- W empik go
Ginewra - Guinevere - ebook
Ginewra - Guinevere - ebook
Alfred, Lord Tennyson jest autorem utworu pt. „Sielanki Króla”, cyklu dwunastu poematów narracyjnych, które obracają się w kręgu legend o królu Arturze, o jego rycerzy, o jego miłości do Ginewry, o jej zdradzie - tragicznej dla obojga małżonków i dla kraju. Utwór opowiada także o wzroście i upadku królestwa Artura. Poemat „Ginewra” opowiada o wiarołomnej królowej, która zawiniwszy wobec małżonka nie uciekła jednak z Lancelotem do jego zamku, lecz postanowiwszy nigdy go już nie widzieć, schroniła się do klasztoru i żyła tam nieznana. Ale w życiu nie zawsze bywa tak, jak sobie zaplanujemy, jak byśmy chcieli. Gdy podstępny Mordred, siostrzeniec Artura, podnosi bunt, pragnąc zdobyć królewską koronę, Artur zjawia się w owym klasztorze. Czy dojdzie do pojednania między małżonkami, czy też los inaczej dla nich postanowił?
Idylls of the King, published between 1859 and 1885, is a cycle of twelve narrative poems by the English poet Alfred, Lord Tennyson (1809–1892; Poet Laureate from 1850) which retells the legend of King Arthur, his knights, his love for Guinevere and her tragic betrayal of him, and the rise and fall of Arthur's kingdom. Guinevere has fled to the convent at Almesbury. On the night that she and Lancelot had determined to part forever, Modred, tipped off by Vivien, watched and listened with witnesses to their farewells. Guinevere rejects Lancelot's offer of sanctuary in his castle overseas, choosing instead to take anonymous shelter in the convent. (http://en.wikipedia.org/wiki/Idylls_of_the_King)
Kategoria: | Angielski |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7950-155-7 |
Rozmiar pliku: | 679 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Uciekła z dworu Ginewra królowa,
W świętym się gmachu Almesburu chowa,
Łzami zroszona biała jej jagoda,
Przy niej dzieweczka z nowicjatu młoda,
Siedzą samotne, między niemi świeca
Pali się blado, mgławo blask księżyca
Świeci ze dworu, chociaż księżyc w pełni,
Bo tak po niebie biała mgła się wełni,
Jakby grobowy całun rozpostarła:
I ziemia była cicha, jak umarła.
Tu się schroniła. Ucieczki królowej
Przyczyną Modred, króla krewny bliski,
Siostrzeniec, który zawsze, jak ryś płowy,
Legał przy tronie, chytrych oczu błyski
Na tron rzucając, do skoku gotowy.
Gdy lud pochwały króla wielbiąc głosi,
On je szyderczym ostudza milczeniem,
On z białokonnym Saksonem się znosi,
Z pogańską dziczą, Hengista plemieniem;
On między stołu krągłego rycerzy
Sieje niezgodę i zatargi szerzy,
Chytre swe cele bodąc jak ostrogą,
Do Lancelota nienawiścią srogą.
Raz się zdarzyło, że w pierwszy dzień maja,
Gdy dwór zielono cały się przystraja,
Z zielonym nawet piórem u kołpaków,
I już z przechadzki wracano zwyczajnej,
Na ogrodowy parkan wlazł czym prędzej
Modred w zieleni, myśląc, czy śród krzaków
Nie wyszpieguje jakiej schadzki tajnej.
Wtedy królowę obaczył pomiędzy
Dobrą Enidą, a chytrą Wiwieną,
Więcej nie widział nic, a drogą ceną
Spłacił ciekawość, bo właśnie przez chłodnik
Lancelot wtedy szedł, i jak ogrodnik
Z kapust zielone zmiata gąsienice,
Tak on za piętę z parkanu go zwleka,
I jak robaka rzucił w proch, na chodnik.
Lecz gdy książęcia w nim poznaje lice,
Czcząc w nim królewską krew, choć nie człowieka,
Przeprasza grzecznie, szczerze, bez szyderstwa,
Bo w Arturowym zakonie rycerstwa
Szyderstwem gardził każdy mąż szlachetny;
Chyba kto garbem lub kalectwem szpetny,
Zdrowych i silnych wyszydzać był w prawie,
Za część kalectwa szyderstwo się bierze,
Nie obrażali się więc tym rycerze,
I odpowiadał mu sam król łaskawie.
Lancelot księciu podnieść się pomaga,
Ten tylko ręką z prochu ze dwa razy
Strzepnął kolana, jakby bez obrazy
Odszedł z uśmiechem, ale mu zniewaga
Utkwiła w duszy, i zemścić się pragnie,
A w sercu odtąd tak nienawiść męci,
Jak wiatr, co falą bez ustanku kręci
O głaz nadbrzeżny, po zielonym bagnie.Guinevere
Queen Guinevere had fled the court, and sat
There in the holy house at Almesbury
Weeping, none with her save a little maid,
A novice: one low light betwixt them burned
Blurred by the creeping mist, for all abroad,
Beneath a moon unseen albeit at full,
The white mist, like a face-cloth to the face,
Clung to the dead earth, and the land was still.
For hither had she fled, her cause of flight
Sir Modred; he that like a subtle beast
Lay couchant with his eyes upon the throne,
Ready to spring, waiting a chance: for this
He chilled the popular praises of the King
With silent smiles of slow disparagement;
And tampered with the Lords of the White Horse,
Heathen, the brood by Hengist left; and sought
To make disruption in the Table Round
Of Arthur, and to splinter it into feuds
Serving his traitorous end; and all his aims
Were sharpened by strong hate for Lancelot.
For thus it chanced one morn when all the court,
Green-suited, but with plumes that mocked the may,
Had been, their wont, a-maying and returned,
That Modred still in green, all ear and eye,
Climbed to the high top of the garden-wall
To spy some secret scandal if he might,
And saw the Queen who sat betwixt her best
Enid, and lissome Vivien, of her court
The wiliest and the worst; and more than this
He saw not, for Sir Lancelot passing by
Spied where he couched, and as the gardener's hand
Picks from the colewort a green caterpillar,
So from the high wall and the flowering grove
Of grasses Lancelot plucked him by the heel,
And cast him as a worm upon the way;
But when he knew the Prince though marred with dust,
He, reverencing king's blood in a bad man,
Made such excuses as he might, and these
Full knightly without scorn; for in those days
No knight of Arthur's noblest dealt in scorn;
But, if a man were halt or hunched, in him
By those whom God had made full-limbed and tall,
Scorn was allowed as part of his defect,
And he was answered softly by the King
And all his Table. So Sir Lancelot holp
To raise the Prince, who rising twice or thrice
Full sharply smote his knees, and smiled, and went:
But, ever after, the small violence done
Rankled in him and ruffled all his heart,
As the sharp wind that ruffles all day long
A little bitter pool about a stone
On the bare coast.