- W empik go
Gulistan, to jest ogród różany - ebook
Gulistan, to jest ogród różany - ebook
Perska literatura średniowieczna. Gulistan jest zbiorem pojedynczych wierszy i opowiadań, które tak jak poszczególne róże w ogrodzie stanowią zbiór róż. Gulistan jest szeroko cytowany jako źródło mądrości. Znane aforyzmy nadal często są powtarzane w świecie zachodnim. Mówią one np. o byciu smutnym, bo się nie ma butów, aż spotyka człowieka, który nie ma nóg, a wówczas dziękuje się Opatrzności za jego hojność do siebie. Króciutkie utwory składające się na Gulistan napisane są pięknym precyzyjnym językiem i posiadając głębię psychologiczną, tworząc "poezję myśli" porównywaną do zwięzłości wzorów matematycznych. Księga dotyczy praktycznie każdej najważniejszej kwestii spośród tych napotykanych przez ludzi, pełna jest zarówno optymizmu, jak i subtelnej satyry. Mieści w sobie wiele porad dla władców. Jest popularne powiedzenie w języku perskim, "Każde słowo Sa'diego ma siedemdziesiąt dwa znaczenia", a opowieści, wraz z ich wartościami zarówno służącymi rozrywce jak i ich moralny praktyczny wymiar, często koncentrują się na prowadzeniu derwiszów i powiada się, że zawierają nauki sufi. Książka wznowiona przez Wydawnictwo Armoryka po raz pierwszy po blisko 140 latach.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-64145-01-8 |
Rozmiar pliku: | 811 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Sadi z Szirazu czyli Abū-Muḥammad Muṣliḥ al-Dīn bin Abdallāh Shīrāzī (1184-1283/1291?), lepiej znany pod pseudonimem jako Sadi, Saʿdī lub Saadi, jest jednym z największych perskich poetów epoki średniowiecza. To autor zbiorów utworów poetyckich składających się z gazeli (lirycznych utworów poetyckich) i kasyd („poematów celowych”). Jednak za najważniejsze z jego dzieł uważa się obszerne poematy dydaktyczne Bustan czyli Ogród drzew (1256-57) i Gulistan to jest Ogród różany (1259), które zapewniły mu nieśmiertelność i sławę, a ponadto odcisnęły piętno na kulturze światowej.
Sadi żył długo i ciekawie, a jego życie można podzielić na cztery okresy: pierwszy - dzieciństwa, które zapewne upłynęło mu tak jak większości jego rówieśników, drugi - młodości, kiedy to mieszkając w Bagdadzie, pobierał nauki, trzeci - gdy wiodąc żywot derwisza, podróżował po całym muzułmańskim świecie, odwiedzając północną Afrykę (od Maroka po Etiopię), Azję Mniejszą, Arabię, Iran, Afganistan, Indie, i wreszcie okres ostatni, kiedy utrudzony podróżami powrócił do Szirazu i tam osiadł na resztę życia, które zakończył jako ponad stuletni starzec. Dla jego twórczości i osiągnięć literackich najważniejszy jest właśnie ten ostatni czas. To właśnie wtedy powstały najwybitniejsze dzieła Sadiego Bustan i Gulistan, które pisał, mając już dobrze po siedemdziesiątce.
Gulistan jest obszernym zbiorem opowiadań przeplatanych wierszami perskimi i arabskimi, które zgromadzone w jednej księdze są niczym różane krzewy zebrane w ogrodzie. Gulistan jest szeroko cytowany jako źródło mądrości. Znane aforyzmy nadal często są powtarzane w świecie wschodnim i zachodnim. Mówią one np. o smutku wywołanym brakiem butów, aż do czasu, gdy spotyka się człowieka, który nie ma nóg, a wówczas dziękuje się Opatrzności za Jej hojność. Króciutkie utwory składające się na Gulistan napisane są pięknym precyzyjnym językiem i posiadając głębię psychologiczną, tworzą poezję myśli porównywaną do zwięzłości wzorów matematycznych. Księga dotyczy praktycznie każdej najważniejszej kwestii spośród tych napotykanych przez ludzi. Pełna jest zarówno optymizmu, jak i subtelnej satyry. Mieści też w sobie wiele porad dla władców. Popularne jest powiedzenie w języku perskim: „Każde słowo Sa'diego ma siedemdziesiąt dwa znaczenia”, a opowieści (wraz z ich wartościami zarówno służącymi rozrywce jak i ich moralny oraz praktyczny wymiar) często koncentrują się na prowadzeniu derwiszów i powiada się, że zawierają nauki sufi.
Gulistan zainspirował powstanie wielu innych dzieł na Wschodzie, natomiast dzięki licznym tłumaczeniom zaistniał także w europejskiej przestrzeni kulturowej. Na języki europejskie zaczęto go przekładać już w XVII wieku. Warto wymienić nazwiska kilku z tłumaczy: André du Ryer (na francuski w roku 1634), Friedrich Ochs Bach (na niemiecki w roku 1636), Stephen Sullivan (na angielski w roku 1774), Francis Gladwin (na angielski w roku 1806), a na polski Samuel Otwinowski o którym będzie niżej. Z czasem powstały przekłady i na kolejne języki: rosyjski, włoski i inne. Sadim fascynowały się tak znane postaci doby Oświecenia jak m. in.: Denis Diderot, Voltaire, Johann Gottfried Herder czy Johann Wolfgang von Goethe.
Dzieło Sadiego zostało wznowione przez Wydawnictwo „Armoryka” po raz pierwszy po prawie 140 latach! Dziwi i zastanawia, że od tamtej pory – mimo zainteresowania polskiego społeczeństwa Orientem - nikt nie zdecydował się ani na dokonanie i wydanie nowego przekładu Gulistanu, ani nawet wznowienie któregoś z istniejących już przekładów, a było ich aż dwa! Pierwszego dokonał Samuel Otwinowski (ca 1580-post 1650), z tym że jego tłumaczenie czekało na wydanie aż do roku 1879 i ukazało się w Warszawie nakładem Świdzińskich pod dość ozdobnym tytułem: Perska księga na polski język przełożona od Jmci Pana Samuela Otwinowskiego nazwana Giulistan, to jest Ogród różany (z dawnego rękopismu wydał I. Janicki). Drugiego zaś przekładu dokonał Wojciech Kazimirski-Biberstein (1808-1887) znany arabista i iranista (ten sam, który m. in. dokonał francuskiego przekładu Koranu), znajomy Joachima Lelewela, wraz z którym (po upadku powstania listopadowego, w którym brał udział) wyemigrował z kraju. Za granicą pracował dla rządu francuskiego, najpierw w Persji, a potem jako urzędnik francuskiego ministerstwa spraw zagranicznych. Mieszkając we Francji, współpracował z książętami Czartoryskimi, najpierw Adamem Jerzym, a po jego śmierci z synem Władysławem.
Wojciech Kazimirski-Biberstein jako drugi po Otwinowskim przełożył na język polski dzieło Sadiego Gulistan i wydał go w roku 1876 w Paryżu pod tytułem Gulistan to jest ogród różany Sa'dego z Szyrazu (z oryg. perskiego przeł. W. z Bibersteina Kazimirski). Przekład ten ukazał się nakładem Biblioteki Kórnickiej. I tu rzecz ciekawa: przekład Kazimirskiego - chociaż młodszy - ukazał się drukiem jako pierwszy niż wcześniejsze tłumaczenie Otwinowskiego.
Wydawnictwo „Armoryka” zdecydowało, choć nie bez wahania, wznowić przekład Kazimirskiego, a nie Otwinowskiego, chyba dlatego, że ten pierwszy „ducha, klimat i melodię” ma bliższą perskiemu oryginałowi niż pisany piękną renesansową polszczyzną przekład drugi.
Zdecydowano się także jak najmniej ingerować w dawną pisownię i uwspółcześniono ją w niewielkim zakresie wyłącznie pod kątem ortograficznym, całą resztę, łącznie z interpunkcją, pozostawiając nienaruszoną, a to po to by zachować klimat i ducha tego pięknego przekładu.
Andrzej SarwaW IMIĘ BOGA MIŁOSIERNEGO, LITOŚCIWEGO!¹
Wdzięczność należy się Bogu (niech On będzie uszanowany i uczczony!) za to, że cześć Jemu oddawana jest środkiem zbliżenia się do Niego i, że w składanych Mu dziękach jest pomnożenie łask Jego. Każde tchnienie co do piersi zstępuje, życie przedłuża, a kiedy się z piersi wznosi, całe jestestwo nasze rozwesela; a zatem w każdym oddechu dwa dobrodziejstwa zawarte, a za każde dobrodziejstwo dziękczynienie jest należne.
Wiersz perski. Czyjeż dłonie i język na to się zdobędą,
By z winnych Mu dziękczynień uiścić się dało?
Czyńcie dzięki, rodzino Dawida! a jakże mało jest między sługami moimi – wielce wdzięcznych!
w. p. Otóż lepiej, że sługa za swe uchybienia,
Pójdzie przed tron Wszechwładcy przebaczenia błagać;
Bo jeśli nie, to, godnej Jego Majestatu,
Nikt na świecie nie zdoła złożyć Mu ofiary.
Deszcz Jego miłosierdzia bez granic, każdego dosięga, a stół nieskąpionych łask Jego, wszędzie zastawiony; On zasłony sromu sług swoich, za sprośną jaką winę, nie rozdziera; On chleba powszedniego, za naganne jakie przestępstwo, nie pozbawia.
w. p. O Wspaniały! Ty co z Twej tajemnej skarbnicy,
Żywisz ognia czcicieli, żywisz chrześcijanina,
Jakże kiedy przyjaciół zawiedziesz nadzieje?
Ty co na nieprzyjaciół względne rzucasz oko?
Pachołkowi swemu zefirowi zalecił, aby szmaragdowy kobierzec (na ziemi) rozesłał, a mamce-chmurze przykazał, córeczki-rośliny w kolebce ziemi pielęgnować; drzewom, jako noworoczny podarek zieloną szatę liścia na pierś rzucił²; a dziatwie-gałązkom, za przybyciem pory wiosennej, kołpaczek kwiecia na główki włożył. Sok trzciny, jego mocą, stał się wyśmienitym miodem, a pestka daktylowa, jego pieczołowitością, na niebotyczną palmę wyrosła.
w. p. Słońce, księżyc, wiatr i chmura i niebiosa w ruchu,
Byś ty kąsek chleba zyskał i gnuśnie go nie jadł;
Wszystko w pędzie jak szalone, rozkazom powolne,
Nie słusznie to, byś ty jeden rozkazów nie pełnił.
Stoi w przekazanych podaniem słowach tego, który jest naczelnikiem wszech jestestw, chlubą wszech stworzeń, miłosierdziem boskićm nad ludźmi, dopełnieniem obiegu czasów, w słowach Mohammeda Mustafy³ (Niech Go Bóg uwielbi i pozdrowi!).
w. arabski. On to jest pośrednikiem od ludzi u Boga,
Rozkazy jego pełnią i ludzie i dżynny⁴,
On to prorok szlachetny, nadobnego lica,
Okazały postawą, powabny uśmiechem,
A piętno Mu prorocze jaśnieje z oblicza.
w. p. Nie zna troski, mur Narodu, gdy ty jesteś mu podporą,
Ten się morskich fal nie lęka komu Noe jest sternikiem.
w. ar. Doskonałością szczytu dosięgnął⁵,
Ciemność rozproszył blaskiem piękności⁶;
Piękne są wszystkie jego przymioty,
Hołd Mu i jego nieście rodzinie!
Stoi, mówię, w słowach Proroka, że kiedy który z grzeszników w strapienie popadłych, ręce żalu za grzechy, z nadzieją wysłuchania, do tronu Wszechmocnego podniesie, Bóg z razu na niego ani spojrzy, a ów Go jeszcze błaga, i Bóg jeszcze się od niego odwróci, a ten Go znowu pokornie i z płaczem wzywa, Bóg na koniec tak rzeknie: «O Aniołowie moi! oto mnie wstyd ogarnął przed sługą moim, on bowiem krom mnie innego Pana nie ma. Otóż przebaczyłem mu», to jest «błagalnych jego modłów wysłuchałem i żądanie jego zaspokoiłem, bo mnie też już wstyd tylu modłów i płaczu sługi mojego.»
w. p. Patrzaj jaka jest dobroć i wspaniałość Pana:
Sługa winę popełnił a Pan się zawstydził!
Ci co u Ka'by⁷ Jego Majestatu bez ustanku przebywają, wyznają całą niedostateczność oddawanej Mu czci, i mówią: «My Cię nie czcimy czcią godną Ciebie»⁸, a ci co wdzięki Jego piękności opisują, jakby za obłąkanych uchodzą i mówią: «My Cię nie znamy jak Cię znać należy».
w. p. Jeśli kto żądać będzie bym mu Go opisał...
Cóż powie kto bez zmysłów o Tym co nieznany?
Kochający padają ofiarą kochanych,
Ich zabito; z zabitych głos się nie podniesie.
Jeden myślący człowiek z naszego grona⁹ głowę w zanadrze rozwagi był zanurzył i w oceanie widzeń się zatopił, a gdy z tego stanu osłupienia do siebie przyszedł, jeden z towarzyszy żartobliwie rzekł do niego: «Z tego ogrodu w którym oto teraz byłeś, jakiż cudowny podarek nam przyniosłeś?» A ów rzecze: «Moją myślą było do krzewu róży doszedłszy połę mojej sukni różami napełnić na podarek dla przyjaciół, ale kiedym tam przyszedł, woń róży tak mnie upoiła, że poła szaty z rąk mi się wymknęła».¹⁰
w. p. Ptaszku ranny, milczenia ucz się od motyla:
On zgorzał, duszę oddał, a głosu nie wydał.¹¹
Próżno się chełpią wiedzą ci co jej nie mają,
Bo od tych co ją mieli żadna wieść nie doszła.
O ty, wyższy nad pomysł, domysł, wyobraźnię,
Nad to co mówią, cośmy czytali, słyszeli! —
Zamknięte posiedzenie, życie kresu doszło,
A my jeszcze u wstępu tylko twoich pochwał.POCHWAŁA MONARCHY ISLAMU.
(Niech Bóg jego panowanie uwieczni!)
Że pochwały Sa'dego są w ustach ludu, że sława jego stylu po całej przestrzeni ziemi się rozeszła, że słodkie trzcinki jego opowiadań wszędzie jak cukier chrąpają, że karteczki jego pism jak królewskie ceduły obnoszą¹², tego nie można przypisywać wytworności jego talentu i jego wyższości, ale jedynie temu, że Władca świata, biegun okręgu tej epoki, namiestnik Salomona¹³, orędownik prawowiernych, Szahenszah poważany, Wielki Atabek¹⁴ Mozaffer-ud-dyn Abubekr syn Sa'da, syna Zengiego, cień Boga na Jego ziemi (O Panie bądź nim zadowolony i jego zadowolnij), okiem łaski na Sa'dego spojrzał, że go sowitymi pochwałami obsypał i szczerą ku niemu skłonność okazał. Stąd też, istotnie, wszyscy, tak między wyższymi jak i między ludem, wielką ku niemu miłość powzięli, albowiem jak mawia Arabowie: «Ludy idą za religią swoich królów».
w. p. Odkąd na mnie biednego względnym patrzysz okiem,
Słynniejszymi od słońca stają się me dzieła,
A chociaż w twoim słudze same tylko wady,
Gdy ją Sułtan pochwali, wada jest zaletą.
w. p. Pachnąca glinka, dnia jednego, w łaźni¹⁵,
Z rąk miłych w moje dostała się ręce;
Cóż jesteś, rzekłem, czyś piżmo czy ambra,
Żem tak upojon czarowną twą wonią?
Ja, rzecze, byłam tylko podłą glinką,
Lecz czas niejaki bawiłam przy róży,
Cnota sąsiadki i na mnie spłynęła,
Ale w istocie jestem zawsze glinką.
O Boże! daj mu dla dobra Muzułmanów długie życie, w dwójnasób nagrodź mu jego dobrodziejstwa i dobre uczynki, wywyższaj stopnie jego przyjaciół i jego rządców, a nawiedź jego nieprzyjaciół i nienawistnych mu ludzi kaźniami zapowiedzianymi w wierszach Alkoranu! «O Boże daj bezpieczeństwo jego krainie i miej w Twej straży jego potomstwo».
w. ar. Świat ten przezeń szczęśliwy (wieczne jemu szczęście!)
Niechże Pan go wspomaga sztandarem zwycięstwa!
Niech wzrasta i ta płonka której on korzeniem¹⁶,
Wszak hojność płodów ziemi jest z dobrego ziarna.
Niechże też Bóg najwyższy, przenajświętszy, świętą krainę Szyrazu, powagą zawiadowców sprawiedliwych i pieczą mężów uczonych a cnotliwych, aż do dnia zmartwychwstania w całości i bezpieczeństwie zachowuje!
w. p. Wieszli, w dalekich krainach wygnania,
Dlaczegom lata tak długie przepędził?
Jam kraj porzucił przed sromem Turczyna;
Bom świat widział zmieszany jak włosy murzyna,
Wszyscy to byli wprawdzie synowie Adama,
Lecz jak wilki krwi chciwe z ostrymi pazury.
Tu w mieście, ludzie dobrzy, mili jak anioły,
Tam po kraju żołnierstwo, jakby lwy bojowe.
Gdym wrócił, kraj ten cały znalazłem w pokoju:
Lamparty porzuciły lamparcie nałogi.
Tak było za dni owych, za dni, którem widział,
Świat cały pełen wzburzeń, trwogi i ucisku,
A tak teraz gdy włada Sułtan sprawiedliwy,
Atabek Abubeker¹⁷, syn Sa'da Zengiego.
w. p. Kraj Farsu¹⁸ się nie trwoży przygodami losu,
Gdy ty Panie, cień Boski, głowę mu osłaniasz.
Dziś na ziemskiej przestrzeni nikt nam nie pokaże
Szczęśliwszego zacisza od progu twych gmachów;
Twoja rzecz nieszczęśliwych kłopotać się losem,
Nasza dzięki nieść Bogu, boska słać nagrody.
Ziemię Farsu strzeż Boże od wichrów nierządu,
Póki ziemia i wichry panują na świecie!