- W empik go
Gorszy syn. Tom 3. Za winy ojca. - ebook
Gorszy syn. Tom 3. Za winy ojca. - ebook
Jak żyć, gdy świat, w którym wreszcie odnalazłeś dla siebie miejsce, nagle rozpada się na milion kawałków? Jak zaakceptować fakt, że to wszystko, w co wierzyłeś, było tylko ułudą? Oszukano cię, zniszczono, pozbawiono miłości… Nie wolno ci ulegać sentymentom. Nie możesz tylko podnieść się i iść dalej. Musisz zawrócić i wyrównać rachunki.
Olga wskutek perfidnego planu Kseni trafia w miejsce, w którym nie obowiązują żadne normy moralne. Odarta z godności i nadziei, nie liczy na ratunek, a jedyną szansę ucieczki upatruje w śmierci. Igorowi trudno pogodzić się ze stratą ukochanej, o której losach nie ma pojęcia. Próbuje na nowo ułożyć sobie życie i wziąć odwet na ojcu. Tylko czy osoba, której ufa, naprawdę chce jego dobra? Co stanie się, gdy Igor odkryje bolesną prawdę? Czy będzie w stanie odciąć się od ludzi, którzy tak bardzo go skrzywdzili? A może odezwie się w nim krew Leonida Sokołowa, która nie pozwoli, by winni uniknęli kary?
Wybór pomiędzy miłością a zemstą jest trudny, tym bardziej że gra toczy się o życie. Czy w ogóle ktoś może wygrać w tym starciu? Jak zakończy się historia miłości Igora i Olgi w świecie, w którym nikt nie żyje długo i szczęśliwie?
Kategoria: | Erotyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7835-888-6 |
Rozmiar pliku: | 570 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Ciężkie chmury wisiały nad miastem, sprawiając, iż mimo dość wczesnej pory panował przygnębiający półmrok. Kirił wyszedł na niewielki balkon i podszedł do balustrady. Oparł o nią obie dłonie, zaciskając palce na metalowej poręczy. Zapatrzył się przed siebie, wprost na majaczące w dali lekko przesłonięte mgłą zarysy gór, po czym przeniósł wzrok na wyjątkowo smętnie wyglądające wody rzeki Limmat, przepływającej w pobliżu hotelu, w którym się zatrzymał.
W dżinsach i ciepłym swetrze bardziej przypominał jednego z beztroskich turystów niż wiernego człowieka Sokołowa, na co dzień noszącego przepisowy garnitur. Od prawie dwóch tygodni, to znaczy od czasu, kiedy Ksenia wraz z Igorem przyjechali do Szwajcarii, korzystał z uroków wolności w Zurychu i, prawdę mówiąc, już tęsknił za swoją pracą. Nie potrafił czerpać przyjemności z bezczynności. Dla niego liczyło się działanie, dreszczyk emocji, gdy coś się działo, napięcie towarzyszące zleceniom od Sokołowa, a przede wszystkim świadomość, że zajmuje jedną z ważniejszych pozycji w jego świcie.
Jednak dla dobra sprawy musiał przystać na plan Leonida i odejść ze służby, rzekomo dzięki dokumentom, które udało mu się otrzymać od Kseni. Uchodząc za zdrajcę, miał się zbliżyć do żony Igora i wydobyć od niej klucz do skrytki bankowej, w której przechowywała teczkę Nadii.
Synowa Sokołowa nie należała do osób, które łatwo oszukać. Była wybornym przeciwnikiem, jednak jako kobieta miała jeden słaby punkt – za bardzo lubiła seks. Wystarczyło poznać jej upodobania i dostosować się do jej reguł, aby straciła głowę. Tak jak to miało miejsce wtedy, gdy przez romans z Makarenką popełniła błąd, który pozbawił ją możliwości znalezienia sojusznika. A przecież była tak blisko, mogła osiągnąć swój cel. Przestała jednak myśleć logicznie, odnajdując w związku z Aleksiejem to, czego tak bardzo potrzebowała. Dzięki zdjęciom zrobionym przez Wasilija, Kirił mógł się przekonać, co naprawdę kręci Ksenię, i odkryć jej słabość.
Leonid po mistrzowsku zaplanował resztę, wykorzystując swoją główną kartę przetargową. Gdy przed ponad rokiem zajął się Igorem, było pewne, że prędzej czy później użyje go do swych celów. Sokołow nie robił niczego bezinteresownie i nawet ocalenie własnego syna nie mogło być podyktowane potrzebą serca. Zaopiekował się nim, bo uznał, iż ten może się mu jeszcze do czegoś przydać. Czy brał pod uwagę, że wyda go Kseni? Tego Kirił nie wiedział, ale zdawał sobie sprawę, że aby osiągnąć to, co zamierza, Sokołow nie cofnąłby się przed niczym. Nawet przed zabiciem własnego syna.
Kto z nich był gorszy? Bezwzględny Leonid czy ogarnięta pragnieniem zemsty Ksenia? Gawryłow nie zamierzał się nad tym zastanawiać. Był tylko żołnierzem wypełniającym rozkazy i do jego obowiązków nie należało roztrząsanie problemów, ale ich rozwiązywanie. Dowódca to dowódca i należy się mu szacunek i posłuszeństwo.
* * *
Do Zurychu Ksenia i Igor dotarli wynajętym samochodem i zatrzymali się w hotelu Dolder Grand, usytuowanym na wzniesieniu górującym nad miastem. Ich apartament, utrzymany w pastelowych barwach z domieszką złota, składał się z przestronnego salonu oraz sypialni z ogromnym łóżkiem, a także łazienki, w której oprócz wanny z hydromasażem do dyspozycji gości pozostawały prysznic i sauna parowa. Z obu pokoi można było wyjść na taras, z którego roztaczał się przepiękny widok na jezioro.
Igor zrozumiał, że te sny, nawiedzające go również na jawie, były migawkami z jego dawnego życia. Nadal nie pamiętał niczego i wszystko wydawało się mu nowe i takie dziwne, ale wiedział już, że należy do elity tego świata. On, do tej pory ciężko pracujący na mrozie i w upale, w rzęsistym deszczu i w palącym słońcu, był człowiekiem, dla którego pieniądze nie stanowiły żadnego problemu. Mógł nimi szastać do woli, spełniając wszystkie swoje zachcianki.
Czy jednak za pieniądze można kupić prawdziwe uczucie? Wolałby przez resztę życia ciężko pracować na swoje utrzymanie, byle mieć przy sobie ukochaną osobę. Oddałby wszystko, co posiada, jeśli to pozwoliłoby mu odzyskać Olgę i powrócić do tych dni, gdy byli razem szczęśliwi. Nawet jeśli ona kłamała, dla niego był to najpiękniejszy czas w życiu. Bardzo mu tego brakowało.
W pierwszej chwili, gdy minął szok wywołany tak nagłym rozstaniem, Igor nie wiedział, co ze sobą zrobić. Świadomość własnej przegranej nie pozwalała mu zebrać myśli. Bez przerwy rozpamiętywał wszystkie chwile spędzone z Olgą, starając się odszukać te momenty we wzajemnych relacjach, które mogłyby świadczyć o tym, że miłość, o której Olga tak chętnie go zapewniała, była tylko elementem jej gry. Nie znajdował niczego takiego, jednak nabrał przekonania, że dziewczyna musiała być po prostu doskonałą aktorką.
Rozpacz i niedowierzanie stopniowo były wypierane przez inne, równie silne odczucia. Jeśli kocha się kogoś mocno, do utraty tchu, i ta miłość staje się opoką, na której buduje się życie, to uświadomienie sobie, że ktoś jedynie bawił się naszym uczuciem, sprawia, iż budzi się w nas wściekłość. W Igorze się obudziła. Ogromna, wypełniające po same brzegi nienawiść i złość. Czuł się zraniony, oszukany i odrzucony jak zwykły śmieć. Po tym wszystkim, co zrobił dla Olgi, jak dał jej całego siebie… Przyrzekł sobie, że od tej pory nigdy nie pozwoli, aby to serce przejęło nad nim kontrolę.
Ludzie są podli. Wszyscy bez wyjątku. Każdy myśli tylko o sobie i próbuje wykorzystać innych. Uczucie to ułuda, mająca sprawić, iż przez chwilę zapomnimy o bezlitosnych faktach. Nie ma miłości, a światem rządzi pieniądz. Po co więc starać się szukać ideałów, jeśli te sięgnęły już bruku?
Bez pamięci, bez miłości… Trudno żyć, gdy nie ma się już niczego. Każdy dzień wydaje się niekończącym pasmem cierpienia i bólu. Samotności i rezygnacji. W tej beznadziei jako jedyny jasny punkt, pozwalający przetrwać najcięższe chwile, jawiła się Igorowi Ksenia. Była przy nim, chociaż nie narzucała się ze swoją obecnością, szanując jego prywatność i pozwalając oswoić się z zaistniałą sytuacją. Cierpliwie odpowiadała na wszystkie pytania, kreśląc przed jego oczami obraz, którego kontury już dawno się zatarły. Właściwie tworzyła go od nowa, sprawiając, że poszczególne elementy zaczynały do siebie pasować. Nie pamiętał jej z przeszłości, jednak w tej chwili tylko ona była dla niego punktem odniesienia. W przedziwny sposób spinała osobę Igora Sokołowa z Igorem Kłymenką, scalając je w jedno i pozwalając przetrwać.
Jego żona… Patrząc na piękną jasnowłosą dziewczynę, wielokrotnie w myślach powtarzał sobie te słowa, aby przekonać samego siebie, że tak ją postrzega. Kiedyś ją kochał, ale teraz była mu zupełnie obca. Poniekąd było mu żal, że nie potrafi odwzajemnić jej uczuć. Ksenia jednak wykazała się ogromną wyrozumiałością. Zdawała sobie sprawę z tego, co Igor przeżywa, i nie zamierzała niczego przyspieszać, pozwalając mu powoli zaakceptować nową sytuację. Sama zaproponowała, aby na razie nie dzielili łoża, na co z chęcią przystał i zgodził się nocować na kanapie we wspólnej sypialni.
Pierwsze dni w Zurychu minęły im na zakupach. Trzeba było uzupełnić garderobę Igora oraz zadbać o jego wygląd. Gdy po powrocie z wyprawy do sklepów stanął przed lustrem i popatrzył na swoje odbicie, z trudem rozpoznał w nim osobę, którą był od ponad roku. Musiał uczciwie przyznać, że ta nowa odsłona bardziej przypadła mu do gustu.
Ksenia uprzedziła go, iż nie będzie mógł posługiwać się nazwiskiem, którego używał przez ostatni rok, ani tym bardziej własnym. Igor Kłymenko zniknął i lepiej, aby Leonid nie wpadł na jego ślad, zaś Igor Sokołow nadal był zaginiony, a jego odnalezienie mogłoby skutkować ponownym śledztwem dotyczącym zabójstwa Nadii, w którym to jej syn pozostawał głównym podejrzanym. Na szczęście Kirił zadbał o wszystko i już wcześniej przygotował fałszywe dokumenty dla Kseni i Igora. Mieli funkcjonować jako Igor i Oksana Michaiłow, małżeństwo pochodzące z Rosji.
Pomoc Gawryłowa okazała się bardzo istotna. Zanim porzucił swoją dotychczasową posadę u Sokołowa, zadbał o to, aby stali się anonimowi. W końcu to od niego zależała ich obserwacja. Ksenia była ciekawa, jak Leonid zareagował, gdy zrozumiał, że zarówno ona, jak i Igor nagle zniknęli z pola widzenia. W dodatku oddałaby wszystko, aby zobaczyć minę Sokołowa, kiedy jego najwierniejszy współpracownik powiedział o swoim odejściu i przedstawiał propozycję nie do odrzucenia.
To było w pewien sposób fascynujące. Skupiła się na tym, aby odebrać Sokołowowi wszystkich najbliższych mu ludzi, biorąc pod uwagę tylko rodzinę. Dlaczego wcześniej nie wpadła na pomysł, że utrata zaufanych pracowników też będzie dla niego ciosem? Może nawet bardziej bolesnym niż strata dawno niewidzianej żony czy też gorszego, niechcianego syna.
Ksenia cieszyła się jak dziecko, kiedy Kirił przyjechał do Zurychu i wynajął pokój w pobliskim hotelu. Wiele obiecywała sobie po tej bliskości, jednak Gawryłow jakoś nie kwapił się do spotkania z nią, za każdym razem wymawiając się pilnymi obowiązkami. Chwilowo był bezrobotny, więc to tłumaczenie nie przemawiało do Kseni. Zleciła nawet dyskretne śledzenie swego kochanka, które wykryło, że Kirił oddaje się rozpuście w towarzystwie szwajcarskich prostytutek.
Po raz pierwszy w życiu Ksenia zrobiła komuś scenę zazdrości. Wykrzyczała przez telefon, co myśli o takim traktowaniu, jednak Gawryłow nie przejął się jej wybuchem.
– Nie jestem twoją własnością – powiedział, przerywając potok jej słów. – Mogę robić, co mi się podoba i z kim mi się podoba. A ty… Gdy cię zapragnę, na pewno dam ci o tym znać.
Gdyby to powiedział jakiś inny mężczyzna, Ksenia na pewno nie puściłaby tego płazem. Od razu zaczęłaby knuć intrygę, mającą pokazać pyszałkowi jego miejsce. Jednak w Gawryłowie była bezgranicznie zakochana…
Sama nie wiedziała, kiedy to się stało. Może wtedy, w piwnicy starej fabryki na obrzeżach Moskwy, gdy zabił Wasilija? A może gdy jechali razem limuzyną i po raz pierwszy uprawiali wyuzdany seks? A może później, już w mieszkaniu Kiriła, gdy przyszła do niego z dokumentem z teczki Nadii?
Gawryłow pasował jej pod każdym względem. Był silny, władczy, nieustępliwy, a co więcej, jak nikt inny potrafił ją zadowolić. Dokładnie wiedział, czego potrzebuje i co ją kręci. Nie bawił się w pierdoły, tylko od razu przechodził do rzeczy, nie szczędząc Kseni bólu i upokorzeń. Uwielbiała, gdy korzystał z jej ciała, używając go do woli, by samemu się zaspokoić.
Kiedyś, gdy Ksenia była młodsza i dopiero wkraczała w świat seksualnych doznań, dziwiła się, że w odróżnieniu od swoich koleżanek nie potrafi w pełni odczuwać satysfakcji ze stosunku. Owszem, przeżywała orgazmy, jednak wydawały się jej jakieś takie słabe, nijakie. Brakowało jej pewnego dreszczyku adrenaliny, czegoś pikantniejszego i mocniejszego. Zaczęła eksperymentować, szukać możliwości zaspokojenia swoich potrzeb.
W ten sposób odkryła, że kręci ją, gdy uprawia seks w zakazanych miejscach z przypadkowymi mężczyznami. Kochanie się na plaży, ławce w paryskim metrze czy przebieralni okazało się jednak niewystarczającą podnietą. Dopiero gdy na jednej z suto zakrapianych imprez znalazła się w sypialni z trzema partnerami naraz, zrozumiała, czego naprawdę pragnie. Kiedy przekazywali ją sobie z rąk do rąk, brutalnie szarpali i wpychali penisy w każdy otwór jej ciała, sprawiając przy tym sporo bólu, Ksenia przeżyła najwspanialszy orgazm w swoim życiu. Gdy skończyli, błagała ich o jeszcze. Od tej pory wiedziała już, że aby w pełni zaznać rozkoszy, musi sięgnąć dna.
Niestety, kolejni partnerzy nie sprostali jej oczekiwaniom. Makarenko był najbliższy ideału, jednak sprawy się skomplikowały. Na szczęście pojawił się Kirił… Tęskniła za nim nieustannie, tym bardziej teraz, gdy zdawała sobie sprawę, że jest tak blisko, a jednocześnie pozostaje dla niej nieosiągalny. Leżąc w wielkim hotelowym łóżku i wsłuchując się w równy oddech Igora dobiegający z kanapy pod oknem, przypominała sobie wszystkie te chwile, gdy znajdowała się w posiadaniu Kiriła.
Pragnienie przybierało na sile, stając się wezbraną falą, która musi znaleźć dla siebie ujście, gdyż w przeciwnym razie zniszczy wszystko dookoła. Czasem miała ochotę wstać i podejść do Igora, wślizgnąć się do jego łóżka i dostać chociaż namiastkę tego, czego potrzebowała. Była tak zdesperowana, że w tej chwili zgodziłaby się na wszystko, nawet wynajęłaby sobie jakiegoś faceta, byle tylko poczuć w sobie to pulsujące ciepło. Zamykała się w łazience i zaspokajała wibratorem, jednak nie dawało jej to już żadnej satysfakcji. Długi post działał na nią wyjątkowo destrukcyjnie. Musiała zebrać wszystkie siły, aby okiełznać swoje pragnienia i odsunąć je na dalszy plan. Tym razem nie mogła pozwolić sobie na żadną pomyłkę.
Wbrew pożądaniu, które paliło jej ciało i doprowadzało zmysły do szaleństwa, po mistrzowsku odgrywała rolę ukochanej żony Igora, roztaczając przed jego oczami obraz dawnego wspólnego życia. Cieszyła się, że młody Sokołow nie miał znajomych ani przyjaciół, którzy mogliby go rozpoznać podczas przypadkowego spotkania i opowiedzieć o przeszłości. To jego izolowanie się od ludzi i unikanie rozgłosu bardzo się teraz przydały. Jako że nigdy nie bywał w towarzystwie, nie gościł na łamach gazet ani nie udzielał się publicznie, mógł więc cieszyć się prywatnością i nie ściągać na siebie uwagi.
Ksenia musiała przyznać, że przez ten rok Igor stał się faktycznie innym człowiekiem. Zmężniał, a ciężka praca fizyczna wyrzeźbiła jego sylwetkę. Zapuścił zarost, przez co wyglądał poważniej i bardziej męsko. Nie był już nieco zagubionym chłopakiem, którego poznała, lecz poważnym młodym mężczyzną. Modne, drogie ciuchy nadały mu wygląd pewnego siebie playboya, który przyciągał spojrzenia wielu kobiet.
Blizna na czole Igora nieco psuła ten wizerunek, jednak fryzjer dokonał rzeczy wręcz niemożliwej, przycinając włosy modnie i w taki sposób, by zawadiacki kosmyk opadał na czoło, lekko przysłaniając ślad po rozcięciu. W ten sposób stawał się mniej widoczny, a seria rozpoczętych zabiegów laserowych miała jeszcze poprawić sytuację.
Ksenia nie byłaby sobą, gdyby nie skonsultowała Igora z jednym z najlepszych neurologów. Chciała mieć pewność, że jej mąż nie przypomni sobie nagle przeszłości. Niepokoiły ją zwłaszcza te jego sny, o których jej wspomniał. Nie byłoby po jej myśli, gdyby Igor jeszcze przed wypełnieniem zadania, które dla niego przygotowała, odzyskał pamięć. Szczególnie obawiała się tego, iż mógłby pamiętać twarz osoby, która na pomoście zadała mu cios w głowę. To by wiele skomplikowało.
Neurolog, starszy łysy mężczyzna o pociągłej, naznaczonej licznymi zmarszczkami twarzy, patrzył na Ksenię i Igora znad okularów zsuniętych na czubek garbatego nosa.
– Cóż, drodzy państwo, w tym przypadku doszło do nałożenia się na siebie dwóch przyczyn wywołujących amnezję. Jedną z nich jest niewątpliwie uraz głowy, a drugą uraz psychiczny wywołany traumatycznym przeżyciem – poinformował suchym tonem. – Niestety, ten stan może się utrzymywać, a nawet nigdy nie minąć. Muszą być państwo na to gotowi.
– A te obrazy, które czasem widzę? – odezwał się Igor. – Nie rozumiałem ich, ale teraz już wiem, że to jakieś migawki z przeszłości.
– Proszę pana… – Neurolog utkwił wzrok w twarzy Igora. – To, że pan nic nie pamięta, jest wynikiem działania mechanizmu ochronnego, który wyparł ze świadomości wszystko, co jest związane z pana dawnym życiem. Wszystko, co było zbyt bolesne, zostało wykasowane, aby pozwolić organizmowi przetrwać. Rozumie pan? To tak, jakby wyrwać z zeszytu kartkę, na której zapisało się coś, co nas rani – zaczął tłumaczyć obrazowo. – Wyrywając kartkę, pozbywamy się bólu i nie musimy się wstydzić. Możemy zniszczyć tę stronę. Podrzeć ją, spalić… Nie ma jej. Jednak możemy ją schować głęboko w szufladzie, upchnąć pod inne rzeczy. A może być i tak, że gdzieś jest kopia tej strony. Może ktoś zdążył zrobić zdjęcie? Tego nie wiemy. Czasem zdarza się też, że jakieś słowo odcisnęło się na nowej, czystej kartce, bo pisząc, przyciskaliśmy mocno długopis. Gdy spojrzymy pod światło, zobaczymy zarys tego słowa. Może niewyraźny, rozmyty, ale jednak istniejący. Tak jest z pana wspomnieniami. Może gdzieś tam są i czekają na chwilę, gdy zostaną odkryte. Jednak może wcale ich już nie ma, a te obrazy, o których pan mówi, to tylko odbicia czegoś, co miało dla pana największe znaczenie i powodowało silne wzruszenia. Obraz pana matki, prawda? I żony?
– Tak – przyznał.
– No właśnie. Czyli osób, które darzył pan miłością. Urywki tych uczuć przetrwały w pana podświadomości.
– No dobrze, ale skąd mamy mieć pewność, że te wspomnienia nie wrócą? – zaniepokoiła się Ksenia. – Istnieje szansa, że jednak mąż coś sobie przypomni, prawda?
– Owszem, taka szansa zawsze istnieje, jednak biorąc pod uwagę czas, który upłynął od wypadku, wydaje się to mało realne. Zazwyczaj mamy do czynienia z krótkotrwałą utratą pamięci. Ponieważ jednak mózg to bardzo ciekawy organ, którego nie poznaliśmy jeszcze w pełni, nie mogę jednoznacznie odpowiedzieć na pani pytanie. Radziłbym skorzystać z hipnozy. Wielu pacjentów dzięki niej odzyskuje część swoich wspomnień.
– Bardzo panu dziękujemy, ale co do hipnozy mam bardzo mieszane odczucia. – Ksenia wstała z krzesła. – Będziemy mieć to na uwadze, a na razie po prostu będziemy starać się normalnie żyć.
– Taka nowa szansa od życia to czasem dobre rozwiązanie – przyznał lekarz, też wstając. – Wiele osób chciałoby zacząć od początku.
Opuścili gabinet neurologa i razem wyszli na ulicę. Igor stanął na stopniach przed drzwiami budynku, w którym mieściła się klinika, i podniósł kołnierz płaszcza, chroniąc się przed podmuchami wyjątkowo chłodnego jak na początek listopada wiatru.
– Może jednak warto spróbować z tą hipnozą…
– Żartujesz? – Ksenia ujęła go pod ramię. – Nie wierzę w takie brednie i ty też nie powinieneś. Będę twoją pamięcią. Powiem ci o wszystkim i pomogę zbudować świat od nowa. Świat, w którym będziemy ty, ja i nasz syn. A Leonid poniesie zasłużoną karę. Na tym się skoncentrujmy, kochanie.
* * *
Olga krzyknęła i z trudem otworzyła oczy. Usiadła gwałtownie na łóżku, wyciągając przed siebie obie ręce. W panującym dookoła mroku nie widziała niczego, a jednak podświadomie czuła strach. Strzępy wspomnień niczym włochate ćmy wirowały wokół niej, przysiadając na ramionach i głowie. Szelest ich skrzydeł powodował w niej paniczny lęk, którego nic nie było w stanie ukoić.
Krzyk zamarł na jej ustach. Skuliła się i cofając na siedząco, wcisnęła plecami w róg ściany. Zakryła głowę rękoma, chcąc osłonić się przed tymi obrazami, które wypełniały jej mózg, odepchnąć je od siebie, tak aby zniknęły. By już nie wracały i przestały boleć.
Pamiętała mężczyznę z tatuażem na szyi, który wdarł się do jej mieszkania. Pamiętała swój strach, gdy ocknęła się w jakiejś opuszczonej szopie dygocząca z zimna, leżąc skrępowana na starych workach, oczekiwała powrotu swojego oprawcy. Myślała, że to już koniec, że trafiła na szaleńca, który ma wobec niej jakiś makabryczny plan, jednak rzeczywistość okazała się dużo gorsza.
Gdy mężczyzna wrócił, niespiesznym krokiem podszedł do niej, jakby napawając się strachem swojej ofiary. Przykucnął obok i szarpnął za ramię, zmuszając ją, aby na niego spojrzała. Podsunął jej pod twarz wyświetlacz telefonu. Oddychała z trudem, gdyż knebel uniemożliwiał jej zaczerpnięcie powietrza ustami, a ponieważ płakała, miała zapchany nos. Załzawionymi oczami wpatrywała się w ekran smartfona, patrząc, jak mężczyzna przesuwa palcem kolejne zdjęcia Igora wykonane podczas pracy na budowie. Ochrypłym głosem, po rosyjsku, jednak wstawiając polskie słowa, tłumaczył jej, że jeśli ona nie zrobi tego, czego się od niej wymaga, Igor podzieli los Mariana.
Ten okropny wytatuowany mężczyzna opowiedział jej, co naprawdę stało się z Marianem. Wyraźnie był dumny ze swego postępku. Mogła się łudzić, że kłamie, próbuje ją przestraszyć, jednak coś w jego wzroku dawało jej pewność, że ma do czynienia z człowiekiem zdolnym do wszystkiego.
Tysiąckroć bardziej wolałaby, gdyby wytatuowany gość ją zabił. Błagała go o śmierć, na co ten roześmiał się tylko i powiedział:
– Nu, ty dorożje żywa.
Zanim z powrotem zabrał ją do mieszkania, zmusił do założenia aparatury podsłuchowej, aby móc dokładnie słyszeć każde wypowiadane przez nią słowo. Sam włożył do ucha słuchawkę bezprzewodową i dla pewności wykonał test łączności, który najwyraźniej wypadł pomyślnie, bowiem już po chwili jechali w stronę Łodzi.
Dopiero zaczynało świtać, gdy dotarli przed blok na Teofilowie. Mężczyzna jeszcze raz przestrzegł ją, co czeka Igora, jeśli ona postąpi wbrew instrukcji. Razem wysiedli z samochodu i podeszli do klatki. Na ulicy było cicho i spokojnie. Z racji wczesnej pory panował bardzo mały ruch, ale nawet gdyby były to godziny największego tłoku, Olga i tak nie zdobyłaby się na ucieczkę czy też próbę wezwania pomocy. Nie mogła ryzykować życia Igora. Facet nie działał sam i lojalnie ostrzegł, że każdy przejaw jej niesubordynacji będzie niósł ze sobą brutalne konsekwencje, które dotkną Kłymenkę.
Mężczyzna podprowadził ją pod same drzwi, cały czas podtrzymując za ramię. Tu jeszcze raz pogroził jej placem i wskazał na słuchawkę tkwiącą w jego uchu. Tym gestem dał znać, że słyszy każde słowo i nie radzi robić żadnych numerów. Odczekał, aż przekręciła klucz w zamku i cicho wszedł na półpiętro.
Wspomnienie momentu, gdy mówiła Igorowi te wszystkie okropne słowa, nie przestawało jej prześladować. Przed oczami miała wyraz jego twarzy, najpierw tak szczęśliwy, że wróciła, a następnie coraz bardziej smutny. I to niedowierzanie widoczne w spojrzeniu ukochanego mężczyzny… A później ból pomieszany ze złością… Ją bolało bardziej, nie mogła jednak tego okazać. Boże, była zdziwiona, że zdobyła się na odwagę, aby powiedzieć to wszystko… Ale przecież nie miała innego wyboru. Gdyby odmówiła… Nie! Nie mogła pozwolić, aby Igorowi coś się stało! A później…
To było jak koszmarny sen, z którego nie można się przebudzić. Bóg nie miał dla niej litości. Śmierć byłaby wybawieniem, którego jej odmówiono. Skazano na tortury i życie w wiecznej pogardzie i hańbie. Oldze wydawało się, że ciągle czuje na sobie dotyk niecierpliwych, brutalnych, nieznających litości dłoni, które docierają do każdego zakamarka ciała, wciskając się w nie zachłannie. Śmierdzące oddechy i smak śliny przesiąkniętej alkoholem, tytoniem i jeszcze czymś, co trudno zidentyfikować. Niezrozumiałe słowa wypowiadane w pośpiechu pomiędzy jękami i posapywaniami wydobywającymi się z obcych ust. I ból… Szarpała się, próbowała bronić, lecz ich było kilku. Przytrzymali ją, a gdy mimo to stawiała opór, podali jej zastrzyk, po którym wszystko, co z nią robili, nie miało już znaczenia.
Ocknęła się w ciemnym pokoiku. Nie wiedziała, czy jest dzień, czy noc, gdyż w pomieszczeniu nie było okien, a ona straciła rachubę czasu. Skulona w rogu pokoju, na posłaniu, otulała się grubym kocem, wsłuchując w ciszę panującą dookoła. Jakże wyraźnie rozbrzmiały w niej ciężkie kroki dobiegające z korytarza. Zgrzytnięcie klucza w zamku i jasny snop światła od lampy w korytarzu zalał pokoik, za całe wyposażenie mający jedynie wąską pryczę i wiadro na nieczystości. Świat Olgi skurczył się do rozmiarów dwa metry na dwa przestrzeni życiowej.
Jak kaci podeszli do niej i ze śmiechem zaprezentowali przyszykowaną strzykawkę. Drżała ze strachu i znowu próbowała się bronić, jednak ponownie bezskutecznie. Szybkie ukłucie i zapadła w niebyt.
Ten czas, gdy pozbawiona woli, stawała się zabawką w czyichś rękach, nie istniał. Nie było go. To nie była ona. Ta Olga, którą znała, która żyła kiedyś i kochała Igora, zasnęła na dnie jej duszy. Być może snem wiecznym. Tylko tam, daleko od brutalnego świata, mogła śnić swoją bajkę, która skończyła się tak szybko. Happy end w życiu zdarza się bardzo rzadko. Jej się nie zdarzył.
* * *
Leonid Sokołow łyknął kolejną tabletkę i popił niewielką ilością wody. Skrzywił się z obrzydzeniem, gdyż zanim przełknął lekarstwo, jego gorycz zdążyła już rozlać się po ustach. Najchętniej przepiłby ten smak szklanką burbona, jednak pamiętając zalecenia lekarza, musiał zrezygnować z alkoholu. Było mu z tym ciężko, gdyż ostatnimi czasy ograniczył wszystkie przyjemności i jego życie stało się pasmem prawdziwej udręki.
Ze złością pomyślał o Kseni, która przyczyniła się do osłabienia pozycji nazwiska Sokołow. Przez nią miał masę problemów, a nie mógł liczyć na wsparcie wiernego Kiriła, który w związku z zadaniem został wydalony ze służby. Właściwie w tej chwili Leonid nie miał nikogo, na kim mógłby się wesprzeć. Nawet Swietłany…
Przez chwilę wrócił myślami do swojej byłej kochanki. Tęsknił za nią, jednak nie brał pod uwagę tego, że mógłby spróbować odnowić z nią kontakt. Wyznawał zasadę, że dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki. Skoro pozwolił jej odejść, to tak musiało już pozostać, chociaż czasami, zwłaszcza w bezsenne noce, szczególnie dokuczliwie odczuwał jej brak.
Gdyby chciał, bez trudu znalazłby sobie nową pocieszycielkę. Nie brakowało kobiet chętnych, aby wskoczyć mu do łóżka, jednak on nie miał już na to ochoty. Kiedyś prawdziwy playboy, dziś schorowany mężczyzna żyjący wspomnieniami swojej jedynej, utraconej miłości.
Jego Nadia… Podszedł do biurka i sięgnął po zdjęcie żony. Tak eteryczna, delikatna, tyle młodsza od niego. Była jeszcze dzieckiem, gdy ją poznał. Miała zaledwie siedemnaście lat. To pierwsze spotkanie, w ogrodzie rezydencji jej ojca, zmieniło całe życie Leonida. Gdyby nawet nie była córką Kozubowa i tak by ją poślubił, jednak fakt, że należała do tak szacownej rodziny, zdecydowanie ułatwił wiele spraw.
Sokołow uśmiechnął się na wspomnienie tego, jak Nadia chętnie, zaledwie po zamienieniu z nim kilku zdań, oddała mu się w altance. Jej przyzwolenie wziął za objaw zepsucia, a tymczasem okazało się, że była po prostu ciekawa, jak wygląda miłość pomiędzy kobietą a mężczyzną.
Jego słodka, kochana Nadia. Matka jego syna… Właściwie dwóch. Tego, którego kochał, Borysa, i tego gorszego, niechcianego… Tego, który pozostał.
Odstawił fotografię i usiadł na skórzanym fotelu. Miał informacje o każdym kroku Igora i Kseni, wiedział więc, że ci przebywają w Zurychu, tak blisko teczki, której pożądał. Wiedział również, iż Ksenia będzie dążyć do tego, aby Igor wziął na nim odwet, i właściwie był gotowy na tę konfrontację. Sam był ciekawy, jak zachowa się jego syn, gdy stanie z nim twarzą w twarz. Czy będzie w stanie zrobić to, na czym zależy Kseni?
Leonid postanowił podjąć grę na warunkach swojej synowej. Niech ta diablica myśli, że jest przebiegła i trzyma w dłoniach wszystkie karty. Prawdziwy pokerzysta potrafi zachować obojętną minę i nie zdradzić się ze swoją przewagą.