- W empik go
Historiografia Uniwersytetu Wileńskiego. Część 1 - ebook
Historiografia Uniwersytetu Wileńskiego. Część 1 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 337 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Pragnieniem Jana Śniadeckiego i Hugona Kołłątaja było „porządne” spisanie dziejów uniwersytetu w Krakowie, które równocześnie stanowić miało historję nauk w Polsce. Innych zakładów naukowych nie brali oni w rachubę, uważając, że naukowość stuleci minionych skupiała się głównie w Krakowie. Kołłątaj, lubo przewidywał doniosłą rolę Wilna, nie dożył czasów jego największego rozkwitu; Śniadecki, będąc w nim pars magna, zalecał utrwalać dla potomności, jakto Szkoła Batorowska królowanie w dziedzinie oświecenia i nauk objęła. Nastręczała mu się zapewne analogja: w XV w. apogeum chwały Krakowa, w XIX w. – Wilna. Podziwiać trzeba, jak dwaj ci światli mężowie głęboko rozumieli wagę opracowania przeszłości ognisk oświaty i wiedzy. Do ich argumentacji niewiele można dorzucić. Przemożnie wpływa na życie, mocno waży na szalach szkoła, gdzie padają pierwsze ziarna, tworzy się zaczyn pojęć, a cóż mówić o latach akademickich. Wyczerpujące dzieje szkolnictwa i wychowania są niezbędnem podłożem dla historji literatury. Najwyraźniej daje się to odczuwać u nas, gdy równolegle z poprawą i udoskonaleniem instrukcji publicznej, wzmaga się znakomicie twórczość literacka. Dla obrazu rozwoju nauki przeszłość szkolnictwa wyświetla wiele jego stron. Uniwersytety u nas były prawie jedynemi pracowniami dla wiedzy. Z powodu ciężkich losów naszej oświaty, tradycje często się ucinały i nie przechodziły spadkowo, sporo badań i pomysłów ginęło w zapomnieniu. Tymczasem karty dawniejszej pracy naukowej mają nieraz rzetelną wartość dla współczesnych. Dość wymienić słownictwo naukowe: zdarzało się, żeśmy nie wiedząc o pozostawionem dziedzictwie w formie wyrobionej nomenklatury, zaczynali na nowo ją opracowywać. Wreszcie szkoła wyż – sza, nawet gdy posiada słabe siły i zasoby, zawszeć staje się choćby nikłym, lecz rozsadnikiem oświecenia – i nieraz z kart ujemnych coś pożytecznego da się wyciągnąć.
Żałować należy, że nawoływania Kołłątaja i Śniadeckiego, tudzież świetne ich pisma z tego zakresu, nie znalazły echa i nie miały prawie naśladowców. Dłuższy czas nie zabierano się do dziejów ani uniwersytetu Jagiellońskiego ani też nauk w Polsce.
Co się tyczy wszechnicy w Wilnie z pracą nad jej historją różnie bywało. W ostatniem półwieczu pracownicy na tej niwie występują dorywczo; literatura o tym przedmiocie nie przedstawia się okazale i obficie; całe działy leżą nietknięte, daje się we znaki brak źródłowych wydawnictw aktów i innych materjałów, na co słusznie utyskiwał jeszcze Szujski. Nie tak stała sprawa dawniej: uczeni profesorowie uniwersytetu wileńskiego Jundziłł, Onacewicz, Poliński, Jaroszewicz, Homolicki, Adamowicz zostawili cenne przyczynki, równie jak uczniowie Rudomina, Baliński, Jocher, Kraszewski, Buckiewicz i wielu innych nie ustawali w pracy natem polu. Wobec niezwykle rozległego zadania wszyscy oni zaledwie cząstkę spraw mogli poruszyć. Tym sposobem nie mamy dotychczas „porządnie” spisanych dziejów tego uniwersytetu, ale bardzo liczne fragmenty o jego latach ubiegłych.
Całość dziejów powinna poprzedzać historjografja, która rozpatruje i omawia rzeczy poprzednie i daje podsumowanie ogólnej pracy nad tym tematem. Na taką historjografję czekał uniwersytet wileński. Jeśli ona jest pożądaną o każdym ośrodku umysłowości, cóż dopiero o instytucji, powszechnie uznawanej, a której wpływ, doniosłość, promieniowanie wycisnęły się na całokształcie życia narodu. Taka historjografja jest potrzebną dla dalszego posunięcia i pogłębiania badań. A należy wciąż nawoływać do poszukiwań natem polu, przynoszących tyle cennego z tej bogatej epoki. Wreszcie w traktowaniu historjograficznem można roztrząsać wiele stron omijanych w monografjach o ściśle dziejowym charakterze.
Podjąłem się zadania trudnego przebiegnąć dorobek gromadzony przez tylu naszych poprzedników od czasów otwarcia uniwersytetu przez ciąg lat 342. Podjąłem się wygotowania tego wstępu do dziejów wszechnicy, aby nie tylko się przyczynić do ich rozświetlenia, ale zadanie moje będzie spełnione, jeśli od pracowników na tej niwie – oby jak najliczniejszych – ta historjografja usunie trud w poszukiwaniach przedwstępnych.
Okoliczności lat ostatnich są tego rodzaju, że od ich presji nikt nie był i nie jest wolny. Proszę więc szanownego czytelnika o możliwą wyrozumiałość. Praca ta zamyślana oddawna w spisywaniu doznawała długich przerw, zapasy zaś do niej od lat zbierane uległy znacznemu rozproszeniu, co sprawia tej historjografji uszczerbek dolegliwy. Czasy ostatnie szamotały autorem i dopiero teraz mógł on jąć się tej pracy, a w myśl ars longa vita brevis musiał porzucić poprzednie swe założenie udoskonalania i uzupełniania tej rzeczy. Słowem nie tak ona zostaje wykonaną jakby pragnął autor, ze względu i na wagę tematu, oraz na uczucia oddania i czci dla tej niezapomnianej wszechnicy.
Z powodu obecnych warunków wydawniczych wydrukowanie całości nie da się uskutecznić. Zniewolony więc jestem rozpołowić swą pracę. Niniejsza część I zawiera zarysy o przeszłości uniw. wił., następnie rozpatruje prace o nim pisane przez jego profesorów, uczniów, oraz autorów, w orbicie wpływów wileńskich zostających. Stanowi ona odrębną, w sobie zamkniętą całość. Część II obejmie omówienie i oceny pism, rozpraw, monografji etc… badaczy późniejszych do ostatniej doby, oraz poda szczegółowy spis bibljograficzny rzeczy, tyczących się uniw. wil., jego czasów i ludzi.
Wzgląd na oszczędzanie miejsca zmusił do usunięcia z tej części licznych cytat i odsyłaczów, zostały najniezbędniejsze i takie, które miały na celu specjalne podkreślenie lub odwołanie się do nieprzyciąganego przez innych źródła. Równie z tej racji autor odrzucił tu zebrany przez siebie materjał do życiorysów i charakterystyki historyków uniw. wil… i mówi o nich tylko w ramach ściśle ograniczonych. Dokładniejsze tytuły pism znajdą się w części drugiej, która, tuszy autor, nie będzie krępowaną szczupłością miejsca.
Przed laty jedenastu praca ta dostąpiła zaszczytu referowania jej wyników w Polskiej Akademji Umiejętności. W zakończeniu pisanej podonczas przedmowy nie mogłem się obronić od wyrazu głębokiego żalu, że ta wielka szkoła zeszła z widowni przez tragedję losów. Dzisiaj zaś uczucie szczęścia wydobywa tony tryumfu i mocy. Z górą rok upływa od cudownego zmartwychwstania uniw. wil. Znów można snuć przędziwo, stulecia w tych gmachach dzierzgane. Szerokie horyzonty otwierają się przed odrodzonem Wilnem, i jego uniwersytetem. Dużoby wypadło mówić o zadaniach stwarzania nowych wartości i dorzucania ich do ogólnej skarbnicy. Ci, których dobry los postawił przy odkopanem dziedzictwie, muszą siły potrajać, żeby tamtym sprostać czasom. Idąc naprzód, pożytecznem jest zarazem wracać niekiedy do ożywczych i pouczających przykładów przeszłości. Mocno należy związać całe działanie z tradycją o rysach monumentalnych, b kolorycie prawd wiecznych.
Moc i czar gmachów Świętojańskich dają podniety zbawienne. Mówią nam, potomkom sławy wileńskiej, która jeszcze nie przebrzmiała, że mija wszystko, a pozostaje i trwa tylko mądrość i jej dzieła.
Przypominania roli winnicy nauk przy Ś. Janie niemałą są zasługą dawniejszych dziejopisarzy tych murów. Od nich czerpiemy znajomość tradycji, dzięki nim wstają postacie, z których życia wielkość tej szkoły, a chluba dla narodu urosła. Kornie się pochylając przed wymową murów Świętojańskich, z poczuciem dumy rzec można:
Tu mi jest dan
Pracy mej łan –
Tu mego dnia użątek,
Po siewaczach z prawieka,
Tu i mój siew.
Wilno, 28 grudnia 1920 r.I. Rzut oka na przeszłość Wszechnicy Wileńskiej.
Założenie uniwersytetu w Wilnie przypada na stulecie XVI-te, kiedy stan cywilizacji w Polsce osiągnął znaczne wyżyny, a jednocześnie starły się w niej dwa obozy: katolicki i protestancki. Ostatni, nie bacząc na zdolności wybitnych jednostek, nie zdobył się na spoiste działanie, znalazł nadto opór w szerszych kołach ludności i w decydującym turnieju został zdystansowanym. Szeroka i godna najwyższego uznania tolerancja uchroniła naród od krwawych walk, ale rozszczepienie wiar wniosło do organizmu społecznego sporo zamętu i rozstroju. Obóz katolicki po chwilowem omdleniu rychło się podnosi, a ożywiony dopływem nowych sił, nie chce pozostawać biernym, lecz zmierza do zupełnego zwycięstwa, do czego mu potrzeba jeszcze opanować wielu stronami życia publicznego. Liczni mężowie stanu i pisarze tego wieku przemyśliwali nad ulepszeniem wychowania, w życie wcielają swe zamysły kanclerz Jan Zamojski i król Stefan Batory. Pierwszy własnym sumptem funduje uniwersytet w Zamościu z wysoce oryginalnym planem nauczania, który zbyt odbiegał od pojęć ogółu, ażeby się mógł rozwinąć. Drugi, wielki wojownik, pochłonięty tylu sprawami państwa, poszedł do celu prostszą drogą: zakłada w 1578 r. w Wilnie uniwersytet i ster jego powierza Jezuitom, ufając, że ci oświeceni i wytrawni naówczas pedagogowie, podniosą nietylko stan oświaty, ale będą oddziaływać na podrastające pokolenia w duchu karności dla państwa i rozumienia rzetelnych obowiązków obywateli Rzplitej Polskiej. Nadawało się Wilno do otwarcia w niem szkoły wyższej, jako druga stolica Polski, przytem jego położenie pozwalało roztoczyć promienie na dalsze, kulturalnie bardziej zaniedbane prowincje. Pewne zasoby do rozwoju miało Wilno: jego udział w ruchu umysłowym, jego ludność, zwłaszcza patrycjat, garnący się do ukształcenia i ogłady, wreszcie utrwalający się już wtedy głębszy charakter tego miasta.
ACADEMIA ET UNIWERSITAS VILNENSIS S. J. Powstanie swe zawdzięcza uniwersytet Batoremu, jego myślom o wielkiej roli narodu polskiego. Obok niego niezmordowanym orędownikiem urzeczywistnienia tego wiekopomnego dzieła jest Piotr Skarga. Plan ten popierają wójt Wilna Augustyn Rotundus Mieleski, biskupi: Walerjan Protasewicz, wileński, Jerzy Radziwiłł, krakowski – pragną oni, żeby kraj ten „w liczne dowcipy obfitujący” posiadł szkołę główną, w którejby się kształciła młodzież, a dojrzalsi mogli nabywać „lustru i cnoty”. W całym obozie katolickim znalazła podtrzymanie myśl o uniwersytecie, prowadzonym w duchu katolickim. Dysydenci rzecz prosta tym zamysłom byli nieprzychylni. Wszelkie atoli szkopuły ominięto: dekret Stefana Batorego 7 lipca 1578 roku powołał do życia akademję w Wilnie. Następuje szereg aktów: sankcja papieska Grzegorza XIII bullą 1579 r., zatwierdzająca uchwała sejmowa 1585 r.
1. Wśród Jezuitów ówczesnych widzimy osobistości o poziomie nieprzeciętnym, a nawet wysokim. Wileńscy zabrali się umiejętnie do postawienia i prowadzenia powierzonego sobie uniwersytetu. Podlegał on władzy zakonu, biskupom wileńskim oddano kanclerstwo, żmudzkim rodzaj kuratorji honorowej. Podzielony zostaje na 3 fakultety: filozoficzny, kanonów i teologiczny. Jak wszędzie wówczas stała teologja na pierwszym planie, zależało, żeby przez wykłady, polemikę, dysputy, pisma roztrząsać sprawy wyznaniowe, głęboko przejmujące społeczeństwo. To z ogromnym nakładem energji i zapału czynił powstały uniwersytet i walnie się przyłożył do tryumfu zasad, którym hołdował. W szeregach protestantów ta jak nazywa ją trafnie Kraszewski „akademja walki” wybija dolegliwe szczerby. Silny odpór stawia także wschodniemu obozowi prawosławnemu i rola jej w przeprowadzeniu unji brzeskiej jest niezmiernie wydatna. Jako zakład naukowy przyciąga pokaźną liczbę uczniów: już w drugim roku istnienia 1579 r. – …600, 1586 r. – 700, 1598 – 800, 1628 – 795. Wśród nich znajdujemy sporo cudzoziemców: ze spisu 1604 widać, że studjowali przybysze z Włoch, Węgier, Niemiec, Inflant, Danji, Szwecji, Norwegji i Szkocji.
Piotr Skarga występuje jako pierwszy rektor–prozaik dotychczas nieprześcigniony, kaznodzieja pierwszorzędny, polityczny myśliciel świetny, a posiadający duszę pełną siły i miłości kraju, budzącą podziw. Jemu na sercu najwięcej leżało, ażeby ojczyzna uzyskała „emporium in septentrionem”, w Wilnie zachodniej cywilizacji łacińskiej warownię, któraby do jej zachwiania nie dopuściła. Poczet niemały dzielnych uczonych i polemistów nadaje wziętości szkole: pracował czas jakiś w Wilnie sławny Jakób Wujek, dalej Stanisław Grodżicki, zaszczycony tytułem apostoła Litwy, Antoni Arias, Fabrycy Groza-Kowalski, Emanuel de Vega, Mateusz Bembus, Mikołaj Łęczycki.
Podobnie jak inne wtedy uniwersytety, miał wileński oblicze ściśle konfesyjne, dla zaszczepienia atoli różnych nauk był wielce pomocnym. Z głośniejszych imion zasługuje na wymienienie Marcin Smiglecki, autor „Logiki” (wyd. 1616), używanej po szkołach w Europie. Pracował on i na polu ekonomiki, a w rozważaniu zjawisk społecznych wykazał głębokie zrozumienie niesprawiedliwości ucisku stanu wieśniaczego. Jeszcze więcej wiek swój wyprzedza profesor Aaron Olizarowski: w swem dziele „De politica bominum societate” (1651) nie wahał się głosić poglądów, które zaledwie później znalazły przystęp do innych umysłów. Był moment, że w Wilnie przyjęły się badania prawoznawcze i stanęła szkoła prawników. Rozgłośne miał imię po całym świecie poeta łaciński Maciej Sarbiewski, profesor wymowy w Wilnie. Mniej znani rymotwórcy wileńscy Wawrzyniec Boyer, Mikołaj Kmicic, Daniel Butwiłł. Na polu matematyki słynie Oswald Krüger, filologji – Konstanty Szyrwid, Zygmunt Lauksmin, historji – Wojciech Kojałowic z, Jan Rywocki. W sprawach znaczenia ogólnego zajmuje uniwersytet stanowisko racjonalne: dość wymienić zaprowadzenie w Polsce kalendarza gregorjańskiego i dzielną jego obronę ze strony uniw. wił… przeciw ciemnym zacofańcom, obstającym przy pojęciach bizantyńskich.
Do drugiej połowy XVII w. założona przez Batorego szkoła, pomimo wielu jeszcze stron słabych, pomyślnie się rozwija, ciesząc się uznaniem ogółu, z wyjątkiem dysydentów, liczbowo coraz malejących. Do rozwoju akademji wileńskiej nie braknie pomocy: królowie darzą ją licznemi przywilejami i protekcją, zapisy i darowizny świadczą o chęci szlachetnych jednostek przyczynić się do jej wzrostu, czy to podtrzymując ubogą młodzież, czy pomnażając ogólne fundusze uniwersyteckie. Taki Kazimierz Lew Sapieha funduje cały fakultet prawa. Do dobrodziejów należy hetman zaporoski Paweł Tetera i wielu innych. Król Władysław IV szczególnie upodobał szkołę wileńską, pragnął by uczono w niej praw świeckich i medycyny, jak widać z jego aktu potwierdzającego i t… d. Za jego panowania uniw. wil… już był mocno postawiony, wyrobił pewien własny charakter, który się uwydatnia w jego obyczajach, głównie w wystąpieniach zbiorowo, publicznie. Głośną jest uroczystość obrony tezy doktorskiej przez prof. Sarbiewskiego, która się odbyła w kościele akademickim Ś. Jana, w obecności samego króla, jego siostry, nuncjusza Philonardi i różnych dygnitarzy.
2. Nadszedł okres dla państwa polskiego wpadnięcia pod krzyżowy ogień najazdów ze strony Szwecji, Moskwy, Tatarów, zbuntowanych zaporożców i t… d. Nieustające wojny wycieńczają organizm Polski, na plan ostatni schodzi praca cywilizacyjna, gdyż cała usilność narodu rzuca się w stronę obrony ojczyzny. Świetniejsze czasy literatury i życia umysłowego zmienia okres jałowości myśli, ociężałej formy i zupełnego zacieśnienia pojęć. Z poniżeniem ogólnem pochyla się i uniwersytet wileński. Przebywa on ciężką okupację moskiewską Wilna (1655–1661), mory, głody, pożary, rabunki i ledwie wegetuje. Kiedy w XVIII w. trochę spokoju nastało, nie zdoła już wydobyć z siebie siły twórczej. Wprawdzie i w innych krajach Europy od drugiej połowy XVII w. stan cywilizacyjny się cofa, ale stulecie następne, kolejno w Anglji i Francji, wytwarza odrodzeniowe prądy. Te powiewy nie przedostają się do głuchej Polski. Upadek oświaty i umysłowości specjalnie stawał się groźnym dla narodu polskiego, otoczonego trzema wrogami, czatującymi na jego zgubę. Ratunek mógł przyjść od potężnej regeneracji. Atoli hasło do tego nie powstało w dawnych świątyniach nauki Krakowa, Wilna, Zamościa, Lwowa, Poznania. Niema w Wilnie ludzi dalej i głębiej widzących, nie rozlegnie się tam ani jeden głos zaradczy, tonie tameczna akademja w regresie naukowym i umysłowym. Nie umniejsza to jej winy, że gdzieindziej nie działo się lepiej, a może nieco gorzej. Oprócz niezliczonych czynników tego wieku składających się na spaczenie szkolnictwa i odrętwiałość nauk, w Wilnie tych czasów nastało błędne pojęcie, które musiało wieść na coraz gorsze bezdroża. Protestantyzm usunięty całkowicie jako siła, liczył garść wyznawców. Akad… wil… nie ukontentowała się tem, ale energję skierowała na dobicie tej resztki dysydentów. Stąd pochłaniające młodzież tumulty, uchodzące jej zupełnie bezkarnie i wnoszące zaczyn demoralizacji. Zapomniała akademja, że nie takie było działanie jej dawniej, że wielki jej przodownik, Skarga, nie cieszył się wcale ze zwycięztwa zewnętrznego katolicyzmu, lecz uczył, że górować on powinien swemi cechami moralnemi, powinien udoskonalać. Zapomniała akademja, że dla szerokich zadań ją powołano. Nie chciała wiedzieć akademja, że dla owocnej roli uniwersytetu trzeba wydobywać siły żywotne, że jakikolwiek ma wyznaniowy charakter, odstrychnięcie się od jedynego gościńca postępującej ludzkości stanie się dla niej zabójczem.
3. Od drugiej połowy XVIII w. mądrość i poczucie patrjotyczne szlachetnych jednostek obudziły z „ja” wewnętrznego narodu niezłomne dążenie do wyplenienia wszelkiego zła i podniesienia ducha obywatelskiego, bo ten jest niezwyciężony. Aspiracje te czerpały bogaty materjał myślowy z prądów umysłowych wieku oświecenia. Zabrano się do działań na tylu zaniedbanych polach, nie żałowano nakładów, a na to się zawsze zdobyć najtrudniej, gdyż nie obiecują one plonu doraźnego, lecz rozliczone są na daleką metę. Typowym przedstawicielem poczynań na szeroką skalę był podskarbi Antoni Tyzenhauz: on to niedaleko Wilna wśród tylu podjętych instytucji i zaprowadzeń w Grodnie zakłada i szkołę lekarską, tak nieodzownie dla kultury kraju potrzebną. Parcie ruchu odrodzeniowego zniewala Jezuitów wileńskich do ocknięcia się i przystosowania do zmieniających się okoliczności. Uważać się daje zmiana zardzewiałego systemu naukowości, uwzględnianie w pewnej mierze nowych jej zdobyczy. Prof. Jan Poszakowski zrywa z astrologją i zabobonnem prognostykarstwem, które szerzył uniwersytet; prof. Franciszek Paprocki walczy z przesądami; prof. Benedykt Dobszewicz waży się w wykładzie filozofji obok zaskorupiałej scholastyki traktować nowe teorje filozoficzne. Hojność Elżbiety z Ogińskich Puzyniny wznosi przy uniw. wil… obserwatorjum (1753 r.), fakt to epokowego znaczenia; odtąd rozwija się stale astronomja i równocześnie objawia się ulepszenie w wykładach nauk matematycznych.
Jednakowoż supremacja Jezuitów w najwyższym zakładzie naukowym kraju była zjawiskiem przestarzałem: ustrój jego prawie bez zmian zachowywał się w ciągu lat 200, przytem pomimo nawet dobrych chęci poszczególnych jego członków, szerokiej reformy nie można się było spodziewać, a nieodparty zew czasu domagał się jej od fundamentów.. Tymczasem tak w Polsce jak w Europie szkoły nie podlegały wcale kontroli państwa, polski skarb nie był w stanie łożyć na ich utrzymanie. (Uniw.-wil… posiadał własne swe fundusze, odrębną hierarchję i zależał wyłącznie od władz zgromadzenia jezusowego, kompetencje dane biskupom w ciągu wieków były czysto nominalne. Złożyło się, że od dłuższego czasu ten uniw. szedł po dawno utorowanej drodze, która odbiegała od ogólnego szlaku Europy bynajmniej nie prowadziła do regeneracji organizmu Polski. Preponderencja żywiołu zakonnego nie pozwalała nauki unowożytnić i dać dostępu wielu gałęziom wiedzy, które w Europie pięknie rozbujały, a w Wilnie brakło ich nawet zaczątku. Światły Pijar tej doby Golański, mówiąc o stanie ówczesnym uniw.-wil., tak kończy: „już to nie na dzisiejsze wieki, aby w tylu rozszerzonych nauk dzielnicach jednego szczegółu ludźmi i osobnego zgromadzenia pracą mogły gdzie akademje zakwitnąć. Muszą się teraz do rozmaitych przedmiotów i wiadomości różnego powołania ludzi dobierać: aby się z nich pożytecznie, jedno i całkowite dla powszechnej usługi, w różnych nauk udziałach zgromadzenie składało”.
4. Szczęśliwym dla uniwersytetu wileńskiego zbiegiem brewe papieskie 1773 znosi zakon Jezuitów. Prowadził on w Polsce setki szkół i jego kasata staje się bodźcem do genjalnego pomysłu, przypisywanego zazwyczaj Joachimowi Chreptowiczowi, utworzenia specjalnej magistratury dla objęcia pieczy państwowej nad całem szkolnictwem. Powstała z sejmowego postanowienia Komisja Edukacyjna oświatę przesuwa na zupełnie nowe tory, a do zakładów nauczających wlewa świeże strumienie, rokujące dla ojczyzny przeobrażenie i drugi wiek złoty dla umysłowości polskiej.
W odnowieńczej pracy uniwersytetom dano pierwsze miejsce. Tym sposobem i na wileński oprócz zasadniczego przeznaczenia spadało ważne posłannictwo dopędzenia Europy i usunięcia licznych niedoborów.
AKADEMJA WILEŃSKA (1774–1781). W stanie jakim zastała Komisja Edukacji Narodowej uczelnię w Wilnie o spełnieniu wyżwymienionych zadań nie mogło być mowy: zaledwie paru tam ex-Jezuitów było odpowiednich, resztę niezdatnych należało wyrugować. Poza Wilnem znalazłoby się wśród byłych członków zakonu kilku niepospolitych, że wspomnę Adama Naruszewicza, który przedtem czas jakiś był profesorem łaciny, w Wilnie. Gruntowną wszakże reorganizację trzeba było dobrze obmyślić i przygotowywać, na razie więc do poważniejszych zmian nie przyszło. Wielce dodatnio ten okres zaznacza wprowadzenie wykładów medycyny. Zasługa naprawy tego zapóźnienia fatalnego w dawnej akademji należy się Massalskiemu, biskupowi wil., piastującemu jednocześnie prezydencję w Kom. Eduk., znanego skądinąd z opinji najgorszej. Do nowości zaliczyć trzeba wykłady architektury prowadzone przez dwuch profesorów. Niewątpliwie akad… wil… po kasacie Jezuitów znajdowała się w zamęcie, większość przedmiotów nędznie wykładano, brakło w niej systemu i porządku. Z ramienia Kom. Eduk., delegowany wizytator Józef Wybicki (1777 r.) skonstatował niedołężność grona nauczającego i inne ciemne strony. Niemniej przeto ten okres przejściowy jest ciekawy, jako że poczyniono wtedy pierwsze kroki ku wymieceniu odwiecznej zbutwielizny i zasadzono parę cennych siewek. Następnie obok mnóstwa, niezdarnych profesorów była siła taka jak Marcin Odlanicki Poczobut, astronom europejski, tudzież wyróżniali się jako zdolniejsi: Jędrzej Strzecki, Kisielewski, Józef Mickiewicz, Jakób Briôtet.
SZKOŁA GŁÓWNA W. KSIĘSTWA LITEWSKIEGO. Zasadniczą reformę uniw. wil… przeprowadziła Komisja Eduk. 1781 r. Wedle swoistej organizacji, nadanej wtedy szkołom akademickim, miał on być źródłem do czerpania wiedzy w zakresie wyższym. Następnie korpus profesorów stanowi towarzystwo dla pielęgnowania nauk i pomnażania wynalazków. Wreszcie, nosząc wtedy nazwę oficjalną Scbola Princeps, jest naczelną władzą nad wszystkiemi zakładami wychowawczymi całej prowincji – rozwój więc oświaty od dołu do góry w znacznej mierze przekazany zostaje Wilnu. Spełnić w całej rozciągłości tych zadań ogromnych uniw. wil… w niedługim czasie nie mógł. Stało na drodze za dużo roboty, brakło na wielu polach odpowiednich ludzi, mściły się tyloletnie zapuszczenia, nadto nie można zapominać o ciągłych nad Polską chmurach, zagrażających jej bytowi. Ale jak w innych ogniskach, tak w Wilnie pod przewodem Kom. Eduk… wkroczono na drogę pewnego postępu: ta Szkoła Główna przysposabia kadry z młodszych sił do pracy pedagogicznej i naukowej, zapoczątkowywa gromadzenie zbiorów i kolekcji, zakłada pierwsze pracownie; podzielona na dwa wydziały, zwane naonczas kolegjami – fizyczne i moralne, zaprowadza wykłady dyscyplin, dotychczas pomijanych.
Najlepszy przedstawiciel jaśniejszych stron Szkoły Głównej, Poczobut, wiele dobrego sprawił za czasów swego rektorstwa (1780–1799), starając się podnieść i uczynić ten zakład pożytecznym. Na katedry szukać trzeba było uczonych, co wobec ich braku nieraz natrafiać musiało na trudności i spowodowywało zawody. Nie wymieniając profesorów miernych lub niezdatnych, godzi się dać wzmiankę o lepszych, jak Józef Mickiewicz, Strzecki, Wawrzyniec Gucewicz, Dawid Pilchowski, Filip Nerjusz Golański, Bernard Siruć, Augustyn Tomaszewski, Michał Olechnowicz, Szymon Malewski. Z cudzoziemców zaś takimi byli: Briôtet, Jan Lobenwein, Jakób Sartoris, Emanuel Gilibert i Jerzy Forster – dwaj ostatni, wybitni przyrodnicy, niestety nauczali za krótko. Osobną wzmiankę należy poświęcić paru, którzy się wyróżniają, czy to swą umiejętnością, czy pozostawieniem trwałych śladów, czy wreszcie już wtedy nadający swoisty charakter tej szkole, czem później cała była przesiąknięta. Franciszek Narwojsz, matematyk, gruntownie jej naucza, pod względem powagi i gorliwości służy wzorem. Tomasz Hussarzewski, wymownie z talentem prowadzi kursa historji powszechnej, a w szeregu epok daje „dziejom narodowym obszerniejsze miejsce”. Profesor teologji, Michał Karpowicz, mówca zawołany, wnosi pierwiastek obywatelski i wysoce patrjotyczny: sprawy publiczne, jak poprawa rządów, doli kmiecej i t.d… znajdują w nim swego rozumnego rzecznika. Jeszcze donioślejszą w tym kierunku odegrał rolę Hieronim Strojnowski, przedstawiciel nauk społecznych, stanowiących dotychczas terra incognito; te zagadnienia po raz pierwszy w Wilnie traktuje on na podłożu naukowem, szeroko i ze znawstwem, odkrywając świat nowych pojęć. Śliczną jest postacią profesor historji kościoła Gwilhelm Kaliński, posiadający dość nauki, a duchowość bardzo pogłębioną i z rzadkim na owe czasy polotem. W annalach uniw. wil… pozostaną zaszczytnie wpisane imiona Poczobuta najzasłużeńszego, Briôteta, Giliberta, Gucewicza, Hussarzewskiego, Kalińskiego, Karpowicza. Narwojsza, Malewskiego, Mickiewicza, Pilchowskiego, Sartorisa, Strojnowskiego i kilku innych – ta część wybrańsza dobrze pracowała, ugorując niwy pod błogie zasiewy późniejszych.
Wilno nie odegrywa podonczas roli przodującej, mocuje się jeszcze z przeciwnościami, chociaż nie świetnieje, idzie z ogólnym prądem odrodzenia Polski, coraz wzmagając swe zasoby i w pochodzie tym zajmuje miejsce nieostatnie. Jak ongi przy założeniu uniw., tak jeszcze mocniej w tem stuleciu skrystalizowany wyraziście charakter tego miasta dawał rękojmię, że wobec znalezienia już pewnej mety, instytucja naukowa tutaj się rozwinie i przyniesie setne korzyści.
5. Działania wzrastającego uniw. gwałtownie utknęły, gdyż zrywa się nad Polską zdrada Targowiczan z ich gospodarką w Wilnie, potem wstrząsa całym krajem walka narodu pod Kościuszką i wreszcie spada lawina trzeciego podziału. Zmiotła ona mnóstwo instytucji i urządzeń polskich, ale Główna Szkoła w Wilnie ocalała. W dużej to mierze zasługa niezmordowanych zabiegów Poczobuta, ale zarówno pomagały mu w tem zbożnem dziele uznana wartość tej najcelniejszej uczelni, oraz sprzyjające jeszcze wtedy dla jej bytu okoliczności.