Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Historiografia Uniwersytetu Wileńskiego. Część 1 - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Historiografia Uniwersytetu Wileńskiego. Część 1 - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 337 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZED­MO­WA.

Pra­gnie­niem Jana Śnia­dec­kie­go i Hu­go­na Koł­łą­ta­ja było „po­rząd­ne” spi­sa­nie dzie­jów uni­wer­sy­te­tu w Kra­ko­wie, któ­re rów­no­cze­śnie sta­no­wić mia­ło hi­stor­ję nauk w Pol­sce. In­nych za­kła­dów na­uko­wych nie bra­li oni w ra­chu­bę, uwa­ża­jąc, że na­uko­wość stu­le­ci mi­nio­nych sku­pia­ła się głów­nie w Kra­ko­wie. Koł­łą­taj, lubo prze­wi­dy­wał do­nio­słą rolę Wil­na, nie do­żył cza­sów jego naj­więk­sze­go roz­kwi­tu; Śnia­dec­ki, bę­dąc w nim pars ma­gna, za­le­cał utrwa­lać dla po­tom­no­ści, jak­to Szko­ła Ba­to­row­ska kró­lo­wa­nie w dzie­dzi­nie oświe­ce­nia i nauk ob­ję­ła. Na­strę­cza­ła mu się za­pew­ne ana­lo­gja: w XV w. apo­geum chwa­ły Kra­ko­wa, w XIX w. – Wil­na. Po­dzi­wiać trze­ba, jak dwaj ci świa­tli mę­żo­wie głę­bo­ko ro­zu­mie­li wagę opra­co­wa­nia prze­szło­ści ognisk oświa­ty i wie­dzy. Do ich ar­gu­men­ta­cji nie­wie­le moż­na do­rzu­cić. Prze­moż­nie wpły­wa na ży­cie, moc­no waży na sza­lach szko­ła, gdzie pa­da­ją pierw­sze ziar­na, two­rzy się za­czyn po­jęć, a cóż mó­wić o la­tach aka­de­mic­kich. Wy­czer­pu­ją­ce dzie­je szkol­nic­twa i wy­cho­wa­nia są nie­zbęd­nem pod­ło­żem dla hi­stor­ji li­te­ra­tu­ry. Naj­wy­raź­niej daje się to od­czu­wać u nas, gdy rów­no­le­gle z po­pra­wą i udo­sko­na­le­niem in­struk­cji pu­blicz­nej, wzma­ga się zna­ko­mi­cie twór­czość li­te­rac­ka. Dla ob­ra­zu roz­wo­ju na­uki prze­szłość szkol­nic­twa wy­świe­tla wie­le jego stron. Uni­wer­sy­te­ty u nas były pra­wie je­dy­ne­mi pra­cow­nia­mi dla wie­dzy. Z po­wo­du cięż­kich lo­sów na­szej oświa­ty, tra­dy­cje czę­sto się uci­na­ły i nie prze­cho­dzi­ły spad­ko­wo, spo­ro ba­dań i po­my­słów gi­nę­ło w za­po­mnie­niu. Tym­cza­sem kar­ty daw­niej­szej pra­cy na­uko­wej mają nie­raz rze­tel­ną war­tość dla współ­cze­snych. Dość wy­mie­nić słow­nic­two na­uko­we: zda­rza­ło się, że­śmy nie wie­dząc o po­zo­sta­wio­nem dzie­dzic­twie w for­mie wy­ro­bio­nej no­men­kla­tu­ry, za­czy­na­li na nowo ją opra­co­wy­wać. Wresz­cie szko­ła wyż – sza, na­wet gdy po­sia­da sła­be siły i za­so­by, za­wszeć sta­je się choć­by ni­kłym, lecz roz­sad­ni­kiem oświe­ce­nia – i nie­raz z kart ujem­nych coś po­ży­tecz­ne­go da się wy­cią­gnąć.

Ża­ło­wać na­le­ży, że na­wo­ły­wa­nia Koł­łą­ta­ja i Śnia­dec­kie­go, tu­dzież świet­ne ich pi­sma z tego za­kre­su, nie zna­la­zły echa i nie mia­ły pra­wie na­śla­dow­ców. Dłuż­szy czas nie za­bie­ra­no się do dzie­jów ani uni­wer­sy­te­tu Ja­giel­loń­skie­go ani też nauk w Pol­sce.

Co się ty­czy wszech­ni­cy w Wil­nie z pra­cą nad jej hi­stor­ją róż­nie by­wa­ło. W ostat­niem pół­wie­czu pra­cow­ni­cy na tej ni­wie wy­stę­pu­ją do­ryw­czo; li­te­ra­tu­ra o tym przed­mio­cie nie przed­sta­wia się oka­za­le i ob­fi­cie; całe dzia­ły leżą nie­tknię­te, daje się we zna­ki brak źró­dło­wych wy­daw­nictw ak­tów i in­nych ma­ter­ja­łów, na co słusz­nie uty­ski­wał jesz­cze Szuj­ski. Nie tak sta­ła spra­wa daw­niej: ucze­ni pro­fe­so­ro­wie uni­wer­sy­te­tu wi­leń­skie­go Jun­dziłł, Ona­ce­wicz, Po­liń­ski, Ja­ro­sze­wicz, Ho­mo­lic­ki, Ada­mo­wicz zo­sta­wi­li cen­ne przy­czyn­ki, rów­nie jak ucznio­wie Ru­do­mi­na, Ba­liń­ski, Jo­cher, Kra­szew­ski, Buc­kie­wicz i wie­lu in­nych nie usta­wa­li w pra­cy na­tem polu. Wo­bec nie­zwy­kle roz­le­głe­go za­da­nia wszy­scy oni za­le­d­wie cząst­kę spraw mo­gli po­ru­szyć. Tym spo­so­bem nie mamy do­tych­czas „po­rząd­nie” spi­sa­nych dzie­jów tego uni­wer­sy­te­tu, ale bar­dzo licz­ne frag­men­ty o jego la­tach ubie­głych.

Ca­łość dzie­jów po­win­na po­prze­dzać hi­stor­jo­gra­fja, któ­ra roz­pa­tru­je i oma­wia rze­czy po­przed­nie i daje pod­su­mo­wa­nie ogól­nej pra­cy nad tym te­ma­tem. Na taką hi­stor­jo­gra­fję cze­kał uni­wer­sy­tet wi­leń­ski. Je­śli ona jest po­żą­da­ną o każ­dym ośrod­ku umy­sło­wo­ści, cóż do­pie­ro o in­sty­tu­cji, po­wszech­nie uzna­wa­nej, a któ­rej wpływ, do­nio­słość, pro­mie­nio­wa­nie wy­ci­snę­ły się na ca­ło­kształ­cie ży­cia na­ro­du. Taka hi­stor­jo­gra­fja jest po­trzeb­ną dla dal­sze­go po­su­nię­cia i po­głę­bia­nia ba­dań. A na­le­ży wciąż na­wo­ły­wać do po­szu­ki­wań na­tem polu, przy­no­szą­cych tyle cen­ne­go z tej bo­ga­tej epo­ki. Wresz­cie w trak­to­wa­niu hi­stor­jo­gra­ficz­nem moż­na roz­trzą­sać wie­le stron omi­ja­nych w mo­no­gra­fjach o ści­śle dzie­jo­wym cha­rak­te­rze.

Pod­ją­łem się za­da­nia trud­ne­go prze­bie­gnąć do­ro­bek gro­ma­dzo­ny przez tylu na­szych po­przed­ni­ków od cza­sów otwar­cia uni­wer­sy­te­tu przez ciąg lat 342. Pod­ją­łem się wy­go­to­wa­nia tego wstę­pu do dzie­jów wszech­ni­cy, aby nie tyl­ko się przy­czy­nić do ich roz­świe­tle­nia, ale za­da­nie moje bę­dzie speł­nio­ne, je­śli od pra­cow­ni­ków na tej ni­wie – oby jak naj­licz­niej­szych – ta hi­stor­jo­gra­fja usu­nie trud w po­szu­ki­wa­niach przed­wstęp­nych.

Oko­licz­no­ści lat ostat­nich są tego ro­dza­ju, że od ich pre­sji nikt nie był i nie jest wol­ny. Pro­szę więc sza­now­ne­go czy­tel­ni­ka o moż­li­wą wy­ro­zu­mia­łość. Pra­ca ta za­my­śla­na od­daw­na w spi­sy­wa­niu do­zna­wa­ła dłu­gich przerw, za­pa­sy zaś do niej od lat zbie­ra­ne ule­gły znacz­ne­mu roz­pro­sze­niu, co spra­wia tej hi­stor­jo­gra­fji uszczer­bek do­le­gli­wy. Cza­sy ostat­nie sza­mo­ta­ły au­to­rem i do­pie­ro te­raz mógł on jąć się tej pra­cy, a w myśl ars lon­ga vita bre­vis mu­siał po­rzu­cić po­przed­nie swe za­ło­że­nie udo­sko­na­la­nia i uzu­peł­nia­nia tej rze­czy. Sło­wem nie tak ona zo­sta­je wy­ko­na­ną jak­by pra­gnął au­tor, ze wzglę­du i na wagę te­ma­tu, oraz na uczu­cia od­da­nia i czci dla tej nie­za­po­mnia­nej wszech­ni­cy.

Z po­wo­du obec­nych wa­run­ków wy­daw­ni­czych wy­dru­ko­wa­nie ca­ło­ści nie da się usku­tecz­nić. Znie­wo­lo­ny więc je­stem roz­po­ło­wić swą pra­cę. Ni­niej­sza część I za­wie­ra za­ry­sy o prze­szło­ści uniw. wił., na­stęp­nie roz­pa­tru­je pra­ce o nim pi­sa­ne przez jego pro­fe­so­rów, uczniów, oraz au­to­rów, w or­bi­cie wpły­wów wi­leń­skich zo­sta­ją­cych. Sta­no­wi ona od­ręb­ną, w so­bie za­mknię­tą ca­łość. Część II obej­mie omó­wie­nie i oce­ny pism, roz­praw, mo­no­gra­fji etc… ba­da­czy póź­niej­szych do ostat­niej doby, oraz poda szcze­gó­ło­wy spis bi­bl­jo­gra­ficz­ny rze­czy, ty­czą­cych się uniw. wil., jego cza­sów i lu­dzi.

Wzgląd na oszczę­dza­nie miej­sca zmu­sił do usu­nię­cia z tej czę­ści licz­nych cy­tat i od­sy­ła­czów, zo­sta­ły naj­nie­zbęd­niej­sze i ta­kie, któ­re mia­ły na celu spe­cjal­ne pod­kre­śle­nie lub od­wo­ła­nie się do nie­przy­cią­ga­ne­go przez in­nych źró­dła. Rów­nie z tej ra­cji au­tor od­rzu­cił tu ze­bra­ny przez sie­bie ma­ter­jał do ży­cio­ry­sów i cha­rak­te­ry­sty­ki hi­sto­ry­ków uniw. wil… i mówi o nich tyl­ko w ra­mach ści­śle ogra­ni­czo­nych. Do­kład­niej­sze ty­tu­ły pism znaj­dą się w czę­ści dru­giej, któ­ra, tu­szy au­tor, nie bę­dzie krę­po­wa­ną szczu­pło­ścią miej­sca.

Przed laty je­de­na­stu pra­ca ta do­stą­pi­ła za­szczy­tu re­fe­ro­wa­nia jej wy­ni­ków w Pol­skiej Aka­dem­ji Umie­jęt­no­ści. W za­koń­cze­niu pi­sa­nej po­don­czas przed­mo­wy nie mo­głem się obro­nić od wy­ra­zu głę­bo­kie­go żalu, że ta wiel­ka szko­ła ze­szła z wi­dow­ni przez tra­ge­dję lo­sów. Dzi­siaj zaś uczu­cie szczę­ścia wy­do­by­wa tony try­um­fu i mocy. Z górą rok upły­wa od cu­dow­ne­go zmar­twych­wsta­nia uniw. wil. Znów moż­na snuć przę­dzi­wo, stu­le­cia w tych gma­chach dzierz­ga­ne. Sze­ro­kie ho­ry­zon­ty otwie­ra­ją się przed od­ro­dzo­nem Wil­nem, i jego uni­wer­sy­te­tem. Du­żo­by wy­pa­dło mó­wić o za­da­niach stwa­rza­nia no­wych war­to­ści i do­rzu­ca­nia ich do ogól­nej skarb­ni­cy. Ci, któ­rych do­bry los po­sta­wił przy od­ko­pa­nem dzie­dzic­twie, mu­szą siły po­tra­jać, żeby tam­tym spro­stać cza­som. Idąc na­przód, po­ży­tecz­nem jest za­ra­zem wra­cać nie­kie­dy do ożyw­czych i po­ucza­ją­cych przy­kła­dów prze­szło­ści. Moc­no na­le­ży zwią­zać całe dzia­ła­nie z tra­dy­cją o ry­sach mo­nu­men­tal­nych, b ko­lo­ry­cie prawd wiecz­nych.

Moc i czar gma­chów Świę­to­jań­skich dają pod­nie­ty zba­wien­ne. Mó­wią nam, po­tom­kom sła­wy wi­leń­skiej, któ­ra jesz­cze nie prze­brzmia­ła, że mija wszyst­ko, a po­zo­sta­je i trwa tyl­ko mą­drość i jej dzie­ła.

Przy­po­mi­na­nia roli win­ni­cy nauk przy Ś. Ja­nie nie­ma­łą są za­słu­gą daw­niej­szych dzie­jo­pi­sa­rzy tych mu­rów. Od nich czer­pie­my zna­jo­mość tra­dy­cji, dzię­ki nim wsta­ją po­sta­cie, z któ­rych ży­cia wiel­kość tej szko­ły, a chlu­ba dla na­ro­du uro­sła. Kor­nie się po­chy­la­jąc przed wy­mo­wą mu­rów Świę­to­jań­skich, z po­czu­ciem dumy rzec moż­na:

Tu mi jest dan

Pra­cy mej łan –

Tu mego dnia użą­tek,

Po sie­wa­czach z pra­wie­ka,

Tu i mój siew.

Wil­no, 28 grud­nia 1920 r.I. Rzut oka na prze­szłość Wszech­ni­cy Wi­leń­skiej.

Za­ło­że­nie uni­wer­sy­te­tu w Wil­nie przy­pa­da na stu­le­cie XVI-te, kie­dy stan cy­wi­li­za­cji w Pol­sce osią­gnął znacz­ne wy­ży­ny, a jed­no­cze­śnie star­ły się w niej dwa obo­zy: ka­to­lic­ki i pro­te­stanc­ki. Ostat­ni, nie ba­cząc na zdol­no­ści wy­bit­nych jed­no­stek, nie zdo­był się na spo­iste dzia­ła­nie, zna­lazł nad­to opór w szer­szych ko­łach lud­no­ści i w de­cy­du­ją­cym tur­nie­ju zo­stał zdy­stan­so­wa­nym. Sze­ro­ka i god­na naj­wyż­sze­go uzna­nia to­le­ran­cja uchro­ni­ła na­ród od krwa­wych walk, ale roz­sz­cze­pie­nie wiar wnio­sło do or­ga­ni­zmu spo­łecz­ne­go spo­ro za­mę­tu i roz­stro­ju. Obóz ka­to­lic­ki po chwi­lo­wem omdle­niu ry­chło się pod­no­si, a oży­wio­ny do­pły­wem no­wych sił, nie chce po­zo­sta­wać bier­nym, lecz zmie­rza do zu­peł­ne­go zwy­cię­stwa, do cze­go mu po­trze­ba jesz­cze opa­no­wać wie­lu stro­na­mi ży­cia pu­blicz­ne­go. Licz­ni mę­żo­wie sta­nu i pi­sa­rze tego wie­ku prze­my­śli­wa­li nad ulep­sze­niem wy­cho­wa­nia, w ży­cie wcie­la­ją swe za­my­sły kanc­lerz Jan Za­moj­ski i król Ste­fan Ba­to­ry. Pierw­szy wła­snym sump­tem fun­du­je uni­wer­sy­tet w Za­mo­ściu z wy­so­ce ory­gi­nal­nym pla­nem na­ucza­nia, któ­ry zbyt od­bie­gał od po­jęć ogó­łu, aże­by się mógł roz­wi­nąć. Dru­gi, wiel­ki wo­jow­nik, po­chło­nię­ty tylu spra­wa­mi pań­stwa, po­szedł do celu prost­szą dro­gą: za­kła­da w 1578 r. w Wil­nie uni­wer­sy­tet i ster jego po­wie­rza Je­zu­itom, ufa­jąc, że ci oświe­ce­ni i wy­traw­ni na­ów­czas pe­da­go­go­wie, pod­nio­są nie­tyl­ko stan oświa­ty, ale będą od­dzia­ły­wać na pod­ra­sta­ją­ce po­ko­le­nia w du­chu kar­no­ści dla pań­stwa i ro­zu­mie­nia rze­tel­nych obo­wiąz­ków oby­wa­te­li Rzpli­tej Pol­skiej. Nada­wa­ło się Wil­no do otwar­cia w niem szko­ły wyż­szej, jako dru­ga sto­li­ca Pol­ski, przy­tem jego po­ło­że­nie po­zwa­la­ło roz­to­czyć pro­mie­nie na dal­sze, kul­tu­ral­nie bar­dziej za­nie­dba­ne pro­win­cje. Pew­ne za­so­by do roz­wo­ju mia­ło Wil­no: jego udział w ru­chu umy­sło­wym, jego lud­ność, zwłasz­cza pa­try­cjat, gar­ną­cy się do ukształ­ce­nia i ogła­dy, wresz­cie utrwa­la­ją­cy się już wte­dy głęb­szy cha­rak­ter tego mia­sta.

ACA­DE­MIA ET UNI­WER­SI­TAS VIL­NEN­SIS S. J. Po­wsta­nie swe za­wdzię­cza uni­wer­sy­tet Ba­to­re­mu, jego my­ślom o wiel­kiej roli na­ro­du pol­skie­go. Obok nie­go nie­zmor­do­wa­nym orę­dow­ni­kiem urze­czy­wist­nie­nia tego wie­ko­pom­ne­go dzie­ła jest Piotr Skar­ga. Plan ten po­pie­ra­ją wójt Wil­na Au­gu­styn Ro­tun­dus Mie­le­ski, bi­sku­pi: Wa­ler­jan Pro­ta­se­wicz, wi­leń­ski, Je­rzy Ra­dzi­wiłł, kra­kow­ski – pra­gną oni, żeby kraj ten „w licz­ne dow­ci­py ob­fi­tu­ją­cy” po­siadł szko­łę głów­ną, w któ­rej­by się kształ­ci­ła mło­dzież, a doj­rzal­si mo­gli na­by­wać „lu­stru i cno­ty”. W ca­łym obo­zie ka­to­lic­kim zna­la­zła pod­trzy­ma­nie myśl o uni­wer­sy­te­cie, pro­wa­dzo­nym w du­chu ka­to­lic­kim. Dy­sy­den­ci rzecz pro­sta tym za­my­słom byli nie­przy­chyl­ni. Wszel­kie ato­li szko­pu­ły omi­nię­to: de­kret Ste­fa­na Ba­to­re­go 7 lip­ca 1578 roku po­wo­łał do ży­cia aka­dem­ję w Wil­nie. Na­stę­pu­je sze­reg ak­tów: sank­cja pa­pie­ska Grze­go­rza XIII bul­lą 1579 r., za­twier­dza­ją­ca uchwa­ła sej­mo­wa 1585 r.

1. Wśród Je­zu­itów ów­cze­snych wi­dzi­my oso­bi­sto­ści o po­zio­mie nie­prze­cięt­nym, a na­wet wy­so­kim. Wi­leń­scy za­bra­li się umie­jęt­nie do po­sta­wie­nia i pro­wa­dze­nia po­wie­rzo­ne­go so­bie uni­wer­sy­te­tu. Pod­le­gał on wła­dzy za­ko­nu, bi­sku­pom wi­leń­skim od­da­no kanc­ler­stwo, żmudz­kim ro­dzaj ku­ra­tor­ji ho­no­ro­wej. Po­dzie­lo­ny zo­sta­je na 3 fa­kul­te­ty: fi­lo­zo­ficz­ny, ka­no­nów i teo­lo­gicz­ny. Jak wszę­dzie wów­czas sta­ła teo­lo­gja na pierw­szym pla­nie, za­le­ża­ło, żeby przez wy­kła­dy, po­le­mi­kę, dys­pu­ty, pi­sma roz­trzą­sać spra­wy wy­zna­nio­we, głę­bo­ko przej­mu­ją­ce spo­łe­czeń­stwo. To z ogrom­nym na­kła­dem ener­gji i za­pa­łu czy­nił po­wsta­ły uni­wer­sy­tet i wal­nie się przy­ło­żył do try­um­fu za­sad, któ­rym hoł­do­wał. W sze­re­gach pro­te­stan­tów ta jak na­zy­wa ją traf­nie Kra­szew­ski „aka­dem­ja wal­ki” wy­bi­ja do­le­gli­we szczer­by. Sil­ny od­pór sta­wia tak­że wschod­nie­mu obo­zo­wi pra­wo­sław­ne­mu i rola jej w prze­pro­wa­dze­niu unji brze­skiej jest nie­zmier­nie wy­dat­na. Jako za­kład na­uko­wy przy­cią­ga po­kaź­ną licz­bę uczniów: już w dru­gim roku ist­nie­nia 1579 r. – …600, 1586 r. – 700, 1598 – 800, 1628 – 795. Wśród nich znaj­du­je­my spo­ro cu­dzo­ziem­ców: ze spi­su 1604 wi­dać, że stu­djo­wa­li przy­by­sze z Włoch, Wę­gier, Nie­miec, Inf­lant, Dan­ji, Szwe­cji, Nor­we­gji i Szko­cji.

Piotr Skar­ga wy­stę­pu­je jako pierw­szy rek­tor–pro­za­ik do­tych­czas nie­prze­ści­gnio­ny, ka­zno­dzie­ja pierw­szo­rzęd­ny, po­li­tycz­ny my­śli­ciel świet­ny, a po­sia­da­ją­cy du­szę peł­ną siły i mi­ło­ści kra­ju, bu­dzą­cą po­dziw. Jemu na ser­cu naj­wię­cej le­ża­ło, aże­by oj­czy­zna uzy­ska­ła „em­po­rium in sep­ten­trio­nem”, w Wil­nie za­chod­niej cy­wi­li­za­cji ła­ciń­skiej wa­row­nię, któ­ra­by do jej za­chwia­nia nie do­pu­ści­ła. Po­czet nie­ma­ły dziel­nych uczo­nych i po­le­mi­stów na­da­je wzię­to­ści szko­le: pra­co­wał czas ja­kiś w Wil­nie sław­ny Ja­kób Wu­jek, da­lej Sta­ni­sław Gro­dżic­ki, za­szczy­co­ny ty­tu­łem apo­sto­ła Li­twy, An­to­ni Arias, Fa­bry­cy Gro­za-Ko­wal­ski, Ema­nu­el de Vega, Ma­te­usz Bem­bus, Mi­ko­łaj Łę­czyc­ki.

Po­dob­nie jak inne wte­dy uni­wer­sy­te­ty, miał wi­leń­ski ob­li­cze ści­śle kon­fe­syj­ne, dla za­szcze­pie­nia ato­li róż­nych nauk był wiel­ce po­moc­nym. Z gło­śniej­szych imion za­słu­gu­je na wy­mie­nie­nie Mar­cin Smi­glec­ki, au­tor „Lo­gi­ki” (wyd. 1616), uży­wa­nej po szko­łach w Eu­ro­pie. Pra­co­wał on i na polu eko­no­mi­ki, a w roz­wa­ża­niu zja­wisk spo­łecz­nych wy­ka­zał głę­bo­kie zro­zu­mie­nie nie­spra­wie­dli­wo­ści uci­sku sta­nu wie­śnia­cze­go. Jesz­cze wię­cej wiek swój wy­prze­dza pro­fe­sor Aaron Oli­za­row­ski: w swem dzie­le „De po­li­ti­ca bo­mi­num so­cie­ta­te” (1651) nie wa­hał się gło­sić po­glą­dów, któ­re za­le­d­wie póź­niej zna­la­zły przy­stęp do in­nych umy­słów. Był mo­ment, że w Wil­nie przy­ję­ły się ba­da­nia pra­wo­znaw­cze i sta­nę­ła szko­ła praw­ni­ków. Roz­gło­śne miał imię po ca­łym świe­cie po­eta ła­ciń­ski Ma­ciej Sar­biew­ski, pro­fe­sor wy­mo­wy w Wil­nie. Mniej zna­ni ry­mo­twór­cy wi­leń­scy Waw­rzy­niec Boy­er, Mi­ko­łaj Kmi­cic, Da­niel Bu­twiłł. Na polu ma­te­ma­ty­ki sły­nie Oswald Krüger, fi­lo­lo­gji – Kon­stan­ty Szyr­wid, Zyg­munt Lauk­smin, hi­stor­ji – Woj­ciech Ko­ja­ło­wic z, Jan Ry­woc­ki. W spra­wach zna­cze­nia ogól­ne­go zaj­mu­je uni­wer­sy­tet sta­no­wi­sko ra­cjo­nal­ne: dość wy­mie­nić za­pro­wa­dze­nie w Pol­sce ka­len­da­rza gre­gor­jań­skie­go i dziel­ną jego obro­nę ze stro­ny uniw. wił… prze­ciw ciem­nym za­co­fań­com, ob­sta­ją­cym przy po­ję­ciach bi­zan­tyń­skich.

Do dru­giej po­ło­wy XVII w. za­ło­żo­na przez Ba­to­re­go szko­ła, po­mi­mo wie­lu jesz­cze stron sła­bych, po­myśl­nie się roz­wi­ja, cie­sząc się uzna­niem ogó­łu, z wy­jąt­kiem dy­sy­den­tów, licz­bo­wo co­raz ma­le­ją­cych. Do roz­wo­ju aka­dem­ji wi­leń­skiej nie brak­nie po­mo­cy: kró­lo­wie da­rzą ją licz­ne­mi przy­wi­le­ja­mi i pro­tek­cją, za­pi­sy i da­ro­wi­zny świad­czą o chę­ci szla­chet­nych jed­no­stek przy­czy­nić się do jej wzro­stu, czy to pod­trzy­mu­jąc ubo­gą mło­dzież, czy po­mna­ża­jąc ogól­ne fun­du­sze uni­wer­sy­tec­kie. Taki Ka­zi­mierz Lew Sa­pie­ha fun­du­je cały fa­kul­tet pra­wa. Do do­bro­dzie­jów na­le­ży het­man za­po­ro­ski Pa­weł Te­te­ra i wie­lu in­nych. Król Wła­dy­sław IV szcze­gól­nie upodo­bał szko­łę wi­leń­ską, pra­gnął by uczo­no w niej praw świec­kich i me­dy­cy­ny, jak wi­dać z jego aktu po­twier­dza­ją­ce­go i t… d. Za jego pa­no­wa­nia uniw. wil… już był moc­no po­sta­wio­ny, wy­ro­bił pe­wien wła­sny cha­rak­ter, któ­ry się uwy­dat­nia w jego oby­cza­jach, głów­nie w wy­stą­pie­niach zbio­ro­wo, pu­blicz­nie. Gło­śną jest uro­czy­stość obro­ny tezy dok­tor­skiej przez prof. Sar­biew­skie­go, któ­ra się od­by­ła w ko­ście­le aka­de­mic­kim Ś. Jana, w obec­no­ści sa­me­go kró­la, jego sio­stry, nun­cju­sza Phi­lo­nar­di i róż­nych dy­gni­ta­rzy.

2. Nad­szedł okres dla pań­stwa pol­skie­go wpad­nię­cia pod krzy­żo­wy ogień na­jaz­dów ze stro­ny Szwe­cji, Mo­skwy, Ta­ta­rów, zbun­to­wa­nych za­po­roż­ców i t… d. Nie­usta­ją­ce woj­ny wy­cień­cza­ją or­ga­nizm Pol­ski, na plan ostat­ni scho­dzi pra­ca cy­wi­li­za­cyj­na, gdyż cała usil­ność na­ro­du rzu­ca się w stro­nę obro­ny oj­czy­zny. Świet­niej­sze cza­sy li­te­ra­tu­ry i ży­cia umy­sło­we­go zmie­nia okres ja­ło­wo­ści my­śli, ocię­ża­łej for­my i zu­peł­ne­go za­cie­śnie­nia po­jęć. Z po­ni­że­niem ogól­nem po­chy­la się i uni­wer­sy­tet wi­leń­ski. Prze­by­wa on cięż­ką oku­pa­cję mo­skiew­ską Wil­na (1655–1661), mory, gło­dy, po­ża­ry, ra­bun­ki i le­d­wie we­ge­tu­je. Kie­dy w XVIII w. tro­chę spo­ko­ju na­sta­ło, nie zdo­ła już wy­do­być z sie­bie siły twór­czej. Wpraw­dzie i w in­nych kra­jach Eu­ro­py od dru­giej po­ło­wy XVII w. stan cy­wi­li­za­cyj­ny się cofa, ale stu­le­cie na­stęp­ne, ko­lej­no w An­gl­ji i Fran­cji, wy­twa­rza od­ro­dze­nio­we prą­dy. Te po­wie­wy nie prze­do­sta­ją się do głu­chej Pol­ski. Upa­dek oświa­ty i umy­sło­wo­ści spe­cjal­nie sta­wał się groź­nym dla na­ro­du pol­skie­go, oto­czo­ne­go trze­ma wro­ga­mi, cza­tu­ją­cy­mi na jego zgu­bę. Ra­tu­nek mógł przyjść od po­tęż­nej re­ge­ne­ra­cji. Ato­li ha­sło do tego nie po­wsta­ło w daw­nych świą­ty­niach na­uki Kra­ko­wa, Wil­na, Za­mo­ścia, Lwo­wa, Po­zna­nia. Nie­ma w Wil­nie lu­dzi da­lej i głę­biej wi­dzą­cych, nie roz­le­gnie się tam ani je­den głos za­rad­czy, to­nie ta­mecz­na aka­dem­ja w re­gre­sie na­uko­wym i umy­sło­wym. Nie umniej­sza to jej winy, że gdzie­in­dziej nie dzia­ło się le­piej, a może nie­co go­rzej. Oprócz nie­zli­czo­nych czyn­ni­ków tego wie­ku skła­da­ją­cych się na spa­cze­nie szkol­nic­twa i odrę­twia­łość nauk, w Wil­nie tych cza­sów na­sta­ło błęd­ne po­ję­cie, któ­re mu­sia­ło wieść na co­raz gor­sze bez­dro­ża. Pro­te­stan­tyzm usu­nię­ty cał­ko­wi­cie jako siła, li­czył garść wy­znaw­ców. Akad… wil… nie ukon­ten­to­wa­ła się tem, ale ener­gję skie­ro­wa­ła na do­bi­cie tej reszt­ki dy­sy­den­tów. Stąd po­chła­nia­ją­ce mło­dzież tu­mul­ty, ucho­dzą­ce jej zu­peł­nie bez­kar­nie i wno­szą­ce za­czyn de­mo­ra­li­za­cji. Za­po­mnia­ła aka­dem­ja, że nie ta­kie było dzia­ła­nie jej daw­niej, że wiel­ki jej przo­dow­nik, Skar­ga, nie cie­szył się wca­le ze zwy­cięz­twa ze­wnętrz­ne­go ka­to­li­cy­zmu, lecz uczył, że gó­ro­wać on po­wi­nien swe­mi ce­cha­mi mo­ral­ne­mi, po­wi­nien udo­sko­na­lać. Za­po­mnia­ła aka­dem­ja, że dla sze­ro­kich za­dań ją po­wo­ła­no. Nie chcia­ła wie­dzieć aka­dem­ja, że dla owoc­nej roli uni­wer­sy­te­tu trze­ba wy­do­by­wać siły ży­wot­ne, że ja­ki­kol­wiek ma wy­zna­nio­wy cha­rak­ter, od­strych­nię­cie się od je­dy­ne­go go­ściń­ca po­stę­pu­ją­cej ludz­ko­ści sta­nie się dla niej za­bój­czem.

3. Od dru­giej po­ło­wy XVIII w. mą­drość i po­czu­cie pa­tr­jo­tycz­ne szla­chet­nych jed­no­stek obu­dzi­ły z „ja” we­wnętrz­ne­go na­ro­du nie­złom­ne dą­że­nie do wy­ple­nie­nia wszel­kie­go zła i pod­nie­sie­nia du­cha oby­wa­tel­skie­go, bo ten jest nie­zwy­cię­żo­ny. Aspi­ra­cje te czer­pa­ły bo­ga­ty ma­ter­jał my­ślo­wy z prą­dów umy­sło­wych wie­ku oświe­ce­nia. Za­bra­no się do dzia­łań na tylu za­nie­dba­nych po­lach, nie ża­ło­wa­no na­kła­dów, a na to się za­wsze zdo­być naj­trud­niej, gdyż nie obie­cu­ją one plo­nu do­raź­ne­go, lecz roz­li­czo­ne są na da­le­ką metę. Ty­po­wym przed­sta­wi­cie­lem po­czy­nań na sze­ro­ką ska­lę był pod­skar­bi An­to­ni Ty­zen­hauz: on to nie­da­le­ko Wil­na wśród tylu pod­ję­tych in­sty­tu­cji i za­pro­wa­dzeń w Grod­nie za­kła­da i szko­łę le­kar­ską, tak nie­odzow­nie dla kul­tu­ry kra­ju po­trzeb­ną. Par­cie ru­chu od­ro­dze­nio­we­go znie­wa­la Je­zu­itów wi­leń­skich do ock­nię­cia się i przy­sto­so­wa­nia do zmie­nia­ją­cych się oko­licz­no­ści. Uwa­żać się daje zmia­na za­rdze­wia­łe­go sys­te­mu na­uko­wo­ści, uwzględ­nia­nie w pew­nej mie­rze no­wych jej zdo­by­czy. Prof. Jan Po­sza­kow­ski zry­wa z astro­lo­gją i za­bo­bon­nem pro­gno­sty­kar­stwem, któ­re sze­rzył uni­wer­sy­tet; prof. Fran­ci­szek Pa­proc­ki wal­czy z prze­są­da­mi; prof. Be­ne­dykt Do­bsze­wicz waży się w wy­kła­dzie fi­lo­zo­fji obok za­sko­ru­pia­łej scho­la­sty­ki trak­to­wać nowe teo­r­je fi­lo­zo­ficz­ne. Hoj­ność Elż­bie­ty z Ogiń­skich Pu­zy­ni­ny wzno­si przy uniw. wil… ob­ser­wa­tor­jum (1753 r.), fakt to epo­ko­we­go zna­cze­nia; od­tąd roz­wi­ja się sta­le astro­nom­ja i rów­no­cze­śnie ob­ja­wia się ulep­sze­nie w wy­kła­dach nauk ma­te­ma­tycz­nych.

Jed­na­ko­woż su­pre­ma­cja Je­zu­itów w naj­wyż­szym za­kła­dzie na­uko­wym kra­ju była zja­wi­skiem prze­sta­rza­łem: ustrój jego pra­wie bez zmian za­cho­wy­wał się w cią­gu lat 200, przy­tem po­mi­mo na­wet do­brych chę­ci po­szcze­gól­nych jego człon­ków, sze­ro­kiej re­for­my nie moż­na się było spo­dzie­wać, a nie­od­par­ty zew cza­su do­ma­gał się jej od fun­da­men­tów.. Tym­cza­sem tak w Pol­sce jak w Eu­ro­pie szko­ły nie pod­le­ga­ły wca­le kon­tro­li pań­stwa, pol­ski skarb nie był w sta­nie ło­żyć na ich utrzy­ma­nie. (Uniw.-wil… po­sia­dał wła­sne swe fun­du­sze, od­ręb­ną hie­rar­chję i za­le­żał wy­łącz­nie od władz zgro­ma­dze­nia je­zu­so­we­go, kom­pe­ten­cje dane bi­sku­pom w cią­gu wie­ków były czy­sto no­mi­nal­ne. Zło­ży­ło się, że od dłuż­sze­go cza­su ten uniw. szedł po daw­no uto­ro­wa­nej dro­dze, któ­ra od­bie­ga­ła od ogól­ne­go szla­ku Eu­ro­py by­najm­niej nie pro­wa­dzi­ła do re­ge­ne­ra­cji or­ga­ni­zmu Pol­ski. Pre­pon­de­ren­cja ży­wio­łu za­kon­ne­go nie po­zwa­la­ła na­uki uno­wo­żyt­nić i dać do­stę­pu wie­lu ga­łę­ziom wie­dzy, któ­re w Eu­ro­pie pięk­nie roz­bu­ja­ły, a w Wil­nie bra­kło ich na­wet za­cząt­ku. Świa­tły Pi­jar tej doby Go­lań­ski, mó­wiąc o sta­nie ów­cze­snym uniw.-wil., tak koń­czy: „już to nie na dzi­siej­sze wie­ki, aby w tylu roz­sze­rzo­nych nauk dziel­ni­cach jed­ne­go szcze­gó­łu ludź­mi i osob­ne­go zgro­ma­dze­nia pra­cą mo­gły gdzie aka­dem­je za­kwit­nąć. Mu­szą się te­raz do roz­ma­itych przed­mio­tów i wia­do­mo­ści róż­ne­go po­wo­ła­nia lu­dzi do­bie­rać: aby się z nich po­ży­tecz­nie, jed­no i cał­ko­wi­te dla po­wszech­nej usłu­gi, w róż­nych nauk udzia­łach zgro­ma­dze­nie skła­da­ło”.

4. Szczę­śli­wym dla uni­wer­sy­te­tu wi­leń­skie­go zbie­giem bre­we pa­pie­skie 1773 zno­si za­kon Je­zu­itów. Pro­wa­dził on w Pol­sce set­ki szkół i jego ka­sa­ta sta­je się bodź­cem do gen­jal­ne­go po­my­słu, przy­pi­sy­wa­ne­go za­zwy­czaj Jo­achi­mo­wi Chrep­to­wi­czo­wi, utwo­rze­nia spe­cjal­nej ma­gi­stra­tu­ry dla ob­ję­cia pie­czy pań­stwo­wej nad ca­łem szkol­nic­twem. Po­wsta­ła z sej­mo­we­go po­sta­no­wie­nia Ko­mi­sja Edu­ka­cyj­na oświa­tę prze­su­wa na zu­peł­nie nowe tory, a do za­kła­dów na­ucza­ją­cych wle­wa świe­że stru­mie­nie, ro­ku­ją­ce dla oj­czy­zny prze­obra­że­nie i dru­gi wiek zło­ty dla umy­sło­wo­ści pol­skiej.

W od­no­wień­czej pra­cy uni­wer­sy­te­tom dano pierw­sze miej­sce. Tym spo­so­bem i na wi­leń­ski oprócz za­sad­ni­cze­go prze­zna­cze­nia spa­da­ło waż­ne po­słan­nic­two do­pę­dze­nia Eu­ro­py i usu­nię­cia licz­nych nie­do­bo­rów.

AKA­DEM­JA WI­LEŃ­SKA (1774–1781). W sta­nie ja­kim za­sta­ła Ko­mi­sja Edu­ka­cji Na­ro­do­wej uczel­nię w Wil­nie o speł­nie­niu wy­żwy­mie­nio­nych za­dań nie mo­gło być mowy: za­le­d­wie paru tam ex-Je­zu­itów było od­po­wied­nich, resz­tę nie­zdat­nych na­le­ża­ło wy­ru­go­wać. Poza Wil­nem zna­la­zło­by się wśród by­łych człon­ków za­ko­nu kil­ku nie­po­spo­li­tych, że wspo­mnę Ada­ma Na­ru­sze­wi­cza, któ­ry przed­tem czas ja­kiś był pro­fe­so­rem ła­ci­ny, w Wil­nie. Grun­tow­ną wszak­że re­or­ga­ni­za­cję trze­ba było do­brze ob­my­ślić i przy­go­to­wy­wać, na ra­zie więc do po­waż­niej­szych zmian nie przy­szło. Wiel­ce do­dat­nio ten okres za­zna­cza wpro­wa­dze­nie wy­kła­dów me­dy­cy­ny. Za­słu­ga na­pra­wy tego za­póź­nie­nia fa­tal­ne­go w daw­nej aka­dem­ji na­le­ży się Mas­sal­skie­mu, bi­sku­po­wi wil., pia­stu­ją­ce­mu jed­no­cze­śnie pre­zy­den­cję w Kom. Eduk., zna­ne­go ską­di­nąd z opin­ji naj­gor­szej. Do no­wo­ści za­li­czyć trze­ba wy­kła­dy ar­chi­tek­tu­ry pro­wa­dzo­ne przez dwuch pro­fe­so­rów. Nie­wąt­pli­wie akad… wil… po ka­sa­cie Je­zu­itów znaj­do­wa­ła się w za­mę­cie, więk­szość przed­mio­tów nędz­nie wy­kła­da­no, bra­kło w niej sys­te­mu i po­rząd­ku. Z ra­mie­nia Kom. Eduk., de­le­go­wa­ny wi­zy­ta­tor Jó­zef Wy­bic­ki (1777 r.) skon­sta­to­wał nie­do­łęż­ność gro­na na­ucza­ją­ce­go i inne ciem­ne stro­ny. Nie­mniej prze­to ten okres przej­ścio­wy jest cie­ka­wy, jako że po­czy­nio­no wte­dy pierw­sze kro­ki ku wy­mie­ce­niu od­wiecz­nej zbu­twie­li­zny i za­sa­dzo­no parę cen­nych sie­wek. Na­stęp­nie obok mnó­stwa, nie­zdar­nych pro­fe­so­rów była siła taka jak Mar­cin Od­la­nic­ki Po­czo­but, astro­nom eu­ro­pej­ski, tu­dzież wy­róż­nia­li się jako zdol­niej­si: Ję­drzej Strzec­ki, Ki­sie­lew­ski, Jó­zef Mic­kie­wicz, Ja­kób Bri­ôtet.

SZKO­ŁA GŁÓW­NA W. KSIĘ­STWA LI­TEW­SKIE­GO. Za­sad­ni­czą re­for­mę uniw. wil… prze­pro­wa­dzi­ła Ko­mi­sja Eduk. 1781 r. We­dle swo­istej or­ga­ni­za­cji, nada­nej wte­dy szko­łom aka­de­mic­kim, miał on być źró­dłem do czer­pa­nia wie­dzy w za­kre­sie wyż­szym. Na­stęp­nie kor­pus pro­fe­so­rów sta­no­wi to­wa­rzy­stwo dla pie­lę­gno­wa­nia nauk i po­mna­ża­nia wy­na­laz­ków. Wresz­cie, no­sząc wte­dy na­zwę ofi­cjal­ną Scbo­la Prin­ceps, jest na­czel­ną wła­dzą nad wszyst­kie­mi za­kła­da­mi wy­cho­waw­czy­mi ca­łej pro­win­cji – roz­wój więc oświa­ty od dołu do góry w znacz­nej mie­rze prze­ka­za­ny zo­sta­je Wil­nu. Speł­nić w ca­łej roz­cią­gło­ści tych za­dań ogrom­nych uniw. wil… w nie­dłu­gim cza­sie nie mógł. Sta­ło na dro­dze za dużo ro­bo­ty, bra­kło na wie­lu po­lach od­po­wied­nich lu­dzi, mści­ły się ty­lo­let­nie za­pusz­cze­nia, nad­to nie moż­na za­po­mi­nać o cią­głych nad Pol­ską chmu­rach, za­gra­ża­ją­cych jej by­to­wi. Ale jak w in­nych ogni­skach, tak w Wil­nie pod prze­wo­dem Kom. Eduk… wkro­czo­no na dro­gę pew­ne­go po­stę­pu: ta Szko­ła Głów­na przy­spo­sa­bia ka­dry z młod­szych sił do pra­cy pe­da­go­gicz­nej i na­uko­wej, za­po­cząt­ko­wy­wa gro­ma­dze­nie zbio­rów i ko­lek­cji, za­kła­da pierw­sze pra­cow­nie; po­dzie­lo­na na dwa wy­dzia­ły, zwa­ne na­on­czas ko­le­gja­mi – fi­zycz­ne i mo­ral­ne, za­pro­wa­dza wy­kła­dy dys­cy­plin, do­tych­czas po­mi­ja­nych.

Naj­lep­szy przed­sta­wi­ciel ja­śniej­szych stron Szko­ły Głów­nej, Po­czo­but, wie­le do­bre­go spra­wił za cza­sów swe­go rek­tor­stwa (1780–1799), sta­ra­jąc się pod­nieść i uczy­nić ten za­kład po­ży­tecz­nym. Na ka­te­dry szu­kać trze­ba było uczo­nych, co wo­bec ich bra­ku nie­raz na­tra­fiać mu­sia­ło na trud­no­ści i spo­wo­do­wy­wa­ło za­wo­dy. Nie wy­mie­nia­jąc pro­fe­so­rów mier­nych lub nie­zdat­nych, go­dzi się dać wzmian­kę o lep­szych, jak Jó­zef Mic­kie­wicz, Strzec­ki, Waw­rzy­niec Gu­ce­wicz, Da­wid Pil­chow­ski, Fi­lip Ner­jusz Go­lań­ski, Ber­nard Si­ruć, Au­gu­styn To­ma­szew­ski, Mi­chał Olech­no­wicz, Szy­mon Ma­lew­ski. Z cu­dzo­ziem­ców zaś ta­ki­mi byli: Bri­ôtet, Jan Lo­ben­we­in, Ja­kób Sar­to­ris, Ema­nu­el Gi­li­bert i Je­rzy For­ster – dwaj ostat­ni, wy­bit­ni przy­rod­ni­cy, nie­ste­ty na­ucza­li za krót­ko. Osob­ną wzmian­kę na­le­ży po­świę­cić paru, któ­rzy się wy­róż­nia­ją, czy to swą umie­jęt­no­ścią, czy po­zo­sta­wie­niem trwa­łych śla­dów, czy wresz­cie już wte­dy na­da­ją­cy swo­isty cha­rak­ter tej szko­le, czem póź­niej cała była prze­siąk­nię­ta. Fran­ci­szek Na­rwojsz, ma­te­ma­tyk, grun­tow­nie jej na­ucza, pod wzglę­dem po­wa­gi i gor­li­wo­ści słu­ży wzo­rem. To­masz Hus­sa­rzew­ski, wy­mow­nie z ta­len­tem pro­wa­dzi kur­sa hi­stor­ji po­wszech­nej, a w sze­re­gu epok daje „dzie­jom na­ro­do­wym ob­szer­niej­sze miej­sce”. Pro­fe­sor teo­lo­gji, Mi­chał Kar­po­wicz, mów­ca za­wo­ła­ny, wno­si pier­wia­stek oby­wa­tel­ski i wy­so­ce pa­tr­jo­tycz­ny: spra­wy pu­blicz­ne, jak po­pra­wa rzą­dów, doli kmie­cej i t.d… znaj­du­ją w nim swe­go ro­zum­ne­go rzecz­ni­ka. Jesz­cze do­nio­ślej­szą w tym kie­run­ku ode­grał rolę Hie­ro­nim Stroj­now­ski, przed­sta­wi­ciel nauk spo­łecz­nych, sta­no­wią­cych do­tych­czas ter­ra in­co­gni­to; te za­gad­nie­nia po raz pierw­szy w Wil­nie trak­tu­je on na pod­ło­żu na­uko­wem, sze­ro­ko i ze znaw­stwem, od­kry­wa­jąc świat no­wych po­jęć. Ślicz­ną jest po­sta­cią pro­fe­sor hi­stor­ji ko­ścio­ła Gwil­helm Ka­liń­ski, po­sia­da­ją­cy dość na­uki, a du­cho­wość bar­dzo po­głę­bio­ną i z rzad­kim na owe cza­sy po­lo­tem. W an­na­lach uniw. wil… po­zo­sta­ną za­szczyt­nie wpi­sa­ne imio­na Po­czo­bu­ta naj­za­słu­żeń­sze­go, Bri­ôte­ta, Gi­li­ber­ta, Gu­ce­wi­cza, Hus­sa­rzew­skie­go, Ka­liń­skie­go, Kar­po­wi­cza. Na­rwoj­sza, Ma­lew­skie­go, Mic­kie­wi­cza, Pil­chow­skie­go, Sar­to­ri­sa, Stroj­now­skie­go i kil­ku in­nych – ta część wy­brań­sza do­brze pra­co­wa­ła, ugo­ru­jąc niwy pod bło­gie za­sie­wy póź­niej­szych.

Wil­no nie ode­gry­wa po­don­czas roli przo­du­ją­cej, mo­cu­je się jesz­cze z prze­ciw­no­ścia­mi, cho­ciaż nie świet­nie­je, idzie z ogól­nym prą­dem od­ro­dze­nia Pol­ski, co­raz wzma­ga­jąc swe za­so­by i w po­cho­dzie tym zaj­mu­je miej­sce nie­ostat­nie. Jak ongi przy za­ło­że­niu uniw., tak jesz­cze moc­niej w tem stu­le­ciu skry­sta­li­zo­wa­ny wy­ra­zi­ście cha­rak­ter tego mia­sta da­wał rę­koj­mię, że wo­bec zna­le­zie­nia już pew­nej mety, in­sty­tu­cja na­uko­wa tu­taj się roz­wi­nie i przy­nie­sie set­ne ko­rzy­ści.

5. Dzia­ła­nia wzra­sta­ją­ce­go uniw. gwał­tow­nie utknę­ły, gdyż zry­wa się nad Pol­ską zdra­da Tar­go­wi­czan z ich go­spo­dar­ką w Wil­nie, po­tem wstrzą­sa ca­łym kra­jem wal­ka na­ro­du pod Ko­ściusz­ką i wresz­cie spa­da la­wi­na trze­cie­go po­dzia­łu. Zmio­tła ona mnó­stwo in­sty­tu­cji i urzą­dzeń pol­skich, ale Głów­na Szko­ła w Wil­nie oca­la­ła. W du­żej to mie­rze za­słu­ga nie­zmor­do­wa­nych za­bie­gów Po­czo­bu­ta, ale za­rów­no po­ma­ga­ły mu w tem zboż­nem dzie­le uzna­na war­tość tej naj­cel­niej­szej uczel­ni, oraz sprzy­ja­ją­ce jesz­cze wte­dy dla jej bytu oko­licz­no­ści.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: