Gdzie podziewa się nasza pamięć - ebook
Gdzie podziewa się nasza pamięć - ebook
Każdy z nas ma swoją pamięć – to dzięki niej wiemy, kim jesteśmy. Ale czy istnieje jakieś My, które swoją tożsamość również buduje na pamięci? A jeśli tak, to czy pamięć owego My, pamięć zbiorowa, składa się z pamięci indywidualnych, autobiograficznych?
To byłoby zbyt proste. Tak jak zbiorowość nie jest wyłącznie sumą jednostek, tak samo pamięć zbiorowa nie może być sumą jednostkowych pamięci. Istnieją wprawdzie pewne analogie, lecz mogą one posłużyć tylko jako wskazówki do badania tego złożonego zjawiska, interesującego zarówno dla psychologów, jak i dla historyków, antropologów, socjologów czy literaturoznawców.
Zagadnienie pamięci zbiorowej ma więc charakter interdyscyplinarny. Przedstawiciele różnych dziedzin szukają odpowiedzi na pytanie, co owa pamięć zawiera, jakie informacje trafiają do jej zasobów, a jakie z niej znikają – lub są wymazywane. Z pamięcią zbiorową łączą się bowiem pewne procesy: jej formowania, zniekształcania, a nawet zawłaszczania.
To, do jakiej pamięci się odwołujemy – czy tej, która gloryfikuje naszą przeszłość, celebruje męczeństwo i chwali dokonania, czy może tej, w której obraz naszej wspólnoty jest nieco mniej idealizowany – wywiera istotny wpływ na to, jak traktujemy samych siebie, a także innych ludzi, tych, którzy tworzą odrębne zbiorowości. Znacząco wpłynie też na naszą przyszłość, którą dopiero zbudujemy.
Książka Tomasza Maruszewskiego jest cennym źródłem wiedzy psychologicznej nie tylko o tym, jak tworzy się i jak funkcjonuje pamięć zbiorowa, lecz przede wszystkim o tym, w jaki sposób jest użytkowana w społecznej codzienności. Ma to szczególne znaczenie w społeczeństwach trapionych przez konflikty światopoglądowe czy polityczne, bo skonfliktowane strony tworzą odmienne wersje zbiorowej pamięci dotyczącej tych samych faktów, zdarzeń czy idei. Zrozumienie istoty wielu konfliktów społecznych jest tym samym niemożliwe bez rekonstrukcji różnych wersji pamięci zbiorowej.
Z recenzji Wiesława Łukaszewskiego
Książka podejmuje ważne zagadnienie relacji między pamięcią jednostki, zwłaszcza autobiograficzną, a pamięcią zbiorową. Ta ostatnia często bywała i wciąż bywa przedmiotem rozważań historyków i socjologów, jak również politologów i antropologów kulturowych. Ale zarówno ich pojmowanie, jak i sposoby badania stosowane w tych dziedzinach wiedzy albo w ogóle ignorowały osiągnięcia psychologii akademickiej, albo też czerpały z niej bardzo selektywnie. Tomasz Maruszewski, wychodząc od ustaleń swojej nauki dotyczących funkcjonowania pamięci jednostkowej, twórczo porównuje ją z pamięcią zbiorową. Znajduje wiele podobieństw między nimi, ale też znaczące różnice.
Z recenzji Macieja Dymkowskiego
Tomasz Maruszewski – profesor psychologii, wybitny badacz pamięci autobiograficznej, od pewnego czasu zajmuje się też pamięcią zbiorową. Pracuje na Wydziale Zamiejscowym Uniwersytetu SWPS w Sopocie. Specjalizuje się w psychologii poznawczej, ale w kręgu jego zainteresowań badawczych znajdują się również zagadnienia z pogranicza psychologii poznawczej i psychologii emocji, takie jak poznawcza reprezentacja emocji. Autor Psychologii poznania i Pamięci autobiograficznej, współautor monografii Emocje – aleksytymia – poznanie (wspólnie z Elżbietą Ścigałą) oraz Psychologii. Podręcznika akademickiego. Opublikował wiele artykułów naukowych, a także prac popularyzatorskich. Ma dwoje dzieci – Joannę i Krzysztofa. Pasjonuje się muzyką barokową i fotografią.
Kategoria: | Psychologia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-65731-97-5 |
Rozmiar pliku: | 2,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Błądzą wszyscy (ale nie ja)
Dlaczego usprawiedliwiamy głupie poglądy, złe decyzje i szkodliwe działania
Richard E. Nisbett
Geografia myślenia
Dlaczego ludzie Wschodu i Zachodu myślą inaczej
Wiesław Łukaszewski
Wielkie (i te nieco mniejsze) pytania psychologii
Michael S. Gazzaniga
Istota człowieczeństwa
Co czyni nas wyjątkowymi
Michael S. Gazzaniga
Kto tu rządzi? Ja czy mój mózg?
Neuronauka a istnienie wolnej woli
Simon Baron-Cohen
Teoria zła
O empatii i genezie okrucieństwa
Jonathan Haidt
Prawy umysł
Dlaczego dobrych ludzi dzielą polityka i religia?
Steven Pinker
Piękny styl
Przewodnik człowieka myślącego po sztuce pisania XXI wieku
Walter Mischel
Test Marshmallow
O pożytkach płynących z samokontroli
Richard E. Nisbett
Mindware
Narzędzia skutecznego myślenia
Dan Ariely
Szczera prawda o nieuczciwości
Jak okłamywać wszystkich, a zwłaszcza samych siebie
Thomas Gilovich, Lee Ross
Najmądrzejszy w pokoju
Jakie korzyści możemy czerpać z najważniejszych odkryć psychologii społecznej
Adam Galinsky, Maurice Schweitzer
Przyjaciel i wróg
Kiedy współpracować, kiedy rywalizować i jak odnosić sukcesy w jednym i drugim
Dan Ariely
Potęga irracjonalności
Ukryte siły, które wpływają na nasze decyzje
Dan Ariely
Grosz do grosza
Jak wydawać mądrze i jak unikać pułapek finansowychPODZIĘKOWANIA
Kiedy zaczynałem pisanie tej książki, nie wierzyłem, że uda mi się ją skończyć. Po drodze były przerwy, ale Ania Świtajska zachęcała mnie do pracy na różne sposoby. I cierpliwie czekała. Kiedy już skończyłem, przekonałem się, że nadal muszę popracować nad swoją polszczyzną. Gosia Jaworska, redagując tę pracę, przyczyniła się do tego, że wiele myśli zostało przedstawionych w bardziej komunikatywny i zrozumiały sposób.
Dobrym duchem był i jest dla mnie Wiesław Łukaszewski, który przeczytał pierwsze wersje niektórych rozdziałów i którego uwagi, także te przedstawione w recenzji, skłoniły mnie do refleksji nad twierdzeniami przedstawionymi w książce. Czasami trudno samemu dostrzec różne błędy i niekonsekwencje, ale Łukasz (tak chyba mogę o Nim pisać) zasugerował nowe możliwości interpretacji opisywanych przeze mnie zjawisk i procesów. Jego pomoc była bezcenna. Dziękuję także Maciejowi Dymkowskiemu za to, że swoją recenzję opatrzył ważnymi uwagami.
Dziękuję również Ani – mojej Żonie – że cierpliwie (choć czasami z trudem) znosiła okresy mojej psychicznej nieobecności. Była Ona pierwszą słuchaczką niektórych pomysłów i choć problematyka książki jest odległa od Jej zainteresowań, potrafiła podpowiedzieć nowe sposoby interpretacji niektórych tez.
Rozpoczynając pisanie tej książki, nie wiedziałem, jak bardzo aktualna stanie się jej problematyka – sądziłem, że stanie się ona rozszerzeniem koncepcji pamięci. Trudno było wtedy przewidzieć, jak bardzo istotna stanie się ona w chwili obecnej.WSTĘP
Dwa słowa o aktualnym stanie badań nad pamięcią
Zanim przejdę do analizy pamięci zbiorowej, kilka uwag chciałbym poświęcić krótkiemu podsumowaniu tego, co dzieje się w psychologii pamięci, a potem przejdę do społecznego kontekstu tego stanu i związków między psychologicznym podejściem do pamięci a podejściem reprezentowanym przez inne dyscypliny. Stan aktualny można przedstawić w kilku punktach – wspomnę o rzeczach najważniejszych; z pewnością w poniższym zestawieniu nie znajdą się wszystkie aspekty współczesnych badań.
Koncentracja na mechanizmach. Współczesne badania nad pamięcią indywidualną koncentrują się przede wszystkim na mechanizmach jej działania. Mechanizmy te odpowiedzialne są za zapisywanie informacji, ich przechowywanie oraz wydobywanie. większość badań jednak ignoruje to, jakie treści są zapisywane w pamięci. Przyjmuje się, że pamięć działa podobnie, kiedy zapisywane są w niej zgłoski bezsensowne, listy słów czy historie dotyczące Ja lub innych osób. Kiedy myśli się w taki sposób o działaniu pamięci, to można przywołać metaforę silnika samochodowego. Silnik przetwarza etylinę 95 lub 98 na energię kinetyczną. Jeżeli jednak zechcemy, by przetwarzał olej napędowy, to jego wewnętrzna struktura i niektóre zasady działania ulegną zmianie. Analogiczna sytuacja może się pojawić w wypadku pamięci. Najczęściej wiedza na jej temat pochodzi z kontrolowanych eksperymentów, w których wykorzystuje się specjalnie przygotowany materiał. Ale nasza pamięć zawiera w pierwszym rzędzie informacje pochodzące ze środowiska społecznego; są to nie tylko informacje pochodzące od osób, z którymi pozostajemy w bezpośrednim kontakcie, lecz także informacje z mediów, systemu edukacyjnego czy z danych „zastygłych w kamieniu”. Pałac Kultury w Warszawie czy Zamek Cesarski w Poznaniu przenoszą wiele informacji dotyczących przeszłości danego miasta i całego kraju. Nie wszyscy potrafią te informacje odczytywać. Działanie pamięci w takich wypadkach ulega znacznej zmianie. Choć nadal można wyróżnić fazy zapisu, przechowania i odtwarzania informacji, pojawiają się jednak nowe mechanizmy i zależności, o których będzie mowa w dalszych częściach tej pracy. Chciałbym tu silnie podkreślić, że niniejsza praca nie będzie odwoływała się do polemiki między przedstawicielami laboratoryjnego podejścia do pamięci i zwolennikami badania pamięci w warunkach życia codziennego. Co prawda dyskusja ta wniosła nowe wątki do analizy pamięci, ale koncentrowanie się na tej polemice może odwrócić uwagę od głównych problemów podejmowanych w tej pracy.
Powiązanie badań nad pamięcią z analizami nośników tej pamięci. Semon (1921) wprowadził swego czasu pojęcie mnemu (później za sprawą Lashleya określanego jako engram), rozumianego jako ślad pewnego doświadczenia powstającego w mózgu pod wpływem bodźca. Teoria Semona przez długi czas była zapomniana, choć wspominał o niej Bertrand Russell, ale dopiero w latach siedemdziesiątych poprzedniego stulecia została niejako odkryta na nowo przez psychologów (Schacter, 2001; Schacter, Eich i Tulving, 1978). Być może pewną rolę odegrał tu swego rodzaju etnocentryzm psychologów – Richard Semon z wykształcenia był zoologiem i lekarzem. Obecnie wprowadzone przez niego pojęcia engramu i ekforii na dobre zagościły w pracach psychologicznych. Pierwsze z tych pojęć zyskało nową interpretację dzięki pracom neuronaukowców. I chociaż wiele problemów w tej dziedzinie oczekuje na rozwiązanie, postęp jest bardzo wyraźny i być może uda się w końcu znaleźć ślady pamięciowe, choć na pewno nie będą one przypominały odcisku stopy na piasku. Można oczywiście postawić pytanie dotyczące tego, co byłoby odpowiednikiem engramu w pamięci zbiorowej – i tu sprawa się komplikuje. Jeśli chodzi o pamięć jednostkową, to wiemy, że engramy zlokalizowane są w mózgu. Przyjęcie założenia, że istnieje coś w rodzaju mózgu zbiorowego, w którym zapisywane są ślady pamięciowe, wydaje się karkołomne. Być może odpowiednikiem engramów w pamięci zbiorowej mogłyby być treści przekazywane w toku interakcji społecznych.
Dominacja podejścia funkcjonalistycznego. Schacter (2003) opisał deficyty pamięci, posługując się nośnym porównaniem siedmiu analizowanych deficytów do siedmiu grzechów głównych. Pamięć może bowiem zawodzić na wiele różnych sposobów. Podsumowując swoje rozważania Schacter stwierdza jednak, że grzechy nie są czymś, z czego pamięć powinna się spowiadać. Z pewnego punktu widzenia mogą one być błogosławieństwem. Weźmy pod uwagę grzech nietrwałości. Sprawia on, że niegdyś zapisane informacje ulegają zapomnieniu. niekiedy jednak zapominanie jest korzystne adaptacyjnie, pozwala bowiem pozbyć się bagażu zbędnych informacji. O tym, że brak zapominania może być bolesny, świadczą przypadki hipermnezji. Hipermnestycy nie mogą niczego zapomnieć i to staje się źródłem ich cierpienia. Nie tylko pamiętają twarze ludzi mijanych na ulicy, lecz także wystawy sklepowe czy układ chmur na niebie. Z tego wynika, że to, co początkowo uznawano za grzech pamięci, faktycznie grzechem być nie musi, ponieważ pełni ważną funkcję adaptacyjną. Connerton (2008), którego poglądy zostaną przedstawione w rozdziale 7 (o zniekształceniach pamięci zbiorowej), pokazuje, że w pewnych wypadkach zapominanie w pamięci zbiorowej również pełni funkcję adaptacyjną.
Pomijanie treści pamięci. W zasadzie jedyną kategorią treściową, która wzbudziła zainteresowanie psychologów, było Ja. Pamięć własnych doświadczeń życiowych w pewnym momencie wyodrębniła się jako osobna dziedzina badań. Badania nad pamięcią autobiograficzną prowadzone są na dużą skalę i oprócz technik obserwacyjnych wykorzystuje się tu dość często badania eksperymentalne. Natomiast badania nad pamięcią wzorów matematycznych czy właściwości pierwiastków lub drzew owocowych nie budziły szerszego zainteresowania. Neisser (1982) złośliwie zauważył, że jeśli istnieje jakaś ważna właściwość pamięci, to można być pewnym, iż nie wzbudzi ona zainteresowania psychologów. Jako przykład podawał pamięć nazwisk, ale zapewne jest wiele dziedzin, w których zapamiętywanie specyficznych informacji okazuje się bardzo ważne. Badania nad zapamiętywaniem informacji w tych dziedzinach często prowadzili dydaktycy, a nie psychologowie. Dydaktycy interesowali się tym, jak posługując się różnymi technikami nauczania, można zapewnić większą trwałość wiedzy. Zauważmy, że dydaktycy historii odwołują się do innych mechanizmów niż dydaktycy matematyki. Na dodatek istnieją dydaktycy szczególnego rodzaju, którzy z wielką pasją i zaangażowaniem dążą do tego, by pewne informacje były zapamiętane w pamięci zbiorowej, inne zaś zostały z niej usunięte. Owi „dydaktycy szczególnego rodzaju” to politycy czy pewne grupy dziennikarzy. Podejmowane przez nich próby szybkiej zmiany zawartości pamięci zbiorowej w wielu wypadkach skazane są na niepowodzenie. Dopiero wtedy, kiedy zmiany te przebiegają powoli i są zakorzenione w obowiązujących w danym społeczeństwie normach kulturowych, mają one możliwość zyskania większej trwałości.
Wzrost zainteresowania pamięcią operacyjną. W 1974 roku Alan Baddeley i Graham Hitch opublikowali pracę przedstawiającą model pamięci operacyjnej. Od tego czasu badania nad pamięcią operacyjną, zwaną też pamięcią roboczą, zaczęły się rozwijać na bardzo dużą skalę. Pamięć ta łączy w sobie funkcje mnemiczne, czyli funkcje związane z przechowywaniem informacji, z funkcjami wykonawczymi. W ludzkim umyśle odgrywa ona swoistą rolę centrum dowodzenia. Jest nie tylko „kuźnią myśli” (określenie zapożyczone od Edwarda Nęcki), lecz także decyduje o tym, na czym skupić uwagę i co należy zrobić, aby osiągnąć ważne cele. Badania wykazały, że to centrum dowodzenia cechuje się licznymi ograniczeniami, do których należy mała pojemność, uniemożliwiająca jednoczesne podejmowanie różnych działań, oraz krótki czas przechowania, nieprzekraczający kilku sekund. Pomimo tych ograniczeń system poznawczy człowieka działa zadziwiająco sprawnie, ponieważ dysponuje możliwością przerzucania swoich zasobów między różnymi zadaniami. Towarzyszy temu możliwość korzystania z dużej puli informacji zmagazynowanych w pamięci trwałej. Można zatem powiedzieć, że system cechuje się wysoką elastycznością oraz uniwersalnością. Pamięć operacyjna początkowo była badana wyłącznie przez psychologów poznawczych, w pewnym momencie jednak okazało się, że idee odnoszące się do tej formy pamięci można wykorzystać do rozwiązywania różnych problemów związanych z funkcjonowaniem pamięci autobiograficznej (Conway i Pleydell-Pearce, 2000), a także pamięci zbiorowej (Maruszewski, 2009).
Pamięć zdarzeń wymagających dużych zdolnosci adaptacyjnych. Psychologowie od dawna interesowali się pamięcią traumy. Zainteresowania te dotyczyły z jednej strony ograniczonego dostępu do informacji związanych z traumatycznymi zdarzeniami (zjawisko tłumienia, amnezji funkcjonalnej czy dysocjacji), z drugiej zaś – natrętnego charakteru wspomnień związanych z traumą. Jedną z najbardziej charakterystycznych cech zespołu stresu pourazowego (PTSD) są przebłyski pamięciowe. Polegają one na pojawianiu się w świadomości bardzo realistycznych wspomnień przeszłych sytuacji stresowych, wywołujących bardzo silne stany emocjonalne, analogiczne do tych, jakie pojawiły się w pierwotnej sytuacji stresowej. Stany te wtórnie przyczyniają się do pogorszenia funkcjonowania jednostki. Analogiczne zjawiska obserwuje się w pamięci zbiorowej – zbiorowe traumy są z jednej strony tłumione, czego przykładem może być niechęć do przywoływania wspomnień u byłych więźniów obozów koncentracyjnych, lub też ich uporczywe przypominanie, na przykład obchodzenie rocznic (a niekiedy miesięcznic) zdarzeń, które spowodowały traumę zbiorową. Koncepcje rozwijane przez psychologów i lekarzy trudno jednak wykorzystać do analizy przypadków traumy zbiorowej. Jednym z przykładów może być koncepcja wielopoziomowego kodowania informacji dotyczących sytuacji traumatycznych (Perry, 1999). Autor ten twierdzi, że informacje o rozmaitych zdarzeniach zapisywane są na różnych piętrach układu nerwowego. Gdy jednostka przez dość długi czas ma dostęp do pewnych informacji, mogą być one zapisane na poziomie kory mózgowej; w wypadku dostępu krótkiego (a tak się dzieje w wielu sytuacjach traumatycznych) informacje mogą być zapisywane na niższych piętrach. Choć informacje te mogą wzbudzać silne emocje, jednostka nie ma do nich świadomego dostępu, ponieważ nie miały one szansy dotrzeć do kory mózgu. Zauważmy, że taki sposób myślenia, aczkolwiek atrakcyjny dla tradycyjnego badacza pamięci, może budzić zrozumiałe opory u badacza pamięci zbiorowej. Trudno sobie bowiem wyobrazić jakiś mózg zbiorowy, wyposażony w odpowiedniki kory mózgowej i struktur podkorowych, który w zróżnicowany sposób kodowałby informacje traumatyczne lub nietraumatyczne.
Związki między pamięcią a innymi procesami psychicznymi. Początkowo koncentrowano się na badaniu samej pamięci, bez uwzględnienia tego, że wpływają na nią inne procesy psychiczne, a sama pamięć również może stawać się ich źródłem. Dość wcześnie zaczęto badać związki pamięci z procesami emocjonalnymi, czego przykładem były analizy Dudychów (1933), którzy wskazywali na to, że niejednakowo łatwo zapamiętuje się zdarzenia o różnych znakach emocjonalnych. Potem pojawiły się analizy precyzujące te zależności: stwierdzono, że pamięć jest zależna od stanu emocjonalnego. Pamięć funkcjonuje stosunkowo dobrze wtedy, kiedy zarówno w fazie zapamiętywania, jak i odtwarzania jednostka znajduje się w identycznym lub podobnym stanie emocjonalnym (Eich i Metcalfe, 1989). Zasada specyficzności kodowania jest powszechnie wykorzystywana jako wyjaśnienie zmian siły śladów pamięciowych pojawiających się w różnych warunkach odtwarzania.
Powyższy przegląd z pewnością nie jest wyczerpujący. Pokazuje on jednak pewne trendy rozwojowe we współczesnej psychologii pamięci. Przynajmniej niektóre z nich koncentrują się na bardzo szczegółowych właściwościach pamięci: działania badaczy przypominają działania lekarza, który ogląda pacjenta z depresją przez mikroskop. Może on dostrzec zmiany w obrazie krwi (pacjent nie ma ochoty na jedzenie, więc przejawia symptomy anemii) i zmiany w obrębie wielu innych układów, ale nie zauważy istoty cierpienia ani jego potencjalnych przyczyn. Z tego też względu czasami konieczne jest przeanalizowanie badanego zjawiska lub procesu z pewnej odległości, by nie narażać się na błądzenie w gęstwinie szczegółów. I choć współczesna psychologia pamięci ma w swoim dorobku niezwykłe osiągnięcia, warto zwrócić uwagę na to, że przynajmniej część z nich nie może być wykorzystana przez badaczy z innych dziedzin – socjologii, historii, antropologii czy literaturoznawstwa. Kiedyś zastanawiałem się nad tym, czy na przykład literaturoznawcy zajmujący się oral history lub oral poetry (Rubin, 2009; Czapliński, 2010; Lord, 2010) mogliby skorzystać z bogatej wiedzy psychologicznej na temat pamięci. Obawiam się, że nie byłoby to łatwe, ponieważ nie przeprowadzają oni ściśle kontrolowanych eksperymentów laboratoryjnych, lecz posługują się metodami naturalistycznymi; zapewne trudno byłoby też przenieść do ich analiz wyniki odnoszące się do działania schematów poznawczych, znaczenia efektu dezinformacji czy roli elementów centralnych i peryferyjnych w przechowywaniu informacji.
Na koniec kilka refleksji bardziej ogólnej natury. Współczesna nauka coraz częściej ulega wpływom popkultury, której jednym z podstawowych celów jest przyciągnięcie uwagi opinii publicznej. Chodzi może nie tyle o rozmaite „eventy”, które mogliby organizować badacze pamięci, ile o emfazę, z jaką przedstawiane są wyniki badań i koncepcje teoretyczne w tej dziedzinie. Co rusz słychać o rozmaitych przełomach, wielkich odkryciach, czy też o rewolucjach pojawiających się w różnych dziedzinach badań. „rewolucja” jest jednym z najczęściej wykorzystywanych słów w komunikacji bezpośredniej – lada moment zajmie ono poczesne miejsce w tekstach naukowych. Tymczasem po paru latach okazuje się, że przełomowe odkrycia nie były wcale takie przełomowe, ponieważ można je wyjaśnić za pomocą znanych dotychczas koncepcji. Z taką sytuacją mieliśmy też do czynienia w psychologii pamięci. Dwa przykłady, które omówię poniżej, dowodzą, że w rozwoju nauki rzadko pojawiają się rzeczywiste przełomy czy rewolucje.
Pierwszy przykład dotyczy badań nad substancjami pamięciowymi i nad transferem wewnątrzosobniczym i międzyosobniczym. Thompson i McConnell (1955) przeprowadzili serię eksperymentów, w których wytworzyli proste odruchy warunkowe u robaków płaskich. Wielokrotnie przepuszczali przez wodę prąd elektryczny, gdy zapalano światło. Robaki znajdujące się w wodzie po bardzo wielu próbach zaczęły reagować skurczem całego ciała na zapalenie światła. Następnie takie „wytrenowane” robaki krojono. Ponieważ cechuje je zdolność do regeneracji, po pewnym czasie od owego rzeźnickiego zabiegu pojawiały się osobniki potomne, powstałe z części osobników „wytrenowanych”. Osobniki te przyswajały sobie wspomniany odruch warunkowy szybciej aniżeli osobniki powstałe z części robaków nietrenowanych. Stwierdzono, że w takim wypadku następuje transfer wewnątrzosobniczy – pod wpływem uczenia się powstają w organizmie substancje, które przenoszą proste informacje na temat otoczenia – tu: zapalenie światła oznacza uderzenie prądem elektrycznym. W kolejnych eksperymentach McConnell (1962) poszedł dalej. Ponownie wytwarzał u robaków płaskich odruch warunkowy na światło. Następnie kroił je na kawałki i dawał do zjedzenia innym robakom płaskim. Te również szybciej przyswajały sobie odruch warunkowy na światło. Oznaczałoby to, że substancje pamięciowe mogą przechodzić z jednego organizmu do następnego – opisane zjawisko określono mianem transferu międzyosobniczego. Co prawda przyrost szybkości uczenia się był stosunkowo niewielki w grupie, która żywiła się swoimi wykształconymi pobratymcami, ale występował dość systematycznie. McConnell uznał, że nośnikiem informacji pamięciowych jest RNA.
Wyniki tych badań wzbudziły bardzo duże zainteresowanie. Co więcej, zastanawiano się nad implikacjami praktycznymi. Czy pokrojenie na kawałki wykładowcy statystyki (ten przedmiot nastręcza wielu trudności studentom psychologii), a następnie przygotowanie odpowiedniej potrawy z jego ciała przyśpieszy uczenie się tego przedmiotu? Pomijając względy etyczne – w naszej kulturze kanibalizm stanowi silne tabu – wyniki badań empirycznych nie dały podstaw do przyjęcia hipotezy, że informacje pamięciowe mogą być przenoszone przez zjadane przez nas pokarmy. Badania te wykazały, że zjawisko transferu międzyosobniczego nie występuje u organizmów wyższych – u myszy czy u szczurów. Nie można zatem oczekiwać, by analogiczne zjawisko występowało u ludzi. Choć poszukiwania „substancji pamięciowych” nadal trwają, dotychczas nie udało się znaleźć środków wspomagających pamięć, co miałoby olbrzymie znaczenie na przykład w leczeniu choroby Alzheimera. Na zakończenie warto dodać, że u ludzi międzyosobniczy transfer informacji dokonuje się poprzez kontakty społeczne (Christakis i Fowler, 2011), a rozchodzenie się nowych informacji niekiedy przypomina rozprzestrzenianie się epidemii (Hirst i Manier, 2008).
Drugi przypadek rzekomego przełomu został opisany przez Schactera (2003). Na jednej z konferencji wspomniał o tym, że udało się wykryć różnice układu pobudzeń mózgu, pojawiające się w wypadku przypominania sobie rzeczywistego zjawiska i w wypadku fałszywej pamięci. Natychmiast zgłosiło się do niego wielu dziennikarzy, przekonanych, że za pomocą technik neuroobrazowania uda się w przyszłości odróżnić – na przykład w trakcie przewodu sądowego – osoby, które relacjonują rzeczywiste zdarzenia, od osób, które opowiadają o zdarzeniach niebyłych. Te właśnie osoby mogą być silnie przekonane o realności swoich wspomnień. Co więcej, fałszywe wspomnienia mogą dotyczyć własnych niechlubnych zachowań w przeszłości. Inaczej mówiąc, pamięć takich osób zawiera coś w rodzaju donosu na samego siebie. Pierwszy wynik nie został jednak potwierdzony w późniejszych badaniach. Tym samym rozwiały się nadzieje wymiaru sprawiedliwości dotyczące niezawodnych technik odróżniania od siebie zeznań wiarygodnych i niewiarygodnych na podstawie nowoczesnych technik badania mózgu.
Niezależnie od nieco sarkastycznych uwag przedstawionych wcześniej, badania pamięci w ostatnich dekadach przeżywają okres szybkiego rozwoju. Przejawia się to w kilku punktach.
Po pierwsze, badania te nie są już wyłączną domeną psychologów. Pamięcią interesują się również socjologowie, antropologowie kulturowi, biologowie, historycy czy językoznawcy. Każda z tych dziedzin ujmuje pamięć z nieco innego punktu widzenia, co skutkuje dostrzeganiem nieco innych zależności. Jednym z ważnych odkryć dokonanych poza psychologią było stwierdzenie, że pamięć może egzystować poza ludzkim mózgiem: w takim wypadku może przyjmować mniej lub bardziej trwałe formy, na przykład pomniki czy oral history i oral poetry.
Po drugie, zaczęto interesować się funkcjami pamięci, przy czym analiza funkcji pamięci prowadzona jest odmiennymi torami przez psychologów i biologów, którzy dość chętnie nawiązują do koncepcji ewolucjonistycznych, a także przez historyków czy socjologów, którzy na plan pierwszy wysuwają funkcje związane z tworzeniem i utrzymywaniem tożsamości.
Po trzecie, zaczęto się interesować zniekształceniami pamięci, które nie ograniczają się do zapominania na jednym biegunie i konfabulacji na drugim. Po głębszej analizie okazuje się, że poszukiwania psychologów i socjologów biegną innymi drogami. Schacter (2003) napisał książkę o siedmiu grzechach pamięci, a niemal równolegle Paul Connerton opublikował swoje prace poświęcone siedmiu typom zapominania (2008). Podobieństwa są jednak powierzchowne. Porównanie treści obu wspomnianych prac wskazuje, że analizy psychologów i socjologów biegną równoległymi torami i szansa na to, że gdzieś się spotkają, jest niewielka. Ale gdyby taka szansa nie istniała, to wysiłek włożony w tworzenie niniejszej pracy poszedłby na marne. Można jednak wskazać możliwe punkty styczne. Przywołajmy przykład memów, które można potraktować jako specyficzny typ schematów występujących w komunikacji społecznej. Notabene określenie „mem” nie jest skrótem terminu memory, ale zostało wprowadzone jako odpowiednik genu (Blackmore, 2002).
Po czwarte, zaczęto zwracać uwagę na to, że pamięć jest nie tylko narzędziem przechowywania dotychczasowych doświadczeń, lecz może także odnosić się do przyszłości. Pamięć prospektywna już na dobre zadomowiła się w psychologii (Niedźwieńska, 2013). zapewne odpowiedniki pamięci prospektywnej istnieją również w pamięci zbiorowej. Przykładami mogą być programy społeczne czy ekonomiczne. Ponieważ dla pamięci prospektywnej kluczowe znaczenie mają zamiary (plany) i sposoby ich realizacji, badania tej pamięci mają duże znaczenie dla psychologii motywacji. Osoby, które żyły w PRL, znają pojęcie planu 5-letniego czy 6-letniego. Owe plany można zinterpretować jako zawartość pamięci prospektywnej elit, które wówczas rządziły Polską.
Po piąte, wyniki badań nad pamięcią prowadzonych w laboratorium zaczęto wykorzystywać do interpretacji zdarzeń występujących w realnym świecie. Można przytoczyć tutaj przykład badań nad efektem dezinformacji, zapoczątkowanych analizą pamięci zdarzeń, po których ludzie otrzymywali inne informacje na temat tych zdarzeń. Współcześnie badania te mają bardzo duże znaczenie w praktyce wymiaru sprawiedliwości: świadkowie zeznający przed sądem w sposób automatyczny sięgają do różnych zapisów jakiegoś zdarzenia. Mogą to być ich własne wspomnienia, ale mogą to być również informacje, które zasłyszeli od innych świadków, albo informacje pochodzące z mediów. Innym przykładem są dość niezwykłe zastosowania wyników klasycznych badań Ebbinghausa nad zapominaniem zgłosek bezsensownych, które współcześnie wykorzystuje się do analizy różnych procesów występujących w komunikacji społecznej. Anderson i Schooler (2000) wykazali, że częstość używania danego słowa jest funkcją częstości, z jaką było ono używane wcześniej.
Po szóste, pojawiły się nowe wątki dotyczące dynamicznych zmian siły śladów pamięciowych w zależności od rodzaju materiału pamięciowego. Krzywa zapominania Ebbinghausa została wykreślona dla materiału niemającego żadnego znaczenia afektywnego (zgłoski bezsensowne). Spora część późniejszych badań nad zapominaniem również dotyczyła materiału neutralnego afektywnie (słówka z języka obcego). Od pewnego czasu jednak uwagę badaczy zaczęło przykuwać zjawisko przeciwstawne w stosunku do zapominania. Badania osób, które przeżyły różnego rodzaju traumy, wskazują, że ludzie cierpią z powodu niemożności zapomnienia tego, co im się przydarzyło – wspomnienia strasznych chwil pojawiają się bez zapowiedzi i wywołują niemal tak samo silne emocje, jak te, które występowały w przeszłości. Schacter (2003) pisze o grzechu pamięci, który nazwał uporczywością; lepszym określeniem wydaje się nachalność. Dodatkowo okazało się, że próby powstrzymywania pojawiania się takich wspomnień prowadzą do skutków odwrotnych w stosunku do zamierzonych: sprawiają, że wspomnienia te pojawiają się ze zdwojoną siłą.
Obserwacje dotyczące uporczywości pamięci zwróciły uwagę badaczy na rolę procesów kontroli pamięci. Kontrola związana jest nie tylko z procesami przywoływania wspomnień, lecz także z procesami kodowania i przechowywania informacji. Procesy kontroli, zwykle działające pod progiem świadomości, sprawiają, że pamięć nie jest mechanicznym urządzeniem, ale czymś, co częściowo jest we władzy jej posiadacza, a dzięki temu może być wykorzystywana w sposób elastyczny.
Zapewne przejawy uporczywości czy nachalności występują również w pamięci zbiorowej, mają one jednak odmienną dynamikę czasową. Nie tylko obejmują długie odcinki czasu, lecz także mogą się pojawiać ze znacznym opóźnieniem w stosunku do upamiętnianego zdarzenia. Na przykład święto narodowe Francji, związane z rocznicą zburzenia Bastylii, zaczęto obchodzić po ponad stu latach.
Badacze zajmujący się pamięcią zbiorową nie mieli ambicji tworzenia czegoś, co przypominałoby krzywą Ebbinghausa, ponieważ na przebieg zapominania w pamięci zbiorowej wpływa bardzo wiele czynników. Upamiętnianie pewnej postaci, a więc zapobieganie odejściu jej z pamięci zbiorowej, może być dyktowane celami politycznymi, a nie tym, jak długo utrzymują się wspomnienia dotyczące tej postaci. Pennebaker i Banasik (2008) zwracają uwagę na to, że muzeum upamiętniające Johna Kennedy’ego w Dallas oraz jego pomniki powstały dopiero 25 lat po jego tragicznej śmierci. To samo działo się w odniesieniu do pomnika weteranów wojny w Wietnamie – został wzniesiony około 25 lat po śmierci pierwszych żołnierzy amerykańskich w Wietnamie. Wynikałoby stąd, że w pamięci zbiorowej występuje coś przypominającego proces konsolidacji w pamięci indywidualnej oraz że długość okresu konsolidacji przypomina w przybliżeniu czas jednego pokolenia. Niekiedy jednak czas ten się wydłuża, ponieważ kwestia upamiętnienia jakiegoś zdarzenia jest przedmiotem różnych dyskusji (Frijda, 2008). Do sprawy tej powrócę w dalszych częściach pracy.