Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Geoliteratura. Przewodnik, bedeker, poradnik - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Geoliteratura. Przewodnik, bedeker, poradnik - ebook

Miejsce przewodnika wśród dzisiejszych gatunków piśmiennictwa uświadamia nam zakres zmian w kulturze współczesnej. Z gatunku peryferyjnego staje się on gatunkiem centralnym. W coraz większym stopniu jest nie tylko nośnikiem treści poznawczych i użytkowych, ale bywa także swoistym instruktażem przeżywania przestrzeni – miasta i natury. Ale równocześnie obserwujemy proces dostosowania literatury do jej „przewodnikowego” rozumienia. Powieści stają się źródłem scenariuszy wędrówek po mieście. Współbieżne z tym są procesy przystosowania pisarzy do roli przewodników i profilowanie przez nich swojej twórczości w taki sposób, by mieściła się we współczesnych ramach dyskursywnych. W coraz większym stopniu współczesne poradniki nie są dziełem naukowców czy dziennikarzy, lecz „amatorów” i pasjonatów. Nie mniej zajmujące są zagadnienia narodowe i etniczne w przewodnikach. A zatem w badaniach narracji przewodnikowych istotne jest, jak my widzimy innych oraz jak inni nas postrzegają.

Ze wstępu

"Geoliteratura z pewnością okaże się kolejną ważną książką z nurtu badań związanych z rozwojem Nowego Regionalizmu. Teksty zamieszczone w tym zbiorze – jak to zwykle bywa w takich przypadkach – różni bardzo wiele, jednak łączy rzetelny namysł nad określoną w tytule, rozlegle ujmowaną problematyką. Podjęcie badań nad społeczną rolą, wspólnotową perspektywą i obieraną jednostkowo poetyką dzieł, które można przyporządkować genologicznie do zbioru przewodników (bedekerów, „spacerowników”) umożliwia rozpoznanie dużo szerzej zakrojonych zagadnień, takich jak: tożsamość lokalna, kresowość, pogranicze kulturowe, obcość/swojskość. Pozwala nadto charakteryzować współczesne sposoby pojmowania i użytkowania samego pojęcia regionalizmu oraz sprawdzać użyteczność wypracowanych w jego ramach narzędzi analitycznych i interpretacyjnych".

Z recenzji dr hab. Agnieszki Czyżak, prof. UAM

Kategoria: Polonistyka
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-242-6425-4
Rozmiar pliku: 3,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

JERZY MADEJSKI
Uniwersytet Szczeciński

Wstęp Przewodnik, bedeker, poradnik i geoliteratura

1.

Zainteresowanie przewodnikami, bedekerami, poradnikami w polonistycznej społeczności nie powinno dziwić: wszak jesteśmy wychowani, jeśli mogę przez chwilę zabierać głos w imieniu naszej społeczności, na świetnej serii wydawniczej Vademecum Polonisty. Jak wiemy, są w niej znakomite słowniki literaturoznawcze, świetne opracowania bibliograficzne i cenne poetologie. Jednak wracam do tomów, które – jak sądzę – mamy w podręcznej bibliotece nie tylko ze względów merytorycznych. Seria wydawana pod redakcją Janusza Sławińskiego jest inspirująca z innych jeszcze powodów. Vademecum Polonisty mogłoby być przedmiotem rozważań o historii naszej dyscypliny, o instytucjonalizacji nowoczesnej polonistyki (czyli tej strukturalnej), o relacjach pomiędzy jej subdyscyplinami, o rozwoju poetyki, teorii literatury, historii literatury w nieprzyjaznej wolnej nauce rzeczywistości PRL-u (dość wspomnieć boje o Słownik terminów literackich). Seria Vademecum Polonisty jest interesująca również z punktu widzenia dzisiejszych zainteresowań badawczych. Tylko dwa przykłady.

W Poetyce teoretycznej Marii Renaty Mayenowej znajdziemy krótki fragment interpretacyjny dotyczący Stepów akermańskich, który kończy uwaga:

Tekst nasz, złożony z heterogenicznych elementów, sprawia, że nie uważamy go za z góry zaprojektowany jako całość, lecz za kolejną werbalizację kolejno dostrzeganych elementów i kilkakrotnej zmiany pozycji mówiącego (do kogoś na zewnątrz sytuacji i do kogoś wewnątrz sytuacji), z włączeniem wreszcie elementów swoistego fotografowania sytuacji1.

To podsumowanie jest uogólnieniem analizy sonetu Mickiewicza z punktu widzenia teorii spójności tekstu. Rzecz w tym, że zaprojektowana przez autorkę koncepcja czytania literatury w ogóle nie uwzględniała skomplikowanych zagadnień, na które dzisiaj zwracają uwagę twórcy i zwolennicy geopoetyki.

I przykład drugi. W monumentalnej Historycznej stylistyce języka polskiego znajdziemy schematy klasyfikacyjne wewnętrznych odmian języka polskiego. Jeden z nich nazywa się „język polskiej narodowości; polski język etniczny”2. I ta formuła może budzić wątpliwości. Chodzi jednak o sprawę poważniejszą. Zarówno w tym schemacie, jak i w analizach szczegółowych nikłą rolę odgrywają zagadnienia – szeroko rozumianego – pogranicza. I w diagramie, i w interpretacjach nie mamy odniesień do mniejszości narodowych i ich języków, które w kolejnych stuleciach i dekadach oddziaływały na polszczyznę. Jak widzimy, budowano wtedy jednolity (i etnicznie, i geograficznie) model poetyki i literaturoznawstwa. Znamienne, że literaturoznawczy tom zbiorowy z lat 70. XX wieku, w którego tytule znalazła się „geografia”, tylko marginalnie podejmował zagadnienia regionalizmu. Właściwie tylko Maria Janion, nawiązując do twórców „Ziewonii”, pisała, że to właśnie „romantycy pierwsi odkryli geografię jako ‘duchową formę życia’”3.

Wzmiankuję o cennej serii polonistycznej zainicjowanej w latach 70. XX wieku też dlatego, że ruch noworegionalistyczny jest na takim etapie rozwoju – merytorycznego i organizacyjnego – że pewnie już wkrótce powstaną w jego ramach przewodniki, słowniki, encyklopedie... I warto tamte doświadczenia środowiska polonistycznego wykorzystać. Wstępem do tego przedsięwzięcia jest okazały tom pod redakcją Zbigniewa Chojnowskiego i Małgorzaty Mikołajczak pt. Regionalizm literacki w Polsce. Zarys historyczny i wybór źródeł4 (w trakcie szczecińskiej konferencji pn. Przewodnik, bedeker, poradnik w literaturach regionalnych odbyła się debata na temat tej publikacji z udziałem redaktorki i autorki opracowania, Małgorzaty Mikołajczak, a także Wojciecha Browarnego i Daniela Kalinowskiego).

2.

Podkreślając wagę kompendiów polonistycznych, warto wspomnieć o niezwykłej karierze przewodników w innych dziedzinach. Odnotuję tylko dwa z różnych dyscyplin. Pierwszy to bestseler socjologiczny, napisany przez Petera Bergera, Zaproszenie do socjologii, wydany po raz pierwszy w 1963 roku. Można by się przy tej okazji zastanawiać nad poetyką przewodnika z zakresu nauk społecznych, ciągle wznawianego. Nie mogę szerzej zajmować się tym zagadnieniem, zaznaczę jednak, że jeden powód sławy Zaproszenia do socjologii jest oczywisty – to opracowanie znakomite merytorycznie. Warto odnotować też drugi – przewodnik został dowcipnie napisany (i zilustrowany). Wspomnę jeszcze, że Berger w swojej książce wprowadza (za Stephenem Potterem) kategorię „pogmatwania” (to „mikrosocjologiczny sabotaż”) przydatną do opisu zjawisk kulturowych na pograniczu5. Zresztą w pracach z zakresu Nowego Regionalizmu pojawiają podobne pojęcia. Kinga Siewior, analizując „zachodniokresowość”, wspomina, że może być ona „definiowana jako zapętlająca się opowieść po prostu o Kresach”6. W naszym tomie do „zapętlenia” nawiązuje Kamila Gieba (Polityka i turystyka. Przewodnik „Zachodnie kresy Rzeczypospolitej” Bogusława Wojciecha Różyckiego).

Myślę jeszcze o innym przewodniku, angielskiego krytyka sztuki i pisarza, Johna Bergera, autora Sposobów widzenia. I ten przewodnik jest zajmujący, powstał bowiem jako zapis audycji telewizyjnych BBC, lecz i wersję drukowaną przetłumaczono na wiele języków. A czytając tę książkę, nietrudno rozpoznać jej wartość. Nie polega ona tylko na błyskotliwych opisach poszczególnych obrazów. Chodzi o to, że Berger, wprowadzając do malarstwa, daje równocześnie zarys poetyki i polityki wizualności (fotografii i reklamy), która w ostatnich dekadach przekształciła się w studia nad wizualnością. Czytamy np. w opracowaniu Bergera:

Sztuka dawna nie istnieje już w taki sposób, jak niegdyś. Utraciła swój autorytet. Jej miejsce zajął dziś język wizualny. Istotne jest obecnie, kto i w jakim celu używa tego języka. Dotyka to kwestii prawa do publikowania reprodukcji własności prasy artystycznej i wydawnictw, ogólnej polityki galerii7.

Ale już na okładce wydawca eksponuje tezę antropologiczną autora, że widzenie jest poprzedzane przez słowo: „Dziecko patrzy i rozpoznaje, zanim nauczy się mówić”8.

3.

Wróćmy do literatury. Wyobraźnia badawcza, gdy myślimy o przewodnikach, objąć musi ważne tytuły naszej poezji, na przykład Vade-mecum Cypriana Norwida. I to z kilku powodów. Tom Norwida uchodzi za doskonałą realizację naszej dziewiętnastowiecznej liryki. Zdaniem wielu badaczy (i pisarzy) model wiersza wypracowany w Vade-mecum wyznacza początek estetyki nowoczesnej. Chodzi m.in. o zaproponowaną przez Norwida kunsztowną poetykę polisemii. Musielibyśmy więc przyznać rację poecie, który w liście do Józefa Ignacego Kraszewskiego (z maja 1866 roku) pisał: „Poezja polska tam pójdzie, gdzie główna część Vade-mecum wskazuje sensem, tokiem, rymem i przykładem. Czy chcą? Czy nie chcą? – wszystko jedno”9.

W tomie Norwida skrywało się coś więcej. Stefan Sawicki zauważył, że:

nie tylko tytuły szeregu pojedynczych wierszy Vade-mecum, również nazwa całości jest dwuznaczna. Z jednej strony jest to zbitka używana powszechnie na oznaczenie zbioru niezbędnych, najkonieczniejszych wiadomości. Tomik wierszy Norwida byłby poetyckim „vade-mecum”, czymś, co należy koniecznie znać, do czego trzeba wracać, jakimś niezbędnym poetyckim zasobem mądrości o człowieku. Z drugiej strony narzuca się dosłowne, niewątpliwie czytelne w czasach Norwida, znaczenie łacińskiego wyrażenia „chodź ze mną”, co Juliusz Gomulicki – nawiązując do Boskiej komedii – tłumaczy nawet „chodź za mną”. Ujawnia się tu moment wezwania do czytelników i do poetów: Towarzyszcie mi w mojej poetyckiej wędrówce, współuczestniczcie w moich poetyckich doświadczeniach, przekonajcie się wraz ze mną do prezentowanej tu poezji, twórzcie rzeczy podobne, twórzmy wspólnie poezję nową10.

A przecież to nie wszystkie znaczenia Vade-mecum. Jak wiadomo, liryka Norwida rozpięta była pomiędzy pragnieniem wypracowania autonomii sztuki poetyckiej (wobec innych ówczesnych poetyk autorskich oraz wobec estetyk muzyki i obrazu) oraz chęcią usankcjonowania słowa poetyckiego prawdą religijną. Poeta miał być właśnie przewodnikiem duchowym, bo – jak wiemy – „pójdź za mną” to Chrystusowe słowa powołania apostołów11. Przetrwała raczej ta pierwsza koncepcja sztuki Norwida, choć nie brakuje dzisiaj także zwolenników tej drugiej.

Przypominam tu Norwida z jeszcze innego powodu. Ci, którzy dzisiaj opisują historyczną przemianę roli pisarza, sięgają zwykle do literatury romantyzmu. Ten model dociekań literaturoznawczych i kulturowych w naszym tomie reprezentuje artykuł Andrzeja Skrendy (Pisarz jako przewodnik duchowy).

4.

Wzmianki o tomie dziewiętnastowiecznego poety niejako przy okazji odsłaniają jeden ze sposobów myślenia o literaturze. Zastanawiając się nad miejscem przewodników (bedekerów i poradników) w naszym piśmiennictwie, możemy poszukiwać dzieł paradygmatycznych (z różnych powodów) dla epok, nurtów, formacji literackich. Takich przykładów jest oczywiście sporo. Można wokół nich budować konstelacje tekstów (literackich, krytycznych, naukowych…). Gdybym miał sięgnąć po dobry (bo kanoniczny właśnie) przykład takiego dzieła, wskazałbym na książkę z lat 60. XX wieku, na Barbarzyńcę w ogrodzie Zbigniewa Herberta12.

Zdajemy sobie sprawę z tego, że to właśnie ten tom esejów to jeden z najważniejszych dwudziestowiecznych polskich literackich przewodników po Europie. Jeszcze dzisiaj są osoby, które odwiedzają Włochy i Francję, kierując się opisami Herberta. Jednocześnie wiemy, że to właśnie lektura Barbarzyńcy w ogrodzie (wiele lat od publikacji pierwszego wydania) ożywiała dyskusję o dwuznacznym wpływie poradników na literaturę. Herbert wzbudzał podejrzenie jako ten, kto korzystając ze starych i współczesnych przewodników, budował autorytet eseju jako formy przezwyciężającej dydaktyzm bedekerów. Jednocześnie nieustannie podkreślał przydatność kompendiów turystycznych w swojej podróży. To właśnie ten ambiwalentny stosunek pisarza do przewodników wywołał falę publikacji demitologizacyjnych. Dobrym przykładem takiego podejrzliwego czytania eseistyki Herberta jest szkic Szymona Wróbla:

Mój nieoceniony guide Michelin, mój nieoceniony Guide Bleu, rzeczowy i powściągliwy Baedeker, Przewodnik po Europie wydany przez Akademicki Klub Turystyczny – tak pisze człowiek, który ma nas uczyć oporu wobec terroru przewodników. Powtarzam zatem swą litanię pytań: czy Herbert podróżuje, by odczuć, że jest nikim, pozbawionym tożsamości turystą błąkającym się od nadmiaru słońca spoconym, z przewodnikiem w dłoni? Czy zatem zdolny jest do opisanego przez siebie z dużą zręcznością flanowania? I czy na flanowaniu jego namiętności geograficzne się wyczerpują? Czy Herbert w trakcie podróży zrzuca niczym wąż skórę własne „ja”? Czy też wprost przeciwnie, to „ja” dopiero w trakcie wędrówki odkrywa, dopiero się czegoś na swój temat w podróży od innych dowiaduje? I wreszcie być może najważniejsze: czy podróż jest dla Herberta rodzajem mechanizmu obronnego, który przeradza się w trop stylistyczny? Czy spojrzenie Herberta na świat katedr, ogrodów, świątyń, muzeów jest dotknięty stygmatem resentymentu? A w rezultacie, jego podróż, jest rodzajem, powiedzmy, reakcji upozorowanej, dziecięcej gry w obecność i nieobecność, która przeradza się w rodzaj ironii i nieustającej autoironii? A może podróż jest dla Herberta rodzajem odwrócenia, tj. zwrócenia się przeciwko sobie, co skutkuje nie tylko własną hamletyzacją, o co podejrzewał Herberta już Michalski, ale nade wszystko stałą potrzebą inscenizacji, reprezentacji, zamykania świata w funeralnych ramach obrazu? W ogniu tych pytań, pora rozpocząć metodyczne zwiedzanie miasta13.

Przytaczam ten fragment analizy dlatego, aby pokazać, że Wróbel, odsłaniając tajemnice sztuki pisarskiej Herberta, podaje jednocześnie zarys problematyki, którą trzeba podjąć, gdy interesuje nas literacki i kulturowy status eseju odczytywanego jako przewodnik.

Bo przecież Barbarzyńca w ogrodzie to swoiste wprowadzenie do sztuki europejskiej, opracowane przez „dyletanta”. Jak wiemy ze słowników, „dyletant” to nie tylko ktoś, „kto się na czymś nie na zna”, czyli „amator”, lecz także „miłośnik”14. W tym znaczeniu podmiot Barbarzyńcy w ogrodzie potwierdza pasję poznawania artefaktów, a czyni to niejako wbrew profesjonalnym i akademickim oglądom sztuki. Tak czytany tom Herberta jest dziełem kluczowym i wyjątkowym dla literatury podróżniczej, travel literature, nurtu, który u nas ma raczej pośledni status, a w innych literaturach pełnił rolę znaczącą, a niekiedy wyjątkową15.

Nietrudno zauważyć, że ten typ pisarstwa odgrywa dzisiaj coraz większą rolę również w Polsce. Można zauważyć, że po 1989 roku powstały u nas dwie wyraziste odmiany tego pisarstwa. Swoje doświadczenia z podróży chcieli utrwalić ci, którzy wędrowali po świecie, a także ci, którzy przemierzali Polskę. Olga Tokarczuk np. nie opisuje europejskich katedr, lecz turystów, tak jak można ich rozpoznać z hotelowej perspektywy, ponieważ – jak komentuje narratorka – „Łazienka jest podszewką pokoju, spodnią stroną życia”16. Znamienne, że właśnie to spojrzenie „od dołu” dokumentuje literatura podróżnicza po 1989 roku.

A przecież i Andrzej Stasiuk wprowadza do naszego piśmiennictwa swój model literatury podróżniczej, kiedy tak opisuje Duklę:

Od paru lat próbuję ustalić, na czym polega jej dziwna siła. Moje myśli prędzej czy później przebiegają właśnie tutaj, jakby w tych paru uliczkach na krzyż miały znaleźć zaspokojenie, a na dobrą sprawę zawisają w próżni. Cergowska, Zielona, Nabrzeżna, Parkowa, Podwale, Rynek. Trzy knajpy, dwa kościoły, dwa mosty, pekaes, parę sklepów i muzeum braterstwa broni. Fotograf i dwóch lekarzy weterynarii. Akurat tyle, by ludzka przestrzeń nie utraciła ciągłości, akurat tyle, by podróżny miał poczucie, że zmierza w oswojonym kierunku, a czysta geografia prześwieca spod topografii17.

Istotna jest ta ostatnia opozycja: geografia – topografia. Zdaje się, że chodzi Stasiukowi o podstawową dla współczesnej duchowości formę doświadczania przestrzeni. To, co abstrakcyjne (geografia), można poznać poprzez odczuwanie przestrzeni (topografia). A kluczowe są tu kolejne elementy wyliczenia. „Pekaes” jest jednym z kilku odniesień do środków transportu. Stasiuk – jak wiemy – poznaje świat w ruchu (uprzywilejowanym środkiem lokomocji jest dla niego samochód osobowy). Nie mniej istotna jest wzmianka o fotografie. Na kolejnych stronach Dukli natkniemy się na uwagi o technice zdjęć i o ich mediatyzującej roli w postrzeganiu świata w podróży.

Zwracam uwagę na teksty pisane po 1989 roku, bo być może to wtedy wykrystalizowało się inne rozumienie literatury. Myślę nie tylko o tym, że pisarze uwolnili się od zobowiązań obywatelskich i politycznych; że zdystansowali się wobec historii, lecz o tym, że inaczej rozmieli estetykę i przestrzeń geograficzną. Ciekawym poświadczeniem tych zmian jest wspólny tom Andrzeja Stasiuka i Jurija Andruchowycza, Moja Europa18. Symptomatyczne, że później pisarz ukraiński opublikował książkę, która jest „leksykonem miast” (Europy i świata), „podręcznikiem do geopoetyki i kosmopolityki”, a też kolekcją tematycznych esejów oraz wyrafinowaną autobiogeografią. Przyznaję, że lekturę tomu Andruchowycza rozpocząłem od „Szczecina”. Nie był to dobry wybór. O mieście nad Odrą bowiem autor pisze z perspektywy dwugodzinnego pobytu na Dworcu Głównym, przedstawiając (to prawda, że zabawnie) „pijaków, żuli, bezdomnych”19. W swoim przewodniku Andruchowycz utrwala Szczecin z roku 2008. To o tyle ciekawe, że pisarz, czekając na przesiadkę do Berlina, nie wspomina o wcześniejszym pobycie w portowym mieście. A był Andruchowycz w Szczecinie 11 kwietnia 2003 roku na wieczorze autorskim w okazałym budynku (wtedy siedzibie banku) wypełnionym liczną publicznością. Oczywiście, nie są to pretensje mieszkańca nadodrzańskiego miasta, chodzi mi o zwrócenie uwagi na poetykę „przewodników” pisarzy.

5.

Gdy jednak dzisiaj po raz kolejny zajmujemy się regionalizmem w literaturze (i kulturze), to nie możemy nie zauważyć jeszcze jednej niebłahej kwestii. Celnie sformułował ją już Czesław Miłosz w latach trzydziestych, gdy brał pod uwagę politykę ówczesnego państwa polskiego wobec Kresów:

W Polsce niepodległej regionalizm został użyty do celów bardziej konkretnych, które można odnaleźć po uroczymi mgiełkami frazesów: stał się mianowicie oliwą mającą łagodzić tarcia narodowościowe na Kresach. Zasady bezwzględnego asymilowania Białorusinów, Litwinów, zasady pięści w stosunku do mniejszości, jako niecelowe w państwie zawierającym w swoich granicach tych mniejszości wielką liczbę, zostały z konieczności zarzucone20.

Czy zagrożenia minęły? Niekoniecznie. Zmieniała się polityka (państwowa, regionalna, samorządowa), niebezpieczeństwa pozostały. W naszym opracowaniu te zagadnienia, na przykładzie jednego gatunku, bada Arkadiusz Kalin (Literatura jako bedeker w aspekcie ideologiczno-propagandowym – powojenny polski reportaż literacki o „Ziemiach Odzyskanych”).

Surowy osąd polityki z międzywojnia nie przeszkodził Miłoszowi, by on sam stał się jednym z najważniejszych praktyków i „teoretyków” nowoczesnego regionalizmu (w eseistyce) oraz jednym z tych pisarzy, którzy stworzyli współczesną geoliteraturę i autobiogeografię21. Dość wspomnieć o Dolinie Issy, o Rodzinnej Europie czy o późnych wierszach tego poety. Warto też przypomnieć słowa sędziwego Miłosza, który nie tylko analizował w trybie autobiograficznym swój stosunek do Wilna i do Litwy, ale także ukazywał sposoby powojennego przeżywania historii:

Jako obserwator literatury polskiej zauważyłem, zarówno w poezji, jak w prozie, jak bardzo trwała jest trauma wygnania z miejsc rodzinnych, choćby to były miejsca wspominane tylko przez rodziców albo dziadków. Zarazem jednak występuje zjawisko trudne do teoretycznego ujęcia, złożone i uczuciowo powikłane. Jest to próba znalezienia własnych korzeni w nowym miejscu, przez nawiązanie myślowego kontaktu z ludźmi minionymi, kiedyś chodzącymi po tych samych ulicach. Polak w Gdańsku np. stoi wobec kultury niemieckiej nawarstwiającej się w ciągu wielu wieków i obecnej w każdym architektonicznym szczególe. Dobrze, jeżeli jest on wielbicielem Schopenhauera, bo za igłę kompasu prowadzącą w przeszłość może obrać dom rodzinny filozofa. Czy też, jak to zrobił Stefan Chwin w powieści Hanneman, wyobrazić sobie pasażerów ostatniego statku opuszczającego niemiecki Gdańsk, zatopionego przez sowiecką łódź podwodną22.

6.

Ale oczywiście status regionalizmu zmienił się również za sprawą przeobrażeń w badaniach literackich. Nieprzypadkowo kilku autorów nawiązuje do koncepcji Ryszarda Nycza, który pisał o przeistoczeniach historii literatury, w szczególności związanych z zakwestionowaniem jej charakteru narodowego, autonomicznego oraz procesualnego. W związku z tym autor Poetyki doświadczenia zwrócił uwagę na ożywienie płynące z

nowej problematyzacji badań historycznoliterackich (globalnych, światowych czy porównawczych), inspirowanej różnymi wariantami teorii zależności i pokrewnych, rozpatrujących zjawiska w kategoriach relacji centrum – peryferie (dominacji, oporu, emancypacji); b) kategorii pogranicza (i wyłaniających się z tej refleksji nowej dyscypliny: socjologii czy antropologii pogranicza) oraz podobnym celom służącym pojęć pokrewnych (w rodzaju „transgranicza”)23.

Ten projekt jest otwarty na rozmaite zagadnienia szczegółowe. Zapewne składnikiem antropologii pogranicza może być nowy regionalizm wraz z problemami, które nas tu interesują, a więc estetyką i socjologią form literackich: przewodnika, bedekera, poradnika. Zresztą autorzy naszego tomu podejmują inspirujące uwagi Nycza (zob.: Jan Galant, Po dwu stronach nieistniejącej granicy. O przewodnikach turystycznych po Kaliszu i Ostrowie Wielkopolskim).

7.

Niezależnie od zagadnień pisania historii literatury prace z zakresu regionalizmu prowadzą do przemyślenia podstawowych zagadnień metodologicznych. Możemy bowiem pytać, czy Nowy Regionalizm wytwarza swoją metodologię, czy też wykorzystuje te, które są do dyspozycji we współczesnym zestawie praktyk interpretacyjnych. Łatwo byłoby uchylić tę opozycję, pokazując, że znajdziemy regionalistyczne prace nawiązujące do tradycyjnej, czyli procesualnej, wizji literatury. Nietrudno byłoby też wskazać rozmaite inspiracje we wpływowych dzisiaj orientacjach badawczych: społecznych, humanistycznych, literaturoznawczych. Płyną one z narratywizmu, z teorii postkolonialnej, ze studiów gender, z Nowego Historyzmu, z geografii humanistycznej, z ekoestetyki… (zob. m.in.: Inga Iwasiów, Literatura a przewodniki. Trans-akcje; Danuta Zawadzka, Przewodnik po puszczy – (dwa) przykłady z Polski Północno-Wschodniej).

Ale tu chodzi mi o ważną dystynkcję, jaka dzisiaj coraz bardziej się zaznacza, czyli o napięcie pomiędzy interpretacją a objaśnianiem. Nawiązuję tu oczywiście do sugestywnej koncepcji Franco Morretiego, uzasadnionej m.in. w jego książce Wykresy, mapy, drzewa. Abstrakcyjne modele na potrzeby historii literatury, który proponuje distant reading zamiast close reading. Moretti zauważa, że w miejsce

starego terytorium wyłania się nowy przedmiot badań: zamiast konkretnych, pojedynczych dzieł znajdziemy tu trio sztucznych konstrukcji – wykresy, mapy, drzewa – w którego ramach rzeczywistość tekstu podlega procesowi celowej redukcji i abstrahowania. Swego czasu nazwałem ten rodzaj podejścia „czytaniem na dystans”, przy czym dystans nie stanowi tutaj przeszkody, a specyficzną formę wiedzy: ze znajomości mniejszej liczby elementów wynika głębsze poczucie ich wzajemnych powiązań: kształty, relacje, struktury. Formy. Modele24.

Wiemy, że koncepcja Morettiego (ogłoszona w tej i w kolejnych książkach) jest żywo komentowana. Nie podejmuję w tej chwili dyskusji o tym, czy tego rodzaju badania były dostępne u nas wcześniej. I w jakim zakresie na przykład swojska koncepcja socjologii literatury oswoiła nas z morfologią form literackich Morettiego. Nie ulega jednak wątpliwości, że badacze inspirujący się Nowym Regionalizmem mają świadomość, jak ważne w ich pracy jest uwzględnianie badań ilościowych. W naszym tomie kilkoro autorów decyduje się na analizę wielu przewodników (zob. Sławomir Iwasiów, Szczecin, literatura i przewodniki…).

Oczywiście mamy dzisiaj również praktyki close reading. Nie chodzi tu tylko o klasyczną szkołę literaturoznawczą i nie tylko o formalistyczne i estetyczne czytanie tekstu; ale także o wszystkie te zagadnienia, które łączą się z podejrzliwością wobec języka, z jego tropicznością. Można nawet stwierdzić, że jesteśmy świadkami ożywienia w nurcie close reading. Mniejsza o to, czy genetycznie związane są one ze strukturalizmem, Nową Krytyką, hermeneutyką. Mamy więc „literaturę litery” Ryszarda Nycza, „poetykę anagramu” Adama Dziadka, mikrologię Aleksandra Nawareckiego… Kilka zdań o tej ostatniej. Nawarecki opisał niedawno historię mikrologów śląskich25. Świeżo w pamięci mam też esej Nawareckiego, który bardzo dobrze oddaje tę nową ideę close reading. W szkicu Zażalenie na literę „ż”, poświęconym Zuzannie Ginczance, czytamy:

Kto usunie lub przeoczy w tekście drobny znak czy literę, ten zmieni sens słowa, zdania, całości tekstu. Tak dzieje się z każdym pismem, nie tylko świętym. Wiedzą to wszyscy filolodzy, co czyni z nas zakon, bardzo stary zakon. Od litery, tzn. na poziomie literowym (jeszcze przed literalnym), zaczyna się przecież wszelka interpretacja, choć na niej nie kończy. Nie dajmy się zwieść, że litery są tylko drobinami na poziomie elementarnym, a potem już liczą się wielkie „figury semantyczne”: postaci, fabuły, symbole, idee itp.26.

Ale i w badaniach regionalnych, a także w refleksji nad przewodnikiem, pojawia się właśnie ten nurt mikroanaliz. Podam tylko dwa wymowne przykłady. Ci, którzy zajmują się wyobrażeniami przestrzennymi zawartymi w literaturze, muszą też podejmować problematykę klasycznej filologii, a więc badać topikę. A, jak wiemy, „topos” oznacza „miejsce”. Zresztą i inny podstawowy termin poetyk, „metafora”, bywa komentowany w kontekście przewodników i podróży. A to dlatego, że – jak przypomina w swojej świetnej książce Van Den Abbeele – etymologicznie metafora odnosi się do ruchu i do podróży, ponieważ greckie metaphorein oznacza „przenosić”27.

I w naszym tomie prezentujemy prace, które można zaliczyć do – szeroko rozumianej – tradycji close reading. Dobrawa Lisak-Gębala analizuje np. współczesny esej podróżny poprzez zbliżenie do krótkiego tekstu Marka Bieńczyka (Retoryka wiosłowania. Esej Marka Bieńczyka o Inflantach). A filologiczna mikrologia nie jest obca również Piotrowi Krupińskiemu (Ile Afryki w Afryce? Krótki przewodnik po „Awanturach afrykańskich” Józefa Gawłowicza).

8.

Niewątpliwie przewodnik jest interesujący jako gatunek (podobnie jak bedeker i poradnik). I to z wielu rozmaitych powodów. Przede wszystkim jako forma tekstowa (a także ikoniczna), która ma swoją historię (tekstu użytkowego) i jest godna zainteresowania w perspektywie stylistyki historycznej oraz z punktu widzenia poetyki form nieliterackich28.

Przewodnik dzisiaj zajmuje nas jako jedna z ekspansywnych form piśmiennictwa, która wypiera inne postaci komunikacji literackiej. I właśnie dlatego winna być studiowana przez specjalistów od sztuki słowa i obrazu. Chodzi tu o to, na co zwracają uwagę teoretycy dyskursu turystyki, że przewodnik jest specyficznie zorganizowanym przekazem, który charakteryzują: homogenizacja, dekontekstualizacja i mistyfikacja. Jak zauważa Anna Wieczorkiewicz: „Wspólnie tkają one ideologiczną sieć, chwytającą motywy kulturowe włączane w turystyczne uniwersum. Ich działanie zaznacza się zarówno w organizacji przestrzeni, jak i w tworzeniu fotografii”29. Homogenizacja stereotypizuje treści danej kultury. Dekontekstualizacja pozbawia w przewodniku lokalną społeczność istotnych odniesień historycznych. Natomiast mistyfikacja polega na eksponowaniu miejscowej kultury na potrzeby turysty.

Oczywiście, te analizy odnoszą się do współczesnego doświadczenia podróży, które wyróżnia się tym, że: „Turyści nie podziwiają widoków, tylko ich wyidealizowane przedstawienia znane z widokówek i przewodników turystycznych (oraz programów telewizyjnych i internetu). I nawet wówczas, kiedy w rzeczywistości wcale nie «widzą» wszystkich tych zachwycających rzeczy, doświadczają ich w swojej wyobraźni”30. Tak pojmowane zwiedzanie współczesne różni się od „romantycznego” przeżywania podróży (indywidualistycznego, elitarnego, uduchowionego)31.

Warto zwrócić uwagę, że to właśnie uwzględnienie tych rozmaitych zmiennych w analizach uświadamia nam, że jakkolwiek przydatne są genologiczne analizy przewodników, to jednak powinniśmy je traktować jako teksty kultury (zob. P. Wolski, Filolog w podróży. O literaturoznawstwie, literaturze i „tekstach kultury” jako „naukowych” przewodnikach).

9.

Wielu autorów naszego tomu podejmuje twórczo zagadnienia wyżej wskazane. W trybie telegraficznym chciałbym jeszcze kilka spraw poruszyć. Joanna Szydłowska, na przykładzie opowieści o Olsztynie, odczytuje nie tylko „filozofię” dzisiejszych przewodników (są one „praktykowaniem miejsca”), ale i proponuje pewien model ich literaturoznawczych analiz. Omawiając Niecodziennik olsztyński, dowodzi, że wyjątkowość tego przewodnika rozpoznać można w kontekstach: strukturalnym, epistemologicznym, estetycznym, dyskursywnym.

Elżbieta Rybicka, w oparciu o odmienną koncepcję badawczą, uświadamia nam, że dociekania nad przewodnikiem są jednocześnie badaniem rozmaitych zagadnień politycznych: słowakizacji, madziaryzacji, polonizacji… (Spisz – perypetie polonizowania w narracjach przewodnikowych; zob. też: Adela Kuik-Kalinowska, Przewodniki i bedekery kaszubskie. Pomiędzy ideologią a krajoznawstwem).

Warto dostrzec zróżnicowanie przewodników ze względu na status ich autorów. W coraz większym stopniu współczesne poradniki nie są dziełem naukowców czy dziennikarzy, lecz „amatorów” i pasjonatów. Nie mniej zajmujące są zagadnienia narodowe i etniczne w przewodnikach. A więc w badaniach narracji przewodnikowych istotne jest, jak my widzimy innych oraz jak inni nas postrzegają (zob. Daniel Kalinowski, Śladami Polakożercy. Polski przewodnik o Pomorzu dla niemieckich turystów?; Katarzyna Taborska, Kolaż Helmuta Heintela jako przewodnik po nadwarciańskim Landsbergu).

Niezależnie od genologicznych i kulturowych analiz przewodnika upowszechnił się dzisiaj sposób czytania literatury poprzez geografię i topografię. Nie chodzi w tym wypadku o rozumienie literatury jako poradnika, choć i dzisiaj autorzy powieści i esejów aspirują do roli mistrzów duchowych. Mam na uwadze sposoby czytania, zwłaszcza powieści i esejów, jako przewodników po mieście. W naszym tomie ten typ odczytywania epiki prezentuje kilkoro autorów na przykładzie pisarzy związanych z różnymi miastami i regionami: Olsztynem (Joanna Chłosta-Zielonka; Powieści o Warmii i Mazurach jako literackie bedekery); Białymstokiem (Katarzyna Sawicka-Mierzyńska, Z Ignacym Karpowiczem przez świat – o napięciu między mapą i słownikiem); Szczecinem (Piotr Michałowski, Mapa lektury i lektura mapy. Szczecin w prozie Artura Daniela Liskowackiego); „ziemiami odzyskanymi” (Ksymena Filipowicz-Tokarska, Narratorka prozy Marii Sidorskiej-Ryczkowskiej jako przewodniczka po modelowym miasteczku).

10.

Zatytułowaliśmy nasz tom Geoliteratura. Termin ten pojawia się w rozmaitych odniesieniach teoretycznych i estetycznych. Bodaj najczęściej kojarzony jest z twórczością Kennetha White’a. Tu wykorzystujemy tradycję bliższą. Inga Iwasiów pisała o tekstach geoliterackich w kontekście utrwalenia konkretnego miasta, Szczecina32. Geoliteraturę objaśniała też w swojej książce Elżbieta Rybicka. Wskazała przy tym, jak we współczesnej teorii rozumieć rolę prefiksu „geo”:

(…) nie oznacza wyłącznie zmiany kontekstu lub przedmiotu, lokalizowania i mapowania zjawisk kulturowych w przestrzeni geograficznej, lecz stanowi stronę czynną w procesie redefiniowania. „Geo” wyznacza i ukierunkowuje więc także perspektywę, z której dokonuje się oglądu drugiego członu złożeń – filozofii, historii, biografii, humanistyki i tak dalej33.

Rybicka rozumie „geoliteraturę” jako formę pisarstwa uwzględniającą zmienną przestrzenną. Jeśli „geoliteratura” pojawia się w sąsiedztwie przewodnika, bedekera i poradnika, to chodzi nam o szersze pojmowanie tego terminu. Takie, jakie występuje w książce Katarzyny Szalewskiej, rozpatrującej teksty geoliterackie jako urbanalia, czyli utwory „wyrosłe z miasta”:

Do urbanaliów – gatunków, odmian gatunkowych, jednorazowych formuł, a także hybryd – tworzących genologiczny pejzaż urbanistyczny zaliczyć można przede wszystkim pasaż tekstowy, ale również nowoczesną powieść miejską, spacerowniki czy polimorficzne parapasażowe formuły zbliżające się bądź do prozy naukowej (jak Festung Warschau Elżbiety Janickiej), bądź do prozy poetyckiej (jak Miasto do zjedzenia Przemysława Owczarka) oraz retrofikcję34.

Miejsce przewodnika wśród dzisiejszych gatunków piśmiennictwa uświadamia nam zakres zmian w kulturze współczesnej. Z gatunku peryferyjnego staje się on gatunkiem centralnym. W coraz większym stopniu jest nie tylko nośnikiem treści poznawczych i użytkowych, ale bywa także swoistym instruktażem przeżywania przestrzeni (miasta i natury). Ale równocześnie obserwujemy proces dostosowania literatury do jej „przewodnikowego” rozumienia. Powieści stają się źródłem scenariuszy wędrówek po mieście. A współbieżne z tym są procesy przystosowania pisarzy do roli przewodników i profilowanie przez nich swojej twórczości w taki sposób, by mieściła się we współczesnych ramach dyskursywnych.

***

Nota redaktorów

W książce pozostawiliśmy niejednolite wersje pisowni nazw geograficznych. Nasi autorzy stosują bowiem różne terminy: Ziemie Odzyskane oraz „Ziemie Odzyskane”, a także: Kresy i kresy oraz Kresy Wschodnie (i Kresy Zachodnie). Wszystkie te określenia są funkcjonalne w opublikowanych tutaj analizach.

1 M.R. Mayenowa, Poetyka teoretyczna. Zagadnienia języka, wydanie 2 uzup. i popr., Wrocław 1979, s. 313.

2 T. Skubalanka, Historyczna stylistyka języka polskiego. Przekroje, Wrocław 1984, s. 18.

3 M. Janion, Druga i trzecia generacja romantyków: biografia i geografia, w: Biografia – geografia – kultura literacka, pod red. J. Ziomka i J. Sławińskiego, Wrocław 1975, s. 74.

4 Regionalizm literacki w Polsce. Zarys historyczny i wybór źródeł, redakcja Z. Chojnowski, M. Mikołajczak, wstęp M. Mikołajczak, Kraków 2016.

5 P.L. Berger, Zaproszenie do socjologii, przełożył J. Stawiński, Warszawa 1995, s. 125.

6 K. Siewior, Trajektoria pamięci „zachodniokresowej” po roku 1989, „Teksty Drugie” 2014, nr 6, s. 45.

7 J. Berger, Sposoby widzenia, przełożył M. Bryl, Poznań 1997, s. 33.

8 Tamże (nota na okładce).

9 C. Norwid, Pisma wybrane, wybrał i objaśnił J.W. Gomulicki, t. 5. Listy, Warszawa 1983, s. 573.

10 S. Sawicki, Norwida walka z formą, Warszawa 1986, s. 27.

11 Zob. J. Fert, Wstęp, w: C. Norwid, Vade-mecum, opracował J. Fert, Wrocław 1990, s. LXXV–LXXVI.

12 Z. Herbert, Barbarzyńca w ogrodzie. Szkice literackie, Warszawa 1960.

13 S. Wróbel, Zbigniew Herbert: Geografia kamienia, on-line: http://literat.ug.edu.pl/herbert/Geografia.pdf, data dostępu: 3.06.2019.

14 Zob. np. S. Sierotwiński, Słownik terminów literackich, Wrocław 1966, s. 67.

15 Zob. The Cambridge Companion to Travel Writing, edited by P. Hulme and T. Youngs, Cambridge University Press 2002.

16 O. Tokarczuk, Szafa, Wałbrzych 1998, s. 26.

17 A. Stasiuk, Dukla, rysunki K. Targosz, Wołowiec 1997, s. 66.

18 J. Andruchowycz, A. Stasiuk, Moja Europa. Dwa eseje o Europie zwanej Środkową, Wołowiec 2001.

19 J. Andruchowycz, Leksykon miast intymnych. Swobodny podręcznik do geopoetyki i kosmopolityki, przełożyła K. Kotyńska, Wołowiec 2014 (hasło „Szczecin”).

20 C. Miłosz, Sens regionalizmu , w: Regionalizm literacki w Polsce…, dz. cyt., s. 157–158.

21 E. Rybicka, Homo geographicus. Miłosza topografie i autobiografie (rekonesans), w: Czesława Miłosza „północna strona”, red. M. Czermińska, K. Szalewska, Gdańsk 2011, s. 35.

22 C. Miłosz, Aby duchy umarłych zostawiły nas w spokoju, w: Szukanie ojczyzny, on-line: http://www.milosz.pl/przeczytaj/esej/35/aby-duchy-umarlych-zostawily-nas-w-spokoju-szukanie-ojczyzny, data dostępu: 3.06.2019.

23 R. Nycz, Poetyka doświadczenia. Teoria – nowoczesność – literatura, Warszawa 2012, s. 159–160.

24 F. Moretti, Wykresy, mapy, drzewa. Abstrakcyjne modele na potrzeby historii literatury, przełożyli T. Bilczewski i A. Kowalcze-Pawlik, Kraków 2016, s. 3.

25 A. Nawarecki, O śląskiej szkole mikrologii (1999–2005). Garść wspomnień, on-line: http://fp.amu.edu.pl/o-slaskiej-szkole-mikrologii-1999-2005-garsc-wspomnien/, data dostępu: 3.06.2019.

26 A. Nawarecki, Zażalenie na literę „ż”, w: Intryga interpretacji, red. A. Fitas, Lublin 2016, s. 83.

27 G. Van Den Abbeele, Travel as Metaphor. From Montaigne to Rousseau, University of Minnesota 1992, p. XXIII–XXIV.

28 Zob. m.in.: M. Głowiński, Narracje literackie i nieliterackie, Kraków 2007 (tu zwłaszcza: Poetyka wobec tekstów nieliterackich); P. Kowalski, Odyseje nasze byle jakie. Droga, przestrzeń i podróżowanie w kulturze współczesnej, Wrocław 2002 (tu zwłaszcza rozdział trzeci: Przewodnikowe światy: między kreacją a instrukcją).

29 A. Wieczorkiewicz, Apetyt turysty. O doświadczaniu świata w podróży, Kraków 2008, s. 182. Wieczorkiewicz w swojej inspirującej książce omawia w tym miejscu pracę teoretyków dyskursu turystyki (P.C. Albers, W.R. James, Travel photography. A methodological approach, „Annals of Tourism Research” 1988, Vol. 15, Issue 1.).

30 J. Urry, Spojrzenie turysty, przeł. A. Szulżycka, Warszawa 2007, s. 131.

31 Tamże.

32 I. Iwasiów, Inna uległość. Trudne początki szczecińskiej lokalności, w: Narracje po końcu (wielkich) narracji. Kolekcje, obiekty, symulakra..., red. H. Gosk i A. Zieniewicz, Warszawa 2007.

33 E. Rybicka, Geopoetyka. Przestrzeń i miejsce we współczesnych teoriach i praktykach literackich, Kraków 2014, s. 81.

34 K. Szalewska, Urbanalia – miasto i jego teksty. Humanistyczne studia miejskie, Gdańsk 2017, s. 28.KATARZYNA SAWICKA-MIERZYŃSKA
Uniwersytet w Białymstoku

Z Ignacym Karpowiczem przez świat – o napięciu między mapą i słownikiem1

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

1 Szerzej i więcej na temat twórczości Ignacego Karpowicza oraz jej „przesuniętej w stronę centrum” recepcji piszę w książce, która ukazała się już po powstaniu tego artykułu: K. Sawicka-Mierzyńska, Poruszyć miejsce. Obraz Białegostoku w twórczości Sokrata Janowicza i Ignacego Karpowicza, Białystok 2018.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: