- W empik go
Hippolyt Boratyński. Tom 3-4: romans historyczny Alex. Bronikowskiego - ebook
Hippolyt Boratyński. Tom 3-4: romans historyczny Alex. Bronikowskiego - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 441 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Już odgłos dzwonów nieszpornych pierwszego dnia Bożego Narodzenia roku pańskiego 1548. przebrzmiał po wszystkich kościołach, i w katedralnym i w siedmdziesięciu innych; sale królewskiego zamku rzęsistem już światłem jaśniały, a w bogato przyozdobionych komnatach, magnaci państwa i wielu zagranicznych książąt i panów, czekało na ukazanie się Zygmunta Augusta. Taki był podówczas dworski obyczaj, że król po skończonej służbie Bożej, udawał się na salę audiencialną, a z nim razem Królowa matka, jako gospodyni tego dworu, pozdrawiała przytomnych. – Ale dzisiaj Bona Mediolańska nie pojawiła się, a chociaż czas zwyczajny już był upłynął, wszelako nic jeszcze nie obwieszczało zbliżenia się Monarchy. Przytomni kupiąc się w gromady stali poszeptując i odwracali wzrok od wysokich podwoji od galeryi prowadzącej z królewskiego sypialnego pokoju na salę, aby ciekawie i podejrzliwie uważali na minę i rozmowę blizko stojących; Litewscy panowie stali oddzielnie od wysokiej szlachty koronnej; a wejrzenia, które na siebie reprezentanci obudwu narodów połączonych podjednem berłem wzajemnie rzucali, nie nader były przyjacielskie. Nie jeden z nich prowadził ręką po rękojeści oręża dobywając go nieco, jak gdyby chciał się zapewnie o jego dobroci na potrzebę, która może wkrótce nastąpi i poglądał zuchwałym wyzywającym wzrokiem na mniemanego przeciwnika, jak gdyby chciał go baczniejszym uczynić na giest nieprzyjazny.– Kiedy niekiedy otwierały się drzwi od wewnętrznych pokoji a wszystkich oczy zwracały się prędko na wchodzącego; ale zawsze był to tylko królewski pokojowy, co na palcach przemykając się przez salę i z głębokiemi ukłonami zbliżając się do jednego, lub drugiego z najznakomitszych pomiędzy przytomnymi, poszeptywał mu kilka wyrazów, którym zagadniony przysłuchując się ze wszelkiemi oznakami mocno natężonej uwagi, szedł potem w ślady za posłańcem i niknął poza materyalnemi firankami od napół otwartych podwoji. – Tym sposobem mało pomału najznakomitsi panowie obudwu narodów, tworzący tajną radę królewską opuścili salę audiencialną, a niecierpliwość reszty od chwili do chwili zaczęta się coraz wyraźniej okazywać w podnoszącym się szmerze i prędkiem przechadzaniu się tu i owdzie. Ci, których wiadomości nie podnosiły się nad to, co tylko same wieści rozszerzyły o tem, co się stało i co jeszcze stać się mogło, zaczęli się gromadzić w około tych, co lepiej świadomi byli rzeczy ułożywszy misternie minę i rzucając prędkie zapytania; i wnet pomiędzy najnieświadomszymi nawet, nie było wątpliwości że to jest niepospolity dzień dworski i że wkrótce osobliwsze rzeczy dadzą się widzieć.
W odległym zakącie obszernej sali, stał ze swojim bratem starosta Samborski. – Piotr zdawał się tylko pół uchem słuchać pytań młodzieńca, które ten czynił mu względem świetnego widowiska dworu, jakie dziś po raz pierwszy widział. Zafrasowany i zamyślony poglądał przed siebie, a Hippolyt poznawszy usposobienie brata zamilknął, i zaczął częściej zwracać oczy ku drzwiom wewnętrznych gmachów, jak gdyby z niecierpliwością oczekiwał czegoś ztamtąd; a poźniej znowu z posępnym uśmiechem na starego Jana Łąckiego, który zaraz po swojem wejściu na salę Audiencialną opuścił swojich polskich krewnych i przyłączył się do współrodaków, którzy go ze wszelkiemi oznakami wysokiego poważenia wokoło otoczyli.
" Patrz Hippolycie!" – mówił pocichu Piotr do swego brata; – " jak to inaczej się dzieje na zamku królewskim, aniżeli w starożytnym domie przodków; jeden krok na tej pięknej posadzce dostateczny jest do oddalenia od siebie tych, których długa przyjaźń i związki pokrewieństwa oddawna już tąż samą drogą prowadziły. Szczęśliwi, jeżeli tylko nie staną się nieprzyjaciołmi na tej slizkiej jak lód i niebespiecznej drodze! – Patrz! jak on zuchwale na nas pogląda! szanowny ten starzec! Jeszcze na progu tych drzwi byłem dla niego siostrzeńcem i przyjajelem; ale skoro go tylko przekroczył, wnet wystąpił rozkazujący… stosunek pomiędzy Litwinem a lennikiem koronnym, pomiędzy krewnym pani Barbary a jej przeciwnikiem. I ktoż może wiedzieć, co nam następująca chwila przyniesie i czy nie oderwie brata od brata, którzy się znowu po długiem rozdzieleniu złączyli?" –
Gdy pan Piotr tak mówił, otwarty się podwoje szerzej aniżeli dotąd się otwierały; uderzenie hallebardą w ziemię zapowiedziało ukazanie się pana wyższego dostojeństwa, a pomiędzy zasłonami, które odźwierni prędko na obie strony uchylili, ukazał się mąż, co lubo w podeszłym wieku, okazywał jednak że słusznie dawniej słynął i uchodził za najpiękniejszego pomiędzy magnatami polskimi. Jego bogaty ubior z perskiej; w piękne kwiaty srebrnej materyi, przyozdobiony był wielą rubinami; kosztowne kamienie tegoż samego gatunku błyszczały u pasa i na rękojeści szabli; strusie pióro od czapki którą trzymał w ręku zwieszonem, spadało aż do czerwonych bólów, które miał na nogach, prawą zaś ręką trzymał ciężką srebrną… laskę, znak swojego dostojeństwa.
Z lekkim, ale uprzejmym ukłonem, Jan Firlej, Wojewoda Lubelski, marszałek nadworny korony Polskiej, znany powszechnie naczelnik protestanckiej szła – chty, weszedł pomiędzy przytomnych i mówił tonem zaniedbanej dworności który najpoufalszy powiernik Bony Sforcii przybrał, następujące wyrazy:
"Mości panowie! Jego Królewska Mość po powrocie swojim z kościoła katedralnego, dokąd mi wyznanie religijne towarzyszyć mu nie dozwoliło; rozkazał oznajmić wam, że ważny interes przeciągnął nieco chwilę jego pojawienia się, a ja imieniem naszego Naymiłościwszego pana upraszam was tymczasem, jeżeli się tak będzie podobało, abyście się udali na poblizkie pokoje i tani oczekiwali chwili, w której będzie mogło zacząć się posłuchanie! "
To powiedziawszy, obrócił się do pana Piotra Boratyńskiego, pomówił z nim kilka wyrazów pocichu, a potem zwrócił oczy na naszego Hippolyta, który ze skromnością odstąpił na stronę, by nie słyszeć cichej rozmowy starszych i znakomitszych mężów.
" Oto jest brat mój! " – powiedział pan Samborski do marszałka Nadwornego z giestem przedstawiającym, a marszałek poglądał na młodzieńca uważnie i jak zdawało się z upodobaniem; ale potem nagle jakby sobie przypomniał rzecz jakąś, obrócił się do niego i do drugich z blizko stojącej młodzieży, mówiąc te wyrazy:
" No! czas już mości panowie, abyście sie na swoję miejsce udali! – W tym oto małym z lamperyjami pokoju, oczekujcie rozkazów pana!"
Szlachta przeznaczona do towarzyszenia żonie królewskiej, posłuszna była na wskazanie Jana Firleja i opuściła sale. Wszystko, co tylko było przytomnych Litwinów, przyłączyło się do odchodzących, a na ich czele szedł Mikołaj Radziwiłł Kanclerz Wielkiego Księztwa i stary Jan Lacki. Kiedy ostatni przechodził około siostrzeńca swojego Piotra, pojrzał na niego ponurym, wyzywającym wzrokiem; ale starosta Sam – borski potrząsnąwszy głową, udał się za Wojewodą Lubelskim do królewskiej komnaty.
Nie bardzo tara miły przedmiot zatrudniał zgromadzenie, które w chwili wejścia obudwu panów przerwało żywą a nawet nieco gwałtowną rozmowę; każdy zdawał się bydź tylko oddany swojim wrażeniom, jakie to, co się stało zrobiło na nim. Z zachmurzonem czołem i z zaciśnionemi zębami, Zygmunt August wspierał się na pozłacanem krześle, z którego w gwałtowności swojej podniósł się był nagle; ciemny szkarłat gniewu, i zwyczajna bladość zmieniały się koleją na jego licach, a oczy rzucały na otaczające go osoby wejrzenia nieufności i wzgardy. – Najbliżej przy nim znajdował się Biskup Krakowski, i kiedy niekiedy poszeptywał tajemne wyrazy do ucha swojemu panu. A na przeciw obudwu w pośrodku sali, ujrzał Boratyński Księcia Prymasa i Marszałka Wielkiego. Ostatni zdawał się nadzwyczajne poruszenie pod postacią pewności I zaspokojonej dumy ukrywać. A przeciwnie Arcybiskup, który dopiero co przestał mówić, zwrócone miał oczy na swój krzyż prałacki i tylko kiedy niekiedy rzucał szybkie z pod oka wejrzenia na obecnych, jak gdyby chciał wybadać skutku, jaki to co powiedział na nich sprawiło. Z boku zajęli miejsce Wojewodowie. Jakand z Brudzewa Sieradzki, Janusz Latalski Poznański, a tuż przy nich Andrzej Górka Kasztelan tego ostatniego miasta.
Krzysztof Szydłowiecki Podkanclerzy, i Bonar Kasztelan Bicki, który wiele znaczący podówczas urząd, naczelnika kopalni solnych piastował, stali nie opodal Króla w nieprzyjaznej prawic postawie na przeciw drugim. Pomiędzy obudwoma partijami przechadzał się Andrzej Biskup Kujawski, pocichu rozmawiając, nie zdawało się jakby wyrazy jego do żadnego z przytomnych wielkiego przystępu nie miały – Na stronie we framudze u okna, stał oparty Jan Tarnowski, którego to, co się działo wokoło niego zdawało się ze wcale nic nie obchodzi, i w udanem roztargnieniu przesuwał zwolna palcami ogniwa złotego łańcucha zawieszonego na szyji.
Kiedy Jan Firlej wszedł do komnaty, przejrzał prędkim rzutem oka całe zgromadzonie, niedostrzeżony uśmiech przemknął się po jego ustach a on zbliżył się do Andrzeja Zebrzydowskiego, jak gdyby miał mu powiedzieć, że po teraźniejszem wydarzeniu pójdzie za jego przykładem; ale przechodząc około marszałka wielkiego, pozdrowił go z nader wielkiem poważeniem. – Powitanie i pozdrowienie wzajemne obudwu tych panów, były bardzo przyjacielskie i prawie poufałe; wejrzenie, jakie mniej ulegający Kmita rzucił za przechodzącym, zdawało się mówić ze właśnie teraz jakieś nieporozumienie zachodziło pomiędzy poufałymi Bony Sforcii, którzy rozdzieleni mniemaniami religijnemi i polityką, wtenczas tylko właściwie łączyli się, kiedy potrzeba było stawić czoło komuś trzeciemu, to jest właśnie temu, co sam jeden był tylko widzem tej sceny, Hetmanowi Wielkiemu, Janowi Tarnowskiemu.
" Panie Boratyński! " – zaczął Król po niejakim przestanku. – " Wezwaliśmy tu was, aby w jednej okoliczności całkiem nowego i osobliwszego rodzaju usłyszeć mniemanie naszego rycerstwa, a osobliwie waszę; bo już nie raz byliście mowcą w imieniu swojich braci! Nic wyszło nam bynajmniej z pamięci to, coście w Warszawie u stopni Tronu naszego mówili; My Król zachowaliśmy w pamięci wasze, równie jak i wielu innych mniemanie, ażeby w przyzwojitym czasie postanowić w tej mierze według Naszej Najwyższej siły i władzy. Obecny przypadek, lubo jest połączony z tem, co na sejmie zdarzyło się naszej miłości, wszelako jest inny. Nie jest tu mowa o tem, jak dalece przywłaszczenia naszej szlachty mogą zaćmić blask tronu i przy – nieść ujmę prawom królewskim oraz i ludzkości, późniejszemu to czasowi jest zostawione. – Tu jest – – "
" Późniejszemu czasowi? " – przerwał Monarsze Jakand z Brudzewa; – "wszelakoż mnie i wielu mojim panóm braciom zdaje się, jakoby dawno już był czas, zwołać sejm i zakończyć te nieporozumienia, które nieszczęściem zagrażają krajowi!"
" Nie do was teraz mówimy, panie Sieradzki! " – odpowiedział Król wyniosłym tonem do zuchwałego moówcy: – "zaczem tuszymy sobie, że wtedy tylko mówić będziecie, aże na was kolej nastąpi. Znajdujecie się tu nic na sali Senatorów, ale na pokojach waszego Pana!"
Gdy to mówił Król, Senatorowie usunęli się na stronę ze wszelkiemi oznakami niechęci. – "Tu jest pytanie, " – mówił dalej monarcha obróciwszy się do Piotra Boratyńskiego głosem od gniewu wzruszonym, – " azaliż królowi na Jego dworze, nie służy prawo domowe, którego i najniższy nawet w naszym narodzie swobodnie używa? – Otoż idzie tu oto, ażebyśmy się dowiedzieli, czyli ta, którąśmy aż do naszej godności podnieśli zapomocą prawego małżeństwa, czyli mówię ta, która jest żoną naszą według praw boskich i ludzkich, ma stracić prawa każdej kobiecie służące dla tego, że to król podał jej rękę a nie jeden z najostatniejszych w naszym narodzie? – Czyli nam uporna arbitralność zuchwałych wasalów może zabronić Barbarę Radziwiłłównę w obliczu dworu i zgromadzonej szlachty ukazać jako żonę ich pana lennego, czy kto ośmieli się w domu ojców naszych pani tego domu odmówić uszanowania, jakie jej przynależy? Nigdy nie znajdujemy w rocznikach dziejów przykładu takiego znieważenia praw monarszych i ludzkich, a wszelako niektórzy Jaśnie Wielmożni Panowie Senatu mniemają, że Zygmunt August Jagiełło wymaga po nich niesłychanych rzeczy; słudzy zasie kościoła w swojej dumie kapłańskiej urągają się świętemu statutowi kościoła! – Owoż chcieliśmy dowiedzieć się, azaliż i inne stany naszego państwa podzielają to zgubne mniemanie, i czyli dworność i rycerski obyczaj, nawet i rycerskiemu stanowi korony tak są obce, że poważy się żądać od pierwszego ze swojich członków, tego, co jest przeciwnem prawom honoru? "
" Nie jest to zgromadzenie stanów, prawnie według ustaw krajowych zebrane!" Odpowiedział Piotr Boratyński pomilczawszy nieco, umiarkowanym, ale stałym tonem. – " Znajduję się ja tu na radzie tajnej królewskiej, do której się wcale nie liczę. – A przytem na tę obecną chwilę i na tę okoliczność, moji panowie a bracia nie dali mi żadnego polecenia; niech mi zatem wolno będzie odłożyć to objaśnienie, którego wasza królewska Mość żądasz ze mnie, aż do tej chwili, gdy to, co Król ze swoją radą postano – wił, podane zostanie według starego zwyczaju całemu narodowi do rozstrzygnienia; a i to o tyle tylko, o ile szanowny stan rycerski uzna mnie bydź godnym swego zaufania. – Ale jeżeli najłaskawszy Panie, pytanie Twoie obracasz do mnie, jako do Piotra Boratyńskiego, jako do wiernego i wylanego sług rzeczypospolitej i króla; to nic będę ukrywał przed Tobą mojego zdania, ale je wiernie i otwarcie przedstawię, tak jak na polskiego szlachcica przystało! "
"Otoż jako szlachcica pytamy was panie Samborski! " – odpowiedział Zygmunt. – "Nie jest nam tajno żeście wrodzone swoje przymioty przez długi pobyt w cudzych krajach udoskonalili i tych na usługi naszego państwa i świętej pamięci Króla, ojca Naszego nieraz chwalebnie używali. Spodziewamy się także, " – dodał rzucając pełne znaczenia wejrzenie na stojących wokoło: – "że mniej twarde serce w piersiach waszych nosicie, nad to, co bije pod nie jednym znakiem równie wysokiego dostojeństwa, jakiem jest to, którem ojczyzna dotąd wasze usługi wynagrodziła. "
"Dzięki ci składam Najjaśniejszy Panie, że tak łaskawie sadzić o mnie raczysz!" – odpowiedział Piotr uchyliwszy nieco głowy, – "i spodziewani się, że to co mam powiedzieć, nie zmniejszy dobrego rozumienia o mnie. Owoż naprzód pozwól sobie przypomnieć, Miłościwy Królu! że to, co wam podobało się nazwać przywłaszczeniem szlachty i arbitralnością zuchwałych wasalów, wyjąwszy dzięki Bogu rzadkie dotąd zdarzenia, uważać należy raczej jako zachowanie umowy, którą Ludwik Węgierski i Twoji sławni przodkowie, zawarli ze stanami państwa i ty sam Królu pod czas koronacii przed ośmnastą laty potwierdziłeś. "
" Dorzeczy!" – zawołał Zygmunt August niecierpliwie i rozkazującym tonem. " Nic dlategośmy was pytali ażeby słyszeć, jakeśmy już nieraz słyszeli o tem, co królowi przystoji. Do rzeczy panie Starosto!"
Na te słowa Piotr Boratyński podniósłszy głowę mówił poważnym, i prawie ostrym tonem: – "Otoż właśnie trzymamy się rzeczy Mości Królu; bo to com dopiero powiedział, jest zasadą odpowiedzi na Wasze pytanie. Ta zaś odpowiedź w krótkich wyrazach zamknąć się może. Sejm Warszawski Barbary Radziwiłłowny, wdowy po Stanisławie Gastoldzie, teraźniejszej żony Twojej Królu, nie uznał za Królowe polską. Gdyby więc według tego, ten albo owy przyznać jej chciał to, co postanowienie całego narodu jej odmówiło, a chciał przyznać ze szkodą ustaw i paktów konwentów, to nigdy tego uczynić nie może bez posądzenia o zdradę; bo w kraju polskim nic wolno jest szczególnym członkom odstępować od tego, co postanowił cały naród, jakkolwiekby wysokie dostojeństwo piastował: – a przynajmniej do póty, " – dodał umiarkowańszym, głosem a dobitnym tonem, – "aże nowy sejm, nowe postanowienie wyda. "
" Zaprawdę " – odpowiedział Król z gorzkim uśmiechem, – " ostatnie zgromadzenie stanów nie bardzo nas ochotnymi czyni do ponowienia tego, co się na nim zdarzyło. A co się was dotyczy panie Boratyński, to wcale nie dziwię się że go żądacie; bo nic będzie tam zbywało na okolicznościach, popisania się z waszą szkolarską mądrością, i znalezienia w obronie zastarzałych nadużyć wielu podziwiających się świadków, kiedy zaczniecie uwłaczać powadze królewskiej, jak to już, chlubnie zaczęliście w Warszawie. – Omyliliśmy się na was panie Samborski, i żałujemy iżeśmy rozumieli, że pobyt w krajach południowych nauczył was lepiej powinności poddanych względem Monarchy i rozproszył ciemności i przesądy, które was i waszych współobywateli otaczają. "
Kiedy Król mówił te słowa, zdawało się że przytłumione westchnienie podno – sito pierś starosty Samborskiego; rzucił on posępne wejrzenie na hetmana wielkiego, ale ten w pozornem roztargnieniu nie odpowiadając mu żadnem skinieniem ciągle tylko bawił się z ogniwami swojego łańcucha. I potem Piotr Kmita mówił:
"Nie widzę ja w wyrazach tego szlachetnego rnęża niczego, coby wam Najjaśniejszy Panie, albo jemu samemu miało bydź z ujmą; niczego coby Waszej Królewskiej Mości nie było już wiadomem. Postanowienie sejmu "Warszawskiego znajome jest wszystkim, i dopóty jest prawomocne aże zgromadzone stany będą widziały potrzebę odmienienia go. Wszelako zdaje mi się, że nie jest jeszcze czas wywoływania go przez nowy sejm; bo król dosyć jeszcze ma do urządzenia pierwej, nim to wypaść może korzystnie. "
" Ja z mojej strony, " – dał się słyszeć Firlej, Wojewoda Lubelski, – " zawsze wielką wagę przywiązuję do głębokiego zdania Marszałka Wielkiego, i całkiem zgadzam się z nim w tej mierze, iż oprócz ustanowienia praw pani Barbary, ślubnej żony naszego miłościwego Pana, wiele jeszcze okoliczności uskutecznić potrzeba co do formy i kształtu, na których im zbywa! Wszelako rozumiałbym, że podobne okoliczności raczej powinnyby przyspieszyć spisanie sejmu, aniżeli je odkładać; bo powszechne niedostateczności, które tu i owdzie dają się uczuć, są zdaniem mojem tego rodzaju, że chyba samo tylko postanowienie zebranego narodu skutecznie im zaradzić potrafi. "
" Jeżeli Pan Marszałek nadworny mówi, o ile dorozumiewać się mogę, o interesie swojich spółwyznawców, " – rzekł Prymas Dzierzgowski: – " którym się narzucił za szermierza, to przynajmniej w tem jednem ma słuszność, że potrzeba prędkich środków zaradczych, ażeby oddalić złe, co państwu i kościołowi niebespieczeństwem zagraża. Ja zatem jako Książe senatu, daje zdanie moje na zwołanie rycerstwa, i wzywani króla w mocy mojego dostojeństwa, ażeby nie opierał się mojemu zadaniu!"
" Przewielebny pan Gnieźnieński słusznie powiedział! " – mówił Wojewoda Poznański; – " bo dla czegóż odkładać to, co zaraz uczynić można? "
" Rzecz osobliwsza, słyszeć Marszałka Wielkiego mówiącego o odroczeniu, "– uczynił uwagę Podkanclerzy Szydłowiecki, – "i możnaby dorozumiewać się, że jakieś szczególniejsze powody znaglają go na ten raz do odstąpienia swojego zwyczaju!" " Duch Najjaśniejszego ojca czuwa nad naszym Panem! " – mówił Biskup Maciejowski: – "a jakkolwiek są burzliwe czasy, powinniśmy zaufać jemu i jego mądrości! "
" Ale powiniśmy też zaufać i naszej!" – przerwał mu Arcybiskup. – "Bo czyliż nadaremnie nosimy nazwisko senatorów? Powtarzam tedy wam zdanie moje Najjaśniejszy Królu, wzywam Was aby – scie przyzwolili na słuszne żądanie Rzeczy pospolitej! "
"Nie bynajmniej! " – odpowiedział Król z żywością. – " Doświadczenie nabyte z niebardzo dawno upłynionych czasów, nauczyło Nas, ile każdy zjazd osłabia prawa naszego dostojeństwa; pamiętamy jeszcze to, co się działo we Lwowie za czasów Naszego ojca, i postanowiliśmy o ile to bydź tylko może w Naszej mocy, zachować w całości przodków Naszych dziedzictwo i władzę Naszę nieuszczuploną!"
"A więc zgoda! " – zawołał Książe Prymas. – "Jeżeli Król wzbrania się, to ja zwołam stany, jako namiestnik Państwa! "
"Nie! Mości Arcybiskupie! " – wykrzyknął Zygmunt August, postępując z zapalonym wzrokiem, i pobladłem z gniewu licem ku duchownemu panu. – "Nigdy nie będziecie śmieli tego uczynić, bez najwyższej woli Naszej i Naszego przyzwolenia! "
Obecni senatorowie przybliżyli się do mówiących i otoczyli ich wokoło. Wyraz dumy obrażonej w osobie najpierwszego pomiędzy nimi, zasępił poważne oblicza – Ci, którzy królowi byli przychylni, zaczęli się lękać, a Andrzej Zebrzydowski nadaremnie starał się cichemi poszeptami ułagodzić zapalające się umysły. – Tylko Kmita, Firlej, i Hetman Wielki tak jak pierwej stali zdaleka rozmawiając naprzemiany ze starostą Samborskim. Wszelako zdawało się, że Zygmunt August poznał tę stanowczą chwilę; powściągnął się więc z wielką usilnością, usiadł poważnie na swojem krześle, i wkrótce udało się mu z całą spokojną wyniosłością poglądać na otaczających go: z wyniosłością, która oprócz przemijających chwil gwałtownego gniewu, albo też poufałej rozmowy rzadko go opuszczała.
A wtedy Jakand z Brudzewa pan Sieradzki tak mówił: – " Jeżeli Król ociąga się w wypełnieniu wysokiego urzędowania, które mu rzeczpospolita pwierzyła; azatem Prymas wstępuje w prawa, jakie mu dostojeństwo jego nadaje, jako książe Senatu, jako interrex! "
" Zanadto prędko przystępujecie do dzieła Panie Wojewodo!" – przerwał mu Podkaclerzy Szydłowiecki: – " i zdajecie się obecne zaniedbanie tak wysokiego obowiązku regencii, brać za chwilowy opór przeciw gwałtownemu a przynajmniej co do formy nieprzyzwojitemu przywłaszczeniu. Ale ktoż poważyć się może najjaśniejszy szczep Jagielloński pomawiać o pierwsze?"
"Jesteśmy Senatorami! " – dał się słyszeć twardym głosem Janusz Latalski. – " Powszechna mowa nazywa nas rękami królewskiemi; a więc Król, nic bez nas zrobić nie może, "
" Nie od rąk zwykło się rady zasięgać; ale od głowy Mości Poznański!" – mówił Biskup Kujawski z lekkiem szyderstwem.
" Ja jestem żołnierz, Mości panie Biskupie! " – odpowiedział Janusz: –
" a chociaż nie uczyłem się w Rotterodamie i nie umiem kunsztownie układać wyrazów; wszelako zdaje mi się, że lepiej znani statuta krajowe, aniżeli Wy wasz brewijarz! – Ale gdy inaczej już bydź nie może, to dajemy Królowi czternaście dni czasu do namysłu; skoro zaś te upłyną, wówczas Arcybiskup może czynić to, co do jego urzędu należy! "
W czasie tej rozmowy, oblicze królewskie nieraz zmieniało kolor, porwał się ze swego krzesła, i chciał już, niepomny na to, co mu nakazywała roztropność, niepomny na swoje życzenie, nakłonić magnatów do swojego przedsięwzięcia; chciał już zuchwałemu mowcy odpowiedzieć tonem rozgniewanego władcy, gdy Piotr Boratyński nagle wystąpił w koło magnatów:
" Za pozwoleniem, Mości Panowie Senatorowie!" – zaczął głośnym tonem. – " Dozwólcie mi użyć mego prawa, jakie mi wstęp do tego najjaśniejszego zgromadzenia nadaje! – I odkądże to wolno jest Senatorom, bez uczestnictwa stanu rycerskiego czynić postanowienia i sprzeciwiać się woli królewskiej? – Cała tylko rzecz pospolita wyższą jest nad Króla, a szczególnym stanom przystoji bydź mu posłusznym. Ale nigdy sejm nie może bydź zwołany pierwej, aż go poprzedzą sejmiki wojewódzkie, na których wybierani są mężowie, co podług swojich wiadomości i sumienia, naradzają się o dobru państwa na powszechnem zgromadzeniu. Gdyby zaś uniwersarz na takie zgromadzenie stanu podpisany był przez pana Arcybiskupa Gnieźnieńskiego Prymasa Rzeczypospolitej, kiedy Król jest przytomny i żyje w szczęściu a pomyślności; to tak niezwykłe postępowanie, moji panowie a bracia! mianowicie w oddalonych okolicach, chociaż teraz jest małego znaczenia, stałoby się daleko niebespieczniejszem aniżeli to się bydź zdaje; a jedynie przez to samo stałoby się takiem; owszem nawet możeby jeszcze rozwiniono chorągiew buntu w tak stanowczym czasie! A zatem protestuję się w imieniu całego rycerstwa Małopolskiego i Ruskiego, przeciw nieprawym przywłaszczenióm prymasa, a oraz przeciw zdaniu panów senatorów, którzy je wspierają; i w moc otrzymanego zlecenia, które teraz przymuszony jestem oświadczyć, zanoszę do stóp tronu prośbę z przyzwojitą pokorą: ażeby Najjaśniejszy pan raczył, wyprawiwszy okolnik do Województw, zwołać jeneralny sejm od którego nie tylko rzeczpospolita, ale nawet i dóm królewski, nie bez słuszności oczekiwać może załatwienia rozmajitych nieporozumień obojga! "
Tu zamilkł Piotr Boratyński. – Król poglądał pytającem, nie przecież nieprzyjaznem wejrzeniem na stojącego przed sobą szlachetnego męża; Wielki Hetman zaraz po pierwszych wyrazach Starosty Samborskiego postąpił bliżej, wyraz życzliwości i zadowolnienia wyryty był na jego obliczu, wyraz który bohaterowi a oraz mędrcowi zazwyczaj przystoji, kiedy w bezładnym postępie namiętności zbliża się kto do niego, co mu jest podobny i którego on sam rozumi. – I Wojewodowie Krakowski i Lubelski takoż dali poznać, wszelako z innych może pobudek, ze całkiem poprzestają na zdaniu starszego Boratyńskiego; duchowny Pan Krakowski nic bez tajemnego ukontentowania usłyszał upomnienie Arcybiskupa, a nawet ci, co należeli do stronnictwa tego ostatniego, objawili w krótkich wyrazach dank, którego mowcy rycerskiego stanu odmówić nie mogli.
A wtedy zabrał głos Piotr Kmita: – " Bezpożytecznie byłoby, " – mówił – " chcieć przydać co do tego, co dostojny pan starosta powiedział; tylko mnie to zadziwia, iże tego potrzeba było do zwrócenia uwagi tak szanownych panów i biegłych polityków, na bezpożyteczność, których piętno nosi na sobie ta cała scena. "
" Żeby też znowu tak całkiem to bezpożytecznem bydź miało, to nie zaprawdę!" – Mówił Wojewoda Sieradzki. " A treść tego, co szanowny pan Piotr Boratyński mówił w imieniu zacnego rycerskiego stanu, którego praw, my pochodzący z tego samego szczepu bynajmniej naruszać nie chcemy; uważać należy jako mocne, i słuszne poparcie życzenia, które senat oświadcza. Spodziewamy się zatem że Król nie będzie się już sprzeciwiał, wyraźnie objawionym życzeniom obudwu stanów. "
" Wszyscy, którzy są tu obecni, " – zaczął Zygmunt August po niejakie chwili; – " objawili nam swoje mniemanie, jednego tylko widzimy stojącego w milczeniu zdaleka; pierwszego pomiędzy naszymi świeckimi dostojnikami. – I jakież jest wasze zdanie, Mości Hrabio Tarnowski? "
" Wasza Królewska Mość słyszałeś już życzenie senatu i rycerstwa, " – mówił Hetman Wielki Koronny – "i nie – raczysz mieć o mnie tak złego mniemania, ażebym ja mógł i chciał wyrzec się mojich panów a braci, owszem przyłączam się do nich i zanoszę prośby moje do ciebie Królu, ażebyś raczył tak postępować, jak na prawego monarchę a syna sławnego ojca twojego przystoji: "
A wtedy mówił Król tonem łagodnego wyrzutu: – " Kσί σύ είζ έχεινον zαί σύ πχτήζ ? (1)" Ale Kasztelan Krakowski nic nie odpowiedział na te słowa, bo długie nastąpiło milczenie. – Nakoniec Zygmunt August stałym głosem mówił w następny sposób:
" Niech więc tak będzie! I my w moc naszej Najwyższej Królewskiej władzy, wezmiemy na rozwagę zadanie, które senat i rycerstwo przez swojich mowców u tronu naszego złożyło. Ale kto pomiędzy wami rozumi, " – mówił głośniej, rucając zapalonemi oczyma: – "że – (1) I ty takie pomiędzy nimi, i ty także ojcze?
w niepohamowanej dumie na sejmie jeneralnym wymoże na nas to, co znieważa powagę tronu i uwłacza naszemu dostojeństwu Monarchy i godności człowieka, ten niechaj dobrze baczy! bo mógłby poznać iże stoji przed prawnukiem Władysława, a synem Zygmunta starego!"
"Nic podobali się waszej Królewskiej Mości, " – pytał Jan Firlej z głębokim ukłonem: – " zgromadzony dwór przytomnością swoją zaszczycić? Sale oddawna już są napełnione i wielu także cudzoziemców oczekuje zasczczytu, aby mogli bydź przedstawieni Tobie Miłościwy Panie; a pomiędzy innymi Książęta na Lignicy i Raciborzu, i księżniczka Mazowiecka Pani Anna Odrowążowa ze swoją córka. "
"Coż znowu za los sprowadza w tej chwili na dwór hasz tę kobietę? " – mówił Król do Tarnowskiego pocichu z zachmurzonem czołem. – " Właśnie że z pomiędzy żyjących najmniej życzyłbym sobie z nią spotkać się; bo jak rozumiem, przed nią tylko jedną nigdy śmiało oczu podnieść nie mogę. Azaliż nie dosyć już na niesczęściach teraźniejszości, trzebażli jeszcze aby nieszczęścia przesłości połączyły się z niemi, gdy ja tego dotąd naprawić nie mogłem?" – Potem dodał głośniej: – "I gdzież są Litewscy panowie? – Ani jednego z nich nie widzimy tu natem zgromadzeniu, kiedy przedmiot, któryśmy roztrząsali, przecież tak blizko ich się dotyczy? "
"Książe Kanclerz a z nim inni, " – odpowiedział Marszałek Nadworny, – "udali się do Jaśnie Oświeconej Barbary, mając w jej orszaku towarzyszyć na salę posłuchań. "
"Czynią to, co im przystoji! – odpowiedział Król; – " bo ten honor przynależy małżonce pana dziedzicznego Litwy, przynależy ich Wielkiej Księżnej; ona zasie jako taka – –"
Jeszcze nie skończył król, gdy na obliczach wszystkich obecnych zaczęło się znowu malować zaledwo powściągnione nieukontentowanie; wtedy Jan Tarnowski przybliżył się prędko do króla i rzekł pocichu uskrzydlonemi wyrazami:
" I coż zamyślasz czynić Królu mój Miłościwy? Azaliż zapomniałeś Panie tego, coś tak często nazywał wielkim celem dążenia swojego, – zapomniałeś o połączeniu dwóch narodów? Chceszli Najjaśniejszy Panie rozłączyć na zawsze to, co zjednoczyć postanowiłeś? "
" Najmiłościwsza Królowa Matka", – zabrał głos Biskup Kujawski zwolna i dobitnie, – " poleciła mi oświadczyć Waszej Królewskiej Mości, że nagła słabość zatrzymuje ją dzisiaj na jej pokojach; ale inne damy najwyższego dostojeństwa gotowe są do powitania pani Barbary Radziwiłłówny, waszej dostojnej małżonki, na zamku Jej Królewskiego męża. "
W pierwszej chwili gniewnego wybuchnienia Zygmunt August uderzył nogą o ziemię i wyrzekł włoskie przeklęctwo na pół zamkniętemi usty; ale wkrótce potem obrócił się do przytomnych ma – gnatów i rzekł z wyniosłością, ale łagodniejszym tonem niż dotąd:
"Owoż Jaśnie Oświceni i Jaśnie Wielmożni Panowie! za kilka chwil będziecie mieli zaszczyt bydź przedstawionymi żonie waszego lennego pana, i spodziewamy się a oczekujemy, że każdy z was, który tylko żąda bym dla niego przedłużał naszę królewską łaskę, okaże jej poszanowanie i odda cześć, jakiej obowiązki ku nam a oraz uprzejmość i szlachetny obyczaj po nim wymgają,"