Homo Sanctus. Wzorce świętych w Europie Łacińskiej w średniowieczu - ebook
Homo Sanctus. Wzorce świętych w Europie Łacińskiej w średniowieczu - ebook
Książka przedstawia wzorce świętości wypracowane w chrześcijaństwie łacińskim w średniowieczu. Autor na przykładzie wybranych postaci ukazuje nam różne kategorie świętych m.in. męczenników, pustelników, biskupów, zakonników, a nawet władców. Bohaterowie książki wywodzili się z różnych stanów społecznych – mieszczaństwa, rycerstwa, arystokracji i rodzin królewskich, reprezentowali rozmaite rejony średniowiecznej Europy – Italię, Hiszpanię, Francję, Germanię, Anglię, Szkocję, Czechy, Węgry oraz Polskę. Poznamy barwne, a niekiedy przerażające historie: nieustraszonych męczenników za wiarę – świętej Perpetuy i świętego Wawrzyńca, doskonałego pustelnika Pawła tebańskiego, wielkiego biskupa Marcina z Tours, wybitnego opata Benedykta z Nursji, pobożnego króla Stefana Węgierskiego, także ważnych dla dziejów Polski świętych – Wojciecha i Stanisława, oraz wielu innych.
Kim byli święci z opowieści hagiograficznych? Dla wiernych pragnących zbawienia byli wzorami, ideałami, a czasem wręcz legendarnymi bohaterami. Wiedli doskonałe życie, o jakim zwykły człowiek mógł tylko marzyć, czynili cuda, zasłużyli na nagrodę w niebie i szacunek śmiertelników. Modlono się do nich, proszono ich o opiekę, wstawiennictwo, a ich dzieje opowiadano sobie z wypiekami na twarzy jak najciekawszą baśń. Dla władców i biskupów mogli być doskonałym instrumentem polityki. Każdy liczący się ośrodek życia religijnego i politycznego pragnął mieć własnego świętego – opiekuna, a także postać przyciągającą tłumy wiernych, a – co za tym idzie – strumień pieniędzy. Pielęgnowanie legendy i kultu świętego było więc bardzo ważnym zadaniem ówczesnych elit.
Autor opisuje, jak wraz z przemianami cywilizacyjnymi, społecznymi i kulturalnymi zmieniało się wyobrażenie świętości, jakie były typy pobożności, wzorcowe życiorysy. Przywołuje teksty hagiograficzne, które ukazują nam koloryt epoki. W żywotach świętych jak w zwierciadle odbijały się nie tylko programy ewangelizacyjne formułowane przez duchownych, plany polityczne i społeczne wyznaczane przez rządzących, lecz także wielkie oczekiwania wiernych.
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-01-20288-0 |
Rozmiar pliku: | 6,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Rozważania na temat wzorca świętości w wiekach średnich można prowadzić na różne sposoby oraz rozmaicie rozkładając akcenty. Interesujące mogłoby być na przykład przeanalizowanie, jak w ciągu dziejów zmieniał się sposób przedstawiania tych samych świętych. Średniowieczna twórczość hagiograficzna rządziła się bowiem dość szczególnymi prawami, o których będzie mowa na kartach tej książki. Od autorów żywotów świętych oczekiwano stosowania takich zabiegów artystycznych, by kolejne wersje tekstu poświęconego pełnemu chwały życiu i czynom świętego, który zmarł np. w wieku III, były atrakcyjne i zrozumiałe dla odbiorców pięć, dziesięć, a nawet więcej stuleci później. Dlatego też kolejne pokolenia hagiografów dostosowywały swe utwory do wyobrażeń oraz oczekiwań współczesnych im czytelników i słuchaczy. Analiza zmian poszczególnych opowieści w czasie pozwoliłaby przedstawić kształtowanie się wzorca świętości w średniowieczu.
Odmiennym, zapewne równie atrakcyjnym rozwiązaniem mogłoby być skoncentrowanie się na tym, jak na przestrzeni wieków wzorzec świętego modyfikowany był poprzez wprowadzanie bądź usuwanie poszczególnych cnót i cech charakterystycznych. Analiza tekstów hagiograficznych pozwala bowiem zauważyć, że wraz z upływającymi stuleciami zmieniał się stosunek autorów do rozmaitych praktyk religijnych, form ascezy, ważnych wyborów życiowych czy codziennych zachowań. Eksponowanie pewnych grup czy kategorii cnót i postaw niejednokrotnie wiązało się z marginalizowaniem znaczenia innych. Tym samym zmieniał się wzorzec doskonałego chrześcijanina ukazywany w żywotach świętych.
W książce tej przyjąłem jeszcze inny, w moim subiektywnym odczuciu także dość ciekawy, sposób przedstawienia zmieniającego się na przestrzeni wieków wzorca świętości. Postaram się w niej pokazać, jak należący do łacińskiego kręgu kulturowego wyznawcy Chrystusa w miarę upływu kolejnych stuleci skłonni byli uznawać za świętych reprezentantów różnych grup i kategorii wiernych. Zmieniające się warunki życia i przebiegające równolegle z nimi złożone przemiany religijności zaowocowały bowiem rodzeniem się nowych wzorców chrześcijańskiej doskonałości. Odpowiadały one potrzebom i możliwościom ludzi należących do różnych grup społecznych, dokonujących odmiennych wyborów życiowych i związanych z różnorodnymi profesjami.
Punktem wyjścia rozważań postanowiłem uczynić świętość męczenników późnej starożytności. Opowieść o tej kategorii świętych wykracza co prawda poza granice średniowiecza, ale to właśnie na jej przykładzie można prześledzić kształtowanie się fundamentów, na których w kolejnych stuleciach wzniesiono okazałą i niebywale eklektyczną konstrukcję wzorca świętości w wiekach średnich. W następnych rozdziałach postaram się ukazać różne grupy świętych, które pojawiały się w miarę upływu czasu, oraz dokonujących się przemian religijnych, cywilizacyjnych, społecznych i politycznych. Będą to m.in. pustelnicy, biskupi, mnisi, misjonarze męczennicy, władcy, a także rycerze, mistyczki i pobożni kupcy. Analiza procesu opracowywania kolejnych wzorców chrześcijańskiej doskonałości może zainspirować Czytelników do szerszej refleksji nad historią religijności w świecie łacińskim.
Bogatego i barwnego materiału do przeprowadzenia takiej analizy dostarczają m.in. stworzone przez średniowiecznych autorów teksty hagiograficzne. W utworach tych jak w zwierciadle odbijały się nie tylko potrzeby wiernych pragnących zbawienia oraz programy ewangelizacyjne formułowane przez duchownych, lecz także przemiany społeczne i polityczne. We wszystkich przypadkach starałem się wybierać dzieła, które powstały możliwie blisko czasu życia i działalności opisanych w nich świętych niewiast i mężów. Dzięki temu możemy uznać je za odzwierciedlenie nastrojów i poglądów, które doprowadziły do narodzin kultu poszczególnych świętych. Poprzez pryzmat tych tekstów spróbuję przedstawić ewolucję wyobrażeń dotyczących świętości i ludzi, którzy jej dostąpili. Dlatego też postanowiłem możliwie często oddawać głos średniowiecznym autorom i mam nadzieję, że liczne cytaty nie tylko nie znużą Czytelników, lecz pozwolą im wyobrazić sobie, co mogli myśleć i czuć autorzy oraz pierwsi odbiorcy tych dzieł. Z tego samego powodu postanowiłem opowiadać o poszczególnych świętych, przyjmując punkt widzenia średniowiecznych hagiografów. W pełni zdaję sobie sprawę, że jest to decyzja kontrowersyjna. Współczesny czytelnik sięgający po średniowieczne żywoty świętych musi mieć świadomość, że jest to szczególny gatunek twórczości literackiej. Teksty te miały bowiem służyć realizacji celów dydaktycznych czy propagandowych, a jednocześnie dawały autorom sposobność do dość swobodnego wykorzystywania konceptów artystycznych uznawanych za atrakcyjne. Było to możliwe dlatego, że zarówno ówcześni hagiografowie, jak i odbiorcy ich dzieł wyżej cenili frapującą fabułę czy opisy spektakularnych i przekraczających prawa natury zdarzeń niż rozumianą w tradycyjny sposób prawdę historyczną. Dlatego też nie można uznawać spisanych w średniowieczu żywotów świętych za wiarygodne biografie w dzisiejszym znaczeniu tego słowa. Ponieważ jednak chciałem ukazać w tej książce zmieniający się na przestrzeni wieków wzorzec świętości obecny w świadomości ówczesnych chrześcijan, uznałem, że najlepszym sposobem na osiągnięcie tego celu jest właśnie próba spojrzenia na problem oczyma średniowiecznych autorów i pierwszych odbiorców ich dzieł. Z tego powodu nie znajdzie tu Czytelnik próby zweryfikowania wiarygodności najbardziej nawet fantastycznych czy zwyczajnie nieprawdziwych informacji zawartych w dziełach hagiograficznych. Przyjęcie takiej, bliskiej ludziom średniowiecza, perspektywy poznawczej nie oznacza jednak, że chcę pozbawić Czytelników możliwości zapoznania się z wykorzystującą dorobek badaczy refleksją nad przyczynami i okolicznościami ewolucji średniowiecznych wyrażeń o świętości. Dlatego też każda z opowieści o poszczególnych kategoriach świętych zawiera próbę omówienia uwarunkowań religijnych i społecznych, które doprowadziły do ukształtowania się tak wielu różnych wzorców średniowiecznej świętości. Postawiony wobec konieczności wyboru między oddaniem głosu autorom dawno minionej epoki a opatrzeniem tekstu obszernym aparatem naukowym postanowiłem pozwolić przemówić tekstom źródłowym. Czytelników zainteresowanych dalszą lekturą odsyłam do bibliografii zamieszczonej na końcu książki.
Jedną z cech charakterystycznych średniowiecznej twórczości hagiograficznej było przywiązywanie wielkiej wagi do pośmiertnych działań podejmowanych przez doskonałych chrześcijan. Barwne opowieści o cudach dokonujących się za sprawą świętych przebywających w raju niejednokrotnie przewyższały swą objętością historie o ich dokonaniach w życiu doczesnym. Niezachwiana wiara we wstawiennictwo obcujących z Bogiem zmarłych czyniła z nich niezastąpionych patronów i wspomożycieli, do których zwracano się po pomoc w wielu doczesnych sprawach. Opisy nadprzyrodzonych interwencji dokonujących się za sprawą przebywających w raju świętych przez stulecia nie tylko przyciągały uwagę i budziły ciekawość, lecz także przyczyniały się do utrwalenia ich kultu. W niniejszej pracy postanowiłem skoncentrować się na przedstawionym przez hagiografów okresie ziemskiego, doczesnego życia poszczególnych świętych. Pozwoliło to dostrzec w nich ludzi z krwi i kości, z ich zaletami i wadami (bo średniowieczni święci także je mieli). Każdy z nich, nim znalazł się w gronie zbawionych, był bowiem człowiekiem i musiał stawić czoła wielu ludzkim wyzwaniom. Mam nadzieję, że przyjęcie takiej perspektywy pozwoli Czytelnikom zastanowić się nad tym, czy stworzony przez średniowiecznych autorów wzorzec świętości mógł (a może nadal może!) być wzorem do naśladowania. Jednocześnie, jak wynika z tytułu serii, w której ukazuje się ta książka, pozwoli to pokazać, że każdy święty, czyli sanctus, to także człowiek, a więc homo.
Zawężenie obszaru zainteresowania do łacińskiego kręgu kulturowego oznacza oczywiście świadome pozostawienie na uboczu bogatej twórczości hagiograficznej autorów związanych ze światem niezwykle różnorodnego chrześcijaństwa wschodniego. Przyjęcie zachodniej perspektywy pozwoliło stworzyć ograniczony, ale jednocześnie w miarę pełny obraz analizowanego zagadnienia. Przyjęty klucz podziału czczonych w średniowieczu świętych na różne, wyodrębnione na potrzeby niniejszej książki kategorie, ma oczywiście charakter umowny i subiektywny. Podobnie jak wyznaczenie ram chronologicznych, które nie pokrywają się w pełni z powszechnie przyjętymi (również zresztą umownymi) granicami średniowiecza. Niemal każda próba podziału złożonej rzeczywistości na rozłączne części oznacza bowiem konieczność pogodzenia się z pewnymi uproszczeniami i uogólnieniami. Mam jednak nadzieję, że zaproponowane tu rozwiązanie znajdzie uznanie w oczach Czytelników.
Wstęp do książki, poza wyjaśnieniem celów, jakie stawiał sobie autor (jest to szczególnie pożyteczne w przypadku dzieł, których zasadnicza treść nie pozwala na jednoznaczne ustalenie jakiegokolwiek celu), powinien również zawierać podziękowania. W przypadku tej pracy należą się one przede wszystkim wielkiemu gronu późnoantycznych oraz średniowiecznych autorów. To dzięki ich talentowi literackiemu, wielkiemu trudowi i niemniejszej fantazji możemy dziś podjąć próbę poznania i opisania przemian wzorca średniowiecznego świętego. Wśród cytowanych w tej książce pisarzy znaleźli się wielcy, powszechnie znani, płodni i czczeni twórcy (co w przypadku niniejszej publikacji ma znaczenie szczególne) tacy jak święty Hieronim ze Strydonu (mam nadzieję, że wybaczy mi uznanie Go za autora z kręgu łacińskiego), święty papież Grzegorz I Wielki czy błogosławiony Jakub de Voragine. Sięgnąłem także po dzieła autorów mniej znanych – np. biskupa Hartwika, który opisał życie świętego Stefana, króla Węgier.
Wiele, choć nie wszystkie, spośród cytowanych w książce tekstów doczekało się znakomitych przekładów na język polski i dlatego również ich tłumaczom należą się szczególne słowa podziękowania. Część cytatów pochodzi jednak z utworów, które nie były dotąd wydawane po polsku. Za nieporadność przekładu tych fragmentów bardzo Czytelników przepraszam.II ŚWIĘTA PERPETUA I ŚWIĘTY WAWRZYNIEC, CZYLI O NIEUSTRASZONYCH MĘCZENNIKACH ZA WIARĘ
Jak już wspomniano, wśród chrześcijan pierwszych wieków powszechne było przekonanie, że niezawodną drogą wiodącą do nieba jest męczeńska śmierć za wiarę. W Apokalipsie świętego Jana jest wprost mowa o tych, którzy przybyli z wielkiego ucisku i otaczają tron Boga. Przywołany wcześniej przykład ukamienowanego Szczepana, pierwszego męczennika, oraz dramatyczne okoliczności śmierci niemal wszystkich apostołów w pełni potwierdzały zbawczą wartość męczeństwa, tym bardziej że można je było także postrzegać jako doskonałe naśladowanie Chrystusa i Jego ofiary.
Prześladowania, jakie spadały na chrześcijan w pierwszych wiekach, odegrały ważną rolę w kształtowaniu tożsamości rozwijającej się wspólnoty religijnej, która mogła odwoływać się nie tylko do Jezusa i apostołów, lecz także do licznego grona męczenników – herosów gotowych poświęcić swe życie dla potwierdzenia prawdziwości wyznawanej wiary. Nie sposób więc przecenić znaczenia tej grupy świętych w okresie formowania się chrześcijaństwa. Dlatego też wszelkie rozważania na temat wzorca świętości obecnego w twórczości hagiograficznej należy zacząć od analizy sposobów przedstawiania męczenników za wiarę w najwcześniejszych chronologicznie utworach (najstarsze datowane są na II wiek), czyli w aktach męczenników i pasjach.
Pierwsze z nich były zazwyczaj lakonicznymi sprawozdaniami, w których opisana została śmierć męczennika i wydarzenia bezpośrednio ją poprzedzające. Doskonałym przykładem takiego tekstu są zredagowane po łacinie Akta męczenników scylitańskich (Acta Scillitanorum). Jest to zapis rozmowy – procesu, który odbył się w Kartaginie 17 lipca 180 roku. Przed oblicze prokonsula Saturnina została doprowadzona grupa chrześcijan, którym zaproponowano uwolnienie pod warunkiem zaparcia się wiary.
Wówczas rzekł Cittinus: „Nie mamy nikogo innego, kogo byśmy się bać mieli jak tylko Boga Pana naszego, który jest w niebie”.
Donata rzekła: „Cześć oddajemy cesarzowi, bo jest cesarzem. Ale uwielbienie tylko Bogu”.
Westia rzekła: „Jestem chrześcijanką”.
Sekunda rzekła: „Czym jestem, tym chcę i nadal pozostać”.
Saturninus prokonsul zwrócił się znowu do Speratusa: „Czy nadal upierasz się przy tym oświadczeniu, że jesteś chrześcijaninem?”.
Speratus odpowiedział: „Jestem chrześcijaninem”. A wraz z nim wszyscy inni to samo co on wyznali.
Saturninus prokonsul rzekł: „Czy chcecie dostać czas do namysłu?”.
Speratus odpowiedział: „W tak świętej sprawie nie ma nic do namyślania się”.
Saturninus prokonsul odczytał wyrok z tabliczki. Z uwagi na to, że Speratus, Nartzalus, Cittinus, Donata, Westia i Sekunda i inni oświadczyli, że żyją według zasad religii chrześcijańskiej, a gdy im dano możność powrotu do rzymskiej religii, uporczywie propozycję odrzucali, dlatego mają być ścięci mieczem.
Speratus rzekł: „Dzięki składamy Bogu”.
Nartzalus rzekł: „Dziś jako męczennicy będziemy w niebie! Bogu dzięki!”.
Saturninus prokonsul nakazał ogłosić przez herolda: „Speratus, Nartzalus, Cittinus, Weteriusz, Feliks, Akwilinus, Laktancjusz, Januaria, Generoza, Westia, Donata i Sekunda mają być odprowadzeni na stracenie”.
Wszyscy odrzekli: „Bogu dzięki”.
I tak wszyscy razem zostali ścięci dla imienia Chrystusa.
Jak widać z przytoczonego fragmentu (będącego niemal całym tekstem Akt męczenników scylitańskich), męczennice i męczennicy byli stałymi w wierze wyznawcami Chrystusa, którzy nawet w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia przyznawali się do swego Boga. Wytrwałość w wierze i pogarda dla śmierci grupy męczenników została przedstawiona w sposób podobny do znanej z Dziejów Apostolskich relacji o ukamienowaniu świętego Szczepana. O ile jednak pierwszy męczennik modlił się: „Panie Jezu, przyjmij ducha mego!” (Dz 7,59), o tyle Nartzalus i jego towarzysze byli już absolutnie przekonani o czekającej ich nagrodzie w niebie.
Takie dość lakoniczne relacje odgrywały niewątpliwie ważną rolę w utrwalaniu pamięci o imionach męczenników i datach śmierci – czyli jak wówczas mówiono – dniach narodzin dla nieba. Zapewne nie zaspokajały one jednak wszystkich oczekiwań wiernych, skoro równolegle z aktami męczenników zaczęto tworzyć pasje – nieraz bardzo obszerne i drobiazgowe opisy ostatnich chwil życia dzielnych wyznawców Chrystusa. Jednym z najwcześniejszych, a niewątpliwie najbardziej znanym przykładem takiego dzieła jest Pasja św. Polikarpa biskupa Smyrny mająca formę listu Kościoła w Smyrnie skierowanego do wspólnoty chrześcijan w Filomelium we Frygii. Choć tekst ten niewątpliwie nie należy do łacińskiego kręgu kulturowego, warto poświęcić mu odrobinę uwagi. Polikarp był uczniem świętego Jana Apostoła i gdy zaczęły się prześladowania – zapewne około roku 156 – został pojmany. Jak możemy przeczytać w pasji, gdy biskupa wprowadzano do amfiteatru, „rozległ się głos z nieba: «odwagi Polikarpie i bądź mężny». Nikt nie widział tego, kto mówił, ale ci z naszych, którzy byli tam obecni, głos słyszeli”. Sprowadzony przed oblicze prokonsula biskup odmówił wyrzeczenia się wiary, choć, podobnie jak męczennicy ze Scillium, mógł zostać uwolniony za cenę apostazji. Gdy zagrożono mu rzuceniem na pożarcie dzikim zwierzętom, pogodnie poprosił, by czym prędzej je sprowadzono. Gdy prokonsul zagroził mu spaleniem na stosie, Polikarp powiedział, że nie boi się ognia, jako płonącego tylko przez chwilę, lecz wiecznego ognia, w który wrzuceni zostaną w dniu Sądu Ostatecznego wszyscy czyniący zło. Wobec niezachwianego uporu biskupa prokonsul polecił go spalić. Dzielny starzec spokojnie wstąpił na stos i zapewnił oprawców, że nie boi się kaźni. Po umieszczeniu na stosie Polikarp modlił się i dziękował Bogu za to, że może dostąpić męczeństwa.
Gdy wypowiedział „Amen” i zakończył modlitwę, wyznaczeni do tego ludzie rozniecili ogień. Kiedy buchnął potężny płomień, dane nam było zobaczyć na własne oczy przedziwne zjawisko. Płomienie, tworząc kształt łuku, jak żagiel wichrem wzdęty, otoczyły męczennika. On zaś stał pośrodku, nie jak palące się ciało, lecz jak chleb rumieniący się w piecu, jak jaśniejące w ogniu srebro lub złoto. Równocześnie poczuliśmy przemiły zapach, jakby woń palonego kadzidła albo innych drogocennych wonności.
Mimo wielkiego ognia ciało biskupa nie uległo spaleniu i rozzłoszczony prokonsul polecił zabić Polikarpa mieczem. Krew, która wypłynęła z rany, zgasiła płomienie, ku wielkiemu zdumieniu wszystkich obecnych.
Niezwykły spokój i gotowość na śmierć oraz nadzwyczajna odporność na ból przedstawione w pasji przypominają sceny opisane w 7 rozdziale Drugiej Księgi Machabejskiej, w którym opisano męczeństwo siedmiu braci, spokojnie i dobrowolnie znoszących zadawane im katusze. Niewrażliwość na ogień czyni męczennika podobnym do wrzuconych do rozpalonego pieca Szadraka, Meszaka i Abed-Nega opisanych w Księdze Daniela (Dn 3,23–24). Tajemniczy głos rozlegający się nad amfiteatrem i wzywający biskupa do wytrwałości nie tylko potwierdza Bożą akceptację dla postawy męczennika, lecz także jest wyraźnym sygnałem skierowanym do wszystkich świadków tego wydarzenia. Z kolei cudowna woń unosząca się wokół płonącego stosu podkreśla, że Polikarp, ze względu na swą chrześcijańską doskonałość i wytrwałość w wierze, obdarzony został przymiotami pozwalającymi mu przekraczać ograniczenia natury. Męczennik znalazł się tym samym w jednym szeregu z wybranymi przez Boga bohaterami historii biblijnych, którym, podobnie jak jemu, dany był przywilej dokonywania i doświadczania rzeczy nadprzyrodzonych.
Pasje spisywano również na Zachodzie, by upamiętnić ofiary tutejszych wspólnot chrześcijańskich. Z obowiązku należy jednak zauważyć, że część spośród męczenników z Lyonu straconych w roku 177 była mówiącymi po grecku przybyszami ze wschodu cesarstwa. Relację z ich męczeństwa znamy z listu Kościołów Lyonu i Vienne, skierowanego do innych gmin i przytoczonego przez Euzebiusza z Cezarei (ok. 265–ok. 339) w Historii kościelnej. W opisie wiele uwagi poświęcono nadzwyczajnej odporności wyznawców Chrystusa za zadawane im cierpienia. Wśród ofiar była kobieta o imieniu Blandyna, która ku powszechnemu zdumieniu w spokoju znosiła wymyślne katusze.
Było w niej jednak tyle mocy, że oprawcom siły ustawały i wyczerpanie ogarnęło tych, co ją po kolei katowali od rana do wieczora, tak że sami uznawali się za pokonanych, bo już zupełnie nie wiedzieli, jakie jej jeszcze można zadać męczarnie, i dziwili się, że życie z niej nie uleciało. Tymczasem błogosławiona męczennica jak dzielny szermierz czerpała nowe siły z wyznawania. Jej wzmocnieniem, odpoczynkiem i znieczuleniem znoszonych cierpień były słowa: „Jestem chrześcijanką ”.
Wedle słów anonimowego autora przez nadzwyczajną wytrwałość słabej niewiasty Chrystus pokazał, że to, co ludziom wydaje się mizerne i niepozorne, w oczach Boga jest godne najwyższej chwały. Podobnie było w przypadku sędziwego biskupa Lyonu Potynusa, który „liczył podówczas dziewięćdziesiąt lat i miał ciało bardzo słabe, tak że z wyczerpania ledwie mógł oddychać; krzepił go jednak duch i ożywiało pragnienie męczeństwa”.
Inny godny uwagi wątek pojawił przy opisie cierpień Sanktusa. Poddano go torturom polegającym na przykładaniu rozpalonych płyt miedzianych do „najwrażliwszych części jego ciała”, które stało się „jedną raną, jednym sińcem, skurczyło się i straciło wygląd ludzkiej postaci”. Gdy kilka dni później ponownie wzięto go na męki, oprawcy ze zdumieniem dostrzegli, że:
ciało jego odżyło wbrew wszelkiej ludzkiej nadziei i wyprostowało się wśród nowych tortur, odzyskało dawny swój wygląd i sprężystość członków, tak że ta druga męka nie była dla niego katuszą, ale uzdrowieniem, dzięki łasce Chrystusowej.
Cudowna niezniszczalność ciał męczenników, którą widzieliśmy już w przypadku świętego Polikarpa, opisywana była w wielu pasjach. Wprowadzenie, a następnie rozbudowywanie takiego wątku pozwalało na podkreślenie niewyobrażalnego okrucieństwa katów. Jednocześnie było kolejnym potwierdzeniem nadnaturalnych przymiotów, jakimi Bóg obdarzał ludzi świętych. Sugestywne, a nawet szokujące opisy postaw oprawców i ofiar znajdujemy m.in. w zbiorze czternastu hymnów o męczennikach zatytułowanym Wieńce męczeńskie (Peristephanon), a spisanym przez pochodzącego z rzymskiej Hiszpanii Prudencjusza (358–ok. 410). Jak możemy przeczytać w opowieści o męczeństwie świętego Wawrzyńca, rzymski prefekt starał się stracić męczennika w wyjątkowo okrutny sposób. Polecił więc:
Rozpalić ogień! Nie ostry,
By żar piekący nie sięgał
Zbytnio do twarzy zuchwalca
Przez usta idąc do wnętrza .
A następnie nakazał Wawrzyńcowi:
Wstępuj na stos ten zasłany,
Na godnym kładź się łóżeczku .
Zabiegi prefekta na niewiele się zdały. Męczennik nie tylko z radością położył się na przygotowanym ruszcie i spokojnie znosił przypiekający go ogień, lecz także po pewnym czasie przemówił do prefekta:
Obróć tę stronę już ciała,
Dosyć pieczoną bez przerwy.
I zbadaj dobrze co zdołał
Zdziałać twój Wulkan ognisty!
Prefekt go każe obrócić.
On na to: Jedz! Upieczone!
Spróbuj czy lepsze surowe,
Czy też smaczniejsze pieczone!