- W empik go
Historya Stanów Zjednoczonych. Tom 1, Okres pierwszy - ebook
Historya Stanów Zjednoczonych. Tom 1, Okres pierwszy - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 572 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
PODRÓŻE ŻEGLARZY ANGIELSKICH OD KOŃCA XV WIEKU. – WYPRAWA CABOTÓW. – PRZYWILEJ WYDANY PRZEZ HENRYKA VIII. – BULLA ALEKSANDRA VI I LINIA DEMARKACYJNA. – PRAWO OKUPACYI. – ZDANIA PRAWOZNAWCÓW. – TRZY SYSTEMATA W PRAWIE PUBLICZNEM. – PRZYWILEJ Z R. 1620. – DOKTRYNA MONROEGO. – OŚWIADCZENIE PREZYDENTA POLKA. – NIEBEZPIECZEŃSTWO ZASADY NARZUCANEJ PRZEZ STANY ZJEDNOCZONE.
Odkrycie Ameryki dokonane z końcem XV. w. przez Krzysztofa Kolumba, poruszyło wszystkie mocarstwa morskie Europy: nagle ocknęła się w nieb miłość sławy, a więcej jeszcze chciwość i ambicya.
Hiszpanie i Portugalczycy poszli pierwsi śladem tak świetnie wytkniętym przez Kolumba, a dla uniknięcia wszelkiego współzawodnictwa i zarazem uprawnienia swoich podbojów, zwrócili się do papieża Alexandra VI, który ze wspaniałością, tem większą, im go mniej kosztowała, podzielił między nich ten świat, jakiby odkryć miano.
Sławna bulla publikowana w r. 1495 przez Alexandra VI. przyznawała połączonym królestwom Kastylii i Aragonii wszystkie ziemie już odkryte i te, jakieby odkryć miano, po za linią przypuszczalną przeciągniętą od jednego bieguna do drugiego sto mil na zachód od wysp Azorskich, wschód bowiem był własnością Portugalczyków.
Donacyi tej, – przeciw której Grotius jeszcze uważał za obowiązek zaprotestować (*) w imienin Ewangelii – udzielił papież nie dlatego, iż się uważał za pana świata, a więc, iż mógł wszechwładzczo rozdawać ziemie nowego kontynentu, lecz że jako najwyższa głowa katolicyzmu, rozporządzał narodami pogrążonemi w bałwochwalstwie. Ci poganie, ci niewierni, nie mogli mieć żadnego prawa do zwierzchnictwa nad ziemią, którą zajmowali od lat dawnych, a więc i obdarowanie bogatemi krajami tych, którzy powinni byli albo nawrócić dzikich, albo wytępić, bałwochwalstwo – nie mogło się zwać zbyt sutem wynagrodzeniem za tak pobożną wyprawę krzyżową. Cel nadania papiezkiego według słów samej bulli był więc ten: aby wyznanie katolickie i religia chrześcijań-
____________________________
(*) Grotius de Iure belli et pacia lib II Cap. XXII de Causis injustis § 14. Historya Stanów Zjednoczonych.
ska w naszych (za Alexandra VI), zwłaszcza czasach uzacnionemi zostały… aby narody barbarzyńskie ukróconemi i na prawdziwą wiarę nawróconemi być mogły (*).
Hojność ta papieża, rozporządzającego krajem nie swoim na rzecz Hiszpanów i Portugalczyków, którzy doń nie mieli żadnych praw tak samo jak i inne mocarstwa Europy, nawskroś podówczas katolickiej, – była co najmniej zastanawiającą; – nic też dziwnego, że Anglia, Francya, Holandya, nie zważając na bullę Alexandra VI, posunęły dalej w Indyach zachodnich swoje odkrycia, podboje i kolonie, wytrzymując przytem długą wojnę z Hiszpanią i Portugalią, usiłującemi zmonopolizować na swoją korzyść świat nowy.
W r. 1496, Henryk VII król Anglii, na mocy prawa, tyleż mającego powagi co owo papiezkie, dał Janowi Cabotowi, przedsiębierczemu wenecyaninowi oddawna osiedlonemu w Brystolu, – zlecenie podobne temu, jakie niegdyś udzielili Ferdynand i Izabella Kolumbowi; lecz król angielski nię naśladując wspaniałości króla Hiszpanii, nie wziął bynajmniej na siebie kosztów wyprawy. Cabot… jego trzej synowie, ich spadkobiercy lub przedstawiciele, upoważnieni zostali do żeglowania własnym kosztem po morzach wschodu, północy i zachodu, z flotą złożoną z 5 okrętów, – z wyraźnym celem odkrywania wysp, okolic, krain, lub siedzib tych bałwochwalców czyli pogan, którzy dotąd nieznanymi byli światu chrześcijańskiemu. Cabotowi wolno było zatknąć wszędzie sztandar Anglii, a kraje pod zwierzchnictwo korony angielskiej zajmować. Król wymówił sobie władzę pana feudalnego i piątą część czystego zysku z wyprawy.
Cabot opatrzony takim sutym, ale niekoniecznie prawnym przywilejem, wybrał się wraz z synem swoim Sebastyanem w nieznane krainy, a dojrzawszy późniejszą wyspę New-foundland – pierwszy odkrył ląd stały, ktory Kolumb spostrzegł później dopiero bo aż w trzeciej swej wyprawie, w r. 1498, (**). Sebastyan Cabot trzymał się pobrzeża nie przybijając nigdzie do lądu, a to od Cap-Breton (***) aż do Florydy. Ten jest początek prawnego tytułu Anglii do pierwotnych ziem Stanów Zjednoczonych.
Kraj odkryty przez Cabota zajmowały dzikie plemiona. Dzierżyły one ziemie te słuszniej i prawniej aniżeli Anglicy, którzy je tylko doetrzegli lecz w owych czasach dzierżenie samo nie było tytułem prawnym.
________________________
(*)… ut fides catholica et christiana religo nostris praesertim temporibus exaltetur etc…. ac barbarae nationes deprimantur et ad fidem ipsum reducantur.
(**) Kolumb w pierwszych swych podróżach odkrył tylko San Salwador, w grupie Inkajskiej archipelagu Bahama, Kubę. S. Domingo.
(***) C op-Breton wyspa na północo-wschód Noeej Szkocyi do dzisiejszych posiadłości angielskich w Ameryce Północnej należąca. Według niektórych geografów odkrycie tej wyspy nastąpiło dopiero w r. 1504.
Bóg był bogiem chrześcijan, ale nie wspólnym ojcem świętych i niewiernych; a że wspólny interes łączył wszystkich książąt, więc żaden głos nie podniósł się w obronie Indyan, i na tym punkcie prawo publiczne Europejczyków było niewzruszonem. Jakakolwiek kraina odkryta przez Hiszpanię lub Anglię, należała, na mocy wszechwładztwa, do Anglii lub do Hiszpanii; – prawo Indyan nie znaczyło nie, zatem dziki w naturalnej stanu takiego konieczności, nie mógł innemu narodowi sprzedać niezawisłości, której mu nie przyznawano. Można było wszakże przypuścić, że plemiona te są właścicielami lasów i łąk, po których polowały. Nie inaczej sądził Penn kupując od Indyan ziemię, na której ufundował swoją kolonię, – toż samo również uczynili inni emigranci przed nim, jakkolwiek nie stali się tyle sławnymi w historyi. Atoli ta własność, którą kupowano, była posiadłością prywatną; nabywano bowiem używalność ziemi, ale nie wszechwładztwo nad nią. Penn z mocy pozwolenia wydanego mu przez Jakóba II. miał prawo kolonizowania prowincyi, której też pozostawił swoje nazwisko; a zapewne ani przypuszczał, iżby tytuł prawny Indyan, mógł zachwiać w czembądź przywilej dany mu przez monarchę; – kupował zatem u Indyan nic więcej tylko posiadanie ziemi. Postępowano, krótko mówiąc, tak, jak Francuzi postępują w Afryce. Francuzkie wszechwładztwo rozciąga się nad ziemiami zajmowanemi przez plemiona nominalnie niepodległe. Pozwala się francuzkim i obcym emigrantom nabywać tutuł prawny arabski, czyli własność ziemi, na której plemiona wypasają swe bydło, lecz nie przypuszcza się bynajmniej, iżby Arabowie mogli ustępując pole… które zajmują, sprzedać, Anglii naprzykład, cząsteczkę choćby wszechwładztwa nad Algieryą. Prawo publiczne nie zmieniło się pod tym względem, i w przypuszczeniu prawowitego nabycia władzy z samej istoty rzeczy inaczej być nie mogło.
Bardzo często, ilekroć zajmowano się Indyanami – mięszano dwa te prawa: władania samym sobą i własności, i bardzo często też odmawiano drugiej dla tego, tylko że nie przyznawano i pierwszego. – A jednak, – jak wskazuje przykład Algieryi – są to dwie kwestye odrębne. Wszędzie bowiem dzisiaj szanują własność krajowców, jeżeli tak, jak to ma miejsce w Afryce, własność ta stanowi rzeczywiste dominium nad ziemiami zajętemi przez pług lub przez paszące się bydło; mimo to nikt nie przyznaje krajowcom prawa do samoistnienia. Czyż więc po prostu sama siła tylko nadaje Europejczykom nowe lub wyludnione kraje, czy też cywilizacya jest już sama przez się wyższem prawem nad barbarzyństwo? A dalej: jak dalece lud myśliwski lub koczowniczy, może sobie rościć prawa własności do ziem, które przebiega raczej aniżeli zajmuje? Do jakiego stopnia wolno mu powstrzymywać uprawę ziemi i cywilizacyę postępującą ślad w ślad za tąż uprawą – powstrzymywać zarazem wzrost, doskonalenie się rodzaju ludzkiego, które przecież spoczywać muszą w zamiarach Opatrzności?
Jestto zagadka, w której sprawiedliwość i interes społeczny zarówno odgrywają rolę. Natem miejscu trudno się dłużej nad tem zastanawiać. Bądź co bądź… rozróżnienie władania politycznego i własności prywatnej rozwiązuje po części samą zagadkę.
Jak na teraz, rzeczą najgodniejszą uwagi naszej jest rozpatrzenie zasady, jaką przyjęły mocarstwa europejskie celem stwierdzenia swego nabytego wszechwładztwa nad temi krajami zbyt obszernemi, iżby myśleć można było o całkowitem i rzeczywistem ich zajęciu i o poddaniu ich pod wszechstronną kulturę.
Nastręcza się tu znowu jedno z zagadnień, które nasuwając się wszędzie tam, gdzie dwa narody kolonizują jedną i tę samę ziemię, odegrały już nie małą rolę w historyi świata, począwszy od odkrycia dokonanego przez Kolumba. Zagadnienie to tkwi na dnie wszystkich wojen, które w XVIII w. dzieliły Anglię z Francyą, będąc szczęśliwemi dla Anglii, aż do chwili kiedy Francya udzieliwszy pomocy powstańcom amerykańskim kazała Anglikom drogo zapłacić za wszystkie dawniejsze, niesprawiedliwe, ale uwieńczone przez los, pretensye.
Zasadą, – którą z milczącem przyzwoleniem przyjęły mocarstwa europejskie, prawem, które konieczność wspólna nakazała im ustalić, było to, że każda okolica lub kraina nieznana, niezajęta przez mocarstwo chrześcijańskie, stanie się własnością pierwszego, kto ją odkryje. Zatem, sam fakt odkrycia wyposażał w prawa i nadawał wszechwładztwo. – Zasada była roztropną i dobrą, i trudno byłoby wymyśleć inną. Lecz co mamy rozumieć przez "odkrycie. "? Miałożby niem być proste dostrzeżenie jakiegoś kraju? Czy też potrzeba było do tego zwiedzenia z wyrażnym zamiarem zajęcia kraju – czy wreszcie osiedlenia się, rzeczywistego objęcia w posiadanie? Oto trzy systemata całkiem od siebie odmienne, ponieważ pierwszy przypuszcza jedynie wewnętrzny zamiar nabycia, drugi wymaga już, aby ten zamiar objawił się znakami widocznemi, a trzeci dopomina się, aby w ślad za zamiarem poszły rzeczywiste i poważne skutki. Było do życzenia, iżby prawo międzynarodowe ustaliło w tej mierze pewną zasadę, lecz na nieszczęście nie przyszło do tego i ambicya ludzka znalazła dla siebie przestronne pole.
We Francyi, prawnicy wymagali objęcia (occupatio) w posiadanie istotne,
Dla ustalenia prawa własności, potrzeba, powiada Gerard de Rayneval (*) posiadania rzeczywistego, fizycznego, pozwalającego przynajmniej przypuszczać, iż się przy niem zostać pragnie. Proste przeto wbicie krzyża, słupa, tablicy z napisem lub jakibądź inny ślad objęcia w posiadanie chwilowe i przejściowe, nie mogą być uważane jako spełnione czyny własności: – nadto potrzeba mieć
______________________
(*) Institution du droit de la nature etdes gens. Paris 1803 p. 154. (Przyp… aut.)
osady stałe, do miejsca przywiązane, potrzeba, jednem słowem, przestrzeń, którą, się ma zamiar przywłaszczyć sobie, uprawiać i mieszkaniami zaludniać. Wszystko zaś… co się czyni po za obrębem tego, potępia zdrowy rozum a podtrzymać może tylko – siła. "
Anglia, która później posłużyła się tą zasadą francuzką przeciw Hiszpanii, odrzuciła ją, gdy się spotkała z Francyą na terrytoryum amerykańskiem. Opierała ona się niejednokrotnie na prostem prawie odkrycia, na mocy też owego zagadkowego odkrycia Cabotów, którzy nie stąpili nawet nogą, na ziemię amerykańską, napadła osady francuzkie w Akadyi i Kanadzie.
P. de Vergennes, w swoim "Pamiętniku o Luizyanie" – dziele patryotycznem, o którem nieraz jeszcze wspomniemy, (*) odpierał zwycięzko te rozszczenia, które, jeśliby rozum miał rozstrzygać między narodami, byłyby czemś więcej jeszcze aniżeli lekkomyślnością. (**)
Przykładem najbardziej godnym uwagi tych przesadzonych roszczeń, a zarazem wykazującym nieprawidłowe postępowanie Anglików, jest wojna, którą naród ten wydał Holendrom w r. 1664 celem odebrania im kolonu Nowego-Yorku.
Po wyprawie Henryka Hudsona, dzielnego marynarza angielskiego, który żeglując pod rozkazami kompanii holenderskiej Indyj Wschodnich, odkrył i przepłynął w r. 1608 rzekę nazwaną później od jego imienin, Niderlandy przedsięwzięły osiedlić się w tych pięknych okolicach.
A zatem do prawa, jakie im nadało odkrycie, dołączyli tytuł, który nam się dziś wydaje daleko poważniejszym – to jest rzeczywiste zajęcie. Od roku 1620 część tego terrytoryum została okolonizowaną.
____________________________
(*) Memoire historique et politique sur la Louisiane par Mr. de Vergennes ministre de Louis XVI Paris 1802.
(**) "Jakto – mówił – wy nam prawicie o podróży Cabota, kiedy następstwem jej nie było wcale żadne usiłowanie ani objęcia w posiadanie, ani też pierwszej kolonizacyi? Pięćdziesiąt lat już dzierżył Jakób Cartier uroczyście w imieniu Franciszka I-go Kanadę, kiedy dopiero pod panowaniem królowej Elżbiety, pomyślane po raz pierwszy o wyzyskania odkrycia Cabota; a kiedy wychodźcy do Nowej Anglii wznosili Boston w r. 1630, to jaż na 25 lat przedtem, Francuzi zbudowali byli Port-Royal na północy zachodniego brzegu Akadyi. Byliśmy już doskonale osiedleni na wyspie Ś-go Wawrzyńca, bo od lat przeszło dwudziestu, kiedy dopiero Angielski wychodziec zjawił się na północnym brzegu Ameryki: i nie mielibyśmy mieć prawdo tego kraju, w którym przed zajęciem go przez nas, ani noga Europejczyka nie postała? a to jakoby pod pozorem, że Cabot żeglował około tych brzegów w r. 1496?! Nie, – Anglia nie zdoła sobie przywłaszczyć prawa na mocy odkryć tego żeglarza, ponieważ wszyscy historycy zgadzają się co do niego, na jedno, że w całej swojej podróży nie wylądował nigdzie na ląd stały, i że tylko zaledwie okiem dojrzał brzegi późniejszego New-Foundlandu. Nie mogę się powstrzymać od porównania rozszczeń Anglii do rozszczeń tego podróżnika, który spostrzegłszy raz na drodze sakiewkę, bynajmniej jej nie podniósł, lecz gdy później dowiedział się, że zawierała w sobie kosztowne przedmioty, i że ją drugi daleko baczniejszy podjął, sądził, iż ma prawo dopominania się własności tylko dla tego, że on pierwszy sakiewkę był spostrzegł!!" ( Przyp. Aut.).
"Nowe Niderlandy" rozwijały się szczęśliwie; Amsterdam użyczył swojego nazwiska miastu najznaczniejszemu i najlepiej położonemu, nie przewidując, że daje w ten sposób początek grodowi, który kiedyś pod nazwą Nowego-Yorku stanie się daleko bogatszym i potężniejszym od swej metropolii. Albany, drugie miasto stanu Nowo-Yorckiego, dobrze położone nad Hudsonem, założyli również Holendrzy pod nazwą Fort-Orange. Już czterdzieści jeden lat panowali Batawowie niezaprzeczenie nad tą ziemią, kiedy po drugiej restauracyi Karol II kraj ten podarował swemu bratu księciu York i Albany (*). Anglia sięgnęła po tę krainę powołując się na odkrycie Cabota i twierdząc jakoby ziemie wówczas odkryte objęte już były bardzo niejasnym aktem nadawczym kompanii z Plymouth… z r. 1620. Wojna rozstrzygnęła spór, a jeżeli kolonia została przy Anglii, to nie na mocy owego prawa odkrycia, ale na mocy prawa silniejszego – tej ultima ratio prawa międzynarodowego, zakłócającej w dziwny sposób wywody prawoznawców.
Następstwem wielce sprawiedliwej zasady francuzkiej było to, że posiadanie nabyte przez rzeczywiste zajęcie, ginęło z chwilą opuszczenia go… tak jak w prawie cywilnem; gdy przeciwnie, w tamtym systemacie ukazanie się przepływającego okrętu angielskiego lub hiszpańskiego, wystarczało na odgrodzenie na zawsze przed ruchliwością europejską ziemi, którą zaledwie spostrzeżono; – albo też, dosyć było zasadzić krzyż na brzegu, ażeby nie pozwolić rodowi ludzkiemu na uprawianie ziemi, która prawie sama domagała się kolonizacyi.
Tak naprzykład Mississipi, albo przynajmniej jej ujście, odkryte zostało przez Hiszpana, jednego z towarzyszy Pizarra, Soto, który też w tej wyprawie zginął. Na dawnych mappach rzeka ta nosi nazwę Rio de San Espirito, jaką jej nadał śmiały ten podróżnik, ale kraj był już oddawna opuszczonym, kiedy La Salle rozpoznał go na nowo w r. 1682 i zatknął przy ujściu rzeki herby Francyi, i kiedy następnie w latach 1697 do 1702, d'Iberville rozpoczął kolonizacyę osiedlając się "sur la Mobile. " Cóż w takim razie znaczyć mogło roszczenie Hiszpanii? Czyż wreszcie nie jest zasadą tak prawa międzynarodowego jak i cywilnego, że opuszczenie (porzucenie) równem jest zrzeczeniu się posiadania?– że można w ten sposób przekazywać władanie z jednego narodu na drugi, że więc w następstwie tego, można stać się prawnym właścicielem, rzetelnym panem kraju opuszczonego przez tych, którzy go odkryli? Zajęcie należy do rzędu zasad, które rozum daleko chętniej uznaje aniżeli prawo pierwszego dostrzeżenia, ponieważ w gruncie rzeczy zajęcie jest uświetnieniem pracy a więc tytułem najsprawiedliwszym własności, jedynym nawet, co odpowiadając myśli Stwórcy, przysparza pożytku całej ludzkości.
Ażeby zrozumieć błędy systematu, który z całą chwiejnością swo-_______________
(*) Późniejszy Jakób II.
ją utrzymywał się w prawie międzynarodowem jako uznawana zasada, dosyć przypomnieć: ile sama kwestya granic wznieciła wojen, nawet wtedy, gdy już nie występowano wcale przeciwko zasadzie angielskiej.
Zgodźmy się jednak na to, że odkrycie Cabota nadało Anglikem prawne posiadanie wybrzeża: zachodzić będzie jeszcze pytanie, jak daleko rozciągało się ich wszech władztwo w głąb kraju?
Francuzi, którzy dostali się na kontynent amerykański, przez rzekę Ś-go Wawrzyńca, i pierwsi przebiegli ogromną dolinę położoną między górami Allegańskiemi a jeziorami – Francuzi, którzy zdołali przez Ohio przewozić żołnierzy swoich podczas wojen z Indyanami południowymi, – położyli jak gdyby kres posiadłościom angielskim na grzbiecie właśnie tych gór, które kraj rozdzielają zupełnie tak samo jak Pireneje, rozdzielające Hiszpanię od Francyi; mimoto, Anglicy dopominali się o krainę Ohio, ponieważ – mówili – była ona objęta przywilejem dla Wirginii. Otóż przywilej ten, który posłużył później za wzór nadań dla innych kolonij, nie był bynajmniej aktem nadającym terrytoryum znane już i ściśle ograniczone. Aktem tym nadano przestrzeń nieograniczoną, obliczoną na tyle a tyle stopni szerokości; i na mocy takiegoto nieoznaczonego przywileju opartego nadto jeszcze na ty tule tak niestałym, wątpliwym, jakim jest odkrycie z brzegów, czyli odkrycie uczynione w odległości kilkuset mil – Anglicy toczyli z Francyą wojnę krwawą, która się zakończyła dopiero wtedy, kiedy sztandar francuzki na zawsze z Ameryki północnej zniknął.
Prawo pierwszego odkrycia wywołało niezbyt dawno, a zapewne po raz ostatni w Ameryce północnej, gwałtowne wzburzenie; o mało co nawet nie przyszło już do starcia między Stanami Zjednoczonemi a Anglią z powodu Oregonu. Oregonem zwie się ogromna przestrzeń, ciągnąca się od krańców Kalifornii do posiadłości rossyjskich. (*) Kraina ta, tuż przy Oceanie Spokojnym, obdarzona klimatem podobnym do angielskiego, posiadająca w cieśninie Juan de Fuca i we fjordach powyżłabianych w lądzie przez wodę taki zbiór portów, jakiemu równego niema na świecie, – kraina ta zajętą była w połowie przez Anglików, w połowie przez Amerykanów. Jedni i drudzy bronili swego posiadania w rozmaity sposób: Amerykanie mianowicie występowali jako dziedziczący po Hiszpanach i Francuzach, ponieważ rozległe te puszcze zawierały się w granicach nieokreślonych Luiziany. Przez długi czas, rozszczeń do terrytoryum bezludnego a zatemi nie mającego wartości,
_____________________
(*) Dawne posiadłości rossyjskie w Ameryce, po rozwiązaniu osobnej kompanii, która bezpośrednio niemi władała, odstąpione zostały w r. 1867 Stanom Zjednoczonym za 7, 200, 000 milionów dolarów w złocie. W organizmie państwowym Unii występują dziś te posiadłości jako terrytoryum Alaska – nazwa wzięta z jednego z półwyspów do terrytorium tego należących. Alaska ma dziś do 80, 000 mieszkańców na 27. 000 milach kwadratowych.
nie podtrzymywano z wielkim zapałem; – handel futrami wreszcie był dość rozwiniętym, ażeby wystarczyć kompanii amerykańskiej zarówno jak i angielskiej. Lecz kiedy ludność, która na ośmdziesiąt lat przedtem nie przekroczyła Alleganów, uczuła nagle, że jej zaczyna być za ciasno już w dolinie Mississipi, kiedy przepłynęła Missuri aż do jej źródła, kiedy się zbliżyła do Gór Skalistych i dotknęła prawie Oceanu Spokojnego, – wtedy zrozumiano w Ameryce, że należy owładnąć pozycyę, jeśli nie ważniejszą od Luizyany, to przynajmniej równie ważną. N ie chodziło tu już tylko o zdobycie handlu takiego, jaki istniał w dolinie Mississipi, ale o handlowanie z Azya przez Ocean Spokojny. Za pomocą wybornych portów i kolei żelaznej, któraby wychodziła z Saint-Louis, miano Azyę u wrót Nowego Yorku; – możnaby już zaniechać niebezpiecznej żeglugi na około przylądka Horn, niepotrzebaby też było przecinać międzymorza Panama i prosić obcego państwa o pozwolenie przejazdu, który i tak nie byłby nigdy wyłącznie amerykańskim.
Złoto kalifornijskie odroczyło na czas jakiś kolonizacyę Oregonu; ale, oto, po minionej gorączce, Amerykanie powrócą do kraju nastręczającego im daleko więcej zasobów rolniczych i handlowych niż Kalifornia. Można było wreszcie czytać swojego czasu w dziennikach projekt kolei żelaznej olbrzymiej ale możliwej, któraby, wychodząc z Saint-Louis albo od jeziora Michigan, przerzynała góry skaliste a docierała nie do Kalifornii ale do Puged-Sound najpiękniejszej pozycyi tego małego morza wewnętrznego, które za pomocą przesmyku Juan de Fuca, zbiega się z Oceanem.
Jestto wskazana przez naturę siedziba miasta nieistniejącego jeszcze, ale które kiedyś stać się może magazynem handlowym Europy i Azyi i współzawodnikiem Nowego-Yorku.
Ważność tej pozycyi, którą od pierwszej chwili przeniknął geniusz handlowy Amerykanów, tłómaczy zarazem namiętność, z jaką się ubiegali o posiadanie Oregonu. Prezydent Związku w orędziu z r. 1845 zapowiedział zamiar wyraźny dowiedzenia wyższości tytułu jasnego i niezbitego Stanów Zjednoczonych do Oregonu, czyli – innemi słowy – postanowienie utrzymania się tam, choćby mocą oręża. Dzięki umiarkowaniu Anglii, która odstąpiła od swych pretensyj, dzięki zręczności lorda Ashburtn (Baring)… – traktat uwzględniający prawa obu współzawodniczących narodów, odroczył walkę dwóch potęg morskich, które lada dzień w przyszłości wydzierać sobie będą pierwszeństwo na morzu. (*)
______________
( *) Spóro ogromne terrytoryum Oregonu zakończył się w r. 1846 Traktatem Oregońskim. Z całego obszaru 24, 000 mil kwadratowych wynoszącego Anglia otrzymała część północną, która dziś wchodzi w skład posiadłości jej północno-amerykań-
Ciekawą jest polityka, z jaką przy tej sposobności występować zaczęli Amerykanie. Postawili oni zasadę, nową dla Europy, a na którą może Europa nie zgodzi się tak dalece jak się Stanom Zjednoczonym wydaje. Zasada ta jakgdyby przeznaczona do wywoływania ciężkich zawikłań opiewa, że Ameryka nie należy do nikogo tylko do Amerykanów, że przeto w naturalnem tego następstwie, żadne państwo europejskie nie ma prawa wkroczyć na ziemię amerykańską, czyto dla założenia osady–co stanowiłoby zakończenie wszystkich kwestyj pierwszeństwa w odkryciach a zarazem i podstawę pokoju – czy też dla utrzymania równowagi politycznej, co już byłoby kwestyą bardzo ważną, jedną z najważniejszych, a staćby się mogło kiedyś przyczyną wojny powszechnej pomiędzy Europą a Ameryką.
Zasada ta, jeżeli ją uzna Europa, zapewni panowanie Stanom Zjednoczonym nad całym kontynentem amerykańskim, ponieważ niema ani jednego państwa w Ameryce środkowej albo południowej, któreby było w stanie powstrzymać takie wszechpotężne rozszerzanie się. – Zasada ta mająca kiedyś wyparować Anglię z Kanady a Hiszpanię z jej ostatnich posiadłości, oddawna stanowi prawidło polityki amerykańskiej. Madison i Monroe już ją wyznawali: ale wygłosił ją jawnie dopiero prezydent Polk w r. 1845 w przeddzień wojny, dobitnie, z godna, uwagi zuchwałością, z zuchwałością mówimy, gdyż w tej zasadzie tkwi zaród panowania, które ogromem swoim wyobraźnię przeraża. (*)
–- skich jako prowincya British-Columbia; Stany Zjednoczone zaś zyskały prawo do posiadania części południowej, jej dzisiejszego terrytoryum Washington i Stanu Oregon, Obie strony mniej więcej równo się podzieliły.
Projekt kolei żelaznej od jeziora Michigan lab rzeki Missuri do Oceanu Spokojnego przed kilku laty jaż urzeczywistnionym został. Pacific-railway nie przyjęła jednak kierunku, jakiemu Laboulaye większe dla przyszłości znaczenie nadawał. Wiadomo, że wbrew przewidywaniom jego, kolej ta skierowaną została bardziej na południe, i dociera do Sacramento i San-Francisco.
(*) Przewidział to p… de Vergennes. Jego słowa prorocze warte są przytoczeniu. Uważając wojnę z Anglią za konieczność w celu oswobodzenia Ameryki, nie łudził się on wszakże co do przyszłości narodu, któremu Francya dopomódz miała do wyzwolenia. "Zamiast się cieszyć wypadkami – mówił do lorda Stormont, ambasadora angielskiego, –patrzemy na nie zprzykrem prawie uczuciem. Widzę już skutki tej niepodległości, do której wzdychają wasze kolonie; zapragną mieć flotę, a ponieważ są niewyczerpane w zasobach, będą mogły postawić czoło wszystkim marynarkom Europy; będą też w możności zdobycia wysp naszych. Jestem nawet przekonany, że natem nie koniec, że z czasem posuną się ku południowi, że tam podbiją albo ztamtąd wypędzą mieszkańców, i że nareszcie nie pozwolą mocarstwom europejskim zająć w Ameryce ani piędzi ziemi. Zapewne, że nie zaraz jutro okażą się te następstwa – ani ja ani ty, milordzie, nie doczekamy już tego – ale chociaż odległe jeszcze, niemniej są one nieuniknionemi. Polityka krótkowidząca może się cieszyć z nieszczęścia narodu współzawodniczego, nie sięgając myślą po za chwilę obecną, lecz kto widzi dalej i rozważa przyszłość, len na to, co zaszło w Ameryce, patrzy jak na wypadek przykry
Z powodu Oregonu, w orędziu swojem z r. 1845 wypowiada prezydent Polk w prawdziwie energicznych słowach następujące zasady:
"Szybki rozrost naszych osad na terrytoryach… które przedtem były niezajętemi, przyłączenie nowych stanów do objętych już konfederacyą (Texas), rozszerzenie się zasad wolności, rodząca się nasza wielkość jako narodu–zwróciły uwagę mocarstw Europy, tak że ostatniemi czasy, niektóre z nich wytworzyły doktrynę równowagi państw amerykańskich, a to dla powstrzymania naszego postępu. Stany Zjednoczone mają najszczerszy zamiar wytrwania w stosunkach dobrego pożycia ze wszystkiemi narodami, lecz mimo to niemogą milczeniem upoważniać jakiejbądź interwencyi europejskiej na stałym lądzie Ameryki północnej. Gdyby się o nią pokuszono, oprzemy się jej bądźcobądź. Wiadomem jest i w Ameryce i u wszystkich narodów, że rząd nasz nigdy nie wdawał się w stosunki innych państw pomiędzy sobą. Nigdyśmy nie brali udziału w ich wojnach lub przymierzach, nie usiłowaliśmy zdobywać ich ziem, nie mieszaliśmy się do żadnych stronnictw w ich rozterkach wewnętrznych, a chociaż zawsze uważaliśmy formę naszego rządu za najlepszą, nie pragnęliśmy nigdy rozpostarcia jej za pomocą intryg, dyplomacyi lub siły. Mamy więc prawo wymagać dla kontynentu, który zamieszkujemy, podobnego uwolnienia od wszelkiej interwencyi europejskiej. Narody Ameryki są tak dobrze wszechwładnemi i niepodległemi jak i narody Europy. Posiadają toż samo prawo osłaniania się przed interwencyą zagraniczną, wypowiadania wojny, zawierania pokoju, regulowania spraw swych wewnętrznych według własnej woli swojej i rozumienia. Lud przeto Stanów Zjednoczonych, nie może patrzeć obojętnie na usiłowania niektórych mocarstw europejskich zmierzające do zamącenia narodom tego kontynentu całej swobody działania. Systemat rządów amerykańskich całkiem jest odmienny od takiegoż systematu w Europie. Zazdrość, obawa, iżby jeden nie stał się potężniejszym od drugiego, obudziły w Europie pragnienie tego, co się równowagą polityczną nazywa: ale nie można pozwalać, iżby tak określone pojęcie stosować się miało do kontynentu północnego – który dotknie każdy naród, mający posiadłości w nowym świecie, – w ten sposób, zapewniam pana, zapatrywałem się zawsze na rzeczy. " (Raumer; Die Vereinigten Staaten von Nord-America. Leipzig 1846 T. I. str 96).
P. de Vergennes tak się wyraża] w r. 1775, a wiadomo z jaką bezinteresownością Ludwik XVI oświecony przez swego zdolnego ministra niósł pomoc wolności amerykańskiej, wiedząc dobrze o tem, że w ten sposób pomaga do powstania wielkiego państwa. W siedmdziesiąt lat potem proroctwo pana de Vergennes, jeżeli można nazwać proroctwem pogląd tak jasny, sprawdziło się; te same bowiem słowa męża stanu francuzkiego wypowiada Polk prezydent amerykański – Polk podczas krótkiego, swego urzędowania dożył tego szczęścia i chwały, iż zakończył kwestyę Oregońską jakoteż wojnę meksykańską, która przyniosła w zysku Stanom Zjednoczonym Kalifornię {Autor str. 55 – 57 T. I.).
Ameryki a w szczególności do Stanów Zjednoczonych. Będziemy zawsze obstawać przy tej zasadzie, że ludność naszej półkuli ma prawo sama rozstrzygać o własnych losach. Jeżeli część tej ludności wytwarzając państwo niepodległe pragnie połączyć się z naszą konfederacyą, jestto kwestya do rozstrzygnięcia między nią a nami, bez jakiejkolwiek interweneyi obcej. Nie pozwolimy nigdy na to, iżby mocarstwa Europy mięszały się do nas dla przeszkodzenia podobnemu zjednoczeniu i to pod pozorem, że psuje ono równowagę sił, jaką te mocarstwa pragną pomiędzy nami utrzymać. Upłynęła już blizko ćwierć wieku od chwili, kiedy w orędziu jednego z moich poprzedników (Monroe *) wyraźnie wypowiedziano światu tę zasadę, że kontynenty amerykańskie, mocą stanowiska niepodległego i wolnego, jakie zajęły i przy jakiem obstają, nie powinny już być nadal uważanemi przez mocarstwa europejskie za pola otwarte dla nowych kolonizacyj. Zasada ta winna być poparta z większą jeszcze energią, ilekroć w Ameryce północnej jedno z mocarstw Europy usiłuje założyć nową osadę.
"W obecnych okolicznościach, stosownem będzie powtórzyć z naciskiem, stwierdzić raz jeszcze zasadę przyjętą przez Monroego, a zarazem, co do mnie, oświadczyć jak dalece uznaję mądrą jego politykę. Uszanujemy wszystkie prawa nabyte narodów europejskich: ale dla naszego bezpieczeństwa, we własnym naszym interesie, opieka praw naszych powinna się rozciągać na całe nasze państwo, i mamy obowiązek wygłosić przed światem całym niecofnioną naszą politykę, że w przyszłości żadna kolonia europejska nie osiedli się za naszem zezwoleniem w jakiejbądź stronie Ameryki północnej"
Trzeba zrozumieć całą grozę tej polityki oddzielającej nowy świat od dawnego i przeciwstawiającej Amerykę reszcie świata. Kryje się w tem na przyszłość fakt niezmiernej doniosłości. Aż do ogłoszenia niepodległości, Ameryka nie ważyła nie na szali politycznej – ruchem bowiem świata był ruch Europy. Kolonie były satellitami podzielającemi los gwiazdy głównej; na naszych to polach walki rozstrzygało się posiadanie osad Francyi, Holandyi i Hiszpanii. Obecnie Ameryka angielska, tak samo jak Ameryka hiszpańska, jak Ameryka portugalska zdobyły sobie niepodległość, zajęły miejsca pomiędzy państwami, i zdaje się, że zniknęła wszelka różnica pochodzenia pomiędzy metropoliami a koloniami, i jeden już tylko jest świat i jedna polityka. My wszyscy, Europejczycy czy Amerykanie, powinniśmy się obawiać tyranii, z którejbądź strony, przedewszystkiem zaś tyranii morza, mniej na pozór pojąć się dającej, ale tyleż niebezpiecz-– (*) Od jego nazwiska ta zasada wyłączności amerykańskiej, którą tutaj roztrząsa Laboolaye, nazywa się doktryną Monroego. Zazwyczaj formułuje się ona w głowach:,. Ameryka dla Amerykanów.
nej, co ucisk każdego zdobywcy. Interes przeto wszystkich polega natem, iżby nie istniała potęga zbyt wielka, któraby pokój ogólny zakłócać mogła. Zapewne, że Europa nie ma już więcej prawa kolonizować na swą korzyść ziem będących własnością państw udzielnych: lecz niema to nic wspólnego z głośno wyrażoną pretensyą Stanów-Zjednoczonych do wykluczenia Europy od wszelkiej interwencya w sprawach amerykańskich. To albowiem, co stało się teraz ich programatem, nie jest już neutralnością doradzaną przez Waszyngtona, ale polityką czynu; Jestto prawo zdobycia Meksyku, tak jak się zdobyło Kalifornię, spełnienie proroctwa p. Yergennes (*) w zastąpieniu wszędzie narodowości hiszpańskiej przez narodowość angielską. W tem tkwi niebezpieczeństwo rzeczywiste i w żaden sposób nie może być iżby Europa zgodziła się na podobny upadek. Świat nie jest ani europejskim ani amerykańskim, jest solidarnie ze sobą związanym, ipowinien zwalczać monarchię uniwersalną czy to na starej czy na nowej półkuli. Uwielbienie nasze dla Ameryki zbyt wieleby nas kosztowało, gdyby nam nie pozwalało dostrzedz niebezpieczeństwa, jakie przewidywał już minister LudwikaXVI – Niebezpieczeństwo to stawać się będzie coraz widoczniejszem, jeżeli Stany Zjednoczone pozwolą wzrosnąć złemu, które się tak już ujawniło w wojnie z Meksykiem, to jest: ambicyi, duchowi zdobyczy i powiększania się terrytoryalnego, przyczynom niezawodnym upadku rzeczypospolitych, jeżeli wierzyć można Monteskiuszowi, a więcej jeszcze: doświadczeniu.ROZDZIAŁ III.
AKT NADAWCZY JAKÓBA I I KOMPANIA LONDYŃSKA. –POJEDYŃCZE ROZPORZĄDZENIA. –PIERWOTNY SPOSÓB ŻYCIA OSADNIKÓW. –NASTĘPSTWA. – UWAGI NAD NIEMI. – WYPRAWA ŻEGLARZA JOHNA SMITHA W R. 1607. –NIEPOMYŚLNE POCZĄTKI OSIEDLANIA SIĘ. – TYTUŃ. – JEGO ZNACZENIE DLA WIRGINII. PIERWSZY ZAKUP MURZYNÓW. –CZARNI I BIALI NIEWOLNICY; WYNAJĘCI I "PTASZKI Z WIĘZIEŃ. WYTWORZENIE SIĘ POJĘCIA FREEMEN; –ZEŚRODKOWANIE SIĘ POTĘG SPOŁECZNYCH NA WSI. –ARYSTOKRACYA. PRAGNIENIE SWOBÓD – POCZĄTKOWANIE GUBERNATORA YEARDLEYA–PIERWSZE ZGROMADZENIE REPREZENTACYJNE W AMERYCE – KONSTYTACYA Z R. 1621 – WEWNĘTRZNA POLITYKA KOLONIALNA U ANGLIKÓW I U FRANCUZÓW – OSADY GRECKIE – ROZWIĄZANIE KOMPANII LONDYŃSKIEJ. –BADA STEROWNICZA W LONDYNIE. POLITYKA NASTĘPCY JAKÓBA I; –ROYALISTYCZNY DUCH WIRGINII KROMWEL I JEGO DOBROTLIWOŚĆ; –POŁOŻENIE POGORSZONE ZA RESTAURACYI–ZNACZNE USZCZUPLENIE PRAW POLITYCZNYCH. –GUBERNATOR BERKELEY I JEGO SŁYNNA DOKTRYNA Z R. 1671; –AKT NAWIGACYJNY KROMWELA WZNOWIONY I OBOSTRZONY–CHCIWOŚĆ KUPCÓW ANGIELSKICH – EKONOMICZNE WYZYSKIWANIE I NIEWOLA WIRGINII–PODARUNKI UCZYNIONE PRZEZ KAROLA II LORDOWI CALPEPPER I HR. DARLINGTON. –PROŚBY OSADNIKÓW–NAGŁY WYBUCH POWSTANIA NATANIELA BACONA W R. 1676–UKRÓCENIE–UPORCZYWOŚĆ SYSTEMATU JESZCZE POR. 1688: RADA NICHOLSONA – EPOKA PARLAMENTARYZMU W ANGLII.
Przywilej na posiadanie Wirginii wydanym został kompanii Londyńskiej, na której czele stali sir Tomasz Gates, sir Jerzy Summers, – (*) Przypominamy, że kiedy autor mówił te słowa, niewola w Stanach Zjednoczonych nie była jeszcze zniesioną.
Ryszard Hakluyt(*). Hakluyt jest jednym z tych, którym Anglia zawdzięcza kolonizacyę Ameryki. Życie swoje spędził on na zbieraniu opowiadań podróżników angielskich, na tłómaczeniu wszystkich relacyj hiszpańskich, a podczas panowania Elżbiety i Jakóba I był głównem ogniskiem, w którem zbiegały się wszystkie doniesienia, z którego wychodziły wszelkie wskazówki. Jego zbiór podróży jest dziś jeszcze jednym z najciekawszych i najzupełniejszych zbiorów wiadomości odnoszących się do tych pierwszych osad. Akt nadawczy Wirginii zasługuje na naszą uwagę; rzuca on światło na stan cywilny i polityczny kolonii, a zarazem na idee ekonomiczne i systemat kolonialny XVII w. – ponieważ to, co uczyniła Anglia, nie różni się niczem a niczem od tego, czego próbowano naówczas w innych krajach.
Zauważmy przedewszystkiem, że przywilej nadano stowarzyszeniu, a nie jednostce. Wiek feudalny już minął: nowe posiadłości nie dostają się już w ręce takich magnatów, jakim np. był Raleigh, lecz także i nie państwo jeszcze podejmuje sprawę kolonizacyi. Wiek stowarzyszeń, wielkich kompanij handlowych, który i dziś jeszcze się nie skończył, był wiekiem przejścia pomiędzy nadawczością feudalną a bezpośrednią działalnością państwa. Holandya, Francya, Anglia, miały swe wielkie kompanie dla Indyj Wschodnich i Zachodnich, a jeżeli stowarzyszenia francuzkie upadły, inne za to były szczęśliwszemi jak np. kompania angielska Wschodnio-Indyjska: podbijała ona całe państwa i państwami rządziła. W tem miejscu, nacisk kładziemy na szczególny charakter, jaki nadawała osadom sama forma przywileju. Jakób I ani myślał dawać pozwolenia na założenie państwa kilku kupcom, –upoważniał on tylko tę kompanię do handlu, myśliwstwa i uprawy ziemi w krajach nieznanych. Ustanawiał nie rząd, ale towarzystwo z dyrektorem na czele, z radą akcyonaryuszów i z administracyą na miejscu. Kolonia nie była bynajmniej prowincyą państwa, lecz mniej więcej tem, czem jest dzisiaj kolej żelazna, to jest administracyą prywatną, która, jeśli tylko nie przekracza ustaw państwa, może się urządzać według swego uznania. Tym sposobem zrozumieć można, dlaczego duch swobody i niepodległości mógł się tam już ustalić na długi czas przedtem, zanim rząd angielski zajął się żywiej posiadłościami, które doń należały tylko pośrednio. Zobaczymy później, że te kolonie, zakładane przez prywa- – (*) Pierwszy przywilej na zakładanie osad na ziemiach Ameryki, które przed podziałem nosiły ogólną nazwę Wirginii wydał Jakóba I d. 20 kwietnia 1606 r. Przez przywilej ten zyskały byt prawny dwa stowarzyszenia Plymouth i London Company. Pierwsze otrzymało północną, drugie południową część wybrzeża. Nazwa Wirginii w przywileju jest jeszcze nietykalnie utrzymaną dla oba obszarów, rozróżnienie stanowią tylko określiliki północna i południowa (Wirginia). Północna jest prawie tą samą, którą autor wyżej już wymienił pod nazwą kolonii Plymouth. Przywilej kompanii londyńskiej, początkowo bardzo szczupły, rozszerzonym został dopiero przez nadania królewskie późniejsze z lat 1609 i 12. Komp. Plymouth w r. 1620 zastąpioną została przez Radę, której nadano obszerna przywileje.
tnych a nie obciążające niczem swej macierzy – ojczyzny, uczuły się władnemi do odmówienia jej uznania; i w rzeczy samej Anglia żadnej dla swych osad ofiary nie poniosłszy, żadnego też prawa do podobnego uznania mieć nie mogła. Akt nadawczy określał warunki prawne osób i ziem, w sposób jaknajbardziej zachęcający do wychodźtwa. Kompanii wolno było zaciągać na osadników wszystkich poddanych angielskich chcących popłynąć do Ameryki; wychodźcy wraz z dziećmi swemi uznani byli za pozostających w posiadaniu i używaniu wszelkich tych uprawnień wolności, swobód i zwolnień cywilnych, jakiemi cieszyli się poddani angielscy. Towarzystwo miało dzierżyć ziemie jako lenna królewskie, stosownie do zwyczaju zamczyska Est-Geenwich w hrabstwie Kent, czyli mówiąc innemi słowy, na warunkach najrozciąglejszych i bez żadnej daniny lenniczej. W Anglii, gdzie dotychczas jeszcze pozostała skorupa feudalizmu, wolność udzielana jest zawsze w starych, gotyckich jeszcze formach. Towarzystwu wolno było nadać spodziewanym mieszkańcom osad takie ustępstwa, jakie uznałoby za stosowne, a to na czas i według form ustanowionych przez radę osadniczą.
W samym początku osiedlania się, kiedy to na ziemiach zagrożonych napadami Indyan raczej obozować niż w stałych siedzibach mieszkać było można, sprobowano życia czysto wojskowego, życia wspólnego; nie podzielono bowiem ziemi, ale ją karczowano, uprawiano i zbierano na niej – wspólnie. Zboże chowano w spichrzu publicznym, a każdego tygodnia dokonywano podziału między rodziny stosownie do liczby i potrzeb ich członków.
Próba ta okazała się niefortunną. Nikt nie miał zamiłowania ani zapału do pracy, która nie pociągała za sobą nagrody; nikt nie chciał się nużyć, lękając się, iżby nadmiar własnej jego pracy nie podsycał do lenistwa i bezwładności – sąsiada. Dla tego też kolonia chyliła się już do upadku, kiedy wreszcie jeden z roztropnych zarządców (*) wpadł na pomysł dania każdemu osadnikowi po kawałku ziemi na własność. Odtąd dopiero datuje się, pomyślność Wirginii, jeżeli można wierzyć współczesnym.
"Każdy – mówi jeden z dawnych historyków Wirginii – wiedząc już teraz, co jest jego istotną własnością i przekonany, że z pracy swej dla siebie tylko wyłącznie będzie miał pożytek, stał się wielce przemyślnym–i jedni drugich zaczęli prześcigać w uprawie ziemi, w stawianiu budynków i w innych zatrudnieniach użytecznych. Nie obawiano się też już żadnego niebezpieczeństwa ze strony Indyan. Poczyniono wielkie dary na kościół, na szkołę i na wychowywanie dzieci Indyan w szkołach. Aż przyszło do tego, że nasi osadnicy zaczęli marzyć, jako są najszczęśliwszym ludem na świecie. " (**)