- W empik go
Historya Stanów Zjednoczonych. Tom 3 z dodaniem aktów konstytucyjnych z r. 1781 i 1787, Okres trzeci – organizowanie państwa i konstytucya (1776-1789) - ebook
Historya Stanów Zjednoczonych. Tom 3 z dodaniem aktów konstytucyjnych z r. 1781 i 1787, Okres trzeci – organizowanie państwa i konstytucya (1776-1789) - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 668 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Zamierzywszy w Zbiorze znakomitszych utworów literatury nowoczesnej pomieścić dzieła użyteczne, wzbogacające wiedzę i przedewszystkiem zdolne wypełnić braki odczuwane w literaturze naszej, musieliśmy przy dokonywaniu wyboru wziąć pod uwagę tę okoliczność, że dotychczas nie było w języku polskim dzieła, bądź oryginalnego, bądź tłómaczonego, któreby przedstawiało obraz powstania, rozwoju, walki o byt, późniejszych politycznych kolei i dzisiejszej organizacyi państwowej wielkiej Rzeczypospolitej za Oceanem; nie mieliśmy dotychczas nawet najkrótszego podręcznika, zajmującego się przeszłością tego kraju. W przeszłości tej niema wprawdzie wielkich, w stylu europejskim, wypadków: niema ciekawych intryg pałacowych, romansów wpływających na politykę, woli jednostkowej, poruszającej ogromną machiną państwową, dyplomacyi oddychającej kłamstwem, policyi zadziwiającej tajemniczą zręcznością, spisków występujących jako epidemiczne choroby, proletaryatu krzyczącego: "chleba, " a chwytającego za nóż, wielkich armij, wielkich wojen o nic i wielkich generałów z niczego, niema Napoleonów, tratujących narody, niema feodalizmu, ani rycerstwa, niema krwawych walk religijnych lub biskupów siadających na koń i zdobywających sobie księztwa – niema tego wszystkiego, co najbardziej zaciekawia i dla tłumu największe przedstawia zajęcie; ale jest cichy rozwój siły życiowej w uosadnianiu i cywilizowaniu puszcz amerykańskich, jest wytwarzanie się powolne duszy ogólnej, narodowości, jest rosnące coraz bardziej poczucie odrębności i żądza samobytu, jest energia niepospolita, i umiejętne korzystanie ze swobody najmniejszej, i zadziwiające poszanowanie jednostki a potęga ogółu, jest "Cyncynnat Zachodu" jak go Byron nazywa, jest walka wytrwała o niepodległość i w ośmdziesiąt lat po niej olbrzymia, z olbrzymiem wysileniem przeprowadzona, walka o jedność państwową: jest ostatecznie mało rzeczy zajmujących przeciętnego czytelnika powieści, ale wiele cennych dla myśliciela, dla każdego, kto przychodzi do dziejów po naukę, nie po zabawę. I zaprawdę, nie martwą tylko, książkową, ale żywą, dla żywych społeczeństw przeznaczoną, jest ta nauka, jaką nam daje przeszłość Stanów Zjednoczonych. Zarówno tam, gdzie nam stawia wzory do naśladowania, jak i tam gdzie ostrzega i upomina przed niebezpieczeństwem, posiada ona w sobie rozum tak niezłomny, wymowę tak przekonywającą, że jeśli tylko umysł mieć będzie dobrego przewodnika w poglądzie na dzieje i organizacyę Stanów Zjednoczonych, to nieuchronnie wyznawane przezeń zasady społeczne i polityczne przez ten pogląd rozszerzą się, uporządkują, nabiorą ostatecznego kształtu i hartu. Historya Stanów Zjednoczonych, nie roszcząc sobie pretensyj do monopolu, dzielnie jednakże myśleć uczy i ukazuje na każdym kroku tę podstawową prawdę wszelkiej teoryi życia społecznego, że, chcąc mieć jaknajwiększą potęgę w zbiorowości, potrzeba jednostkom zostawić jaknajwiększą samodzielność, lecz i prawu zarazem najwyższe panowanie.
Taki charakter dziejów amerykańskich wskazał nam odrazu dzieło, które z literatury europejskiej wybrać należało do naszego Zbioru,: żadne nie maluje rozwoju Stanów Zjedn… tak wiernie, dobitnie i nauczająco, jak trzytomowa Hisłoire des Etats Unis Edwarda Laboulaye'a. Dzieło to, powstałe z kursów uniwersyteckich mianych w Kollegium Francuzkiem w latach 1849, 1863 i 1864, tem odpowiedniejszem się nam wydało, im bardziej uwzględnia stronę rozwojową, organizacyjną i organiczną społeczeństwa amerykańskiego, tak w jego przeszłości, jak i w bycie obecnym. Przedstawianie wydarzeń politycznych, kunszt dziejopisarski w opowiadaniu mniej tu znaczą niż wskazywanie dróg, na jakich rozwijały się i rozwijają instytucye, niż rozumne objaśnianie urządzeń publicznych i udawadnianie prawd dla życia publicznego pożytecznych, a nawet niezbędnych. Jest to dzieło raczej teoretyka i prawoznawcy politycznego niż dziejopisarza: ale właśnie dlatego dzieło zalecające się przed innemi do przyswojenia literaturze naszej.
W dziale wydarzeń opierał się autor głównie na dziełach Bancrofta: History of the United States i History of the revolution of North America, w dziale zaś organizacyi państwowej na Story'ego: Commentaries on the Constitution: wszystkie te dzieła są zasłużenie sławne i dają umysłowi, który im zaufa, oparcie pewne. Nie szedł jednak Laboulaye ślepo za tymi przewodnikami; wiele innych dzieł historycznych i politycznych, amerykańskich i europejskich, niosło mu pomoc w pracy. Źródła bezpośrednie: wydawnictwa ciągłe, Regestra, Roczniki i Pamiętniki, Dzieła samych działaczy dziejowych, jak Waszyngton, Franklin, Hamilton, Madison, wreszcie świadectwa urzędowe zapewniały opracowaniu dokładność i pełność. Rozległe oczytanie się
Autora, nie tylko w utworach i zbiorach wprost za materyał do danego przedmiotu służących, ale w całej dawniejszej i współczesnej literaturze politycznej, wybija się z każdego niemal rozdziału i przy takiej tylko rozległej wiedzy tego, co było, mógł Laboulaye tak jasno i gruntownie wygłaszać to, co być powinno. Przypominanie różnych w niepamięć dziś już przeszłych teoryj i książek dodaje pracy francuzkiego teoretyka wagi naukowej, a przytaczanie, streszczanie i charakteryzowanie postanowień, odezw, mów, listów, broszur politycznych, tak wybitnie odznaczające T. II dzieła, dowodzą, dobrego zrozumienia obowiązku dziejopisarza, który starać się powinien zawsze o to, aby czytelnika swego w jaknajbezpośredniejsze zetknięcie z przeszłością wprowadzić. Wykład jasny, prosty, porządny, trzymający się kolei rzeczy i czasu, przystępność dla wszystkich, szczerość i logiczność stylu: dają summę przymiotów formalnych dzieła, stających godnie obok materyalnych, które tkwią już w samej treści pracy.
Histoire des E'tats Unis Laboulaye'a jest owocem długich, przez lat kilkanaście z pewnemi przerwami prowadzonych, badań. Autor przeznaczył ją, nie wprost na książkę, dla literatury, ale na odczyty, dla szkoły. Nie zmieniając bynajmniej formy odczytowej, pierwszy tom dzieła swego wydał w roku 1855; dwa następne dopiero w r. 1866. Układ tych tomów był odrazu takim, jakim go widzimy w wydaniu czwartem zr. 1870, według którego to wydania właśnie dokonano niniejszego przekładu. Dwóch późniejszych jeszcze wydań, z których szóste ukazało się w Paryżu w roku 1876, nie znamy. Niemcy rychło uznali zalety dzieła i przełożyli je przed dziesięciu jeszcze laty (Heidelberg, 1870).
Postanowiwszy spolszczyć dzieło tak, aby z niego zrobić książkę polską, musieliśmy jednocześnie przedsięwziąć uksiążkowienie go i odjęcie mu charakteru zbyt miejscowego i okolicznościowego, nieodłącznego od wykładów żywych, zwłaszcza we Francyi Drugiego Cesarstwa, gdzie myśl samodzielniejsza jak para zpod pokrywy przy każdej wydobywała się sposobności, a dążenia wiedzy od dążeń życia oddzielać się nie dawały. W tym celu, nie zmieniając bynajmniej sposobu, w jaki sam autor rozdzielił cały przedmiot pomiędzy pojedynczo tomy, z których pierwszy przedstawia Wytwarzanie się Stanów czyli Osad, drugi Wybijanie się ich na niepodległość, a trzeci Organizowanie państwa i konstytucyę, wprowadziliśmy w samym przedmiocie tkwiący podział na trzynaście ksiąg, a w tych księgach znowu pousabnialiśmy rozdziały według różnic przedmiotowych, zachodzących w opowiadanej i przedstawianej treści. Sądzimy, że takie usystematyzowanie wykładu, nie naruszające bynajmniej jego istoty, niczego niewytrącające z całości, ułatwić tylko może czytanie i przed myślą czytelnika dogodniejszą, swobodniejszą otwiera drogę. – Potrzebę odjęcia dziełu charakteru szkolnego, okolicznościowego, usiłowaliśmy zaspo – koić przez opuszczenie tych wszystkich ustępów, nielicznych zresztą i niedługich, w których wyraźnie tylko Francuz nauczyciel do uczącej się młodzieży francuzkiej przemawia. Przemówienia te leżą poza obrębem właściwego przedmiotu, nie stanowią nierozdzielnych części dzieła, nie wypowiadają, żadnych prawd takich, którychby autor sam na innych miejscach w innej;, tylko lepszej, postaci nie wypowiedział: nie wahaliśmy się też ich usunąć, tem bardziej, że w wielu przeważa gadatliwość, a niektóre wręcz nie przystają do książki. Dla objaśnienia czytelnika, z którym szczerze zawsze wychodzić należy, dodajemy tutaj, że opuszczenia powyższe są bardzo nieliczne w dwóch pierwszych tomach, a w trzecim odnoszą się do str. 134/5, 158/60, 186/8, 208/9, 324, 368/72, 420/1, 435/7, 474/5, 499/501, 527/30 i 552/6 oryginału wydania czwartego. Czytelnik zechce sam przekonać się: czy, usuwając te ustępy, nie uroniono jakiego faktu lub zdania rzeczywistą posiadającego wartość?
Oprócz takiego oczyszczenia textu dokonaliśmy jeszcze i skrócenia dzieła przez opuszczenie wszystkich trzech przedmów do pojedynczych tomów: dobrze je odczytać, ale pożytek z nich dla nie-Francuza nie stoi w godziwym stosunku z obszernością (str. XIX, XI i XII); dla tego, kto dzieło samo przeczytał, odczytywanie tych przedmów jest zupełnie zbytecznem. Na wyższym jeszcze stopniu powiedzieć to można i potrzeba o dwóch pierwszych lekcyach kursu z roku 1849 (T. I, do str. 40) i dwóch pierwszych kursu z r. 1864 (T. III, do str. 66); lekcye z r. 1849 zajmują się charakterystyką konstytucyi amerykańskiej i użytecznością studyowania jej, oraz planem i podziałem wykładu, lekcye z roku 1864 – konstytucya mi francuzkiemi i zarzutami przeciwko samemu przedmiotowi wykładów. Wszystko to pisane jest rozumnie, szlachetnie, z miłością prawdy i uczuciem sprawiedliwości dla pognębionych, ale wszystkiego tego treść rozumowa znajduje się już w wykładzie samym. Z opuszczonej części tomu III na uwydatnienie zasługują uwagi nad stosunkiem namiętności do idei w dziejach (str. 30/1), dalej oświadczenie oderwania się od Związku, wydane w r. 1860 przez Karolinę Południową (str. 46/8), wreszcie wzmianka o Kanadzie (str. 64/5).
Takie są główne zmiany wprowadzone do oryginału. Opuszczeń innego rodzaju prócz wyżej wskazanych szukać należy prawie wyłącznie w T. II oryginału, mianowicie na str. 86, 100 i 101, 284/5, 325 i 443/4. Na obszerność wypełniają one zaledwie jedną kartę druku.
Dalszą zmianę stanowi przeniesienie kilku ustępów z textu do przypisków petitowych, zaznaczane w naszem wydaniu, oraz wyłuszczenie treści pod rozdziałami, tak szczegółowe, iżby w potrzebie zastąpić mogło Wskaźnik rzeczy, który, równie jak i mapy do wydarzeń wojennych, w zakres wydawnictwa niniejszego wejść nie mógł.
Dzieło Laboulaye'a przy T. III zawiera brzmienie francuzkie konstytucyi z roku 1787 (1789); przekład polski wzbogacono jeszcze przez dołączenie aktu konstytucyi pierwotnej z r. 1781. Oba te dokumenta przełożone zostały z oryginałów angielskich, pierwszy dzięki uprzejmemu pośrednictwu p. Sygurda Wiśniowskiego, drugi przez rodaka naszego przebywającego stale w Ameryce, sędziwego p. Henryka Kałussowskiego.
W dziele Laboulaye'a wykład nie sięga poza rok 1789; zatrzymanie się na tej granicy nie odpowiadało zamiarowi powziętemu przy wyborze Historyi Stanów Zjednoczonych. Postanowiono przeto uzupełnić dzieło francuzkie opracowaniem oryginalnem dziejów po roku 1789. Opracowania tego podjął się p. Maryan Dubiecki, szczery miłośnik i gorliwy badacz przeszłości naszej, zajmujący się przytem i historyą powszechną, i tak powstał T. IV polskiej Historyi Stanów Zjednoczonych, obejmujący dzieje Wielkiej Rzeczypospolitej zaatlantyckiej od r. 1788 – 1865. Ten tom oryginalnie opracowany na podstawie dzieł Neumann'a, Lossing'a, hr. Paryża, Lecomte'a, Fletchera, których tytuły czytelnik znajdzie w książce, staje do szeregu z trzema pierwszemi jako Dzieje państwa już zorganizowanego. Ktoby chciał poznać kronikę wypadków w St. Z. od zakończenia wojny domowej, temu polecamy, dla potoczniejszego użytku, wydawnictwo Schulthess'a (Europaischer Geschichtskcalender).
Text tak uzupełnionego dzieła opatrzono przypiskami, wyjaśniającemi fakta bądź geograficzne, bądź historyczne, bądź, co najgłówniejsza, statystyczne, które-to ostatnie nanowo podawać należało, czas bowiem pozmieniał całkowicie ich postać od chwili wydania książki francuzkiej. Niekiedy opowiadanie autora, zwłaszcza w dwóch pierwszych tomach, uzupełniać, niekiedy znowu zdanie jego ograniczać lub rzeczywistą z niego myśl wyłuszczać było potrzeba. Przy takiem objaśnianiu textu na rzeczy polskie zwracano stale uwagę. Przypiski większe w tomie II, który najbardziej ich potrzebował, przenieśliśmy na koniec tego tomu i czytelnicy znajdą tu cztery oryginalnie opracowane ustępy pod nazwą Dopełnień. Winniśmy zaznaczyć, że przypisek na str. 11 T. III wyszedł zpod pióra p. Maryana Dubieckiego.
Przypiski statystyczne, prawie wyłącznie w T. III występujące, pomimo starań naszych nie miały dla siebie materyałów najświeższych i niezbędnych, i dla tego uważamy tu za potrzebne uzupełnić je z wybornego wydawnictwa, doprowadzonego aż po koniec r. 1878 p… t. American Almanac etc… for the Year 1879 (New-York and Washington; The American News Company). Posiadanie tego rocznika, który doszedł rąk naszych dopiero w końcu roku bieżącego, zawdzięczamy uprzejmości p. Sygurda Wiśniowskiego, który nie odmówił nam nadto jeszcze osobistego wejrzenia w liczby urzędowe i sporym ich zasobem materyały nasze wzbogacił.
1) Postępując porządkiem stronic Tomu III, przedewszystkiem podnosimy liczbę ludności ogólnej podaną na str. 185 z 38, 558, 371, (r. 1870) na 38, 925, 598 (wraz z Indyanami nieopodatkowanymi). Indyan wszystkich w Stanach Zjedn… było w tym roku 383, 712, w tej liczbie 25, 731 cywilizowanych, jak podano na str. 183 T. IV-go, gdzie jednakże przez opuszczenie określnika "cywilizowanych" powstała niedokładność. Obliczenia w 15 Stanach w latach 1874/6 dokonane wykazały wzrost ludności o 2, 352, 384; można z wielkiem prawdopodobieństwem przewidzieć na census roku bieżącego około 45 milionów ludności, a na koniec wieku XIX-ego, nie 80, jak przewidywał Ticknor, ale 100, jak przewiduje Spaulding. Liczby urzędowe, zebrane przez p. Wiśniowskiego, wykazują zprzed r. 1875 Polaków: w Stanach 14, 191, w terrytoryach 244, razem 14, 435 i 1 "polskiego murzyna."
2) Na str. 200 postawiono jako domysł zmniejszanie się długu publicznego od Lipca 1875 roku o 14 mil… dollarów rocznie. Istotnie otyle zmniejszył się dług w roku skarbowym 1874/5, ale w latach następnych ubywanie jego bvło daleko znaczniejsze: w roku 1875/6 ubyło prawie 30 mil., w r. 1876/7 – przeszło 41 mil., w r. 1877/8 – prawie 20 mil.. Na 1 Lipca 1878 roku kończą się nasze wiadomości. Ogółem od 31 Sierpnia 1865 r. do d. 1 Lipca 1878 r. dług St. Zjedn… spadł z 2, 756, 431, 571 na 1, 999, 382, 280 doll.; a nadto w kassie znajdował się w tym ostatnim terminie ogromny zapas z 256, 823, 612 dollarów.
3) Statystyka ciemnoty na str. 230 przedstawia różnicę o niecałe 2 tysiące nieumiejących nawet czytać; w Almanacu jest niższą.
4) Na str. 238 zostawiono miejsce puste na liczbę Districtcourts. Tribune-Almanac na r. 1879, z którego wyciąg nadesłał nam p. Wiśniowski, ustanawia tę liczbę na pięćdziesiąt dwa. W ośmiu terrytoryach jest po 1 chief-justice i 1 associate. W obwodzie Columbia zasiada 1 chief-justice i 4 justices. Inne liczby o sądownictwie są takie, jakie podano.
5) Liczba deputowanych na Kongres (T. III, str. 86, 177, 183, 219 i T. IV, str. 11) według bardzo szczegółowego wykazu w American Almanac wynosiła w 1878 roku 293; z ośmiu terrytoryów było tyluż delegatów.
6) Poczta (III, str. 204) przedstawia wzrost nieustanny. W roku 1878 było: biur pocztowych 39, 258, dróg pocztowych 301, 966 mil ang. Koszt utrzymywania poczty wynosił około 5 mil… dol.
7) "Sekt" religijnych (str. 260), zorganizowanych w kościoły, jest w Stanach Zjedn. 27; głównych sześć: Metodyści w 25, 278 gminach, Baptyści w 14, 474 gra., Presbyteryanie regularni w 6, 262 gm., Katolicy Rzymscy w 4, 127 gmin., "Chrześcianie" (Christian-Church) w 3, 578 gm… i Kongregacyonisci w 2, 887 gm. Wszystkich wyznawców we wszystkich 27 kościołach jest 21, 665, 062; świątyń 63, 082, gmin 72, 459. Majątek ogólny stow. religijnych wynosi 354, 483, 581 doll.
Wreszcie wypada wyjaśnić powtarzające się na str: 86, 177 i 184 daty 1875 i 1876 przy terr. Colorado. Terrytoryum to Kongres już w r. 1875 podniósł na wysokość Stanu; ale proklamacya prezydenta ukazała się dopiero w roku następnym i od niej właściwie poczyna się polityczny byt krainy jako Stanu.
Mimo starań nie mogliśmy zapobiedz pomyłkom w druku. Tak w Tomie I na str. 72 powinno być: Narragansetowie, na str. 119 dwiema klassami, na str. 124 1861 – 1865, na str. 147 z Wirginii, na str. 154 1674, a nie 1664, na str. 212 ipse a nie ispe, na str. 228 Rozdział II. W T. II: na str. 53 w przypisku: Oceana, na str. 171 odsyłacz (3) powinien iść po wyrazie: "Lutego, " a w miejsce jego odsyłacz (4), na str. 242 osobach zamiast osobnych, na str. 267 Rozdział VI; w T. III: na str. 131 w przypisku Debates, na str. 200 Almanac, na str. 281 w przyp: Department. Inne, niedostrzeżone, jakoteż małe… literalne, błędy czytelnik sam sprostować raczy.
* * *
Edward Renat Laboulaye urodził się w Paryżu d. 18 Stycznia 1811 r. Ukończywszy Szkołę Prawa, przez czas pewien był bez zawodu; nie zaprzestając pracy prawniczej oddał się giserstwu i jako giser podpisał się na rozprawie wydanej w roku 1839, a uwieńczonej przez Akademię Napisów p… t. Historya własności gruntowej w Europie od Konstantyna aż do naszych czasów. W trzy lata później został adwokatem przy sądzie apellacyjnym w Paryżu i w tym samym roku (1842) ogłosił cenną rozprawę zapoznającą Francuzów ze szkołą historyczną niemiecką Hugona i Savigny'ego ( Zarys życia i zasad naukowych Fryderyka Karola Savigny'ego). W r. 1843 wydał Poszukiwania stanu cywilnego i politycznego kobiet od czasów Rzymskich, doprowadzone do XIX w., za które od Akademii Nauk Moralnych i Politycznych otrzymał zaszczytne odznaczenie. Inna jego praca, w dwa lata po porzedniej wydana, z zakresu prawa rzymskiego, odkupiła grzechy jego młodości, pierwsze chybione zupełnie rozprawy zaraz po ukończeniu nauk w Ecole de droit napisane, i tak wielkie znalazła uznanie, że otworzyła mu progi Akademii Napisów. Jestto cenne dzieło: Studya nad prawami kryminalnemi Rzymian we względzie odpowiedzialności urzędników. Prawodawstwu francuzkiemu zasłużył się następnie Laboulaye przez wydanie Glossaire de l'ancien droit francais i Le Coutumier de Charles VI; obie te prace dziś jeszcze mają naukową wartość. W kilkanaście lat po pierwszem wydawnictwie odkrył wespół z jednym z uczonych prawoznawców Francyi i wydał Instytucye prawa francuzkiego przez Fleury'ego (1858).
Rzeczpospolita Lutowa zamianowała Laboulaye'a w roku 1849 professorem prawodawstwa porównawczego w Kollegium Francuzkiem; w tej – to szkole właśnie pierwszym jego wykładem było przedstawienie konstytucyi amerykańskiej poprzedzone historyą Stanów Zjednoczonych od samego początku wytwarzania się osad. Poznanie urządzeń społecznych i politycznych Wielkiej Rzeczypospolitej ułatwiła mu i uzupełniła podróż odbyta do Nowego Świata jeszcze przed r. 1849.
Zamach stanu z Drugiego Grudnia nie zmienił nic w położeniu Laboulaye'a, który, nie będąc związanym ze Stronnictwem Republikańkiem, posiadanie katedry uważał za cenniejsze, niż głośne objawienie wzgardy dla wypadków, dokonywających się pod płaszczem idei napoleońskich i zbawienia Francyi. Laboulaye złożył wymagane oświadczenie i pozostał na katedrze, aby z niej, oile możność dozwalała, wpajać w umysły młodzieży zdrowe zasady liberalizmu i prawności państwowej i osłabiać urok siły przez zręczne, co rok, w każdym nowym wykładzie powtarzające się, podjazdy przeciwko systematowi napoleońskiemu. Czytelnik znajdzie je także i w dziele obecnem, szczególniej w TT. I i III. Nie poprzestając na takiem zużytkowywaniu swego stanowiska, Laboulaye urządzał odczyty, wiązał się z oppozycyą, należał do komitetów rozbudzających ducha z uśpienia, a wszędzie, czyto w formie nauki, czy satyry, starał się oddziaływać przeciwko istniejącemu podówczas we Francyi stanowi rzeczy. Najwybitniejszym wyrazem przeciwstawienia się jego Napoleonowi jest głośna satyra Paryż w Ameryce (1863) na wiele języków europejskich, między innemi i na polski, przetłómaczona, a czytana z chciwością we Francyi. Inna satyra Laboulaye'a Le prince Caniche (1865) również szeroki zjednała mu rozgłos.
Z czasów professury wymienić potrzeba, prócz Historyi Stanów Zjednoczonych: Rozprawy religijne (1857), Badania nad własnością literacką we Francyi i w Anglii (1858), Stany Zjednoczone i Francya (1862). Państwo i jego granice (1863), przełożone w roku bieżącym na język polski, Stronnictwo liberalne, jego programmat, etc. (1864). Poważne prace prawoznawcze mniejszych rozmiarów oddawał Laboulaye do Revue de legislation et de jurisprudence; popularne zaś, z ogólniejszego zakresu, pomieszczał w Debatach, w Revue germanique i w innych. Drobne te pisma wychodziły później osobno p… t. Studya współczesne nad Niemcami etc, Wolność religijna i t… d. Panuje w nich wielkie zamiłowanie i trzeźwe, gruntowne pojęcie prawdziwego ideału życia i porządku państwowego i społecznego; wszędzie obok rozumnego sądu przebija się to szlachetne uczucie, które, stwierdzając konieczność etyki w historyi i polityce, zawsze sumienie ponad potęgą i używaniem jej stawia.
W r, 1855 założył Laboulaye poważne czasopismo prawnicze Reuve historique de droit francais et itranger i przez lat kilkanaście był jednym z jego redaktorów. Wierny raz obranemu kierunkowi historycznemu i porównawczemu, po przyswojeniu jeszcze w r. 1841 Procedury Cywilnej Rzymian Waltera, w latach 1854/5 przetłómaczył Pisma społeczne Channinga i jego rozprawę O niewolnictwie, a oba te przekłady poprzedził wypracowaniami własnemi. Jemu też zawdzięczają Francuzi doskonałe przetłómaczenie Pamiętników i kotrespondencyi, oraz Studyów moralnych i ekonomicznych Franklina (1866/7).
Dla wytchnienia próbował Laboulaye sił swoich na polu powieściopisarstwa moralnego i pisał małe powiastki dla dzieci i przypowieści. Niektóre z jego Contes bleus, jakoteż Abdallah znajdują się w przekładach polskich; ostatnia, w Bibliotece Warszawskiej zamieszczona, sprawia głębokie wrażenie, nietylko przez prawdziwie tragiczne położenie bohatera, ale i przez promienność, przez dyamentowy blask duszy cierpiącej a prawej i niezłomnej. Powiastki błękitne zarówno dziecko jak i starszy z przyjemnością odczyta; Autor rozumie i kocha naturę dziecięcą i umie ją z prawdziwie artystycznem uczuciem wystawiać. Są jeszcze i Nouveaux Contes bleus Laboulaye'a.
Napróżno autor H ist. St. Zjedn. ubiegał się trzykrotnie za Cesarstwa, które działalnością swoją podkopywał, o względy ludu; darzono go popularnością, ale nie obdarzono mandatem. Kiedy Cesarstwo w ostatnich latach swego istnienia zaczęło się chwytać liberalizmu, Laboulaye w nadziei uzyskania czegoś dla Francyi, wpadł w matnię, zaprzestał oporu i postanowił Napoleona popierać; odtąd utracił tę niewielką popularność, jaką posiadał, i nie wybrano go nawet w Lutym 1871, choć wybierano wtedy prawie bez namysłu, byle tylko ludzi jakotako wybitnych. Dopiero w Lipcu t… r. dostał się do Zgromadzenia Narodowego i odtąd już bez przerwy w ciałach prawodawczych Francyi zasiada; w końcu r. 1875 obrany senatorem dożywotnim wszedł do Senatu, gdzie, nietrzymając z Republikanami i Demokratami urzędowymi, broni swych zasad wytrwale i z poświęceniem popularności, i tak głosował przeciwko przeniesieniu stolicy z Wersalu do Paryża i przeciwko prawom ścieśniającym wolność nauczania. Jest on wrogiem wszelkich monopolów państwowych i chce, aby Rzeczpospolita i wolność w niej były dla wszystkich, a nie dla jednego tylko stronnictwa.
S. K.
Warszawa d. 30 Grudnia 1879 r.
padkowi. I na dzieło tak wielkiej doniosłości targnąć się ośmielili południowej, nie spostrzegając, iż upadek Północy byłby zarazem i upadkiem Południa!
Europa skazana jest przez los na niejedność. Dzieje, przeszłość, różnica języków i szczepów, zawsze jej mieszkańców rozdzielały. Cywilizacya atoli stale pracuje nad obaleniem tych przeszkód, i chociażby szaleństwem być miało wyobrażanie sobie, że one znikną kiedykolwiek w zupełności, co do mnie, kocham szaleńców, którzy nam choćby tylko malowany obraz wiecznego pokoju ukazują.
Ale Ameryka spełniła dzieło godne uwielbienia; jeżeli idzie o zjednoczenie, to ona je stworzyła i niepodobna, mi tu nie powiedzieć, że targanie się na tę jedność jest czynem zarówno zbrodniczym jak i niedorzecznym.
Widziemy więc jaka jest użyteczność studyów, które tutaj prowadzić mamy. Nie te same instytucye wprawdzie, ale to samo zadanie, co u nas, występuje w tych studyach. Zobaczymy: czego potrzeba do jedności w państwie, a bez czego obejść się można; jeżeli bowiem związek amerykański mógł istnieć w warunkach, które wielkość jego wytworzyły t… j… w pełni swobód municypalnych, religijnych i politycznych, nie jest tedy nieodbicie potrzebnem, by wszystkie siły kraju skupionemi były w dłoni jednego zgromadzenia lub jednego człowieka. Należy przeto pilnie przestrzegać co rządowi może być zostawionem… jako jego atrybucya, co zaś ma mu być odjętem. Mistrzynią w tej rzeczy powinna być historya; tego rodzaju wskazówek należy od niej wymagać. Zajmującemi są może opowiadania o zalotach na dworze Elżbiety lub Ludwika XIV, lecz ja wolę bajki o wróżkach: uważam je za moralniejsze.
Historya, gdy nam wykłada dzieje instytucyj społecznych, tem samem ukazuje oczom naszym czyny rozumu lub nierozwagi naszych poprzedników. Wówczas-to niemniej dzieje jak i polityka wchodzą na tory właściwe. Historya przebiega cały gościniec zmiennych kolei losu, jakie były udziałem ludów, zanim te dotarły do instytucyi zapewniających im obecną pomyślność; nawet ich błędy są dla nas nauką, staramy się bowiem ich unikać. Na podobnych studyach umiejętność polityki bardzo wiele zyskuje: one jej wskazują jak dalece mądrość narodów przyczynia się do ich wielkości. Takiemi-to drogami krocząc, historya stać się może naj pożyteczniejszą z umiejętności, polityka zaś – prawdziwą nauką.
Wiem, że wielu nie podziela tego zdania. Dla pewnej szkoły, która hołduje Machiawelowi, polityka jest sztuką oszukiwania innych we własnych widokach; lecz ta szkoła schodzi już z pola jako przestarzała. Zdarza się wprawdzie z pewnemi sukcessy oszukiwać innych, chociaż koniec takiego politykowania smutnym jest zawsze. Na początku zawodu towarzyszy powodzenie; wierzysz w swe zdolności, tłum nie szczędzi ci oklasków; lecz prędzej lub później spostrzegasz, iż wraz z utratą ufności, utraciłeś i potęgę. Takiemi środkami nie buduje się nic trwałego na przyszłość. Dzieje rozwoju konstytucyi amerykańskiej zarysowują obraz wręcz przeciwny, nader piękny i pocieszający. Wskazują one jak ludzie miłujący dobro spełnili rzeczy wielkie, i męztwem, a cnotą powołali do życia rząd i lud. Są to najpiękniejsze i najpożyteczniejsze karty historyi nowożytnej. Polityka w dziejach Ameryki zmienia swój charakter: nie jest sztuką oszukiwania ludzi, jest sztuką uszczęśliwiania ich.ROZDZIAŁ II. Waszyngton i konfederacya podczas wojny o niepodległość. 1775 – 1781.
Rozprawy kongresu nad ukonstytuowaniem związku w latach 1776 i 1777. Swobody szczególne i władza ogólna. Głosy Adamsa i Franklina. – Przedstawiennictwo Stanów i przedstawiennictwo związku w konstytucyi federalnej. – Przyjęcie projektu konstytucyi z r. 1777 przez pojedyncze Stany. Główne rozporządzenia tej konstytucyi. Bezsilność rządu naczelnego. – Wyludnienie się Kongresu. Hamilton i Waszyngton. List Waszyngtona do Harrisona z r. 1778. – Niedola państwa związkowego w latach 1778 – 1781. Pieniądze papierowe. Niedostatek w armii. Ubóstwo skarbu. Bunty. Odezwa Waszyngtona do Francyi o pomoc. – Ostateczne uprawomocnienie się pierwszej konstytucyi związku. – Kwestya terrytorytm. Rozstrzygnięcie jej i wyrażona w niem zasada – List Waszyngtona znaleziony w papierach po Madisonie – Potrzeba jedności. – Nauka dla Francyi. Uwagi nad jednością francuzką. Samorząd i ześrodkowanie. Granica pomiędzy rządem i obywatelem. – Wielcy ludzie w dziejach. Bohaterowie Carlyle'a. Wielkość moralna Waszyngtona.
Przechodzimy teraz do dziejów rządu rewolucyjnego, t… j… do dziejów kongresu, od roku 1776 do 1781. W tym kilkoletnim okresie ułożono artykuły konfederacyi, które były aktem konstytucyi dla Ameryki od r. 1781 po rok 1787.
Od samego początku rewolucyi marzono o połączeniu trzynastu osad w jeden związek. W r. 1775 Franklin przedstawił był projekt, na którym osnuto późniejszy projekt z roku 1781. W r. 1776 wniesiono drugi projekt, dość podobny, do poprzedniego projektu Franklina, i poddano go dyskussyi. Że jednak rozprawy nad nim toczyły się przy drzwiach zamkniętych, niewiele przeto o kolejach, jakie projekt ten przebył, powiedzieć możemy, chociaż o niektórych szczegółach przechował się ślad w papierach pozostałych po Madisonie. Odrazu już wystąpiła ważna kwestya, którą trzeba było przed innemi rozwiązać: czy konfederacya, czy też unia, ma być zawartą? Czy trzynaście osad miały się zlać w jedną całość polityczną, czy też każda z nich miała używać praw zupełnej udzielności, mając własne swoje, odrębne od innych interesa? Jan Adams i Franklin utrzymywali, i słusznie, że należy z Ameryki uczynić jeden naród. Zdaniem ich, różnice rozdzielające stan jeden od drugiego były tylko sztucznemi i zniknęłyby po rewolucyi, Nie chcieli oni niweczyć odrębności Stanów, nie chcieli krępować ich swobód wewnętrznych, ale ponad tą udzielnością miejscową stawiali wszechwładztwo kongresu. Kwestya niewolnictwa już wówczas snadź kiełkowała, obywatele bowiem Południa gorliwiej od mieszkańców innych prowincyj bronili zupełnej swej niepodległości; rząd centralny widocznie im dolegał.
Zatargi rozpoczęły się pierwszej zaraz chwili, gdy postawiono pytanie: w jaki sposób będą reprezentowane Stany w kongresie? Ważne to zagadnienie: czy ilość przedstawicieli zależeć ma od ilości Stanów, czy też ma być ustanowioną względnie do ilości mieszkańców? wstrząsało umysłami całego społeczeństwa i do ostatnich czasów było przyczyną rozszczepienia Ameryki. Przy utworzeniu konstytucyi federalnej wywikłano się z trudności przez kojarzącą kombinacyę, która do Izby reprezentantów przeznacza liczbę ich ustosunkowaną do ludności, gdy tymczasem senat wytwarza się z pełnomocników wybranych po dwóch z każdego Stanu bez względu na obszerność terrytorium. W ten sposób wszechwładztwo ludu ma swych przedstawicieli w izbie ludowej, udzielność zaś Stanów znajduje tarczę w organizacyi senatu.
Podczas owych rozpraw Franklin usilnie nalegał, by reprezentacya w kongresie ścisłe zastosowaną była do ilości mieszkańców. "Nie macie powodu niepokoić się – mówił on Stanom małym. Błędnem jest mniemanie, jakoby Stan ludniejszy lub większy przestrzenią posiadał inne interesa niż reszta narodu. Tego rodzaju unie zawsze dobre owoce przynosiły społeczeństwom, które do nich przystępowały. Gdy za panowania królowej Anny chciano wcielić Szkocyę do Anglii, Szkoci uskarżali się, iż zniweczono ich niepodległość. "Wieloryb, wołali, pożarł Jonasza. " Stało się atoli inaczej: Jonasz pożarł wieloryba t… j. Anglię; Szkoci bowiem są wszędzie, znajdujecie ich na wszelkich stanowiskach; są oni ludźmi najczynniejszymi w całej Wielkiej Brytanii. Jonasz więc pożarł wieloryba t… j. Anglię. " – Zkądże pochodzi owo powodzenie Szkotów, którzy są poniekąd Gaskończykami W. Brytanii? Pewien Szkot tak ten objaw wytłómaczył jednej damie angielskiej: "Pochodzi to ztąd – rzekł – iż pilnie strzeżemy naszych granic, aby ich nie przekraczali ludzie małych uzdolnień." – "Wszelakoż przemytnictwo zdarza się u was niekiedy" odpowiedziała mu Angielka.
Rozprawy, które toczyły się nad projektem konstytucyi, od sierpnia 1776 r., ujawniały kongresowi rozterki wewnętrzne: żeby więc nie pasować się z trudnościami, może nieprzezwyciężonemu postanowiono odroczyć spisanie ostateczne artykułów konfederacyi. Kwestya na jakiś czas była uśpioną,. Stanowcze uchwały zapadły dopiero w roku 1777, i zaledwie w listopadzie 1778 r. spisano ostatecznie paragrafy konstytucyi (*). Jedenaście Stanów przyjęły je bez rozpraw; dwa zaś, Maryland i Delaware, odrzuciły je, i trzeba było czekać aż do roku 1781 na ostateczne usankcyonowanie ustawy konstytucyjnej. Ustawa ta jest zresztą bardzo krótka. Widać z niej doskonale, że zawiązano konfederacye z rodzaju tych… jakie świat już oglądał: chodzi tam tylko o przymierze w celach wojennych o przedstawiennietwo dyplomatyczne nazewnątrz; o rządzie wewnętrznym wcale jeszcze mowy niema.
Pierwszy (**) artykuł ustawy orzeka, że chciano utworzyć ligę przyjaźni dla zabezpieczenia Ameryki od wszelkiego zamachu na niepodległość, wiarę, handel Stanów. Osady skonfederowane przybierają nazwę Stanów Zjednoczonych Ameryki. Ale już w drugim paragrafie powiedziano, iż każdy stan zachowuje swą udzielność, wolność, niepodległość; i wszelka władza, prawo, juryzdykcya, któreby wyraźnie oddane nie były zgromadzeniu federalnemu, temsamem już uważają się za pozostawione przy Stanach.
Władza przedstawicieli była raczej pozorną niż rzeczywistą. Konfederacya – według słów Waszyngtona – była cieniem bez ciała a kongres – zgromadzeniem dla próżnej parady; jego uchwały żadnej nie miały doniosłości: wcale ich nie słuchano (***).
Do Kongresu – należało wypowiadanie wojny, ale ze współudziałem (najmniej) dziewięciu Stanów. Po wypowiedzeniu rzeczą kongresu było postanowić względem liczby wojska, mającego się powołać pod broń; ale gdy chodziło o wykonanie poboru, władza kongresu ustawała: odwo--
*) Data błędna. Kongres spisał ostatecznie konstytucyę w paragrafy d. 15 listopadda 1777 roku. W dniu 22 czerwca 1778 roku, rozpatrzył zarzuty Stanów; w d. 9 lipca tegoż roku podpisało konstytucyę 8 Stanów; w ciągu tegoż roku 3 inne; Delaware w r. 1779, a Maryland dopiero d. 1 marca 1781 r. Jest to data prawna tej konstytucyi, która poprzedziła Waszyngtonowską.
**) Właściwie artykuł III. W pierwszym powiedziano tylko, ze związek nosi nazwę Stanów Zjednoctonych Ameryki.
***) Story: Constitation § 246. (P. A.)
ływał się on do każdego Stanu zosobna, prosił o dostarezenie kontyngensu, wzywał do tworzenia pułków, do zaopatrzenia ich w żołd, do wysłania na widownię wojny. Wynikiem tego wszystkiego było górowanie interesu prywatnego pojedynczych Stanów nad interesem ogólnym; tak więc podczas najścia Wirginii przez Arnolda Północna Karolina nie występowała ze swą milicyą: trzymała się snadź zasady, że prawidłowe miłosierdzie należy okazywać, poczynając od siebie samego. Działo się wówczas w dziedzinie amerykańskiej wojskowości coś podobnego do tego, co widzieliśmy wielekroć w stosunkach ekonomicznych Francyi. Skoro tylko dawał się uczuć brak zboża, mieszkańcy rzucali się, by przeszkodzić jego wywozowi: głód powszechny był wynfkiem przezorności jednostkowej. W tenże sam sposób konfederacya stawała wielekroć w niebezpieczeństwie z powodu przedsiębranych środków ostrożności przez pojedyncze Stany.
Podobne niedołęztwo objawiało się i w kwestyi finansów: kongres posiadał wprawdzie prawo bicia monety, lecz nie miał ani jednego dolara do swego rozporządzenia. Emissya banknotów również była w zakresie jego atrybucyi; ale po uskutecznieniu emissyi, spłata nie mogła być już przezeń dokonaną; Stany zaś niezbyt się o spłatę troszczyły, – i w ten sposób zmierzano do bankructwa. Kongres był umocowanym do zaciągnięcia pożyczki w Holandyi i we Francyi; zaciągnął ją też i z wielką nawet korzyścią dla Ameryki, lecz wcale nie miał prawa podnieść z kassy bodaj dolara, dla opłacenia czyto kapitału czy prowizyi. Przy podobnym systemacie niepodobna było zyskać trwałego kredytu.
Władza kongresu nie była bardziej rzeczywistą i nazewnątrz. Zawierał wprawdzie kongres traktaty i odbywał rokowania z Francyą i Holandyą; ale w chwili, w którejby chociaż jeden Stan konfederacyi nie chciał wypełnić zobowiązań międzynarodowych, brakło całemu kongresowi środków do przełamania oporu. Stany przytem zachowywały przy sobie prawo poboru ceł i zaprowadzały taryfy wewnątrz kraju: anarchia była zupełną.
Na razie nie spostrzeżono niebezpieczeństwa. W pierwszych dniach każdej rewolucyi panuje zwykle powszechny entuzyazm, który przejmuje umysły mniemaniem, jakoby prawa były niepotrzebne. Ale w sprawach ludzkich nadchodzi zawsze chwila, w której pierwszy zapał stygnie, a rząd i administracyanaprawdę działać zaczynają, potrzebując do istnienia swego środków i władzy – tych zaś kongres zupełnie był pozbawiony.
Drugiem następstwem tej bezsilności było ubycie wielu członków z kongresu. Wojskowi, jak Waszyngton, poszli się bić, inni zaś, i to nie najmniej wybitni, zostali w swych Stanach. Uchwalano w każdym Stanie miejscowe konstytucye, organizowano rządy; uważano wreszcie, iż przyjemniej i pożyteczniej jest zostać rządcą swego kraju, niż delegowanym na kongres związkowy. Takto Jefferson staje się gubernatorem Wirginii i przekształca całe prawodawstwo swej krainy. Kongres na schyłku 1777 r. i na początku 1778 stopniał do liczby dwudziestu dwóch członków; wpływ jego zupełnie upadł. Waszyngton sam jeden wyobrażał cały rząd amerykański: był on naraz wodzem i organizatorem armii, miał w swych ręku całą władzę wojskową, a z listów jego widziemy, że nieustannie pro wadził rokowania z trzynastu Stanami, szukając wszędzie pomocy, na której mu tak bardzo zbywało.
Taki stan rzeczy niepokoił prawdziwych miłośników ojczyzny, a zwłaszcza Aleksandra Hamiltona, z którego nazwiskiem niejednokrotnie się jeszcze spotkamy na kartach tej książki. Hamilton, należał do rzędu tych polityków, którzy od pierwszej chwili widzą i samo złe i lekarstwo na nie.
Pojęcia Hamiltona podwójnie godnemi są uwagi; był on, mało powiedzieć przyjacielem, był doradzcą Waszyngtona. W historyi świata, nie znajduję nic bardziej wzruszającego nad stosunek zachodzący między tymi dwoma mężami. Waszyngton posiada wiek odpowiedni, stanowisko, rozwagę; Hamilton, Francuz po kądzieli, ma umysł wrażliwy i zapalny; bierze rzeczy głęboko, ale mu często brak powagi. Obaj przyjaciele wzajemnie się uzupełniają. Prawie zawsze dzieje się tak, że Hamilton pierwszy dostrzega coś, coby uczynić należało i pisze o tem generałowi. Waszyngton zaś, posiadając niezłomny, ale nieco ociężały charakter Anglika, zaczyna od przerażenia się tem, co mu mówi Hamilton; przedewszystkiem uderza go trudność zadania. Upływa pół roku: generał na nowo roztrząsa projekt podany, i po długim namyśle przyjmuje myśl swego doradzey. Wtedy-to okazuje Waszyngton całą swą wielkość. Dość mu poznać prawdę, aby się objawić bohaterem. Wola jego jest jedną z najpotężniejszych, jakie świat widział: Waszyngton należy do rzędu tych, którzy, raz co postanowiwszy, nie cofają się. Ponieważ postanowienie powziął dojrzale, po długiej, głębokiej rozwadze, czuł więc, iż wobec Boga i własnego sumienia działać już tylko powinien. Nie było niebezpieczeństwa, któreby go z drogi zwrócić zdołało. Z tego punktu widzenia badanie obu tych charakterów przedstawia wielkie zajęcie dla umysłu; dotychczas zbyt rzadko zestawiano je ze sobą. Jeden z nich jest myślą, drugi – duszą i ramieniem.
W liście pisanym do Jerzego Clinton, pod datą 13 lutego 1778 r., widziemy Hamiltona zaniepokojonego opróżnieniem ław Kongresu; uskarża się on… na to, iż wszyscy ludzie zdolni Izbę opuścili, i kraj znajduje się w dziwnej pozycyi, mając prowadzić rokowania z Europą
Naród się zniechęca – mówi – wojna nie posuwa się naprzód; cudzoziemiec gubi się w dociekaniach, gdzieby odszukać rząd amerykański, który we Francyi skupia się cały w osobie Franklina; Ameryka ginie od własnych niezgod (*).
Nieco później, przy końcu 1778 r., w chwili, gdy już uchwalono artykuły konstytucyi związkowej, znajdujemy nader piękne, jakby odzwierciedlenie tego listu w liście Waszyngtona do Benjainina Harrisona, prezydenta Izby w Wirginii, a ojca generała Harrisona, tego samego, który zostawszy prezydentem Stanów Zjednoczonych, w roku 1841, umarł w miesiąc po objęciu swej godności i zastąpionym został przez Jana Tylera.
Przedstawiam w niniejszym rozdziale uwadze czytelnika parę listów Waszyngtona. Wolę je dać w całkowitem brzmieniu niż w formie streszczenia. Nic piękniejszego nad wymowę Waszyngtonowską. Generał nie jest wprawdzie pisarzem z powołania; tyle jednak w jego słowach przejawia się zdrowego rozsądku, patryotyzmu, cnoty, że istotnie, odczytywanie listów jego i odezw ze wszech miar zalecać potrzeba. Waszyngton, równie jak i Hamilton, dotknięty boleśnie rozterkami, które wycieńczały kraj… odwołał się do patryotyzmu obywateli; głosu jego jednak, nanieszezęśeie, nie usłuchano.