Historia głupich idei albo duch narodu w świątyni nauki - ebook
Historia głupich idei albo duch narodu w świątyni nauki - ebook
Czy naukowcy dążą do poznania świata? Z pewnością tak, ale na tej drodze czeka ich tyle przeszkód i pułapek, że cel rzadko zostaje osiągnięty. Prawda naukowa budzi ogromne emocje, i to nie zawsze zdrowe. Potrafi zapewnić prestiż, pieniądze i władzę nad umysłami. Raz ustanowiona, obrasta w katedry, etaty i publikacje, a armia ludzi, którzy związali z nią swoje życie, broni jej jak niepodległości i coraz rzadziej pyta, czy faktycznie jest prawdą. Rasowa, narodowa i płciowa wyższość; wypisana na twarzy skłonność do występku; minerały, drzewa i skorupiaki wyznaczające naturalny zasięg występowania narodów – nie ma idiotyzmu, który trafiwszy na sprzyjające okoliczności, nie urośnie do rangi naukowego pewnika.
Historia głupich idei to panorama zbiorowych obłędów nowoczesnej Europy, które kwitły w majestacie nauki swojego czasu. Spotkamy tu patriotów-mizoginów oskarżających wrogie państwa o niestałość uczuć, histerię i zdradę. Antropologów mierzących czaszki jeńców wojennych, aby pogrążyć wroga także na polu rasowym. Psychiatrów diagnozujących niebezpieczną chorobę pacyfizmu i próbujących leczyć ją elektrowstrząsami. Przedstawicieli nauki zobaczymy w sztabach armii szykujących się do inwazji, na konferencjach pokojowych dzielących terytoria podbitych państw, w organach administracji terytoriów okupowanych i w gronie planistów zbrodni przeciw ludzkości.
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-963911-7-9 |
Rozmiar pliku: | 1,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Czym jest nauka? Naiwnemu mogłoby się zdawać, że to sztuka odkrywania, rozumienia i być może nawet zmieniania otaczającego nas świata. Jednak historycy nauki od prawie stu lat udzielają dodatkowych odpowiedzi. Wskazują na przykład na jej społeczny wymiar, który sprawia, że nigdy nie była ani nie będzie wolna od najróżniejszych pozanaukowych kontekstów. Ludwik Fleck, lwowski bakteriolog i filozof nauki, wprowadził terminy „styl myślowy” oraz „kolektyw myślowy”, dowodząc, że uczeni z reguły dostrzegają tylko to, na co zostali uprzednio przygotowani, i gotowi są odrzucać albo błędnie interpretować fakty, które nie zgadzają się z ich wcześniej powziętymi przekonaniami. Kiedy już dojdzie do naukowej rewolucji, nowe odkrycie obrasta w publikacje, katedry i autorytety, dzięki czemu długo broni się przed kolejnym przewrotem. I tak w kółko¹.
Można na ten problem patrzeć z poznawczym optymizmem, tak jak czynił to Jerzy Szacki, mówiąc o socjologii jako dyscyplinie nie tyle przedparadygmatycznej (czyli jeszcze nie do końca ukształtowanej jako nauka), ile raczej trwale wieloparadygmatycznej. Dawne teorie nie umierają całkowicie; mogą powrócić do łask i służyć także innym naukom. Nawet jeśli jedna subdyscyplina odrzuci je na dobre, wciąż jeszcze mogą się sprawdzić w innej. „Fakty – powiada Szacki – konstytuują się dla poznania zawsze w pewnym kontekście myślowym i życiowym”².
Konteksty miewają jednak rozmaity charakter, a ich oddziaływanie na naukę czasami przynosi opłakane skutki. Odbijają się w niej nie tylko mentalność, horyzont intelektualny czy też wyobrażenia społeczne danego czasu, ale także polityka, moda, nastroje, fobie i tak dalej. Naukowcy, podobnie jak wszyscy inni, czasami bez głębszego namysłu przyjmują za pewnik to, co usłyszeli, powtarzają stare rytuały. Krótko mówiąc, tkwią po uszy w historii. Nie unieważnia to szlachetnego dążenia do prawdy, skłania jednak do ostrożności i studzi scjentystyczny entuzjazm. W artykule napisanym tuż przed śmiercią w mieście Nes Cijjona pod Tel Awiwem Fleck kreślił wizerunek „dzisiejszego uczonego”, który
odkrywa, że „prawda naukowa” to skomplikowana konstrukcja intelektualna, nierozerwalnie powiązana z technikami badawczymi, interpretacjami danych statystycznych i wieloma różnymi konwencjami. Zdaje sobie sprawę, że często da się ją wyrazić wyłącznie w specjalistycznym żargonie, a zrozumieć, jedynie odbywszy długotrwałą edukację. W jego oczach „prawda naukowa” zależy od współwystępowania różnych okoliczności: od nadarzającej się okazji, od otoczenia i od osobistego wpływu autora. Powinna posiadać zdolność adaptacji do obowiązującego systemu nauki, wreszcie musi zyskać aprobatę. Albowiem jedynym dowodem jej wartości jest sukces…³
W skład prawdy naukowej wchodzi sporo elementów, których zazwyczaj intuicyjnie nie kojarzymy z nauką. Im jest ich więcej, tym mniej miejsca musi wystarczyć ideałom bezstronności i bezinteresownego dążenia do poznania.
Uzbrojeni w taką wiedzę, wyposażeni w precyzyjne narzędzia do analizy mechanizmów powstawania i utrwalania faktów naukowych, zderzamy się z rzeczywistością, w której spore grupy ludzi tych faktów nie uznają, nawet wbrew stanowisku większości uczonych. Co więcej, politycy zaczynają wymagać od historii (i nie tylko od niej – każda dyscyplina może stać się „partyjna”), aby zamiast poznawać przeszłość, „dawała świadectwo” ich przekonaniom albo wyraz ich uczuciom. Jak można odwoływać się do obiektywnej oceny dorobku naukowego, jeśli minister potrafi z dnia na dzień nadać jak najbardziej wymierny (bo liczony w punktach) „prestiż” choćby i gazetce parafialnej bliskiej jego sercu? To już nie jest wyłącznie społeczny kontekst nauki. To coś więcej. Poza tym problem nie dotyka wyłącznie nas, nawet jeśli mowa o naszym ministrze.
Filozofowie ponowocześni mają na tę okoliczność radykalną odpowiedź. W zasadzie unieważnia ona samo pojęcie nauki, odbierając ideom jakikolwiek sens poza owym społecznym kontekstem. Nie chcąc posuwać się tak daleko, trzeba uważnie spojrzeć w przeszłość. Być może kryzys, który dziś dostrzegamy, wcale nie jest nowy? Co, jeśli nauka bynajmniej nie schodzi na złą drogę, tylko kroczy nią od samego początku, jeśli jej „wypaczenia” są normą, a stan pożądany tylko rzadkim wyjątkiem albo wręcz odległym ideałem? Co, jeśli dążenie do prawdy nie było jej pierwotnym celem, lecz tylko skutkiem ubocznym?
W tej książce idę tropem podobnych pytań, opisując teorie naukowe oraz idee społeczno-polityczne uznawane obecnie za zbrodnicze, błędne bądź niemądre, ale kiedyś cieszące się szerokim uznaniem. Zaczynam od hierarchii rasowych, następnie omawiam teorię naturalnych granic narodowych i ustroju politycznego, aż wreszcie dochodzę do „grantozy”, na którą uskarżają się współcześni humaniści. Pokazuję, w jaki sposób całkowicie nienaukowe albo oparte na błędnych przesłankach przekonania obrastają liczbami, wykresami i profesorami oraz jak radzą sobie z krytyką. Za każdym razem opowieści te dotykają spraw polskiej nauki, ale prawie nigdy nie koncentrują się wyłącznie na niej. Polacy (i znacznie mniej liczne, ale także obecne w tej historii Polki) z determinacją i dużą zręcznością walczyli o godne miejsce w głównym nurcie światowej nauki, a co za tym idzie – także o reprezentację w gronie producentów i dystrybutorów głupich idei.
Jest to zatem także historia transferu idei, w większości opisanych tu przypadków – ogólnie rzecz ujmując – z zachodu na wschód. Dynamika tego zjawiska pozostaje bez bezpośredniego związku z charakterem przenoszonych treści. Głupie idee wędrują tymi samymi drogami co pozostałe. Nie należy także wyobrażać sobie tego procesu jako ruchu jednokierunkowego albo prostego naśladownictwa. Jak po wielekroć pokazuję w tej książce, „odbiorca” niemal nigdy nie pozostaje bierny. Dokonuje twórczych adaptacji pożyczonych wątków – uzupełnia je własnymi pomysłami, inaczej rozkłada akcenty. Staje się uczestnikiem tego samego dyskursu. Podobnie działo się z opisanymi przez Jerzego Jedlickiego krytykami postępu i tropicielami pułapek nowoczesności:
Paradoksalnie jednak polski spór o cywilizację należy od końca XVIII wieku do tego samego obszaru dyskursu co spór zachodni. To prawda: polskie tyrady przeciwko zmaterializowanemu Zachodowi i dodany im na przeciwległym końcu osi biegun polski czy słowiański służyły wywołaniu efektu zagrożenia z zewnątrz, dywersji cudzoziemskiego wroga w oblężonej twierdzy narodowości. Niemniej sama problematyka i oskarżenia, i obrony – ich treści religijne, moralne, socjologiczne, ekonomiczne, ekologiczne, estetyczne – świadczą dowodnie, że myśl polska, choćby i naśladowczo, przeżywała wewnętrzny konflikt kultury europejskiej⁴.
Myśl polska współprzeżywała nie tylko ten europejski konflikt. Uczestniczyła także w wielu innych debatach, otrzymywała idee i dzieliła się nimi na takich samych zasadach jak podobne kraje peryferyjne. Właściwie cały ten proces można zinterpretować jako zadziwiająco sprawną i szybką (zwłaszcza w porównaniu z rozwojem ekonomicznym) modernizację, doganianie Zachodu i wreszcie: emancypację. Ostatecznie prawo do uczestnictwa na, powiedzmy, równych prawach w europejskim dyskursie naukowym obejmuje nie tylko jego jasne strony, ale także najciemniejsze ścieżki i ślepe uliczki.
Czym są tytułowe głupie idee? Łatwiej w miarę precyzyjnie określić, czym nie są. A zatem: nie chodzi bynajmniej o poronione pomysły szalonych wynalazców, pojedyncze wyskoki nadambitnych indywidualistów, nigdy niezrealizowane projekty czy też zupełnie fantastyczne teorie, będące na bakier z istniejącą wiedzą naukową. Taka historia nauki istnieje, dysponuje swoimi klasykami, jak na przykład Stephen Jay Gould czy też (w niemieckim obszarze językowym) Heinrich Zankl, i – jak pokazują choćby nowsze prace Michaela D. Gordina – ma kolosalną przyszłość. Szaleństwo, w jakimś stopniu zawsze obecne w nauce, to kwestia indywidualna. Głupota natomiast jest cechą zbiorowości. Nie sprzyja oryginalnym pomysłom, które mogłyby zaburzyć komfort myślenia owej wspólnoty. Zmierza raczej ku wygładzaniu kantów, godzeniu nauki z normą społeczną i oczekiwaniami wspólnoty narodowej albo państwa. No i przede wszystkim z dyskursem naukowym danego czasu.
Sądzę, że dla zrozumienia mechanizmów funkcjonowania głupich idei konieczne jest potraktowanie ich jako jednego zjawiska, mimo że manifestuje się ono na wiele sposobów. W historiografii przyjęła się tymczasem inna perspektywa. Historycy rasizmu śledzą rasizm i tylko rasizm, podobnie jak badacze nacjonalistycznej geografii, nie wspominając już o uprawiających _gender studies_. Nie śmiem odbierać im przyrodzonego prawa do zakreślenia horyzontu własnych zainteresowań. Wydaje mi się jednak, że wszystkie te idee w pewnych fazach swojego funkcjonowania przechodziły podobne stadia i procesy. I że właśnie ta wspólna droga jest godna zainteresowania.
Ważnymi składnikami głupich idei pozostają konwencja i konformizm. Ostatecznie ich twórcom nie chodziło o to, aby udowodnić światu swoją oryginalność poprzez zakwestionowanie istniejących hierarchii w nauce, lecz raczej aby wyszarpać dla siebie miejsce w owej hierarchii. Dlatego polscy, ukraińscy i fińscy antropolodzy rasowi nie odrzucali teorii nordyckiej, lecz uzupełniali ją tak, żeby dla ich pobratymców znalazło się miejsce u boku nordyków. Dlatego geografowie z takim uporem i pomysłowością podążali za absurdalną ideą, głoszącą, iż pewne gatunki roślin świadczą o etnicznej przynależności terytorium, na którym rosną.
Najbardziej wydajnym motorem napędzającym ten mechanizm przez ostatnich dwieście lat okazywał się prawie zawsze patriotyzm podszyty nienawiścią do zupełnie konkretnych „obcych”. Już w XIX wieku doskonale zespolił się z wkraczającymi do naszej części Europy nowoczesnymi naukami o człowieku, a potem przetrwał kolejne dziejowe burze, włącznie z rzekomo antynarodowym komunizmem. No i dalej ma się świetnie.
------------------------------------------------------------------------
*
Z historią głupich idei było u piszącego te słowa podobnie jak z mówieniem prozą u pana Jourdaina. Aby dostrzec sprawy oczywiste, w obu przypadkach niezbędny okazał się lepiej wykształcony przewodnik. Moim był Maciej Janowski, historyk – naturalnie – idei. Kiedyś pół żartem, pół serio zauważył, że historia idei dzieli się na dwie subdyscypliny: historię mądrych idei oraz historię głupich idei. Analogicznie do tak zwanego silnego programu socjologii nauki, obdarzającego podobną atencją teorie prawdziwe i fałszywe. Później obu nam zdarzało się do tej myśli wracać, często w kontekście zobowiązań moralnych naukowca. Nie chodziło nam przy tym wyłącznie o przyzwoitość naszych bohaterów, ale raczej o naszą własną, wymagającą od nas empatycznego wmyślenia się nawet w takie idee z przeszłości, z którymi nie jesteśmy w stanie się zaprzyjaźnić. Czy historyk idei powinien odnotowywać poglądy swoich bohaterów z dzisiejszego punktu widzenia śmieszne lub zgoła straszne? Czy powinien to robić, wiedząc, że takie przekonania nie były w badanym okresie wyjątkowe, a nawet być może powszechnie je akceptowano? Czy nie lepiej takie kwestie pominąć i skupić się tylko na tych elementach światopoglądu, które okazały się rzeczywiście oryginalne?
Nie są to pytania błahe i nie umiem dać na nie jednoznacznej odpowiedzi. Wydaje mi się, że oba skrajne stanowiska znajdują uzasadnienie. Z jednej strony odnotowywanie rasistowskich albo mizoginicznych komponentów w myśli uczonych z wieku XIX ma wartość poznawczą, ponieważ pomaga unaocznić społeczną i kulturową otoczkę, w jakiej funkcjonowali. Aby dostrzec tych, którzy przekraczali ówczesne normy, niewątpliwie warto coś o owych normach wiedzieć. Z drugiej strony zignorowanie takich wątków można (chyba) traktować jak redukcję szumu, pozwalającą dosłyszeć czyste dźwięki. Dzięki takiej operacji na plan pierwszy wysuwają się właśnie idee oryginalne i wyjątkowe. Ten dylemat nie ma prostego rozstrzygnięcia.
Być może zatem rzeczywiście pora pogodzić się z podziałem historii idei na subdyscypliny, różniące się nieco podejściem do tematu, i z determinacją nieobcą bohaterom tej książki przystąpić do instytucjonalizacji historii idei głupich? Nie byłaby to najmniej mądra nauka, która zyskała uznanie.
Niniejsza książka powstawała dość długo, a zarazem krótko. Historią nauki i historią idei – niestety przeważnie niemądrych – zajmuję się od mniej więcej dwudziestu lat. Najpierw były to marksistowsko-leninowskie historiografie. Później zainteresowała mnie szara strefa pomiędzy charakterologią narodową a profesjonalną nauką, czyli kwestie poruszane w rozdziale pierwszym i po trosze w kilku kolejnych. Stąd droga wiodła do rasizmu w antropologii, etnografii, socjologii i medycynie z wycieczkami w stronę dyskursu kobiecości oraz geografii. Ostatni temat, który przewija się w wielu miejscach, to wpływ I wojny światowej na nowoczesne nauki o człowieku, zwłaszcza w Europie Środkowo-Wschodniej, gdzie ten właśnie moment dziejowy poza niepodległością, zwykle okupioną nędzą i zniszczeniem, przyniósł również spektakularny rozwój nauk o człowieku.
Wszystkie zawarte w tej książce spostrzeżenia dojrzewały zatem latami. Natomiast zebranie ich w jedną całość, połączoną wspólną myślą, okazało się kwestią mniej więcej roku, jaki minął od rozmowy z Dorotą Nowak i Ewą Wieleżyńską, które były łaskawe uznać mój pomysł za bardziej obiecujący, niż sugerowałby to tytuł. Większość rozdziałów opowiada w sposób, mam nadzieję, nieco prostszy o tym, o czym kiedyś już napisałem gdzie indziej. Punktami odniesienia dla niektórych fragmentów stały się teksty opublikowane dotąd jedynie po niemiecku bądź angielsku. Całkowicie nowy jest rozdział czwarty (o konflikcie pomiędzy rasistowskimi ideami Franciszka Duchińskiego a demokratycznym rysem polskiej irredenty) oraz ósmy (o Erwinie Hansliku). Wreszcie czuję się w obowiązku zaznaczyć, że punktem wyjścia rozdziału trzynastego stał się artykuł, który napisałem wspólnie z Katrin Steffen, niemiecką historyczką nauki, obecnie profesorką na uniwersytecie w Sussexie.
W czasie poświęconym na zajmowanie się głupimi ideami zdążyłem zaciągnąć dług u tak wielu osób, że nie sposób wymienić wszystkich. Ograniczę się do tych, które najbardziej wpłynęły na ostateczny kształt tej publikacji. Wspomniałem już o obu właścicielkach Wydawnictwa Filtry, bez których zaangażowania książka nie mogłaby się ukazać. Recenzenci Andrzej Wierzbicki oraz Jan Surman uczynili wiele, by głupota pozostała wyłącznie tematem niniejszej pracy, a nie stała się jej cechą. Wreszcie chciałbym wymienić dwóch warszawskich historyków, których inspiracji, pomocy, a także bezlitosnej krytyce zawdzięczam szczególnie wiele – Macieja Janowskiego oraz, zmarłego w styczniu 2018 roku, Jerzego Jedlickiego.PRZYPISY
Wstęp Skąd się biorą głupie idee
1 L. Fleck, _Powstanie i rozwój faktu naukowego. Wprowadzenie do nauki o stylu myślowym i kolektywie myślowym_, tłum. M. Tuszkiewicz, Lublin 1986; niemiecki oryginał książki Flecka ukazał się w 1935 roku.
2 J. Szacki, _Historia myśli socjologicznej. Wydanie nowe_, Warszawa 2003, s. 7.
3 L. Fleck, _Erfahrung und Tatsache. Gesammelte Aufsätze_, Hg. L. Schäfer, T. Schnelle, Frankfurt am Main 1983, s. 175, 176. Jeśli nie zaznaczono inaczej, cytaty obcojęzyczne przełożył Autor.
4 J. Jedlicki, _Świat zwyrodniały. Lęki i wyroki krytyków nowoczesności_, Warszawa 2000, s. 81.
Rozdział pierwszy Rasa i pamięć
1 B. Isaac, _The Invention of Racism in Classical Antiquity_, Princeton 2006.
2 J. M. G. van der Dennen, _Ethnocentrism and in-Group / out-Group Differentiation. A Review and Interpretation of the Literature_ _The Sociobiology of Ethnocentrism: Evolutionary Dimensions of Xenophobia, Discrimination, Racism and Nationalism_, eds. V. Reynolds, V. Falger, I. Vine, London–Sydney 1987, s. 1–15.
3 Kilka interesujących artykułów o kłopotliwej przeszłości tej instytucji znalazło się w tomie _Forschung im Spannungsfeld von Politik und Gesellschaft. Geschichte und Struktur der Kaiser-Wilhelm-/Max-Planck-Gesellschaft_, Hg. R. Vierhaus, B. vom Brocke, Stuttgart 1990.
4 A. Erll, _Medium des kollektiven Gedächtnisses: Ein (erinnerungs-)kulturwissenschaftlicher Kompaktbegriff_ _Medien des kollektiven Gedächtnisses. Konstruktivität, Historizität, Kulturspezifität_, Hg. A. Erll, A. Nünning, Berlin 2004, s. 19.
5 O „biologizacji” muzeum etnograficznego zob. H. Voges, _Das Völkerkundemuseum_ _Deutsche Erinnerungsorte_, Bd. 1, Hg. É. François, H. Schulze, München 2001, s. 305.
6 K. Popowicz, _Lamarkizm społeczny a rasizm i eugenika we Francji_, Warszawa 2009, s. 163.
7 G. L. Mosse, _Rassismus. Ein Krankheitssymptom in der europäischen Geschichte des 19. und 20. Jahrhunderts_, Königstein im Taunus 1978, s. 31.
8 D. J. K. Peukert, _Max Webers Diagnose der Moderne_, Göttingen 1989, s. 119.
9 L. Stoddard, _Racial Realities in Europe_, London 1924, s. 7.
10 H. Zankl, _Der große Irrtum. Wo die Wissenschaft sich täuschte_, Darmstadt 2004, s. 56, 57.
11 G. V. de Lapouge, _Der Arier und seine Bedeutung für die Gemeinschaft. Freier Kursus in Staatskunde, gehalten an der Universität Montpellier 1889–1890_, Übers. K. Erdniss, Frankfurt am Main 1939; O. Ammon, _Die Gesellschaftsordnung und ihre natürlichen Grundlagen. Entwurf einer Sozial-Anthropologie zum Gebrauch für alle Gebildeten, die sich mit sozialen Fragen befassen_, Jena 1895, s. 45.
12 _Fortpflanzung, Vererbung, Rassenhygiene. Illustrierter Führer durch die Gruppe Rassenhygiene der Internationalen Hygiene-Ausstellung 1911 in Dresden_, 2. Aufl., Hg. M. von Gruber, E. Rüdin, München 1911, s. 170.
13 E. Fischer, _Die Rehobother Bastards und das Bastardierungsproblem beim Menschen. Anthropologische und ethnographische Studien am Rehobother Bastardvolk in Deutsch-Südwest-Afrika_, Graz 1961 (reprint wydania oryginalnego z 1913 r.), s. 294–297.
14 C. Lombroso, _Człowiek-zbrodniarz w stosunku do antropologii, jurysprudencyi i dyscypliny więziennej. Zbrodniarz urodzony, obłąkaniec zmysłu moralnego_, tłum. J. L. Popławski, t. 1–2, Warszawa 1891.
15 V. Zimmermann, _Criminology and Imperial Diversity. The German Empire, the Habsburg Monarchy, and Tsarist Russia in Comparison_ _Science and Empire in Eastern Europe. Imperial Russia and the Habsburg Monarchy in the 19th Century_, ed. J. Arend, München 2020, s. 251–274.
16 C. E. Timcke, _Rasse, Volk und Kriminalität. Ein Beitrag zur Frage der Rasseneinflüsse auf die Art der Neigung zum Verbrechen_, Hamburg 1940, s. 63.
17 J. Cvijić, _Balkansko poluostrvo i južnoslovenske zemlje. Osnovy antropogeografije_, knj. 1–2, Beograd 1966.
18 L. Gumplowicz, _System socyologii_, Warszawa 1887; tenże, _Ausgewählte Werke_, Bd. 4: __ _Soziologische Essays. Soziologie und Politik_, Innsbruck 1928. Ostatnio o echach tej koncepcji Gumplowicza w polskiej historiografii XIX i XX wieku zajmująco pisał A. Wierzbicki, _Jak powstało państwo polskie? Hipoteza podboju w historiografii polskiej_ XIX _i _XX_ wieku_, Warszawa 2019, s. 17–19 i _passim_.
19 H. Biedermann, _Vorwort des Verlages zum Neudruck_ E. Fischer, _Die Rehobother Bastards…_, dz. cyt., s. IV.
20 G. Kossinna, _Ursprung und Verbreitung der Germanen in vor- und frühgeschichtlicher Zeit_, Bd. 1, Berlin 1926, s. 69.
21 Tamże, s. 72.
22 A. Kemiläinen, _Finns in the Shadow of the “Aryans”. Race Theories and Racism_, Helsinki 1998, s. 75–77.
23 L. Woltmann, _Die Germanen in Frankreich. Eine Untersuchung über den Einfluss der germanischen Rasse auf die Geschichte und Kultur Frankreichs_, Jena 1907.
24 L. Wilser, _Die Überlegenheit der germanischen Rasse. Zeitgemäße Betrachtungen_, Stuttgart 1915, s. VI.
25 O. Hauser, _Rasse und Politik_, Weimar 1922, s. 111.
26 A Bramwell, _„Blut und Boden“_ _Deutsche Erinnerungsorte_, dz. cyt., Bd. 3, s. 380 i n.
27 U. Mai, _„Rasse und Raum“. Agrarpolitik, Sozial- und Raumplanung im_ __ NS_-Staat_, Paderborn 2002, s. 36.
28 B. I. Reimes, _Der Verleger als Erzieher. Eugen Diederichs und die Thüringer Volksbildungsbewegung_ _Romantik, Revolution und Reform. Der Eugen Diederichs Verlag im Epochenkontext 1900–1949_, Hg. J. H. Ulbricht, M. G. Werner, Göttingen 1999, s. 104.
29 C. Reynaud-Paligot, _La République raciale. Paradigme racial et idéologie républicaine (1860–1930)_, Paris 2006.
30 M. Mieses, _W kwestyi nienawiści rasowej_, Lwów–Warszawa 1912, s. 31–35.
31 L. Krzywicki, _Systematyczny kurs antropologji. Rasy psychiczne_, Warszawa 1902, s. 270.
32 Tamże, s. 256.
33 M. Steins, _Das Bild des Schwarzen in der europäischen Kolonialliteratur 1870–1918. Ein Beitrag zur literarischen Imagologie_, Frankfurt am Main 1972, s. 50.
34 A. İnan, _Prolegomena to an Outline of Turkish History_, transl. A. Ersoy _Discourses of Collective Identity in Central and Southeast Europe 1770–1945_, t. III/1: _The Representations of National Culture_, eds. A. Ersoy, M. Górny, V. Kechriotis, Budapest–New York 2010, s. 54–61.
35 M. Billig, _Die rassistische Internationale. Zur Renaissance der Rassenlehre in der modernen Psychologie_, Übers. G. Rübenstrunk, Frankfurt am Main 1981, s. 47.
36 S. K. Humphrey, _The Racial Prospect_, New York 1920, s. 197.
37 E. Fischer, H. F. K. Günther, __ _Deutsche Köpfe nordischer Rasse. 50 preisgekrönte Bilder aus einem Wettbewerb_, München 1927, s. 5.
38 L. F. Clauß, _Die nordische Seele_, München 1932, s. 9.
39 G. G. Field, _Nordic Racism_, „Journal of the History of Ideas” 1977, vol. 38, no. 3, s. 527.
40 M. Billig, _Die rassistische Internationale…_, dz. cyt., s. 131.
41 J. Michelsen, _Ilse Schwidetzky_ _Handbuch der völkischen Wissenschaften. Personen, Institutionen, Forschungsprogramme, Stiftungen_, Hg. I. Haar, M. Fahlbusch, M. Berg, München 2008, s. 638.
42 B. Schier, _West und Ost in den Volkskulturen Mitteleuropas. Landes- und volkskundliche Studien zur Kulturmorphologie der deutsch-slawischen Kontaktzone für die Zeit vor und zwischen den Weltkriegen_, Marburg 1989.
43 J. Ebner, _Coraz ciemniej. Ekstremiści w sieci_, tłum. A. Zieliński, Warszawa 2020.
44 V. Korb, _Leben mit den „68ern“. Tagebuch aus dem Studentendorf Berlin-Schlachtensee 1969–1972_ _Die neuen Mieter. Fremde Blicke auf ein vertrautes Land_, Hg. I. Mickiewicz, Berlin 2004.
45 O. Klineberg, _Race and Psychology. The Problem of Genetic Differences_ (revised edition), _Race, Science and Society_, ed. L. Kuper, Paris 1975.
46 H. J. Eysenck, _Race, Intelligence and Education_, London 1974, s. 9, 10.
47 _Thilo Sarrazin im Gespräch, Klasse statt Masse. Von der Hauptstadt der Transferleistungen zur Metropole der Eliten_, „Lettre International” 2009, H. 86.
48 P. Nora, _Zwischen Geschichte und Gedächtnis_, Übers. W. Kaiser, Berlin 1990, s. 68.