Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Gospodarstwo narodowe stosowane, czyli Zasady nauki gospodarstwa narodowego, zastosowane do praktyki - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Gospodarstwo narodowe stosowane, czyli Zasady nauki gospodarstwa narodowego, zastosowane do praktyki - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 400 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

STO­SO­WA­NE

czy­li za­sa­dy na­uki go­spo­dar­stwa na­ro­do­we­go za­sto­so­wa­ne do prak­ty­ki przez

Fry­de­ry­ka hr. Skarb­ka

Zna­jo­mość Kra­ju – Rol­nic­two

War­sza­wa

Na­kła­dem Hen­ry­ka Na­tan­so­na

1860

Wol­no dru­ko­wać, z wa­run­kiem zło­że­nia w Ko­mi­te­cie Cen­zu­ry, po wy­dru­ko­wa­niu, pra­wem prze­pi­sa­nej licz­by eg­zem­pla­rzy.

War­sza­wa, d. 8 (20) Sierp­nia 1859 r.

Cen­zor,

RAD­CA KOL­LE­GIAL­NY, Sta­ni­sław­ski.

W DRU­KAR­NI GA­ZE­TY CO­DZIEN­NEJ.

WSTĘP

W na­ukach ści­słych i abs­trak­cyj­nych mogą się ucze­ni zaj­mo­wać samą teo­ryą, bez wzglę­du na uży­tek prak­tycz­ny, jaki z ich ba­dań i wnio­sków dla ogó­łu, dla kra­ju i lu­dzi wy­pły­wa; lecz na­uka go­spo­dar­stwa na­ro­do­we­go, któ­rej przed­mio­tem jest co­dzien­ne ży­cie na­ro­dów i po­je­dyn­czych lu­dzi, pod wzglę­dem ma­te­ry­al­nej po­myśl­no­ści uwa­ża­ne, nie ma uży­tecz­ne­go celu, je­że­li usi­ło­wa­nia jej koń­czą się na de­fi­ni­cy­ach, ba­da­niach i wnio­skach teo­re­tycz­nych, z któ­rych prak­ty­ka ży­cia żad­nych ko­rzy­ści cią­gnąć nie może.

Po­wie­dzie­li­śmy już we wstę­pie dzie­ła na­sze­go: "Ogól­ne Za­sa­dy Na­uki Go­spo­dar­stwa Na­ro­do­we­go": że za­sto­so­wa­nie za­sad tej na­uki po­da­je pra­wi­dła, ja­kich się trzy­mać na­le­ży, aże­by nie zmie­szać na­tu­ral­ne­go bie­gu rze­czy w go­spo­dar­stwie na­ro­do­wem, i aby wspie­rać usil­ność po­je­dyn­czych lu­dzi o za­pew­nie­nie so­bie do­bre­go bytu. Bądź to mnie­ma­nie, że cały ster tego go­spo­dar­stwa wy­łącz­nie do Rzą­du na­le­ży, bądź tez przy­pusz­cze­nie, że miesz­kań­cy kra­ju tyl­ko od zwierzch­niej wła­dzy spo­dzie­wać się mogą wspie­ra­nia ich w go­dzi­wych usi­ło­wa­niach o za­pew­nie­nie do­bre­go bytu, do­syć, że wszy­scy nie­mal eko­no­mi­ści; a zwłasz­cza tez nie­miec­cy, zaj­mo­wa­li się wy­łącz­nie w dzie­łach swo­ich sto­so­wa­niem za­sad na­uki go­spo­dar­stwa na­ro­do­we­go do sztu­ki rzą­dze­nia kra­jem, i wy­pro­wa­dza­li z nich pra­wi­dła po­stę­po­wa­nia dla władz rzą­do­wych w róż­nych ga­łę­ziach za­rzą­du kra­jo­we­go; z po­mi­ja­niem użyt­ku prak­tycz­ne­go, jaki z na­uki tej cią­gnąć może po­je­dyn­czy oby­wa­tel, tak w ży­ciu pry­wat­nem, jako i pu­blicz­ne­mi, aby się na­uczył tak po­stę­po­wać, iżby w usi­ło­wa­niu swo­jem o za­pew­nie­nie so­bie do­bre­go bytu nie przed­się­brał nic ta­kie­go „ coby ani z jego in­te­re­sem oso­bi­stym, ani z po­rząd­kiem pu­blicz­nym zgo­dzić się nie mo­gło, i aże­by tak rzą­dził wła­snem mie­niem, tak pra­co­wał nad po­lep­sze­niem losu wła­sne­go, iżby przez to nie prze­szka­dzał in­nym w po­dob­nej­że dąż­no­ści.

A ileż­by to strat i klęsk na­wet unik­nę­li pry­wat­ni i kra­je całe… gdy­by ich miesz­kań­cy umie­li w każ­dym ra­zie są­dzić zdro­wo o rze­czach, wa­żyć na sza­li oświe­co­ne­go roz­sąd­ku spo­dzie­wa­ne ko­rzy­ści, z nie­pew­no­ścią po­wo­dze­nia, na któ­rą się na­ra­ża­ją; wy­rzec się uprze­dzeń i za­sta­rza­łych błę­dów, sko­ro im świa­tło na­uki praw­dę od­kry­je; nie upa­try­wać nie­przy­ja­ciół we współ­za­wod­ni­kach dla­te­go tyl­ko, że się z nimi w jed­nym za­wo­dzie współ­ubie­ga­ją; za­cho­wać ści­słą spra­wie­dli­wość w roz­dzia­le strat i ko­rzy­ści z tymi, któ­rzy uczest­ni­czą z pra­cą i z mie­niem swo­jem w przed­się­bier­stwach na­szych, i nie rzą­dzić się ani po­dejrz­li­wo­ścią, ani uprze­dzo­ną nie­chę­cią i nie­uf­no­ścią w sto­sun­kach z wła­dzą rzą­do­wą, lecz peł­nić su­mien­nie obo­wiąz­ki oby­wa­tel­skie.

Z dru­giej stro­ny, ileż­by unik­nę­ło się błę­dów w ad­mi­ni­stra­cyi kra­jo­wej, jak­że­by ła­two było pa­nu­ją­cym wy­ko­nać do­bro­czyn­ne za­mia­ry swo­je wzglę­dem na­ro­du, gdy­by ich pod­wład­ni nie od­py­cha­li od sie­bie po­rad na­uki, któ­rą zwy­kle po­gar­dza­ją, sko­ro raz we­szli w ru­ty­nę biu­ro­kra­cyi; gdy­by w czyn­no­ściach swo­ich, ty­czą­cych się za­rzą­du kra­ju, nie­tyl­ko szli za na­tchnie­niem wła­snych po­my­słów, lecz za­się­ga­li rad na­uki, któ­rej za­sa­dy z do­świad­cze­nia kra­jów i wie­ków są wy­czerp­nię­te.

Z tego dwo­iste­go sta­no­wi­ska na­le­ży oce­niać prak­tycz­ną uży­tecz­ność na­uki go­spo­dar­stwa na­ro­do­we­go; ma ona być rów­nie przy­dat­ną i uży­tecz­ną dla oby­wa­te­li, jak i dla urzęd­ni­ków; a ra­czej po­win­na być tak wy­kła­da­ną, aby każ­dy na­uko­wo kształ­cą­cy się czło­wiek mógł zna­leźć w niej prze­wod­ni­ka w dal­szym za­wo­dzie swo­im, czy to oby­wa­tel­skim, czy urzę­do­wym, tak w sto­sun­kach pu­blicz­nych, jako i pry­wat­nych.

Z za­sad na­uki go­spo­dar­stwa na­ro­do­we­go da­dzą się wy­pro­wa­dzić pra­wi­dła po­stę­po­wa­nia w ży­ciu pry­wat­nem, w tem wszyst­kiem, co się ty­czy za­rzą­du ma­jąt­kiem oso­bi­stym, ob­ra­cho­wa­nia spo­dzie­wa­nych ko­rzy­ści, prze­wi­dze­nia strat i nie­po­wo­dzeń, i ta­kie­go uży­wa­nia owo­ców pra­cy i za­bie­gło­ści swo­jej, aby oszczęd­ność dała się za­wsze po­go­dzić z do­brym by­tem i z dąż­no­ścią do po­lep­sze­nia one­goż. A pra­wi­dła te, prócz ma­te­ry­al­nych ko­rzy­ści, wy­wrzeć mogą wpływ zba­wien­ny na mo­ral­ność, oraz spo­kój i szczę­ście do­mo­we.

Za­sa­dy na­szej na­uki stać się mogą dla każ­de­go oby­wa­te­la prze­wod­ni­kiem w jego po­ży­ciu ze współ­o­by­wa­te­la­mi, w sto­sun­kach za­cho­dzą­cych z nimi z po­wo­du współ­za­wod­nic­twa w przed-się­bier­stwach prze­my­sło­wych, z po­wo­du spo­rów i ukła­dów o pra­wa rze­czo­we.

W ży­ciu pu­blicz­nem po­słu­żyć może sto­so­wa­nie za­sad na­uki go­spo­dar­stwa na­ro­do­we­go, do do­bre­go poj­mo­wa­nia obo­wiąz­ków oby­wa­te­la i do oce­nie­nia bez uprze­dze­nia środ­ków i roz­po­rzą­dzeń rzą­do­wych, obo­wią­zu­ją­cych dla nie­go.

Na­ko­niec wy­pro­wa­dzić się dają z tych­że za­sad zba­wien­ne na­uki dla urzęd­ni­ka, któ­rych się ra­dzić wi­nien w czyn­no­ściach swo­ich urzę­do­wych, ta­kich zwłasz­cza, któ­re się ty­czą wy­da­wa­nia urzą­dzeń ad­mi­ni­stra­cyj­nych i przed­się­bra­nia środ­ków, do­bro pu­blicz­ne na celu ma­ją­cych.

Sto­so­wa­na na­uka go­spo­dar­stwa na­ro­do­we­go jest więc zbio­rem wia­do­mo­ści i pra­wi­deł prak­tycz­nych, uży­tecz­nych i przy­dat­nych dla każ­de­go miesz­kań­ca kra­ju, we wszel­kich po­ło­że­niach i za­wo­dach ży­cia pry­wat­ne­go i pu­blicz­ne­go. Wy­cho­dząc z tej za­sa­dy, że głów­na po­bud­ka po­stęp­ków więk­szo­ści lu­dzi jest ich in­te­res oso­bi­sty, i że tyl­ko mniej­szość wy­kształ­co­na po­wo­du­je się chę­cią przy­ło­że­nia się do do­bra kra­ju, uła­twia na­uka tym ostat­nim osią­gnie­nie tego szla­chet­ne­go celu, oświe­ca­jąc świa­tłem swo­jem ich do­bre chę­ci, i sta­ra się kie­ro­wać oso­bi­ste­mi ra­chu­ba­mi pierw­szych, aby nie sta­li na prze­szko­dzie na­tu­ral­nym po­stę­pom po­myśl­no­ści po­wszech­nej i aby się uczy­li go­dzić in­te­res oso­bi­sty z in­te­re­sem kra­ju.

Przed­mio­tem na­sze­go za­ję­cia jest czło­wiek, nie już abs­trak­te jako czło­nek to­wa­rzy­stwa ludz­kie­go uwa­ża­ny, lecz bę­dą­cy miesz­kań­cem pew­ne­go kra­ju i w da­nym cza­sie ży­ją­cy; za­ję­ty głów­nie za­pew­nie­niem swe­go losu, zmie­rza­ją­cy do po­lep­sza­nia cią­głe­go swe­go bytu i do zbo­ga­ce­nia; wal­czą­cy cią­gle z prze­ci­wień­stwa­mi i nie­po­wo­dze­nia­mi; po­czy­tu­ją­cy każ­de­go współ­za­wod­ni­ka za nie­przy­ja­cie­la, każ­de zo­bo­wią­za­nie wzglę­dem rzą­du i każ­de roz­po­rzą­dze­nie, wkła­da­ją­ce na nie­go jaki obo­wią­zek, za prze­szko­dę do osią­gnie­nia celu, do któ­re­go zmie­rza. Tego czło­wie­ka trze­ba oświe­cić nad wła­snem po­ło­że­niem, wska­zać mu pew­ną dro­gę, któ­rą wi­nien po­stę­po­wać, aby tra­fił do celu swo­ich ży­czeń; prze­ła­mać uprze­dze­nia i prze­są­dy jego; od­wieść go od an­ta­go­ni­zmu ze współ­za­wod­ni­ka­mi; wzbu­dzić po­sza­no­wa­nie dla obo­wiąz­ków oby­wa­tel­skich i po­dać mu świa­tło na­uki, aby umiał bez­stron­nie oce­niać pra­wa i urzą­dze­nia kra­jo­we.

Z dru­giej stro­ny zaj­mu­je nas ten czło­wiek, po­wo­do­wa­ny naj­czę­ściej oso­bi­stym in­te­re­sem, a czę­sto tez do­brem po­spo­li­tem, spra­wu­ją­cy urząd zwy­kle dla chle­ba i zna­cze­nia, cza­sem głów­nie dla do­bra pu­blicz­ne­go; ule­ga­ją­cy zwy­kłym wa­dom swe­go po­wo­ła­nia, to jest za­ro­zu­mia­ło­ści i du­mie urzę­do­wej, któ­re mu każą gar­dzić ra­da­mi na­uki i wy­żej ce­nić do­świad­cze­nie wła­sne i ru­ty­nę od jej świa­tła, i na­ra­ża­ją­cy nie­raz do­bro kra­ju przez uprze­dze­nie o nie­omyl­no­ści zda­nia swe­go. Ta­kie­go czło­wie­ka oświe­ca na­uka go­spo­dar­stwa na­ro­do­we­go: po­da­jąc mu spo­sób po­zna­nia do­kład­nie kra­ju i jego miesz­kań­ców, ich po­trzeb, czy­nie­nia wnio­sków z ze­bra­nych wia­do­mo­ści i wy­pro­wa­dze­nia z nich za­sad, któ­rych się trzy­mać po­wi­nien wr czyn­no­ściach urzę­do­wych; od­kry­wa po­bud­ki po­stę­po­wa­nia miesz­kań­ców; wska­zu­je, w czem im do­po­módz i w czem im nie na­le­ży prze­szka­dzać w go­dzi­wych za­bie­gach, ja­kie czy­nią, aby mo­gli so­bie do­bry byt za­pew­nić, a obok tego kie­dy wła­dza z ostrze­że­niem lub roz­po­rzą­dze­niem wy­stą­pić win­na, aby za­po­biedz stra­tom, na ja­kie pry­wat­ni sie­bie i kraj przez nie­świa­do­mość lub nie­prze­zor­ność na­ra­zić mogą. A obok tego obzna­ja­mia go taż na­uka z in­sty­tu­cy­ami, któ­rych uży­tecz­ność spraw­dzo­na jest do­świad­cze­niem kra­jów i wie­ków, aby umiał za­pro­wa­dzić je w wła­snym kra­ju i za­wia­dy­wać nie­mi.

Jak­kol­wiek licz­ne i roz­ma­ite są spo­so­by sto­so­wa­nia za­sad na­uki go­spo­dar­stwa na­ro­do­we­go do ży­cia pu­blicz­ne­go i pry­wat­ne­go, za­kła­da­my so­bie tyl­ko w ni­niej­szem dzie­le roz­wią­zać za ich po­mo­cą dwa głów­ne za­gad­nie­nia: 1° Ja­kim spo­so­bem i pod ja­kie­mi wzglę­da­mi po­znać win­ni kraj swój oby­wa­te­le i urzęd­ni­cy, aby oce­nić mo­gli źró­dła bo­gac­twa na­ro­do­we­go i siły, za po­mo­cą któ­rych mogą dźwi­gnąć i utrzy­mać po­myśl­ność oso­bi­stą i po­spo­li­tą.

2° Co sami miesz­kań­cy kra­ju czy­nić po­win­ni i ja­kiej po­mo­cy i opie­ki rzą­do­wej po­trze­bu­ją, aby mo­gli za­pew­nić so­bie byt do­bry i po­lep­szać go cią­gle za po­mo­cą pra­cy i za bie­gów swo­ich w trzech ro­dza­jach prze­my­słu na­ro­do­we­go. Po­dług tego… dzie­li­my tę część na­szej pra­cy nad go­spo­dar­stwem na­ro­do­wem na czte­ry dzia­ły.

Pierw­szy: O zna­jo­mo­ści kra­ju. Dru­gi: O Rol­nic­twie. Trze­ci: O Rę­ko­dzie­łach. Czwar­ty: O Han­dlu.

Ni­niej­sza książ­ka za­wie­ra tyl­ko dwa pierw­sze dzia­ły; je­że­li czas i siły po­zwo­lą, wy­pra­cu­ję i wy­dam dwa ostat­nie po­źniej.

DZIAŁ PIERW­SZY.

O ZNA­JO­MO­ŚCI KRA­JU.

ROZ­DZIAŁ Iszy,

O sta­ty­sty­ce.

Od cza­su jak wła­dza zwierzch­nia za­czę­ła się zaj­mo­wać go­spo­dar­stwem kra­jo­wem, a miesz­kań­cy kra­ju po­spo­li­te­mu spra­wa­mi; mu­sia­ła się ob­ja­wić po­trze­ba po­zna­nia kra­ju i łu­dzi, przed­mio­tem tego za­ję­cia bę­dą­cych. Zmie­rze­nie mniej wię­cej do­kład­ne pe­wierzch­ni kra­ju, oce­nie­nie stop­nia uro­dzaj­no­ści zie­mi, od­róż­nie­nie grun­tów uro­dzaj­nych od płon­nych, przy­bli­żo­ne osza­co­wa­nie bo­gactw, któ­re na­tu­ra w głę­bi zie­mi ukry­ła, jako i in­nych da­rów przy­ro­dze­nia w gra­ni­cach pań­stwa za­war­tych; ob­li­cze­nie lud­no­ści kra­jo­wej, jej po­dział i roz­róż­nie­nie pod wie­lo­licz­ne­mi wzglę­da­mi; oce­nie­nie war­to­ści za­kła­dów prze­my­sło­wych i mas­sy róż­no­rod­nych wy­ro­bów, któ­re do­star­czać mogą: wszyst­kie tego ro­dza­ju

Go­spo­dar­stwo Skarb­ka. 1

wia­do­mo­ści, były zbie­ra­ne, a ra­czej same się roz­cho­dzi­ły mie­dzy miesz­kań­ca­mi i za­wia­dow­ca­mi kra­jów, da­le­ko daw­niej nim po­my­śla­no o tem, aby pod­cią­gnąć pod for­my na­uko­we, sta­ra­nie o ich na­by­cie i udo­kład­nie­nie, nim utwo­rzo­no od­dziel­na na­ukę, uczą­ca zbie­rać wszel­kie wia­do­mo­ści do po­zna­nia kra­ju słu­żą­ce i wy­pro­wa­dzać z nich wnio­ski o sta­nie jego pod wzglę­dem ma­te­ry­al­nej za­moż­no­ści i o tem, jak da­le­ce źró­dła bo­gac­twa na­ro­do­we­go po­trze­bom lud­no­ści od­po­wia­da­ją.

W po­ło­wie do­pie­ro prze­szłe­go wie­ku po­wziął uczo­ny nie­miec­ki Achen­wall, pro­fes­sor uni­wer­sy­te­tu w Ge­tyn­dze, mysi sys­te­ma­tycz­ne­go ukła­du na­uki o zna­jo­mo­ści kra­ju, kto­rą na­zwał sta­ty­sty­ka; a na­stęp­cy jego roz­wi­ja­jąc myśl przez nie­go po­da­na, do­szli do ta­kiej roz­ma­ito­ści zdań, wzglę­dem celu i prze­zna­cze­nia sta­ty­sty­ki, iż do­tąd po­dob­no ści­słych jej gra­nic ozna­czyć i do­brej jej de­fi­ni­cyi dać nie po­tra­fi­li. Ści­sła za­cho­dzi stycz­ność mie­dzy sta­ty­sty­ką „ je­ogra­fią, hi­sto­rya i eko­no­mia po­li­tycz­ną; jest ona naj­bli­żej zpo­wi­no­wa­co­na z pierw­szą, po­moc­ni­czą i na­der przy­dat­ną dla dwóch dru­gich i sama za­si­la się po­mo­cą wszyst­kich trzech. Wy­pa­da więc ozna­czyć ce­chy, któ­re ją od­róż­nia­ją od stycz­nych z nia nauk, i po­wie­dzieć wprzó­dy czem nie jest, aby po­tem moż­na wy­rzec czem być po­win­na.

Jak­kol­wiek opi­sy­wa­nie kra­jów jest przed­mio­tem tak je­ogra­fii jako i sta­ty­sty­ki, za­cho­dzi mię­dzy nie­mi ta róż­ni­ca, że pierw­sza opi­su­je przez szcze­gó­ły to, co się w któ­rym kra­ju i w któ­rej miej­sco­wo­ści znaj­du­je, a sta­ty­sty­ka uwa­ża zbio­ro­wo też same przed­mio­ty, aby z nich ogól­ne wnio­ski o sta­nie jed­ne­go ro­dza­ju przed­mio­tów wy­pro­wa­dzić. I tak: je­ogra­fią wy­mie­nia za­kła­dy prze­my­sło­we lub inne znaj­du­ją­ce się w róż­nych miej­scach kra­ju, a sta­ty­sty­ka zbie­ra ra­zem jed­ne­go ro­dza­ju za­kła­dy w pew­nym kra­ju lub w pew­nej miej­sco­wo­ści znaj­du­ją­ce się, oce­nia ich war­tość, ich sity pro­duk­cyj­ne i ilość wy­ro­bów jaką do­star­cza­ją. Moż­na po­wie­dzieć, że je­ogra­fia wy­mie­nia tyl­ko rzecz, a sta­ty­sty­ka oce­nia jej war­tość i ob­ra­cho­wać jej uży­tecz­ność; pierw­sza za­mie­rza tyl­ko dać do­kład­ne opi­sa­nie tego, co się w kra­jach znaj­du­je, dru­ga wy­pro­wa­dza wnio­ski nad wpły­wem tego co kraj po­sia­da, na po­trze­by i za­moż­ność miesz­kań­ców.

Po­wie­dzia­no (*), że hi­sto­rya jest cią­gle po­stę­pu­ją­cą sta­ty­sty­ką, a sta­ty­sty­ka sto­ją­cą hi­sto­ryą; lecz to traf­ne dość po­rów­na­nie, nie od­da­je jesz­cze do­kład­nie głów­nej ce­chy, te dwie na­uki od­róż­nia­ją­cej. Cel bo­wiem hi­sto­ryi da­le­ko jest wyż­szy i roz­cią­głej szy, jak pro­ste przy­to­cze­nie zda­rzeń i wy­pad­ków. Ma ona ną wi­do­ku nie­tyl­ko fak­ta, ale głów­nie lu­dzi, któ­rzy wpły­wa­li na los na­ro­dów i na prze­mia­ny w ich zna­cze­niu, po­tę­dze i za­moż­no­ści za­szłe; po­win­na ona są­dzić lu­dzi, oce­niać wpływ oko­licz­no­ści i sto­sun­ków ze­wnętrz­nych, ro­zu­mo­wać, oświe­cać uwa­ga­mi swe­mi i przed­sta­wiać prze­szłość, jako na­uczy­ciel­kę przy­szło­ści. Sta­ty­sty­ka zaś po­glą­da tyl­ko i na sta­no­wi­sko obec­ne każ­de­go kra­ju; oce­nia wiel­kość i sku­tecz­ność da­rów przy­ro­dze­nia, któ­re­mi jest ob­da­rzo­ny, ob­li­cza lud­ność, śle­dzi przy­czy­ny jej wzro­stu lub ubyt­ku, oce­nia­jej zdol­ność do pra­cy, jej siły i zdol­no­ści umy­sło­we; opi­su­je stan prze­my­słu na­ro­do­we­go, sto­sun­ki z za­gra­nicz­ne­mi kra­ja­mi, zaj­mu­je się głów­nie tem, co sta­no­wi ma­te­ry­al­ną po­myśl­ność kra­ju lub co jest nie­po­wo­dze­nia przy­czy­ną. Do­star­cza prze­to na­der waż­ne ma-te­ry­ały do hi­sto­ryi i spo­so­by do­cho­dze­nia przy­czyn po – ste­pów lub po­la­nia się na­ro­du w za­wo­dzie bo­gactw i po­myśl­no­ści po­wszech­nej ale dla­te­go nic jest jesz­cze hi­sto­rya cza­su obec­ne­go, tyl­ko zbio­rem li­czeb­nych fak­tów, z któ­rych wnio­ski do hi­sto­ryi wy­pro­wa­dzać i któ­re­mi oko­licz­no­ści i wy­pad­ki ob­ja­śniać moż­na.

Eko­no­mia po­li­tycz­na po­wsta­ła wła­śnie z bacz­ne­go za­pa­try­wa­nia się na stan kra­ju, na zja­wie­nia co­dzien­ne, w za­wo­dzie prze­my­sło­wym i w sto­sun­kach to­wa­rzy­skich; wszyst­ko to co sta­no­wi źró­dła bo­gac­twa na­ro­do­we­go, mu­sia­ło być od­kry­te i do­kład­nie po­zna­ne, nim się za­ję­to na­uko­wem usta­no­wie­niem za­sad, na któ­rych się toż bo­gac­two opie­ra. Na­uka ta zaj­mo­wa­ła się prze­to tem wszyst­kiem, co jest przed­mio­tem sta­ty­sty­ki, ale nic była jesz­cze na­uka ro­zu­mo­wa, póki tyl­ko zbie­ra­ła wia­do­mo­ści i fak­ta do tej ostat­niej na­le­żą­ce, póki z nich wnio­sków i za­sad nie wy­pro­wa­dza­ła.

Eko­no­mia po­li­tycz­na była już w po­wi­no­wac­twie ze sta­ty­sty­ka, i na niej się opie­ra­ła gdy pierw­sze kro­ki w za­wo­dzie na­uko­wym czy­ni­ła, nim jesz­cze sta­ty­sty­kę do rzę­du nauk po­li­czo­no, i szu­ka­ła bądź to w hi­sto­ryi, bądz w urzę­do­wych po­da­niach władz kra­jem za­wia­du­ją­cych, tych ma­te­ry­ałów i wia­do­mo­ści, któ­re dziś sta­ty­sty­ka zbie­ra, po­rząd­ku­je i do czy­nie­nia wnio­sków eko­no­mii po­li­tycz­nej przed­sta­wia. Dziś zwią­zek mie­dzy temi dwie­ma na­uka­mi, jest tak ści­sły i ko­niecz­ny, iż sto­so­wa­nie za­sad i pra­wi­deł na­uki Go­spo­dar­stwa, bez zna­jo­mo­ści kra­ju, a za­tem bez dat i wia­do­mo­ści sta­ty­stycz­nych, na­stą­pić nic może; tak jak nie masz do­brej sta­ty­sty­ki, je­że­li się nie­grun­tujc na za­sa­dach tam­tej na­uki, nie masz w niej celu uży­tecz­ne­go, je­że­li nic może słu­żyć za prze­wod­ni­ka tym, któ­rzy się go­spo­dar­stwem na­ro­do­wem zaj­mu­ją.

Z tego po­rów­na­nia sta­ty­sty­ki z na­uka­mi stycz­ność z nia ma­ją­ce­mi, wy­pły­wa już samo przez się, po­je­cie dąż­no­ści i celu tej na­uki. Do hi­sto­ryi na­le­ży prze­szłość, do sta­ty­sty­ki obec­ność: pierw­sza zbie­ra i przy­ta­cza oko­licz­no­ści i lu­dzi, któ­rzy spro­wa­dzi­li wy­pad­ki, los na­ro­dów sta­no­wią­ce; dru­ga wy­kry­wa stan obec­no­ści kra­ju tak jak go prze­szłość usta­no­wi­ła i jak obec­ne oko­licz­no­ści i sto­sun­ki ją usta­na­wia­ją. Stan ma­te­ry­al­ny kra­ju jest głów­nym przed­mio­tem ba­dań sta­ty­stycz­nych, lecz przy­tem nie po­win­na spusz­czać z uwa­gi wzglę­du mo­ral­ne­go, gdyż oświa­ta i mo­ral­ność ludu wpły­wa­ją sil­nie na jego bo­gac­two i szczę­ście w po­ży­ciu. Tak jak hi­sto­rya roz­wa­ża wy­pad­ki we­wnętrz­nej i ze­wnętrz­nej po­li­ty­ki, tak i sta­ty­sty­ka opi­su­je obec­ny stan we­wnętrz­ny kra­ju i jego sto­sun­ki zcwr­nę­trz­rie, te zwłasz­cza, któ­re wpły­wa­ją na bo­gac­two na­ro­do­we.

Na­uka go­spo­dar­stwa na­ro­dow­re­go od­kry­wa­jąc źró­dła bo­gac­twa i siły, któ­re je z nich wy­do­by­wa­ją, okre­śla tem sa­mem wa­runM ży­cia na­ro­do­we­go; sta­ty­sty­ka zaś wy­ka­zu­je, ja­kie są w kra­ju i w jego sto­sun­kach za­gra­nicz­nych wa­run­ki ży­cia na­ro­do­we­go, i jak lu­dzie w da­nym cza­sie z nich ko­rzy­sta­ją.

Jed­no jesz­cze po­rów­na­nie dla ozna­cze­nia isto­ty sta­ty­sty­ki i jej róż­ni­cy od na­uki go­spo­dar­stwa na­ro­do­we­go: w każ­dych wiel­kich do­brach ziem­skich, co in­ne­go jest ich osza­co­wa­nie, a co in­ne­go go­spo­dar­stwo w nich pro­wa­dzo­ne; sta­ty­sty­ka jest tem dla kra­ju, czem jest dla dóbr ziem­skich osza­co­wa­nie… wy­ra­cho­wa­nie ich war­to­ści pod wzglę­dem siły pro­duk­cyj­nej, i do­cho­du jaki czy­nić mogą.

Po­dob­nie jfck inne na­uki, ma sta­ty­sty­ka swo­je teo­ryą i część prak­tycz­na.

Jej teo­rya uczy, ja­kie­go ro­dza­ju wia­do­mo­ści o kra­ju i ja­kim spo­so­bem zbie­rać na­le­ży; jak te wia­do­mo­ści po­rząd­ko­wać i ukła­dać i ja­kie z nich wy­pro­wa­dzać {spo­strze­że­nia i czy­nić wnio­ski do­pro­wa­dza­ją­ce do do­kład­nej zna­jo­mo­ści kra­ju. Prak­tycz­na część jest to opi­sa­nie ja­kie­go kra­ju w pew­nym da­nym cza­sie, czy­li spo­rzą­dze­nie sta­ty­sty­ki kra­jo­wej po­dług wska­zań teo­ryi.

Nie jest za­mia­rem moim wy­ło­żyć teo­ryą sta­ty­sty­ki, ani wska­zać plan i me­to­dę ukła­da­nia wy­ka­zów sta­ty­stycz­nych; za­mie­rzam tyl­ko wska­zać głów­ne przed­mio­ty ba­da­nia, któ­re­mi się za­jąć win­ni­śmy, aby­śmy mo­gli po­znać kraj pod wzglę­dem pier­wiast­ków jego bo­gac­twa; przy­czem zwró­cę uwa­gę na do­strze­że­nia i wnio­ski, ja­kie we­dług za­sad go­spo­dar­stwa na­ro­do­we­go, ze zna­jo­mo­ści tych pier­wiast­ków wy­pro­wa­dzić moż­na.

W tym celu weź­mie­my ze przed­miot ba­dań na­szych, dary przy­ro­dze­nia, zie­mie, lud­ność i ka­pi­ta­ły jako pier­wiast­ki ba­gac­twa na­ro­do­we­go, to­jest jako siły pro­duk­cyj­ne i jako źró­dła do­cho­dów uwa­ża­ne, i zwró­ci­my uwa­gę na to, do ja­kich wnio­sków, o go­spo­dar­stwie na­ro­do­wem, do­kład­na ich zna­jo­mość do­pro­wa­dzić nas może.

ROZ­DZIAŁ IP

Zna­jo­mość i oce­nie­nie wpły­wu kli­ma­tu kra­jo­we­go.

zwa­ża­jąc kra­je kule ziem­ską skła­da­ją­ce, nic pod wzglę­dem ich po­dzia­łu i gra­nic po­li­tycz­nych, lecz ze wzglę­du na stre­fy pod któ­re­mi są po­ło­żo­ne, dzie­lić je mo­że­my naj­ogól­niej na trzy rzę­dy: na kra­je pod zbyt zim­ną lub zbyt go­rą­cą stre­fą po­ło­żo­ne, w któ­rych wa­run­ki ży­cia tak są trud­ne do do­peł­nie­nia, że się w nich lud­ność ani po­mna­żać ani w prze­my­śle i oświa­cie do­sko­na­lić nie może; na kra­je pod pięk­nem nie­bem, w go­rą­cej lecz zno­śnej sfe­rze po­ło­żo­ne, w któ­rych hoj­ne dary przy­ro­dze­nia, tyle za­pew­nia­ją wa­run­ków ży­cia, iż lu­dzie bez wiel­kich wy­si­le­ni bez tro­ska­nia się o spo­so­by za­spo­ko­je­nia ko­niecz­nych po­trzeb, gnu­śne ży­cie pro­wa­dzić mogą, bez po­bu­dek do do­sko­na­le­nia się w prze­my­śle i oświa­cie; na kra­je do umiar­ko­wa­nej, lecz zim­niej­szej stre­fy na­le­żą­ce, mniej hoj­nie od przy­ro­dze­nia w wa­run­ki ży­cia opa­trzo­ne, w któ­rych po­trze­by ludz­kie o tyle tyl­ko so­wi­cie za­opa­trzo­ne być mogą, o ile sami lu­dzie prze­my­słem i za­bic­gło­ścią, nie­do­sta­tecz­no­ści da­rów przy­ro­dze­nia za­ra­dza­ją.

Ja­kie­go wedu kra­je sa sie­dli­ska­mi lu­dów prze­my­sło­wych i bo­sych? któ­re z nich za­miesz­ka­łe są przez na­ro­dy o po­su­wa­nie się w tym za­wo­dzie? a któ­re na­ko­niec nie mogą czy­nić żad­ne­go po­stę­pu w po­myśl­no­ści i oświa­cie? na to hi­sto­rya i za­pa­try­wa­nie się na obec­ny stan lu­dów od­po­wia­da­ja

Po­rów­ny­wa­jąc czem były daw­niej, a czem są dziś roż­no­stre­fo­we kra­je, do­cho­dzi­my do tego prze­ko­na­nia: że tyl­ko pod kli­ma­tem umiar­ko­wa­nym, z prze­pla­ta­ne­mi po­ra­mi zim­ne­mi icie­płe­mi, bez osta­tecz­no­ści ani pod jed­nym ani pod dru­gim wzglę­dem, roz­wi­ja się zdol­ność i czyn­ność prze­my­sło­wa lu­dzi, i pro­wa­dzi ich cią­gle na­przód w za­wo­dzie udo­sko­na­le­nia mo­ral­ne­go i ma­te­ry­al-nego po­lep­sze­nia bytu; że – po za­gra­ni­ca­mi stref umiar­ko­wa­nych, ludy albo po­zo­sta­ją cią­gle na jed­na­ko­wym stop­niu oświa­ty i za­moż­no­ści, albo nie mogą prze­stą­pić cia­sne­go ob­rę­bu pierw­szych po­trzeb ży­cia, któ­rych nie-I do­sta­tecz­ne za­spo­ko­je­nie na wiecz­ną ich dzi­kość i nę­dzę ska­zu­je.

Ze sama ob­fi­tość wa­run­ków ży­cia, pod zbyt przy­ja­zną stre­fą zie­mi, nie za­pew­nia jesz­cze lu­do­wi moż­no­ści po­su­wa­nia się w oświa­cie i w bo­gac­twie, i doj­ścia do tego stop­nia udo­sko­na­le­nia, do któ­re­go na­ro­dy są po­wo­ła­ne; tego do­wo­dzą kra­je bliż­sze zwrot­ni­ka, naj­hoj­niej od przy­ro­dze­nia upo­sa­żo­ne, któ­re po­mi­mo to nic przod­ku­ją ludz­ko­ści w za­wo­dzie udo­sko­na­le­nia, i li­czą się ra­czej do rzę­du na­ro­dów opóź­nio­nych w oświa­cie i ubo­gich.

Skłon­no­ści są jed­ne tak Ay in­dy­wi­du­ach jako i w lu­dach, bo z po­je­dyn­czych, do mass prze­cho­dzą. Wy­znaj­my to z ża­lem, że czło­wiek skłon­ny jest do gnu­śno­ści, gdy nie ma bodź­ca do pra­cy. Gdzie tyl­ko się­gnąć po­trze­ba po owoc, aby głód za­spo­ko­ić, łub ziar­no na Ie-

Wie­ki prze­su­nę­ły się nad po­ko­le­nia­mi upra­wia­ją­ce-mi zie­mię, i szu­ka­ją­ce­mi w jej ło­nie naj­po­nęt­niej­szych i skar­bów, świa­tło na­uki i do­świad­cze­nia prze­my­słu od-I kry­ły w zie­mi i nada­ły jej wła­sno­ści daw­niej nie­zna­ne; [ a nie mo­że­my się jed­nak do­tąd tem po­szczy­cić, aby­śmy t zna­li do­kład­nie siły płod­ne zie­mi na­szej, ani tem mniej i skar­by, ja­kie w so­bie za­wie­ra.

I War­tość zie­mi skła­da się z dwóch głów­nych pier­wia – f stków; to jest; z tego czem jest od sa­mej na­tu­ry upo­sa-| zona i z tego co lu­dzie w nia wło­ży­li. Pier­wia­stek przy­ro­dzo­ny ist­niał w zie­mi, nim lu­dzie go od­kry­li; lecz stał się sil­niej­szym i co­raz sku­tecz­niej­szym, w mia­rę, że lu­dzie co­raz le­piej z nie­go ko­rzy­stać się na­uczy­li. Po­nie­waż ko­rzy­ści tych, bez pra­cy cią­gnąć­by nje mo­gli i gdy pra­ca bez ka­pi­ta­łów czyn­ną i sku­tecz­ną być nie może; lu­dzie prze­to wkła­da­li w zie­mię pra­cę i ka­pi­ta­ły, i utwo­rzy­li ten dru­gi pier­wia­stek jej war­to­ści, któ­ry" dziś jest tak ze­spo­lo­ny i zmie­sza­ny z pierw­szym, iż go już trud­no ro­ze­znać, aby wy­rzec co w pło­dach zie­mi, sa­me­go przy­ro­dze­nia, a co prze­my­słu ludz­kie­go jest dzie­łem.

Naj­wy­raź­niej wrszak­że od­dzie­la­ją się i że tak rze­kę usa­mo­ist­nieć się dają pło­dy ko­pal­ne, i ta­kie pło­dy jej po­wierzch­ni, któ­re bez udzia­łu czło­wie­ka ro­dzą się i roz­mna­ża­ją.

Pło­dy ko­pal­ne ob­cho­dzą go­spo­dar­stwa na­ro­do­we pod dwo­istym wzglę­dem: raz z po­wo­du ich war­to­ści użyt­ko­wej, dru­gi raz dla do­cho­du jaki czy­nią, czy­li z po­wo­du ich war­to­ści za­mien­nej.

Pod wzglę­dem użyt­ko­wej war­to­ści, są jed­ne pło­dy ko­pal­ne do­star­cza­ją­ce przed­mio­tów pierw­szej po­trze­by, inne bę­dą­ce tyl­ko ma­te­ry­ała­mi su­ro­we­mi dla prze­my­słu lub to­wa­ra­mi. Do pierw­szych na­le­żą: sol, wę­gle ka­mie­nic

Go­spo­dar­stwo Skarb­ka… u ne, torf, wnp­no, ka­mie­nie cio­so­we, i z krusz­ców że­la­zo, któ­ro lubo w su­ro­wej po­sta­ci, nie słu­żąc do za­spa­ka­ja­nia po­trzeb, jest ma­te­ry­ałem do wy­ra­bia­nia na­rzę­dzi, bez któ­rych ża­den prze­mysł nie mógł­by być czyn­nym. Do dru­gich wszel­kie inne krusz­ce i pło­dy ko­pal­ne, któ­re nic są ko­niecz­ne­mi wa­run­ka­mi bytu i pra­co­wi­to­ści lu­dzi, lecz są środ­ka­mi za­ję­cia i - wy­ko­ny­wa­nia prze­my­słu na­ro­do­we­go, mogą stać się źró­dła­mi do­cho­du i za­wsze sta­no­wią pew­ną mas­sę war­to­ści li­czyć się mo­gą­cą do bo­gac­twa na­ro­do­we­go.

Pierw­sze­go rzę­du pło­dy, są za­wsze po­żą­da­ne dla wiel­kiej war­to­ści użyt­ko­wej, i z ma­łe­mi wy­jąt­ka­mi są zwy­kle, dla po­wszech­ne­go ich żą­da­nia, źró­dła­mi do­cho­du. Wy­jąt­ka­mi temi będą: torf w miej­scach ob­fi­tu­ją­cych w drze­wo lub wę­giel, wap­no tam, gdzie dla wiel­kiej ob­fi­to­ści ka­mie­ni wa­pien­nych, bra­ku od­by­tu i trud­no­ści prze­wo­zu, jest niz­kiej ceny nie­po­kry­wa­ją­cej kosz­tów przy­spo­so­bie­nia, ka­mień cio­so­wy, dla trud­no­ści do­sta­wy gdzie­by miał od­byt, nie­mo­gą­cy być przed­mio­tem han­dlu.

Za­wsze tego ro­dza­ju pło­dy, są waż­nym za­pa­sem war­to­ści, je­że­li nie dla obec­nych, to dla przy­szłych po­ko­leń; je­że­li nie w te­raź­niej­szych oko­licz­no­ściach miej­sco­wych, to przy zmia­nie tych oko­licz­no­ści i przy na­sta­niu ta­kich, któ­re ich cenę pod­nio­są.

Ja­kie­kol­wiek jest po­ło­że­nie dzi­siej­sze pło­dów ko­pal­nych pierw­szej po­trze­by, względ­nie do tej po­trze­by obe- ' cnej, sta­no­wią one na­der waż­ny przed­miot ba­da­nia i uwa­gi, przy na­by­wa­niu ogól­nej zna­jo­mo­ści bo­gac­twa kra­jo­wej zie­mi. Lecz jest w tej mie­rze pew­na obo­jęt­ność w na­by­ciu tych wia­do­mo­ści, gdyż zwy­kle ce­ni­my tyl­ko to, co nam te­raz ko­rzy­ści przy­no­si, a za­nie­dbu­je­my oce­niać to, co kie­dyś do­pie­ro uży­tecz­nem i ko­rzy st nem stać się może. Lecz rząd jako przed­sta­wi­ciel in­te­re­su obec-cnych i przy­szłych po­ko­leń, wi­nien się zaj­mo­wać do­kład­nem po­zna­niem bo­gactw ko­pal­nych zie­mi kra­jo­wej, tych na­wet, któ­rych dzi­siaj nie masz jesz­cze żą­da­nia i to tak da­le­ce: że nie może szczę­dzić wy­dat­ków na po­szu­ki­wa­nie ta­kich pło­dów, jesz­cze w głę­bi zie­mi ukry­tych, sko­ro prze­wi­dy­wa­nie przy­szłych po­trzeb kra­ju, i gdy geo­lo­gicz­ne ba­da­nia i wnio­ski z nich wy­pro­wa­dzo­ne, do ta­kich po­szu­ki­wań upo­waż­nia­ją. Ta­kiem jest na­przy­kład za­rzą­dzo­ne po­szu­ki­wa­nie soli w na­szym kra­ju, w któ­rym są­siedz­two naj­ob­fit­szych po­kła­dów soli ka­mien­nej, i od­kry­te już źró­dła sol­ne, po­zwa­la­ją czy­nić wnio­ski o moż­no­ści od­kry­cia no­wych za­pa­sów tego dro­gie­go daru przy­ro­dze­nia.

Pry­wat­ni do­cho­dzą zwy­kle wte­dy do­pie­ro do lep­szej zna­jo­mo­ści pło­dów ko­pal­nych swo­jej zie­mi, gdy po­wszech­niej­sze żą­da­nie wzro­stem lud­no­ści i prze­my­słu pod­nie­co­ne, cenę ich pod­no­si. I tak, na­po­ty­ka­my już dzi­siaj przy­kła­dy po­szu­ki­wań przez pry­wat­nych wła­ści­cie­li, ce­lem od­kry­cia po­kła­dów wę­gla czy­nio­ne, z po­wo­du wyż­szej ceny tego pa­li­wa przez wy­ci­na­nie la­sów i więk­szą jego po­trze­bę w prze­my­śle, a mia­no­wi­cie w przy­rzą­dach ru­chu parą utrzy­my­wa­ne­go.

Co się ty­czy pło­dów ko­pal­nych tyl­ko ma­te­ry­ałem su­ro­wym i to­wa­rem bę­dą­cych, tych zna­jo­mość, ogra­ni­cza się zwy­kle na oce­nie­niu ko­pal­ni już zna­jo­mych; i rzad­ko kie­dy się zda­rzy, aby mia­no czy­nić na­kła­dy na od­kry­cie no­wych, co przy­najm­niej czę­ściej bez­owoc­ne wy­dat­ki i za­wo­dy, jak po­myśl­ne wy­pad­ki za sobą po­cią­ga. Zna­jo­mość ta jest za­wsze nie­do­sta­tecz­na, bo je­że­li w czem, to w ko­pal­niach z tego co już jest zna­jo­mem,

3*

pew­nych wnio­sków wzglę­dem tego, co jesz­cze jest przed nami ukiw­tem, czy­nić nie moż­na; i dla­te­go nie da się uspra­wie­dli­wić roz­sąd­kiem, upa­try­wa­nie w zie­mi kra­jo­wej wię­cej bo­gactw ko­pal­nych jak ich po­sia­da rze­czy­wi­ście.

W oce­nie­niu war­to­ści pło­dów ko­pal­nych, da­le­ko waż­niej­szą jest ich uży­tecz­ność, jako przed­mio­ty po­trzeb lud­no­ści, i jako ma­te­ry­ały i środ­ki wy­ko­ny­wa­nia prze­my­słu, od war­to­ści ich za­mien­nej czy­li do­cho­du jaki czy­nić mogą. Po­zna­nie tej ostat­niej ich war­to­ści, jest fcyl­ko waż­nem dla rzą­du, bo mu może słu­żyć za wska­zów­kę, czy­li war­to jest zaj­mo­wać się ko­pa­niem i przy-spa­sa­bia­niem pło­dów gór­ni­czych, a ra­czej daje prze­ko­na­nie, że czę­sto gór­nic­two, ra­czej strat jak ko­rzy­ści sta­je się po­wo­dem. Naj­lep­szym do­wo­dem, że pło­dy ko­pal­ne nie czy­nią do­cho­du, jest to, gdy ich wy­do­by­wa­niem pry­wat­ny prze­mysł zaj­mo­wać się nie chce. Gór­nic­two kra­jo­we z nie­po­myśl­ne­mi re­zul­ta­ta­mi pro­wa­dzo­ne, ob­cho­dzi sta­ty­sty­kę chy­ba z ujem­nej stro­ny, to­jest: że wy­ka­zu­je z ja­kiem po­świę­ce­niem już po­sia­da­nych war­to­ści, oku­pu­je się nowe w głę­bi zie­mi do­by­te, któ­re to tyl­ko mają za sobą, że sta­no­wią po więk­szej czę­ści za­pas rze­czy trwa­łych, ja­kie­mi są wszel­kie krusz­ce. Cie­ka­wem-by wszak­że było ob­ra­cho­wa­nie, jaka jest war­tość pra­cy i ka­pi­ta­łów w zie­mię po­nie­kąd za­ko­pa­nych, w po­rów­na­niu z war­to­ścią pło­dów ko­pal­nych z jej łona wy­do­by­tych; bo taki wy­kaz z roż­nych kra­jów mniej hoj­nie od przy­ro­dze­nia upo­sa­żo­nych, oka­zał­by nie­za­wod­nie: iż skar­by w ło­nie zie­mi ukry­te, nie za­wsze są pier­wiast­ka­mi bo­gac­tw­ra na­ro­do­we­go.

Oprócz wła­ści­wych pło­dów ko­pal­nych, trze­ba mie­cie w wy­ka­zie da­rów przy­ro­dze­nia, któ­re­mi zie­mia kra­jo­wa jest upo­sa­żo­na, róż­ne ro­dza­je ka­mie­ni i ziem do­star­cza­ją­cych ma­te­ry­ałów do bu­dow­li, do dróg i do wy­ro­bów rę­ko­dziel­nych; ja­ko­to: ka­mie­nie do dróg bi­tych i bru­ków, któ­re z razu są tyl­ko prze­szko­dą upra­wie, a z cza­sem na­bie­ra­ją wiel­kiej war­to­ści gdy ich po­trze­ba za­cho­dzi, tu­dzież gli­ny i zie­mie do wy­ro­bów ce­gla­nych i garn­car­skich przy­dat­ne, któ­rych ob­fi­tość nie­raz po­wsta­nia no­wych ga­łę­zi prze­my­słu sta­je się po­bud­ką.

Do głów­nych da­rów przy­ro­dze­nia każ­de­go kra­ju na­le­ży woda, któ­ra sta­no­wi w każ­dym kra­ju je­den z pierw­szych wa­run­ków bytu lud­no­ści, sil­ne po­par­cie jej prze­my­słu, dro­gę po któ­rej się lu­dzie z sobą zbli­żać i przed­mio­ty swych po­trzeb prze­sy­łać so­bie mogą, i na­ko­niec źró­dło do­cho­du.

„Woda (*)–pi­sze au­tor tego ar­ty­ku­łu, w Dyk­cy­ona­rzu Eko­no­mii Po­li­tycz­nej–po­kry­wa trzy czwar­te czę­ści po­wierzch­ni kuli ziem­skiej, zaj­mu­je znacz­ną część sta­łe­go lądu pod po­sta­cią źró­deł, sta­wów, je­zior, stru­mie­ni, rze­czek, ba­gien i rzek spław­riych, i znaj­du­je się wszę­dzie pod po­wierzch­nią zie­mi jako woda za­skór­nia, sto­ją­ca lub wy­try­sku­ją­ca. Nie­odbi­cie po­trzeb­na czło­wie­ko­wi do ga­sze­nia pra­gnie­nia, do utrzy­ma­nia zdro­wia i czy­sto­ści cia­ła, miesz­kań i odzie­nia, jest ona wa­run­kiem ży­cia zwie­rząt i we­ge­ta­cyi ro­ślin. Gdzie za­cho­dzi brak wody, tam się koń­czy ży­cie i we­ge­ta­cya. Nowe od­kry­cia che­mii, któ­re ode­bra­ły wo­dzie ce­chę ży­wio­łu i skład jej opi­sa­ły, nie zmniej­szy­ły przez to jej waż­no­ści, owszem po­stę­py oświa­ty na­uczy­ły lu­dzi cią­gnąć no – we ko­rzy­ści z jej siły i wła­sno­ści. Uży­wa­nie wody jako (*) Dic­tion­na­ire de rE­co­aomie Po­li­ti­que pu­blie par Cli. OaqU­ftliu et Gu­il­lau­tu­in Ar­tic­le Eau de M. J. Du­pu­it Io­giu­ieur eu chef des fore' et chaus­se­es.

na­pój jest rów­no­cze­sne z ist­nie­niem pierw­sze­go czło­wie­ka; trud­no ozna­czyć czas, w któ­rym za­czę­to uży­wać wody do użyź­nia­nia zie­mi jako środ­ka uła­twia­ją­ce­go kom­mu­ni­ka­cye. Uży­cie jej jako siły me­cha­nicz­nej, się­ga do pierw­szych wie­ków ery chrze­ściań­skiej, a użyt­ko­wa­nie z pary wod­nej, na­le­żą­ce do ostat­nich cza­sów, sta­no­wi epo­kę no­we­go i cał­kiem od­mien­ne­go ży­cia prze­my­sło­we­go łu­dzi."

W przy­to­czo­nym wy­jąt­ku, wy­mie­nio­ne są roz­ma­ite kształ­ty, pod któ­re­mi woda znaj­du­je się w kra­jach; prze­cho­dząc je ko­lej­no uwa­gą na­szą, wska­że­my za­ra­zem co nas zaj­mo­wać win­no w po­zna­niu waż­no­ści tego wa­run­ku ży­cia i źró­dła bo­gac­twa lu­dzi.

Trzy czwar­te czę­ści kuli ziem­skiej ob­la­ne są wodą mor­ską, a cała prze­strzeń lą­dÓ­AV tą wodą do­tknię­tych, stoi tem sa­mem otwo­rem, dla wszyst­kich lu­dzi tej zie­mi i sta­no­wi ten wiel­ki go­ści­niec świa­ta, po któ­rym oni z sobą ob­co­wać, zno­sić się, wza­jem­nie się oświe­cać, i za­mia­nę owo­ców zie­mi i pra­cy swo­jej czy­nić mogą. Na tym wiel­kim prze­stwo­rze nie masz prze­szko­dy na­tu­ral­nej po­dró­żo­wa­niu i spła­wia­niu pło­dów wy­sta­wio­nej; bo je­że­li się gdzie na nie­bez­piecz­ne prze­pra­wy na­po­ty­ka, to na­uka i do­świad­cze­nie uczą jak ich uni­kać, tak da­le­ce, że cala zie­mia by­ła­by otwo­rem dla wszyst­kich lu­dzi, gdy­by oni sami temu ze­spo­le­niu ca­łe­go ro­dza­ju ludz­kie­go prze­szkód nie sta­wia­li.

Nie dziw tedy, że na­ro­dy brze­gi mor­skie po­sia­da­ją­ce mają przez to samo wyż­szość, nad na­ro­da­mi za­mknię­te­mi w cia­snych za­wsze gra­ni­cach te­ry­to­ry­al­nych, i nie mo­gą­cych tem sa­mem brać udzia­łu w świa­to­wych sto­sun­kach lu­dów z lu­da­mi. W kra­jach brze­gów mor­skich nie­po­sia­da­ją­cych, na­le­ży tyl­ko umieć oce­nić ujem­ną stro­nę, wpły­wu wody na lu­dzi i prze­jąć się tem prze­ko­na­niem nie­raz przez uprze­dzo­ne za­mi­ło­wa­nie na­ro­du od­py­cha­nem: że ta­kie na­ro­dy nie mogą nig­dy mie­rzyć się z tam­te­mi pod wzglę­dem po­tę­gi po­li­tycz­nej i moż­no­ści po­su­wa­nia się w za­wo­dzie bo­gactw i oświa­ty.

W tych kra­jach waż­ny przed­miot uwa­gi i sta­rań sta­no­wią rze­ki wiel­kie spław­ne, zwłasz­cza te, któ­re mają uj­ście do mo­rza; bo sa środ­ka­mi uczest­ni­cze­nia ludu choć w czę­ści, w do­bro­dziej­stwie utrzy­my­wa­nia sto­sun­ków han­dlo­wych z za­mor­skie­mi kra­ja­mi. Dla­te­go na­le­ży po­znać do­kład­nie wła­sno­ści i siłę spław­ną ta­kich rzek, aby moż­na usta­lić ich ko­ry­ta i usu­nąć prze­szko­dy ja­kie po­ło­że­nie rze­ki, wez­bra­nia i upa­da­nia pe­ry­odycz­ne, isto­ta sa­me­go ko­ry­ta i jej brze­gów, tu­dzież wody po­to­ków i stru­mie­nie uj­ście w głów­nej rze­ce ma­ją­cych, że­glu­dze i spław­no­ści sta­wia­ją. Do­kład­na zna­jo­mość ko­ry­ta i wła­sno­ści rzek spław­nych słu­ży do tego, aby sztu­ką usta­lić ko­rzy­ści przez samą na­tu­rę kra­jo­wi za­pew­nio­ne, aby usu­nąć prze­szko­dy w użyt­ko­wa­niu z nich spo­ty­ka­ne, i od­da­lić klę­ski i stra­ty nie­od­łącz­ne od zmian w bie­gu i wy­so­ko­ści wiel­kich wód. I tu­taj tak­że in­te­res oso­bi­sty lub po­je­dyń­czych miej­sco­wo­ści, stać może na prze­szko­dzie do­bre­mu oce­nie­niu i przed­się­wzię­ciu środ­ków, za­pew­nia­ją­cych ko­rzy­ści i usu­wa­ją­cych przy­czy­ny szkód z wiel­kich rzek wy­ni­ka­ją­cych, zwłasz­cza gdy w ro­bo­tach wod­nych w kra­ju przed­się­bra­nych, ma się wię­cej na wzglę­dzie, obec­ny i prze­mi­ja­ją­cy in­te­res ja­kie­go miej­sca, jak do­bro ca­łe­go kra­ju.

Do­kład­ne obzna­jo­mie­nie się z ko­ry­tem i z wła­sno­ścia­mi rzek spław­nych, po­sta­wić może rząd w moż­no­ści, uło­że­nia sys­te­ma­tycz­ne­go pla­nu usta­le­nia jej brze­gów, ure­gu­lo­wa­nia ko­ry­ta i usu­nię­cia wszel­kich prze szkód miej­sco­wych i wy­ko­na­nia ro­bót za­po­bie­ga­ją­cych wy­le­wom wód, po­dług któ­re­go, bez żad­ne­go wzglę­du na cza­so­we wy­ma­ga­nia, do­pro­wa­dzo­ne być może do skut­ku, dzie­ło za­pew­nia­ją­ce ko­rzy­ści han­dlo­wi we­wnętrz­ne­mu i za­gra­nicz­ne­mu, jako i nad­brzeż­nym wła­ści­cie­lom i miesz­kań­com.

Sko­ro te głów­ne ko­rzy­ści rzek spław­nych na­le­ży­cie oce­nio­ne beda, mniej nas ob­cho­dzi, do­chód jaki z nich rząd lub pry­wat­ni cią­gnąć mogą; bo do­chód ten za­le­żą­cy albo na za­kła­dach prze­my­sło­wych nad brze­ga­mi rze­ki za­pro­wa­dzo­nych, albo na opła­tach od spła­wu, sta­no­wi ra­czej prze­szko­dę któ­rą usu­nąć, jak ko­rzyść o któ­rą się ubie­gać na­le­ży. Jed­no tyl­ko ry­bo­łów­stwo jest źró­dłem do­cho­du, nie­prze­szka­dza­ją­cem głów­ne­mu użyt­ko­wa­niu z rzek spław­nych, któ­ry do­li­czo­ny być wi­nien do ko­rzy­ści ja­kie one kra­jo­wi przy­no­szą.

Rze­ki po­śred­nie ma­ją­ce uj­ście do rzek głów­nych spław­nych, uwa­żać moż­na jako ar­te­rye w róż­nych kie­run­kach zie­mie kra­jo­wą prze­rzy­na­ją­ce, któ­re­mi Opatrz­ność kraj ob­da­rzy­ła, aże­by lu­dzie osia­da­jąc nad ich brze­ga­mi, za­pew­nia­li so­bie ubyt­ko­wa­nie z wody jako wa­run­ku ich ży­cia, i aby ko­rzy­sta­li z nich przez uła­twie­nie kom­mu­ni­ka­cyj we­wnętrz­nych i przez uży­cie ich jako po­mo­cy w prze­my­śle.

Aby oce­nić uży­tecz­ność mniej­szych rzek kra­jo­wych, trze­ba po­znać po­ło­że­nie ich, względ­ne do miej­sco­wo­ści przez mniej wię­cej licz­ną lud­ność osie­dlo­nych, kie­ru­nek, ob­fi­tość i spa­dek wód, któ­re­mi są za­si­la­ne i tem sa­mem siłę, kto­rą do roz­po­rzą­dze­nia prze­my­sło­wi ludz­kie­mu od­da­ją, lub któ­rą lą­dom i wznie­sio­nym na nich osa­dom gro­żą i na­ko­niec pło­dy ja­kie w so­bie za­wie­raj*

Z po­ło­że­nia, z ob­fi­to­ści wody i ze spad­ku rzek, osą­dzić moż­na czy­li one mogą słu­żyć za dro­gi po­łą­cze­nia z sobą miast i wsi, czy­li punk­tów głów­nych osie­dle­nia lud­no­ści kra­jo­wej, i czy sztu­ka może przyjść w po­moc na­tu­rze, aże­by tę waż­ną ko­rzyść osią­gnąć; a to za po­mo­cą usta­le­nia brze­gów, ure­gu­lo­wa­nia ko­ry­ta rzek, ich po­głę­bie­nia i po­łą­cze­nia ich z sobą za po­mo­cą ka­na­łów. Pod tym wzglę­dem na­wi­ja się naj­pierw­sza wąt­pli­wość do roz­strzy­gnie nia: czy­li spław­ność ma­łych rzek jest tak uży­tecz­na i po­żą­da­na, iż moż­na jej po­świę­cić inne ko­rzy­ści i do­cho­dy ja­kie z użyt­ku wód osią­gnąć moż­na? Do roz­strzy­gnie­nia tej wąt­pli­wo­ści słu­ży przedew­szyst­kiem do­kład­ne roz­po­zna­nie, czy rze­ka jest od na­tu­ry uspo­so­bio­na do spław­no­ści, i czy chwi­lo­wo tyl­ko lub przez całą porę spła­wu ma do­sta­tek wody; na­stęp­nie roz­wa­żyć na­le­ży, ja­kie miej­sco­wo­ści może z sobą po­łą­czyć? czy za­cho­dzi po­trze­ba tego po­łą­cze­nia? i ja­kie­go ro­dza­ju pło­dy i to­wa­ry spła­wiać bę­dzie? Obok tego oce­nić trze­ba po­świę­ce­nia i stra­ty, na ja­kie na­ra­ża wła­ści­cie­li i miesz­kań­ców nad­brzeż­nych uspław­nie­nie rzek ta­kich, któ­re nie może być do­ko­na­ne jak za znie­sie­niem tam, gro­bel, mły­nów i in­nych za­kła­dów prze­my­sło­wych, któ­re cza­sem wy­ma­ga od­wró­ce­nia ko­ry­ta rze­ki i po­zba­wie­nia wody nie­któ­rych miej­sco­wo­ści i któ­re zwy­kle po­cią­ga za sobą stra­tę do­cho­dów z siły wody cią­gnio­nych. Do­kład­na zna­jo­mość wszyst­kich tych oko­licz­no­ści, do­zwa­la po­rów­nać z sobą ko­rzy­ści i stra­ty z uspław­nie­nia wy­ni­ka­ją­ce, i słu­żyć może wła­dzy za wska­zów­kę czy na­le­ży za­jąć się niem lub po­zo­sta­wić pry­wat­nym użyt­ko­wa­nie z rze­ki przez grun­ta ich prze­pły­wa­ją­cej we­dług praw im słu­żą­cych.

Je­że­li to ostat­nie jako wy­pa­dek zba­da­nia sta­nu rze­ki ja­kiej wy­pad­nie, na­ten­czas na­le­ży po­znać jej wła­sność pod wzglę­dem tego czem ona może być dla prze­my­słu? Coby uczy­nić wy­pa­da­ło, aby uła­twić miesz­kań­com ko­rzy­sta­nie z niej jako z siły pro­duk­cyj­nej i jako źró­dła do­cho­du? pod ja­kie­mi wzglę­da­mi po­trzeb­nem jest po­śred­nic­two wła­dzy, aby użyt­ko­wa­nie pry­wat­ne z prze­pły­wu rze­ki, nie sta­ło się uszczerb­kiem praw ob­cych lub przy­czy­ną szkód dla ogó­łu do­tkli­wych? i na­ko­niec jaki jest wpływ por roku i na­pły­wu wód gór­nych na wez­bra­nie rze­ki szko­dy w nad­brzeż­nych po­sia­dło­ściach zrzą­dza­ją­ce.

Zna­jo­mość taka rzek kra­jo­wych jest nie­zbęd­nie po­trzeb­na rzą­do­wi, do wy­da­wa­nia ustaw ty­czą­cych się użyt­ko­wa­nia z bie­gu wody i słu­żeb­no­ści spa­da­ją­cych na wła­ści­cie­li nad­brzeż­nych, do czu­wa­nia nad ści­słem wy­ko­na­niem tych ustaw i do przed­się­wzię­cia środ­ków za­bez­pie­cze­nia praw wszel­kich i za­pew­nie­nia ogól­nych ko­rzy­ści kra­jo­wi. Zna­jo­mość ta po­słu­ży­ła­by pry­wat­nym do lep­sze­go uzna­nia obo­wiąz­ków swo­ich wzglę­dem współ­o­by­wa­te­li i po­trze­by ogra­ni­cze­nia się w użyt­ko­wa­niu z rze­ki w tem co im ści­śle ich pra­wa do­zwa­la­ją.

Obok do­kład­ne­go po­zna­nia i oce­nie­nia ko­rzy­ści rzek kra­jo­wych, po­trze­ba tak­że znać przy­czy­ny szkód, któ­re ich wez­bra­nia zrzą­dza­ją. We wszyst­kich kra­jach są wy­le­wy wód przy­czy­na­mi wiel­kich klęsk i strat, lud­no­ści i prze­my­sło­wi za­gra­ża­ją­cych, któ­rych od­wró­ce­nie wy­ma­ga trud­nej wal­ki sit ludz­kich z prze­ma­ga­ją­ce­mi si­ła­mi przy­ro­dze­nia. Usi­ło­wa­nia w tym celu czy­nio­ne tem są trud­niej­sze, że nie moż­na prze­wi­dzieć wpły­wu nad­zwy­czaj­nych zja­wisk at­mos­fe­rycz­nych, na po­więk­sze­nie mas­sy wody bie­żą­cej, oko­li­ce kra­ju za­le­wa­ją­cej; zwłasz­cza, że do­świad­cze­nie z lat ubie­głych, nie za­wsze jest do­sta­tecz­ną wska­zów­ką, do prze­wi­dze­nia szkód, któ­re wez­bra­nie na­głe wód zrzą­dzić może, tak da­le­ce, iż naj­wyż­szy stan wody do­tąd zna­ny, nie daje jesz­cze mia­ry tego sta­nu do ja­kie­go dojść może. Do tego do­dać na­le­ży jesz­cze tę oko­licz­ność, iż przy­pływ wód do rzek kra­jo­wych, może na­stę­po­wać z kra­jów ob­cych, z gór i źró­deł za­gra­ni­cą po­ło­żo­nych, któ­re­mu tem sa­mem wła­dza kra­jo­wa nie za­wsze za­po­biedz może. Za­wsze na­der waż­ną jest rze­czą, aby tak rząd jako i miesz­kań­cy, zna­li do­kład­nie szko­dli­wość wód kra­jo­wych, pory roku w któ­rych im klę­ska­mi gro­żą i środ­ki ja­kie przed­się­wziąć i po­świę­ce­nia ja­kie czy­nić wy­pa­da, aby im wcze­śnie za­po­bie­gać.

Je­zio­ra i sta­wy ob­cho­dzą sta­ty­sty­kę głów­nie tyl­ko, ze wzglę­du na do­chód jaki ry­bo­łów­stwo czy­nić może. Prze­ciw­nie zaś, to­jest ze stro­ny ujem­nej czy­li stra­ti szkód zrzą­dza­nych, ob­cho­dzą ją ba­gna i bło­ta któ­re we wszyst­kich kra­jach, nie­tyl­ko do nie­uży­tecz­nych lecz do szko­dli­wych prze­strze­ni się li­czą.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: