Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Ile możesz wypić? O nałogach i ich leczeniu - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
17 lipca 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
43,99

Ile możesz wypić? O nałogach i ich leczeniu - ebook

Choroba alkoholowa to jeden z największych problemów współczesnej cywilizacji, przypadłość unieszczęśliwiająca miliony, trudna w leczeniu i podstępna. Wprowadzając nas w jej świat, Johannes Lindenmeyer opisuje ją z pełną powagą i troską o chorych, a przy tym językiem przystępnym, barwnym, wolnym od fachowego żargonu. Ten doświadczony niemiecki terapeuta uzależnień z wielkim taktem traktuje uzależnionych — nie ocenia ich, nie straszy i nie zawstydza.

Książka Ile możesz wypić? nie jest poradnikiem, jak wyjść z alkoholizmu, żadna lektura nie ma bowiem uzdrawiającej mocy, jeśli za słowem nie pójdzie czyn. Lindenmeyer wskazuje, w którym miejscu może się rozpocząć droga ku wolności od nałogu: u terapeuty, u lekarza, na spotkaniu Anonimowych Alkoholików — ludzi borykających się z tym samym problemem, którzy nie krytykują, nie udzielają dobrych rad, lecz mówią o własnych doświadczeniach, wiedząc, że ich świadectwo ma w sobie siłę i mądrość pokoleń.

Pozycja obowiązkowa dla każdego, kto chce pomóc sobie samemu lub bliskiej osobie uzależnionej.

Mimo że od lat jestem terapeutką uzależnień, książka Lindenmeyera jest dla mnie odkrywcza, przede wszystkim dzięki językowi i optyce, które są przystępne i niezwykle metaforyczne. To, jak mówimy i myślimy o uzależnieniu, może być pełne empatii lub bezradności. Lindenmeyer stawia na to pierwsze, pokazując, że droga do zdrowia wiedzie przez rozumienie własnego nałogu. Ile możesz wypić? to bogata w przykłady książka, która moim zdaniem jest pozycją obowiązkową dla wszystkich, którzy problem uzależnienia chcą nie tylko poznać, ale i dogłębnie zrozumieć. Polecam!

Joanna Flis, autorka Współuzależnionych

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-240-6579-0
Rozmiar pliku: 4,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

Od ponad trzydziestu lat obserwujemy w Polsce spektakularny wzrost liczby publikacji na temat uzależnień, a zwłaszcza alkoholizmu. W porównaniu do innych książek omawiających różne choroby i ich leczenie te cechuje nadzwyczajna przystępność. Autorom nieprzypadkowo zależy na dobrej komunikacji z czytelnikami, bowiem swe teoretyczne i praktyczne rozważania adresują nie tylko – a w każdym razie nie przede wszystkim – do innych specjalistów, lecz również do aktualnych, byłych i potencjalnych pacjentów oraz ich rodzin, a więc do ludzi niewtajemniczonych w profesjonalny żargon medyczno-terapeutyczny.

Nie sądzę, by wynikało to z humanistycznych skłonności piszących psychologów, psychiatrów, publicystów, działaczy trzeźwościowych czy terapeutów „odwykowych”. Komunikatywność i obrazowość ich tekstów nawiązują bezpośrednio do osobliwości zaburzenia, jakim jest uzależnienie. W procesie zdrowienia w znacznie większym niż w wypadku innych problemów zdrowotnych nie może się obejść bez udziału chorych oraz osób z ich najbliższego otoczenia. Wiadomo, że bez motywacji i świadomego zaangażowania pacjenta nie ma mowy o przerwaniu cyklu uzależnienia. Osoby propagujące wiedzę na ten temat intuicyjnie przekazują więc przemyślenia, obserwacje i rezultaty klinicznych doświadczeń językiem barwnym, zrozumiałym i bogatym. Wygrywają na tym obydwie strony. Książki o uzależnieniach są na ogół ciekawe, mądre i obfitujące w wiedzę o naturze ludzkiej.

Ludzie z problemem mogą z nich czerpać zarówno praktyczne wskazówki, jak odkrywcze interpretacje osobistych dylematów i dramatów, będących czasem przyczyną, czasem skutkiem uzależnienia, a czasem – jednym i drugim. Faktem jest, iż alkoholizm ma niejedno oblicze i mimo coraz większej precyzji w uściślaniu wskaźników diagnostycznych, wymyka się kryteriom ustalanym przez psychiatrów, psychologów, internistów, moralistów, a tym bardziej urzędników Narodowego Funduszu Zdrowia. Tym ważniejsze wydaje się zatem, aby ludzie dotknięci tym problemem, a także ich przestraszeni i zatroskani bliscy mieli dostęp do rzetelnych źródeł informacji. Wiedza na ten temat nie tylko uczy, ale ma także moc uspokajającą, bo daje nadzieję i pokazuje kierunki właściwego postępowania. Sama wiedza jednak nie leczy. Może jedynie do leczenia, czy raczej do wyzdrowienia, skłonić i zachęcić.

Taką funkcję spełni z pewnością niniejsza książka. Już w oryginalnym tytule _Lieber schlau als blau_ autor Johannes Lindenmeyer stawia sprawę jasno, bo faktycznie „lepiej być cwanym niż pijanym” (jak można w największym przybliżeniu przetłumaczyć niemiecką frazę). Co więcej, przez kilkanaście rozdziałów nigdzie nie pojawia się najmniejsza wątpliwość co do tytułowej sugestii. Czytelnika czeka lektura pełna swady, erudycji, poczucia humoru, obrazowej narracji, a na koniec jeszcze – niezwykle cenny zestaw klinicznych kwestionariuszy do pracy własnej. Tłumaczowi Janowi Chodkiewiczowi zawdzięczamy bezbłędne rozumienie zjawisk, pojęć, niuansów i paradoksów, od których aż roi się w tej dyscyplinie terapeutycznej. Dobra książka o uzależnieniach, w tym oczywiście także o alkoholizmie i lekomanii, powinna na przykład wyraźnie naświetlić paradoks polegający na pozornej (a może faktycznej) sprzeczności. Z jednej strony czytelnik powinien uzyskać nadzieję, że z problemem uzależnienia KAŻDY ŁATWO, choć z pomocą, NA PEWNO SIĘ UPORA. Powinna więc być to książka w rodzaju podręcznika o prowadzeniu samochodu. Instruktor musi, owszem, nauczyć i pokazać, na czym polega kierowanie pojazdem, ale w końcu jeździć nauczy się niemal każdy. Z drugiej strony natomiast, nie odbierając wiary w powodzenie leczenia, książka o uzależnieniach powinna ukazać prawdziwie i odważnie wszystkie te zasieki z drutu kolczastego, te głębokie fosy nie do przebycia pieszo, niezliczone wnyki i zapadnie pokus wpisanych w istotę uzależnienia, w które łatwo wpaść, bodaj na moment uśpiwszy czujność i pamięć o problemie. I to nawet po długim okresie wstrzemięźliwości od środka uzależniającego – alkoholu, prochów lub czegoś innego. Każdy musi sobie zdać sprawę, że alkoholizm, lekomania, inne nałogi to już kawałek (niekiedy pokaźny) własnej natury. Kto zechce odżegnać się od picia czy zażywania „uspokajaczy” lub „pobudzaczy”, musi tak naprawdę ten „kawałek swojej natury” przycisnąć obcasem i nie wypuścić, bo nałóg rozszaleje się znowu.

A więc dobra książka o uzależnieniach to swoista ekwilibrystyka intelektualna i poznawcza. Bo jak tu dodać odwagi, jednocześnie strasząc? No właśnie, a jednak tylko tak należy – zachowując profesjonalną uczciwość i etyczną odpowiedzialność – pisać o problemie uzależnień. I tak właśnie pisze Lindenmeyer.

Jego książka jest tym wartościowsza, że powtarzając wiele faktów i informacji dobrze znanych polskim specjalistom, ubiera te treści w zupełnie nowe szaty skojarzeń, przykładów i metafor. Przekonujące i trafne jest jego porównanie uzależnienia do ukrytej pod wodą góry lodowej, z którą zderzył się – z wiadomym skutkiem – rzekomo niezatapialny Titanic. Proces uzależnienia, a także dynamikę nawrotu choroby Lindenmeyer przedstawia sugestywnie i obrazowo, posługując się przykładem dziecięcej kolejki przejeżdżającej pod tunelem. Ujęcie to tak dobrze oddaje dramatyzm nawykowych decyzji, które tylko pozorują „wolny wybór”, że rokuję metaforze kolejki szerokie upowszechnienie w kręgach odwykowych, do których dotrze ta książka. Bogactwo anegdot, dykteryjek i konotacji historycznych podnosi atrakcyjność lektury. A wspomniany już materiał ćwiczebny w postaci zamieszczonych na końcu książki kwestionariuszy może, zgodnie z intencją autora, w znaczący sposób poprawić proces samopoznania i wglądu w siebie wielu trzeźwiejących.

Niezaprzeczalnym walorem książki jest jej niemieckie pochodzenie. To nie żart. Psychologia i psychoterapia współczesnych Niemiec bardzo daleko odeszły od dokonań swych „ojców założycieli”. Nikt nie kwestionuje tam dorobku psychoanalizy i farmakoterapii, lecz w lecznictwie z zakresu zdrowia psychicznego, a zatem i w terapii uzależnień, chętnie dopuszcza się dziś do głosu wypróbowane metody oparte nie tylko na teorii psychosomatyki czy terapii transpersonalnej, ale także na zwykłym zdrowym rozsądku i empirii dnia codziennego. Na oddziałach dla chorych na depresję aplikuje się obowiązkowe zajęcia na bieżni i w sali gimnastycznej; chorym na chorobę Alzheimera przyprowadza się do towarzystwa specjalnie wytrenowane psy, z którymi łatwiej jest niewerbalnie nawiązać kontakt emocjonalny; w ośrodkach terapii uzależnień obowiązkowo musi być uprawiany ogródek i trzyma się jakieś udomowione zwierzęta, bo to ułatwia alkoholikom i narkomanom wyjście z izolacji. Wspominam o tych „nowinkach”, znanych mi z niemieckiej prasy, bo w książce doktora Lindenmeyera czuje się jego kreatywność, niekonwencjonalność i elastyczne podejście do doktryny. I złość mnie bierze, że nie mogę czasem przyprowadzić na zajęcia grupowe z pacjentami swojego najgrzeczniejszego na świecie psa. Po lekturze tej książki myślę też, że jeżeli jakiś czytelnik „z problemem” nie nabierze pilnej ochoty na leczenie w najbliższej polskiej poradni, to z pewnością nie oparłby się zaproszeniu na terapię do Salus-Lindow Klinik pod Berlinem.

Może dlatego, że nie jestem lekarzem, lecz psychologiem, osobiście wyrażam wdzięczność autorowi za zwrócenie uwagi na nieroztropność lekarzy, zbyt liberalnie i bez wyobraźni wypisujących swym pacjentom recepty „na życzenie”. W Holandii, Anglii czy w USA co trzecia wizyta u lekarza kończy się wypisaniem skierowania do psychologa, a nie recepty na jakiś lek. Również z osobistych powodów wysoko oceniam rozdział o paleniu, a zwłaszcza zawarte w nim „cztery kroki do ostatniego papierosa”, które mogą przyczynić się do zmniejszenia i u nas liczby palaczy. Innym niemieckim akcentem w książce są refleksje traktujące o przewlekłych bólach i ich leczeniu środkami farmakologicznymi, o pamięci bólu i psychoterapeutycznych sposobach „przymykania bram” dla odczuwania bólu.

Autor przekładu Jan Chodkiewicz wniósł do książki Lindenmeyera istotny wkład oparty na doskonałej wiedzy o uzależnieniach oraz znajomości polskich realiów. Dzięki temu dzieło nie ma charakteru „literatury obcej”, wobec której czytelnik mógłby okazać nieufność na temat podawanych informacji i faktów. Jan Chodkiewicz jest współautorem rozdziałów pt. _Zatonięcie Titanica: picie normalne_; _Kamień filozoficzny: historia alkoholizmu_; _Ostrzał armatni: rozwój uzależnienia_ oraz _Podróż śladami apostoła trzeźwości: terapia uzależnienia._ Książka powinna więc łatwo uzyskać pełne obywatelstwo w naszych fachowych księgozbiorach. Nie bez znaczenia jest też swada pisarska tłumacza ułatwiająca przyswajanie niekiedy skomplikowanych i wysoce profesjonalnych rozważań.

Podsumowując, w książce Lindenmeyera poruszone zostały najważniejsze kwestie związane z diagnozą i leczeniem najczęstszych uzależnień. Niektóre z nich wciąż budzą kontrowersje i nie są wcale jednoznacznie rozumiane przez społeczeństwo ani samych profesjonalistów. Dobrze więc, że poprzez wciągającą literacką narrację obcy autor, uznany w swoim kraju autorytet z ogromnym doświadczeniem, pozwala nam z nieco innej perspektywy przyjrzeć się naszym klinicznym praktykom oraz teoretycznym poglądom. W zasadniczym zarysie, mimo różnic kulturowych i niezaprzeczalnie lepszych warunków pracy, autor jest po prostu naszym kolegą po fachu, który za pośrednictwem swej książki umacnia nasze dobre doświadczenia, dzieli się swoją wyobraźnią i zachęca do twórczego doskonalenia warsztatu.

Ewa WoydyłłoPRZEDMOWA DO WYDANIA POLSKIEGO

Z problemami alkoholowymi są związane różnorodne i często pozornie niezrozumiałe zachowania wielu ludzi. Niektórzy, mając za sobą przykre doświadczenia, bywają przewrażliwieni. Każde sięgnięcie po alkohol swoich bliskich uznają za możliwość uzależnienia, a na alkohol we wszelkiej postaci reagują alergicznie. Odwrotnie zachowują się ci, których problem rzeczywiście dotyka. Nie widzą potrzeby rozmawiania o swoim piciu, odrzucają rady zaniepokojonej rodziny czy przyjaciół lub reagują na nie agresją. Leczący się alkoholicy mówią często, że w przeszłości jak ognia unikali „podrzucanych” im przez bliskich książek o uzależnieniu czy proponowanych programów telewizyjnych, uważając, że ukazywane tam problemy dotyczą innych osób, ale w żadnym wypadku nie ich samych. Między tymi dwiema skrajnościami jest duża grupa osób, którym problematyka związana z uzależnieniem od alkoholu jest całkowicie obojętna.

Nieco inaczej przedstawia się kwestia uzależnienia od leków. Chociaż zarówno w Polsce, jak i w innych krajach ciągle rośnie ilość zażywanych lekarstw, prawie nikt – poza profesjonalistami – się tym nie interesuje.

Książka profesora Johannesa Lindenmeyera, jednego z najbardziej znanych i cenionych niemieckich terapeutów i badaczy uzależnień, wydaje się właściwą propozycją dla wszystkich. Autor, opierając się na aktualnej wiedzy, bez moralizowania i straszenia, przystępnie i interesująco omawia w niej bardzo szerokie spektrum problemów związanych z uzależnieniem od alkoholu i leków – historię alkoholu, społeczny kontekst picia alkoholu oraz zażywania leków, przyczyny i objawy uzależnienia od obydwu substancji. W książce zajęto się również uzależnieniem od nikotyny, problemami osób bliskich alkoholikowi, zaburzeniami seksualnymi występującymi u osób uzależnionych, a także bólem i radzeniem sobie z nim. Za niezwykle ważne należy uznać fragmenty poświęcone terapii uzależnienia oraz łamaniu abstynencji. Mało jest w literaturze przedmiotu tak wszechstronnych i obiektywnych ujęć tej problematyki.

Książka jest napisana niezwykle ciekawie, a do każdego omawianego tematu przygotowano kwestionariusze, które pomogą osobom uzależnionym w identyfikacji i analizie własnych problemów związanych z piciem alkoholu lub zażywaniem leków. Niektóre z kwestionariuszy można również z powodzeniem wykorzystywać w działaniach profilaktycznych, skierowanych zarówno do młodzieży, jak i dorosłych. Dodatkowo w książce podano literaturę, dzięki której Czytelnik będzie mógł poszerzyć swoją wiedzę dotyczącą omawianych zagadnień.

Pozycję można więc polecać szerokiemu gronu czytelników: osobom uzależnionym, członkom ich rodzin, terapeutom zajmującym się profesjonalną pomocą uzależnionym i profilaktyką uzależnień, tym, którzy są zaniepokojeni swoim piciem lub zażywaniem leków, a wreszcie wszystkim, którzy na temat jednego z największych problemów współczesnego świata, jakim bez wątpienia są uzależnienia, chcą się dowiedzieć czegoś więcej. Można być pewnym, że każdy znajdzie odpowiedź na wiele bardzo ważnych pytań.

Ponieważ książka, która w Niemczech doczekała się już ośmiu wydań, w wielu fragmentach odwoływała się do warunków niemieckich, zaistniała potrzeba dostosowania jej do polskich realiów. Dlatego za zgodą autora, a także w wyniku wielu wspólnych rozmów i dyskusji powstała zmieniona i uzupełniona wersja, którą otrzymuje polski Czytelnik.

Należy mieć nadzieję, że książka spełni swoją funkcję: będzie okazją do przemyśleń, refleksji i podjęcia wielu ważnych decyzji.

Jan ChodkiewiczWPROWADZENIE: ZMIANA KOŁA W SAMOCHODZIE

Siedzę na poboczu drogi, kierowca zmienia koło.

Nie lubię być tam, skąd pochodzę.

Nie lubię być tam, dokąd jadę.

Dlaczego przyglądam się zmianie koła z niecierpliwością?

Bertold Brecht¹

Pochodzący z 1953 roku wiersz Bertolda Brechta zatytułowany _Zmiana koła_ trafnie opisuje sytuację, w której znajduje się uzależniony na początku terapii.

Książka ta jest przeznaczona zarówno dla osób uzależnionych od alkoholu lub leków i ich bliskich, jak i dla terapeutów. Łatwo jest, niestety, – przynajmniej niektórym ludziom – się uzależnić, znacznie trudniej zaakceptować ten fakt, najtrudniej jednak podjąć trwałe i skuteczne kroki zapobiegające dalszemu pogarszaniu się sytuacji. W rzeczywistości tylko bardzo niewielki odsetek uzależnionych podejmuje skuteczną terapię. Pozostali błąkają się bez celu, próbując radzić sobie na własną rękę, odwiedzając lekarzy z powodu problemów ze zdrowiem i urazów związanych z piciem lub lecząc się w szpitalach.

Wielu nie widzi szansy na wyjście z nałogu, dlatego myślą, że śmierć byłaby najlepszym rozwiązaniem ich problemów. Nieprzypadkowo w grupie uzależnionych jest wysoki odsetek samobójstw. Być może dla kogoś sięgnięcie po tę książkę stanie się początkiem zmiany na lepsze.

JAZDA W NIEZNANE. Wiele osób z problemami alkoholowymi przed podjęciem terapii przebywa długą i przede wszystkim głęboko upokarzającą drogę, składającą się z nieudanych prób radzenia sobie z piciem na własną rękę. Równie trudna droga czeka ich bliskich – obejmuje długotrwałe i bezskuteczne próby zmiany zachowania uzależnionych. Ci ostatni, nawet gdy otrzymają już wsparcie od całego „łańcucha pomagających” – lekarzy, psychologów, terapeutów, członków grup samopomocowych czy pracowników socjalnych lub innych instytucji – często mają poczucie, że wraz z podjęciem terapii rozpoczyna się dla nich jazda w nieznane: nowy, zazwyczaj trudny do wyobrażenia, etap życia. Nawet jeśli są mocno zmotywowani, chcą wreszcie „coś” w życiu zmienić lub gdy przeszli już kiedyś terapię i znów ją podejmują, pytają siebie: „Do czego to zmierza?”, „Co ze mną będzie?”. Wielu uważa, że ostatecznie zrezygnowali z czegoś ważnego, zakończyli jakiś fragment życia. Muszą oddać kawałek własnej przeszłości, nie wiedząc, co otrzymają w zamian.

Potrójny szok

Pierwsze wrażenia, jakich doznaje osoba uzależniona, rozpoczynając terapię, są często mało przyjemne, nawet gdy wszyscy wokół wykazują przyjazne nastawienie i skłonność do pomocy. Większość pacjentów przeżywa na początku terapii potrójny „szok zmian”:

ROLA PACJENTA. Dla każdego początkującego pacjenta terapia oznacza obcy, w wielu aspektach niezrozumiały świat rządzący się własnymi, surowymi regułami. Pojawia się mnóstwo nowych, często nieznanych słów i konieczne jest przestrzeganie niecodziennych reguł. O ile terapeutom oraz pacjentom z dłuższym stażem wszystko to wydaje się oczywiste i naturalne, o tyle dla osoby rozpoczynającej leczenie oznacza gwałtowne zmiany lub nawet bolesną rezygnację z indywidualnych życiowych przyzwyczajeń. Niezależnie od tego, kim ktoś jest i czym się zajmuje, jaki ma zawód i w jakim jest wieku, z jakiego środowiska pochodzi i jaki jest jego iloraz inteligencji, każdy ma wyraźnie określoną rolę – jest pacjentem. W oczach „nowych” pacjentów oznacza to, przynajmniej na początku, wiele obowiązków i mało praw.

Potrójny szok na początku terapii odwykowej
Nieznajomość roli pacjenta, wizja dożywotniej abstynencji oraz brak zaufania do siebie to problemy, z którymi musi się uporać większość pacjentów.

DOŻYWOTNIA ABSTYNENCJA. Pacjent już na początku terapii musi zaakceptować fakt, że jest uzależniony i nigdy nie będzie mógł się napić alkoholu ani wziąć „swojego” leku. Nie ma: „czasami”, „być może”, „zobaczymy”, „później”, jest „albo–albo”. Taki ton panuje często w trakcie całej terapii. Osobom młodym lub takim, w których otoczeniu są wyłącznie osoby pijące, całe życie bez alkoholu może się wydawać niewyobrażalne i niemożliwe. Czują instynktownie, jak dramatyczne następstwa dla ich życia będzie mieć dożywotnia abstynencja, ilu będzie wymagać codziennych ograniczeń i ofiar. Podobnie wiele osób uzależnionych od leków uważa, że nie wytrzymają bez „swojego” środka w zmaganiach z życiem. Dodatkowego dramatyzmu przydają zasłyszane od innych pacjentów lub członków grup samopomocowych historie o osobach, które po 10, 15 czy 20 latach zapiły się lub zaćpały. Jaka więc przyszłość wyłania się z tej podróży w nieznane? Jak osiągnąć tak bezkompromisowy cel?

ZAUFANIE DO SIEBIE I NADZIEJA. To jeszcze nie wszystko. Nie dość, że na początku leczenia pacjent musi zaakceptować wiele zupełnie nowych rzeczy, to jeszcze w tym samym czasie powinien zaufać sobie i wzbudzić w sobie nadzieję na skuteczny przebieg terapii. Także to jest trudnym krokiem w nieznane, wiele osób ma bowiem za sobą liczne zupełnie nieudane próby radzenia sobie ze swoim problemem i leczeniem. Powinni jednak – takie są oczekiwania – zapomnieć o tym, co dotąd się nie udało, i wierzyć, że tym razem się powiedzie.

Może to być szczególnie trudne dla tych pacjentów, którzy po ukończeniu poprzedniej terapii przeżyli nawrót² i powrócili do dawnych, destrukcyjnych zachowań.

Jednak aby tym razem się udało, nie da się zastosować żadnych czarodziejskich sztuczek ani zaklęć. Pacjent stosunkowo szybko zauważa, jak dużego wysiłku będzie od niego wymagać zmiana dotychczasowego stylu życia, jak ściśle trzeba współpracować z terapeutami i innymi pacjentami, ile ma wykazać odwagi i chęci zmiany. Jego ociąganie, każde „tak, ale…” jest traktowane jako brak gotowości do zmian lub otwarcie „szerokich drzwi” do nawrotu.

Nic więc dziwnego, że wielu „początkujących” pacjentów często myśli o tym, aby przerwać terapię, inni przejawiają silną postawę obronną lub po prostu stawiają opór przeciw różnym aspektom leczenia. Także najbliżsi dziwią się często, gdy słyszą (nieraz znacznie przesadzone) historie o tym, co się dzieje podczas sesji terapeutycznych. Być może nie wypowiadają tego głośno, aby nie zniechęcić bliskiej osoby, która jest na odwyku, lecz skrycie pytają siebie: „Czy terapia pomoże?”. Takie pytanie jest tym bardziej dobitne, im więcej prób leczenia pacjent ma za sobą. Wiadomo przecież, że wiele osób przeszło bardzo dużo takich prób. Niektórzy bezskutecznie i wielokrotnie wszywali sobie esperal, inni przez długi czas korzystali z indywidualnej psychoterapii, jeszcze inni przysięgali (nieraz w kościele) sobie i innym, że nigdy już nie wrócą do picia.

Typowe konflikty w terapii uzależnień
Pacjenci czują się nękani ciągłymi pytaniami „wszystkowiedzących” terapeutów i próbują zachować twarz przed sobą i innymi.

Wszystkie opisane powyżej wątpliwości prowadzą często do konfliktów w trakcie terapii między pacjentami a terapeutami.

Typowe konflikty

WIECZNE PYTANIA. Każdy pacjent może sporo powiedzieć na ten temat: ulubionym zajęciem lekarzy, psychologów i terapeutów wydaje się zadawanie ciągle nowych pytań i oczekiwanie jasnych, wyczerpujących odpowiedzi. Odpowiedzi typu: „Nie wiem”, „Nie chcę o tym mówić”, są akceptowane tylko częściowo, i to na początku terapii. Można być jednak pewnym, że pytania zostaną zadane ponownie. Oczywiście ich ton jest przyjacielski i pełen wyrozumiałości. Mimo to można się poczuć nieswojo, gdy prowadzona rozmowa jest jednostronna. Niektórzy odczuwają lęk, podobnie jak podczas przesłuchania, obawiając się, że powiedzą za dużo, nie tak, jak by chcieli, lub nie to, co by chcieli. Większość pytań dotyczy bowiem spraw intymnych i nieprzyjemnych, o których człowiek woli nie pamiętać: bolesnych wydarzeń z przeszłości, ilości wypitego alkoholu, nieprzyjemnych następstw picia, konfliktów z bliskimi.

Dla wielu terapeutów jest oczywiste, że pacjenci otwarcie podzielą się swoimi ukrytymi myślami i intymnymi pragnieniami, z których niejednokrotnie nie zwierzają się nawet najbliższym. „To przecież do niczego nie prowadzi” lub „Ciągle alkohol i alkohol, czy nie ma innych ważnych tematów związanych z moim życiem?” – myślą sobie czasem pacjenci ze złością. Naturalnie, jest wiele możliwości obrony przed „wiecznymi” pytaniami: uparte milczenie, wymijające odpowiedzi, upiększanie lub bagatelizowanie przeszłości, zmiana tematu, agresja, rezygnacja z leczenia. Niektórzy uważają szczere opowiadanie o swoich błędach i intymnych problemach za przejaw ekshibicjonizmu, odarcie z prywatności. Takim osobom może być szczególnie trudno. Wydaje się więc konieczne, aby w trakcie terapii uwzględniać różnice w poziomie otwartości między poszczególnymi osobami oraz fakt, że reakcje pacjentów na wymaganą szczerość i otwartość mogą poważnie zakłócić proces terapii.

WSZYSTKOWIEDZĄCY. Czy chce się tego czy nie, poddać się terapii oznacza ni mniej, ni więcej, tylko przyznanie się przed sobą i innymi: „Nie wiem, co mam ze sobą zrobić, sam nie daję rady i dlatego powierzam swoją osobę specjalistom”. Jednak takie przyznanie się odniesie skutek tylko wówczas, gdy posłuchamy rad i propozycji tych specjalistów. I nie tylko wysłuchamy, ale spróbujemy się do nich stosować w życiu. Łatwiej jednak to powiedzieć niż zrobić. W terapii uzależnień rzadko zmienia się terapeutów, a na pewno nie da się zmienić ich zaleceń, ponieważ nowy terapeuta powie to samo co poprzedni. Poza tym niektórzy pacjenci, zwłaszcza na widok młodych terapeutów, mogą mieć wątpliwości. Myślą: „Co on (ona) może wiedzieć?”, „Naczytał się i tyle”, „Jak może mnie zrozumieć?”.

Innym utrudnieniem jest fakt, że w terapii uzależnień terapeuta jest nie tylko zaufaną osobą, lecz również reprezentantem określonego kierunku terapeutycznego, wraz ze wszystkimi jego wymaganiami i wskazówkami. Te wymagania i wskazówki wydają się większości osób na początku terapii bezsensowne, śmieszne lub nierealne. I to jest naturalne! Gdyby było inaczej, terapia byłaby niepotrzebna.

Wielu pacjentów prowadzi ze sobą i terapeutami niekończące się dyskusje o „właściwej drodze”, mając wiele wątpliwości w odniesieniu do każdego terapeutycznego kroku: „Jak powinienem to wykorzystać?”, „Dlaczego jest to konieczne?”, „Przecież poza ośrodkiem wszystko jest inaczej!”. Odpowiedzi terapeutów i innych pacjentów często nie przekonują, ale nawet wzbudzają jeszcze większy opór. Jeśli czasem pacjentowi uda się zadać terapeucie pytanie, na które ten nie jest w stanie odpowiedzieć, ma on jeszcze za sobą cały zespół i przy następnej okazji informuje: „Przedyskutowaliśmy tę sprawę w naszym zespole i doszliśmy do wniosku, że…”. Takie stwierdzenie z reguły kończy dyskusję z pacjentem.

ZACHOWAĆ TWARZ. Na początku terapii wielu pacjentom brakuje pewności siebie i mają niskie poczucie własnej wartości. Nie mogą sobie darować, że nie udało im się samodzielnie poradzić sobie z problemem, uważają siebie za osoby „słabe” i „przegrane”. Podjęcie terapii odwykowej rezerwowali w myślach dla osób, które są na dnie, w rynsztoku, w żadnym wypadku dla siebie! Dla niektórych jest to „skaza”, której będą się jeszcze długo wstydzić. Inni czują się zdradzeni przez najbliższych lub zmuszeni przez nich do terapii. Jeszcze inni obawiają się odrzucenia i pogardy ze strony sąsiadów lub kolegów w pracy, gdyby ci dowiedzieli się o „takiej” terapii. Sytuację pogarszają dolegliwości abstynencyjne, które wiele osób odczuwa na początku leczenia. Osoby takie czują się „słabo”, w dosłownym znaczeniu.

Sposoby, w jakie osoba uzależniona próbuje w takiej sytuacji zachować twarz i resztki honoru, są różnorodne. Niektórzy rzucają się z ogromnym zaangażowaniem w wir terapii, aby przynajmniej od terapeutów i innych pacjentów otrzymać pochwałę i zyskać trochę uznania. Tacy pacjenci są szczególnie zawiedzeni, gdy usłyszą (na przykład przy wykonywaniu jakiegoś zadania), że potraktowali temat powierzchownie, lub gdy inni pacjenci uznają ich za „wazeliniarzy”, „kadzących” i tak dalej. Inni pacjenci – wręcz odwrotnie – usiłują podważać każdy krok w terapii, są ciągle nastawieni krytycznie. Jeszcze inni odgradzają się od otoczenia, próbując udowadniać sobie, że nie jest z nimi jeszcze tak źle jak z innymi na tej terapii. Ci ostatni dzielą współtowarzyszy na lepszych (zaliczając do nich siebie) i gorszych. Postawa ta prowadzi często do niepotrzebnych konfliktów i pogorszenia atmosfery. Jednak obojętnie, jaka byłaby postawa na początku terapii, wszyscy lub prawie wszyscy pytają siebie: „Dlaczego ja?”, „Jak mogło do tego dojść?”. I są często sfrustrowani, że na te pytania nie ma prostych i jednoznacznych odpowiedzi.

Może się zdarzyć, drogi Czytelniku, że opisane tu trudności, jakie może mieć pacjent na początku terapii, uznasz za przesadzone. Być może sam (sama) przeżyłeś (przeżyłaś) lub obecnie przeżywasz taką sytuację mniej silnie i dramatycznie. Warto jednak wiedzieć, że konflikty psychiczne występują często nawet wówczas, gdy nie do końca zdajemy sobie z nich sprawę. I choć ich nie widać, odgrywają w życiu niebagatelną rolę. Powinniśmy wiedzieć, że rozpoczęcie i kontynuowanie terapii wymaga dużego wysiłku. I warto zrozumieć, że opór, niezadowolenie i wątpliwości nie muszą być elementem obrazu choroby, dowodem braku chęci zmiany, lecz po prostu naturalną ludzką reakcją, którą każdy wykazałby w podobnej sytuacji.

Idee i cel tej książki

Niniejsza książka nie zawiera prostych i szybkich rozwiązań, ponieważ takie najzwyczajniej nie istnieją. Może jednak nieść pomoc osobom uzależnionym, członkom ich rodzin oraz terapeutom dzięki:

- przekazaniu wiedzy: prezentuje najnowszą i niezbędną wiedzę, zarówno medyczną, jak i psychologiczną, dotyczącą rozwoju uzależnienia i przebiegu terapii; tylko ten, kto orientuje się dobrze w problematyce uzależnień, może być aktywny w trakcie leczenia, może też skutecznie pomagać innym;
- stworzeniu możliwości do przemyśleń: na końcu każdego rozdziału znajduje się odnośnik do zawartego w załącznikach krótkiego kwestionariusza, opracowanego po to, aby umożliwić Czytelnikowi własne przemyślenia i dopasowanie przekazanej wiedzy do osobistej sytuacji życiowej;
- ustrukturalizowaniu: książka jest rodzajem propozycji do prowadzenia terapii; całość lub części można więc dowolnie wykorzystywać w terapii indywidualnej, grupowej, stacjonarnej i ambulatoryjnej, a także w terapii osób z otoczenia alkoholika – współmałżonków i dzieci.

TRZEBA JEDNAK WYRAŹNIE POWIEDZIEĆ, ŻE KSIĄŻKA TA W ŻADNYM WYPADKU NIE ZASTĄPI TERAPII! Może stanowić pomoc, ale nie podstawę leczenia. Wiedza jest bowiem tylko warunkiem wstępnym skutecznej terapii uzależnienia od alkoholu i leków. Może pomóc odzyskać nadzieję na lepszą przyszłość i być bodźcem do podjęcia nowej aktywności. Długotrwałej abstynencji nie da się jednak zachować wyłącznie dzięki wiedzy. Niezbędne są zmiany w życiu, we własnych zachowaniach i reakcjach. Zmiany te mogą stać się trwałe tylko w jeden sposób: przez ukierunkowane próby i powtarzane ćwiczenia, najlepiej pod okiem profesjonalisty. Problem ten wyjaśniono dokładniej w dalszych częściach książki.

Jak jeszcze można wykorzystywać tę książkę?

- Może być to pewnego rodzaju przygotowanie do terapii, lektura zadawana w całości lub częściach do przeczytania przed rozpoczęciem leczenia i w jego trakcie.
- Może towarzyszyć terapii, być pozycją, do której się wraca i którą się czyta, aby utrwalić nabytą wiedzę i przemyślenia.
- Może stanowić punkt wyjścia konkretnych grupowych lub indywidualnych zajęć terapeutycznych.
- Może wreszcie być okazją do refleksji dla osób niepewnych tego, czy problem z uzależnieniem dotyczy ich czy też nie.

Zrozumienie idei książki będzie jeszcze pełniejsze, gdy zwrócimy uwagę na następujące ważne aspekty:

JESTEŚMY WYJĄTKOWI. Każdy człowiek jest niepowtarzalną, odrębną jednostką; tak samo jak zróżnicowane są jego doświadczenia, tak samo odrębne mogą być jego problemy związane z alkoholem czy lekami. Dlatego w niektórych sytuacjach osoby uzależnione znajdą podobieństwa między opisanymi sytuacjami a własnym życiem, a w innych będą występować różnice. Nie ma sensu zacierać na siłę tych różnic (co niektórzy czynią, aby na przykład sprawić przyjemność terapeutom), naginając własne doświadczenia do doświadczeń innych. To na pewno nie pomaga. Pomocne jest natomiast przedyskutowanie różnic i podobieństw.

ISTNIEJĄ RÓŻNICE POMIĘDZY PŁCIAMI. Od pewnego czasu coraz bardziej oczywisty staje się fakt występowania znaczących różnic między mężczyznami a kobietami, zarówno jeśli chodzi o sposób picia, jak i problemy towarzyszące uzależnieniu. Starałem się uwzględniać te różnice w swojej książce, jednak z powodu koniecznych ograniczeń być może w niedostatecznym stopniu. Warto przeczytać inne pozycje na ten temat lub porozmawiać o tym ze swoim terapeutą.

UZALEŻNIENIE OD LEKÓW. Aby książka była bardziej przejrzysta, większość informacji dotyczących powstawania i leczenia uzależnienia opisano na przykładzie uzależnienia od alkoholu. W trakcie lektury zauważycie Państwo, że takie porównanie jest w pełni uzasadnione. Różnice między obydwoma uzależnieniami (ponieważ takie oczywiście też istnieją) zostały w tekście wyraźnie zaznaczone. Ponadto rozdział szósty („Kamikadze w samolocie”) został w całości poświęcony uzależnieniu od leków.

NAWRÓT TEŻ MOŻE BYĆ POŻYTECZNY. Co najmniej połowa wszystkich pacjentów uczestniczących w terapii uzależnienia i być może wielu Czytelników tej książki przebyło już przynajmniej jedną terapię, a mimo to powrócili do picia lub brania leków. Naturalnie, nawroty to ogromne obciążenie i rozczarowanie dla wszystkich – samych uzależnionych, ich bliskich oraz terapeutów. Jednakże nawrotów nie można dramatyzować. Na przykład około 40% nawrotów udaje się uzależnionym opanować samodzielnie po dwóch lub trzech dniach. Zatem osoba, która porzuciła abstynencję, nie musi rozpoczynać terapii całkiem od początku. Nieraz wystarczy odbudowanie doświadczeń związanych z utrzymywaniem abstynencji, nakłonienie do własnych przemyśleń („Co doprowadziło mnie do nawrotu?”) i zmian zachowania. Nawrotom poświęcono rozdział trzynasty („Test łosia”). Jednak część informacji ważnych dla zrozumienia istoty nawrotu zawarto także w innych rozdziałach.

WAŻNA JEST FAZA PROCESU ZMIANY. Badacze terapii, nie tylko uzależnień, wyróżniają cztery fazy procesu zmiany. Podział ten dotyczy również osób uzależnionych od alkoholu. W zależności od fazy, w której znajduje się uzależniony, praca z nim dotyczy innych tematów:

- „Właśnie ja?” – dana osoba zastanawia się, czy ma problem z uzależnieniem, czy go nie ma;
- „Tak, ale…” – osoba zastanawia się nad znaczeniem problemu i osobistymi konsekwencjami wynikającymi z tego faktu;
- „Co teraz?” – człowiek zastanawia się, co konkretnego może zrobić w związku z własnym uzależnieniem;
- „Co dalej?” – dana osoba zastanawia się, jak utrzymać zmiany w swoim życiu, co powinna robić, aby zmiana była trwała.

WSPÓLNIE Z BLISKIMI. Dla rodzin i partnerów uzależnienie jest często czymś niezrozumiałym i obcym. Warto zaproponować im przeczytanie tej książki, zwłaszcza rozdziału czternastego zatytułowanego „Dzikie słonie”, oraz przedyskutować z nimi zawarte tu informacje. Jest to ważne, ponieważ wiadomo, że im bardziej bliscy są zaangażowani w proces terapii, tym bardziej rosną szanse jej powodzenia.

Jeśli jesteś zainteresowany (zainteresowana), wypełnij znajdujący się w dodatku kwestionariusz „Droga do mojej decyzji” i przedyskutuj go z terapeutą.

------------------------------------------------------------------------

1 Przekład własny (przyp. tłum.).

2 Pod pojęciem nawrotu autor rozumie przerwanie abstynencji alkoholowej lub lekowej, a nie złe samopoczucie fizyczne i/lub psychiczne związane z wystąpieniem głodu określonej substancji (przyp. tłum.).1

ZATONIĘCIE TITANICA: PICIE NORMALNE

(JOHANNES LINDENMEYER, JAN CHODKIEWICZ)

W 1912 roku ludzkość przeżyła pierwszą wielką katastrofę czasów epoki industrialnej: Titanic, największy i najbardziej nowoczesny ówcześnie statek, w trakcie swojego pierwszego rejsu przez Atlantyk 14 kwietnia 1912 roku zderzył się z górą lodową. Kadłub kolosa przewożącego 2235 osób został rozdarty na długości około 100 metrów i statek w ciągu trzech godzin poszedł na dno. Ponieważ na Titanicu było zbyt mało łodzi ratunkowych, 1522 osoby utonęły w lodowatej wodzie. Ówczesna całkowicie zszokowana opinia publiczna pytała o przyczyny tragedii, zwłaszcza że Titanic uchodził za statek niezniszczalny i niezatapialny. Dochodzenie zlecone przez amerykański senat wykazało, że kapitan E.J. Smith, próbując pobić rekord szybkości w przepłynięciu przez Atlantyk, wybrał krótszą, północną trasę, nie uwzględniając w wystarczającym stopniu ryzyka zderzenia z górą lodową. Sądził, że w nocy, w świetle reflektorów uda się rozpoznać góry lodowe, gdyż będą widoczne ich jasne brzegi. Niestety, większa część góry lodowej znajduje się zawsze pod wodą, a na powierzchni widać tylko niewielki jej fragment. Zatem ryzyko zderzenia się z górą lodową jest w wypadku dużych i pływających na większych głębokościach obiektów znacznie większe niż w wypadku małych jednostek. Ponadto sterując dużą jednostką, można nie docenić zagrożenia, gdy wydaje się, że odległość góry od statku jest znaczna. Tak właśnie było w wypadku Titanica. W raporcie komisja napisała: „Titanic zatonął, ponieważ był nieprawidłowo dowodzony i mimo licznych ostrzeżeń, płynąc z pełną szybkością, znalazł się w niebezpieczeństwie, któremu można było zapobiec”.

Można dostrzec wiele podobieństw pomiędzy zatonięciem Titanica a uzależnieniem od alkoholu lub leków. Uzależnienie rozwija się bowiem często niezauważalnie i przez długi czas pod powierzchnią, powodując, że ani sam człowiek, u którego pojawia się problem, ani jego otoczenie niczego niepokojącego nie dostrzegają. Choć zwiększa się ilość wypijanego alkoholu czy przyjmowanych leków, nikt nie widzi, że dzieje się coś niepokojącego. Wręcz przeciwnie, otoczenie wzmacnia często zachowania związane z piciem, mówiąc: „Prawdziwy mężczyzna musi się napić”, „Pewnie coś go gryzie”, „Nie miał innego wyjścia” i tak dalej. Takie komunikaty słyszą ludzie zarówno wówczas, gdy zaczynają się w ich życiu powtarzać epizody upijania się, jak i wtedy, gdy są na strasznym kacu po intensywnym piciu.

Alkohol jako góra lodowa
Uzależnienie rozwija się przez długi czas „pod powierzchnią wody” i pozostaje ukryte przed otoczeniem. Dopiero w późnym stadium picie osoby uzależnionej jest krytycznie oceniane przez otoczenie.

Dzieje się tak między innymi dlatego, że przez długi czas picia czy stosowania leków wielu ludzi nie ma negatywnych doświadczeń związanych z alkoholem i lekarstwami. Dopiero w zaawansowanym stadium rozwoju uzależnienia, kiedy pojawiają się już poważne następstwa (na przykład uszkodzenie wątroby czy utrata pracy bądź rodziny), nagle zmienia się reakcja otoczenia. Z lekceważeniem i pogardą nazywa się wówczas osobę pijącą alkoholikiem lub pijakiem. Mówi się, że „nie umie pić” lub że nie powinna „tak” pić. Niestety, w tym stadium człowiek najczęściej nie potrafi poradzić sobie sam ze swoim problemem, wyjść z niego o własnych siłach. Zarówno on sam, jak i jego bliscy pytają wówczas: „Jak mogło do tego dojść?”, „Jak można było zabrnąć tak daleko?”.

Granica, od kiedy konsumpcja alkoholu zaczyna być przez otoczenie postrzegana jako „nienormalna”, i moment, od którego jest się zaklasyfikowanym przez społeczność jako alkoholik, zależą od podejścia do picia i sposobu obchodzenia się z alkoholem dominujących w danym społeczeństwie. Poniżej przedstawiono trzy różne kulturowo postawy dotyczące picia alkoholu: społeczności abstynencyjne, społeczności akceptujące picie alkoholu zgodne z pewnymi regułami oraz społeczności, w których reguły są zaburzone lub wcale ich nie ma.

Trzy kultury picia

Kultury abstynencyjne

W tych kulturach używanie alkoholu w jakiejkolwiek postaci jest zabronione i karane (finansowo lub karą więzienia). Przykładem mogą być kraje arabskie, w których religią państwową jest islam (Arabia Saudyjska, Libia, Iran). Większość członków społeczeństwa zachowuje abstynencję, a każdy, kto pije alkohol (nawet w niewielkich ilościach), zwraca uwagę otoczenia i jest uznawany za „nienormalnego”. Gdyby ktoś pijący alkohol został kilkakrotnie złapany na tym procederze i ukarany, na pewno uznano by go za alkoholika. Bo jak inaczej można by wytłumaczyć podejmowanie ryzyka bycia ukaranym w zamian za wypicie niewielkiej nawet ilości alkoholu? Jest oczywiste, że w kulturach abstynencyjnych praktycznie nikt nie spożywa alkoholu w takich ilościach, jakie mogą doprowadzić do rozwoju uzależnienia.

Kultury dopuszczające picie alkoholu zgodne z regułami

Konsumpcja alkoholu jest tu rozpowszechniona i społecznie akceptowana. Przykładem mogą być leżące nad Morzem Śródziemnym kraje, takie jak Włochy, Hiszpania czy Grecja. W krajach tych powszechne jest picie wina do posiłków, spożycie alkoholu jest wysokie, piją go często nawet dzieci i młodzież. Tylko bardzo mała część społeczeństwa utrzymuje tam całkowitą abstynencję z różnych, osobistych względów.

Jednak w tych krajach istnieją w miarę jasne i zobowiązujące reguły obchodzenia się z alkoholem. Dotyczą one nie tylko ilości wypijanego jednorazowo alkoholu, jego rodzaju, sytuacji, w których się go pije, ale i granic między piciem uznawanym za normalne i piciem nadmiernym. Nawet stosunkowo nieznaczne przekraczanie tych granic (na przykład picie poza posiłkami i spotkaniami towarzyskimi, upijanie się, spożywanie wyłącznie alkoholi wysokoprocentowych) jest jednoznacznie krytykowane i oceniane jako słabość charakteru, niepewność, brak męskości. Alkohol pity jest głównie DLA SMAKU, jako na przykład dodatek do potraw, a nie ze względu na działanie.

Jednocześnie mimo codziennego picia alkoholu przez dużą część społeczeństwa w wymienionych krajach stosunkowo mało osób się od niego uzależnia. Dzieci i młodzież uczą się od dorosłych umiejętnego obchodzenia się z alkoholem. Odstępstwa od ustalonych norm picia są korygowane przez społeczność na długo przed rozwojem uzależnienia u pojedynczych osób. Nierzadko jednak problemy alkoholowe pojawiają się u tych osób w sytuacji, gdy opuszczają one swój krąg kulturowy i przenoszą się (na przykład w poszukiwaniu pracy) do krajów, w których nie ma jasnych reguł obchodzenia się z alkoholem.

Zaburzone kultury alkoholowe

W kulturach tych nie ma jasnych granic między piciem normalnym a nienormalnym. Powszechne są wszystkie formy obchodzenia się z alkoholem, także powtarzające się upijanie, ciężki kac, picie samotne, picie głównie wysokoprocentowych, nierozcieńczonych alkoholi. Przykładami takich krajów w Europie są kraje skandynawskie, Niemcy, Francja, Anglia, Rosja i Polska. Często i powszechnie pije się tu duże ilości alkoholu, czemu towarzyszy brak reguł i granic dotyczących obchodzenia się z nim. Mieszanka ta jest szczególnie wybuchowa i stanowi grunt do rozwoju uzależnienia od alkoholu u wielu osób.

W kulturach tego typu nie ma bowiem zasad sensownego postępowania z alkoholem. Nawet jeśli ktoś przez wiele lat pije bardzo ryzykownie i szkodliwie, nie otrzymuje od otoczenia sygnałów, komunikatów wskazujących na to, że dzieje się coś złego. Komunikaty takie pojawiają się z reguły dopiero wówczas, gdy uzależnienie już się rozwinie, lecz wtedy są mocno spóźnione. Mało tego – dotyczą z reguły nie sposobu picia danej osoby, lecz niej samej, co wyrażają epitety typu „pijak”, „lump”. Krytyka pojawiająca się w tym czasie nie spełnia już swojej funkcji, nie sprowadzi osoby nadmiernie pijącej na ścieżkę „normalnego” picia, lecz skutkuje rozpoczęciem picia w ukryciu lub pojawieniem się innych strategii obronnych.

!

W zaburzonych kulturach alkoholowych jest bardzo wielu alkoholików, dla których po wielu latach rozwoju uzależnienia jedyną alternatywą jest pełna abstynencja i którzy potrzebują koniecznie pomocy terapeutycznej, aby poradzić sobie ze swoimi problemami.

_Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej_
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: