- promocja
Granica - ebook
Granica - ebook
Jeśli zapytasz przeciętnego Amerykanina o najdłuższą amerykańską wojnę, zapewne wymieni Wietnam, a potem szybko się poprawi: Afganistan. Tymczasem powinien powiedzieć: wojna narkotykowa.
Trwa już pięćdziesiąt lat i nie ma końca.
Przez ponad cztery dekady Art Keller był na pierwszej linii frontu najdłużej trwającego konfliktu Ameryki – wojny narkotykowej. Jego obsesja pokonania ojca chrzestnego kartelu Sinaloi, Adana Barrery, kosztowała go życie bliskich i zabrała część jego duszy.
Teraz Keller wyniesiony do najwyższej rangi DEA odkrywa, że unicestwienie jednego potwora skutkuje pojawieniem się w jego miejsce trzydziestu innych, które sieją chaos zniszczenia w jego ukochanym Meksyku. I nie tylko tam.
Wojna dotarła do jego domu, a granica, w której istnienie wierzył, została przekroczona…
Od meksykańskiej pustyni po Wall Street, od slumsów w Gwatemali po marmurowe korytarze Waszyngtonu – Don Winslow podąża za nowym pokoleniem narcos, glin, ćpunów, polityków oraz dzieciaków uciekających od przemocy i poszukujących szans na lepsze życie w nowym kraju.
Rozdzierająca opowieść o zemście, korupcji i sprawiedliwości. Granica stanowi bezkompromisowy portret nowoczesnej Ameryki – boleśnie prawdziwe świadectwo naszych czasów.
Kategoria: | Sensacja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-4106-9 |
Rozmiar pliku: | 1,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Abel García Hernández, Abelardo Vázquez Peniten, Adán Abraján de la Cruz, Alexander Mora Venancio, Antonio Santana Maestro, Benjamín Ascencio Bautista, Bernardo Flores Alcaraz, Carlos Iván Ramírez Villarreal, Carlos Lorenzo Hernández Muñoz, César Manuel González Hernández, Christian Alfonso Rodríguez Telumbre, Christian Tomás Colón Garnica, Cutberto Ortiz Ramos, Doriam González Parral, Emiliano Alen Gaspar de la Cruz, Everardo Rodríguez Bello, Felipe Arnulfo Rosa, Giovanni Galindes Guerrero, Israel Caballero Sánchez, Israel Jacinto Lugardo, Jesús Jovany Rodríguez Tlatempa, Jhosivani Guerrero de la Cruz, Jonás Trujillo González, Jorge Álvarez Nava, Jorge Aníbal Cruz Mendoza, Jorge Antonio Tizapa Legideño, Jorge Luis González Parral, José Ángel Campos Cantor, José Ángel Navarrete González, José Eduardo Bartolo Tlatempa, José Luis Luna Torres, Julio César López Patolzín, Leonel Castro Abarca, Luis Ángel Abarca Carrlillo, Luis Ángel Francisco Arzola, Magdaleno Rubén Lauro Villegas, Marcial Pablo Baranda, Marco Antonio Gómez Molina, Martín Getsemany Sánchez García, Mauricio Ortega Valerio, Miguel Ángel Hernández Martínez, Miguel Ángel Mendoza Zacarías, Saúl Bruno García, Daniel Solís Gallardo, Julio César Ramírez Nava, Julio César Mondragón Fontes
oraz
Aldo Gutiérrez Solano
Dedykuję
Javierowi Valdezowi Cárdenasowi
i wszystkim dziennikarzom na całym świecie.Prolog
Waszyngton, D.C.
Kwiecień 2017 r.
Keller jednocześnie widzi małego chłopca i błysk celownika.
Z ręką w dłoni matki dzieciak stoi wpatrzony w nazwiska na czarnym kamieniu. Czyżby tam kogoś szukał? Dziadka? Albo wuja? A może tylko, spacerując po National Mall, przystanęli przed pomnikiem Weteranów Wojny w Wietnamie?
Mur jest niski, ukryty jak grzeszny sekret, prywatny powód wstydu. Gdzieniegdzie leżą kwiaty, tu i ówdzie paczki papierosów i buteleczki alkoholu. Wietnam był dawno, w innym życiu. Od tamtej pory Keller prowadzi swoją własną i długą wojnę.
Ten mur nie opiewa chwały bitewnych pól. Nie znajdziecie tam nazw: Khe Sanh, Quang Tri czy Hamburger Hill. Może dlatego, myśli Keller, że wygraliśmy wszystkie bitwy, a przegraliśmy wojnę. Wszystkie te śmierci dla bezsensownej wojny… Bywając tutaj wcześniej, widywał mężczyzn opartych o ścianę i łkających jak dzieci.
Rozpacz ich zdruzgotała, złamała im serca.
Dziś zjawiło się ze czterdzieści osób, w większości turystów, poza tym rodziny i kilku mężczyzn, którzy wyglądają na weteranów. Dwaj z nich, starsi, w mundurach VFW^(), służą pomocą tym, którzy próbują odszukać na murze nazwiska swoich bliskich.
Teraz Keller znów jest na wojnie. To wojna z DEA^(), którą mógłby nazwać „swoją”, z senatem USA, z meksykańskimi kartelami narkotykowymi, a nawet prezydentem Stanów Zjednoczonych.
W gruncie rzeczy są jednym i tym samym.
Każda granica, w której istnienie wierzył, została przekroczona.
Niektórzy chcą go uciszyć, uwięzić i zniszczyć. A kilku, jak podejrzewa, pragnie go zabić.
Wie, że stał się postacią kontrowersyjną, uosobieniem rozłamu, który się pogłębia, grożąc podziałem w łonie państwa. Wywołał skandal, którym było śledztwo sięgające od makowych pól Meksyku aż po Wall Street i sam Biały Dom.
Jest ciepły wiosenny dzień, lekki powiew wiatru unosi płatki kwiatu wiśni. Marisol, wyczuwając jego nastrój, ujmuje go za rękę.
Keller patrzy na malca i wtedy z prawej, od strony pomnika Waszyngtona, dostrzega nagły błysk. Jednym skokiem rzuca się na chłopca i jego matkę, powalając ich na ziemię.
A potem się obraca, by osłonić Mari.
Pocisk, który drasnął mu czaszkę i smagnął szyję, okręca go wokół osi.
Przez zalane krwią oczy widzi świat na czerwono, gdy wyciąga rękę ku Marisol i spycha ją na ziemię.
Okrywa ją swym ciałem, a jej laska ze stukotem pada na chodnik.
Kolejne pociski uderzają w mur tuż nad nimi.
Słyszy jęki i krzyki. Ktoś woła:
– Zamachowiec!
Wypatruje źródła strzałów i dostrzega, że padają z południowego wschodu, kierunek na dziesiątą, gdzieś zza małego budynku, w którym, jak zapamiętał, mieszczą się toalety. Odruchowo sięga za pas po sig sauera, ale zaraz uświadamia sobie, że jest nieuzbrojony.
Strzelec przełącza się na automat.
Pociski uderzają w mur nad Kellerem, odłupując kamień wraz z wyrytymi tam nazwiskami. Ludzie przywierają do ziemi lub kulą się do ściany. Kilkoro, ci bliżej krawędzi, przeczołguje się na drugą stronę i rusza biegiem w kierunku Constitution Avenue. Ale większość zamiera w osłupieniu.
Keller wrzeszczy:
– Snajper! Na ziemię! Padnij!
Widzi jednak, że to nic nie daje. Miejsce pamięci stało się śmiertelną pułapką. Ściana tworzy szerokokątne V, a jedyną drogą ucieczki w obu kierunkach jest wąska ścieżka wzdłuż niej. Jakaś para w średnim wieku rusza biegiem w stronę wyjścia na wschód, czyli tam, gdzie czai się zamachowiec, i nieszczęśnicy natychmiast padają niczym figury z koszmarnej gry wideo.
– Mari – szepcze Keller – musimy uciekać. Rozumiesz?
– Tak.
– Przygotuj się.
Czeka, aż seria ucichnie – znak, że strzelec zmienia magazynek – i zrywa się, chwyta Mari i przerzuca ją sobie przez ramię. Rusza biegiem wzdłuż ściany do zachodniego wyjścia, gdzie mur obniża się do wysokości pasa, po czym kładzie ją na ziemi za drzewem.
– Leż i się nie ruszaj! – krzyczy.
– Gdzie idziesz?
Strzelanina wybucha od nowa.
Keller ponownie przeskakuje mur i zaczyna spychać ludzi do wyjścia po stronie południowo-zachodniej.
– Tędy! Tędy! – woła, kładąc dłoń na karku jakiejś kobiety. Naciska jej głowę w dół, by zmusić ją do biegu. Ale zaraz słyszy ostry świst pocisku i odgłos uderzenia. Kobieta chwieje się i osuwa na kolana, a spomiędzy jej palców spływa krew.
Kiedy próbuje ją dźwignąć, tuż przy twarzy słyszy świst serii.
Podbiega do nich młody mężczyzna, wyciąga rękę w stronę rannej i woła:
– Jestem sanitariuszem!
Keller zostawia go z kobietą, obraca się i rzuca w tłum, by znów spychać ludzi z linii ognia. I wtedy ponownie widzi chłopca uczepionego dłoni matki. Malec ma oczy szeroko otwarte z przerażenia, a kobieta holuje go przed sobą, osłaniając własnym ciałem.
Keller w taki sposób obejmuje jej ramię, by choć pochylona, nadal posuwała się do przodu.
– Osłaniam cię, jestem tu, idź – powtarza, aż doprowadza ją na skraj muru, gdzie jest już bezpieczna, po czym wraca na poprzednie stanowisko.
Ogień znowu ustaje. Snajper po raz kolejny zmienia magazynek.
Chryste, myśli Keller, ile jeszcze ich ma?
Co najmniej jeden, gdyż strzały znów padają.
Ludzie potykają się i przewracają.
Wyją syreny, wirniki śmigłowca pulsują głębokim, rozedrganym basem.
Keller podtrzymuje jakiegoś mężczyznę, próbując pchnąć go w przód, lecz w tej samej chwili pocisk uderza w plecy nieszczęśnika, który pada u jego stóp.
Większość ludzi zdołała uciec wyjściem na zachód. Pozostali leżą wzdłuż ścieżki i na trawniku, przez który uciekali, wybierając niewłaściwy kierunek.
Woda z porzuconej butelki chlupie na chodnik.
Wciąż dzwoni jakaś komórka z pękniętym wyświetlaczem, która leży na ziemi obok tandetnej pamiątki – małego popiersia Lincolna. Jest zalana krwią.
Od strony wschodniej wyłania się funkcjonariusz Policji Parkowej. Z pistoletem w dłoni rusza w kierunku toalet, lecz po chwili pada z piersią przeszytą pociskiem.
Keller przypada do ziemi, czołga się w jego stronę i próbuje wymacać puls. Ale nic nie wyczuwa. Płasko przylgnąwszy do trawy, kryje się za martwym ciałem, w które uderza kolejny pocisk. Kiedy podnosi wzrok, wydaje mu się, że widzi sylwetkę snajpera. Przykucnął za budynkiem i po raz kolejny zmienia magazynek.
Art Keller spędził większość życia, walcząc po drugiej stronie granicy, aż wreszcie wrócił do domu.
Ale wojna wróciła razem z nim.
Wyjmuje z dłoni policjanta glocka 9 mm i przemyka się wśród drzew w stronę zamachowca.