Hongkong - ebook
Hongkong - ebook
Historia współczesnego Hongkongu rozpoczyna się w połowie XIX wieku wraz z przybyciem Brytyjczyków. Od tego momentu kilka rybackich wiosek przekształca się stopniowo w gospodarczą metropolię, którą znamy.
Piotr Bernardyn, długoletni korespondent i komentator spraw azjatyckich, był naocznym świadkiem wielomilionowych demonstracji, które wybuchły w Hongkongu w 2019 roku. Opisuje, jak protestujący niszczyli symbole chińskiej władzy w mieście, jak głosowali przez internet podczas ulicznych zamieszek i jak diametralnie zmienił się ich stosunek do policji, którą uważali dotąd za swoją. Aby wyjaśnić przyczyny tych wydarzeń, przybliża nam sto pięćdziesiąt lat historii Hongkongu, pokazując inne oblicze miasta kojarzonego z pragmatyzmem i zarabianiem pieniędzy.
Wszystko po to, by uchwycić charakter miejsca, które – jak by się zdawało – ma w swojej naturze tymczasowość. Bernardyn tworzy niezwykły obraz metropolii, ale przede wszystkim jej mieszkańców, którzy wciąż zmagają się z odpowiedzią na pytanie o to, co to znaczy być Hongkończykiem.
„Piotr Bernardyn z lekkością znawcy prowadzi nas przez miasto czasów przejściowych. Hongkong może nie spodziewa się happy endu, ale się też nie poddaje. Im bardziej próbują go zassać komunistyczne Chiny, z tym większą werwą broni resztek swoich wolności. Jego mieszkańcy stają się obywatelami. Flirtują z demokracją, odkrywają własną tożsamość, także polityczną, dotąd płynną i niewyraźną. Rozciągniętą między chińską kulturą, brytyjskim dziedzictwem kolonialnym a ciężko wypracowanym sukcesem gospodarczym.” Jędrzej Winiecki
Kategoria: | Politologia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8191-518-2 |
Rozmiar pliku: | 4,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Lidia Ostałowska _Cygan to Cygan_ (wyd. 3)
Jacek Hołub _Beze mnie jesteś nikim. Przemoc w polskich domach_
Jenny Nordberg _Chłopczyce z Kabulu. Za kulisami buntu obyczajowego w Afganistanie_ (wyd. 3)
Anna Maziuk _Instynkt. O wilkach w polskich lasach_
Paweł Smoleński _Wnuki Jozuego_ (wyd. 2)
Barbara Demick _Zjadanie Buddy. Życie tybetańskiego miasteczka w cieniu Chin_
Maciej Wasielewski, Marcin Michalski _81 : 1. Opowieści z Wysp Owczych_ (wyd. 3)
Andrzej Brzeziecki, Małgorzata Nocuń _Armenia. Karawany śmierci_ (wyd. 2 zmienione)
Barbara Demick _W oblężeniu. Życie pod ostrzałem na sarajewskiej ulicy_ (wyd. 3)
Wojciech Górecki _Planeta Kaukaz_ (wyd. 4)
Szymon Drobniak _Czarne lato. Australia płonie_
Paweł Smoleński _Oczy zasypane piaskiem_ (wyd. 2)
Ewa Winnicka _Angole_ (wyd. 3)
Remigiusz Ryziński _Hiacynt._ PRL _wobec homoseksualistów_
Maja Hawranek, Szymon Opryszek _Wyhoduj sobie wolność. Reportaże z Urugwaju_ (wyd. 2)
Marcin Kącki _Maestro. Historia milczenia_ (wyd. 2)
Jacek Hołub _Niegrzeczne. Historie dzieci z _ADHD_, autyzmem i zespołem Aspergera_ (wyd. 2 poprawione)
Linda Polman _Karawana kryzysu. Za kulisami przemysłu pomocy humanitarnej_ (wyd. 3)
Aneta Pawłowska-Krać _Głośnik w głowie. O leczeniu psychiatrycznym w Polsce_
Paweł Smoleński _Syrop z piołunu. Wygnani w akcji „Wisła”_ (wyd. 2)
Bartek Sabela _Wszystkie ziarna piasku_ (wyd. 2 zmienione)
Anna Bikont _Cena. W poszukiwaniu żydowskich dzieci po wojnie_
Magdalena Kicińska _Pani Stefa_ (wyd. 2)
Anna Sawińska _Przesłonięty uśmiech. O kobietach w Korei Południowej_
Mariusz Surosz _Ach, te Czeszki!_ (wyd. 2)
Tomáš Forró _Apartament w hotelu Wojna. Reportaż z Donbasu_ (wyd. 2)
Sonia Faleiro _Porządne dziewczyny. Zbrodnia i hańba w Indiach_
Swietłana Aleksijewicz _Wojna nie ma w sobie nic z kobiety_ (wyd. 5)
Ilona Wiśniewska _Białe. Zimna wyspa Spitsbergen_ (wyd. 4)
Adam Robiński _Pałace na wodzie. Tropem polskich bobrów_
Marek Szymaniak _Urobieni. Reportaże o pracy_ (wyd. 2)
Ilona Wiśniewska _Migot. Z krańca Grenlandii_
Ed Vulliamy _Wojna umarła, niech żyje wojna. Bośniackie rozrachunki_ (wyd. 3)
Wojciech Górecki _Abchazja_ (wyd. 3)
Katarzyna Surmiak-Domańska _Mokradełko_ (wyd. 2)
W serii ukażą się m.in.:
Tomasz Grzywaczewski _Granice marzeń. O państwach nieuznawanych_ (wyd. 2)
Anna Prymaka-Oniszk _Bieżeństwo 1915. Zapomniani uchodźcy_ (wyd. 3)OD AUTORA
Językami oficjalnymi Hongkongu są angielski i chiński. Ten drugi dzieli się na kantoński i mandaryński oraz na rzadsze dialekty. W nazwach własnych przyjęto w książce pisownię angielską, również z tego języka pochodzą tłumaczenia na polski.
Przez półtora wieku Hongkong stanowił kolonię Zjednoczonego Królestwa, formalnie więc to Brytyjczycy, a nie Anglicy byli kolonizatorami. Jednak w mowie potocznej spotkać można wymienne stosowanie obu słów. Jest to widoczne w cytatach, w których zachowano oryginalną pisownię.
Książka powstawała w gorącym dla Hongkongu okresie. Po burzliwych protestach przyszedł czas represji oraz głębokich zmian prawnych i instytucjonalnych. Przyglądam się temu w czasie ciągłym – to, co było aktualne w roku 2019, mogło już takie nie być dwa lata później. Dla zachowania nastroju wydarzeń nie wprowadzałem do narracji zmian _post factum_.2 WOLNY HANDEL TO JEZUS CHRYSTUS
Osobliwy projekt historyczny zapowiedziano na początku 2021 roku w Hongkongu. Powstać ma nowa, obliczona na sześćdziesiąt sześć tomów kronika miasta – początek opowieści przewidziano na pięć tysięcy lat przed naszą erą. Na czele komitetu koordynującego przedsięwzięcie stanął Tung Chee-hwa, pierwszy szef administracji Hongkongu po 1997 roku, w grupie „honorowych patronów” znaleźli się Carrie Lam i szef biura łącznikowego Luo Huining, jednym z fundatorów zaś jest miliarder Li Ka-shing. Można powiedzieć: sami swoi. Co bardziej sarkastyczni komentatorzy zwrócili uwagę, że słynna _The_ _Oxford History of England_ liczy „ledwie” piętnaście tomów, a historia Stanów Zjednoczonych Cambridge University Press – jedenaście (choć prace nad nią wciąż trwają). Intencja autorów projektu, powstającego przecież z myślą o następnych pokoleniach, wydaje się jednak czytelna: chodzi o ukazanie brytyjskiej kolonizacji Hongkongu jedynie jako epizodu w długich dziejach tej części Chin.
Papier przyjmie wszystko. Niełatwo będzie jednak zanegować fakt, że historia współczesnego Hongkongu zaczyna się wraz z przybyciem tam Brytyjczyków. To od tego momentu w miejscu kilku wiosek rybackich wyrastać zaczęła gospodarcza metropolia o innym niż chiński systemie politycznym i prawnym. Stopniowo formowało się tam również społeczeństwo coraz mocniej podkreślające odrębną wobec chińskiej tożsamość. Obrona tego właśnie Hongkongu, który rozwijał się poza centrum, a czasem wbrew jego woli, była celem gwałtownych demonstracji 2019 roku. Przypomnienie tych oczywistości nie oznacza bynajmniej gloryfikacji stu pięćdziesięciu lat kolonializmu. Bywało wtedy różnie, autorami sukcesu Hongkongu są zaś przede wszystkim jego zwykli mieszkańcy.
Kiedy losy społeczności stają się zagrożone, jej członkowie sięgają często w przeszłość, zwłaszcza do czasów największej świetności, by stamtąd czerpać siły do walki o przetrwanie. W tym sensie Hongkończycy o poglądach wolnościowych stoją przed niełatwym zadaniem. Trudno bowiem czerpać inspiracje z okresu, kiedy było się czyjąś kolonią. Nie bez powodu wśród demonstrantów, którzy w 2019 roku wychodzili na ulice z flagą Wielkiej Brytanii i śpiewali hymn tego kraju, przeważali ludzie młodzi, urodzeni po 1997 roku. Starsi pamiętają bowiem, że za czasów gdy _God Save the Queen_ faktycznie było hymnem w tym mieście, Brytyjczycy nie udawali nawet, że uważają Chińczyków z Hongkongu za swoich krajanów. Traktowano ich jako ludność tubylczą, którą kontroluje kolonizator. Korzystanie z symboliki narodowej, która historycznie budzi ambiwalentne uczucia, jest więc dziś dla większości starszych Hongkończyków czymś niestosownym. Nawet jeśli wiedzą, że chodzi tylko o akt prowokacji.
Pomijając bowiem zupełnie marginalne środowiska, nikt w Hongkongu nie domaga się powrotu kolonializmu. Młodzi korzystają z brytyjskich rekwizytów, by zrobić na złość Pekinowi, sprowokować stwierdzeniem, że wolność może stać wyżej niż poczucie wspólnoty oparte na etniczności. Odrzucają tym samym propagandę o wytęsknionym powrocie Hongkończyków na łono ojczyzny. Demonstracjom w Hongkongu bacznie przygląda się też jednak Wielka Brytania. Taka forma protestu ma przypominać jej o „zobowiązaniach moralnych” wobec byłej kolonii. W ogólniejszym wymiarze chodzi zaś o zwrócenie uwagi całego wolnego świata na dławioną autonomię miasta. Stąd, obok brytyjskiej, pojawia się czasem flaga USA, a nawet zdjęcie prezydenta tego kraju.
Kolonializm brytyjski w Hongkongu stanowi już zamknięty rozdział. Czym innym natomiast jest tęsknota do tego okresu. Im bardziej władze pomniejszać będą jego znaczenie albo ukazywać rolę Brytyjczyków wyłącznie w negatywnym świetle, tym silniejsza może być przeciwna reakcja Hongkończyków, z koloryzowaniem przeszłości włącznie. Podobną formę przekory (czy samoobrony) uprawiali Polacy, idealizując II Rzeczpospolitą w czasach komunizmu.
Choć gabaryty zapowiedzianej serii o historii Hongkongu mogą budzić zdziwienie, to nie da się na pewno opisać jej rzetelnie w jednym rozdziale książki. Z jednej strony warto zwrócić uwagę na kontrowersje z przeszłości, którymi łatwo manipulować. Z drugiej – w historii Hongkongu zastanawiająca jest ciągłość niektórych wątków. Warto je poznać, by lepiej zrozumieć dzisiejsze położenie miasta.
„Trzy razy wznieśliśmy toast za zdrowie Jej Królewskiej Mości” – zapisał w dzienniku pokładowym kapitan Edward Belcher, dowódca statku Sulphur, gdy wraz z załogą dotarł do wyspy Hongkong i w miejscu o nazwie Possession Point wciągnął na maszt brytyjską flagę. Był ranek 25 stycznia 1841 roku. Przez kolejne sto pięćdziesiąt sześć lat, pomijając japońską okupację w czasie II wojny światowej, Brytyjczycy będą w posiadaniu tego miejsca. Swoje włości poszerzą potem o część półwyspu Koulun, a od 1898 roku, w ramach dziewięćdziesięciodziewięcioletniej dzierżawy, o tak zwane Nowe Terytoria. Co ich tam sprowadziło?
Jeśli zależy nam na czymś więcej niż udowodnieniu z góry założonej tezy, to przed odpowiedzią na to pytanie trzeba przyjrzeć się trzem aspektom.
W planie najszerszym: Wielka Brytania ruszyła na podbój świata, bo taka była ówczesna logika dziejów. Podobnie jak kilka innych krajów europejskich wskutek osiągniętej przewagi technologicznej i militarnej była ona w stanie zdominować wiele nowych obszarów i stworzyć imperium kolonialne. Ekspansję i eksploatację maskowano często moralnym nakazem cywilizowania słabiej rozwiniętych ludów. W przypadku dziewiętnastowiecznych Chin Europejczycy wykorzystali okresową słabość tego państwa, które pod koniec panowania dynastii Qing nie było w stanie skutecznie się zmodernizować.
Drugi element wygląda tak: Hongkong jest jednak niewielki i pozbawiony surowców, został więc przejęty głównie jako przyczółek do prowadzenia wymiany handlowej z Chinami. Obowiązujący tam dotąd system kantoński umożliwiał obcym kupcom dostęp tylko do miasta Kanton, i to na surowych warunkach. Handlować mogli do sześciu miesięcy w roku, zawsze przez wyznaczonych pośredników. Mieli też zakaz przywożenia rodzin, posiadania broni oraz, co być może najważniejsze, podlegali chińskiemu prawu, w którym nie obowiązywała reguła domniemania niewinności oraz dopuszczano tortury. Pozyskując Hongkong, Brytyjczycy uwalniali się od większości tych ograniczeń.
Spory handlowe miały jednak szerszy kontekst. Chiny, postrzegając same siebie jako centrum świata, odrzucały równe stosunki z obcymi. To z kolei urażało dumę imperium brytyjskiego. Szkot James Matheson, który razem z Williamem Jardine’em obierze Hongkong na działalność swojej słynnej firmy, już w 1836 roku namawiał rząd swojego kraju do bardziej asertywnej postawy wobec Chińczyków. „Te kreatury narażają obcokrajowców na zniewagi . Musimy pomścić zbrukany honor naszego narodu, chronić nadszarpnięte interesy handlowe albo poniżyć się haniebnie u stóp tych najbardziej upadłych, niewdzięcznych i małodusznych ludzi na świecie”. Chodziło mu nie tyle o podbój Chin, ile o wymuszenie na nich otwartej wymiany handlowej.
Dla Brytyjczyków bowiem handel również stanowił dziejową konieczność. „Jezus to wolny handel, wolny handel to Jezus Chrystus” – pisał w 1841 roku ekonomista John Bowring, który kilkanaście lat później zostanie gubernatorem Hongkongu. Gdy wyznaje się taką filozofię, łatwej uzasadnić użycie siły do podboju kolonialnego. Podobnie czynili inni Europejczycy, wydzielając z terytorium Chin porty traktatowe, skąd, pod własną jurysdykcją, prowadzili handel z Państwem Środka.
Tak się jednak składa, że Wielka Brytania w bezpośrednim handlu z Chinami przez długi czas była stratna. Pekin z zasady nie był zainteresowany obcymi produktami, a Brytyjczykom bardzo zależało na chińskiej herbacie i jedwabiu. Tej nierównowadze zaradzić miało dopiero opium, które stanowi trzeci, najbardziej kontrowersyjny powód przejęcia Hongkongu jako kolonii. Produkowane w Indiach, wówczas kolonii brytyjskiej, było objęte zakazem importu przez władze Chin z powodu destrukcyjnych skutków społecznych.
Szmugiel narkotyku przy współpracy chińskich pośredników szedł jednak pełną parą. W 1839 roku specjalny wysłannik cesarza Lin Zexu wydał rozkaz konfiskaty i zniszczenia ponad miliona kilogramów opium należącego do brytyjskich kupców. Londyn odpowiedział zbrojnie. Klęska Chińczyków w I (1839–1842), a potem II (1856–1860) wojnie opiumowej uświadomiła im, jak bardzo są technologicznie zapóźnieni wobec białych barbarzyńców. W ramach traktatów oddali między innymi Hongkong, gdzie opium będzie odtąd bezpiecznie składowane. Wiele najzacniejszych fortun kojarzonych z Hongkongiem, jak wspomniane Jardine, Matheson & Company czy Dent&Co., wyrośnie właśnie z przemytu, a potem oficjalnego handlu tym towarem. Według szacunków na przełomie XIX i XX wieku narkotyzowało się od kilku do nawet dwudziestu procent Chińczyków. Sprzedaż opium została ostatecznie zakazana dopiero po II wojnie światowej i przez dekady stanowiła istotne źródło dochodów kolonii.
Nietrudno odgadnąć, że historycy przychylniej spoglądający na losy imperium brytyjskiego podkreślają merkantylny, cywilizacyjny i stabilizujący wymiar jego działalności, również w kontaktach z Państwem Środka. Dla kolejnych władców Chin jednak najistotniejsza jest przemoc, którą obcy wymuszali terytorialne ustępstwa, by, jak w przypadku Hongkongu, sprzedawać opium niszczące chińskie społeczeństwo.
_Reszta tekstu dostępna w regularnej sprzedaży._