- W empik go
Ginewra: poemat - ebook
Ginewra: poemat - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 162 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Flos Regrum Arthurus.
Józef z Exeteru.
Uciekła z dworu Ginewra królowa,
W świętym się gmachu Alinesburu chowa,
Łzami zroszona biała jej jagoda.
Przy niej dzieweczka z nowicyatu młoda,
Siedzą samotne, między niemi świeca
Pali się blado, mgławo blask księżyca
Świeci ze dworu, chociaż księżyc w pełni,
Bo tak po niebie biała mgła się wełni,
Jakby grobowy całun rozpostarła:
I ziemia była cicha, jak umarła.
Tu się schroniła. Ucieczki królowej
Przyczyną Modred, króla krewny bliski,
Siostrzeniec, który zawsze, jak ryś płowy,
Legał przy tronie, chytrych oczu błyski
Na tron rzucając, do skoku gotowy.
Gdy lud pochwały króla wielbiąc głosi,
On je szyderczem ostudza milczeniem,
On z białokonnym Saksonem się znosi,
Z pogańską dziczą, Hengista plemieniem;
On między stołu krągłego rycerzy
Sieje niezgodę i zatargi szerzy,
Chytre swe cele bodząc jak ostrogą,
Do Lancelota nienawiścią srogą.
Raz się zdarzyło, że w pierwszy dzień maja,
Gdy dwór zielono cały się przystraja,
Z zielonym nawet piórem u kołpaków,
I już z przechadzki wracano zwyczajnej,
Na ogrodowy parkan wlazł czemprędzej
Modred w zieleni, myśląc, czy śród krzaków
Nie wyszpieguje jakiej schadzki tajnej.
Wtedy królowę obaczył pomiędzy
Dobrą, Enidą, a chytrą Wiwieną,
Więcej nie widział nic, a drogą ceną
Spłacił ciekawość, bo właśnie przez chłodnik
Lancelot wtedy szedł, i jak ogrodnik
Z kapust zielone zmiata gąsienice.
Tak on za piętę z parkanu go zwleka.
I jak robaka rzucił w proch, na chodnik.
Lecz gdy książęcia w nim poznaje lice,
Czcząc w nim królewską krew, choć nie człowieka,
Przeprasza grzecznie, szczerze, bez szyderstwu,
Bo w Arturowym zakonie rycerstwa
Szyderstwem gardził każdy mąż szlachetny;
Chyba kto garbom lub kalectwem szpetny,
Zdrowych i silnych wyszydzać był w prawie,
Za część kalectwa szyderstwo się bierze,
Nie obrażali się więc tem rycerze,
I odpowiadał mu sam król łaskawie.
Lancelot księciu podnieść się pomaga,
Ten tylko ręką z prochu ze dwa razy
Strzepnął kolana, jakby bez obrazy
Odszedł z uśmiechem, ale mu zniewaga
Utkwiła w duszy, i zemścić się pragnie,
A w sercu odtąd tak nienawiść męci,
Jak wiatr, co falą bez ustanku kręci
O głaz nadbrzeżny, po zielonem bagnie.
To gdy królowej Lancelot opowie,
Śmieszył ją zrazu upadek sromotny
Modreda, potem przeszło po niej mrowie,
Jakby przeczucie tknęło ją złowieszcze
Grożących nieszczęść; zaśmiała się jeszcze,
Ale już słabiej; lęk ją brał istotny,
Że ten wąż chytry za nią pełzać będzie
Póty, aż grzech jej na jaw wydobędzie
I wieczną hańbą imię jej omroczy.
Odtąd jej trwoga śmiało spojrzeć nieda,
Gdziekolwiek ujrzy lisią twarz Modreda