynie podobizną kwadratu, która – na przykład po stukrotnym powiększeniu – okazałaby się wysoce niedoskonała. Co gorsza, trudno sobie wyobrazić, by narysowanie doskonałego kwadratu w ogóle było możliwe, zawsze bowiem powiększenie i dokładne zmierzenie dowiedzie, że narysowana figura nie spełnia warunków wskazanych w definicji. Najlepiej być może świadczy o tym fakt, iż boki narysowanego kwadratu – inaczej niż w przypadku kwadratu rozumianego jako abstrakcyjna figura geometryczna – zawsze mają pewną grubość. A zatem w sensie dosłownym nigdy nie widziałeś prawdziwego kwadratu, lecz jedynie figury mniej lub bardziej do niego podobne!
Wynika stąd zatem, że każda z figur, które nazywałeś kwadratem, jedynie przypomina kwadrat, ale nim nie jest. Wcześniej jednak zauważyliśmy, że przypominanie polega na przywoływaniu z pamięci czegoś, co już się poznało. Musiałeś więc już kiedyś widzieć idealny kwadrat, a dokładnie rzecz biorąc – Kwadrat, czyli Ideę kwadratu, bezcielesny wzorzec dla każdej z niedoskonałych materialnych kopii. Kiedy jednak miałeś poznać Kwadrat? Jedyna możliwa odpowiedź brzmi, że stało się to przed twoimi narodzinami, a zatem zanim twoja dusza trafiła do ciała. Gdyby było inaczej, nigdy nie moglibyśmy mówić o idealnych figurach geometrycznych, a nawet cechach, takich jak równość albo piękno, które w naszym świecie również nigdy nie są idealne. Tymczasem codziennie posługujemy się takimi pojęciami z całkowitą naturalnością.
Nim przejdziemy dalej, zastanów się, czy ten argument cię przekonuje, a jeżeli nie – to co wydaje ci się w nim dyskusyjne. Jeżeli już to zrobiłeś, to czas porównać twoje intuicje z tym, co o argumencie z przypominania sobie mówią filozofowie. Ci zaś nie mają o nim najlepszego zdania. Spośród wielu wysuwanych przeciwko niemu zarzutów najpoważniejszy głosi, że nawet jeżeli posługujemy się pojęciem idealnego Kwadratu, nie oznacza to, że kiedyś musieliśmy go widzieć. Owszem, w swoim życiu poznajemy wyłącznie mniej lub bardziej niedoskonałe kwadraty, ale być może ta wiedza wystarczy, by uszeregować je w kolejności od najmniej do najbardziej udanych, a następnie wyobrazić sobie najdoskonalszy – choć nigdy niewidziany – Kwadrat. Najwyraźniej autor Fedona nie bierze pod uwagę, że wiedza, która ma nam być wrodzona, w rzeczywistości może być wynikiem tzw. idealizacji, czyli wyobrażania sobie danej cechy w stopniu najwyższym. Jeżeli by tak było, to nic nie stoi na przeszkodzie, by za zdobycie tej wiedzy odpowiadały wyłącznie procesy poznawcze zachodzące za naszego życia, a nie przed nim. Na pocieszenie dodajmy, że wnioskowanie podobne do argumentu z przypominania sobie stosowali inni wielcy filozofowie, z Kartezjuszem na czele (poświęcimy mu kolejny rozdział), który na podstawie kontrowersyjnego założenia, iż skutek nigdy nie może być doskonalszy od swojej przyczyny, wywodził, że żaden niedoskonały kwadrat nie jest w stanie wytworzyć w naszych umysłach wizji idealnego Kwadratu.
Gdyby nawet jednak powyższy argument działał, dowodziłby jedynie tego, że dusza powstała wcześniej niż ciało, a nie, że jest ona nieśmiertelna. Można wręcz argumentować, że jest wiarygodne, iż dusza, która wchodzi w ciało, łączy się z nim, a następnie wraz z nim umiera. Weźmy taki przykład. Dwa kawałki plasteliny mogły być wyprodukowane w innym czasie, a na pewno istnieją osobno w różnych przegródkach opakowania. Kiedy jednak dokładnie ugnieciesz je razem, staną się jednością, którą będziesz mógł unicestwić – na przykład stopić – za jednym razem, nie martwiąc się ich wcześniejszą odrębnością. Nie można z góry wykluczyć, że podobnie nie jest z duszą. Konieczny jest zatem argument dowodzący, że dusza nie tylko istnieje przed narodzinami ciała, ale również po jego śmierci. W jednej z ostatnich części Fedona Platon proponuje następujący dowód. Wyjdźmy od stwierdzenia, że jeżeli jakaś rzecz ma pewną naturę, to na mocy definicji nie może ona przyjąć swojego przeciwieństwa. Weźmy na przykład liczbę 27 – jako ze swej natury nieparzysta, nie może ona przyjąć parzystości. Analogicznie: dusza z definicji jest zasadą życia, z czego wynika, iż nie może ona przyjąć swojego przeciwieństwa, czyli śmierci. Innymi słowy, mówienie o martwej duszy byłoby równie sensowne, co mówienie o parzystej liczbie 27. Wynika stąd, że tym, co umiera w chwili śmierci, jest samo ciało, dusza natomiast – która nie może przyjąć śmierci – musi poszukać dla siebie miejsca gdzie indziej.
Czy przekonuje cię ta argumentacja? Jeżeli masz wrażenie, że właśnie zaprezentowano ci jakąś sprytną, ale nie do końca uczciwą sztuczkę, nie jesteś sam. Niektórzy komentatorzy twierdzą wprawdzie, iż argument ten jest wewnętrznie spójny, ale działa on tylko jeżeli przyjmiemy pewne – nienaturalne już dla nas – założenia. Jednym z nich jest przeświadczenie, że dusza rzeczywiście jest zasadą życia. Dziś mało kto przyjmuje taki pogląd. Nic dziwnego: w świetle obecnej wiedzy biologicznej życie i wszelkie jego przejawy to po prostu praca trzydziestu bilionów komórek, które składają się na ciało przeciętnego człowieka. Możemy zatem powiedzieć, że do wyjaśnienia pracy organizmu nie potrzebujemy żadnej zasady. Ostatecznie tym, co odróżnia rzeczy nieożywione od ożywionych, nie jest budulec, z którego się składają, lecz jedynie odpowiednia organizacja materii. Innymi słowy – człowiek zbudowany jest dokładnie z tych samych cząstek elementarnych, co kamienie. Różnica polega na tym, że cząstki tworzące ciało człowieka są odpowiednio zorganizowane: składają się na związki chemiczne, te zaś tworzą żywe komórki. Oczywiście wyjaśnienie przejścia od materii nieorganicznej do materii organicznej wciąż budzi wiele problemów, powszechnie uważa się jednak, że nie potrzeba w tym celu odwoływać się do duszy, a właśnie założenie, że dusza istnieje niezależnie od ciała, pozwala argumentowi Platona ruszyć z miejsca. W takim wypadku wyłożony w Fedonie dowód nie działa.
Na moment zapomnijmy jednak o problemach, jakie rodzą zaproponowane rozumowania i spróbujmy przyjąć perspektywę ich autora, który wierzył, iż są one poprawne. Mając do dyspozycji argument za istnieniem duszy przed narodzinami ciała oraz po jego śmierci, Platon może sformułować eschatologiczną, na poły poetycką wizję jej losów. Jego zdaniem nie ma wątpliwości, że dusza przed pojawieniem się na ziemi obcowała z Ideami. Następnie za swoje (nie do końca jasne) przewiny została strącona do ciała, zapominając po drodze o tym, co ujrzała. Chodząc po świecie i oglądając materialne rzeczy, przypomina ona sobie posiadaną już wiedzę na temat ich wzorców, czyli Idei. Proces ten Platon nazywa anamnezą, czyli odwrotnością amnezji. Innymi słowy, człowiek posiada bardzo duży zasób nieuświadomionej wiedzy wrodzonej. Stanowisko, że przychodzimy na świat z wiedzą wrodzoną, zyskało w filozofii miano racjonalizmu genetycznego albo inaczej – natywizmu. Celem człowieka jest wyzwolenie duszy z więzów ciała i powrót do niebios. Jeżeli komuś się to nie uda, wówczas musi liczyć się z tym, że po śmierci znajdzie się w kolejnym ciele – ludzkim lub zwierzęcym. Ten proces wędrówki dusz, który dziś nazwalibyśmy z łaciny reinkarnacją, Platon – rodowity Grek – określał mianem metempsychozy. Ten natomiast, kto żyje jak filozof, dbając o duszę, ma szansę przerwać krąg kolejnych wcieleń. Nietrudno zauważyć, że motyw ubóstwienia duszy i wynikający stąd ostry dualizm psychofizyczny, a także metempsychoza, to elementy, które założyciel Akademii najpewniej zaczerpnął z doktryny pitagorejczyków.PRZYPISY
S. Deweerdt, Deep Connections, „Nature” 571, 25 lipca 2019, s. S6–S8.
F. Crick, Zdumiewająca Hipoteza, czyli nauka w poszukiwaniu duszy, przeł. B. Chacińska-Abrahamowicz i M. Abrahamowicz, Warszawa: Prószyński i S-ka 1997, s. 17.
Według badań ankietowych, jakie przeprowadzono w roku 2005 w USA, 79% ankietowanych uważało siebie za istoty duchowe, 64% zaś – za osoby religijne. (D. O’Leary, M. Beauregard, Duchowy mózg. Neuronaukowa argumentacja za istnieniem duszy, przeł. Z. Kasprzyk, Kraków: WAM 2011, s. 28). David Papineau w artykule The Problem of Consciousness ( U. Kriegel (red.), The Oxford Handbook of Consciousness, Oxford: Oxford University Press 2020, s. 14–37) podaje sześć możliwych źródeł intuicji, że jesteśmy czymś innym niż własny mózg. Trzy najważniejsze to kultura, wrodzone tendencje i nasza architektura poznawcza. Na temat wrodzoności takiego sposobu myślenia pisze też Paul Bloom w książce Descartes’ Baby: How the Science of Child Development Explains What Makes Us Human, New York: Basic Books 2004. Idea ta występuje jednak już znacznie wcześniej – mówi o niej m.in. J.J.C. Smart w artykule Materialism, „The Journal of Philosophy” 60 (22), 1963, s. 661.
Jeżeli zainteresował cię temat wolnej woli, to jego dogłębne – wymagające, ale bez wątpienia kompetentne – omówienie proponuje P. Łuków, Metafizyka wolności i odpowiedzialności, S. Kołodziejczyk (red.), Przewodnik po metafizyce, Kraków: WAM 2011, s. 491–517.
Już neandertalczycy grzebali swoich zmarłych, prawdopodobnie wraz z używanymi za życia przedmiotami, co może oznaczać, że mieli oni jakieś przekonania na temat zaświatów. Zob. W. Rendu i in., Evidence Supporting an Intentional Neandertal Burial at La Chapelle-aux-Saints, „Proceedings of the National Academy of Sciences” 111 (1), 2014, s. 81–86.
Na temat kryteriów odróżnienia obu pojęć duszy warto sięgnąć do tekstu S. Kamińskiego, Metodologiczna problematyka poznania duszy ludzkiej, tegoż, Jak filozofować? Studia z metodologii filozofii klasycznej, Lublin: TN KUL 1989, s. 263–277.
T. Crane, The Origins of Qualia, s. 169, T. Crane, S. Patterson (red.), The History of the Mind-Body Problem, London: Routledge 2000, s. 169–194.
Taką opinię wyrażają m.in. S. Hawking i L. Mlodinow w książce Wielki projekt, przeł. J. Włodarczyk, Warszawa: Albatros 2011, s. 9. Co ciekawe, po złożeniu tej deklaracji autorzy poświęcają całą książkę problemom filozoficznym i rozwiązują je w sposób filozoficzny, okazjonalnie podparty co najwyżej twierdzeniami z zakresu nauki. Na temat powodów nieufności kognitywistów względem filozofii, zob. A. Brook, Introduction: Philosophy in and Philosophy of Cognitive Science, „Topics in Cognitive Science” 1 (2), 2009, s. 216–230.
Świetnych przykładów tego rodzaju działalności filozofa dostarcza Philip Goff w książce Błąd Galileusza. Fundamenty nowej nauki o świadomości, przeł. J. Jarocki, Warszawa: PWN 2022, s. 64–71.
R. Poczobut, Między redukcją a emergencją. Spór o miejsce umysłu w świecie fizycznym, Toruń: WN UMK 2009, s. 67 i nast.
Przykładem takiego studzenia zapału jest wypowiedź Jana Woleńskiego w dyskusji na łamach Internetowego czasopisma „Diametros”, która następnie ukazała się jako artykuł Nie mam nic przeciwko kognitywistyce… w książce Z. Muszyńskiego (red.), Umysł. Natura i sposób istnienia. Trzy debaty, Lublin: Wydawnictwo UMCS 2010, s. 129. Inny przykład: T. Burge, Czy neuro-paplanina jest właściwą nauką o umyśle?, przeł. M. Zyśko, M. Iwanicki, J. Jarocki (red.), 27 podróży filozoficznych. Przewodnik (nie tylko) Pascala, Lublin: Wydział Filozofii KUL 2018, s. 48–50.
W. Sellars, Empiryzm a filozofia umysłu, przeł. J. Gryz, s. 229 , B. Stanosz (red.), Empiryzm współczesny, Warszawa: Wydawnictwo UW 1991, s. 173–257. Wypowiedź ta nawiązuje do słynnego cytatu ze starożytnego filozofa Protagorasa z Abdery, który stwierdzał „Człowiek jest miarą wszystkich rzeczy: istniejących, że istnieją, i nieistniejących, że nie istnieją”, tym samym przyjmując, że ludzkie poznanie zależy od naszych celów i potrzeb. (Cytuję za: G. Reale, Historia filozofii starożytnej. Tom 1, przeł. E.I. Zieliński, Lublin: Wydawnictwo KUL 2008, s. 247).
Jeden z takich sporów pojawił się przed kilkunastu laty w polskiej filozofii. Jej zarzewiem był opublikowany przez Marcina Miłkowskiego i Roberta Poczobuta na łamach czasopisma „Diametros” artykuł Czym jest i jak istnieje umysł? Wprowadzenie do dyskusji (jego przedruk można znaleźć w: Z. Muszyński (red.), Umysł. Natura i sposób istnienia. Trzy debaty, Lublin: Wydawnictwo UMCS 2010, s. 62–80). Obaj autorzy postawili dość mocną tezę scjentyzmu, która wzbudziła liczne komentarze. W szczególności warto zapoznać się z wyważoną krytyką scjentyzmu, jaką przedstawił Tadeusz Szubka w artykule Więcej (scjentystycznego) dymu niż (filozoficznego) ognia ( tamże, s. 95–99). Autorem mocnej tezy o autonomiczności filozofii jest Damian Leszczyński, którego tekst Czy kognitywistyka może coś dać filozofii? („Przegląd Filozoficzny – Nowa Seria” 86 (2), 2013, s. 85–102) wyraża poglądy radykalne, ale zarazem dobrze uzasadnione.
M. Stenmark, What Is Scientism?, „Religious Studies” 33 (1), 1997, s. 22.
R. Descartes, Medytacje o pierwszej filozofii, przeł. K. i M. Ajdukiewiczowie, s. 51, tegoż, Medytacje o pierwszej filozofii. Zarzuty uczonych mężów i odpowiedzi autora. Rozmowa z Burmanem, przeł. K. i M. Ajdukiewiczowie, S. Swieżawski, I. Dąmbska, Kęty: Antyk 2001, s. 31–102.
Na przykład Urszula Żegleń podaje osiem najbardziej wpływowych określeń umysłu, a z pewnością nie są to rozumienia wszystkie. Dla wyliczenia i omówienia tych definicji, zob. U. Żegleń, Refleksja metodologiczna nad kategorią umysłu, s. 142–146, W. Dziarnowska, A. Klawiter (red.), Studia z kognitywistyki i filozofii umysłu 2. Mózg i jego umysły, Poznań: Zysk i S-ka 2006, s. 137–161. Bardzo dobrym omówieniem zmian w rozumieniu duszy i umysłu jest artykuł Hilarego Putnama, Z dziejów umysłu, przeł. S. Judycki, „Znak” 58 (2), 2006, s. 32–54. Jeszcze inna praca, dotycząca jednak kształtowania się pojęcia umysłu w nowszych czasach, to: T. Crane, Powstanie i upadek problemu umysł–ciało, przeł. M. Iwanicki i T. Szubka, P. Gutowski, T. Szubka (red.), Filozofia brytyjska u schyłku XX wieku, Lublin: TN KUL 1998, s. 467–485.
Taką definicję umysłu proponują M. Miłkowski i R. Poczobut (Czym jest i jak istnieje umysł? Wprowadzenie do dyskusji, s. 64), którzy uważają, że „«umysł» jest nazwą kolektywną o częściowo nieostrym zakresie, do którego należą rozmaite funkcje, własności, zdarzenia, procesy, stany, dyspozycje etc., a więc jednostki reprezentujące różne kategorie ontologiczne”.
M. Gazzaniga, Kto tu rządzi – ja czy mój mózg?, przeł. A. Nowak, Sopot: Smak Słowa 2013, s. 90.
M. Miłkowski, R. Poczobut, Czym jest i jak istnieje umysł? Wprowadzenie do dyskusji, s. 64 – podkreślenie Miłkowskiego i Poczobuta.
G. Scherer, Filozofia śmierci od Anaksymandra do Adorno, przeł. W. Szymona, Kraków: WAM 2008, s. 43.
K. Łyczkowska, K. Szarzyńska, Mitologia Mezopotamii, Warszawa: Wydawnictwa Artystyczne Filmowe 1986, s. 69.
J. Allen, Ba, s. 161, D. Redford (red.), The Oxford Encyclopedia of Ancient Egypt. Volume 1, New York: Oxford University Press 2001, s. 160–161.
B. Snell, Odkrycie ducha, przeł. A. Onysymow, Warszawa: Aletheia 2009, s. 22.
Tamże, s. 27.
G. Reale, Historia filozofii starożytnej. Tom 1, s. 44.
Na temat filozoficznej doniosłości wierzeń orfików, zob. M. Krąpiec, Ja – człowiek, Lublin: Wydawnictwo KUL 2005, s. 30.
B. Russell, Dzieje zachodniej filozofii, przeł. T. Baszniak, A. Lipszyc, M. Szczubiałka, Warszawa: Aletheia 2012, s. 36.
G. Reale, Historia filozofii starożytnej. Tom 1, s. 49–51.
O tym, że Platon wyraźnie oddziela wiarę czy nieargumentowane nadzieje (na przykład na spotkanie w zaświatach wielkich ludzi) od dowiedzionych filozoficznie faktów, takich jak nieśmiertelność duszy, pisze Ryszard Legutko w świetnym wstępie do Fedona: zob. R. Legutko, Komentarz, s. 49, Platon, Fedon, przeł. R. Legutko, Kraków–Warszawa: Ośrodek Myśli Politycznej, PIW, Teologia Polityczna 2017, s. 13–230.
Dowód ten Kartezjusz stosuje przede wszystkim do istnienia Boga. Można go znaleźć w Medytacjach o pierwszej filozofii, s. 62 i nast.
G. Reale, Historia filozofii starożytnej. Tom 2, przeł. E.I. Zieliński, Lublin: Wydawnictwo KUL 2008, s. 225.
R. Legutko, Komentarz, s. 208.
A. Abbott, Scientists Bust Myth That Our Bodies Have More Bacteria than Human Cells, „Nature”, 8 stycznia 2016, online: https://www.nature.com/articles/nature.2016.19136.
Zob. D. Frede, The Final Proof of the Immortality of the Soul in Plato’s „Phaedo” 102a-107a, „Phronesis” 23 (1), 1978, s. 27–41.