Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Historia Wrocławia - ebook

Tłumacz:
Data wydania:
1 stycznia 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
79,00

Historia Wrocławia - ebook

Książka ukazuje ponad tysiącletnią historię polityczną, gospodarczą i społeczną Wrocławia, jak również różne oblicza tego miasta. Opowiada o jego dziejach - od archeologicznie uchwytnych początków u zarania X w. aż do współczesności.
Autor skupia się na zasadniczych cechach struktury Wrocławia i najistotniejszych aspektach jego historii, przedstawiając je na przykładzie najważniejszych budowli i osobistości z danej epoki. Każdy rozdział przybliża daną epokę najpierw przez spojrzenie na jeden z wrocławskich zabytków architektury, a następnie przez objaśnienie jej najważniejszych cech i omówienie. Opis zostaje pogłębiony przez przypomnienie życia i dokonań wybranej postaci historycznej.
Książka porusza także złożone kwestie tożsamości zarówno samego miasta, jak i jego mieszkańców. „Po 1945 r. było ono bardzo zniszczone, a jego ludność w latach 1945-1948 uległa kompletnej wymianie, nie oznacza to jednak, że należy wątpić w jego tożsamość historyczną - jakkolwiek mogły to sugerować indywidualne historie migracji niemieckich „starych wrocławian” i polskich „nowych wrocławian” w latach 1945-1990 (a nawet jeszcze później). Już przed 1945 r. historię Wrocławia znaczyły radykalne cezury – zniszczenia, nowe założenia topograficzne, migracje, zmiany władzy, transformacje gospodarcze i społeczne. Wszystkie one w dużym stopniu zmieniały oblicze miasta. A jednak zachowało ono nie tylko swoje miejsce, ale i swoją tożsamość”.
Eduard Mühle (ur. 1957) profesor historii. Studia ukończył w 1986 r., pracę doktorską obronił na westwalskim uniwersytecie Wilhelman w Münster w 1990 r. gdzie pełnił funkcję profesora historii Europy Środkowowschodniej i Wschodniej oraz dyrektora Wydziału Historii Wschodnioeuropejskiej. Dyrektor  Instytutu Herdera w Marburgu w latach 1995-2002. Dyrektor Niemieckiego Instytutu Historycznego w Warszawie od 2008 r. W 2014 r. otrzymał nagrodę za zasługi dla współpracy polsko-niemieckiej. Jest autorem wielu publikacji dotyczących historii Europy Środkowo-Wschodniej, w szczególności historii niemieckiej historiografii.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-01-18655-5
Rozmiar pliku: 860 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY STOLICA ZIEM ODZYSKANYCH

Imigracja, po części indywidualna i spontaniczna, po części zbiorowa i organizowana przez różne instytucje, sprowadziła do miasta nie tylko ludzi z różnych regionów, o odmiennej mentalności, lecz także pochodzących z różnych środowisk społecznych. Oprócz takich, którzy byli przyzwyczajeni do życia w wielkim mieście, do Wrocławia przybywali mieszczanie i robotnicy ze średnich miast, a także mieszkańcy małych, prowincjonalnych miasteczek i wsi; oprócz profesorów – analfabeci. Trzy lata po wojnie zaledwie jedna piąta „nowych wrocławian” pochodziła z miast liczących więcej niż 100 000 mieszkańców, 40% przybyło ze średnich i małych miast, a 40% ze wsi. Jako że wiele małych miast polskich miało charakter na wpół wiejski, ponad połowa nowych mieszkańców Wrocławia rekrutowała się ze środowisk czysto rolniczych. Miało to oczywiście wpływ na wizerunek miasta. Napływowa ludność wiejska nie mogła tak po prostu zastąpić deportowanych Niemców, którzy dotychczas tworzyli wielkomiejskie życie Wrocławia. Skutkiem tego była prawie natychmiastowa zmiana charakteru przestrzeni miejskiej. Dopiero po dłuższym czasie z chodników i podwórek zniknęły zwierzęta gospodarskie, ze sznurów wiszących nad ulicami suszące się pranie, a wiejska mentalność i tryb życia ostatecznie uległy przemianie.

Nie tylko dla prostych ludzi ze wsi zniszczony Wrocław stanowił miejsce budzące obawy, lecz także dla wszystkich pozostałych imigrantów z Polski było to miasto obce, przydzielone jako miejsce zamieszkania przez urzędy państwowe albo wybrane z konieczności, w poszukiwaniu nowego, lepszego życia. Nawet jako Wrocław, a nie Breslau, miasto przez długi czas nie było postrzegane jako ojczyzna. Przy tym politycy starali się ze wszystkich sił scalić heterogeniczne społeczeństwo migracyjne w jedną spójną zbiorowość ludzi, dla których stolica Ziem Odzyskanych miała stać się miejscem nadającym im nową tożsamość obywateli ludowo-demokratycznej Polski. Aby przekonać ich, że Wrocław faktycznie jest polskim miastem, w którym powinni czuć się jak u siebie, prowadzono intensywną politykę historyczną i politykę pamięci. Archeolodzy, historycy, językoznawcy i historycy sztuki zaczęli, jak w 1946 r. oświadczył prezydent miasta Stanisław Wachniewski, „spod grubej warstwy germańskiego tynku wydobywać stary, polski, piastowski Wrocław”. Przy tym na podstawie polskiej historii średniowiecznego Wrocławia przedstawiali i uzasadniali polską współczesność miasta jako naturalną konsekwencję długiego procesu historycznego. Odpowiednio selektywna, polonocentryczna interpretacja historii miasta, w której, co znamienne, pomijano większość wydarzeń z okresu od XV do XIX w., miała rozproszyć najmniejsze podejrzenie o to, że włączenie Wrocławia i Dolnego Śląska do Rzeczpospolitej Ludowej mogłoby być subiektywnym aktem samowoli radzieckiego dyktatora.

Z odkryciem na nowo bądź wymyśleniem polskiej tradycji, korespondowało usuwanie wszelkich śladów niemieckiej przeszłości. Najbardziej oczywiste wydawało się zastąpienie niemieckich nazw ulic i dzielnic nazwami polskimi. Wraz z zakończonym już wiosną 1946 r. przemianowaniem, kanon polskiej pamięci narodowej został utrwalony w sieci ulic wrocławskich. Oczywiście usunięto też niemieckie pomniki i stopniowo zastępowano je polskimi, zniknęły niemieckie napisy na sklepach, reklamy i inne symbole. Także przez seanse filmowe, koncerty, spektakle teatralne, a przede wszystkim imprezy sportowe, zarząd i administracja miasta starały się wspomagać i przyspieszać proces kulturowego przejęcia. Przenoszenie do Wrocławia ważnych instytucji polskiej kultury narodowej miało służyć tworzeniu kolektywnej tożsamości i przyspieszyć wzajemną akulturację nowych wrocławian. W tym celu w 1946 r. sprowadzono do Wrocławia ze Lwowa założone w 1817 r. Ossolineum, uznawane za jeden z najważniejszych polskich zbiorów archiwalnych i bibliotecznych, a także ukończoną w 1894 r. we Lwowie Panoramę Racławicką, monumentalne malarskie przedstawienie antyrosyjskiego powstania kościuszkowskiego, jedną z głównych ikon polskiej pamięci narodowej (którą jednak dopiero w 1985 r. udostępniono szerszej publiczności).

Szczególnie duży wysiłek władze polskie włożyły w przekonywanie opinii publicznej, jakoby przejęcie Ziem Zachodnich przez Polskę odbyło się szybko i bezproblemowo. Największą imprezą propagandową była prezentowana w dniach od 21 lipca do 31 października 1948 r. Wystawa Ziem Odzyskanych. Została ona otwarta w obecności prezydenta państwa Bolesława Bieruta, premiera Józefa Cyrankiewicza i ministra przemysłu Hilarego Minca. Miała legitymizować umocnioną w tym czasie władzę komunistyczną, oraz pokazać całemu światu, jak uzasadniony jest powrót Wrocławia i Ziem Odzyskanych do polskiej ojczyzny. Wystawa, którą odwiedziło w sumie 1,5 mln osób, była jednocześnie wielkim świętem ludowym. W licznych pawilonach prezentowano – przy wykorzystaniu nowoczesnych, sugestywnych środków – osiągnięcia związane z odbudową miasta oraz rozwojem przemysłu i rolnictwa na „odniemczonych” Ziemiach Zachodnich. Można było zobaczyć produkty tamtejszego rzemiosła i efekty działalności kulturalnej oraz wizualizację tysiącletniej rzekomo walki z niemieckim agresorem. Ekspozycje uzasadniały także w historycznych wywodach prawne podstawy linii granicznej na Odrze i Nysie. Szwajcarski pisarz Max Frisch odbierał wystawę „pod względem architektonicznym i graficznym” jako „czystą radość”, mniej przekonany był jednak co do jej przesłania ideologicznego: „Dowód, że Śląsk to ziemie polskie: na podstawie takiego samego dowodu Austria mogłaby żądać, byśmy wrócili po siedmiuset latach pod jej panowanie”.

Frisch był – obok Alana J.P. Taylora, Pabla Picassa, Le Corbusiera, Louisa Aragona, Bertolda Brechta, Hannsa Eislera, Jarosława Iwaszkiewicza, Juliana Tuwima, Györgya Lukácsa, Ilji Erenburga – jednym z 400 pisarzy, naukowców i artystów, którzy zgromadzili się w dniach 26–30 sierpnia 1948 r. na Kongresie Intelektualistów we wrocławskiej Hali Stulecia. To spotkanie także było imprezą propagandową zainscenizowaną przez władze. Kongres pod sztandarem wspólnej walki o pokój miał przekonać intelektualistów z całego świata do stanowiska obozu radzieckiego. Jednakże po agresywnym, antyzachodnim wystąpieniu radzieckiego pisarza Aleksandra Fadiejewa stał się raczej areną rozpoczynającej się właśnie zimnej wojny, zamiast forum międzynarodowego porozumienia. Mimo to, jak wynika nawet ze sceptycznych obserwacji Frischa, konferencja i jej miejsce wywarły na przybyłych z różnych krajów uczestnikach duże wrażenie. Polski Wrocław mógł więc uznać Kongres Intelektualistów za sukces. Wystawa i kongres światowy zaprezentowały miasto jako główną wizytówkę Ziem Odzyskanych, których polska przyszłość nie mogła podlegać najmniejszej wątpliwości.

Socjalistyczna codzienność

W lecie 1948 r. także komunistyczna przyszłość kraju wydawała się przesądzona. Najpóźniej w tym czasie komunistyczna mniejszość miała już ugruntowaną pozycję. W 1945 r. z ogromnym poparciem Moskwy wyeliminowała najpierw partie narodowo-konserwatywne, a siły lewicowe, przede wszystkim socjalistów z PPS, związała ze sobą w bloku narodowym. Następnie stłumiła opór wojskowy, w którym uczestniczyli także wrocławscy żołnierze rozwiązanej Armii Krajowej. Członkowie podziemia, działający przede wszystkim w związku Wolność i Niezawisłość, byli sukcesywnie aresztowani, ginęli w walce lub wykonywano na nich wyroki sądowe. Inni poddawali się w chwili, gdy ogłaszano amnestię. Jedna z takich akcji ułaskawień odbyła się z okazji długo odsuwanych w czasie, wymuszonych przez aliantów na Stalinie, wyborów do parlamentu. Odbyły się one w końcu 19 stycznia 1947 r. Oprócz bloku zdominowanego przez komunistów mogła do nich stanąć tylko jedyna legalna partia opozycyjna, partia chłopska (Polskie Stronnictwo Ludowe, PSL) Stanisława Mikołajczyka, premiera na uchodźstwie, który wrócił do kraju z Londynu. Mimo zastraszania przez komunistyczne służby bezpieczeństwa, w wielu okręgach wyborczych uzyskała ona większość głosów. Komuniści uciekli się więc do sfałszowania wyników wyborów, zredukowali udział głosów oddanych w całym kraju na partię chłopską do 10% (we Wrocławiu do ok. 15%) i rozpoczęli tym samym ostateczną eliminację reszty opozycji. Po tym, jak w roku 1948 blok komunistyczny został oczyszczony z rzekomych odstępców, a PPS i PPR zmuszone do połączenia i utworzenia Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR), proces przejęcia władzy przez komunistów został zakończony, a demokracja ludowa ukonstytuowana jako stalinowska władza jednopartyjna.

Formalnie władzę we Wrocławiu sprawowała Miejska Rada Narodowa, której podlegało dziewięć urzędów dzielnicowych, a od 1950 r. pięć dzielnicowych rad narodowych. Organem wykonawczym Miejskiej Rady Narodowej było prezydium, któremu przewodniczył prezydent. Jego kompetencje oczywiście były pod wieloma względami ograniczone. Wszelkie działanie państwowe miało strukturę hierarchiczną; do końca istnienia Rzeczpospolitej Ludowej wszystkie ważne decyzje były podejmowane na szczeblu centralnym, przez rząd w Warszawie. Jednostkom podporządkowanym (województwom, powiatom) pozostawiano jedynie mniej ważne decyzje, przede wszystkim kontrolę realizacji centralnych wytycznych. W związku z tym, że Wrocław do końca 1956 r. był częścią województwa dolnośląskiego, to, o czym nie decydowano na najwyższym szczeblu w Warszawie, podlegało kompetencjom Wojewódzkiej Rady Narodowej i jej prezydium. Większość decyzji dotyczących życia miasta – jego gospodarki, instytucji komunalnych i kulturalnych, służby zdrowia, placówek oświaty – nie była zatem podejmowana w mieście ani przez miasto.

Ostatecznie jednak rzeczywistość wrocławską kształtowały nie formalnie odpowiedzialne za to organy konstytucyjne, lecz de facto równoległe struktury polityczne dzierżące władzę w państwie. PZPR zastrzegła sobie bowiem, jako awangarda ludu robotniczo-chłopskiego, odpowiedzialna za budowę socjalizmu, prawo do podejmowania prawie wszystkich decyzji, i to dotyczących najdrobniejszych szczegółów. Najważniejszym człowiekiem wrocławskiej polityki nie był więc przewodniczący Miejskiej Rady Narodowej ani jego przełożony na szczeblu wojewódzkim czy ogólnopaństwowym, lecz I sekretarz Miejskiego Komitetu Partyjnego względnie stojący nad nim w hierarchii I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR, który z kolei otrzymywał wytyczne z warszawskiego Komitetu Centralnego lub od jego I sekretarza. Szczególne znaczenie miały także organizacje partyjne w dużych zakładach przemysłowych.

Skomplikowany podział kompetencji, często nakładających się na siebie lub wewnętrznie sprzecznych, wielokrotnie wywoływał konflikty w ramach aparatu biurokratycznego, jednocześnie jednak w razie potrzeby dawał zaangażowanym możliwość zrzucenia odpowiedzialności na innych. W ten sposób prezydium Miejskiej Rady Narodowej mogło odwoływać się do decyzji Wojewódzkiej Rady Narodowej, ta z kolei zarzucała instancjom miejskim brak inicjatywy, niedbalstwo i brak kompetencji. W wątpliwych przypadkach natomiast obydwa organy administracyjne zrzucały odpowiedzialność na lokalne i regionalne instancje partyjne, te zaś obwiniały o błędy centralne organy rządowe w Warszawie, które znowu mogły odwołać się do wytycznych centralnego kierownictwa partyjnego. Codzienna rzeczywistość centralnie sterowanej gospodarki planowej dawała rzeczywiście mnóstwo okazji do takiej gry. Deficyty w upaństwowionym przemyśle, handlu detalicznym i sektorze usług, a także skolektywizowanym rolnictwie były zbyt oczywiste, toteż wciąż szukano kozła ofiarnego, którego można by obarczyć winą za wszystkie codzienne niedociągnięcia.

Centralnie postanowiono inwestować przede wszystkim w przemysł ciężki, co wkrótce doprowadziło nie tylko do problemów z zaopatrzeniem w towary konsumpcyjne, lecz także do ograniczenia rozwoju gospodarczego stolicy Ziem Odzyskanych. Wrocławski przemysł był także po odbudowie zdominowany przez budowę maszyn, obróbkę metali i przemysł konfekcyjny – branże, które niekoniecznie znajdowały się na liście priorytetów gospodarki planowej. Co prawda, produkcja przemysłowa we Wrocławiu wzrosła – m.in. dzięki intensywnej budowie wagonów kolejowych w Państwowej Fabryce Wagonów (Pafawag) – między 1950 a 1955 r. o 204% – jednak jej udział w produkcji ogólnokrajowej w tym samym czasie uległ stagnacji na poziomie 2,4%, podczas gdy Łódź osiągała 7,4%, Warszawa 3,9%, a Kraków 3,0%. Przy tym przemysł wrocławski był w dużo większym stopniu upaństwowiony lub spółdzielczy niż przemysł w innych polskich miastach; w połowie lat 50. we Wrocławiu funkcjonowało 569 przedsiębiorstw państwowych i spółdzielni, zatrudniających w sumie 62 999 pracowników, firm prywatnych było natomiast tylko 65 i pracowało w nich 69 osób.

We wrocławskim handlu detalicznym 76 firm prywatnych konkurowało z 753 państwowymi i 390 spółdzielczymi sklepami i punktami sprzedaży. Co prawda, inicjatywie prywatnej pozostawiono w 1956 r. nieco więcej swobody, tak że w połowie roku 1957 działały już 293 sklepy prywatne, jednak dla ludności, której liczba wzrosła już do 390 000, było to całkowicie niewystarczające, a nierównomierne rozlokowanie sklepów stwarzało dodatkowe problemy. Nie tylko zatem chybiona polityka przemysłowa, lecz także kiepska organizacja handlu sprawiły, że ludność musiała stawiać czoła permanentnym trudnościom z zaopatrzeniem, złą jakością i ograniczonym dostępem do towarów oraz długimi kolejkami. W zależności od dzielnicy codzienne zakupy zajmowały wiele godzin.

Nie lepiej przedstawiała się sytuacja w sektorze usług. W drugiej połowie lat 50. wrocławianie mieli do dyspozycji tylko 59 restauracji i kawiarni oraz 15 barów mlecznych. Obsługa często pozostawiała wiele do życzenia, potrawy bywały zimne, a nakrycia i naczynia brudne, także pod innymi względami poziom higieny wykazywał wiele braków. Lokale gastronomiczne skupiały się w 85% w centrum miasta, w związku z tym obrzeża pozostały gastronomiczną pustynią. Fakt, że komunikacja miejska nie wystarczała dla rosnącej liczby pasażerów, nie wpływał dodatnio na sytuację. W połowie lat 50. na 77 km linii autobusowych do dyspozycji były 43 autobusy, a na 96 km połączeń tramwajowych 366 starych wagonów. Ulice, chodniki i mosty były wciąż w złym stanie; połowa z nich wymagała w 1956 r. gruntownych remontów. Ogromnym, chwilami dramatycznym problemem komunalnym – oprócz zaostrzającej się w połowie lat 50. sytuacji mieszkaniowej – było zaopatrzenie w wodę. Brakowało środków finansowych i technicznych, by utrzymać w dobrym stanie komunalny system wodociągów i kanalizacji, często dochodziło więc do pęknięć rur, a w zimie do zamarzania dużych części wodociągów. Pod koniec 1955 r. z ponad 800 km wodociągów tylko 610 km nadawało się do użytku; jednocześnie 4% mieszkańców w ogóle nie miało dostępu do wody bieżącej.

Problem stanowiła też państwowa służba zdrowia. Pod koniec 1956 r. w mieście przyjmowało 800 lekarzy. W czternastu szpitalach, z których dwa miały status szpitala miejskiego, a sześć podlegało nadzorowi Wojewódzkiej Rady Narodowej, było w sumie 1929 łóżek, na które pacjenci niezakwalifikowani jako nagłe przypadki musieli czekać miesiącami, a nawet latami. Ponadto działało 117 gabinetów lekarskich lub ambulatoriów i 314 dodatkowych poradni. Część z nich stanowiły instytucje przyzakładowe, z których mogły korzystać tylko osoby zatrudnione w danym zakładzie. Ogólnodostępne ambulatoria okręgowe, do których, podobnie jak do szpitali, przyjeżdżali pacjenci z całego Dolnego Śląska, były beznadziejnie przepełnione, tak więc trzeba się było liczyć z długim czasem oczekiwania nawet na bardzo krótkie badania. Wszystkie instytucje miały ogromne problemy z wyposażeniem; sprzęt medyczny, ale także kuchnie i łazienki pozostawiały wiele do życzenia, a zaopatrzenie w lekarstwa i żywność (szczególnie dietetyczną) było zwykle niewystarczające.

Stalinowska codzienność wrocławian była pod każdym względem uciążliwa i frustrująca. Entuzjazm pierwszych lat powojennych, w których pionierska atmosfera odbudowy i nadzieja na lepsze społeczeństwo jeszcze dodawały skrzydeł wielu ludziom, szybko się ulotnił. Okazało się, że prawie wszystko wygląda inaczej niż oczekiwano. Do deficytów materialnych doszedł przymus mentalny, ograniczenia wolności osobistej, rozwoju intelektualnego, wolności religijnej (w mieście, które nota bene stało się w przeważającej większości katolickie). 15 000 studentów i 2500 pracowników ośmiu szkół wyższych (oprócz uniwersytetu i politechniki założono wyższą szkołę medyczną, rolniczą, ekonomiczną, sportową, muzyczną i artystyczną) podlegało nieustannej presji ideologicznej. Życie kulturalne zamarło, już w 1949 r. na okres przejściowy zamknięto dopiero co otwartą filharmonię, od 1950 r. znaczący pisarze jak Stanisław Dygat czy Wojciech Żukrowski opuszczali miasto, które ulegało kulturalnej prowincjonalizacji.

W połowie lat 50. ogólne niezadowolenie było bardzo duże. Nieśmiałe i niekonsekwentne próby władz państwowych, by pod koniec pierwszego planu sześcioletniego (1950–1955) wprowadzić do niego pewne poprawki, nie były w stanie zmniejszyć skali problemów. Standard życia nadal był niski, a rosnące ceny, stagnacja płac, niesprawiedliwe taryfy podatkowe i podniesienie norm produkcyjnych tylko jeszcze bardziej utrudniały życie. Dochodzące z Moskwy od czasu śmierci Stalina sygnały ostrożnej destalinizacji trafiały wśród polskiej ludności na podatny grunt. Otwarcie zajęto się problemami Wrocławia, jak i całego kraju, dopiero kiedy stała się znana treść tajnego referatu Nikity Chruszczowa z 23 lutego 1956 r. Zdumiewające rozliczenie przywódcy radzieckiego ze stalinizmem, nad którym już od 23 marca 1956 r. dyskutowano we wrocławskich gremiach partyjnych, zadziałało jak zapłon inicjujący. Rozpoczęło ono debatę, która wstrząsnęła podstawami systemu i na jakiś czas wniosła do polskiego społeczeństwa powiew wolności.

We Wrocławiu to przede wszystkim studenci prowadzili w klubach burzliwe dyskusje, na spotkaniach i w prasie domagali się radykalnego odnowienia treści nauczania i zachwiali monopolem wiernego reżimowi Związku Młodzieży Polskiej. Ich najbardziej aktywni przedstawiciele sami należeli do partii i Związku Młodzieży i wcale nie dążyli do zniesienia systemu, lecz do poprawy socjalizmu. Pod koniec czerwca 1956 r. uaktywnili się także wrocławscy robotnicy. Solidaryzowali się z robotnikami poznańskimi, którzy rozpoczęli strajk w proteście przeciwko podnoszeniu norm i niesprawiedliwemu opodatkowaniu, domagając się jednocześnie podwyżek płac i obniżek cen. Początkowo były to strajki wewnątrzzakładowe, kiedy jednak żądania robotników nie zostały spełnione, protest przybrał formę wielkiej demonstracji. Do strajkujących dołączyły załogi innych zakładów i protestujący zebrali się przed budynkiem Wojewódzkiego Komitetu Partyjnego. Atmosfera stawała się coraz bardziej napięta i 28 lipca doszło do gwałtownych zamieszek, w trakcie których robotnicy wysuwali żądania polityczne. Do stłumienia protestów władze państwowe użyły wojska. 10 000 żołnierzy i 400 czołgów krwawo rozprawiło się z buntownikami. Wydaje się, że w największej fabryce wrocławskiej, Pafawagu, już 26 czerwca wiedziano o poznańskich protestach. Wrocławscy robotnicy nie rozpoczęli jednak publicznego strajku ani demonstracji, chociaż trapiły ich te same problemy co poznańskich kolegów i podzielali ich żądania. Ich niezadowolenie nie wyszło poza mury fabryki. Mimo to w mieście pojawiły się ulotki, na których było np. napisane „Solidaryzujemy się z klasą robotniczą Poznania – nie damy naszym dzieciom i emerytom zginąć z głodu pod okupacją sowiecką”. Niektórzy członkowie partii oddawali swoje książeczki partyjne, aby zaprotestować przeciwko obojętności kierownictwa.

Masakra poznańska wywołała szok w całym kraju, nie mogła jednak zahamować toczącej się debaty o reformach. Przez całe lato wrzało zarówno w gremiach partyjnych, jak i wśród ludności. Wszędzie odbywały się burzliwe dyskusje, aż w październiku, dzięki ponownemu mianowaniu Władysława Gomułki szefem partii, zwolnieniu internowanego od września 1953 r. prymasa Stefana Wyszyńskiego, częściowemu wycofaniu się służb radzieckich z kraju i obietnicom reform, doszło do zmniejszenia napięć i tymczasowego porozumienia między partią i społeczeństwem. We Wrocławiu studenci znowu stali się aktywni i od początku października nie tylko protestowali przeciwko służbie wojskowej i ideologizacji studiów, lecz także formułowali żądania polityczne. Gwałtownie domagali się reform demokratycznych, zniesienia cenzury, usunięcia dogmatyków z partii i rządu, rozbudowy samorządów zakładowych i obrony suwerenności kraju wobec nieustannych ingerencji Moskwy. Nadal nie chodziło im o obalenie systemu, lecz popierali „tę część kierownictwa partii i rządu, która reprezentuje pogląd, że proces demokratyzacji powinien być pogłębiany, a kraj nasz powinien korzystać z pełnej suwerenności, że stosunki między krajami naszego obozu wine być oparte o niewzruszone zasady proletariackiego internacjonalizmu i przyjaźni narodów”. Ich żądania dotarły do mediów i gremiów partyjnych, gdzie wywołały ożywione dyskusje. Kontynuowane manifestacje – największa zgromadziła 22 października na Politechnice Wrocławskiej ok. 10 000 uczestników – spotykały się z sympatią ludności miasta, ale nie z aktywnym poparciem. Robotnicy nadal dyskutowali we własnym gronie za murami fabryk, zakładali komitety rewolucyjne i w rezolucjach domagali się utworzenia samorządu robotniczego o daleko idących uprawnieniach. Ważną rolę w życiu publicznym Wrocławia odegrała prasa lokalna. Po rozluźnieniu cenzury powstały dwie zaangażowane gazety – „Nowe Sygnały” i „Poglądy”. Część dziennikarzy, którzy dotychczas byli wierni systemowi, zaczęła otwarcie opowiadać się za zmianami, dając przykład niejednemu wrocławianinowi.

Po tym, jak 21 października polityka warszawska obrała nowy kierunek, także wrocławskie lokalne i regionalne instancje partyjne odważyły się na dyskusje o dotychczasowych błędach w polityce, związanych z nimi kwestiach personalnych i nowych rozwiązaniach. Przyjęto niektóre z żądań robotniczych i studenckich, jednak w pierwszym okresie nie przeprowadzono żadnych istotnych zmian na stanowiskach kierowniczych. Fakt, że społeczeństwo wrocławskie, podobnie jak społeczeństwo całego kraju, nie uspokoiło się nawet po triumfalnym wystąpieniu Gomułki w Warszawie 24 października, nie wynikał tylko z pozostawienia u steru partyjnych biurokratów odpowiedzialnych za dotychczasowe problemy. Dużo bardziej mobilizował wrocławian masowy protest na Węgrzech, który zaczął się 23 października – nota bene jako studencka manifestacja solidarności z polskimi reformami. Wydarzenia, do których doszło na Węgrzech w ostatnich dniach tego miesiąca, wystąpienie społeczeństwa zmierzające do obalenia systemu, zelektryzowały całą Polskę i skłoniły także wrocławian do licznych akcji solidarności. Kiedy węgierska rewolucja zakończyła się krwawą konfrontacją z armią radziecką, we Wrocławiu nie tylko gwałtownie protestowano przeciwko tej ingerencji, lecz także nawoływano do zbiórek rzeczy i pieniędzy oraz oddawania krwi na rzecz bohaterskich Węgrów. Do 2 listopada wrocławianie, którym pod względem gospodarczym naprawdę nie powodziło się dobrze, zebrali dla Węgierskiego Czerwonego Krzyża 2 169 336 złotych; poza tym oddali 137 litrów krwi i 48 litrów plazmy dla rannych w listopadowych walkach.

W PZPR i urzędach państwowych doszło w tym czasie do dalszych zmian personalnych oraz ustępstw ideologicznych; m.in. pozwolono robotnikom na pewną samorządność, a studentom na założenie alternatywnej organizacji młodzieżowej. Kierownictwo partii sprytnie skanalizowało protest społeczny ostatnich miesięcy, tworząc nowe instytucje, które w późniejszym czasie mogło łatwo przekształcić tak, by nie stanowiły zagrożenia dla jego władzy ani dla systemu socjalistycznego. W tym czasie społeczeństwo zadowoliło się dokonanymi zmianami, które bądź co bądź oznaczały trwałe odejście od stalinowskiego wariantu socjalizmu, toteż w grudniu powróciła zwykła codzienność.

Pod koniec lat 50. i we wczesnych latach 60. charakteryzował ją powściągliwy optymizm. W ramach tzw. małej stabilizacji władzom partyjnym i państwowym udało się załagodzić wiele problemów. Z przymusowej kolektywizacji rolnictwa zrezygnowano albo ją cofnięto, w zasadzie udało się ukończyć odbudowę po zniszczeniach wojennych, mimo forsowanej industrializacji ożywić sektor usług, zagwarantować zaopatrzenie mimo ekspansji urbanistycznej, a społeczeństwo skłonić do pogodzenia się z systemem. Życie polityczne biegło w ramach oswojonej rutyny, w której frekwencja wyborcza zarówno w wyborach do Sejmu, jak i w wyborach do Miejskiej Rady Narodowej wynosiła 95%, a 98% głosów oddawane było na kandydatów partii. Tylko w kilku małych niszach, półoficjalnych zrzeszeniach zawodowych, kręgach intelektualistów oraz na łamach niektórych czasopism były możliwe otwarte dyskusje o polityce. W porównaniu z wczesnymi latami 50. udało się podnieść poziom życia, choć i tak pozostał on dość niski, zwłaszcza w centrum takim jak Wrocław, którego liczba ludności w 1965 r. wzrosła do pół miliona mieszkańców (474 200 zameldowanych na stałe i 30 000 zameldowanych tymczasowo). Pod koniec lat 50. i na początku 60. miasto miało najwyższy przyrost ludności w całym kraju; wskaźnik urodzeń czterokrotnie przewyższał wskaźnik urodzeń w Warszawie i dwukrotnie w Poznaniu. Kwestia mieszkań pozostała więc jednym z najbardziej palących problemów miasta. Ale nawet pomijając długoletnie oczekiwanie na przydział mieszkania i wyzwanie, jakim było życie w walących się starych budynkach albo nowych blokach fatalnej jakości, wrocławską codzienność cechowały wady socjalistycznej gospodarki planowej. Na szczęście, po 1956 r. znacznie rozwinęło się życie kulturalne miasta; literatura, sztuki plastyczne, muzyka, film i teatr stały się skutecznym lekarstwem na codzienne frustracje i odskocznią od pełnej absurdów socjalistycznej rzeczywistości.

W połowie lat 60. w mieście działały 33 kina, a jego mieszkańcy posiadali ponad 100 000 radioodbiorników i ok. 65 000 telewizorów. Bardziej niż młoda, podlegająca ostrzejszej cenzurze warszawskiej telewizja, wrocławskie radio było w stanie emitować od czasu do czasu krytyczne programy w postaci audycji regionalnych, reportaży i programów satyrycznych. Także we wrocławskiej Wytwórni Filmów Fabularnych, której infrastruktura umożliwiała od połowy lat 50. kręcenie sześciu do ośmiu filmów rocznie, powstało wiele produkcji krytycznie przedstawiających polską rzeczywistość. Nakręcone zostały tu mistrzowskie dzieła o międzynarodowej sławie, takie jak Popiół i diament Andrzeja Wajdy (1958), Rękopis znaleziony w Saragossie Wojciecha Hasa (1964) czy Sami swoi Sylwestra Chęcińskiego (1967) – kultowa komedia o Ziemiach Odzyskanych i przybyszach z Kresów. Mniej wybitnych dzieł, które wykraczałyby poza prowincjonalny kontekst, wydała literatura i sztuki plastyczne, podczas gdy coraz intensywniejsze wrocławskie życie muzyczne znalazło odbicie w wielu znanych do dziś festiwalach (Festiwalu Polskiej Muzyki Współczesnej, Dniach Muzyki Organowej, Międzynarodowym Festiwalu Oratoryjno-Kantatowym Wratislavia Cantans i Jazz nad Odrą).

Wrocławski artysta – Henryk Tomaszewski

Dziedziną, w której Wrocław robił furorę w latach 60., był teatr. Oprócz tradycyjnego repertuaru wystawianego w Teatrze Polskim i Teatrze Współczesnym rozwijały się eksperymentalne teatry studenckie, jak np. założony w 1958 r. awangardowy teatr Kalambur i działający od 1963 r. przy Politechnice Wrocławskiej Gest. Rok później na zaproszenie Miejskiej Rady Narodowej przeprowadził się do Wrocławia założony w 1959 r. w Opolu przez Ludwika Flaszena i Jerzego Grotowskiego Teatr Laboratorium. Instytucja ta, powstała m.in. jako instytut badań nad teatrem i sztuką aktorską, wypracowała rewolucyjnie nowe formy teatralne. Jej twórcy dążyli do „biednego teatru”, który miał działać całkowicie bez rekwizytów (charakteryzacji, kostiumów, scenografii, oświetlenia) i stawiać w centrum tylko i wyłącznie sztukę aktorską. Nie mniej wywrotowa artystycznie była druga wrocławska innowacja teatralna, która oddziaływała na sceny międzynarodowe – Teatr Pantomimy Henryka Tomaszewskiego.PRZYPISY

Turnau, Studia, s. 52–81, zwł. s. 74.

Więcej: Thum, Obce miasto, zwł. s. 257–413; Piotr Kuroczyński, Die Medialisierung der Stadt. Analoge und digitale Stadtführer zur Stadt Breslau nach 1945, Bielefeld 2011, zwł. s. 117–130.

Por. Aleksander Wachniewski, Pierwszy rok w odzyskanym Wrocławiu, Wrocław 1946, s. 5.

Thum, Obce miasto, s. 294; por. także Jacek Gręboweic, Der Umbau der Breslauer Ikonosphäre nach dem Zweiten Weltkrieg vor dem Hintergrund der Ausbildung einer neuen regionalen Identität, w: Wiedergewonnene Geschichte. Zur Aneignung von Vergangenheit in den Zwischenräumen Mitteleuropas, red. Peter Loew, Wiesbaden 2006, s. 36–46.

Anna Baumgartner, Das Racławice-Panorama in Breslau. Ein Erinnerungsort für die Polnische Nation, w: Geschichte im Rundblick. Panoramabilder im östlichen Europa, red. Arnold Bartetzky, Rudolf Jaworski, Köln 2014, s. 45–64, zwł. s. 60–62.

Ksawery Pruszyński, Wystawa Ziem Odzyskanych, Wrocław 1948; Katalog Wystawy Ziem Odzyskanych, Wrocław 1948; Jakub Tyszkiewicz, Sto wielkich dni Wrocławia. Wystawa Ziem Odzyskanych we Wrocławiu a propaganda Ziem Zachodnich i Północnych w latach 1945–1948, Wrocław 1997, zwł. s. 97–141.

Max Frisch, Tagebuch 1946–1949, wyd. 2, Frankfurt am Main 1977, s. 295.

Zygmunt Woźniczka, Wrocławski Kongres Intelektualistów w Obronie Pokoju, „Kwartlanik Historyczny” 1987, 94, s. 131–157; Anneli Hartmann, Wolfram Eggeling, Der Wroclawer Kongreß (1948) und die Friedensbewegung: Stalinisierung mittels Friedenskampf, w: Germanistentreffen Bundesrepublik Deutschland – Polen: 26.9.–30.9.1993. Dokumentation der Tage, red. Werner Roggausch, Bonn 1944, s. 177–201, zwł. s. 178–185.

O umocnieniu władzy komunistycznej: Krystyna Kersten, The Establishment of Communist Rule in Poland, 1943–1948, Berkeley–Los Angeles 1991, zwł. s. 232–241.

Tomasz Balbus, Ludzie podziemia AK – WiN w Polsce południowo-zachodniej (1945–1948), t. 1: Okręg Wrocław „Wschód”, odtworzony Okręg Wrocław, wrocławska komórka „Ż”, drugi Zarząd Obszaru Zachodniego, Wrocław 2003.

Elżbieta Kaszuba, PPR, PPS – rywalizacja o wpływy w powojennym Wrocławiu, w: Władze komunistyczne wobec ziem odzyskanych po II wojnie światowej. Materiały z konferencji, red. Stanisław Łach, Słupsk 197, s. 85–98.

Przedstawione na przykładzie wrocławskiej Państwowej Fabryki Wagonów z wczesnych lat 50. w: Marcin Kula i in., PZPR w fabryce. Studium wrocławskiego „Pafawagu” w początku lat pięćdziesiątych, Warszawa 2001.

Stanisław Ciesielski, Wrocław 1956, Wrocław 1999, s. 30.

Tamże, s. 33–34.

Tamże, s. 22–23.

Tamże, s. 39–41.

Edmund Makowski, Poznański czerwiec 1956. Pierwszy bunt społeczeństwa w PRL, Poznań 2006.

Notatka służbowa nr 60 z 29 czerwca 1956 r., cyt. za: Stanisław Ciesielski, Wydarzenia października 1956 r. we Wrocławiu, w: Październik 1956 r. na Ziemiach Zachodnich i Północnych, red. Wojciech Wrzesiński, Wrocław 1997, s. 37–58, tutaj: s. 38.

Rezolucja z zgromadzenia studentów, które odbyło się 20 października 1956 we wrocławskim ratuszu, opublikowana w „Słowie Polskim” 21.10.1956, nr 252, cyt. za Ciesielski, Wydarzenia października, s. 45.

Por. Ciesielski, Wydarzenia października, s. 53.

Historia Wrocławia, t. III, Włodzimierz Suleja, W Polsce Ludowej, PRL i III Rzeczpospolitej, Wrocław 2001, s. 80.

Jerzy Grotowski, Das arme Theater, wyd. 2, Hannover 1970, zwł. s. 13–23, 237–244; opis inscenizacji w: Małgorzata Dzieduszycka, „Apocalypsis cum figuris”. Opis spektaklu Jerzego Grotowskiego, Kraków 1974; Zbigniew Osiński, Jerzy Grotowski. Źródła, inspiracje, konteksty, Gdańsk 2009, zwł. s. 49–76.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: