- W empik go
Hamlet, królewic duński: dramat w pięciu aktach W. Szekspira - ebook
Hamlet, królewic duński: dramat w pięciu aktach W. Szekspira - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 790 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
KLAUDYUSZ, król duński.
HAMLET, jego synowiec.
HORACY, przyjaciel Hamleta.
POLONIUSZ, podkomorzy.
LAERTES, jego syn.
dworzanie
WOŁTYMAND.
KORNELIUSZ,
ROSENKRANTZ,
GILDENSTERN,
OZRYK, łowczy.
KLAUDIO, stary dworak.
KSIĄDZ.
oficerowie
MARCELLLI
BERNARDO,
FRANCISKO, żołnierz.
RYNALDO, sługa Poloniusza.
Rotmistrz, Posłowie.
DUCH OJCA HAMLETA.
FORTYNBRAS, książe Norwegii.
Dwóch Grabarzy.
GERTRUDA, królowa duńska, matka Hamleta.
OFELIA, córka Poloniusza.
Panowie, Damy, Oficerowie, Żołnierze, Aktorowie,
Majtkowie, Gońce i Służącv.
Scena w Elsynorze.
AKT PIERWSZY.
Scena I.
Taras zamkowy.
FRANCISKO na warcie ; BERNARDO zbliża się ku niemu.HORACY.
Ja, Marcellu;
Przynajmniej wieść jest taka. Król nieboszczyk,
Którego cień się właśnie nam ukazał.
Jak wiecie, przez Norwega Fortynbrasa,
Tchnącego pychą i zawiścią srogą,
Do boju był zmuszony; Hamlet dzielny (Gdyż tak go zwie ta część znanego świata),
Zgniótł najezdnika. Nim zaczęto wojnę,
Akt zatwierdzony herbem i przysięgą,
Norwega wszystkie kraje i dzierżawy
Przekazał lennem prawem na zwycięzcę:
Podobnie król nasz, równą ziem półowę
Zaprzysiągł oddać, jako plon zdobyczy,
Następcom i dziedzicom Fortynbrasa,
W przypadku gdyby on miał nas pokonać.
Nam los posłużył. Owóż syn wygnaniec.
Zajadłą zemstą i rozpaczą wrzący,
W Norwegii portach zebrał, tu i owdzie,
Zuchwałą tłuszczę zbiegów i korsarzy
Za obietnicę strawy lub rabunku,
Na jakiś zamysł bardzo dlań ponętny (A jak z czujności naszej wnieść należy),
By nam odebrać, czy oręża siłą,
Czy też podstępem, te rzeczone kraje
Od ojca wzięte. Ztąd, jak mi się widzi,
Przyczyna główna tej wojennej wrzawy,
Początek pierwszy naszych czat, i źródło
Tej zagorzałej koło nas roboty.HORACY.
Tak światło ducha lada dźbło zamroczy.
Gdy Rzym się wznosił do potęgi szczytu,
Cokolwiek przed Juljusza nagłą śmiercią,
Pękały groby, a pradziadów roje
Błądziły jęcząc po ulicach miasta.
Widziano gwiazdy z krwawej mgły łańcuchem,
Na słońcu skazy; a wilgotną tarczę
Pod której wpływem stoi rząd Neptuna,
Zchorzałą, zmierzchłą, jak na sądny dzień;
I strasznych dziejów tym podobne wróżby,
Pewniejsze niż sybilskie przepowiednie,
Prologi smętne do nieszczęścia księgi –
Tak też i dzisiaj, nieba głos i ziemi
Tchnie groźbą dla mieszkańców tej półwyspy! –
DUCH powraca.
Lecz, cicho! patrzcie , tam! ów cień powraca!
Zastąpię drogę, bądź co bądź! – Stój, maro!
Czy mieścisz w piersi ludzki głos lub trupi,
Mów do mnie: – Jestli jaki czyn godziwy
Co tobie ulgą, mnie zasługą będzie,
Mów do mnie: – Wieszli przyszły los ojczyzny,
A który wcześnie możnaby zażegnać,
Daj znak: – Czyś ukrył, jeszcze za żywota,
Złupiony skarbiec, pod cmętarną ziemią,
Mów do mnie, stój! – Zatrzymaj go, Marcelin.KRÓL.
Jakkolwiek niespodziany zgon Hamleta,
Naszego brata, w świeżej tkwiąc pamięci,
Aż po dziś dzień zasępia myśl i serce,
A cały kraj w żałoby kir odziewa;
Rozwaga przecież nad uczuciem władnie,
Tak że miarkując żal nasz obowiązkiem
Na was i siebie pomnieć nam zaleca.
Ztąd, siostra dawniej, dziś małżonka nasza,
I spółkrólowa nad rycerską Danią,
"Z tęskliwem szczęściem, że się tak wysłowię,
Z pogodą w oku, a ze łzą na licach,
W żałobie strojna, smętna wśród wesela,
Na równi ważąc radość i cierpienie, – "
Ślub nasz przyjęła: w czem, uznanie wasze,
W swobodzie całej przy nas objawione,
Pomocnem było. Dzięki wam, panowie.
Następnie, młody Fortynbras, jak wiecie,
Czy lekceważąc lud nasz i potęgę,
Czy sądząc że po zgonie poprzednika
W królestwie znajdzie niemoc i zwątpienie,
Zbyt sprzyjające jego snom zaborczym,
Niezaprzestaje naglić nas posłami
O zwrot tych krain, które z rąk rodzica
Waleczny brat nasz zdobył i przekazał
Na własność Danii. – O nim dość dwa słowa.
A co do nas, i celu tej narady,
Tak rzecz się ma. Pisaliśmy dziś właśnie
Do jego stryja, – choć złamany wiekiem,
Obłożnie chory, może nie zasłyszał
O synowcowych spiskach i robotach, –
By wstrzymał i zabronił wszelkie zbiory,
Zaciągi wojska przeciw nam czynione
Z poduszczeń księcia. Ztąd, was wybieramy, '-
Was Korneljuszu, was cny Woltymandzie,
Na posłów i rzeczników do Norwega,
Z tą tylko władzą do układów z królem,
Do jakiej nasze pismo was mocuje.
Żegnamy; pośpiech będzie wam zasługą.KRÓL.
Nie wątpim o was: zatem, bądźcie zdrowi.
WOLTYMAND i KORNELJUSZ wychodzą.
O tobie teraz; zbliż się, Laertesie.
Trwożliwą prośbę widzę w twem spojrzeniu;
Nie stracisz słów, żądając od monarchy
Co jest godziwem; bo co masz na myśli,
Nim ty zapragniesz, my dopełnim chętnie.
"Mniej bliską głowa jest pokrewną sercu,
Mniej wiernym ręka ustom jest przyrządem,
Niż ojcu twemu tron nasz, Laertesie. "
Więc czego chcesz? Mów śmiało.HAMLET.
Wydaje, pani! wiem że jest w istocie..
O pozór nie dbam; bo ni płaszcz ten bury,
Ni dworskiej sukni ta żałobna barwa,
Ni dech łkający z piersi mej wyrwany,
I nawet płonny strumień łez w mem oku,
Z tą niekłamaną rysów mych bladością,
Te wszystkie cechy lub oznaki smutku
Nie są rzetelną prawdą: to się zdaje,
Gdyż lada komu taki strój przystaje:
Lecz jest cóś we mnie czego nikt nie uda,
W nim chodzić może podłość i obłuda.KRÓL.
To ci zaletą chlubną, bez wątpienia.
Że tak pamiętasz o czcigodnym ojcu;
Lecz on podobnież ojca miał i stracił.
Ten znów swojego. Prawda, że po zgonie
Rodziców, żal jest obowiązkiem dzieci,
Na pewien czas: lecz trwać w upornym smutku.
To rzecz bezbożna, płocha i niewieścia;
To zdradza duch niesforny z wolą nieba,
Nie mężne serce, umysł nie spokojny,
Wyrozumienie płytkie i surowe.
Bo skoro wiemy że cóś być powinno,
I żadna moc odwrócić go nie zdoła,
Na cóż w uporze śmiesznym a bezsilnym
Brać to do serca: Nie! to grzech przed Bogiem,
Obraza zmarłym, bunt przeciw naturze
I dziejom świata, których tłem odwiecznem,
Jest śmierć rodziców-; które od najpierwszej
Aż po dzisiejszą wołać nie przestały:
"Tak musi być. " Prosimy, rzuć nareszcie
Ten żal niewczesny: pomnij że masz ojca
W żyjącym stryju, bo świat wiedzieć będzie
Żeś ty najbliższym jest naszego tronu:
Że go z ojcowską wiarą i miłości
Dla ciebie strzegę. Gdy zaś nam wiadomo
Że wrócić chcesz do Wittembergskiej szkoły,
Życzenie to jest naszym wręcz przeciwne;
I prosim cię… pozostać w Elsynorze,
Pod opiekuńczym nas obojga wzrokiem,
Jak pierwszy z dworzan, krewny, jak nasz syn.HAMLET.
Bodaj to skrzepłe, to zawiędłe ciało,
Jak mgła przed słońcem, w parę się rozwiało;
Lub ten nie istniał, co swój grom wymierza
Na samobójcę. Boże! o mój Boże!
Jak nudnym, nędznym, lichym i jałowym
Zda mi się świata cały ruch codzienny!
O hańba! wstyd! to raj zarosły chwastem,
Gdzie zdrowy plon marnieje, a trucizny
Tak bujnie kwitną! Aż do tego przyszło!
Sześćdziesiąt dni żałoby! – nie, mniej jeszcze.
Tak dobry, zacny król, a po nim kto?
Plugawy satyr po Hyperionie!
Tak matkę czcił, że z nieba wiatr zbyt żywy
Od czoła rad odwrócił. Boże wielki!
Mamże pamiętać? tak do niego lgnęła
Jakby do pieszczot rosło w niej pragnienie,
Przy samem źródle; tak, a w miesiąc później, –
Obmierzła myśl! – Zmienności, tyś niewiastą! –
Nie miesiąc, mniej! – trzewików tych niezdarła
Z któremi szła za trupem nieboszczyka,
Jak Niobe spłakana; – i z powrotem,.
(O Boże! bydle nieme i bezmyślne
Wszak dłużej by płakało) – nuż do ślubu,
Z ojcowskim bratem, lecz doń mniej podobnym
Niż ja do Herkulesa: w pół miesiąca:
Nim jeszcze słony osad łzy nieszczerej
Nie pozbył cieczy w jej zbolałem oku, –
Już za mąż. – Co za pośpiech, tak obrotnie
Przesunąć się na pościel kazirodną!
To nie jest, ani może wyjść na dobre;
Lecz pękaj serce, cierp że język milczy!
Wchodzą HORACY, BERNARDO i MARCELLI.