- W empik go
Gospodarka i społeczeństwo w dobie globalizacji - ebook
Gospodarka i społeczeństwo w dobie globalizacji - ebook
Pod redakcją naukową Anny Bąkiewicz
W grudniu 1999 roku w Instytucie Krajów Rozwijających się na Wydziale Geografii i Studiów Regionalnych Uniwersytetu Warszawskiego odbyła się druga konferencja na temat: Społeczno-ekonomiczne skutki globalizacji. Jednostka, rodzina, społeczeństwo w Polsce i na świecie. Wzięli w niej udział młodzi adepci nauki, zainteresowani problemami współczesnej gospodarki i społeczeństwa - studenci, asystenci i doktoranci humanistycznych kierunków studiów na Uniwersytecie Warszawskim. Ogniwem łączącym tematykę wystąpień konferencyjnych była globalizacja.
Autorzy referatów przedstawili wybrane aspekty współczesnych problemów społeczno-gospodarczych, politycznych i środowiskowych, oceniając badane zjawiska z punktu widzenia różnych dyscyplin nauki i na różnym poziomie syntezy.
Niniejsza publikacja zawiera najciekawsze referaty i raporty, wygłoszone na konferencji.
Kategoria: | Nauki społeczne |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8002-586-8 |
Rozmiar pliku: | 1,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
21 grudnia 1999 roku w Instytucie Krajów Rozwijających się, na Wydziale Geografii i Studiów Regionalnych Uniwersytetu Warszawskiego, odbyła się druga konferencja promująca młodych badaczy, na temat: „Społeczno-ekonomiczne skutki globalizacji. Jednostka, rodzina, społeczeństwo w Polsce i na świecie”. Wielki sukces naukowy i organizacyjny pierwszej konferencji: „Gdzie jesteśmy, dokąd zmierzamy? Kobieta, rodzina, społeczność lokalna w Trzecim Świecie i w Polsce” skłonił organizatorów do kontynuowania wysiłków, mających na celu stworzenie młodym badaczom możliwości zbierania doświadczeń i szansy prezentacji swych dokonań. Podobnie jak rok wcześniej, w konferencji wzięli udział młodzi adepci nauki, zainteresowani problemami współczesnej gospodarki i społeczeństwa - studenci, asystenci i doktoranci humanistycznych kierunków studiów na Uniwersytecie Warszawskim.
Na konferencji wygłoszono ponad trzydzieści referatów naukowych, będących efektem badań prowadzonych w ramach przygotowań do prac licencjackich, magisterskich i doktorskich. Wiele analiz powstało na podstawie badań terenowych w Polsce, Ameryce Łacińskiej i Afryce oraz w krajach byłego Związku Radzieckiego; niektóre z nich były możliwe dzięki finansowej pomocy Ministerstwa Edukacji Narodowej.
Obrady zostały podzielone tematycznie na trzy sesje dotyczące kwestii gospodarczych, społecznych i przyrodniczych. Słowo wstępne na temat globalizacji i regionalizacji we współczesnej gospodarce światowej wygłosił prof. dr hab. Andrzej Lubbe. Zebrani z dużym zainteresowaniem wysłuchali również referatów specjalistów w zakresie gospodarki Afryki, wygłoszonych przez pracowników Instytutu Krajów Rozwijających się, dr. Bogdana Stefańskiego i dr. Mamadou Wagué.
Konferencja została przygotowana w dużej mierze dzięki aktywności studentów, którzy samodzielnie przygotowali trzy kolejne sesje tematyczne, serwis fotograficzny oraz obsługę techniczną. Dużym zainteresowaniem cieszyły się również wystawy, przygotowane przez studentów, na których zaprezentowano dokumentację fotograficzną z wyprawy do Indii, autorstwa Jarosława Tondera, studenta I roku Podyplomowego Studium Wiedzy o Krajach Rozwijających się, oraz z podróży do Gruzji Justyny Doboszyńskiej, absolwentki etnologii Uniwersytetu Warszawskiego.
Organizatorzy pragną podziękować władzom Wydziału, a przede wszystkim Pani Dziekan Prof. dr hab. Marii Skoczek, za pomoc w przygotowaniu konferencji. Wiele słów wdzięczności należy się również opiekunom młodych badaczy, przedstawicielom różnych dziedzin nauk humanistycznych, których konsultacje umożliwiły przygotowanie wystąpień na wysokim naukowym poziomie. Sprawna koordynacja działań organizacyjnych była możliwa dzięki duchowemu wsparciu i cennym radom dr Elżbiety Puchnarewicz, głównego organizatora pierwszej konferencji promującej młodych badaczy.
Prezentowana publikacja zawiera najciekawsze referaty i raporty wygłoszone na konferencji. Ogniwem łączącym tematykę wystąpień konferencyjnych była globalizacja. Jest to zjawisko coraz częściej dyskutowane, zarówno w kręgach akademickich, jak i w mediach. Problematyka jest bardzo szeroka i ma interdyscyplinarny charakter, co stanowi podstawową trudność w analizie tego fenomenu. Publikacja nie pretenduje w żadnej mierze do przedstawienia kompleksowego obrazu problemów globalizacji. Autorzy referatów, zarówno specjaliści z dużym dorobkiem naukowym, jak i początkujący badacze z różnych dziedzin nauk społecznych, przedstawili wybrane aspekty współczesnych problemów społeczno-gospodarczych, politycznych i środowiskowych, dając nam szansę spojrzenia na badane zjawisko jednocześnie z punktu widzenia różnych dyscyplin nauki i na różnym poziomie syntezy.Anna Bąkiewicz
Wokół globalizacji
1. Globalne przemiany
W ostatnich dwóch dekadach byliśmy świadkami daleko idących zmian w gospodarce światowej. Na początku lat 80. wybuchnął kryzys zadłużeniowy, następnie w ponad stu krajach wprowadzono programy dostosowawcze. Spośród azjatyckich krajów rozwijających się wyłoniła się grupa krajów nowo uprzemysłowionych, kraje o gospodarce centralnie planowanej przeszły transformację w kierunku gospodarki rynkowej, zakończyła się zimna wojna. Prywatyzacja, kurczenie się roli państwa, neoliberalna polityka gospodarcza, rewolucja informatyczna, rozwój korporacji ponadnarodowych, wzrost przepływów kapitałowych składają się na nowy obraz otoczenia, w jakim funkcjonują podmioty gospodarcze.
W połowie lat 80. powstał termin „globalizacja” jako określenie głębokich przemian, zachodzących w gospodarce światowej: powszechne i zasadnicze zmiany organizacji produkcji, konsumpcji i inwestycji, będące następstwem ekonomicznej liberalizacji, programów dostosowawczych i kurczącej się roli państwa w gospodarce, które prowadzą do nasilania się współzależności rynków i produkcji w poszczególnych krajach. Obecnie globalizacja odnosi się nie tylko do gospodarki. Przekształceniom w sferze gospodarczej towarzyszą bowiem głębokie zmiany w sferze społecznej, kulturowej, politycznej, środowiska naturalnego i kwestii bezpieczeństwa na świecie. W końcu naszego stulecia kapitał, zanieczyszczenie środowiska, przestępczość i terroryzm, idee i wartości przepływają z coraz większym nasileniem ponad granicami państw.
Fenomen globalizacji zajmuje wiele miejsca we współczesnej literaturze, zarówno tej naukowej, jak i o charakterze publicystycznym. Do najliczniejszych należą publikacje, w których autorzy w sposób często katastroficzny przedstawiają zagrożenia płynące z postępującej globalizacji. Zdecydowaną mniejszość stanowią prace, które mają na celu wyjaśnienie istoty omawianego zjawiska, jeśli nie jako całości, to przynajmniej wybranych jego aspektów. O wadze tego problemu świadczą również liczne i niekiedy gwałtowne protesty przeciwko negatywnym skutkom globalizacji, wyrażane przez społeczeństwa na całym świecie. Kwestia ta zdominowała również dyskusje specjalistów na forum organizacji międzynarodowych. W 1999 roku największa międzynarodowa instytucja, zajmująca się rozwojem społeczno-gospodarczym, UNDP, poświęciła swój coroczny raport kwestii globalizacji (UNDP, 1999). Z kolei na X sesji UNCTAD w lutym 2000 roku w Bangkoku zajmowano się wypracowaniem polityki dla krajów rozwijających się w dobie globalizacji. Do tak dużego zainteresowania problematyką globalizacji skłania chociażby towarzysząca procesom globalizacyjnym polaryzacja zamożności na świecie. Według statystyk, w 1970 roku najbogatsze 20% populacji świata miało dochody 32 razy wyższe niż najbiedniejsi. W 1991 roku różnica ta była już ponad sześćdziesięciokrotna. W tym samym czasie udział najniższego kwintyla w dochodach świata zmniejszył się z 2,3% do 1,4% (UNDP, 1999). Pogłębia się zróżnicowanie dochodów nie tylko pomiędzy krajami, ale również wewnątrz wysoko rozwiniętych krajów (Jones, 1997; Cline, 1997). Najniższy kwintyl zmniejszył swój udział w dochodach z 5% w 1980 do 4% w 1992, a udział najwyższego zwiększył się w tym samym okresie z 42% do 45%, 10% najbogatszych zaś zwiększyło swój udział z 15% do 18 % (UNDP, 1999).
W latach 90. globalizacja stała się powszechnie używanym komunałem. Jest jednym z niewielu terminów używanych zarówno przez badaczy, polityków, dziennikarzy, jak i ludzi na całym świecie. Wynika to zapewne z intensywności procesów globalizacyjnych i uniwersalności ich skutków. Chociaż tak często stosowane, słowo to ma wielorakie znaczenie. Powszechnie używa się go do określenia różnorodnych przemian, dotyczących codziennego życia. W popularnym ujęciu globalizacja jest identyfikowana z McDonalds’em i Coca-Colą, czyli innymi słowy, z amerykanizacją. W pewnym sensie taka charakterystyka jest trafna, choć niepełna. Badacze przedmiotu interpretują to zjawisko szerzej - w kategoriach politycznych, gospodarczych lub społecznych. Określają globalizację jako proces lub określony stan, przyczynę lub skutek (Gwiazda, 1998). Stwierdzenie, że jest to termin niejasny, jest nazbyt delikatne i nie odzwierciedla intensywności sporów wokół niego. Złożoność i bogactwo tego zagadnienia to zresztą podstawowa trudność, przed którą stoi każdy badacz globalizacji.
Generalnie można przyjąć, że globalizacja przejawia się tym, że decyzja podjęta w określonej części świata ma coraz większy wpływ na wydarzenia i zjawiska, mające miejsce w odległych krajach i regionach. Od dawna już jesteśmy świadomi tego typu relacji w odniesieniu do środowiska naturalnego. Obecnie związki takie występują coraz intensywniej w sferze społecznej. Mamy zatem do czynienia z pogłębiającą się zależnością zjawisk społecznych w skali świata, która przejawia się występowaniem procesów społecznych, ekonomicznych, kulturowych i politycznych, w których wydarzenia, decyzje i działania w różnych regionach świata wzajemnie się warunkują i mają istotne znaczenie dla jednostek i grup społecznych, przedsiębiorstw i struktur politycznych na świecie.
Globalizacja w sferze gospodarczej - jako zjawisko o zróżnicowanym charakterze - ma szereg aspektów, które można podzielić na trzy grupy:
I. Polityka - upadek komunizmu, zapoczątkowany przemianami w Polsce w latach 80., uwieńczony zburzeniem muru berlińskiego w 1989 roku, oznaczał zanik wieloletniego podziału świata na „pierwszy”, tak zwany wolny świat, „drugi” - komunistyczny i „trzeci”, czyli kraje rozwijające się. Transformacja w „drugim świecie” zmierza ku demokracji na wzór „pierwszego świata”, a „trzeci świat” stracił swą jednorodność wraz ze słabnięciem dominacji politycznej państw byłego Związku Radzieckiego i polaryzacją gospodarczą krajów Południa.
II. Ekonomia — liberalizacja wymiany gospodarczej, zarówno handlu, jak i przepływów kapitałowych, oraz regionalna integracja gospodarcza. Obecnie zakres działalności gospodarczej, która ma zasięg lokalny lub krajowy, jest niewielki. W każdej gospodarce rynkowej funkcjonują stosunkowo nieliczne przedsiębiorstwa, które nie kupują materiałów czy nie sprzedają swych produktów na rynkach zagranicznych, i jeszcze mniej firm, na których aktywność nie ma wpływu sytuacja poza granicami kraju. W coraz większym stopniu zjawiska występujące na odległych obszarach mają wpływ nawet na drobne przedsiębiorstwa, działające na lokalnych rynkach. Nasilenie tych relacji jest zróżnicowane i jest największe w tych sektorach, gdzie wzorce konsumpcji podlegają najsilniejszej homogenizacji, gdzie produkcja jest stosunkowo kapitałochłonna i oparta na najnowszej technologii.
III. technologia - rozwój technologii produkcji i komunikacji spowodował kurczenie się przestrzeni i doprowadził do wysokiej intensywności kontaktów podmiotów gospodarczych w skali świata, powodując tym samym wzrost współzależności gospodarczej.
2. Nowa fala integracji
Chociaż termin globalizacja jest używany od niedawna, to sygnały o procesach globalizacyjnych w gospodarce światowej pojawiały się już dawno temu. W połowie lat 60. Marshall McLuhan analizował wpływy kultury konsumpcyjnego społeczeństwa Zachodu w globalnej wiosce (McLuhan, 1968). Raport dla Klubu Rzymskiego Granice wzrostu to kolejny sygnał o światowej współzależności w dziedzinie zasobów naturalnych i możliwości ich wykorzystania przez człowieka (Meadows et al” 1972). Potem przyszła „Trzecia fala” Alvina Tofflera (Toffler, 1986), zapowiadająca nadejście ery społeczeństwa postindustrialnego, w którego funkcjonowaniu kluczową rolę odgrywa komunikacja elektroniczna.
Obecne przemiany w gospodarce światowej sięgają swymi korzeniami jeszcze wcześniejszego okresu. Sam proces pogłębiania się zależności ekonomicznej, w skali gospodarki światowej nie jest nowym zjawiskiem, szczególnie w zakresie umiędzynarodowiania się handlu. O ile intensywność powiązań w systemie gospodarki światowej, mierzona udziałem handlu zagranicznego i inwestycji zagranicznych w dochodzie narodowym poszczególnych krajów, wzrosła znacznie w 2. połowie XX wieku, o tyle dość powszechnie przyjmuje się, że jest to kontynuacja trendów integracyjnych, które występowały w gospodarce światowej w XIX wieku i wcześniej, i które zostały jedynie zahamowane przez wielkie konflikty zbrojne XX wieku i zimną wojnę (Hirst, Thompson, 1996). Intensywność i tempo obecnych zmian strukturalnych złożyły się jednak na jakościowo nową organizację światowego rynku. Nie ulega wątpliwości, że gospodarka pod koniec XX wieku różni się znacznie od tej z początku stulecia.
Obecna fala integracji światowej gospodarki jest często porównywana do przemian właściwych dla rewolucji przemysłowej, ta jednak, mimo że doprowadziła również do głębokich przemian w światowej gospodarce, była efektem kumulowania się na przestrzeni wielu dziesięcioleci zmian technologicznych, organizacyjnych i instytucjonalnych (Baldwin, Martin, 1999). Efekt był rewolucyjny, ale sam proces przebiegał ewolucyjnie. Procesy globalizacyjne w XIX wieku wynikały w dużym stopniu z przemian, zachodzących w sferze przetwarzania surowców, czemu towarzyszył wzrost udziału przemysłu przetwórczego w produkcji i zatrudnieniu. Obecnie jesteśmy świadkami deindustrializacji, a bodźce pobudzające ten proces wypływają z sektora finansów i handlu, czyli sfery pozaprodukcyjnej. W pierwszej fali znacząco malały koszty transportu towarów, obecnie telekomunikacja rozwija się szybciej niż transport. Obecna fala ma w istocie charakter rewolucyjny, a istotnym czynnikiem, warunkującym procesy globalizacyjne, jest rozwój technologii komputerowej, która umożliwia powszechną i szybką komunikację przy niskich kosztach. Istota ekonomicznej globalizacji polega na dramatycznych zmianach w gospodarce światowej, prowadzących do dominacji wielkich przedsiębiorstw ponadnarodowych, malejącego znaczenia rządów krajowych na korzyść instytucji międzynarodowych oraz gigantycznych przepływach kapitałowych, destabilizujących gospodarkę światową i prowadzących do marginalizacji najsłabiej rozwiniętych gospodarczo krajów.
W sumie obserwujemy wiele istotnych trendów, składających się na współczesne procesy globalizacyjne:
1. Duża i rosnąca mobilność kapitału w skali gospodarki światowej. Zagraniczne inwestycje bezpośrednie od początku lat 80. do 1996 roku zwiększyły się blisko siedmiokrotnie (przy czym gwałtowny przyrost nastąpił w 2. połowie lat 80.). W tym samym czasie wartość inwestycji krajowych wzrosła jedynie dwukrotnie (UNCTAD, 1997). W szczególności, znacznie wzrosły pośrednie inwestycje zagraniczne i w efekcie finanse międzynarodowe zdominowały działalność gospodarczą. O skali tego zjawiska świadczy chociażby to, że w 1995 roku wartość eksportu towarów i usług była pięćdziesiąt razy mniejsza niż suma transakcji walutowych na świecie. Z kolei w 1996 roku z 244 mld dolarów prywatnych kapitałów zainwestowanych w krajach rozwijających się, tylko 129 mld to długoterminowe inwestycje bezpośrednie. Bezprecedensowy wzrost transakcji walutowych w ostatnich dwóch dekadach jest efektem głównie przepływów o charakterze spekulacyjnym. Ich destabilizujący wpływ najdobitniej przejawił się w 1997 roku w formie kryzysu azjatyckiego, kiedy to w krótkim czasie Tajlandia, Korea Południowa, Indonezja, Malezja i Filipiny doświadczyły głębokiego załamania gospodarczego, a konsekwencje trudności finansowych tych krajów odczuwano na całym świecie (Knight, 1999). O ile sam kryzys gospodarczy ogarniający regiony czy świat to nic nowego, o tyle tempo przesuwania się fali kryzysowej nie ma swego precedensu (Kindleberger, 1996, s. 203).
2. Chociaż czołowe miejsce w przepływach gospodarczych na świecie, zajmowane dotychczas przez handel międzynarodowy, zostało przejęte przez przepływy kapitałowe, to znaczenie handlu zagranicznego w gospodarce, mierzone udziałem handlu w dochodzie narodowym, nie maleje, a przeciwnie - wyraźnie zwiększyło się w ostatnich dekadach (Baldwin, Martin, 1999). W sferze międzynarodowego handlu też zachodzą zmiany, związane z rozwojem nowych form organizacji produkcji. Tradycyjnie przetwórstwo koncentrowało się w krajach Północy i opierało na surowcach pochodzących z Południa. Kraje uprzemysłowione wymieniały wyroby, przetworzone na surowce, z krajów rozwijających się. O ile fabrykę samochodów z 1930 roku można by porównać do zamkniętej skrzynki, którą z jednej strony zasilano surowcami, a z drugiej odbierano gotowy produkt, o tyle w 1990 roku produkt gotowy był składany z podzespołów produkowanych w fabrykach, filiach lub przez podwykonawców na całym świecie. Takiej zmianie organizacji produkcji towarzyszy wykształcanie się nowego modelu światowego handlu, w którym coraz większe znaczenie ma wymiana wewnątrzgałęziowa. Jednocześnie maleje tradycyjna rola krajów rozwijających się jako producentów i eksporterów surowców.
3. Kluczową rolę w intensyfikacji powiązań między podmiotami gospodarczymi w skali globu odgrywa technologia przetwarzania i przekazywania danych. Zasadnicze zmiany charakteru międzynarodowych stosunków gospodarczych nie byłyby możliwe bez olbrzymiego wzrostu tempa wszelkich transferów na skalę światową oraz zdecydowanego obniżenia kosztów tych transferów. Wykorzystując elektroniczne środki komunikacji, towary można sprzedawać na całym świecie, bez konieczności rozwijania kosztownych sieci dystrybucji. Jednocześnie nowe środki komunikacji umożliwiają dokonywanie transakcji w błyskawicznym tempie.
4. Maleje rola państwa, co wynika z zanikania granic przepływu zarówno towarów i kapitału, jak i informacji. Rośnie też powszechna świadomość występowania globalnych problemów, przekraczających granice państwa, co pociąga za sobą konieczność działań na skalę ponadnarodową. W XIX wieku rządy krajów obecnie uprzemysłowionych posiadały znaczną kontrolą nad wymianą gospodarczą z zagranicą zarówno w zakresie handlu zagranicznego, jak i przepływów kapitałowych. Kolejne rundy negocjacji w ramach GATT doprowadziły do znacznego zredukowania ceł i tym samym zwiększenia swobody przepływów towarowych. Zwiększył się też zasięg liberalizacji handlu, co wiąże się bezpośrednio z poszerzaniem zasięgu organizacji międzynarodowych, mających wpływ na warunki handlu międzynarodowego. Do WTO należy teraz ponad 130 krajów, podczas gdy w końcu lat 40. GATT sygnowało tylko 19 krajów. Teraz dwie trzecie światowego handlu jest kontrolowane przez WTO. Wzrostowi przepływów towarowych i kapitałowych towarzyszy nadal ograniczona mobilność siły roboczej, spowodowana utrzymywaniem wysokich barier dla napływu imigrantów do krajów wysoko rozwiniętych. Wiąże się to bezpośrednio z problemami występującymi w krajach uprzemysłowionych w sferze zatrudnienia i wynikającymi z istnienia nadwyżki siły roboczej, szczególnie wśród pracowników nisko wykwalifikowanych.
5. Głównymi aktorami światowej sceny gospodarczej stały się wielkie korporacje. Od początku lat 80. nie tylko znacznie wzrosła liczba korporacji, ale również zwiększył się ich udział w produkcji i eksporcie świata. W 1970 było ich 7000, a w 1996 już 44 000, mających w sumie 280 000 zagranicznych oddziałów. W 1997 roku udział megakorporacji w wartości dodanej świata osiągnął 7%, w porównaniu z 5% w połowie lat 80. Ich udział w eksporcie zwiększył się z 1/4 pod koniec lat 80. do 1/3 w 1995 roku. Pod koniec lat 90. wielkie koncerny zatrudniały 5% światowej siły roboczej (łącznie z podwykonawcami). Koncentracja kapitału nasila się nie tylko poprzez rozwój samych korporacji, ale również fuzje i przejęcia, które stały się symptomatyczne dla współczesnej gospodarki. W latach 1990-97 ich liczba zwiększyła się z 11 300 do 24 600. Pod koniec lat 90. 70% światowego handlu było kontrolowane przez 500 wielkich korporacji, a połowa zagranicznych inwestycji bezpośrednich jest dziełem 1% spółek. Obroty największych korporacji są większe niż dochód narodowy Polski czy Norwegii (UNDP, 1999, s. 31). Publikowany corocznie przez tygodnik „Wprost” raport o największych gospodarkach świata pokazuje, że spośród 100 największych gospodarek połowa to gospodarki narodowe, a połowa to korporacje.
3. Globalne sieci produkcyjne
We współczesnej gospodarce procesy globalizacji sięgają znacznie głąbiej i rozwijają się również w sferze produkcyjnej. Proces produkcji ulega postępującej fragmentaryzacji w ramach i ponad gospodarkami krajowymi. Poszczególne etapy produkcji są realizowane w zakładach rozrzuconych po całym świecie. Obok handlu zagranicznego i przepływów kapitałowych, istotną rolę w powiązaniach gospodarczych odgrywają więc relacje w ramach procesu produkcji pomiędzy przedsiębiorstwami zlokalizowanymi w różnych regionach świata. Dotychczas dominującą formą owych powiązań była integracja pionowa, w której proces przetwarzania jest kontrolowany przez jedno przedsiębiorstwo. Jest ona stopniowo wypierana przez integrację poziomą, w ramach której niezależne przedsiębiorstwa kontrolują określone etapy wytwarzania, a produkt końcowy nosi istotne cechy nadane mu przez wykonawców poszczególnych elementów. W tym przypadku koordynacja procesu produkcji jest kontrolowana przez firmę nadrzędną, która zarządza łańcuchem wykonawców. Istotne elementy produktu finalnego stanowią często własność intelektualną, a nie tylko wkład technologiczny. Przetwarzanie nie przestaje być istotne, ale kontrola nad produktem finalnym nie leży już wyłącznie po stronie wykonawcy produktu finalnego. Konkurencji podlega tu nie wykonawca gotowego produktu, ale producenci podzespołów, ponieważ produkt nic stanowi zamkniętej całości (Krugman, Venables, 1995).
Tym tendencjom, na płaszczyźnie przedsiębiorstw, towarzyszy rozwój globalnych sieci produkcyjnych. W ramach tych sieci macierzyste firmy rezerwują dla siebie funkcje strategiczne i niektóre, zwykle wiedzochłonne, etapy produkcji. W dziedzinie poszczególnych etapów produkcji, badań rozwojowych i dystrybucji współpracują z przedsiębiorstwami i specjalistami z całego świata. Zatem globalna sieć produkcyjna to, sięgająca poza granice krajowe, organizacja powiązań wewnątrz firm i pomiędzy nimi, poprzez które firma prowadzi prace badawczo-rozwojowe, projektowe, przetwórstwo, dystrybucję i świadczy usługi powykonawcze. Taka sieć składa się z firmy wiodącej, filii i kontrahentów, podwykonawców, dostawców i kanałów dystrybucyjnych.
Pod presją konkurencji czołowe firmy rezygnują z angażowania się w te dziedziny, w których są mniej konkurencyjne i koncentrują się na tym, co czyni ich działalność najbardziej efektywną. Można zatem powiedzieć, że wykorzystują swoje kluczowe możliwości. Współpracują z innymi firmami w dziedzinie projektowania, produkcji, zaopatrzenia oraz marketingu i nabywają coraz więcej usług od innych przedsiębiorstw. Aby przepływ informacji pomiędzy kontrahentami był sprawny, firmy korzystają z telekomunikacyjnych sieci. Nowe formy organizacji produkcji są przejawem malejącego znaczenia własności i bezpośredniego zarządzania każdym etapem wytwarzania dla kontrolowania produkcji (Hagedoom, Narula, 1996). W odróżnieniu od tradycyjnych form kooperacji, w przypadku sieci produkcyjnych niemal wszystkie elementy procesu produkcji i zarządzania mogą być zlokalizowane poza zleceniodawcą. Ponadto, znaczenie minimalizacji kosztów pracy, jako czynnika motywującego do takiej organizacji produkcji, jest drugorzędne. Zasadniczą rolę odgrywa bowiem dążenie do zdobycia przewagi konkurencyjnej, dzięki zaangażowaniu najlepszych wykonawców w danej dziedzinie. Wynika to z faktu, że stopień skomplikowania produktów uniemożliwia nawet największym przedsiębiorstwom zdobycie dominującej pozycji we wszystkich etapach wytwarzania. Nowe formy organizacji produkcji rozwijały się w Azji w latach 60. i 70., a następnie zostały przejęte przez amerykańskie i europejskie przedsiębiorstwa w rodzimych krajach oraz poza ich granicami, głównie w Azji i Ameryce Łacińskiej.
Szczególną strategię stosują firmy określane w literaturze jako koczownicze (Bruinsma, Gorter, Nijkamp, 1999). Silna konkurencja, wymuszająca elastyczność, skłania firmy do utrzymywania luźnych związków z regionami, na których działają, i ogranicza ich skłonność do podejmowania kapitałochłonnych inwestycji. Z kolei środki umożliwiające błyskawiczną komunikację pozwalają na rozproszenie produkcji po całym świecie. Takie firmy koncentrują się na pracochłonnych i wiedzochłonnych elementach procesu produkcji, tak że ewentualna zmiana lokalizacji nie wiąże się z dużymi kosztami. Preferują one również okresowe związki z kontrahentami nad przejmowanie udziałów i kontroli w firmach współpracujących. Nie są one zorientowane na wybrane rynki regionalne, ale działają na rynku globalnym. W efekcie mamy do czynienia z powszechną już dziś trudnością z określeniem kraju pochodzenia określonych dóbr - wiele produktów trudno dziś nazwać amerykańskimi czy japońskimi, ponieważ ich komponenty powstały w różnych krajach świata.
Przekształcenia w sferze organizacji produkcji spowodowały, że na światowym rynku działają obecnie, obok przedsiębiorstw międzynarodowych i korporacji ponadnarodowych, globalne przedsiębiorstwa. Przedsiębiorstwo międzynarodowe w swej działalności sięga poza granice państwa, a bezpośrednie powiązania z zagranicą ograniczają się do eksportu i importu oraz ewentualnie wydobycia surowców. Ta forma jest charakterystyczna dla Pax Britanica. Następnie, w dobie Pax Americana, pojawiły się przedsiębiorstwa transnarodowe, które prowadzą działalność w kilku krajach w ramach własnych filii i przedstawicielstw zagranicznych. Lokowanie produkcji poza granicami kraju wiąże się z dużą rolą inwestycji bezpośrednich. W obu przypadkach obowiązywał jeden rodzaj organizacji produkcji - firmy poza granicami ówczesnego mocarstwa naśladowały przedsiębiorstwa kraju wiodącego i konkurowały z nimi. Współczesne globalne przedsiębiorstwo traktuje rynek światowy jako całość i dla każdej formy aktywności poszukuje optymalnej lokalizacji w obrębie całego świata. Obowiązuje przy tym odmienna logika organizacji produkcji i konkurencji, a na świecie występują liczne centra gospodarcze o różnym potencjale innowacyjnym i rozwojowym. Jednocześnie tradycyjny przemysł, oparty na przetwarzaniu surowców, traci na znaczeniu, a jego miejsce zajmuje przemysł oparty na zaawansowanej technologii oraz usługi związane z przetwórstwem. Daleko posunięta dezintegracja procesu przetwarzania oraz tworzenie się globalnych sieci produkcyjnych dają szanse mniejszym firmom na włączenie się w globalny proces produkcji (Borrus, Zysman, 1997). Ci, którzy potrafią wykorzystać nowe szanse, znajdują się w każdym kraju. Jednakże dostęp do informacji staje się dopiero dzisiaj nie tylko źródłem sukcesu, ale jego warunkiem koniecznym, umożliwiającym uczestnictwo w systemie globalnej produkcji.
* * *
Gospodarka światowa w ostatnich dwóch dekadach przeszła głęboką transformację. Nasilanie się współzależności w skali globu nie budzi wątpliwości. Kwestią do dyskusji jest charakter owych powiązań, ich efekt oraz znaczenie dla podmiotów gospodarczych. Bez wątpienia globalizacja stanowi szansę dla gospodarek, przedsiębiorstw i pracowników, konkurencyjnych na rynku światowym, ale jest zagrożeniem dla słabszych podmiotów. Uwzględniając drastyczne różnice pomiędzy biednymi i bogatymi krajami czy regionami, mające swój wpływ na ich konkurencyjność, z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że globalizacja pogłębi istniejące nierówności, chyba że podjęte zostaną skuteczne kroki przeciwdziałające tej tendencji. Jak wiadomo, zwiększa się rozwarstwienie dochodów w skali świata, wzrasta liczba ubogich - również w krajach uprzemysłowionych, w niektórych na skutek rezygnacji z modelu państwa dobrobytu. Taka sytuacja budzi obawy przed globalizacją i nie należy się dziwić, że rośnie nacisk na korygujące działania państwa. Kilka lat temu w raporcie OECD stwierdzono: „Sytuacja niewykwalifikowanej siły roboczej pogorszyła się, a jednocześnie możliwości zarobkowe tych, którzy potrafią w pełni wykorzystać potencjał nowych technologii na globalnym rynku, znacznie wzrosły. Szczególnego znaczenia nabiera więc polityka koordynująca rozwój technologii i kwalifikacji oraz zmierzająca do zapewnienia powszechnego dostępu do nowej infrastruktury informacyjnej. Szczególna uwaga należy się tym, którzy wpadli w pułapkę ubóstwa z powodu niedostatecznych kwalifikacji i braku dostępu do wiedzy” (OECD, 1996). Doświadczenia ostatnich lat pokazują więc, jak istotną rolę ma do odegrania państwo, by można wykorzystać możliwości płynące z globalizacji i ograniczyć jej negatywne skutki. Pozostaje nadal otwarta kwestia, czy kurczącej się roli państwa, na skutek przejmowania kompetencji przez organizacje ponadnarodowe, będzie towarzyszył rozwój funkcji w sferze społecznej i czy w związku z tym w długim okresie nastąpi zmniejszanie się aktywności państwa, czy tylko zmiana obszaru interwencji.
Bibliografia
Baldwin R.E., Martin P., Two Waves of Globalisation: Superficial Similarities, Fundamental Differences, NBER Working Paper 6904, styczeń 1999, Cambridge, Mass. 1999.
Borrus M., Zysman J., You Don ’t Have to Be a Giant: How the Changing Terms of Competition in Global Markets are Creating New Possibilities for Danish Companies. DRUID Working Paper no. 97-5, Copenhagen, styczeń 1997.
Bruinsma F., Gorter C., Nijkamp R, Nomadic Firms in a Globalizing Economy: A Comparative Analysis and Policy Perspectives, Free University Working Paper no. 51, Amsterdam 1999.
Cline W., Trade and Income Distribution, Institute for International Economics, Washington 1997.
Gwiazda A., Globalizacja i regionalizacja gospodarki światowej, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 1998.
Hagedoorn J., Narula R., Choosing modes of governance for strategie technology partnering: international and sectoral differences. Journal of International Business Studies, Vol. 27 s. 265-284, 1996.
Hirst R, Thompson G., Globalization in Question, Polity Press and Blackwell London and New York 1996.
Jones C., On the evolution of the world income distribution. Journal of Economic Perspectives, 11, 3 s. 3-19, 1997.
Kindleberger C., Manias, panics and crashes, Wiley, New York 1996.
Knight M., Developing and Transition Countries Confront Financial Globalization. Finance and Development, VI. 99, vol. 36 no. 2, s. 32-35, 1999.
Krugman R, Venables A. J., Globalization and Inequality of Nations. NBER Working Paper no. 5098, 1995.
MacLuhan M., Fiore Q., War and Peace in the Global Village: an Inventory of Some of the Current Spastic Situations that Could be Eliminated by More Feed forward. Bantam, New York 1968.
Meadows D. et al., The Limits to Growth, Universe Books, New York 1972.
OECD, Technology, Productivity and Job Creation, Paris 1996.
Toffler A., Trzecia fala. PIW, Warszawa, 1986.
UNCTAD, Trade and Development Statistics, 1997.
UNDP, Human Development Report 1999, Oxford University Press, New York, Oxford 1999.Mamadou Wagué
Afropesymizm - zagrożenie dla Afryki Subsaharyjskiej
W dziedzinie gospodarczej Afryka jest przedstawiana jako biedny i marginalizowany kontynent. Od czasu zakończenia zimnej wojny wygląda na opuszczoną strefę, nie reprezentującą już żadnych geopolitycznych i dyplomatycznych interesów mocarstw świata. Poza sporadycznymi interwencjami humanitarnymi, nikt w świecie zachodnim nie interesuje się przyszłością 700 milionów ludzi, żyjących w tej części świata. Czy to oznacza, że mamy do czynienia z kryzysem światowego systemu gospodarczego, czy może odrzuceniem przez społeczeństwo afrykańskie pewnego modelu rozwoju? Może to tylko „opóźniony rozwój”? A może afrykańskie społeczeństwo jest przeciwne przejęciu rozwoju zachodniego modelu gospodarczego i nie chce popadać w pułapkę neoliberalizmu, opartego na indywidualizmie? Może wyłania się alternatywna odpowiedź na zachodni model stylu życia, mieszczący się w systemie gospodarki rynkowej?
Niewiele badań nad kontynentem afrykańskim daje rzeczywiście nadzieję rozwoju. Wielu badaczy nie przestaje powtarzać, że Afryka pogrąża się i że staje się „magazynem zła ludzkości”. Przedstawiają i powtarzają tysiące razy obraz „zatopionego kontynentu”. Afropesymiści postrzegają Afrykę jako kontynent ubóstwa i nędzy, korupcji i oszustwa, choroby, przemocy, konfliktów i ludobójstwa. Te apokaliptyczne obrazy przedstawiają „zubożoną Afrykę w labiryncie konfliktu”. Według niektórych afropesymistów, w końcu tego wieku żaden kontynent nie jest tak rozdrobniony, na żadnym nic ma tylu konfliktów wojennych i takiego głodu jak w Afryce. Według nich Czarny Kontynent spisany został na straty.
Bankructwo lub bieda - tak właśnie od lat jest przedstawiana Afryka przez ekonomistów i socjologów, śledzących ślepą uliczkę rozwoju kontynentu afrykańskiego. Jak przestrzega Catherine Coquery-Vidrovitch: „Jesteśmy na szczycie skumulowanych kryzysów”. Określa ona procesy rozwoju krajów Południa, ale i świata, jako będące w kryzysie, w którym współzależność jest coraz większa i nieunikniona (Coquery-Vidrovitch, 1988, s. 3). Kryzys gospodarczy świata jest tu kryzysem modelu rozwoju i ideologii gospodarczej świata, które modelują politykę rządów. Kryzys wiedzy o rozwoju gospodarczym jest spowodowany brakiem w tej dziedzinie postępu i niedopasowaniem teorii rozwoju do rzeczywistości gospodarczej, która jest błędnie interpretowana przez wielu ekonomistów. Samir Amin także podzielał ten pogląd. Według niego: „Jeśli lata 60. były znakiem dużej nadziei rozwoju krajów rozwijających się, a przede wszystkim krajów afrykańskich, nasza epoka jest pełna złudzeń i rozczarowań”. Według niego koncepcja dzisiejszego rozwoju jest wadliwa, teoria - w kryzysie, a ideologia - przedmiotem zwątpienia. Twierdzenie o bankructwie gospodarki Afryki jest powszechnie znane (Amin, 1989, s. 5).
A przecież dekolonizacja w latach 60. miała przynieść postęp i sukces gospodarczy, a zielona rewolucja położyć kres klęskom żywiołowym i pomocy gospodarczej. Organizacje międzynarodowe, interweniujące bezpośrednio w strukturę afrykańskiej gospodarki, miały na celu promowanie rozwoju. Niestety, w wielu regionach, w których realizowano projekty i programy kosztujące miliardy dolarów, nie nastąpił rozwój. Iluż było kooperantów, ekspertów, asystentów technicznych i doradców, pochodzących ze środowiska afropesymistów, którzy uczestniczyli w realizacji tych projektów, aby Afryka była dziś bardzo dobrze rozwinięta i uprzemysłowiona.
Afropesymizm utrudnia prowadzenie jakichkolwiek realistycznych analiz politycznych i gospodarczych, związanych z problemami rozwoju Afryki. Wykorzystuje on stereotypy poglądów kolonialnych i nie przestaje działać negatywnie na opinię ludności Zachodu. W momencie, gdy rewizjoniści są bardzo aktywni, jest oczywiście wygodnie wykluczyć jakiekolwiek odniesienie się do organizacji gospodarki świata i jej struktury dominacji. Tymczasem podobne zjawiska powtarzają się na co dzień, gdy Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy naciskają na Afrykę i narzucają jej burzenie swojego tradycjonalistycznego stylu gospodarczego. George Balandier przypomina, że „niezaradność krajów rozwijających się zależy w znacznej mierze od nierówności i zależności, na których zbudowana jest ich gospodarka” (Balandier, 1988, s. 201).
Opór społeczeństwa afrykańskiego
Żeby stłumić dyskusje naukowe na konferencjach czy międzynarodowych seminariach na temat gwałtu i przemocy, wywoływanej przez wzrastającą rolę pieniądza w społeczeństwach afrykańskich, afropesymiści bronią swoich poglądów powtarzając stare argumenty, że słaby rozwój Czarnej Afryki jest powodowany przez jej kulturę i styl życia. Dalej argumentują, że bieda producentów kakao, kawy, bawełny, orzeszków ziemnych jest powodowana przez silny związek duchowy z ich przodkami. Pracownicy aglomeracji miejskich ulegają jednocześnie presji międzynarodowej wspólnoty i naciskom klanów na przyjęcie opieki nad krewnymi, co ogranicza kumulacją niezbędnego kapitału, umożliwiającego inwestowanie. Bardziej radykalni afropesymiści powtarzają teorię klimatu, aby uzasadnić „niezaradność” lub „opóźnienia” Afryki. Kiedy widmo Malthusa nawiedza międzynarodowe instytucje finansowe, poruszają oni kwestie zbyt dużego przyrostu naturalnego, a kobiety i rodziny stają się celem ich polityki społecznej. Biorąc pod uwagę współzależności pomiędzy społeczeństwem, rozwojem i środowiskiem, neoliberałowie tłumaczą afrykański kryzys, wykorzystując teorią „regresji spiralnej”, w której ubóstwo jest bezpośrednio związane z przyrostem demograficznym oraz z degradacją środowiska.
Niektórzy afropesymiści zapominają na przykład, że na Wybrzeżu Kości Słoniowej dążenie do zagospodarowania dużych plantacji doprowadziło do destrukcji 80% lasów tropikalnych w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat. Ponadto, podtrzymują tradycjonalizm społeczeństwa, nieustannie walczącego o utrzymanie swoich różnorodnych form kulturowych. W efekcie przestaje ono zastanawiać się nad swoimi potencjalnymi możliwościami organizacyjnymi. Wspólnota lokalna jest konfrontowana ze sztucznymi strukturami organizacyjnymi, zmuszającymi ją do reidentyfikowania się. Axelle Kabou w swojej bardzo prowokacyjnej książce twierdzi, że tak jak papugi schwytane w lasach tropikalnych, niektórzy Afrykanie powtarzają głosy swoich nauczycieli (Kabou, 1991). Wiemy, że przedmiotem nieracjonalnych postaw i zachowań społeczeństwa lokalnego jest jeden z poglądów i obrazów propagandowych, przedstawionych w kolonialnej literaturze, w której przez długi czas ignorowano umiejętności lokalnej ludności.
Oczywiście nie można przypisywać wszystkich win za nieszczęścia kontynentu tylko czynnikom zewnętrznym, sama Afryka jest też „chora”. Tu wystarczy przypomnieć zorganizowane plądrowanie majątku narodowego przez klasę rządzącą, np. w Kamerunie, Gwinei, Nigerii, Nigrze, gdzie korupcja stanowiła jedną z form rządzenia. Albo zwyczaj rozdzielenia przez państwa bogactw krajowych pomiędzy pochlebców warstw grup rządzących, co doprowadziło do ruiny wielu afrykańskich krajów (między innymi działalność marszałka Mobutu Sese-Seko w Zairze). Nie można także ukrywać ciężaru pajęczyn mafijnych i różnych wpływowych grup, kontrolujących strategiczne zasoby oraz popierających rządzących dyktatorów.
Większość wojen i konfliktów domowych, które bez przerwy zubożają Afrykę, można zrozumieć tylko na podstawie geopolitycznej i ekonomicznej gry. Tocząc wojnę o ropę naftową, uran, diament, miedź, kobalt, złoto czy aluminium, światowe potęgi grup biznesowych rywalizują ze sobą (Misseret et Vallée, 1998). Taki sposób przywłaszczenia i interweniowania wpisuje się do systemów socjopolitycznych, w których klasy rządzące manipulują współzależnościami etnicznymi. Zrozumienie zubożenia krajów Czarnego Lądu jest niemożliwe bez uwzględnienia znaczenia bogactw naturalnych tego kontynentu i ich miejsca w dynamizmie procesów globalizacji światowej gospodarki. Nie można oddzielić ubóstwa kontynentu od zbrodniczego działania państwa w gospodarce. Także Bank Światowy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy posługują się zadłużeniem jako narzędziem represyjnym, żeby osłabiać państwa i zmuszać miejscową ludność do akceptowania gospodarki rynkowej w stylu zachodnim. W tej perspektywie, którą nazwijmy właściwie „stagnacją rozwoju”, istotny jest także trwały opór wspólnot lokalnych wobec zmian: nie akceptują one konieczności poniesienia ogromnych kosztów strategii międzynarodowych instytucji finansowych, niezdolnych do wyciągnięcia ich z kryzysu gospodarczego.
Po głębokiej analizie aktualnej sytuacji zadajemy sobie pytanie: czy eksperci międzynarodowych instytutów, zajmujących się transformacją, integrują wspólnotę na rzecz programów przejścia do nowoczesnej gospodarki? Wydaje się, że kryzys świata afrykańskiego trzeba odnieść, w istocie rzeczy, do kryzysu transferu zdolności do dynamicznego rozwoju na afrykański kontynent. Według Georges Balandier, od drugiej wojny światowej „wszystkie teorie rozwoju, przeznaczone dla krajów rozwijających się, były uformowane z zewnątrz i przeznaczone dla przodujących społeczeństw (amerykańskiego i europejskiego), których skuteczność stoi teraz pod znakiem zapytania” (Balandier, 1988, s. 126). Teoria została opracowana na podstawie problemów społecznych, zakorzenionych w tradycji i stylu życia Zachodu i wymagających nieustannej modernizacji. W tej dziedzinie społeczeństwo afrykańskie może tylko dokonać reprodukcji modelu zachodniego. Żeby „doprowadzić do celu”, nie pytano o kreatywność i wewnętrzny dynamizm rozwoju tego społeczeństwa ani o to, jak ma być sterowany postęp gospodarczy.
Jeśli system rozwoju gospodarki rynkowej w amerykańskim stylu jest „wiarą zachodnich cywilizacji (Rist, 1997), to jego klęska określa także klęskę kapitalizmu a la Americaine w Czarnej Afryce. W afrykańskich społeczeństwach prawdziwym biedakiem jest ten, kto nie ma rodziny. Duch rodzinny i zasada wzajemności (obopólność) określają stosunki gospodarcze we wspólnocie. Rzeczywistą podstawą ich szczęścia i dobrobytu jest wyznawanie wspólnego systemu wartości, czyli kultury i stylu życia. Biorąc pod uwagę sprawy rodzinne i socjalne, Afrykanie dystansują się od zachodniego modelu rozwoju, w którym nierówności społeczne są traktowane jak prawdziwa siła napędowa dla postępu gospodarczego. W koszty modernizacji i rozwoju gospodarczego wlicza się rozpad więzi rodzinnych i zanik tradycji. Niewielu ludzi w Afryce jest gotowych zaakceptować obłąkaną modernizację, której podstawą jest indywidualizm, identyfikujący się z modernistyczną kulturą Zachodu.
Według afropesymistów wsie i dzielnice miast Afryki Subsaharyjskiej, są pozbawione oznak wszelkiego rozwoju, ale anonimowi autorzy świadczą przecież o kreatywności społeczeństwa i możliwościach innowacyjnego przeciwdziałania mechanizmowi ubóstwa. Porażka jednego modelu rozwoju nie powinna wykluczać czy przesłaniać dynamizmu nowego wzorca organizacyjnego, pojawiającego się od lat 70. w licznych krajach kontynentu. Ów model zawiera w sobie, między innymi:
1) samoorganizowanie się chłopów (samorządność chłopska),
2) nabieranie doświadczeń w rozwoju lokalnym i promocji wspólnoty,
3) rozwój ruchów społeczno-ekonomicznych w dzielnicach miast,
4) rozwój przedsiębiorstw lokalnych i industrializacji,
5) powstanie prywatnych rozgłośni radiowych i gazet,
6) autokrytykę społeczną i krytycyzm społeczeństwa wobec państwa,
7) powstanie stowarzyszenia pisarzy, naukowców, badaczy i artystów o światowej renomie.
Wielokierunkowe zmiany nakazują nowe spojrzenie na prawdziwą gospodarkę w tych społeczeństwach. Klasyczne schematy analizy nie sprawdziły się, gdy na przykład przedsiębiorcy, nie umiejący ani czytać, ani pisać w językach zachodnich, wyróżniają się w centrach akumulacji kapitału, tak jak wielcy biznesmeni Hausa Yoruba w Nigerii lub sławne kobiety nazywane „Nana Benz” z Lome, Dakaru, Abidżanu czy Duala. Znany jest dynamizm tych kobiet dużo inwestujących w przedsiębiorstwa prywatne, jak również w dobrze rozwijające się miasta afrykańskie. W tych przypadkach ekonomiczne zderzenie nie burzy struktury rodzinnej, lecz ją konsoliduje.
Możliwości innowacji, twórczości i umiejętności samoorganizowania się i rządzenia - oto są odpowiedzi tych społeczeństw, uwięzionych w pułapce zmian liberalistycznej gospodarki. A więc pożytki w postaci „tontinu” pojawiają się jako niezbędny system w odpowiedzi na gwałt kapitalizmu bez granic. Poza drobną działalnością gospodarczą takie praktyki wspólnoty są konkretnymi socjoekonomicznymi narzędziami, zakorzenionymi w funkcjonowaniu gospodarstw domowych, klanów rodzinnych i wspólnot wiejskich, gdzie w różnych formach wykorzystuje się zasoby, takie jak praca, pieniądze, doradztwo i obowiązki przyjacielskie, ale także posiłki w czasie obrządków, a szczególnie w czasie żałoby. A więc ekonomiczna modernizacja nie jest sprzeczna z wymogami tradycyjnych relacji między pieniądzem a pokrewieństwem. Te procesy mogą nawet rozwijać i konsolidować stosunki rodzinne. Renesans ruchu stowarzyszenia w Afryce Subsaharyjskiej wyraża się bowiem solidarnością w ramach rozwoju.
W przypadku, gdy plany rozwoju przestawiane i opracowywane przez ekspertów opierają się na przypuszczeniach niby-naukowych, potwierdzających uniwersalizm homo economico-liberalicus, sprzeczny z homo economico-africanus, zachodnie doświadczenia są przyjmowane przez polityków jako prawdziwa odpowiedź na problem afrykańskiego rozwoju. Te plany i doświadczenia są zwykle przyjmowane przez Afrykanów z dużymi oporami, ponieważ wywołują niepokój i konflikty społeczne. Różne formy twórczości, które rozwijają się obok dominującego systemu, są pewnymi sposobami obalenia systemu kolonialnego, neoliberalnego rozwoju. Znakami żywotnego odrodzenia społeczeństw i kultur afrykańskich są taktyki i różne formy strategii współpracy z Zachodem, będące w opozycji do zachodniego liberalizmu. Poprzez swoją kulturę i styl życia Afryka jest bez wątpienia kontynentem, który stawia opór poglądom i obyczajom zachodniego społeczeństwa.
Afryka nie odrzuca rozwoju, ale marzy o czymś innym - nie o ekspansji kultury śmierci, nie o obłąkanej nowoczesności, która niszczy podstawowe wartości kulturowe cenne dla afrykańskiego człowieka (homo afrykanicus). Jeśli Czarny Kontynent wydaje się marginalizowany, to w ten sposób chce zaznaczyć swoją obecność w sercu problemów, przedstawianych pod koniec tego wieku. Wynika z tego, że Afryka może być kontynentem przyszłości (Engelhard, 1998). W świecie bez rozsądku Afryka przypomina, że istnieją inne sposoby patrzenia na świat niż życie w takim modelu ekonomicznym i społecznym, w którym wartość człowieczeństwa jest materializowana i pozbawiona wartości moralnych, jedynym prawem jest dyktatura ekonomiczna, a kluczowym słowem jest „Sprzedaję, więc jestem”.
Bibliografia
Balandier G., Sens et puissance. Les dynamiques sociales, PUF, Paris 1988.
Coquery-Vidrovitch C., Pour une histoire du développement. Etat, sociétés, développement, L’Harmattan, Paris 1988.
Ela J-M., Culture, pouvoir et développement en Afriąue. w: Beauchamp C. 1997: Démocratịe, culture et développement en Afrique noire, L’ Harmattan, Paris 1997.
Engelhard L.P, L'Afrique, miroir du monde?, Arléa, Paris 1998.
Fichet L.M., Le coton, moteur du développement. w: Le Monde diplomatique, septembre 1998.
Henry A., Tchente G.-H., Guillermé-Dieumegard R, Tontines et banąues au Cameroun. Les principes de la société des amis, Karthala, Paris 1991.
I,'Afrique á la dérive, w: Maniére de voir, no 29, février 1996.
La Faillite du développement en Afrique et dans le tiers-monde, L’ Harmattan, Paris 1989.
Leymarie P., Une Afrique appauvrie dans la spirale des conflits, w: Maniere de voir, no 25, février 1995.
Kabou A., Et si 1‘Afrique refusait le développement?, L’Harmattan, Paris 1991.
Misser L.R et Vallée O. Les nouveaux acteurs du secteur minier africain. w: Le Monde diplomatique, mai 1998.
Rist G., Le développement, une croyance occidentale. w: Le Monde en développement, no 400, janvier 1997.
Soumah, M., Créateurs d’entreprises cherchent crédits, w: Le Monde diplomatiąue, mai 1989.Wydawnictwo Akademickie DIALOG
specjalizuje się w publikacji książek dotyczących języków, zwyczajów, wierzeń, kultur, religii, dziejów i współczesności świata Orientu.
Naszymi autorami są znani orientaliści polscy i zagraniczni, wybitni znawcy tematyki Wschodu.
Wydajemy także przekłady bogatej i niezwykłej literatury pięknej krajów Orientu.
Redakcja: 00-112 Warszawa, ul. Bagno 3/219
tel. (0 22) 620 32 11, (0 22) 654 01 49
e-mail: [email protected]
Biuro handlowe: 00-112 Warszawa, ul. Bagno 3/218
tel./faks (0 22) 620 87 03
e-mail: [email protected]
www.wydawnictwodialog.pl
Serie Wydawnictwa Akademickiego DIALOG:
• Języki orientalne
• Języki Azji i Afryki
• Literatury orientalne
• Skarby Orientu
• Teatr Orientu
• Życie po japońsku
• Sztuka Orientu
• Dzieje Orientu
• Podróże – Kraje – Ludzie
• Mądrość Orientu
• Współczesna Afryka i Azja
• Vicus. Studia Agraria
• Orientalia Polona
• Literatura okresu transformacji
• Literatura frankofońska
• Być kobietą
• Temat dnia
• Życie codzienne w…
Prowadzimy sprzedaż wysyłkową