- W empik go
Giaur: ułamki powieści tureckiej. - ebook
Giaur: ułamki powieści tureckiej. - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 205 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
TOMIK 20.
JERZY BYRON.
GIAUR
UŁAMKI POWIEŚCI TURECKIEJ
TŁÓMACZYŁ
ADAM MICKIEWICZ.
OPRACOWAŁ DLA UŻYTKU SZKOLNEGO
D-R PIOTR CHMIELOWSKI.
BRODY NAKŁADEM I DRUKIEM KSIĘGARNI FELIKSA WESTA 1903
Pierwszy okres życia i twórczości
Byrona.
Największy poeta angielski wieku XIX, Jerzy (George) Noel Gordon lord Byron (czyt. Bajron), pełen sprzeczności duchowych, lecz tęskniący do ich pogodzenia, liczył znaczny szereg przodków, wsławionych zarówno w złem jak w dobrem. Ojciec, marnotrawca i awanturnik, osierocił go w bardzo młodym wieku, kiedy Jerzy miał zaledwie lat trzy (urodzony 22 stycznia 1788). Wychowaniem chłopca zajęła się matka z domu Gordon, dobra i wykształcona, lecz rozdrażniona i popędliwa, tak źe co chwila niemal przerzucała się od najserdeczniejszej tkliwości do wymówek, wymyślań i przekleństw, nie oszczędzając nawet ułomności fizycznej dziecka i zwąc je kuternogą.
Zarówno odziedziczone po dziadkach i rodzicach usposobienie, jak i owo okropne wychowanie domowe złożyły się na charakter chłopca, który już w wieku młodocianym odznaczał się uporem, gwałtownością, niesłychaną dumą, a przytem szlachetnymi popędami i niezwalczoną popotrzebą kochania. Już w 6-ym roku życia przywiązał się nadzwyczajnie do małej dziewczynki, Maryi Duff, i kiedy w osim lat potem dowiedział się o jej zamąpójściu, doznał takibgo wstrząśnienia, jakby grom weń uderzył. Podobnie namiętnie kochał swoją kuzynkę, Małgorzatę Parker, a jej śmierć przedwczesną opiewał w jednym z najwcześniejszych utworów swoich. Przyjaźni pragnął gorąco i ku jej uczczeniu mnóstwo ładnych napisał wierszy.
W r. 1798 umarł stryjeczny jego dziadek; spadły na chłopca obdłużone dobra, tytuł lorda i godność „para” Anglii. W 1801 oddany został do arystokratycznej szkoły w Harrow; tu znalazł możność zaspokojenia uczuć przyjaźni. „O Harrow! – pisał potem–byłeś dla mnie ojczyzną, światem całym, rajem. Nie wiem, jakie zawody los gotuje mi w przyszłości, ale słodycz przyjaźni upoiła i rozjaśniła duszę moją nazawsze… Przyjaciele moi! wspomnieniem, życiem, nadzieją, wszystkiem dla mnie jesteście”… Nauką zbyt pilnie się nie zajmował, ale ćwiczenia fizyczne, mogące nadać ciału moc, sprężystość i zręczność, feclitunek, gimnastykę, konną jazdę, wiosłowanie uprawiał z wielkiem zamiłowaniem.
Pod koniec pobytu w Harrow przypada początek jego nowego, a namiętnego uczucia, względem starszej nieco panny, Maryi Chaworth. Opisał ją następnie w prześlicznem „Śnie”, tłómaczonym u nas przez Mickiewicza. Czytamy tu między innemi:
…….Nie było w nim ducha,
Ona była mu duchem; głosu jej drżąc słucha; Ona rau była głosem; on swych oczu nie ma, Ona mu była okiem, bo ścigał oczyma Jej spojrzenia i wszystkie oglądał przedmioty W świetle od niej odbitem. On nie ma istoty, Nie ma życia; w nia przelał całe życie swoje, W niej jako w oceanie wszystkie myśli zdroje Pogrążył.
Miłość to była silna, namiętna; Marya Chaworth kochała go jak brata. Takiem uczuciem nie mógł się długo zadowolić młodzieniec; a gdy nabrał stanowczego przekonania, że Marya zamyśla o wyjściu za kogo innego, pożegnał ją na pozór obojętnie, lecz nie mógł, pomimo całej potęgi dumy, stłumić uczucia, nie mógł zapomnieć. W 1805 Marya wyszła za Mustersa; Byron zapisał się do uniwersytetu w Cambridge, ale nie potrafił zrazu zżyć się z nowymi towarzyszami, żałował lat spędzonych, w Harrow, żałował, że przestał być dzieckiem. „Szczęśliwe-to czasy – pisał – gdy błądziłem wśród samotnych ustroni, kryłem się w jaskiniach górskich, hasałem po swobodnych falach. Dzisiaj smutek wgryzł mi się w serce, pogrzebałem wszystkie nadzieje. Miałem niegdyś sen cudowny: ujrzałem w nim obraz nie istniejącej nigdzie szczęśliwości, ale obudziło mię nienawistne światło rozsądku, znalazłem się znowu we wstrętnym świecie doczesnym. Miałem, ale nie mam już przyjaciół; kochałem, ale zniknęły przedmioty mej miłości. Samotnym się czuję wśród szumnych uczt koleżeńskich. Nie żywię nienawiści do ludzi, lecz chciałbym uciec od nich. Tu na ziemi tylko skały ponure, o które rozbijają się ryczące fale oceanu, odpowiadają marzeniom mej duszy; ale czemuż nie mam skrzydeł, wzleciałbym pod błękity, tam jeno znalazłbym spokój!” Tak było z początku; potem Byron zasmakował w owych „szumnych ucztach”, oszołomiał się, pragnął rozrywek i uciech; a w głębi duszy bolał nad tem gorzko. „Gdyby twe losy – pisał do Maryi – z moimi związano, jak mi się czasem w snach moich roiło; źadnych-by szaleństw mnie nie wyrzucano, bo nic-by szczęścia mojego nie ćmiło.”
W lipcu 1806 pojechał do Southwell, małego miasteczka, w którem od dwu lat mieszkała jego matka. Przebył tam jedenaście miesięcy, przygotowując do druku zbiór swoich młodocianych wierszy, które pt. „Godziny Wczasu” (Hours of Idleness) wyszły w 1807. Wtedy ich autor bawił w Londynie; a rauty, bale, ćwiczenia bokserskie, gry hazardowne, maskarady, wyścigi pływackie wypełniały dni jego przez trzy miesiące. Zjechał jeszcze na zimowe półrocze do uniwersytetu, lecz w 1808 opuścił go całkowicie i osiadł w Newstead-Abbey, odziedziczonym po dziadku stryjecznym. Pędził tu życie ekscentrycznie hulaszcze z kilku dobranymi towarzyszami. Uczty w habitach mniszych, puhary z czaszek ludzkich, trumna w sali jadalnej, wilki i niedźwiedzie u bramy – oto formy, w jakich się przejawiał nadmiar sił niezużytkowanych 20 letniego młodzieńca.
Wśród takiego zabijania w sobie cierpień dotkliwych, Byron po czterech latach niewidzenia spotkał się z Marya Musters; wspomnienia odżyły w nim i nabrały większej siły niż była rzeczywistość. Popłynęły nowe poezye: „Więc jesteś szczęśliwą – mówił do ubóstwianej – czuję, że powinienem być nim także, gdyż szczęście twoje, jak zawsze, jest przedmiotem wszystkich pragnień moich. Ale nie zdołam teraz stłumić bólu – choć ból ten przejdzie, gdy patrzeć będę na szczęście twego męża. Ach, jakżebym go nienawidził, gdybym nic kochał ciebie… Nie przypominaj mi tych chwil bezpowrotnych, kiedy dusza moja zatapiała-się w tobie; aż nadto żywe stoją one przedemną, aż nadto rozdzierają mi serce; tylko chwila skonu przyniesie zapomnienie; kiedyż przestanę istnieć? kiedyż spoczniemy pod ziemią martwi, nieczuli, jak ten głaz grobowy, co nas przykryje!”….
Pamięć utraconego szczęścia zniechęcała go do ludzi, nastrój mizantropijny zaczai się w nim wzmagać silnie, a inne okoliczności życia nie przyczyniały się do jego złagodzenia; owszem drażniąc dumę młodzieńczą, tem większy pessymizm w nim wyrabiały, bo odbierały mu i tak już mocno zachwianą równowagę sądu o świecie.
W „Przeglądzie Edynburskim” (Edinburgh Review) r. 1808 ukazała się ostra krytyka „Godzin Wczasu”. Złośliwe swe dowcipy recenzent skierował głównie przeciwko nieustannemu popisywaniu się poety swoją godnością lordowską. Pocisk trafił w samo serce Byrona dumne aż do próżności. Może w głębi duszy uczuł słuszność zarzutu, lecz miłość własna nie dozwalała mu się przyznać do tego. Zabrał się do odpowiedzi, pracował nad nia rok cały, wreszcie wydał głośny pamflet: „Angielscy poeci i szkoccy recenzenci” (English Bards and Scotch Reviewers), gromiąc winnych i niewinnych żółciowymi sarkazmami, a najzawzięciej powstając na wysoko urodzonych pisarzów i mecenasów literatury. Pamflet zrobił wrażenie i zwrócił na młodego poetę większą uwagę aniżeli „Godziny Wczasu”, mdłe w przeważnej swej części.
W początkach r. 1809 doszedł Byron do pełnoletności (21 lat); miał więc prawo jako par Anglii zasiąść w izbie lordów, a jedyny w tej izbie krewny jego, lord Carlisle, któremu poświęcone były „Godziny Wczasu”, nie tylko nie ułatwiał mu wstępu, lecz owszem utrudniał rozmaitemi formalnościami. Zwalczył je wreszcie Byron i zasiadł wśród parów. Mowy jego atoli przyjmowano chłodno. Przydana do dawniejszych jeszcze i ta gorycz uczyniła mu pobyt w ojczyźnie nader bolesnym. Postanowił zmienić miejsce pobytu, puścił się w podróż 2 lipca 1809 r.
Podróż ta trwała dwa lata, Byron zwiedził Hiszpanię, Portugalię, Grecyę, przebył wpław Hellesponto bawił w Azyi Mniejszej, zachwycał się cudownemi widokami i zjawiskami przyrody, rozpamiętywał dzieje, unosił się nad Wschodem, w Koranie, tej biblii mahometańskiej, znajdował ustępy, którym równych „nie posiadała żadna literatura europejska.” Spostrzeżenia swoje i rozmyślania spisywał w formie poetycznej, przypisując je postaci przez siebie wymyślonej, a raczej przedstawiającej pewne strony własnego jego usposobienia. W ten sposób powstały dwie pierwsze pieśni poematu, który wyszedł r. 1812 pt. „Pielgrzymka rycerza Harolda („Childe Harolds Pilgrimage”) i odrazu uczynił Byrona sławnym najprzód w Anglii, a potem w całej Europie.
W poemacie tym znajdowały się prześliczne opisy przyrody i świetne wylewy uczuciowe, czczące bohaterstwo, poświęcenie, miłość, wolność, a urągające wszelkiemu upodleniu i despotyzmowi: lecz nie te właściwości, w których się wypowiadała głąb duszy poety, zwróciły na siebie uwagę owoczesnych czytelników, tylko posępna postać Harolda, przesyconego uciechami, nienawidzącego ludzi, drwiącego z uczuć i otaczającego się mgłą tajemniczości. Smutek bezbrzeżny, zniechęcenie do świata, nieokreśloność marzeń i pragnień, uczucie namiętne nie mogące znaleźć zaspokojenia, miały już przedtem w „Renem” Chateaubrianda znakomitego przedstawiciela. Byron do tych rysów dodał, jako pewne wyjaśnienie nastroju, zbliżając swego bohatera do częściej w życiu napotykanych osobistości: żądzę rozkoszy, marnotrawstwo, zadłużenie się, przesyt, a nadto dumę niesłychaną, obojętną zarówno na pochwały jak i na potępienie, i uczynił Harolda popularniejszym od Renego, łatwiejszym do naśladowania. Szósta strofa pieśni pierwszej, charakteryzująca Harolda w chwili wyjazdu z kraju, stała się wzorem dla wielu znudzonych i znużonych dusz owego czasu:
Chorym na serce był Czajki Harold teraz;
Od towarzyszy hucznych biesiad stronił;
Łzy mu do oczu cisnęły się nieraz,
Ale przez pychę żadnej nie uronił.
W dumaniach całe przepędzał godziny;
Umyślił wreszcie Ujść z rodzinnej strony,
Gdzieś aż w gorące za morzem krainy;
Syty rozkoszy, bólów był spragniony,
I uciec gotów bodaj do szatana:
Tak mu potrzebna była miejsca zmiana 1) Powodzenie poematu wzmogło się powodzeniem, jakiego doznał Byron w parlamencie, występując 27 lutego 1812 r. z mową wspaniałą w obronie uciśnionych robotników, z mową, która nawet starszych lordów w zachwyt wprawiła. Upojony szczęściem, poeta zaczął tworzyć gorącz
1) Przekład Aleksandra K. Krajewskiego: „Wędrówki Childe-Harolda”, Kraków, 1896.
kowo i tworzyć właśnie w tym kierunku, jaki tak bardzo przypadł do smaku spółczesnym, tj. malując potężnych wolą, czułych, tajemniczych, posępnych bohaterów, chociażby zbrodniarzy. Z początkiem r. 1813 wyszedł „Giaur”, pod koniec t… r. „Narzeczona z Abydos” (The Bride of Abydos); w r. 1814: „Korsarz” (The Corsair) i „Lara”; w r. 1816: „Parisina” i „Oblężenie Koryntu” (The Siege of Corinth). Utwory te uczyniły Byrona sławnym; stał się on lwem salonów londyńskich; szczęścia mu jednak nie dały. W 1816 Byron ożenił się z Izabelą Milbank; w rok potem, zona, zabrawszy córeczkę Adę, opuściła dom męża i zażądała separacyi. Dotychczas nie znamy dokładnie powodów tego faktu, ale to pewna, że się on straszliwie odbił na dalszem życiu poety, którego opinia publiczna potępiła bezwzględnie; w salonach przestano go przyjmować, w parlamencie odwracano się od niego. Przez cztery lata wielbiony, ujrzał się nagle przedmiotem pogardy. Oburzony tem Byron 25 kwietnia 1816 roku powtórnie opuścił Anglię – tym razem nazawsze.
Tu się kończy pierwszy okres jego życia i twórczości.
Geneza „Giaura”
Sam Byron podaje w przypiskach do „Giaura”, że wątek i niektóre szczegóły swego utworu wziął od jednego z tych opowiadaczy, „którzy po kawiarniach wschodnich prawią różne powieści wierszem i prozą”. Wyrażał przytem żal, że niewiele ułamków tego opowiadania dobrze spamiętał; że musiał wskutek tego porobić różne odmiany własnego pomysłu; dodawał, że te jego oryginalne przyczynki łatwo rozpoznać „po stylu, ubogim w obrazy oryentalne”.
Do trzech głównie działów dają się odnieść te dodatki Byrona: 1) do malowania uczucia miłości, 2) do malowania widoków przyrody; 3) do odezw zwróconych ku Grecyi, złączonych z uwielbieniem idei wolności.
Z powyższego zarysu biograficznego można już nabrać pojęcia, jak silnie odczuwał Byron miłość, zwłaszcza miłość zawiedzioną cierpiącą; własne udręczenia, spowodowane zarówno przedwczesną śmiercią kuzynki Małgorzaty Parker, jak zamążpójściem Maryi Chaworth, tęsknota za uczuciem, które byłoby podzielanem, natchnęły mu te porywające ustępy, jakie w „Wędrówkach Childe-Harolda” i w „Giaurze” pomieścił.
W przyrodzie szukał Byron ukojenia smutków, nie on pierwszy oczywiście, bo przed nim i Jan Jakób Rousseau, i Goethe, i Chateaubriand szukali orzeźwienia w tym zdroju; Byron spotęgował tylko uczuciowe zapatrywanie się na przyrodę, w której niemal rozpłynąć się pragnął, choć nigdy nie zapomniał, że natura to tylko widownia bohaterstwa, cierpień, poświęceń, niewoli i zbrodni ludzkich. W „"Wędrówkach Childe-Harolda" wołał on (Pieśń II. 37. 25):
Natura matką jest najsłodszą przecie,
Wciąż wdzięku pełna mimo ciągłą zmianę;
Jej piersią się nasycę, ja, jej dziecię,