- W empik go
Gra snów - ebook
Gra snów - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 196 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Autor, w nawiązaniu do swojej poprzedniej sztuki o charakterze gry snów, "Do Damaszku", próbował w niniejszej sztuce naśladować nieskoordynowaną, lecz pozornie logiczną formę snu. Wszystko może się wydarzyć, wszystko jest możliwe i prawdopodobne. Czas i miejsce nie istnieją. Na błahej podstawie rzeczywistości fantazja snuje i tka nowe wzory: mieszaninę wspomnień, przeżyć, swobodnych pomysłów, nonsensów i improwizacji. Osoby rozdwajają się i podwajają, są dublowane, roztapiają się, zagęszczają i jednoczą. Lecz ponad wszystkimi stoi jedna świadomość: Poety. Nie ma dla niego żadnych tajemnic, żadnych niekonsekwencji, żadnych skrupułów, żadnych praw. Nie wydaje wyroków ani nie uwalnia, tylko relacjonuje. I tak jak sen najczęściej jest bolesny, rzadziej zaś pogodny, ton smutku i współczucia dla wszystkiego co żyje, przewija się przez zwiewne opowiadania. Sen – oswobodziciel, często bywa męczący, ale gdy męka jest najbardziej dojmująca, przychodzi przebudzenie i godzi cierpiącego z rzeczywistością, która – bez względu na to, jak bolesna – w danej chwili wydaje się rozkoszą w porównaniu z męczącym snem.PROLOG
Tło przedstawia zwały chmur przypominające spiętrzone skały łupkowe, z zamkiem i ruinami grodu. Widać znaki Zodiaku: Lwa, Panny i Wagi, między którymi silnym blaskiem lśni planeta Jowisz. C ó r k a I n d r y stoi na najwyższej chmurze.
GŁOS INDRY (z góry )
Gdzie jesteś moja córko, gdzie jesteś?
CÓRKA INDRY
Tutaj, ojcze, tu jestem!
GŁOS INDRY
Zabłądziłaś, dziecko moje, strzeż się spadasz… Jak się tam dostałaś?
CÓRKA INDRY
Poszłam za błyskiem piorunu z przestworzy
I chmurę wzięłam sobie za pojazd…
Lecz chmura spadła i droga w dół wiedzie…
Ojcze niebiański, Indro, ty mi powiedz,
Jakie to strony? Czemu tu tak duszno?
Ciężko oddychać!
GŁOS INDRY
Opuściłaś drugi świat i weszłaś w trzeci
Oddaliłaś się od Sukry, gwiazdy zarannej,
I weszłaś w krąg ziemskich oparów!
To ziemia! W siódmym domu słońca, który zwie się Waga,
Gdy gwiazda dzienna stoi w jesiennym zrównaniu,
Gdy dzień i noc ważą tyle samo…
CÓRKA INDRY
Mówisz o ziemi! Czy to ten ciemny ciężki świat w blasku księżyca?
GŁOS INDRY
Najgęstszy i najcięższy z globów, jakie krążą w przestrzeni.
CÓRKA INDRY
Powiedz, czy słońce nigdy tam nie świeci?
GŁOS INDRY
Ależ tak. Świeci, lecz nie zawsze…
CÓRKA INDRY
Chmury rozstępują się i widzę, jak tam jest na dole.
GŁOS INDRY
Co widzisz, dziecko?
CÓRKA INDRY
Widzę… że jest tam pięknie…
Zielone lasy… błękitne wody…
Białe górskie szczyty i żółte pola…
GŁOS INDRY
Piękne jest wszystko to, co stworzył Brahma…
Było tam jeszcze piękniej, kiedyś, w zaraniu dziejów
Potem stało się coś, jakiś wstrząs, wyjście z orbity
A może coś innego! Bunt, a po nim zbrodnia, która trzeba ujarzmić.
CÓRKA INDRY
Słyszę głosy stamtąd…
Cóż to za ród przebywa tam w dole?
GŁOS INDRY
Zejdź tam i zobacz… Nie chcę oczerniać dzieci
Stworzyciela, a to, co słyszysz, to ich mowa.
CÓRKA INDRY
Ten dźwięk przypomina… to brzmi bardzo smutnie.
GŁOS INDRY
No tak! Bo ich ojczysta mowa zwie się skargą.
Niezadowolony, niewdzięczny ród
Zamieszkuje ziemię…
CÓRKA INDRY
Nie mów tak, słyszę okrzyki radości,
Huk strzałów, widzę rozbłyski błyskawic,
A teraz dzwonią dzwony, płoną ognie,
Tysięczne głosy rzesz tysięcznych
Śpiewają hymn na chwałę nieba…
Pauza
Zbyt ich surowo sądzisz, mój ojcze…
GŁOS INDRY
Zejdź tam i zobacz, posłuchaj, wróć tutaj.
Powiesz mi wtedy, czy te ich biadania,
Te skargi mają przyczynę i powód…
CÓRKA INDRY
Tak, pójdę, ale ty chodź ze mną ojcze!
GŁOS INDRY
Nie, ja nie mogę tam oddychać…
CÓRKA INDRY
Chmura opada, duszno, ja się duszę…
oddycham nie powietrzem, lecz dymem i wodą…
O, jak mi ciężko, glob ściąga mnie na dół,
Na dół, i widzę już, jak drży w posadach,
Nie, chyba trzeci świat nie jest najlepszy…
GŁOS INDRY
Najlepszy nie jest, lecz i nie najgorszy.
Zowie się Ziemią i krąży jak inne,
I przez to ludzkość ma zawroty głowy
Na pograniczu głupoty i szału.
Odwagi, dziecko, to jest tylko próba!
CÓRKA INDRY (pada na kolana, podczas gdy chmura opada w dół )
Spadam!
Tło przedstawia las olbrzymich, kwitnących, wysokoplennych róż białych, różowych, purpurowych, jaskrawożółtych, fioletowych. Nad nimi złoty dach zamku, na którego szczycie widać pąk kwiatu, przypominający koronę. Pod murami zamku rozpostarte na ziemi słomiane maty, przykrywające rozrzucony nawóz. Kulisy boczne, jednakowe dla całej sztuki, stanowią stylizowane ścienne malowidła, przedstawiające zarazem wnętrze, elementy architektury i krajobraz. Na scenie S z k l a r z i C ó r k a.
CÓRKA INDRY
Zamek wciąż rośnie… Czy widzisz, jak urósł od ubiegłego roku?
SZKLARZ ( do siebie )
Nigdy przedtem nie widziałem tego zamku… nigdym nie słyszał, żeby zamek rósł, ale… ( do C ó r k i, z przekonaniem w głosie ) Tak, wyrósł o dwa łokcie, ale dlatego, że mu dali nawozu… i zwróć uwagę, że po słonecznej stronie rozwinęło się skrzydło.
CÓRKA INDRY
Chyba niedługo powinien zakwitnąć! jako że już po świętym Janie?
SZKLARZ
Czy widzisz ten pąk na szczycie?
CÓRKA INDRY
Ależ tak, widzę! ( klaszcze w dłonie ) Powiedz, ojcze, dlaczego kwiaty wyrastają z błota?
SZKLARZ
Dlatego że im w błocie niedobrze. Jak tylko mogą, śpieszą do światła, aby zakwitnąć i umrzeć!
CÓRKA INDRY
Czy wiesz, kto mieszka w tym zamku?
SZKLARZ
Wiedziałem, ale już nie pamiętam.
CÓRKA INDRY
Myślę, że jest tam ktoś uwięziony… i czeka, żebym go uwolniła.
SZKLARZ
Ale za jaką cenę?
CÓRKA INDRY
Któż targuje się o cenę tego, co musi spełnić. Wejdźmy do zamku!
SZKLARZ
Dobrze, chodźmy!
Idą ku tyłowi sceny, której tło wolno otwiera się na boki. Scenę stanowi teraz prosty pokój o nagich ścianach, w którym stoi stół i kilka krzeseł. Na krześle siedzi O f i c e r w nader niezwykłym współczesnym mundurze. Kołysze się na krześle i uderza szablą w stół.
CÓRKA INDRY (podchodzi do O f i c e r a i łagodnie wyjmuje mu szablę z dłoni )
Nie rób tak, nie rób!
OFICER
Droga Agnes! Zostaw mi szablę!
CÓRKA INDRY Nie, bo rozwalisz stół! (do S z k l a r z a) Zejdź teraz do siodlarni i wstaw szybę. Spotkamy się później.
S z k l a r z wychodzi.
CÓRKA INDRY
Jesteś więźniem w tym pokoju. Przyszłam, żeby cię uwolnić!
OFICER
Czekałem na to, ale nie byłem pewny, czy zechcesz.
CÓRKA INDRY
Zamek jest mocny, ma siedem ścian, ale – to się musi udać! Chcesz czy nie chcesz?
OFICER
Uczciwie mówiąc, nie wiem, bo cokolwiek zrobię, wszystko zawsze kończy się źle!
Każdą chwilę radości w życiu muszę opłacać podwójną ceną bólu. Tu, gdzie obecnie przebywam, ciężko wytrzymać. Ale gdybym kupił miłą wolność, musiałbym cierpieć w dwójnasób. Agnes! Już chyba wolę to znosić, bylebym tylko mógł ciebie oglądać!
CÓRKA INDRY
Co ty we mnie widzisz?
OFICER
Piękno, które jest harmonią wszechświata! Są w twej postaci linie, które odnajduję tylko w orbitach systemu słonecznego, w pięknie dźwięczących strunach, w drganiach światła. Jesteś dziecięciem nieba…
CÓRKA INDRY
ty nim jesteś!
OFICER
Dlaczego w takim razie muszę doglądać koni? Sprzątać stajnię i wynosić słomę?
CÓRKA INDRY
Dlatego, żebyś chciał się stąd wydostać!
OFICER
Chcę tego, lecz to takie trudne!
CÓRKA INDRY
Ale to obowiązek szukać wolności w świetle!
OFICER
Obowiązek? Życie nigdy nie poczuwało się do obowiązków wobec mnie!
CÓRKA INDRY
Czujesz się skrzywdzony przez życie?
OFICER
Tak! Było dla mnie niesprawiedliwe…
Słychać głosy za zasłoną, która zaraz potem zostaje odsunięta. O f i c e r i C ó r k a zaglądają za zasłonę i zastygają w bezruchu. Przy stole siedzi M a t k a schorowana. Przed nią pali się łojowa świeczka. M a t k a od czasu do czasu przycina knot nożyczkami. Na stole leżą sterty świeżo uszytych koszul, które M a t k a znaczy tuszem, używając do tego gęsiego pióra, Na lewo brązowa szafka na ubranie. O j c i e c podaje M a t c e jedwabną mantylkę.
OJCIEC
Tak dla ciebie!
MATKA
Jedwabna mantylka? Dla mnie? Mój drogi po cóż mi to, skoro niebawem umrę!
OJCIEC
Wierzysz w to, co mówi lekarz?
MATKA
Także i w to, ale głównie w wewnętrzny głos, który mi to mówi.
OJCIEC (strapiony )
Więc to poważne!… A myślisz tylko i wyłącznie o dzieciach!
MATKA
To przecież całe moje życie! Moja racja bytu… moja radość i troska…
OJCIEC
Krystyno, przebacz mi… wszystko!
MATKA
Cóż ci mam przebaczyć? Daruj mi, kochany, żeśmy się męczyli nawzajem. Dlaczego? Nie wiemy! Widocznie nie umieliśmy inaczej!… To nowa bielizna dla dzieci… Dopilnuj, żeby ją zmieniły dwa razy na tydzień, w środę i w niedzielę. I żeby Luiza je myła… dokładnie… Wychodzisz?
OJCIEC
Muszę iść na wykład!… O jedenastej!
MATKA
Nim wyjdziesz, poproś Alfreda, żeby przyszedł do mnie.
OJCIEC ( wskazuje na O f i c e r a ) Przecież on tu stoi, najdroższa.
MATKA Patrzcie, zaczynam na dobitek niedowidzieć… no tak, ściemnia się… (obcina knot)
Alfredzie, chodź tutaj!
O j c i e c wychodzi przez ścianę, skinąwszy głową na pożegnanie.
O f i c e r podchodzi do M a t k i…
MATKA
Kto to jest ta dziewczyna?
OFICER ( szeptem )
To Agnes!
MATKA
Ach, a więc to jest Agnes? Czy wiesz, co mówią? Ze jest córką boga Indry i że uprosiła go, by wolno jej było zejść na ziemię, zobaczyć, jak wiedzie się ludziom… Ale nic nie mów!
OFICER
To dziecko boga!
MATKA ( głośno )
Mój drogi! Niedługo już rozstanę się z tobą i twoim rodzeństwem… Chcę ci dać jedną życiową radę!
OFICER (zasmucony )
Mów, matko!
MATKA
To tylko parę słów. Nie wadź się nigdy z Bogiem!
OFICER
Co chcesz przez to powiedzieć, matko?
MATKA
Nie wolno ci się czuć skrzywdzonym przez życie.
OFICER
Ale gdy się mnie traktuje niesprawiedliwie…
MATKA
Masz na myśli ten jeden wypadek, gdy niesłusznie ukarano cię za rzekomą kradzież pieniędzy, które się później odnalazły!
OFICER
Tak, i ta krzywda zwichnęła mi całe życie…
MATKA
To prawda! Ale podejdź no do szafy!…
OFICER ( zawstydzony )
A więc ty o tym wiesz? To…
MATKA
To książka "Robinson szwajcarski"… za którą…
OFICER
Nie mów nic więcej…