Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Gilgamesz: epos starożytnego dwurzecza - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Gilgamesz: epos starożytnego dwurzecza - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 209 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

TA­BLI­CA PIERW­SZA

KTÓ­RY WSZYST­KO WI­DZIAŁ po krań­ce świa­ta, po­znał mo­rza i góry prze­mie­rzył, w mrok naj­głęb­szy zaj­rzał, z przy­ja­cie­lem po­spo­łu wro­gów po­ko­nał. Zdo­był mą­drość, wszyst­ko wi­dział a przej­rzał, wi­dział rze­czy za­kry­te, wie­dział ta­jem­ne, przy­niósł wie­ści sprzed wiel­kie­go po­to­pu. Kie­dy w dro­gę da­le­ką wy­ru­szył, zmę­czył się ogrom­nie, przy­szedł z po­wro­tem.

Na ka­mie­niu wy­rył po­wieść o tru­dach.

Mu­ra­mi oto­czył wa­row­ny Uruk, gród i spi­chlerz świet­ny świę­tej Ean­ny.

Obej­rzyj mury, na któ­rych fryz jak z mie­dzi!

Spójrz na wały, któ­rym nie masz po­dob­nych! Gła­zów do­tknij, w któ­rych z da­wien daw­na ob­ra­ca­ją się trzpie­nie wrót, i wnijdź do Ean­ny, w do­mo­stwo Isz­tar, któ­re­mu rów­ne­go nie wznie­sie ża­den wład­ca wśród po­tom­nych i ża­den czło­wiek.

Wstąp a przejdź się po mu­rach Uru­ku, pod­wa­li­ny ich obej­rzyj, sprawdź dło­nią ce­gły. Czy­liż te ce­gły nie są wy­pa­lo­ne? Czyż nie kła­dło tych mu­rów sied­miu mę­dr­ców?

Więk­szy jest nad wszyst­kich mę­żów Gil­ga­mesz, w dwóch trze­cich bo­giem bę­dą­cy, w jed­nej trze­ciej czło­wie­kiem.

Wi­dok jego cia­ła jest nie­zrów­na­ny. Gło­wę jako byk nosi wy­so­ko. Cio­su orę­ża jego z ni­czym nie zrów­nasz, dru­ży­na jego sta­je na od­głos bęb­na.

Bóg słoń­ca go uro­dą ob­da­rzył, nie­bie­ski Sza­masz, a bóg bu­rzy, Addu, mę­stwem ob­da­rzył. Na ich ob­raz przez wiel­kich bo­gów stwo­rzo­ny bo­ską siłę po­sia­da. Pierś jego, po­wia­da­ją, na dwa­na­ście łok­ci sze­ro­ka, czło­nek jego, po­wia­da­ją, mie­rzy trzy łok­cie.

Nim znów do Uru­ku do­szedł, wszyst­kie kra­je prze­mie­rzył.

Dźwi­ga więc mury Uru­ku mąż po­pę­dli­wy, któ­re­go gło­wa jak u byka wznie­sio­na, któ­re­go orę­ża cios nie ma rów­nych, któ­re­go dru­ży­na sta­je na od­głos bęb­na.

W sy­pial­niach skar­żą się mę­żo­wie Uru­ku:

Ro­dzi­com Gil­ga­mesz sy­nów od­bie­ra! Po dniach i po no­cach, roz­sza­la­ły, cia­ła za­ży­wa. Czy to jest pa­sterz wa­row­ne­go Uru­ku,

Gil­ga­mesz, pa­sterz sy­nów Uru­ku po­tęż­ny a sław­ny, wszyst­ko wie­dzą­cy? Dzie­wi­ce od ich ma­tek bie­rze Gil­ga­mesz, po­czę­te z wo­jow­ni­ków, prze­zna­czo­ne dla męża!

Usły­sze­li skar­gi bo­go­wie z nie­ba i do pana Uru­ku rze­kli bo­go­wie:

Tyś to stwo­rzył, Anu, byka buj­ne­go, któ­re­go orę­ża cios nie ma rów­nych, któ­re­go dru­ży­na sta­je na od­głos bęb­na! Ro­dzi­com Gil­ga­mesz sy­nów od­bie­ra. Po dniach i po no­cach, roz­sza­la­ły, cia­ła za­ży­wa. Czy to jest pa­sterz wa­row­ne­go Uru­ku, Gil­ga­mesz, pa­sterz sy­nów Uru­ku, po­tęż­ny a sław­ny, wszyst­ko wie­dzą­cy?

Dzie­wi­ce od ich ma­tek bie­rze Gil­ga­mesz, po­czę­te z wo­jow­ni­ków, prze­zna­czo­ne dla męża!

Ich skar­gi po­sły­szał Anu, bóg nie­ba gwiaź­dzi­ste­go i oj­ciec bo­gów, bo­ski wład­ca Uru­ku.

We­zwał wiel­ką Aru­ru, bie­głą w stwa­rza­niu:

Ty, Aru­ru, stwo­rzy­łaś Gil­ga­me­sza. Stwórz te­raz isto­tę jemu po­dob­ną. Nie­chaj ci bę­dzie jak jego od­bi­cie, jako bu­rza ser­ca tam­te­mu rów­na! Niech w gród Uru­ku wstą­pi, z Gil­ga­me­szem po­ryw­czym pój­dzie o lep­sze: nie­chaj dzię­ki temu Uruk od­pocz­nie.

To usły­szaw­szy Aru­ru stwo­rzy­ła w so­bie isto­tę na po­do­bień­stwo Anu. Ręce swe umy­ła, uszczk­nę­ła gli­ny, plu­nę­ła na nią i w step rzu­ci­ła.

Wa­lecz­ne­go En­ki­du w ste­pie stwo­rzy­ła.

Z mil­cze­nia po­moc­ne­go po­czę­ty sta­nął, z tre­ści Ni­nur­ty, boga woj­ny, na ca­łym cie­le swo­im sier­ścią po­ro­sły. Wło­sy ma ja­ko­by nie­wie­ście. Wło­sy mu ster­czą jak psze­ni­ca, gę­ste ma kę­dzio­ry jako Ni­sa­ba, zbóż bo­ska wład­czy­ni. O lu­dziach i świe­cie nie wie­dział. W skó­rę owczą odzia­ny jak Su­mu­kan, bóg niw i trzo­dy, z ga­ze­la­mi ra­zem kar­mi się tra­wą, ze zwie­rzy­ną się tło­czy do wo­do­po­ju, z by­dłem dzi­kim wodą cie­szy swe ser­ce.

Spo­tkał go u wo­do­po­ju pe­wien my­śli­wy. Przez je­den dzień, dru­gi dzień i przez dzień trze­ci En­ki­du stał w dro­dze do wo­do­po­ju. Uj­rzał go łow­ca i twarz mu za­sty­gła.

Wra­ca ze zwie­rzy­ną do swej sa­dy­by. Z trwo­gi za­nie­mó­wił, za­milkł ze stra­chu. Smu­tek w jego ser­cu, twarz ma po­sęp­ną, roz­pacz w ło­nie.

Z ob­li­cza stał się po­dob­ny ta­kie­mu, któ­ry od­szedł w da­le­ką dro­gę.

Roz­warł usta my­śli­wy i po­wia­da do swe­go ojca:

Oj­cze! mąż ja­ko­wyś ze wzgórz się zja­wił, siła jego na cały kraj nasz ogrom­na, po­tęż­ny jest jako za­stę­py Anu, nie­ustan­nie uga­nia po wszyst­kich gó­rach, z dzi­kim by­dłem kar­mi się tra­wą.

Do wo­do­po­ju się tło­czy ze zwie­rzę­ta­mi, sto­pę swą wciąż sta­wia u wo­do­po­ju.

Strasz­ny mi jest, nie śmiem do nie­go po­dejść! Ja wy­ko­pię jamę, on ją za­sy­pie, ja pa­ści za­sta­wiam, on je po­nisz­czy.

Z rąk mych wy­pro­wa­dza dzi­ką zwie­rzy­nę, mie­sza moje za­ję­cia na ste­pie.

Oj­ciec usta roz­warł i rze­cze do swo­je­go syna, do my­śli­we­go:

Pójdź do mia­sta Uruk, tam jest Gil­ga­mesz, któ­re­go do­tych­czas nikt nie po­ko­nał, któ­re­go siła na cały kraj nasz ogrom­na, po­tęż­ny jako gwiezd­ne za­stę­py Anu. Idź, twarz ku nie­mu pod­nieś, po­wiedz o po­tę­dze tego przy­by­sza.

Po­proś go o nie­rząd­ni­cę ze świą­ty­ni, weź ją ze sobą. Ona go po­wa­li jak mąż po­tęż­ny!

Gdy zwie­rzę­ta przy­wie­dzie do wo­do­po­ju, niech ona sza­ty z sie­bie ze­drze, wdzię­ki uka­że. Sko­ro uj­rzy, wnet zbli­ży się do niej.

Wte­dy ob­cym się uczy­ni dla dzi­kich zwie­rząt, któ­re z nim wy­ro­sły na jego pusz­czy.

Po­słu­chał my­śli­wiec rady oj­cow­skiej. Ru­szył łow­ca do Gil­ga­me­sza. Wy­brał się w dro­gę i sto­py swe po­sta­wił w mie­ście Uni­ku. Przed ob­li­czem Gil­ga­me­sza rze­cze te sło­wa:

Ze wzgórz ja­ko­wyś mąż się zja­wił, siła jego na cały kraj nasz ogrom­na, po­tęż­ny jest jako za­stę­py Anu! Nie­ustan­nie uga­nia po wszyst­kich gó­rach. U wo­do­po­ju sta­je ze zwie­rzę­ta­mi, sto­pę swą wciąż sta­wia u wo­do­po­ju. Strasz­ny mi jest, nie śmiem do nie­go po­dejść! Ja wy­ko­pię jamę, on ją za­sy­pie, ja pa­ści za­sta­wiam, on je po­nisz­czy! Z rąk mych wy­pro­wa­dza dzi­ką zwie­rzy­nę! Mie­sza moje za­ję­cia na ste­pie.

Rze­cze doń Gil­ga­mesz, do my­śli­we­go:

Idź­że, mój my­śliw­cze, za­bierz ze sobą nie­rząd­ni­cę Szam­hat z przy­byt­ku Isz­tar. Gdy on by­dło przy­wie­dzie do wo­do­po­ju, niech ona sza­ty z sie­bie ze­drze, wdzię­ki uka­że. Sko­ro uj­rzy, wnet zbli­ży się do niej. Wte­dy ob­cym się uczy­ni dla dzi­kich zwie­rząt, któ­re z nim wy­ro­sły na jego pusz­czy.

Po­szedł my­śli­wy pro­wa­dząc ko­bie­tę Szam­hat. Wy­bra­li się z po­wro­tem, ru­szy­li w dro­gę. W trze­cim dniu miej­sce prze­zna­cze­nia swe­go uj­rze­li. W za­sadz­ce sie­dli twa­rzą w twarz ku so­bie łow­ca i lu­bież­ni­ca. Sie­dzą je­den i dru­gi dzień na cza­tach u wo­do­po­ju. Przy­szła pić wodę ga­dzi­na peł­zną­ca. Przy­szły wresz­cie dnia trze­cie­go zwie­rzę­ta ste­po­we pić z wo­do­po­ju, przy­szło dzi­kie by­dło na­pa­wać się wodą i on z nimi, En­ki­du, też we wzgó­rzach zro­dzo­ny. Z ga­ze­la­mi po­spo­łu kar­mi się tra­wą, wodę chłep­tać się tło­czy ze zwie­rzę­ta­mi, z dzi­kim by­dłem wodą cie­szy swe ser­ce.

Zo­ba­czy­ła go Szam­hat, dzi­kie­go człe­ka, męża za­ja­dłe­go z da­le­kich ste­pów.

Oto on, nie­wia­sto! Ob­naż swe pier­si, przy­ro­dze­nie od­słoń, iżby źra­łość two­ją mógł po­siąść! Sko­ro cię uj­rzy, zbli­ży się do cie­bie, zbądź się wte­dy wsty­du, zbudź w nim żą­dzę! Przyj­mij po­żą­dli­we jego dy­sze­nie! Sza­ty swe roz­rzuć! Ukaż mu się naga, niech cię po­sią­dzie! Spraw, iżby siła w nim wez­bra­ła! Nie­chaj le­gnie na to­bie! Uczyń mu, dzi­kie­mu, spra­wę ko­bie­cą! Ob­cym się uczy­ni dla dzi­kich zwie­rząt, któ­re z nim wy­ro­sły na jego pusz­czy. Jego moc mi­ło­sna bę­dzie się na to­bie na­pa­wać. Pier­sią le­gnie na two­im grzbie­cie.

Ob­na­ży­ła Szam­hat swe pier­si, srom od­kry­ła, uj­rzał to En­ki­du i za­po­mniał, gdzie się był ro­dził! Wy­zby­ła się wsty­du, wzbu­dzi­ła żą­dzę, od­dech jego pręd­ki mile przy­ję­ła, sza­ty roz­rzu­ci­ła: i legł na Szam­hat. Uczy­ni­ła dzi­kie­mu spra­wę ko­bie­cą, jego moc mi­ło­sna była jej miła. Przez sześć dni i przez sie­dem nocy wciąż do­pa­dał i za­pład­niał Szam­hat En­ki­du.

Aż mi­ło­ścią się na­sy­ciw­szy na zwie­rzę­ta swo­je zwró­cił ob­li­cze.

Zo­ba­czyw­szy En­ki­du w skok pierz­chły ga­ze­le. Od cia­ła jego w trwo­dze pierz­cha zwie­rzy­na ste­pu.

Po­rwał się En­ki­du: cia­ło ma sła­be! Nogi mu w zie­mię wro­sły:

uszły zwie­rzę­ta! Ob­ła­ska­wił się En­ki­du, już nie bę­dzie bie­gał jak nie­gdyś, zy­skał za to ro­zum i sły­sze­nie swo­je roz­sze­rzył.

Wra­ca do Szam­hat i przy sto­pach jej sia­da, w ob­li­cze ko­bie­ty za­czy­na pa­trzeć i co­kol­wiek war­ga jej wy­sło­wi, tego ucho jego słu­cha uważ­nie.

Ona tak rze­cze do En­ki­du:

En­ki­du, je­steś pięk­ny, je­steś jak bó­stwo! Cze­mu ze zwie­rzę­ta­mi w ste­pie uga­niasz? Pójdź, wpro­wa­dzę cię do wa­row­ne­go Uru­ku, do lśnią­ce­go przy­byt­ku, gdzie miesz­ka­ją Isz­tar i Anu, kędy wła­da Gil­ga­mesz, mo­carz wy­bor­ny, krzep­ki jak byk i śród po­tęż­nych po­tęż­ny. Po­ło­żysz się przy nim jak przy ko­bie­cie, uj­rzysz i po­ko­chasz jako sie­bie sa­me­go. Wstań z zie­mi, z po­sła­nia pa­stu­chów!

Tak ona pra­wi, on tego rad słu­cha, przy­ja­cie­la spra­gnio­ny, aby ser­ce w nim wy­ro­zu­miał. Po­wia­da do niej En­ki­du, do nie­rząd­ni­cy:

Nuże, wstań i pro­wadź mnie, Szam­hat, do świę­te­go przy­byt­ku, świet­ne­go domu, kędy prze­by­wa­ją Isz­tar i Anu, kędy wła­da Gil­ga­mesz, mo­carz wy­bor­ny, krzep­ki jak byk i śród po­tęż­nych po­tęż­ny. Wy­zwę go do wal­ki, prze­mó­wię moc­no, za­krzyk­nę na si­ła­cza gło­sem do­no­śnym po­środ­ku Uru­ku: jam jest si­łacz! Mnie jed­ne­mu losy od­mie­niać! Kto w ste­pach zro­dzo­ny, ten jest mo­carz!

Od­rze­kła mu:

Więc chodź­my! Niech cię uj­rzy Gil­ga­mesz! Do­sko­na­le wiem, gdzie go szu­kać. Pójdź­my, En­ki­du, w gród wa­row­ny Uru­ku, gdzie się pysz­nią w prze­pa­skach pięk­nych mę­żo­wie, gdzie się każ­de­go dnia świę­ci świę­to, gdzie mę­żo­wie mi­łu­ją chłop­ców roz­pust­nych i ka­płan­ki mi­ło­ści sły­ną z uro­dy: ja­kim wdzię­kiem ku­szą­ce! jak­że pach­ną­ce! Wiel­kich wy­wa­bia­ją z noc­ne­go łoża.

Ty, En­ki­du, nic nie wiesz o ży­ciu: po­ka­żę ci Gil­ga­me­sza, któ­ry w ję­kach się ko­cha! Przyj­rzyj mu się, po­patrz w ob­li­cze, jaki pięk­ny w mę­stwie mocy swej mę­skiej! Całe jego cia­ło to sama roz­kosz. On ci jest sil­niej­szy od cie­bie. We dnie ani w nocy nie zna spo­czyn­ku! Po­rzuć swój wy­stęp­ny za­miar, En­ki­du! Gil­ga­me­sza uko­chał Sza­masz, bóg słoń­ca! Anu, El­lil i ta­koż Ea roz­sze­rzy­li jego ucho na głos mą­dro­ści. Jesz­cześ ty ze wzgórz tu­taj nie przy­szedł, już Gil­ga­mesz w Uru­ku we śnie cię wi­dział.

Wstał Gil­ga­mesz i sen wy­kła­da, rze­cze do swo­jej mat­ki:

Mat­ko, sen wi­dzia­łem dziś w nocy! We­sół sze­dłem wśród in­nych mę­żów, ze­bra­ły się, lśni­ły gwiaz­dy na nie­bie. Wtem ru­nę­ły na mnie za­stę­py Anu i treść Anu mnie przy­gnio­tła, wo­jow­nik z gwiazd! Dźwi­gną­łem go wzwyż i oka­zał mi się za cięż­ki, trzą­słem nim i zrzu­cić z sie­bie nie mo­głem. Wsta­ła doń kra­ina Uru­ku, kraj wszy­stek na­prze­ciw nie­go się ze­brał, lud Uru­ku ciż­bą się ci­snął. Sta­nę­li wo­kół nie­go wszy­scy mę­żo­wie, to­wa­rzy­sze moi sto­py mu ca­ło­wa­li. Le­głem na nim cia­łem jak na ko­bie­cie, czo­łem się za­par­łem, tam­ci wspo­mo­gli mnie: dźwi­gną­łem go wresz­cie i pod sto­py two­je przy­nio­słem, mat­ko, iżeś ty go zrów­na­ła ze mną.

Więc mą­dra ma­cierz Gil­ga­me­sza, wszyst­ko wie­dzą­ca, rzecz wy­kła­da swo­je­mu wład­cy. Nin­sun mą­dra, wszech­wie­dzą­ca, tak wie­ści Gil­ga­me­szo­wi:

Ten, co wśród mę­żów był jako gwiaz­dy z nie­ba, ten, co ru­nął na cie­bie jak wo­jak Anu, któ­re­go dźwi­gną­łeś i oka­zał ci się zbyt cięż­ki, któ­rym trzą­słeś i nie mo­głeś go zrzu­cić, ten, co na nim le­głeś jak na ko­bie­cie i pod sto­py mi go przy­nio­słeś, iż go zrów­na­łam z tobą: to na pew­no ów mąż to­bie po­dob­ny, w ste­pie uro­dzo­ny, co rósł na wzgó­rzach. Uj­rzysz go i upodo­basz w nim so­bie: to moc­ny to­wa­rzysz, zbaw­ca przy­ja­cie­la swe­go w po­trze­bie, siła jego na cały kraj nasz ogrom­na, moc­ny jako za­stę­py Anu.

Dru­hem ci bę­dzie i nie od­stą­pi cię, sko­roś tak legł na nim jak na ko­bie­cie. Wszy­scy mę­żo­wie mu będą sto­py ca­ło­wać, ty obej­miesz go, po­ko­chasz, do mnie przy­wie­dziesz: tak się oto sen twój wy­kła­da.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: