Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Herbatka z Hitlerem. Jak brytyjskie elity chciały zjednać Trzecią Rzeszę - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
27 stycznia 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
44,90

Herbatka z Hitlerem. Jak brytyjskie elity chciały zjednać Trzecią Rzeszę - ebook

Wciągająca opowieść o największym błędzie w historii.

Nadszedł czas, by spojrzeć na to, co wydarzyło się w latach trzydziestych na nowo. By otworzyć oczy. Tym bardziej, że niektóre ówczesne zagrożenia odżyły.

W pochmurne wrześniowe popołudnie 1938 roku Neville Chamberlain wysiadł z samolotu na lotnisku z Heston i ogłosił, że jego wizyta u Hitlera pozwoliła uniknąć największego kryzysu w historii. Niecały rok później Niemcy napadły na Polskę i rozpoczęła się II wojna światowa. Tim Bouverie – jeden z najbardziej obiecujących historyków młodego pokolenia (rocznik ’87) – pisze fascynującą, nową opowieść o katastrofalnych latach niezdecydowania, nieudanej dyplomacji i walk parlamentarnych, które umożliwiły nazistowską dominację w Europie.

Uspokojenie, konsekwentne wypieranie i naiwna wiara w to, że „przysadzistego, niskiego Austriaka z anemicznym uściskiem dłoni, rozbieganymi brązowymi oczami i wąsikiem w stylu Charliego Chaplina” można w łatwy sposób ugłaskać, okazały się największym błędem brytyjskiej elity społeczno-politycznej XX wieku. Celem książki jest próba zrozumienia, jak do tego doszło. Choć czyta się ją jak thriller, od którego trudno się oderwać, książka oparta jest na bogatych materiałach historycznych (niektórych pierwszy raz ujawnionych). A recenzenci z podziwem określają ją pierwszym tak wszechstronnym omówieniem założeń polityki ‘appeasementu’.

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8032-566-1
Rozmiar pliku: 3,8 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PROLOG

NADCIĄGA BURZA

W piątek 1 września 1939 roku wieczorem były pierwszy lord Admiralicji Alfred Duff Cooper jak zwykle przebrał się w smoking i wraz z żoną Dianą w restauracji Savoy Grill dołączył do trzech kolegów z Partii Konserwatywnej. Po pięknym, słonecznym dniu nastał ciepły wieczór i we wnętrzu wspaniałej sali jadalnej utrzymanej w stylu art déco nic nie wskazywało na to, że świat stanął u progu kryzysu. Kiedy jednak po kolacji Cooperowie wyszli na zewnątrz, ze zdumieniem stwierdzili, że otaczają ich kompletne ciemności – rezultat wprowadzonego w ostatniej chwili zaciemnienia. Nigdzie nie było ani jednej taksówki i małżonkowie zaczęli się zastanawiać, jak dotrą do domu, gdy pojawił się „Bendor” Grosvenor, 2. książę Westminsteru, i zaoferował im podwiezienie swoim rolls-royce’em. Cooperowie z radością przyjęli propozycję, wkrótce jednak pożałowali tego, gdy książę zaczął złorzeczyć Żydom, których winił za zbliżającą się wojnę. Upomniawszy się w duchu, że razem z żoną jest gościem w książęcym samochodzie, Cooper, który miał wybuchowy temperament, trzymał język na wodzy. Gdy jednak książę wyraził radość, że Wielka Brytania nie wypowiedziała jeszcze wojny Niemcom, dlatego że tak naprawdę Brytyjczycy są „najlepszymi przyjaciółmi” Hitlera, były pierwszy lord Admiralicji już dłużej nie mógł się pohamować. Zanim wysiadł przy Victoria Station, wzburzony wygarnął jego książęcej mości, że ma nadzieję, iż Hitler „niebawem przekona się, że jesteśmy jego najbardziej nieprzejednanymi i nieubłaganymi wrogami”. Na drugi dzień Cooper z rozbawieniem przyjął, że książę Westminsteru rozpowiada po mieście, iż jeśli Wielka Brytania pójdzie na wojnę, będzie to winą „Żydów i Duffa Coopera”^().

Dwanaście godzin wcześniej półtora miliona niemieckich żołnierzy, dwa tysiące samolotów i ponad dwa i pół tysiąca czołgów najechało Polskę od północy, południa i zachodu. Bombowce Luftwaffe obracały właśnie w perzynę polskie lotniska i miasta, podczas gdy dywizje pancerne wdzierały się jak błyskawica w głąb kraju. W Londynie zarówno politycy, jak i społeczeństwo byli pewni, że Wielka Brytania znajduje się na skraju wojny. Według postanowień podpisanego zaledwie przed sześcioma dniami angielsko-polskiego układu sojuszniczego w razie napaści Wielka Brytania była zobowiązana przyjść Polsce z natychmiastową pomocą. „Jedziemy teraz na tym samym wózku – zapewnił tego ranka kanclerz skarbu sir John Simon polskiego ambasadora hrabiego Edwarda Raczyńskiego. – Anglia nigdy nie łamie złożonej przyjaciołom obietnicy”^().

Tego samego dnia później premier Neville Chamberlain wzbudził owację w Izbie Gmin, gdy waląc pięścią w mównicę, oświadczył, że „odpowiedzialność za tę straszliwą katastrofę spada na barki jednego człowieka – kanclerza Niemiec, który nie zawahał się pogrążyć świat w nieszczęściu, aby zaspokoić swoje bezsensowne ambicje”. Słuchając tych słów, konserwatywny deputowany Edward „Louis” Spears przypomniał sobie, iż zaledwie przed rokiem Chamberlain przechwalał się, że przywiózł z konferencji w Monachium „pokój dla naszych czasów”. Teraz jednak premier wydawał się stanowczy, wręcz wojowniczy. Ministrowie tego ranka zezwolili na pełną mobilizację, a brytyjski ambasador w Berlinie oznajmił szefowi niemieckiej dyplomacji, że jeśli jego rząd nie przygotuje się do zaprzestania wrogich działań i do wycofania swoich wojsk, wówczas „rząd Jego Królewskiej Mości bez wahania spełni swoje zobowiązania wobec Polski”. Uwagę zwracał jednak fakt, że nie towarzyszył temu temu quasi-ultimatum żaden termin^().

Na drugi dzień, w sobotę 2 września, upał wzmógł się i stał się trudny do wytrzymania. Gdy parlamentarzyści nienawykli do przebywania w weekend w stolicy usiłowali znaleźć sobie zajęcie, na horyzoncie zaczęły się zbierać ciemne chmury: bez wątpienia zanosiło się na burzę. Tymczasem przedsięwzięto środki ostrożności w związku z nalotami bombowymi, których spodziewano się, gdy Wielka Brytania wypowie wojnę. Kobiety w ślad za dziećmi (które w większości wywieziono już poprzedniego dnia) ewakuowano na wieś, podobnie zresztą jak prawie wszystkie obrazy dawnych mistrzów z National Gallery. Przed budynkami rządowymi ułożono worki z piaskiem, tymczasem nad miastem unosiła się ospale armada balonów zaporowych. W pozbawionym jakiegokolwiek sensu geście książę Windsoru, były król Edward VIII, wysłał telegram do Hitlera, namawiając go, by „zrobił wszystko dla pokoju”^().

Po południu, gdy członkowie rządu przybyli na Downing Street, a deputowani pospieszyli do parlamentu, na ulicy Whitehall zaczęły gromadzić się tłumy. Atmosfera, jak zauważył kontradmirał Tufton Beamish, deputowany Partii Konserwatywnej z okręgu Lewes, wyraźnie różniła się od tej sprzed dwudziestu pięciu lat, gdy Wielka Brytania przystępowała do pierwszej wojny światowej. „Whitehall wypełniali wówczas wiwatujący i nikt nie myślał o milionach, które zginą, nadchodzącym poborze, nędzy, cierpieniu i chaosie . Teraz widziałem ciężkie serca, jasne umysły i ponurą determinację”^().

Członkowie parlamentu nie byli tak spokojni. Zbici z tropu brakiem precyzji w wystąpieniu Chamberlaina poprzedniego wieczoru, zebrali się o 14.45 w sali posiedzeń Izby Gmin, spodziewając się usłyszeć, że Wielka Brytania znajduje się w stanie wojny. Zamiast tego jednak wstał sir John Simon i wyjaśnił, że premier się spóźnia i wyda oświadczenie wieczorem. Zaczęły się rozchodzić coraz bardziej niepokojące plotki: włoski dyktator Benito Mussolini zaproponował zwołanie międzynarodowej konferencji, a rząd rozważa wzięcie w niej udziału; Partia Pracy odmówiła przystąpienia do koalicji; Francuzi zamierzają zdradzić.

Dla zabicia czasu i ukojenia nerwów deputowani przesiadywali w palarni Izby Gmin. „Ilość spożywanego alkoholu była niewiarygodna!”^() – odnotował lord Hankey, były sekretarz Rady Ministrów. „Toczyły się gwałtowne rozmowy – wspominał jeden z deputowanych konserwatywnych. – W piersi każdego z nas czaił się gryzący niepokój co do naszych gwarancji wobec Polski”^(). „Czuliśmy, że honor Wielkiej Brytanii niknie nam w oczach”^() – zanotował inny świadek. W końcu rozległy się dzwonki i parlamentarzyści rozochoceni wypitym alkoholem wypełnili ponownie salę posiedzeń, by wysłuchać – jak zakładali – spóźnionego wypowiedzenia wojny^(). Atmosfera przywodziła na myśl „salę sądową czekającą na werdykt ławy przysięgłych”^().

O 19.42 pojawił się Chamberlain, powitany radosnymi okrzykami swoich zwolenników. Dwie minuty później wstał z miejsca, by przemówić. Deputowani pochylili się w skupieniu. „Wszyscy oczekiwali oświadczenia o wypowiedzeniu wojny”^() – napisał Louis Spears. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Po nużącej relacji o ostatniej wymianie depesz między rządem a władzami Niemiec premier potwierdził plotki o włoskiej propozycji zwołania konferencji pięciu mocarstw w celu rozwiązania niemiecko-polskiego sporu. Pomysł ten, jak wyjaśnił, nie może być oczywiście brany pod rozwagę, dopóki Polska „pozostaje celem napaści”. Jeśli jednak rząd niemiecki „zgodzi się na wycofanie swoich sił, wówczas rząd Jego Królewskiej Mości będzie skłonny uznać, że sytuacja jest dokładnie taka sama, jaka była, zanim niemieckie wojska przekroczyły polską granicę”. Co więcej, Wielka Brytania będzie gotowa przystąpić do każdych negocjacji, które w tych warunkach się rozpoczną^().

Deputowanych wprawiło to w zdumienie. Polacy od ponad trzydziestu sześciu godzin cierpieli z powodu straszliwych bombardowań, a brytyjski rząd wciąż lawirował. Gorzej, wielu parlamentarzystów doszło do wniosku, że premier dąży do jakiegoś zgniłego kompromisu – drugiego Monachium. „Deputowani siedzieli jak skamieniali – wspominał Spears. – Byli w takim szoku, że po tym, jak premier usiadł, przez chwilę nikt się nie ruszał ani nie było słychać żadnego dźwięku”^(). Po wystąpieniu Chamberlaina nie rozległ się ani jeden okrzyk poparcia.

Kiedy przywódca laburzystów Arthur Greenwood podniósł się, żeby odpowiedzieć, przywitał go potworny harmider. Deputowani własnej partii przyjęli go jak zwykle wiwatami, niespodziewane były natomiast okrzyki zachęty, jakie niosły się z ław zajmowanych przez konserwatystów. „Przemów w imieniu Anglii!”^() – wołał Leo Amery, były sekretarz stanu do spraw kolonii. Zaskoczony tym Greenwood niemal zatoczył się z wrażenia. Stanął jednak na wysokości zadania, oświadczając, że „każda minuta opóźnienia” oznacza „narażenie na szwank naszych narodowych interesów, które stanowią fundament honoru naszego kraju”. Przyznał, że premier może mieć słuszne powody, by się wahać (zdawał sobie sprawę z kłopotów rządu z nakłonieniem Francuzów do wyznaczenia terminu ultimatum), ale ta sytuacja nie może trwać dłużej.

Gdy tylko okażemy słabość, w tej samej chwili dyktatura będzie wiedziała, że jesteśmy pokonani. Nie jesteśmy pokonani. Nie zostaniemy pokonani. Nie możemy zostać pokonani; ale opóźnienie jest niebezpieczne i mam nadzieję, że premier , gdy jutro w południe zbierzemy się w parlamencie, będzie w stanie przekazać nam, jak brzmi ostateczna decyzja^().

Kiedy Greenwood usiadł, wybuchła wrzawa. Zachowujący się zwykle kornie szeregowi deputowani torysów, wymachując listami zapytań, wiwatowali na cześć lidera laburzystów aż do ochrypnięcia. „Wszyscy pragnący umrzeć ubliżają Cezarowi” – zanotował Henry „Chips” Channon, podsekretarz stanu w Foreign Office. „Znów rozległ się dawny ryk wściekłości z czasów Monachium”^() – dodał. Pewien pacyfistycznie nastawiony laburzysta próbował zdzielić pięścią jednego ze swoich bardziej wojowniczych kolegów. Chamberlain pobladł. Nic dziwnego, uznał Harold Nicolson, deputowany Narodowej Partii Pracy: „Oto najgorliwsi zwolennicy premiera ile sił w płucach wznosili okrzyki na cześć jego oponenta. Zajmujący pierwszą ławę wyglądali tak, jakby zostali uderzeni w twarz”^().

Poniżej przejścia pomiędzy ławami siedział mężczyzna, który jako jedyny zachowywał milczenie.

Nikt nie ostrzegał tak mocno przed zagrożeniem ze strony nazistowskich Niemiec jak Winston Churchill. W najdłuższej i najbardziej desperackiej batalii politycznej swego życia już od 1932 roku nawoływał głośno do wznowienia zbrojeń i przyjęcia twardego stanowiska wobec agresywnych działań Niemiec. Teraz jednak, w tym najbardziej krytycznym momencie, milczał. Rozterki, jakie nim targały, wynikały z faktu, że poprzedniego dnia zgodził się dołączyć do Gabinetu Wojennego i w pewnym sensie uważał się już za członka rządu. Od tamtej pory jednak nie miał żadnych wieści od Chamberlaina, a teraz wyglądało na to, że Wielka Brytania waha się co do zobowiązań złożonych Polsce. Pełen sprzecznych emocji, Churchill zaprosił podobnie jak on myślących parlamentarzystów na spotkanie w swoim mieszkaniu o 22.30. Obecni na naradzie: Anthony Eden, Bob Boothby, Brendan Bracken, Duff Cooper i Duncan Sandys, rozważali otwarty bunt. Zdaniem Boothby’ego Chamberlain bezpowrotnie utracił zaufanie Partii Konserwatywnej, a obowiązkiem Churchilla jest udać się nazajutrz do Izby Gmin i samemu przejąć władzę.

Tymczasem na zewnątrz naprawdę rozpętała się burza. Gdy huknął przypominający wystrzał z działa grzmot, a deszcz zaczął smagać gotyckie okna, dwunastu członków rządu zebranych w gabinecie sir Johna Simona w Pałacu Westminsterskim zajęło się przygotowaniem przewrotu. Wcześniej, po południu tego samego dnia ministrowie ustalili, że włoską propozycję zwołania konferencji należy odrzucić oraz że bez względu na decyzję Francuzów trzeba postawić Niemcom ultimatum, którego termin ma upłynąć najpóźniej o północy. Teraz zaś dwunastu spośród nich – ponad połowa rządu – uważało, że premier nie dotrzymał tej obietnicy i odmówiło opuszczenia gabinetu lorda kanclerza, dopóki Chamberlain nie zgodzi się zwołać kolejnego posiedzenia. Była to rzecz bez precedensu. Minister rolnictwa sir Reginald Dorman-Smith wspominał: „Rozpoczęliśmy strajk”^().

W końcu po wielu rozmowach telefonicznych z Paryżem i spotkaniu z francuskim ambasadorem Chamberlain zwołał członków rządu na 23.30. Zbuntowani ministrowie, zmęczeni, w noszonych przez cały dzień nieświeżych ubraniach, przeszli w ulewie na Downing Street 10, gdzie ze zdumieniem odkryli, że minister spraw zagranicznych lord Halifax znalazł czas, żeby przebrać się do kolacji. Chamberlain ozięble przeprosił przybyłych za nieporozumienie i wyjaśnił problemy, jakie ma z Francuzami, którzy nie chcą rozpatrywać ultimatum, dopóki nie dokończą mobilizacji oraz ewakuacji kobiet i dzieci. Był jednak gotowy przyjąć stanowisko swoich kolegów, że Wielka Brytania powinna postawić własne ultimatum, którego termin ma wygasnąć, zanim parlamentarzyści zbiorą się ponownie na obrady w południe dnia następnego. Ambasador Jego Królewskiej Mości w Berlinie zostanie poinstruowany, by wezwać niemieckiego ministra spraw zagranicznych nazajutrz o 9.00 i przedstawić mu ultimatum upływające o 11.00 brytyjskiego czasu letniego. Czy ktoś zgłasza zastrzeżenia? Bez odpowiedzi. „A zatem, panowie – zakończył Chamberlain – to oznacza wojnę”. „Ledwie to powiedział – wspominał Dorman-Smith – rozległ się potężny grzmot, a salę obrad rozświetlił oślepiający błysk pioruna. Był to najbardziej ogłuszający grzmot, jaki słyszałem w życiu. Naprawdę zatrząsł całym budynkiem”^().

Jedenaście godzin później Chamberlain wygłosił przez radio orędzie do narodu.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: