Habsburgowie - ebook
Habsburgowie - ebook
Habsburgowie zaliczali się do najważniejszych dynastii Europy, byli pierwszymi władcami, których posiadłości obejmowały cały świat. Osiągnęli wielkość dzięki szczęściu i sile. Rządzili nieprzerwanie Świętym Cesarstwem Rzymskim po 1273 roku i niemal bez przerwy od 1438 aż do upadku cesarstwa w 1806 roku.
Wczesne dzieje rodu przypominają dreszczowce, w których fakty mieszają się ze spekulacjami, sięgają bowiem V wieku naszej ery i prowadzą przez tajemniczą alzacką rodzinę Etichonidów do francuskich Merowingów, których mitycznym protoplastą był Kwinotaur czyli byk z pięcioma rogami.
W XIII wieku Habsburgowie uzyskali znaczne obszary w Europie Środkowej, odpowiadające z grubsza terytorium dzisiejszej Austrii i Słowenii. Następnie, w okresie zaledwie pół wieku, poczynając od lat siedemdziesiątych XV wieku, posiadłości Habsburgów znacznie się powiększyły – aby objąć Niderlandy, Hiszpanię, Czechy, Węgry i większą część dzisiejszych Włoch. Najcenniejszą zdobyczą stanowiła Hiszpania, ponieważ wraz z nią przyszedł Nowy Świat i przedsięwzięcia kolonialne obejmujące Ocean Spokojny i Azję. Posiadłości Habsburgów były pierwszym imperium, nad którym nigdy nie zachodziło słońce.
Kategoria: | Biografie |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-11-16638-7 |
Rozmiar pliku: | 6,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wprowadzenie
Biblioteka Cesarska
Hofburg był pałacem zimowym Habsburgów, a obecnie jest jedną z głównych atrakcji turystycznych Wiednia. Dorożki wiozą zwiedzających pod jego łukami, a następnie – przez wąskie uliczki sąsiedniego starego miasta. Tłumy przeciskają się alejkami, nierzadko nie zważając nawet na ruch uliczny, gdy zobaczą białe nosy lipicańskich koni w stajniach. Poza krytym zielonym dachem skrzydłem św. Michała, wybudowanym w XIX wieku, wnętrze pałacu nie wygląda szczególnie imponująco, gdyż składają się na nie kolejne dziedzińce, wykorzystywane obecnie jako parkingi, z otaczającymi je fasadami w przytłumionym barokowym stylu.
Hofburg, dawna rezydencja cesarska w Wiedniu. Źródło: Shutterstock/hans engbers.
Przynajmniej dzisiaj Hofburg jest dobrze utrzymany. Fotografie i przezrocza sprzed 1918 roku, kiedy nadal był on „pałacem użytkowym”, ukazują odpadające tynki, popękane ściany i rozbite okna. Przez większą część swojej historii Hofburg był placem budowy. Kolejni cesarze dodawali nowe skrzydła, burząc elementy utrudniające renowację, i wykorzystywali raczej kamień niż drewno. Aż do XVII wieku Hofburg miał też istotne znaczenie dla obrony miasta i przylegał do murów obronnych Wiednia. Turcy osmańscy po raz ostatni oblegli miasto w 1683 roku. Po ich klęsce habsburscy cesarze mogli wreszcie zacząć postrzegać Hofburg jako pałac i miejsce dworskich ceremonii, a nie ufortyfikowaną rezydencję.
W sercu Hofburga znajduje się tak zwany Stary Zamek (Alte Burg). Podczas rekonstrukcji pałacu w XVII i na początku XVIII wieku został on całkowicie zabudowany i dzisiaj widać bardzo niewiele śladów jego oryginalnej bryły. Wzniesiony w pierwszej połowie XIII wieku Stary Zamek był masywnym kamiennym bastionem o dużej powierzchni z czterema wieżami, z których każdą pokrywał spadzisty dach ozdobiony zwieńczeniami. Mimo rozmiarów wnętrze Starego Zamku było posępne. Goście skarżyli się na wewnętrzny dziedziniec, niedostatecznie szeroki, aby wóz mógł zawrócić, ciasne komnaty, zatęchłe klatki schodowe i brak gobelinów na ścianach. Ale celem obiektu nie było olśniewanie przepychem wnętrz. Miał on groźnie górować nad miastem i najbliższą okolicą, dając świadectwo potęgi¹.
Stary Zamek stał się pierwszą wizytówką Habsburgów. Początkowo była to dynastia środkowoeuropejska, a ich ziemię rodową stanowiła Austria. Natomiast w XVI i XVII wieku byli również władcami Hiszpanii i posiadłości hiszpańskich w Niderlandach, we Włoszech i w Nowym Świecie. Choć pod względem militarnym przestarzały, wzór Starego Zamku był powielany w wielkich rezydencjach, które Habsburgowie albo zamawiali, albo odbudowywali w Hiszpanii – w Toledo i Madrycie – i został przewieziony do obu Ameryk. W Meksyku blokhauz z czterema wieżami był oznaką władzy sprawowanej przez pierwszych królewskich gubernatorów – ludzie podlejsi musieli się zadowolić dwiema wieżami. W Świętym Cesarstwie Rzymskim, którym Habsburgowie rządzili jako cesarze, a które zajmowało w przybliżeniu obszar dzisiejszej Austrii, Niemiec i Republiki Czeskiej, ambitni książęta także budowali czterowieżowe warownie, aby demonstrować w ten sposób własny prestiż².
Habsburgowie byli pierwszymi władcami, których posiadłości obejmowały cały świat, i osiągnęli wielkość dzięki szczęściu i sile. W XVI wieku czterowieżowa warownia była oznaką ich fizycznego panowania nad częścią Europy i, reprodukowana za oceanem, świadectwem globalnej dominacji. Był to natomiast tylko jeden z symboli, którymi posługiwali się Habsburgowie, ponieważ postrzegali oni swoją potęgę zarówno jako coś, do czego byli predestynowani, jak i część boskiego porządku, zgodnie z którym urządzony został świat. Wymagało to subtelniejszej symboliki niż groźba zawarta w kamieniu.
Przebudowa Hofburga na początku XVIII wieku, podczas której zniknął ostatecznie z horyzontu Stary Zamek, obejmowała wzniesienie Biblioteki Dworskiej (Hofbibliothek). Wcześniej cesarski księgozbiór znajdował się w opuszczonym opactwie w Wiedniu, w skrzydle prywatnego pałacu i drewnianym budynku w cieniu Starego Zamku (przy dzisiejszym Josefsplatz). Bibliotekarze skarżyli się na wilgoć, kurz z ulicy, niedostateczne oświetlenie i niebezpieczeństwo pożaru. Ale dopiero za długiego panowania Karola VI (1711–1740) Biblioteka Cesarska znalazła stałą siedzibę w miejscu znajdującym się bezpośrednio na południe od niegdysiejszego Starego Zamku³.
Nowy budynek biblioteki powstał w latach dwudziestych XVIII wieku i dzisiaj wygląda mniej więcej tak, jak chciał cesarz Karol VI. Około 200 tysięcy ksiąg i rękopisów spoczęło na półkach w jednej sali mającej 75 metrów długości. Do tego czasu zbiór obejmował dzieła z zakresu teologii, historii Kościoła, prawa, filozofii, fizyki i matematyki oraz mnóstwo rękopisów w języku greckim, łacińskim, syryjskim, aramejskim i koptyjskim. Karol otworzył swoją bibliotekę dla uczonych, chociaż musieli oni starać się o pozwolenie, a godziny odwiedzin ograniczały się do poranków. W zamian za ten akt szczodrobliwości cesarz nałożył podatek na gazety. Wprowadzony z początku tymczasowo, aby pokryć koszty budowy, stał się wkrótce podatkiem stałym przeznaczonym rzekomo na przyszłe nabytki. Od drukarzy wymagano też, aby przekazywali bibliotece egzemplarze wszystkich książek, które składali. Ponieważ jednak wielu z nich parało się również pornografią, od tego obowiązku często się uchylano⁴.
Pośrodku biblioteki stoi naturalnej wielkości marmurowy posąg Karola VI przedstawionego jako Herkules Musagetes (Herkules przewodnik Muz). Sklepienie ukazuje apoteozę cesarza, czyli wyniesienie do nieba, i sławi jego osiągnięcia alegorycznymi postaciami. W odróżnieniu od wizerunku George’a Washingtona, którego apoteoza jest ukazana w rotundzie amerykańskiego gmachu Kapitolu, ze sklepienia nie spogląda na nas sam Karol. Cesarz nadal żył, kiedy artysta rozpoczął swoją pracę, i nie dostąpił jeszcze niebiańskiej chwały. Czeka na niego natomiast szybująca postać trzymająca wieniec laurowy, co nie pozostawia żadnych wątpliwości, że pod koniec życia Karol znajdzie się w towarzystwie aniołów i zasiądzie pośród nich w niebie.
Do marmurowego posągu Karola VI dołączyło jeszcze 16 – przedstawiających habsburskich cesarzy, królów i arcyksiążąt, poczynając od trzynastowiecznego króla Rudolfa, a kończąc na Karolu II, królu Hiszpanii, który zmarł w 1700 roku. Marmurowe posągi są bardzo kosztowne, większość zabrano więc z magazynów i ogrodów Hofburga. Z czasem dodano lub podmieniono posągi z innych cesarskich pałaców. Najwcześniejszy historyk Biblioteki Cesarskiej oceniał pierwotny wybór krytycznie, ponieważ uważał, że zbyt wiele z 16 posągów nawiązuje do habsburskich władców, którzy nie przejawiali nadmiernego zainteresowania studiami i nauką. Najwyraźniej wyobrażał sobie, że biblioteka powinna mieć coś wspólnego z książkami i wiedzą. Ale to była Biblioteka Dworska i jej cel był inny: miała głosić przesłanie o Habsburgach i ich miejscu w boskim porządku wszechświata⁵.
Cały wystrój biblioteki, w tym sklepienie, malowidła ścienne i umeblowanie, mówi o wielkości Habsburgów i ich nieograniczonej potędze. W związku z tym cztery wielkie globusy Ziemi i nieba, które stoją pod centralna kopułą, są metaforami zasięgu habsburskich ambicji. Po bokach wszystkich półek z książkami wznoszą się podwójne filary, a motyw ten jest widoczny w całej konstrukcji biblioteki, zwłaszcza w złoconych kolumnach z białego marmuru w każdym końcu sali, jak również na zewnętrznej fasadzie. Symbolizują one Słupy Herkulesa i habsburską dewizę „Wciąż dalej”, a zatem panowanie, którego nie ogranicza geografia fizyczna. Wyżej, na fresku apoteozy, przedstawione zostały unoszące się trzy klasyczne boginie trzymające sztandar z napisem AEIOU. Ten akrostych może mieć wiele znaczeń – uczeni sugerowali, że da się przedstawić nawet 300 rozwiązań i kombinacji – natomiast wszystkie wskazują na wielkość austriackich Habsburgów, dlatego najczęściej odczytuje się go jako „Austria ma rządzić całym światem” (łac. _Austria Est Imperare Orbi Universae_, niem. _Alles Erdreich Ist Österreich Untertan_)⁶.
Nie była to jednak wizja światowej dominacji zakorzeniona w sprawowaniu władzy politycznej i przemocy fizycznej. Karol ukazany jest w swojej bibliotece jako patron nauki i sztuki, a nie wojownik nastawiony na podbój. Apoteoza sławi cnoty cesarza – jego wspaniałomyślność, sławę, splendor i niezłomność. Aluzją do jego orężnych zwycięstw jest trójgłowy pies Cerber, przygnieciony stopami Herkulesa, poza tym jednak militarne dokonania władcy zostały pominięte. Karol chciał być sławiony przede wszystkim jako orędownik pokoju i opiekun nauki. _Trompe l’oeil_ pod rotundą ukazuje realistyczne postaci podczas rozmowy, a każda kiść reprezentuje gałąź wiedzy, której Karol dał życie – anatomię, archeologię, botanikę, hydraulikę, heraldykę, numizmatykę, a nawet gnomonologię, czyli sztukę konstruowania zegarów słonecznych.
Ten sam historyk, który wyobrażał sobie, że biblioteka to tylko książki, uznał również rotundę i freski za jej alegorię. Może tak być, lecz tego typu środki artystycznego wyrazu w epoce baroku zawierały często kilka ukrytych przesłań. Z posągami habsburskich cesarzy i wodzów, powtarzającymi się podwójnymi filarami i pomysłowo umieszczonymi globusami biblioteka i jej wyposażenie są również alegorią nieograniczonego i ponadczasowego panowania dynastii habsburskiej. Ale – zgodnie z przesłaniem zawartym na freskach – świat, do którego dąży dynastia, nie ogranicza się jedynie do Ziemi, lecz obejmuje także transcendentny wymiar wiedzy i działalność naukową. Podobnie jak akrostych AEIOU żadne pojedyncze wyjaśnienie nie oddaje złożoności habsburskiej misji ani nie wyczerpuje jej możliwości⁷.
Wyobrażenie Habsburgów o ich roli w świecie kształtowało się stopniowo, a różne epizody w historii dynastii rodziły nowe aspiracje, z których wszystkie zostały wplecione w jeden wątek założeń ideologicznych. Początkowo był on postrzegany w kategoriach religijnych. W XIII wieku król Rudolf z Habsburga (panujący w latach 1273–1291) był znany jako łupieżca kościołów i profanator klasztorów, natomiast już dwa albo trzy dziesięciolecia po jego śmierci zaczęła krążyć legenda, że pewnego dnia Rudolf natknął się na księdza spieszącego z sakramentem świętym (eucharystią) do chorego i oddał mu swojego konia. Ta opowieść była powtarzana i upiększana w ciągu następnych stuleci, tak że w zamian za konia Rudolf otrzymał ziemską koronę, a podczas koronacji dostąpił mistycznego namaszczenia eucharystycznym chlebem i winem. Wykorzystywano także wersety biblijne, aby pokazać, że w zamian za pomoc w dostarczeniu hostii potomkowie Rudolfa sami byli umacniani przez eucharystię zgodnie z boskim planem wyłożonym w Starym Testamencie⁸.
Cześć dla hostii stanowiła samo serce religijności dynastii habsburskiej, przejawiając się w procesjach, pielgrzymkach i świętach kościelnych. Każdy ksiądz napotkany przez Habsburga mógł liczyć na to, że otrzyma konia albo powóz. Podczas sporów religijnych w XVI i XVII wieku znaczenie i ważność eucharystii były kwestionowane przez protestantów. Przesadny szacunek dla hostii okazywany przez kolejnych habsburskich władców stanowił symbol ich oddania Kościołowi katolickiemu i nieustającej służby jako boskich narzędzi na ziemi. Nawet w ostatnich latach imperium habsburskiego związek dynastii z eucharystią nadal się utrzymywał, przypominany nie tylko w obrzędach religijnych, lecz także w kontekstach bardziej przyziemnych. Poproszony w 1912 roku o trofeum dla szwajcarskiego klubu strzeleckiego cesarz Franciszek Józef posłał figurkę Rudolfa zsiadającego z konia, aby wyprawić księdza w drogę⁹.
Habsburgowie rządzili nieprzerwanie Świętym Cesarstwem Rzymskim po 1273 roku i niemal bez przerwy od 1438 aż do upadku cesarstwa w 1806 roku. Święte Cesarstwo Rzymskie zostało ustanowione przez Karola Wielkiego w 800 roku naszej ery, lecz było uważane za kontynuację cesarstwa rzymskiego ze starożytności klasycznej. Początkowo nazywano je po prostu Cesarstwem Rzymskim, przymiotnik „Święte” został dodany w XIII wieku, ale nigdy nie był konsekwentnie używany. Święte Cesarstwo Rzymskie zostało odtworzone w X wieku jako imperium przede wszystkim niemieckie, ale to nie umniejszało prestiżu związanego z tytułem cesarskim. Władca nadal miał być postrzegany jako bezpośredni następca starożytnych imperatorów rzymskich, będąc swego rodzaju odpowiednikiem papieża w Rzymie, i posiadał autorytet, który wywyższał go ponad wszystkich innych monarchów. Średniowieczne proroctwa, które zapowiadały zbliżającą się walkę pomiędzy aniołami a uczniem diabła, Antychrystem, i głosiły, że „ostatni cesarz” zapoczątkuje tysiąclecie pobożnych rządów, dodawały blasku godności cesarskiej. Na tym opierali się Habsburgowie, uwypuklając swoją rolę w nadchodzącej apokalipsie. Cesarz Maksymilian I (panujący jako król w latach 1486–1508 i jako cesarz od 1508 do 1519 roku), zamawiając swój portret, polecił, aby nadano mu rzekome rysy ostatniego cesarza, który zgodnie z przepowiedniami powinien mieć „wyniosłe czoło, wysokie brwi, szerokie oczy i orli nos”¹⁰.
Od ostatniego cesarza oczekiwano, że nie tylko zmierzy się z Antychrystem, lecz również pokona Turków, wyzwoli Istambuł (Konstantynopol) spod ich jarzma i uwolni święte miasto (Jerozolimę) od muzułmańskich rządów. Kolejni cesarze głosili swoje zaangażowanie w krucjatę przeciwko niewiernym, dzięki czemu mogliby nie tylko spełnić proroctwo, lecz także zademonstrować swój prymat w świecie chrześcijańskim i oddanie ideałom rycerskości. W habsburskiej wyobraźni do wojny przeciwko niewiernym dołączyła w XVI wieku walka z herezją. Kolejni habsburscy cesarze i władcy przeciwstawiali się szerzeniu doktryn protestanckich, które podważały autorytet Kościoła katolickiego. W ceremoniale religijnym Habsburgów hiszpańskich misję oczyszczania wiary wyznaczało w takim samym stopniu aranżowane z teatralną oprawą palenie heretyków, jak i ostentacyjne oddanie eucharystii.
W ramach ogólnego odrodzenia nauki i sztuki, znanego jako renesans, nasiliło się w XV i XVI wieku zainteresowanie tekstami klasycznymi. Renesansowi znawcy literatury, czyli humaniści, szukali inspiracji i wskazówek w starożytnym Rzymie. Wielu zapożyczyło z rzymskiej starożytności wiarę w hierarchicznie ustanowiony porządek pod egidą cesarza, którego zadaniem było rozstrzyganie sporów pomiędzy władcami i zaprowadzenie rządów pokoju. Humaniści często postrzegali Habsburgów jako wyjątkowo przysposobionych dzięki godności cesarza do przywrócenia porządku i harmonii. Mówili zatem o „imperium światowym” i „monarchii uniwersalnej” pod przewodnictwem habsburskich władców i przekształcali klasyczne eposy, żeby przedstawić habsburskich cesarzy na podobieństwo rzymskich. Aby wzmocnić swoje przesłanie, włączali też wymyślne przemowy klasycznych bogów, nawiązujące do habsburskiego przeznaczenia i opisujące, jak ci władcy zostali obdarowani tarczami, które zdobiły mapy całego znanego świata¹¹.
Erazm z Rotterdamu, największy renesansowy humanista, nie tracił czasu na takie erudycyjne nonsensy. Wygłosiwszy spostrzeżenie, że „trzeba się urodzić albo królem, albo głupcem”, przepowiedział, że uniwersalny monarcha będzie najprawdopodobniej uniwersalnym tyranem – „wrogiem wszystkich, a wszyscy są jego wrogami”. Ale Habsburgowie stali się bliscy urzeczywistnienia „monarchii światowej”, której obawiał się Erazm. Godność cesarska była elekcyjna, a cesarza wybierali książęta Świętego Cesarstwa Rzymskiego w liczbie siedmiu. Poza tym jednak, że byli cesarzami rzymskimi, Habsburgowie rządzili prowincjami i terytoriami w obrębie cesarstwa na mocy prawa dziedziczenia jako swoimi prywatnymi posiadłościami w odróżnieniu od ziem, które podlegały im jako cesarzom. Początkowo te prywatne rodowe dobra znajdowały się nad Górnym Renem, ale w XIII wieku Habsburgowie uzyskali znaczne obszary w Europie Środkowej, odpowiadające w przybliżeniu terytorium dzisiejszej Austrii i Słowenii. Następnie, w okresie zaledwie pół wieku, poczynając od lat siedemdziesiątych XV stulecia, posiadłości Habsburgów znacznie się powiększyły – obejmowały Niderlandy, Hiszpanię, Czechy, Węgry i większą część dzisiejszych Włoch. Węgry, które były niezależnym królestwem i, w odróżnieniu od Czech, nie wchodziły w skład Świętego Cesarstwa Rzymskiego, rozszerzyły habsburskie panowanie 700 kilometrów na wschód, aż po dzisiejszą Ukrainę. Ale jeszcze cenniejszą zdobycz stanowiła Hiszpania, ponieważ wraz z nią przyszedł Nowy Świat i przedsięwzięcia kolonialne obejmujące Ocean Spokojny i Azję. Posiadłości Habsburgów były pierwszym imperium, nad którym nigdy nie zachodziło słońce¹².
Oficjalny tytuł cesarza Karola V z 1521 roku świadczy o zasięgu habsburskiego panowania:
Karol, z Bożej łaski uświęcony i wybrany Święty Cesarz Rzymski, po wieki pomnożyciel Imperium etc., król Niemiec, Kastylii, Aragonii, Leonu, Obojga Sycylii, Jerozolimy, Węgier, Dalmacji, Chorwacji, Nawarry, Grenady, Toledo, Walencji, Galicji, Wysp Balearskich, Sewilli, Sardynii, Kordoby, Korsyki, Murcji, Jaén, Algabres, Algeciras, Gibraltaru i Wysp Kanaryjskich, król Zachodnich i Wschodnich Indii oraz innych wysp i lądu stałego Morza Oceanicznego, arcyksiążę Austrii, książę Burgundii, Lotaryngii, Brabancji, Styrii, Karyntii, Krainy, Limburga, Luksemburga, Geldrii, Wirtembergii, Kalabrii, Aten, Neopatrii etc., hrabia Flandrii, Habsburga, Tyrolu, Gorycji, Barcelony, Artois i Burgundii, hrabia Palatynatu Hainaut, Holandii, Zelandii, Ferrette, Kiburga, Namur, Rouissillon, Cerdagne i Zutphen, landgraf Alzacji, margrabia Oristano, Goceano i Świętego Cesarstwa Rzymskiego, książę Szwabii, Katalonii, Asturii etc., pan Fryzji, Marchii Windyjskiej, Pordenone, Biskajów, Moliny, Salin, Trypolisu i Mechelen etc.¹³
Lista stanowi gmatwaninę nazw i zawiera miejsca, które nie znajdowały się już lub nigdy nie były w posiadaniu Habsburgów (Jerozolima, Ateny itd.), lecz do których nadal mieli oni wątpliwe roszczenia. Niektóre dodano właśnie dlatego, że były sporne, lecz wiele innych pominięto, na co wskazują kolejne _et cetera_. Mimo to szczegółowe wyliczenie sugeruje cechę habsburskiego panowania, która miała się utrzymywać jeszcze w XIX i XX wieku. Poszczególne części nie zostały zunifikowane, lecz zachowały własne rządy, prawa, szlachtę, patrycjuszy i parlamenty, czyli sejmy – do tego stopnia, że były prawie niezależnymi krajami połączonymi jedynie osobą władcy. Zważywszy na odległości między poszczególnymi obszarami, rozbicie było w jakiejś mierze nieuchronne, ale stanowiło też świadomy akt polityki obliczonej na to, aby różne ludy pogodziły się z panowaniem nieobecnego władcy. Jak wyjaśnił pewien hiszpański jurysta Karolowi V (panującemu jako cesarz w latach 1519–1556), aby utrzymać lojalność swoich posiadłości, powinien on traktować je odrębnie, „jakby król, który spaja je w jedną całość, był tylko królem każdej z nich”¹⁴.
Habsburgowie przyjęli szeroką, wszechogarniającą wizję świata zjednoczonego pod eterycznym panowaniem jednego władcy, oddanego służbie religii, pokoju między chrześcijanami i wojny z niewiernymi. Jednak nigdy nie przekształciło się to w program polityczny, nawet na obszarach, którymi Habsburgowie rządzili. Wszystkie monarchie początkowo funkcjonowały jako państwa mieszane, złożone z odrębnych terytoriów, które następnie zostały spojone i ujednolicone. Nawet państwa zbudowane z kilku królestw miały skłonność z czasem stawać się bardziej metropolitalne, z zachowaniem odmienności poszczególnych części składowych, zacierającej się stopniowo aż do całkowitej utraty niezależnego charakteru. Habsburgowie nigdy tego nie osiągnęli – a w istocie, z wyjątkiem krótkich interludiów, nigdy nawet nie próbowali do tego dążyć. Mimo częściowej unifikacji aparatu administracyjnego i legislacyjnego w XVIII i XIX wieku ich posiadłościami nadal rządzono tak, jakby władca był tylko panem każdej z nich z osobna, a nie supermonarchą o nieograniczonej władzy. Podczas gdy osiemnastowieczny władca francuski był nazywany po prostu „królem Francji i Nawarry” i nie tytułował się księciem Akwitanii i Bretanii, hrabią Tuluzy, księciem Normandii itp., aż do XX wieku habsburska tytulatura cesarska wyliczała każdą część całości jako odrębną jednostkę.
Historycy, pisząc z perspektywy czasu, wiedzą, że przyszłość miała należeć do scentralizowanych państw narodowych, natomiast polityczne konglomeraty oparte na zasadach decentralizacji i odmienności musiały być skazane na porażkę. „Rozchwiane”, „anachroniczne” i „przypadkowe” to określenia, które stosują najczęściej, aby opisać Habsburgów i ich imperium. Jednak nie wolno osądzać tej dynastii w tak prosty sposób. Ich wizja była utkana z wielu nici, które wybiegały poza terytorium i groźne kamienne bastiony. Była, o czym świadczy biblioteka Karola VI, zakorzeniona w uzupełniających się ideałach i aspiracjach – w historii i dziedzictwie, w Rzymie cesarzy i Rzymie wiary katolickiej, w łaskawym panowaniu i dążeniu do wiedzy, niezmienności i niebiańskiej chwały.
Wdzierała się w to oczywiście polityka, zaciemniając mistykę monarchii habsburskiej i często ukazując jej przejawy jako zbędne lub banalne. Ale z wizji coś pozostało, nawet gdy nieco ponad 100 lat temu Habsburgowie wkroczyli w ostatnie dekady swoich rządów. Celem niniejszej książki jest wyjaśnienie fenomenu ich imperium, ideałów, do których dążyli, jak również celów, zamierzeń i porażek. Przez pół tysiąclecia, od XV do XX wieku, Habsburgowie zaliczali się do najważniejszych dynastii Europy, a przez kilka stuleci ich panowanie rozszerzało się, obejmując z czasem również Nowy Świat i czyniąc ich imperium pierwszym przedsięwzięciem globalnym. To, co składa się na dalszy ciąg książki, jest po części ich historią, ale również refleksją nad tym, co oznaczało dla Habsburga rządzenie światem.Na początku ubiegłego stulecia niezwykle skrupulatny badacz postawił sobie za zadanie ustalenie rodowodu arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, który był wówczas dziedzicem cesarza Franciszka Józefa. Genealogia, którą zestawił, obejmowała 33 tablice i wyliczała ponad cztery tysiące przodków Franciszka Ferdynanda, sięgając wstecz do XVI stulecia. Z racji małżeństw w obrębie rodziny wiele postaci nakładało się jednak na siebie i badacz odnalazł tylko 1500 osób, ponieważ wielu mężów było również kuzynami, a żony – wielokrotnymi siostrzenicami lub bratanicami. Tak więc Franciszek Ferdynand był spokrewniony z szesnastowiecznym cesarzem Ferdynandem I przez nieco ponad 100 odrębnych przodków, a z daleką kuzynką Ferdynanda – zapomnianą, lecz bardzo pobożną Renatą Lotaryńską – przez 25¹⁵.
Dedykując swoją pracę Franciszkowi Ferdynandowi, badacz zatuszował zakres habsburskich małżeństw w obrębie rodziny, demonstrując statystycznie, że wszystkie panujące rody Europy były w przeszłości tak samo kazirodcze. Przeprosił również, że nie zdołał w swoich badaniach zabrnąć dalej w średniowiecze. Gdyby jednak postarał się prześledzić pochodzenie arcyksięcia do XII wieku, musiałby dopisać imiona kilkuset tysięcy przodków, ponieważ z każdym pokoleniem wstecz podwaja się liczba antenatów. Mimo to pod pewnymi względami zadanie badacza stawałoby się wówczas łatwiejsze, ponieważ świadectw pisanych jest z tego okresu coraz mniej, mnożą się zaś białe plamy. Przodków Habsburgów z X wieku nie można odnaleźć zbyt wielu, wymienia się zaledwie kilka tajemniczych postaci.
Książki o wczesnej historii Habsburgów czyta się jak dreszczowce, ze spekulacjami, że ślady ich rodowodu sięgają V wieku naszej ery i prowadzą przez tajemniczą alzacką rodzinę Etichonidów do francuskich Merowingów, których mitycznym protoplastą był Kwinotaur, czyli byk z pięcioma rogami. W rzeczywistości najwcześniejszych przedstawicieli rodu Habsburgów można odnaleźć dopiero w drugiej połowie X wieku, kiedy mieszkali w rejonie Górnego Renu i Alzacji, na obecnej granicy pomiędzy Francją a Niemcami, i w Argowii, w dzisiejszej północnej Szwajcarii. Wszystkie te obszary stanowiły część Świętego Cesarstwa Rzymskiego, należąc do księstwa Szwabii, i były podzielone na niezależne w znacznym stopniu hrabstwa, czyli _Gaue_, z kilkoma hrabiami. Pierwszym Habsburgiem, o którym wiadomo coś na pewno, był niejaki Kancelin (którego imię zapisywane jest czasem jako Lancelin), kojarzony w późniejszych relacjach z małym zamkiem w Altenburgu, niedaleko miasta Brugg w szwajcarskiej Argowii¹⁶.
Po śmierci Kancelina około 990 roku jego dwaj synowie, Radbot (985–1045) i Rudolf (ok. 987–1063), podzielili ziemie ojca. Wśród posiadłości Radbota znalazła się wioska Muri, położona 25 kilometrów na południe od Altenburga. Po zawarciu małżeństwa Radbot podarował Muri w prezencie ślubnym swojej żonie imieniem Ita (Ida), a ta w 1027 roku założyła tam benedyktyńskie opactwo. Pobożność Idy została nagrodzona – pochowano ją obok ołtarza w tamtejszym kościele. Mimo złupienia opactwa przez protestantów z Berna w 1531 roku grób Idy przetrwał do dzisiaj. Po śmierci dołączyli do niej symbolicznie ostatni habsburski cesarz i cesarzowa, Karol i Zyta, których serca są przechowywane w urnach w kaplicy przy ołtarzu. Ponieważ po pierwszej wojnie światowej nie pozwolono sprowadzić ciała Karola do Austrii, spoczywa ono na portugalskiej Maderze, gdzie zmarł w 1922 roku, chociaż szczątki Zyty znajdują się w Krypcie Kapucyńskiej w Wiedniu.
Opactwo w Muri rozkwitało dzięki hojności wiernych i jego założycieli. Zgromadziło posiadłości w ponad 40 sąsiednich wioskach, jak również bogaty zbiór relikwii obejmujący kości ponad 100 świętych i męczenników, a także drzazgi z Prawdziwego Krzyża, szczątki tablic, na których spisane było 10 przykazań, i kolumnę, pod którą Poncjusz Piłat osądził Chrystusa. Potomkowie Radbota i Idy uważali jednak to wszystko za swoją własność. Ustanowione i suto zaopatrzone przez ich rodzinę opactwo stało się „prywatnym klasztorem” – miejscem pogrzebów, gdzie odprawiano msze za ich przodków i którym zarządzał wybrany przez nich opat. Przejęli oni również obowiązki opiekuna, czyli _Vogt_ (co czasem tłumaczy się jako wójt lub rządca), w zamian za co czerpali dochód z opactwa¹⁷.
Syn Radbota Werner (1025–1096), nazwany później Pobożnym, był wyczulony na nowe prądy w życiu monastycznym płynące z wielkich opactw Cluny i Hirsau, które kładły nacisk na posłuszeństwo, ciągłe modły i oderwanie od świata. Rozczarowany braćmi z Muri, którzy (jak można przeczytać) przychodzili i odchodzili wedle uznania, Werner sprowadził tam zdyscyplinowanych mnichów ze Schwarzwaldu, aby mieli dawać innym przykład. Godny pochwały postępek Wernera przyniósł jednak nieoczekiwany skutek. Ruch reformy monastycznej nigdy nie skupiał się wyłącznie na mnisiej moralności. Podkreślał również prawo zwierzchników kościelnych do nadzorowania domów zakonnych i sprzeciwiał się praktyce traktowania klasztorów jako prywatnej własności przez świeckich. Wpłynęło to bezpośrednio na interesy Wernera zaniepokojonego, że niebawem utraci wszelką kontrolę nad klasztorem, do którego powstania przyczyniła się jego rodzina¹⁸.
W połowie lat osiemdziesiątych XI wieku Werner sfałszował statut wydany, jak utrzymywał, sześć dziesięcioleci wcześniej przez jego stryja (lub może stryjecznego dziadka), biskupa Wernera ze Strasburga. Statut przypisywał jego rzekomemu autorowi, biskupowi, zasługę za ufundowanie opactwa i po wieczne czasy przyznawał urząd opiekuna jego rodzinie. Fałszywy statut został przedstawiony zgromadzeniu możnych Argowii, a później potwierdzony w Rzymie przez kolegium kardynałów. Aby przydać wiarygodności tej historii, grupa mnichów lojalnych wobec Wernera ułożyła nekrologię, czyli spis zmarłych, za których powinno się odprawiać msze. Nekrologia uwydatniała postać biskupa Wernera, ale całkowicie pomijała Idę. Założenie opactwa zostało zatem powiązane nie z Idą, ale z biskupem, i – przez implikację – z prawami wyliczonymi w statucie, który sfałszowano w jego imieniu¹⁹.
Warunki sfałszowanego statutu zatwierdził w 1114 roku święty cesarz rzymski Henryk V. Przy tej okazji jednak cesarz dodał klauzulę, że opiekunowie nie powinni ani czerpać zysków ze swojego urzędu, ani ingerować w zarządzanie opactwem. Od tej pory potomkowie Wernera tracili stopniowo swoje zwierzchnictwo nad nim. Aby się upewnić, że nie zagarną majątku, mnisi ułożyli szczegółową listę ziem i spisali cenne relikwie. Sporządzili również relację o wczesnych dziejach Muri, przedstawiając rodzinę założycielską jako grabieżców i złodziei, którzy nadawali opactwu dobra ziemskie, aby uspokoić nieczyste sumienie. Chociaż w opowieściach mnichów z Muri mogło być nieco prawdy, ich relacja umacniała przekonanie, że pierwsi Habsburgowie byli niejako rozbójniczymi baronami, którzy – według jednego z ówczesnych opisów – „jeździli po okolicy, mordując i grabiąc”²⁰.
Właściciele ziemscy fundowali klasztory jako miejsca modłów, gdzie msze miały być odprawiane nieustannie w celu skrócenia ich duszom męki w czyśćcu. Aby zaś zabezpieczyć się na ziemi, budowali zamki. Podczas gdy w przeszłości były to głównie fortyfikacje ziemne, w XI wieku popularność zaczęły zyskiwać warownie z drewna i kamienia. Miały one bronić, dominować i zastraszać najbliższą okolicę, ale zamki stały się również symbolami coraz bardziej niezależnej władzy hrabiów i panów. Szwajcarska Argowia mogła się poszczycić jedną z największych koncentracji zamków w średniowiecznej Europie. Pewien dziewiętnastowieczny antykwariusz doliczył się co najmniej 70 kamiennych warowni, z których większość powstała przed 1300 rokiem na obszarze zaledwie 1400 kilometrów kwadratowych. Argowia ich potrzebowała, ponieważ jej bujne pastwiska i drogi prowadzące przez Alpy czyniły ją ofiarą chciwych sąsiadów²¹.
Legenda głosi, że pewnego dnia, kiedy Radbot polował, stracił z oczu swojego ulubionego jastrzębia. Szukając go, natknął się przypadkowo na skalny występ w pobliżu rzeki Aare, na samym skraju swoich włości, który wydawał się idealnym miejscem na warownię. Radbot nazwał zamek, który tam wybudował, Habichtsburgiem, czyli Jastrzębim Zamkiem (w języku staro-wysoko-niemieckim jastrząb to _Habicht_ albo _Habuh_). Ta nazwa, w skróconej formie Habsburg, stała się z czasem toponimem na określenie potomków Radbota. Całe stulecia później opowieść o jastrzębiu i początkach zamku nadal pobudzała romantyczną wyobraźnię. Najwcześniejszy historyk angielski, który przedstawił dzieje Habsburgów, archidiakon William Coxe (1748–1828), przypisał swoją inspirację widokowi zamku Habsburg i porównał się z Edwardem Gibbonem badającym ruiny rzymskiego Forum²².
Ulokowany na stromej skarpie zamek Habsburg nadal jest imponującą budowlą mimo przekształcenia w restaurację z parasolami na blankach. Najwyraźniej jednak opowieść o jastrzębiu Radbota została zapożyczona z innego źródła. Nazwa Habichtsburg pojawia się po raz pierwszy dopiero w latach osiemdziesiątych XI wieku. Pierwotnie nie miała zapewne nic wspólnego z jastrzębiem, lecz raczej z brodem, czyli _Hafen_, ponieważ zamek był położony w pobliżu przeprawy przez rzekę Aare. Co więcej, Habsburg w swoich różnych wczesnych formach (Havechisburg, Havichsberg, Havesborc itd.) był tylko jednym z kilku miejsc wymienianych w tytulaturze rodu. Odkąd rodzina zaczęła nabywać posiadłości gdzie indziej, nazwa Habsburg przesuwała się w dół listy, aby zaginąć wreszcie w gąszczu innych rodowych dóbr i majątków. Została wskrzeszona dopiero w XVIII wieku, w okresie, kiedy powoływanie się na rodowe korzenie było w modzie, i upowszechniła się wraz ze znaną historyczną balladą Schillera zatytułowaną _Graf Habsburg_ (1803). Do tego czasu jedyną rodziną, która konsekwentnie posługiwała się nazwą Habsburg, byli hrabiowie Denbigh z Warwickshire w Anglii. Owi skończeni parweniusze fabrykowali ambitne rodowody i sięgali po zmyślone zagraniczne tytuły w nadziei przydania blasku swojemu nazwisku²³.
Zamek Habsburg nie był „gniazdem rozbójników”, lecz w swoim zamyśle miał być zarówno domem, jak i fortecą. Pierwotnym sercem budowli był czworokątny kamienny donżon o wymiarach 18 na 13 metrów, z murami o grubości prawie 2 metrów u podstawy. Nad nim zbudowano z czasem czteropiętrową rezydencję, która od strony północno-wschodniej łączyła się z kwadratową wieżą. Pod koniec XII wieku zarówno donżon, jak i wieża zostały otoczone długim murem, który posłużył także do zamknięcia dziedzińca. Mniej więcej w tym samym czasie na zachód od głównego donżonu wybudowano drugą wieżę, która później stała się zalążkiem odrębnego kompleksu, do którego dołączono westybul i pomieszczenia mieszkalne. To właśnie tę ostatnią konstrukcję odwiedzają dzisiaj turyści, ponieważ z reszty pozostały tylko sterty kamieni.
W drugiej połowie XIII wieku Habsburgowie opuścili zamek, przenosząc się do Lenzburga, położonego 10 kilometrów na południe. Mieli jednak swoje siedziby również w Brugg, gdzie pradziad Wernera, Albrecht Bogaty (zm. 1199), wybudował wcześniej tak zwaną Czarną Wieżę (która się zachowała), a później w zamku na szczycie wzgórza w Baden w Argowii (który jest ruiną). Zarówno Brugg, jak i Baden miały korzystniejsze położenie niż zamek Habsburg z uwagi na bliskość placów targowych, co ułatwiało aprowizację. Tymczasem ten ostatni został oddany wasalom Habsburgów, a następnie podzielony na dwie odrębne reduty. Ostatecznie został zdobyty przez Berno w 1415 roku.
Główne posiadłości Habsburgów leżały w zlewisku Aare, Limmat i Reuss, które w średniowieczu były rzekami żeglownymi. Obszar znajdował się też na skrzyżowaniu dróg, które łączyły góry środkowej Szwajcarii z niżej położonymi terenami na równinie. Otwarcie alpejskiej Przełęczy Świętego Gotarda na początku XIII wieku przyciągnęło handel z północnych Włoch, przez Lucernę i Argowię, na wielkie rynki Szampanii i Flandrii. Habsburgowie posiadali łącznie kilkadziesiąt komór celnych, pobierali opłaty na szlakach handlowych, którymi przewożono głównie wełnę, sukno, metale i ryby. Płaski obszar Argowii sprzyjał także rolnictwu, a chłopi pracujący na polach płacili Habsburgom rentę w gotówce i naturze, jak również należności za prawa do furażu, mielenia mąki i wypasu bydła. Oto rejestr z wioski w pobliżu zamku Habsburg z początku XIV wieku:
Dwaj dzierżawcy z Windisch winni dawać rocznie jako rentę dwie miary żyta, czyli buszel, dwie świnie, z których jedna ma być warta osiem szylingów, a druga siedem szylingów, dwa jagnięta, każde o wartości osiemnastu groszy, cztery kury i czterdzieści jaj ²⁴.
Gdzie indziej w majątkach Habsburgów w Argowii powinności chłopów obejmowały wypłacanie panu trzech szylingów za „prawo pierwszej nocy”. Narodowi historycy potrzebują czarnych charakterów, a w opracowaniach szwajcarskich taką rolę odgrywali tradycyjnie Habsburgowie. Badacze, którzy postrzegali owe trzy szylingi jako upokarzający podatek nakładany na chłopów przez habsburskich panów w miejsce poniżającego przywileju, narobili później wokół tego wiele wrzawy. _Droit de seigneur_ jest jednak chorobliwym wymysłem późniejszych pokoleń: trzy szylingi były po prostu opłatą za małżeństwo i nie różniły się od prezentu wielkopostnego, który wyznaczał koniec karnawału. Była ona powszechna także w innych rejonach Szwajcarii. W istocie habsburskie powinności nakładane na chłopstwo zwykle nie były egzekwowane nadmiernie gorliwie, a z czasem wiele z nich wygasło. Dzierżawcy z Windisch nie ponosili wielkich kosztów²⁵.
W XIII wieku większa część habsburskich dochodów pochodziła z myta, zwłaszcza nakładanego na mosty w Brugg i Baden. Dalsze zyski płynęły z wymierzania sprawiedliwości. W rejestrze dóbr i dochodów sporządzonym na początku XIV wieku dla posiadłości habsburskich na pierwszym miejscu zostało wymienione prawo „nakładania i ściągania grzywien, i do sądzenia rozboju i gwałtu”. Ponieważ grzywny i konfiskaty często trafiały do pana, było to ważne źródło dochodu. Wraz ze wzrostem zamożności Habsburgowie przyciągali do swojej służby innych właścicieli ziemskich. W zamian (lub na podstawie uzyskanego pozwolenia) wasale budowali zamki, którymi zarządzali później w imieniu swoich habsburskich suzerenów. W XIV wieku Habsburgowie posiadali około 30 zamków rozrzuconych na obszarze od Jeziora Bodeńskiego do lewego brzegu Renu i Alzacji, a do każdego z nich przynależały wioski, dwory i gospodarstwa. Habsburgowie z pewnością nie byli „biednymi hrabiami” z wyobrażeń niektórych historyków²⁶.
Początkowo Habsburgowie byli tylko jednym z wielu możnych rodów w szwajcarskiej Argowii. Historycy zwykle przypisują ich wzlot polityce. W XII wieku poparli cesarza Lotara III (1125–1137) i wystąpili przeciwko jego rywalom z dynastii Staufów, w zamian za co Lotar nadał im wiele nowych ziem w Górnej Alzacji, jak również prestiżowy tytuł landgrafa. Później, w połowie stulecia, Habsburgowie zmienili front, aby wesprzeć Staufów. Werner II, wnuk pierwszego Wernera, zginął w pobliżu Rzymu w 1167 roku, walcząc dla cesarza z dynastii Staufów Fryderyka I Barbarossy. Jego syn, Albrecht Bogaty, i wnuk, Rudolf Stary (nazywany także Łaskawym lub Dobrym, zm. 1232), poparli później roszczenia następców Staufów, Filipa Szwabskiego i Fryderyka von Staufena. Następnie Rudolf sfinansował kampanię militarną Fryderyka, która pozwoliła mu objąć władzę w Świętym Cesarstwie Rzymskim w 1211 roku, a następnie zostać cesarzem Fryderykiem II. Posypały się nagrody – związek przez małżeństwo z rodziną Staufów, wspaniałomyślna decyzja Fryderyka II, aby wystąpić jako ojciec chrzestny wnuka Rudolfa Starego, i kolejne nadania ziemskie na południowym zachodzie Świętego Cesarstwa Rzymskiego.
Podniesienie rangi rodu Habsburgów było spowodowane jednak jeszcze czymś, co można by nazwać „efektem Fortynbrasa”. W końcowej scenie _Hamleta_ Shakespeare’a, kiedy wszyscy protagoniści leżą martwi, zjawia się książę Fortynbras z Norwegii, aby objąć pusty tron, do którego ma „z dawien dawna prawa”. Podobnie jak Fortynbras Habsburgowie upomnieli się o swoją część, kiedy wszyscy inni odeszli. W XII i XIII wieku związali się przez małżeństwa z sąsiednimi możnymi rodami w dzisiejszej Szwajcarii i południowo-zachodnich Niemczech. Kiedy te rody podupadły, Habsburgowie wystąpili z własnymi zadawnionymi roszczeniami, przejmując albo w całości, albo w części majątki Lenzburgów, Pfullendorfów i Homburgów. Chociaż początkowo Habsburgowie uzyskali tylko część dziedzictwa Lenzburgów, ziemie nabyte w latach siedemdziesiątych XII wieku przyniosły im tytuł hrabiowski. Do tej pory posiadali go jedynie honorowo²⁷.
Ale najbardziej znaczący dodatek do habsburskich posiadłości w południowo-zachodniej części Świętego Cesarstwa Rzymskiego przyszedł wraz z wygaśnięciem linii Zähringen i Kiburg w 1218 i 1264 roku. Książęta Zähringen byli starymi wrogami Staufów i posiadali rozległe majątki ciągnące się od Schwarzwaldu do Sabaudii. Po bezpotomnej śmierci ostatniego księcia Bertolda V posiadłości Zähringenów zostały podzielone. Większość przypadła hrabiom Kiburga z racji wcześniejszego małżeństwa siostry Bertolda z Kiburgiem. Ale w 1264 roku Kiburgowie także wymarli w linii męskiej. Ponieważ matka hrabiego Rudolfa von Habsburga (1218–1291), wnuka Rudolfa Starego, pochodziła z rodu Kiburgów, objął on większą część patrymonium, która leżała pomiędzy Zurychem a Konstancją. Wraz z majątkami Kiburgów przypadły Habsburgom ziemie Zähringenów i część dziedzictwa Lenzburgów, która ominęła ich stulecie wcześniej.
Terytorialne podstawy potęgi habsburskiej były słabsze, niż sugeruje to lista ich nabytków. Majątki i posiadłości rodu nie były zwarte, lecz poprzedzielane dobrami kościelnymi, ziemiami innych możnowładców oraz miastami i wolnymi wioskami. Niektóre były zastawiane, natomiast inne – oddawane sługom i urzędnikom w miejsce dochodu. Czynsze i inne powinności też były sprzedawane lub wydzierżawiane w zamian za jednorazową opłatę. Złożoności i zmiany nawet w drobnych częściach ziem habsburskich nie pozwalają postrzegać ich jako jednolitej i zjednoczonej całości, ponieważ każdy fragment pozostawał w innej relacji osobistej do habsburskiego pana. Mimo to w połowie XIII wieku Habsburgowie byli najpotężniejszym rodem w księstwie Szwabii. Ich posiadłości ciągnęły się od Strasburga do Jeziora Bodeńskiego i od rzeki Aare do lesistych dolin w Alpach, czyli od obecnej wschodniej Francji po zachodnią granicę Austrii, obejmując kawałek północnej Szwajcarii. To właśnie z tego szerokiego pasa ziem wnuk Rudolfa Starego, hrabia Rudolf, miał rozpocząć najbardziej jak dotąd ambitne habsburskie przedsięwzięcie: opanowanie samego Świętego Cesarstwa Rzymskiego²⁸.
Habsburgowie mieli to szczęście, że przez ich posiadłości biegły szlaki handlowe, które prowadziły z północnych Włoch do Francji, wraz z ustanowionymi na nich komorami celnymi. Sprzyjały im również polityczne sojusze. Mimo to wczesny wzrost potęgi Habsburgów był zasługą ich genealogicznej trwałości. Jak ustalił skrupulatny badacz rodowodu Franciszka Ferdynanda, Habsburgowie potrafili przezwyciężać przeciwności losu – pokolenie za pokoleniem wydawali dziedziców; jeśli zabrakło synów, pod ręką byli zawsze kuzyni i bratankowie. Wraz z długowiecznością przyszła sposobność do przejęcia majątków mniej trwałych rodów, w które się wżenili. W ciągu następnych stuleci Habsburgowie mieli zarówno szczęście biologiczne, jak i kolejne fortynbrasowskie sposobności. „Kto mówi o zwycięstwach? Przetrwanie jest wszystkim!” – zauważył austriacki poeta Rainer Maria Rilke (1875–1926). W przypadku Habsburgów to właśnie przetrwanie przyniosło im najwcześniejsze zwycięstwa.