Gottland - ebook
Gottland - ebook
Książka może pisarza dręczyć. Może też – i w tym przypadku to jest lepsze słowo – uwierać. Drobnym szczegółem. Jakby był jakimś ziarenkiem piasku, które dostało się do buta i uniemożliwia chodzenie. Przyznaję: latami uwierało mnie kilka słów. Nie były odpowiednie, a ja przecież mam pod ręką lepsze.
Parandowski stwierdził, że książka nazajutrz po wydaniu odmawia autorowi posłuszeństwa. Dlatego zapewniam dawnych i nowych czytelników „Gottlandu”, że tym razem stworzyłem książkę wreszcie mi posłuszną.
Do następnego wydania oczywiście.
Mariusz Szczygieł
Aktorka Lida Baarova — kobieta, przez którą płakał Goebbels; rzeźbiarz Otakar Szvec – twórca największego pomnika Stalina na kuli ziemskiej, który nim skończył dzieło, postanowił się zabić, autentyczna siostrzenica Franza Kafki, która do dziś żyje w Pradze; piosenkarka Marta Kubiszova, której komunistyczny reżim na 20 lat zabronił śpiewać i skasował nagrania z radiowych archiwów; legendarny producent obuwia Tomáš Bata, który stworzył kontrolowane przez siebie miasto na 10 lat przed pomysłami Orwella; pisarz Eduard Kirchberger, który stworzył siebie na nowo i został Karelem Fabianem oraz wielu innych – to bohaterowie tej książki. Poprzez ich barwne życiorysy Mariusz Szczygieł opowiada o czasach, w jakich przyszło im (i nam) żyć. Opowiada o wygórowanej cenie, jaką musieli zapłacić za pozornie nieważne decyzje, o tragicznym splocie przypadku i przeznaczenia, kształtującym życie całych pokoleń.
„„Gottland” to jedna z tych książek cudownie niepoddających się klasyfikacjom. Szczygieł jest niesamowity i zabawny, wszystko się u niego łączy. Jest niczym Hrabal non-fiction. Książka zaczyna się historią Baty, a kończy olśniewającą podwójną narracją na temat lekarki, specjalistki od oparzeń, która w wolnym czasie przekłada kryminały Dicka Francisa. I wszystko jest prawdą!” Julian Barnes, „The Guardian”
„Mądra, ciekawa i potrzebna książka. Poprzez opowieść o losach ludzkich Szczygieł opowiada skomplikowane dzieje naszych południowych sąsiadów. Zafascynowany niepowtarzalną czeską kulturą i obyczajowością, zmysłem ironii, humorem i sarkazmem, przypomina czeskie spotkania z „historią spuszczoną z łańcucha”. Czytamy te opowieści przez pryzmat własnych losów, co czyni lekturę jeszcze bardziej zajmującą. Losy mieliśmy podobne, a jak bardzo odmienne. Pasjonująca książka.” Adam Michnik
„Przy „Gottlandzie” nie sposób nie myśleć o „Procesie” i „Zamku”. Szczygieł śledzi niezrozumiałe zdarzenia i szuka w nich sensu. Ma niezwykły talent do tropienia szczegółów. Jego spojrzenie na dwudziestowieczne totalitaryzmy, które wciąż zatruwają nam umysł, jest godne najwyższej uwagi.” Larry Rother, „The New York Times”
„Świetna książka. Potwornie przygnębiająca panorama czeskich losów XX wieku. (Obejmuje też wiek nowy, który równie przygnębia). To, co mnie zawsze w czeskim losie pociągało, to nieustanna, dynamiczna, tragiczna i zarazem śmieszna niejednoznaczność. Mariusz Szczygieł wychodzi z tradycji polskiego reportażu i na tę właśnie niejednoznaczną czeskość nakłada swoją metodę. Efekt jest bardzo mocny, oryginalny, zaskakujący. Od dawna nie odbyłam równie intensywnej podróży do moich młodzieńczych doświadczeń, pytań i fascynacji. Ale ich lektura wprawiła mnie w głęboki smutek. Czekam na drugą część tych reportaży-esejów-opowiadań (bo i gatunek nie jest do końca określony) w nadziei, że możliwe jest jakieś katharsis, że z pułapki tego środkowoeuropejskiego losu można się wyplątać.” Agnieszka Holland
„Nadzwyczajny! Ze swoim sposobem opowiadania historii, poczuciem absurdu oraz ironicznym podejściem mógłby drukować u nas, w „The Spectator”.” Victor Sebestyen, „The Spectator”
„To nie jest książka, to klejnot.” „Le Figaro”
„Mimo humoru książka podejmuje temat cierpienia poważnie i ze współczuciem.” Madeleine LaRue, „Quarterly Conversation”
„Wielka literatura pod płaszczykiem reportażu.” „Wiener Zeitung”
„Halucynacyjne bajki pełne niepokoju.” „Liberation”
„Tę książkę można uznać za czarną komedię, tyle że czarna komedia w wydaniu Szczygła to coś bardzo przygnębiającego.” Mythili Rao, „The Daily Beast”
„Emocjonująca, tragiczna, zabawna podróż.” „La Repubblica”
„Trauma życia w komunistycznym piekle do tej pory nie została w Europie odreagowana, o czym błyskotliwie zaświadcza ta książka i jej sukces.” „Kommiersant”
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8191-582-3 |
Rozmiar pliku: | 3,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Ewa Winnicka _Angole_ (wyd. 3)
Remigiusz Ryziński _Hiacynt._ PRL _wobec homoseksualistów_
Maja Hawranek, Szymon Opryszek _Wyhoduj sobie wolność. Reportaże z Urugwaju_ (wyd. 2)
Marcin Kącki _Maestro. Historia milczenia_ (wyd. 2)
Jacek Hołub _Niegrzeczne. Historie dzieci z _ADHD_, autyzmem i zespołem Aspergera_ (wyd. 2 poprawione)
Linda Polman _Karawana kryzysu. Za kulisami przemysłu pomocy humanitarnej_ (wyd. 3)
Aneta Pawłowska-Krać _Głośnik w głowie. O leczeniu psychiatrycznym w Polsce_
Paweł Smoleński _Syrop z piołunu. Wygnani w akcji „Wisła”_ (wyd. 2)
Bartek Sabela _Wszystkie ziarna piasku_ (wyd. 2 zmienione)
Anna Bikont _Cena. W poszukiwaniu żydowskich dzieci po wojnie_
Magdalena Kicińska _Pani Stefa_ (wyd. 2)
Anna Sawińska _Przesłonięty uśmiech. O kobietach w Korei Południowej_
Mariusz Surosz _Ach, te Czeszki!_ (wyd. 2)
Tomáš Forró _Apartament w hotelu Wojna. Reportaż z Donbasu_ (wyd. 2)
Sonia Faleiro _Porządne dziewczyny. Zbrodnia i hańba w Indiach_
Swietłana Aleksijewicz _Wojna nie ma w sobie nic z kobiety_ (wyd. 5)
Ilona Wiśniewska _Białe. Zimna wyspa Spitsbergen_ (wyd. 4)
Adam Robiński _Pałace na wodzie. Tropem polskich bobrów_
Marek Szymaniak _Urobieni. Reportaże o pracy_ (wyd. 2)
Ilona Wiśniewska _Migot. Z krańca Grenlandii_
Ed Vulliamy _Wojna umarła, niech żyje wojna. Bośniackie rozrachunki_ (wyd. 3)
Wojciech Górecki _Abchazja_ (wyd. 3)
Katarzyna Surmiak-Domańska _Mokradełko_ (wyd. 2)
Piotr Bernardyn _Hongkong. Powiedz, że kochasz Chiny_
Tomasz Grzywaczewski _Granice marzeń. O państwach nieuznawanych_ (wyd. 2)
Aneta Prymaka-Oniszk _Bieżeństwo 1915. Zapomniani uchodźcy_ (wyd. 3)
Wade Davis _Wąż i tęcza. Voodoo, zombie i tajne stowarzyszenia na Haiti_
Igor T. Miecik _14:57 do Czyty. Reportaże z Rosji_ (wyd. 2)
Jacek Hugo-Bader _W rajskiej dolinie wśród zielska_ (wyd. 4)
Aleksander Gurgul _Podhale. Wszystko na sprzedaż_
Anna Malinowska _Od Katowic idzie słońce_
Norman Lewis _Neapol ’44. Pamiętnik oficera wywiadu z okupowanych Włoch_ (wyd. 2)
Stig Dagerman _Niemiecka jesień. Reportaż z podróży po Niemczech_ (wyd. 2)
Jakub Szymczak _Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym_
W serii ukażą się m.in.:
Jacek Hugo-Bader _Dzienniki kołymskie_ (wyd. 3)
Marjorie Wallace _Milczące bliźniaczki_ANI KROKU BEZ BATY
_Egonowi Erwinowi Kischowi_
Rok 1882: Zaduch
– Dlaczego tu tak śmierdzi? – pyta swojego ojca Antonína sześcioletni Tomáš Bata¹. Tak po raz pierwszy ujawnia chęć uporządkowania rzeczywistości.
Nie wiemy, co ojciec mu odpowiada. Prawdopodobnie w ogóle jest małomówny.
Cztery lata później szewc Antonín Bata jest żonaty po raz drugi. Dwa razy wziął za żonę wdowę z dziećmi. Z każdą miał też własne. W sumie w małym warsztacie szewskim w Zlínie, a potem w Uherské Hradiště wychowuje się pięcioro dzieci z trzech małżeństw. Oprócz tego Antonín pracuje z siedmioma ludźmi. Druga żona nie lubi przeciągów.
Dwanaście lat później: Żądania
Troje dzieci z pierwszego małżeństwa: Anna, Antonín i osiemnastoletni Tomáš, staje przed pięćdziesięcioletnim ojcem. Żądają spadku po matce. Proponują też, aby dał im od razu to, co mieliby odziedziczyć po jego śmierci. Nie mają czasu czekać tyle lat, a poza tym w domu jest ciasno. Dostają sześćset ówczesnych złotych w srebrnych monetach. W swoim zakładzie zatrudniają czterech pracowników.
Plakat _Drahota_ (Moravský zemský archiv v Brně, Státní okresní archiv Zlín, FA obalka c. 4537, por. c. 1)
Rok później, 1895 rok: Zasada
Mają osiem tysięcy złotych długu. Nie stać ich na nowe skóry, nie mają czym zapłacić za stare. Antonín dostaje powołanie do wojska, Anna idzie do pracy w Wiedniu jako służąca.
Tomáš patrzy na resztki skór i w rozpaczy wpada na najważniejszą zasadę swojego życia: z wady zawsze zrobić zaletę.
Skoro nie stać ich na skóry, trzeba szyć buty z tego, co jest: z płótna. Ono niewiele kosztuje, a z resztek skóry można zrobić podeszwy. W ten sposób Bata wymyśla jeden z hitów nadchodzącego wieku: płócienne buty na skórzanej podeszwie. Z Wiednia przywozi kilka tysięcy zamówień zebranych w jeden dzień. Buty nazywane są przez ludzi _batovkami_.
Dzięki nim buduje pierwszą fabryczkę: na dwustu metrach kwadratowych pracuje pięćdziesięciu mężczyzn.
Rok 1904: Pytania
Pracownicy zauważają, że nigdy nie może się uspokoić. Jest ciągle tak pobudzony, że ludzie czują się zmęczeni w jego towarzystwie.
W jakiejś gazecie czyta o maszynach z Ameryki. Wyrusza do Stanów i w Lynn (Massachusetts), mieście butów, najmuje się jako robotnik w dużej fabryce. Zabiera ze sobą trzech współpracowników i każdy zatrudnia się gdzie indziej. Nakazuje, aby pilnie obserwowali każdą fazę produkcji. Co sobota czterech zlínskich szewców spotyka się w saloonie, gdzie wymieniają obserwacje.
Dziwią się, że w Ameryce nawet małe dzieci usiłują już zarobić na swoje utrzymanie. Największe wrażenie robi na Bacie sześcioletni chłopiec, który chodzi po domach i za opłatą łapie muchy.
Jedni umierają w nędzy, ale inni pieką placki na ulicy i sprzedają za centa. Tomáš zauważa ciekawą cechę Amerykanów: masowo adaptują wszelkie nowości, które ludzkość potrafiła wymyślić.
Wziął ze sobą do Stanów sześćset osiemdziesiąt osiem pytań, na które szuka odpowiedzi. Podczas pobytu przybywa mu jeszcze siedemdziesiąt. Dochodzi do wniosku, że wyższy niż w Europie standard życia przeciętnego Amerykanina bierze się z wolności od jakiejkolwiek rutyny.
(„Jest jasne, że Tomáš Bata był w USA szpiegiem przemysłowym” – napiszą sześćdziesiąt lat później czechosłowaccy historycy).
Rok 1905: Tempo
Tomáš coraz lepiej zna angielski i słyszy co nieco o Henrym Fordzie. Ten pracodawca – jak pisał o nim E. L. Doctorow – jest od dawna przekonany, że większość ludzi jest zbyt głupia na to, aby móc zarobić na dobre życie. Wpadł więc na pomysł. Podzielił montaż samochodu na osobne, proste operacje, które potrafiłby wykonać nawet dureń. Zamiast uczyć jednego robotnika setek czynności, postanowił ustawić go w jednym miejscu i dać mu do wykonywania jedną i tę samą czynność przez cały dzień, a części posyłać na ruchomej taśmie. W ten sposób umysł robotnika zostanie odciążony. (Fordowi jeszcze kilka lat zabierze wprowadzenie tego pomysłu w życie).
W Stanach Tomáš Bata po raz pierwszy spotyka się z określeniem „zegarek na rękę”. Funkcjonuje ono już od czterech lat. Z początkiem XX wieku Amerykanie zaczęli liczyć czas w minutach i czas stał się podstawową miarą produkcji. „Wydajność” i „amerykańskie tempo” – nowe fetysze – wyznaczały podział pracy na równe jednostki czasu. Dzień pracy przestał zależeć od wschodów i zachodów słońca.
5 września 1905 roku: Sekundy
W nocy umiera ojciec.
Tomáš wkrótce potem wraca do Zlína – wciąż zapyziałego miasteczka, o którym mówi się w Czechach, że „tam kończy się chleb, a zaczyna kamień” – i na ścianie swojej fabryczki maluje wielki napis: DZIEŃ MA 86 400 SEKUND. Ludzie czytają ten napis i śmieją się, że syn starego Baty dostał pomieszania zmysłów.
Rok 1905: Miłość
Zakochuje się i zaręcza. Zrywa zaręczyny, kiedy ukochana wyjawia mu, że nie może mieć dzieci.
1905–1911: Harówka
Kupuje niemieckie i amerykańskie maszyny. Fabryka ma już kilkuset pracowników.
Kiedy w 1908 roku Ford wypuszcza swój seryjny „samochód dla każdego”, Tomáša ogarnia podniecenie: – Ford wykorzystuje już swoją taśmę!
Za kilka lat w Ameryce jedną parę butów będzie się produkować siedem godzin, we Francji prawie sześć. Tomáš na ścianie fabryki wypisuje literami wielkości człowieka: DLA LUDZI – MYŚLENIE, DLA MASZYN – HARÓWKA!
U Baty na produkcję jednej pary butów już teraz poświęca się tylko cztery godziny. Szewcy z całych Moraw są zdruzgotani. Tomáš ogradza fabrykę i na ceglanym murze każe napisać: LUDZI SIĘ NIE BÓJMY, SIEBIE SIĘ BÓJMY. (Za ponad dwadzieścia lat zlekceważy tę zasadę. Przez myśl mu nie przejdzie, że skończy życie, bo stanie się ofiarą samego siebie).
Styczeń 1912 roku: Maňa
Jedzie do Wiednia na sławny czeski bal, bo Czechy należą do monarchii austro-węgierskiej. Jest już znanym szewcem, wysyła swoje buty na Bałkany i do Azji Mniejszej. Ma nadzieję, że na balu pozna przyszłą żonę. Podoba mu się Maňa Menčíková, córka kustosza cesarskiej biblioteki. Dziewczyna gra na pianinie, mówi trzema językami. Tomáš wie, że na wszystko trzeba mieć spisaną umowę. Wysyła przyjaciela, aby spytał pannę, czy podpisze taki oto zapis: w razie gdyby nie mogła urodzić dziecka, rozwiodą się.
– A czegóż dobrego od niego mogę żądać, gdybym nie spełniła jego nadziei? – odpowiada przyszła Marie Batová. (Pojawia się plotka, że Marie po dwóch latach bezowocnych starań o dziecko kupiła potajemnie butelkę z trucizną).
Grudzień 1913 roku: Buteleczka
Od kilku miesięcy mieszkają w nowej willi, którą Tomáš wybudował przed ślubem, aby żona nie czuła różnicy między życiem w Wiedniu i Zlínie. Kiedy mają więcej zamówień i fabryka musi pracować w nocy, Marie nalewa robotnikom lemoniadę i roznosi kanapki. (Wyobrażam sobie, że powrocie do domu rozmyśla, czy drzewo, które nie rodzi owoców, nie powinno być ścięte, i spogląda na buteleczkę).
28 czerwca 1914 roku: Wojna
W Sarajewie kończy życie arcyksiążę Ferdynand. Austro-Węgry ogłaszają mobilizację.
Najznamienitszy Czech XX stulecia, profesor filozofii Tomáš Garrigue Masaryk, poseł do wiedeńskiego parlamentu, wraca z wakacji. – Kiedy jechałem do Pragi, widziałem, jak do poboru idą nasi ludzie: ze wstrętem, jak do rzeźni – powie potem. Ma wyrzuty sumienia. – Nasi ludzie idą do wojska albo do kryminału, a my, posłowie, siedzimy w domu.
Tomáš Bata jest przerażony: na wojnę prowadzoną przez monarchię austro-węgierską muszą się zgłosić wszyscy pracownicy jego fabryki. Następnego dnia przy kawie i jajkach na bekonie wpada na pomysł: pojedzie do Wiednia, wymusi zamówienia na buty dla wojska. Zostawia jajka, wsiada do powozu, pędzi na stację kolejową do Otrokovic koło Zlína. Ale pociąg już odjechał. Kupuje więc od woźnicy konie i każe mu pociąg gonić. Przez trzy wsie zwierzęta pędzą tak szybko jak pośpieszny, ale w czwartej padają. W ciągu sześciu minut Tomáš kupuje następny powóz z końmi. Dogania pociąg i po kilku godzinach jest w Wiedniu.
Uważa, że rzeczywistości nie można ulegać, należy ją zawsze umiejętnie wykorzystać do swoich celów. W ciągu dwóch dni dostaje zamówienie na pięćdziesiąt tysięcy par i poręczenie, że jego robotnicy nie pójdą na wojnę.
Zostaje mu siedem minut, aby zdążyć na pociąg powrotny, bo w tym czasie oddział policji już zbiera na placu jego robotników jako dezerterów. Po drodze powóz z Tomášem powoduje wypadek, pasażer wyskakuje i biegnie na dworzec. Wsiada do pociągu na Brno.
Pracę rozdaje także robotnikom i szewcom niezatrudnionym u niego. Nawet tym, którzy byli jego zaprzysięgłymi wrogami. Podobno całą okolicę ratuje przed pójściem na front.
Pod koniec wojny, mimo kryzysu, będzie miał około czterech tysięcy robotników, którzy dziennie będą produkować dziesięć tysięcy par wojskowych butów.
Może tego dnia Marie Batová już nie pamięta o buteleczce z trucizną, którą kupiła przed Bożym Narodzeniem, i o postanowieniu, że jeśli nie powiedzie się jedenasta kuracja ósmego doktora, popełni samobójstwo.
Ostatni lekarz zalecił: do zapłodnienia nie może dojść w Zlínie, Tomáš Bata ma być poza swoim terenem. Wyjechali więc na dziesięć dni w Karkonosze. (Nikt nie mógł uwierzyć, że Bata wytrzyma tyle dni, nie doglądając produkcji).
Gdy szewc zostawia jajka na bekonie i goni pociąg, jego żona jest już w siódmym miesiącu ciąży.
17 września 1914 roku: Tomík
Bacie rodzi się syn Tomáš, nazywany dla odróżnienia Tomíkiem.
Rok 1918: Batyzacja
Koniec wojny, powstaje państwo czechosłowackie. Znaczna jego część jest od jakiegoś czasu „zbatyzowana”.
„Tomáš pozakładał niemal w każdej morawskiej wsi filie Baty, wskutek czego wkrótce nie było w Czechach, na Morawach, Śląsku i Słowacji prawie nikogo, kto by zajmował się szewstwem. Obuwie na miarę przeszło do historii. Potem Bata stworzył własną sieć warsztatów reperujących buty i stan szewski zaniknął zupełnie” – pisze Egon Erwin Kisch.
Bata się broni: – Ziemia ma dwa miliardy obywateli – powtarza. – Rocznie na całej kuli ziemskiej produkuje się tylko dziewięćset milionów par butów. Najmniejsza potrzeba każdego człowieka to dwie pary rocznie. Przed ambitnym szewcem rozwija się możliwość sprzedaży miliarda par butów. Wszystko jest tylko kwestią ceny i stopnia cywilizacji.
Rok 1919: Pogłoska
Mówi się (powtarzam za reporterem komunistą Kischem), że pewien szewc z Ostrawy, gdy sobie uświadomił, że został przez Batę całkowicie zrujnowany, spakował swój stary, jeszcze siedemnastowieczny warsztat do dwóch skrzyń i posłał je do fabryki Baty na ręce szefa. Potem z żoną i dwojgiem dzieci skoczyli do rzeki.
Tomáš Bata, który równocześnie z wiadomością o desperackim kroku otrzymał ten spadek, oświadczył: – Umieśćcie nad tym napis, że jest to warsztat szewski z okresu, kiedy zacząłem pracować.
Rok 1920: Boso
Sześcioletni Tomík chodzi do szkoły boso. Ojciec życzy sobie, aby niczym nie różnił się od swoich kolegów ze Zlína.
Rok 1921: Ulotka
Krążą plotki, że Bata leży w szpitalu psychiatrycznym. Jedna z gazet podaje nawet adres szpitala. Wtedy niespodziewanie w całej Czechosłowacji pojawiają się ulotki:
NIE JESTEM BOGATY
NIE JESTEM BIEDNY
NIE JESTEM BANKRUTEM
DAJĘ DOBRE PENSJE
PŁACĘ UCZCIWIE WSZYSTKIE PODATKI
ROBIĘ DOBRE BUTY
PROSZĘ SIĘ PRZEKONAĆ
Tomáš Bata.
Początek 1922 roku: Kryzys
W Europie już trzeci rok trwa powojenny kryzys gospodarczy, galopuje inflacja, ale Czechosłowacji udaje się podnieść wartość korony z sześciu na osiemnaście centów amerykańskich. Pozycja kraju wobec wierzycieli umacnia się, jednak firmy już mają długi za granicą. Bata ma przepełnione składy z towarem, klienci potrzebują butów, a nie mają pieniędzy.
Miesięcznie sprzedaje się tylko to, co Bata wyprodukował przez cztery dni. Przez dwadzieścia sześć można by nie pracować.
Tomáš nie chce walczyć o ulgi podatkowe. Ponoć uważa też, że nie może zwalniać ludzi, bo zaraz będą od młodego państwa żądać zasiłków dla bezrobotnych.
Inne fabryki wyrzuciły już tysiące pracowników. Męczy go, że teraz bezrobotnego na pewno nie będzie stać na jego buty. Wartość niemieckiej marki spada i kraj zalewają taniejące z dnia na dzień buty niemieckie.
29 sierpnia 1922 roku: Taniej
Szok od rana: na murach pojawiają się reklamy z pięścią, która wali w napis DROŻYZNA, oraz z informacją, że od dziś buty Baty są tańsze prawie o połowę. Te, które kosztowały dwieście dwadzieścia koron czechosłowackich, można kupić za sto dziewiętnaście.
Mówi pracownikom, że wielkiego kryzysu nie można pokonać malutkimi kroczkami.
Obniży im płace o czterdzieści procent, ale nikogo nie zwolni. Zobowiązuje się, że w zakładowych sklepach jedzenie będzie miało symboliczne ceny. Ponieważ wartość korony się podnosi, z obniżonymi płacami będą żyć niemal tak jak dotąd.
Klienci rzucają się na jego buty. Wszystkie zapasy sprzedaje w trzy miesiące.
Owszem, wie, że obniżka cen oznacza ogromne straty dla fabryki, ale tylko tak można uzyskać świeżą gotówkę. Zresztą gotówka ta ma już trzykrotnie większą siłę nabywczą, kupuje więc za nią trzy razy więcej materiałów.
Inne firmy też obniżają ceny, tylko jest już za późno. Bata był pierwszy. W prasie pisze się o pozornie nielogicznej, lecz genialnej reakcji Baty na umocnienie korony.
Sukces. Za rok Tomáš Bata przyjmie do fabryki tysiąc ośmiuset nowych pracowników i zostanie wybrany na starostę miasta Zlín.
Maj 1924 roku: Czapka
Dziesięcioletni Tomík jedzie z rodzicami otwartym autem do Brna. Na wietrze spada mu czapka. Samochód zatrzymuje się, chłopiec po nią biegnie. Wraca i słyszy od ojca:
– Mówiłem ci, że masz uważać. Jeszcze raz się to zdarzy i pojedziemy bez ciebie.
Za dziesięć minut czapka znów spada. Tomáš Bata każe zatrzymać auto, daje synowi dziesięć koron: „Idź do najbliższego dworca kolejowego i jedź do Brna pociągiem. Z powrotem możesz jechać z nami autem” – mówi.
Ojciec musi jednak pogodzić się z tym, że wróci bez syna. Chłopiec dojeżdża na czas do Brna, idzie do sklepu obuwniczego Baty, pożycza pieniądze od kasjera i pociągiem sam wraca do Zlína.
Rok 1925: Czek
Gdy w wieku lat jedenastu Tomík kończy szkołę podstawową, rodzice wysyłają go do gimnazjum w Londynie. Jedzie tam z własną książeczką czekową, ojciec otwiera mu konto w Guaranty Trust Company of New York. Aby zapłacić czesne, chłopiec wystawia czeki właścicielowi szkoły. Nastolatek z Czechosłowacji wzbudza tym w elitarnej szkole sensację.
W wieku czternastu lat wraca do Zlína i – zgodnie z życzeniem ojca – zostaje robotnikiem z najniższą pensją. Ma już prawo nosić buty.
(Kiedy będzie miał osiemdziesiąt osiem lat, spytam jego amerykańską sekretarkę, czy mogę mu zadać jakieś pytania. – Tak – odpowiada. – Najlepiej, aby pytanie było jedno i aby było ważne.
Piszę e-mail: „Szanowny Panie Bata, jak żyć?”.
„Trzeba porządnie się uczyć – odpowiada pan Tomík. – Spoglądać wokół siebie otwartymi oczyma. Błędów nie powtarzać i wyciągać z nich wnioski. Uczciwie pracować i widzieć nie tylko swój własny zysk. Nie jest to chyba takie trudne?”)
Dalej rok 1925: Bataman
Tomáš Bata zakłada swoją pierwszą szkołę. Robi to z przymusu: – Ponieważ – wyjaśnia – nie są znane przypadki, aby najlepsi nauczyciele w tym kraju stali się milionerami. Najczęściej są biedakami.
1928. Prezydent Czechosłowacji Tomáš Garrigue Masaryk podczas odwiedzin w najnowocześniejszej fabryce w kraju. W środku – minister spraw wewnętrznych Jan Černý, po prawej – Tomáš Bata (za: Milan Zelený _Cesty k úspěchu. Trvalé hodnoty soustavy Baťa_; dzięki uprzejmości prof. Milana Zelenego)
Daje więc ogłoszenie, że przyjmie sześciuset chłopców w wieku lat czternastu, i tak powstaje jego Szkoła Młodych Mężczyzn. Uczeń w szkole musi się sam finansować. Przez osiem godzin dziennie zarabia w fabryce na jedzenie, internat i ubranie, cztery godziny się uczy. Jakakolwiek pomoc pieniężna od rodziców jest zakazana. Tygodniowo uczeń dostaje sto dwadzieścia koron, wydaje siedemdziesiąt, a resztę zbiera na swoim koncie. Wszystko jest tak pomyślane, że gdy młody mężczyzna w wieku dwudziestu czterech lat wróci ze służby wojskowej do Baty, będzie miał na koncie sto tysięcy koron. Wychowawcy w internatach kontrolują dzienniczki wydatków. Kontrolują też chłopców, czy trzymają ręce na kołdrach. Wszyscy mają pogadanki o higienie i onanizmie.
Ręce na kołdrze będzie trzymał najlepszy sportowiec świata w 1952 roku Emil Zátopek. Będą je też trzymali: znany (za czterdzieści lat) pisarz Ludvík Vaculík oraz wybitny przedstawiciel czeskiej nowej fali w kinie (za czterdzieści lat), reżyser Karel Kachyňa. Reżyser zacznie u Baty od stanowiska zamiatacza, a skończy jako zawodowy kreślarz. – Byłem batamanem – powie na początku XXI wieku. – Wie pan, w Zlínie nauczyłem się walki z lękiem.
Każdy uczeń Baty to bataman.
Batamanem można się stać przez posłuszeństwo i pracę.
Rok 1926: Człowiek
Tomáš instaluje nowe taśmy produkcyjne, aby „każda jednostka ludzka została automatycznie zapędzona do jak największej wydajności”. Jeśli jeden pracownik przy taśmie nie nadąża, pas zatrzymuje się i na ścianie zapala się czerwona żarówka. Dzięki sygnalizacji cały oddział widzi nie tylko to, że musi przerwać pracę, lecz także to, kto zawinił. „W swojej pracy nie mam na myśli tylko budowania fabryk, ale ludzi. Buduję przecież człowieka” – notuje Tomáš.
Rok 1927: Sygnały
Prasa pisze, że jedno auto przypada na trzydziestu pięciu mieszkańców, co jest najwyższym wynikiem w całej Czechosłowacji.
Racjonalizacji poddaje się wszystko: żeby nie wołać kierowników oddziałów do telefonu i nie przekrzykiwać maszyn, dzwonek nadaje sygnały alfabetem Morse’a. Każdy z szefów ma swój sygnał Morse’a, który słyszy nawet w ubikacji. Budynki fabryczne mają numery, aby nie można było się zgubić. Wszystkie drzwi w budynkach są także ponumerowane. Numery mają też uliczki na terenie zakładu.
Przez 21. idzie się do VIII/4a.
Rok 1927: Uraz
W dziale reklamowym pracuje malarz plakatów. Kiedy razem z kolegą przynosi Tomášowi Bacie narysowany projekt, ten depcze plakat i nawet nie mówi, czego się spodziewał. Za drugim razem Bata opiera brystol ukośnie o ścianę i skacze w sam jego środek (też nic nie wyjaśnia). Za trzecim – trzydzieści projektów plakatów rzuca na ziemię, skacze po nich, kopie papier i wreszcie je opiniuje: – Co za idiota to malował?!
Malarz plakatów nazywa się Svatopluk Turek i uraz, którego teraz doznaje, sprawi, że za kilka lat zacznie pisać o Bacie mściwe książki.
Rok 1929: Powietrze
Tomáš rozszerza znajomości, jego firma jest już spółką akcyjną znaną na świecie. Osobisty gość Baty sir Sefton Branker ukazuje rozpromienionemu Tomášowi rzecz, która doprowadzi go do śmierci.
Sir Branker jest szefem lotnictwa cywilnego Wielkiej Brytanii i przyleciał zademonstrować w Zlínie najnowszy jednosilnikowy samolot firmy De Havilland, z trzema miejscami w środku. Na Tomášu robi on takie wrażenie, że kupuje od razu cztery.
Powstaje lotnisko, samoloty Baty będą latały po całej Europie. Niedługo powstanie fabryka i ruszy produkcja sportowych samolotów marki Zlín.
Lecąc nad miastem, Tomáš zauważa łączkę otoczoną lasem: – To byłby ładny cmentarzyk – mówi do pilota.
Rok 1930: Mleko
Tomáš jest dumny: skończył tylko szkołę podstawową, nie ma żadnego tytułu, poza napisem SZEF na drzwiach gabinetu, a jest autorem pierwszego podręcznika pod tytułem _Wszyscy wzbogaceni_. Powstaje Akademia Handlowa Tomáša Baty.
Wali butem w biurko, gdyż jeden ze studentów za zarobione przez siebie pieniądze pojechał autem aż do Pragi na występ amerykańskiej tancerki Josephine Baker – pionierki striptizu. Od tamtego czasu: pracownikom i studentom nie wolno wysiadywać w gospodach; picie jakiegokolwiek alkoholu, nawet piwa na terenie zakładów jest zakazane; zaleca się mleko.
Dalej rok 1930: Radość życia
Bata rozpoczyna swoje eksperymenty ze społeczeństwem kapitalistycznym.
Wprowadza pięciodniowy tydzień pracy z wolnymi sobotami. Robotnicy nie będą już pracować osiem godzin, od siódmej do piętnastej. Teraz będą pracować do siedemnastej, lecz za to od dwunastej będą mieli dwugodzinną przerwę. Kobiety mogą wtedy wrócić do domu i ugotować obiad, ale Bata nie widzi w tym sensu, gdyż zbudował wielkie stołówki i dom towarowy, w którym jest wszystko.
– Kobiety – mówi – nie będziecie musiały nawet robić weków, Bata zrobi je za was.
Mężczyźni i kobiety w czasie przerwy mogą robić, co chcą, jednak zaleca się:
1) leżenie na trawnikach na placu Pracy (przy dobrej pogodzie);
2) nieuleganie bezczynności (więc najlepiej czytać, z jednym wszak zastrzeżeniem: NIE CZYTAJCIE ROSYJSKICH POWIEŚCI – głosi hasło, wymyślone przez Batę, na murze filcowni. Dlaczego? Odpowiedź Baty – na murze gumiarni: ROSYJSKIE POWIEŚCI ZABIJAJĄ RADOŚĆ ŻYCIA);
1933. Produkcja obuwia (Moravský zemský archiv v Brně, Státní okresní archiv Zlín, FA obalka c. 1099, por. c. 2)
3) korzystanie z kina przy złej pogodzie (bo Bata w środku miasta wystawił już największe kino w Europie Środkowej na ponad dwa tysiące miejsc, bilet kosztuje symboliczną koronę);
4) wyrównywanie opóźnień w pracy, niezdarni mają w czasie przerwy nadrabiać przy maszynach swoje zaległości.
Związki zawodowe i Komunistyczna Partia Czechosłowacji twierdzą, że tak naprawdę właśnie po to Bata wymyślił tę przerwę – dla dodatkowej darmowej pracy. Strajki są dławione, a ludzie bezwarunkowo wyrzucani z zakładu.
Rok 1931: Grafologia
Tomík, lat siedemnaście, wraca z Zurychu, gdzie przez ostatni rok był kierownikiem wielkiego sklepu. Zostaje kierownikiem domu towarowego w Zlínie. Kłóci się o coś z ojcem. – Jeszcze tatuś pożałuje – mówi i pisze list do największego konkurenta Baty z USA, firmy Endicott Johnson.
Proponuje swoje umiejętności. Potem składa papier, ale listu nie wysyła. Kartkę znajduje matka. Pokazuje ją mężowi, bo kazał się zapoznawać ze wszystkim. Tomáš triumfuje: ma fantastycznego syna, który zawsze sobie poradzi!
Natomiast brata ma idiotę. Jan Antonín, syn drugiej żony ojca, jest o dwadzieścia lat młodszy. Tomáš wymyśla mu od durniów przy załodze i częstuje kopniakami, tak jak pozostały personel.
Jakiś czas temu zamówił u londyńskiego grafologa czeskiego pochodzenia Roberta Saudka analizy pisma najbliższych współpracowników. Trzyma je pod kluczem, aby ofiary nic o tym nie wiedziały. Znajdzie je w archiwach Egon Erwin Kisch (w 1948 roku zacznie pisać reportaż _Fabryka butów_, ale po napisaniu pierwszej strony umrze na serce).
Analiza grafologiczna numer dziesięć – Jana – wypada jak list gończy.
„1. Uczciwość: niepewny. Jeżeli jest pańskim urzędnikiem, nie chciałbym go podejrzewać na podstawie przedstawionego mi pisma, ale muszę powiedzieć, że nigdy bym go nie polecił.
2. Inicjatywa: łasy na doraźne sukcesy, inicjatywa o charakterze agresywnym. Nie jest szantażystą, ale ma ku temu skłonności.
3. Bezpośredniość: na pozór szczery, gdyż przeważnie popada z ludźmi w konflikty. Równocześnie hipokryta.
4. Właściwy osąd: absolutna nierzeczowość.
5. Możliwości rozwoju: gdyby mu pan zostawił swobodę, rozwinąłby się w sensie raczej negatywnym”.
(Tę swobodę Jan A. Bata dostanie od losu za pół roku. Przerazi ludzi bardziej niż jego brat).
Tymczasem Tomáš Bata musi urządzić miejsce pod leśny cmentarzyk.
Kwiecień 1932 roku: Otwarcie
– Przyzwyczailiśmy się patrzeć na cmentarz jako miejsce, gdzie trzeba przychodzić, by lamentować. A przecież cmentarz ma, jak wszystko na świecie, służyć życiu. Dlatego powinien tak wyglądać, aby nie straszył, aby żywi mogli go odwiedzać w spokoju i radości. Należałoby tam chodzić jak do parku. Pobawić się, posiedzieć i wspomnieć dobrze zmarłych – tymi zdaniami Tomáš Bata otwiera Leśny Cmentarz w Zlínie.
(Chyba nie przychodzi mu do głowy, że będzie na nim pierwszym nieboszczykiem).
12 lipca 1932 roku, rano: Mgła
Kiedy o czwartej rano przyjeżdża na swoje prywatne lotnisko w Otrokovicach, zalega gęsta mgła. Upiera się, by lecieć. Pilot prosi, żeby poczekać. – Nie jestem przyjacielem czekania – odpowiada mu pięćdziesięciosiedmioletni Tomáš.
Startują i po siedmiu minutach przy prędkości stu czterdziestu pięciu kilometrów na godzinę samolot Junkers D 1608 uderza w komin fabryki. Samolot rozpada się na trzy części, a złamane żebro wbija się w serce Tomáša Baty.
„Rozkazy Tomáša Baty były świętością. Tylko on sam stał ponad nimi. Pewnego dnia wydał rozkaz samemu sobie i od tego umarł” – napisze Kisch.
Pół godziny później: Szef
Gdy trzydziestoczteroletniego brata zawiadamiają o katastrofie, ten bierze słuchawkę telefonu i dzwoni do dyrektora fabryki. „Tu mówi szef” – przedstawia się. Bez zmrużenia powiek używa tytułu brata, co otoczeniu wydaje się bluźnierstwem. Mówi się, że wiadomość o śmierci Tomáša uznał za znak od Boga i dlatego zaczął sobie wyobrażać, że jest najważniejszym człowiekiem na świecie.
13 lipca 1932 roku: Koperta
W sądzie okręgowym w Zlínie otwarta zostaje koperta z ostatnią wolą Tomáša. Obecni są dyrektorzy firmy, żona, syn i brat. Osiemnastoletni Tomík otrzymuje od ojca gotówkę, Marie Batová – gotówkę i nieruchomości. Druga koperta ma napis: „Dla Jana A. Baty” i datę sprzed roku. Tomáš pisze, że wszystkie akcje firmy Bata SA Zlín sprzedał Janowi.
Jan otwiera usta i nie może uwierzyć, że od roku jest właścicielem Zlína i wszystkich zagranicznych filii! (Dyrektor fabryki, który jako jeden z niewielu wiedział wcześniej o tym pomyśle, pytał Batę o przyczynę tak zaskakującej decyzji. – Największa kanalia w rodzinie kradnie jednak mniej niż najuczciwszy obcy – miał odpowiedzieć szef).
Zgodnie z ostatnią wolą Jan ma zarządzać też przedsiębiorstwem w kraju i za granicą. Dłuższą chwilę nie mówi nic, ale się opamiętuje. Na wszelki wypadek dopisuje do oświadczenia zmarłego, że rok temu kupił wszystko „zgodnie z umową ustną”. Umowa ustna, według prawa, zwalnia od podatku, a więc całość może sprawiać wrażenie, jakby była prawdziwa – w urzędach nie musiało być śladu po transakcji.
Od 1932 roku: Nowa era
Dwaj wysłannicy Baty lecą sprawdzić możliwości sprzedaży w północnej Afryce. Przysyłają do Zlína dwa odmienne telegramy. Pierwszy z nich pisze: „Tutaj nikt nie nosi butów. Żadnej możliwości zbytu. Wracam do domu”.
Drugi telegrafuje: „Wszyscy są bosi. Ogromne możliwości zbytu, przyślijcie buty jak najprędzej”.
Buty Baty zdobywają świat, a firma obrasta we własną mitologię.
W nowej erze ciągle będzie się też operować statystyką: za Tomáša 24 przedsiębiorstwa, za Jana 120; za Tomáša 1045 sklepów, za Jana 5810; za Tomáša 16 560 zatrudnionych, za Jana 105 700.
Rok 1933: Kozioł
Trwa światowy kryzys lat trzydziestych. Firma jest świetnym kozłem ofiarnym.
W Niemczech podwyższają cła na buty i ogłaszają, że Jan Antonín Bata to czeski Żyd. Dziesiątki jego karykatur zdobią nazistowskie czasopisma. RABBI BATA MÓWI WSZYSTKO! Dyrektor Baty w Niemczech przyjeżdża do Zlína sprawdzić korzenie rodziny. Są katolickie od siedmiu pokoleń szewców, na więcej nie ma dokumentów. Wraca do Berlina i daje ogłoszenie do gazet o pochodzeniu Baty. Przesłuchuje go gestapo. Jan postanawia natychmiast sprzedać niemiecką fabrykę. We Francji fabryka działa od roku, a konkurencja rozpoczyna niewiarygodną kampanię: BATA – NIEMCEM. Wielkie fotografie na murach ukazują Jana jako prototyp Prusaka, ma jasne włosy i niebieskie oczy. We Włoszech konkurencja rozpuszcza pogłoskę, że Bata w czechosłowackich gazetach atakuje Mussoliniego. W Polsce – że co roku odwiedza Zlín jakaś tajna komisja radziecka: BATA POMAGA SOWIETOM.
Od pięciu lat – mimo kryzysu – Czechosłowacja jest na pierwszym miejscu w eksporcie obuwia skórzanego na świecie.
Rok 1933: Zemsta – I akt
Malarz plakatów wydaje powieść _Botostroj_ (Maszyna do robienia butów). Nazwisko Bata w niej się nie pojawia, ale wszyscy są przekonani, że to ostra krytyka batyzmu.
Jan Bata skarży Svatopluka Turka do sądu, który nakazuje zniszczenie wszystkich niesprzedanych egzemplarzy powieści. Dwieście komend żandarmerii prowadzi przeszukania we wszystkich księgarniach w kraju. (Jak twierdzi Turek, żandarmów doglądają kierownicy sklepów Baty, bo ma on w państwie aż tak uprzywilejowaną pozycję).
Wiele czasopism broni książki. Wtedy firma Bata wycofuje z nich swoje reklamy. Na przykład „Právo lidu” odzyskuje je, kiedy po pozytywnej recenzji drukuje nową – negatywną.
(_Botostroj_ wyjdzie na nowo za dwadzieścia lat, kiedy w kraju zmieni się ustrój. Wtedy też Turek znajdzie w zlínskim archiwum Baty ponad osiemdziesiąt donosów na swój temat. Bata najwyraźniej próbował go osaczyć. Turek napisze potem, że odwiedzili go przedstawiciele Baty i oznajmili, że jeśli nie wycofa się z następnej swojej książki o batyzmie, będzie zmuszony popełnić samobójstwo).
Rok 1935: Batovky
Nowych ulic w Zlínie przybywa tak szybko, że nie starcza dla nich nazw. Ulice nazywają się więc Zálešná I, Zálešná II, Zálešná III aż do Zálešnej XII. Najwięcej jest ulic Podvesnych – aż siedemnaście.
Marie Batová (starsza), Jan A. Bata i Tomáš junior Bata, zwany Tomíkiem (Moravský zemský archiv v Brně, Státní okresní archiv Zlín, FA obalka c. 2650, por. c. 2)
Batowie od 1912 roku budują domy dla pracowników, ale teraz Jan Bata ogłasza międzynarodowy konkurs architektoniczny na dom mieszkalny dla robotniczej rodziny. Zgłasza się niemal trzystu architektów. Wygrywa dom Szweda Ericha Svedlunda. Jeden dom dla dwóch rodzin. Na tygodniowy czynsz trzeba będzie pracować tylko dwie godziny.
_Reszta tekstu dostępna w regularnej sprzedaży._WYDAWNICTWO CZARNE sp. z o.o.
czarne.com.pl
Wydawnictwo Czarne
@wydawnictwoczarne
Sekretariat i dział sprzedaży:
ul. Węgierska 25A, 38-300 Gorlice
tel. +48 18 353 58 93
Redakcja: Wołowiec 11, 38-307 Sękowa
Dział promocji:
al. Jana Pawła II 45A lok. 56
01-008 Warszawa
Opracowanie publikacji: d2d.pl
ul. Sienkiewicza 9/14, 30-033 Kraków
tel. +48 12 432 08 52, e-mail: [email protected]
Wołowiec 2022
Wydanie V zmienione