- W empik go
Gyubal Wahazar - ebook
Gyubal Wahazar - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 213 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Poczekalnia przy audiencjonalnej sali w pałacu Wahazara. Drzwi wprost i na lewo. Czarne ściany. Okien nie
ma. Czerwony deseń: jedna linia nieregularnych zygzaków zakończonych na szpicach żółtymi płomieniami. Dwie
żółte kolumny w czerwone spiralne pasy. W kącie przy lewych drzwiach stolik z olbrzymim błękitnym syfonem z
sodową wodą i szklanką. Obok na wieszadle na ścianie wprost wisi szynel wojskowy koloru bordo ze złotymi
galonami i złotym szamerowaniem. Krzeseł nie ma zupełnie. Prawą ścianę stanowi olbrzymia oszklona szafa
biblioteczna. Na prawo od drzwi, wprost, wisi olbrzymi, kubistyczny, ale mimo to bardzo podobny portret
Wahazara. Na ziemi czarny dywan z czerwonym środkiem, z żółtą promienistą gwiazdą. Tłum ludzi z prośbami
skupiony koło drzwi wprost. Pojedyncze osoby przechodzą to tu, to tam w zdenerwowaniu. Wszyscy trzymają
ogromne, zapisane z jednej strony arkusze papieru, które z odwrotnej strony wyglądają zupełnie tak jak dywan:
czarne z czerwonym środkiem i żółtą gwiazdą. Jedna lampa u góry. Dwie palą się, zwrócone ku sobie
reflektorami, na dwóch kolumnach. Drzwi na lewo wypoduszkowane jaskrawoczerwonymi piernatami. Nad
drzwiami olbrzymi, purpurowy wypchany ptak z niebieskim łańcuchem w dziobie. W tłumie: Donna Scabrosa ze
Świntusią, Donna Lubrica z Przyjemniaczkiem, Fletrycy Dymont, Lidia, Jabuchna, O. Pungenty z dwoma
Pneumatykami Bosymi, Robotnicy, Panowie w cylindrach, Baby i eleganckie Damy, Dandysi i Dandyski.
Scabrosa w jasnobłękitnej, Lubrica w zielonej sukni. Fletrycy – beret na głowie, gumowy jasnoszarozielony
płaszcz, białe rękawiczki. Świntusia ubrana biało z różowymi wstążkami. Jabuchna we fioletowej zniszczonej
sukni i zielonoseledynowej chustce. Przyjemniaczek ubrany ciemnobłękitno. Lidia w grubej żałobie. Wszyscy
szepczą, potem rozmawiają coraz głośniej; wreszcie zaczynają się pojedyncze krzyki.
I PAN W CYLINDRZE patrząc na zegarek
Jest trzecia w nocy. Proponuję, żebyśmy po prostu poszli sobie.
DANDYSKA w sukni pomarańczowej
To są niemożliwe rzeczy! Sześć godzin czekam tu stojąc.
I BABA szara chustka, łachmany
Tu chodzi o zupełne odwartościowanie wszelkiej oceny faktów. Ja wytrzymam.
II PAN W CYLINDRZE
Proszę mi nie zawracać głowy oceną faktów.
I DAMA czarno ubrana
Nie mamy na to żadnych kryteriów.
II BABA czerwona chustka, łachmany
Tak. W państwie sześciowymiarowego kontinuum wszelkie kryteria są rzeczą w istocie zbyt banalną.
DANDYS rozcierając kolana
Och! jakże mnie boli!
ŚWINTUSIA
Posmaruj sobie olejkiem kamforowym.
SCABROSA
Cicho, dziecinko! Do rozpaczy doprowadza mnie ta mała swoją wytrzymałością.
II DAMA ubrana czerwono, pada na kolana zwrócona twarzą ku drzwiom na lewo
Tam jest ON! Nasz władca! Jedyny pan wszystkich żywiołów i bezkresnych pól ogólnej grawitacji!
II BABA
Wariatka! Ona myśli, że nikt z nas nie zna teorii Einsteina. Teraz już w szkole średniej uczą bezwzględnego rachunku różniczkowego.
I BABA
Niech żyje Gauss! Niech żyją ogólne spółrzędne! Wszyscy wiemy już, co to są tensory!!!
II DAMA bijąc pokłony przed drzwiami
Chciałabym się zaczekać na śmierć! Myślę, że lecę z nieskończoną szybkością w otchłań absolutnej pewności. Każda sekunda jest nieskończonością.
I PAN W CYLINDRZE
A ja mam dosyć! Chodźmy wszyscy do jego gabinetu i powiedzmy mu, że nie wytrzymamy.
DANDYSKA gdacząco
Tak, tak, tak. Idźmy.
Idzie ku drzwiom. II Dama łapie ją za nogę.
II DAMA śmiejąc się histerycznie
Nie idźcie tam! Słyszycie? Gniewa się nasz władca, nasz okrutny bożek.
Wszyscy nasłuchują. Zza drzwi na lewo słychać grzmotliwe bełkotania Wahazara i jęki
męskie.
I PAN W CYLINDRZE
A! To po prostu jest świństwo! Ja nie mogę.
FLETRYCY podchodząc do niego
Ile czasu książę już czeka?
I PAN W CYLINDRZE
Pięć godzin! To nie do zniesienia!
Mnie swój papier i ciska o ziemię. Fletrycy wybucha śmiechem.
FLETRYCY
Cha, cha, on myśli, że on czeka! Czy książę wie, ile czasu ja czekam? Trzy miesią-ce! Trzy – po sześć godzin dziennie. Chodzi mi o wystawienie moich dramatów.
GŁOSY
Tak! Tak! I my także! Ja czekam czterdzieści pięć dni! Ja dwa tygodnie!
II DAMA ciągle na kolanach, przekrzykując innych
Ja się zaczekam! Wnętrzności mi puchną od czekania! Tak wszystko się we mnie wypina i czeka, bez końca czeka. W piekle nie ma żadnych mąk. Tam tylko czekają. Piekło jest jedną wielką poczekalnią.
GŁOSY
Idziemy! Ja już nie mogę! Walić we drzwi! Idźmy!
Tłum kotłuje się na miejscu. Rozpychając tłum wchodzi przez drzwi środkowe Gnumben. Ci,
którzy go zobaczyli, cichną. Robi się zupełna cisza. Gnumben przechodzi przez salę, patrząc
na wszystkich jadowicie i badawczo.
I PAN W CYLINDRZE do Gnumbena
Panie kapitanie, tu jedna pani zwariowała od czekania. ( wskazuje na II Damę, która nie przestaje bić
pokłonów) Tak nie można. To jest…
GNUMBEN zimno
Milczeć!
I Pan milknie. Wszyscy rozstępują się w milczeniu przed wychodzącym Gnumbenem.
Gnumben exit. I Pan podnosi swój zmięty papier i starannie go rozprostowuje na lędźwiach,
klnąc cicho.
II DAMA wskazując na szynel wiszący koło stolika
Patrzcie! Tam jest symbol jego władzy. Czysta Forma jego potęgi, czekająca, aby się rozprężyć w rozkosznych ruchach jego straszliwego ciała!
I PAN W CYLINDRZE prasując papier
A, kanalie! A, cholera! A, psiakrew! A, żeby to morowa zaraza!
FLETRYCY do 7 Pana
Uspokój się, książę. To jest pyszny kawał. Ja trzymam się przez to, że patrzę na wszystko jak na kawałek fantastycznej powieści.
I BABA
Tak, żyjąc tak jak my, można nie czytać zupełnie wagonowych romansów. Życie samo jest…
Roztwierają się drzwi na lewo i, kopnięty z całej siły, wylatuje z nich Mikołaj Kwibuzda, w
ubraniu zawalanym mąką, z ogromnym workiem w rękach. Wywala się obok II Damy na
worek, który pęka. Mąka rozsypuje się. Drzwi przez chwilę otwarte. Wszyscy zdrętwieli z
przerażenia, patrzą na lewo. Panowie zdjęli cylindry, Fletrycy zdjął beret.
II DAMA
To on, nasz jedyny – bożek wiecznego oczekiwania. Przyjdź! Niech się spełni ofiara męki!!!