Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja

Iłża 1864 - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
13 stycznia 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Iłża 1864 - ebook

Bitwa pod Iłżą (miasteczko leżące między Kielcami a Radomiem) stoczona 17 stycznia 1864 roku była jednym z największych polskich zwycięstw w powstaniu styczniowym. Powstańcy z 3. stopnickiego pułku piechoty pod komendą sławnego podpułkownika Karola Kality ps. Rębajło (jednego z najlepszych dowódców zrywu z 1863/1864 roku) zatrzymali i zmusili do odwrotu do Iłży oddział rosyjski. Potem przypuścili atak na miasto i zadali Rosjanom duże straty (z ran zmarł później dowodzacy siłami rosyjskimi płk Suchonin). Starcie pod Iłżą zapoczątkowało krótki okres ofensywnej aktywności powstańczego II Korpusu gen. Józefa Hauke-Bosaka, co wprawiło w zdumienie i wściekłość dowódców rosyjskich, przekonanych o uśmierzeniu polskiego „buntu”. Udowodniło też, że można było wyszkolić powstańców do poziomu wojska regularnego. Podkomendni ppłk. „Rębajły” zdali żołnierski egzamin, walcząc przez wiele godzin nie tylko z wrogiem, ale też z zimnem i zmęczeniem.

Autor jest oficerem Straży Granicznej, absolwentem Akademii Obrony Narodowej, specjalizuje się w historii wojskowości, zwłaszcza okresu powstania styczniowego

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-11-16061-3
Rozmiar pliku: 3,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wstęp

WSTĘP

------------------------------------------------------------------------

Powsta­nie Stycz­niowe trwało naj­dłu­żej ze wszyst­kich pol­skich powstań naro­do­wych. Dla­czego tak się stało? Prze­cież powstańcy stycz­niowi, w prze­ci­wień­stwie do wal­czą­cych w powsta­niach listo­pa­do­wym czy kościusz­kow­skim, nie byli armią regu­larną. Mimo to ich opór był zde­ter­mi­no­wany i dłu­go­trwały. Czym było to spo­wo­do­wane?

Mimo ogrom­nej prze­wagi rosyj­skiej walki trwały kil­ka­na­ście mie­sięcy. Powstań­com nie udało się wyzwo­lić spod wła­dzy rosyj­skiej więk­szych obsza­rów; jedy­nymi wła­ści­wie tere­nami, na któ­rych można było bez obaw akcen­to­wać swoją pol­skość, były leśne obozy powstań­cze. Mimo to powsta­nie trwało.

W Powsta­niu Stycz­nio­wym nie udało się stwo­rzyć powstań­czej regu­lar­nej armii, która byłaby zdolna w otwar­tym boju sta­wić czoło armii rosyj­skiej. Rosyj­ski emi­gra­cyjny histo­ryk Anton A. Kier­snow­ski twier­dzi wręcz, że woj­sko powsta­nia stycz­nio­wego można porów­nać co naj­wy­żej do wojsk kon­fe­de­ra­cji bar­skiej¹. Bitwa, o któ­rej opo­wiada niniej­sza książka, sta­nowi dowód na to, że ta opi­nia jest nie­spra­wie­dliwa.

W cza­sie Powsta­nia Stycz­nio­wego trwały próby utwo­rze­nia regu­lar­nej armii. Nie było to moż­liwe na pozio­mie stra­te­gicz­nym, jed­nak na niż­szym szcze­blu poja­wiały się jed­nostki powstań­cze, które można by nazwać regu­lar­nymi.

Jedną z nich był nie­wąt­pli­wie 3. Stop­nicki Pułk Pie­choty, któ­rym dowo­dził major, a póź­niej pod­puł­kow­nik Karol Kalita o pseu­do­ni­mie Rębajło. Ten doświad­czony dowódca udo­wod­nił, że wyszko­le­nie powstańca na regu­lar­nego żoł­nie­rza, przy­naj­mniej na pozio­mie tak­tycz­nym, jest moż­liwe. Karol Kalita wyróż­niał się na tle wyż­szej kadry dowód­czej Powsta­nia Stycz­nio­wego, zarówno pod wzglę­dem doświad­cze­nia, przy­go­to­wa­nia teo­re­tycz­nego, jak też talentu. To dzięki takim dowód­com powsta­nie mogło trwać kil­ka­na­ście mie­sięcy.

Tema­tyka Powsta­nia Stycz­nio­wego była już trzy­krot­nie poru­szana w serii „Histo­ryczne bitwy”. Jed­nak bio­rąc pod uwagę liczbę bitew i poty­czek, które odbyły się pod­czas tego zrywu nie­pod­le­gło­ścio­wego, jest jesz­cze wiele do zro­bie­nia. O dzie­jach mili­tar­nych tego naj­dłuż­szego pol­skiego powsta­nia powstało sto­sun­kowo mało opra­co­wań, i to mimo ist­nie­ją­cej dosyć dużej bazy źró­dło­wej, cho­ciaż źró­deł doty­czą­cych dzia­łań rosyj­skich jest nie­wiele. Być może dla­tego że w Powsta­niu Stycz­nio­wym nie było tak dużych i spek­ta­ku­lar­nych bitew, jakie odbyły się cho­ciażby pod­czas powsta­nia listo­pa­do­wego. Wspo­mnie­nia uczest­ni­ków powsta­nia są siłą rze­czy subiek­tywne i nie zawsze dokład­nie oddają prze­bieg walk.

Na szczę­ście nie doty­czy to pułku stop­nic­kiego. Sto­czone przez tę jed­nostkę bitwy zostały szcze­gó­łowo opi­sane przez samego dowódcę w rapor­tach dla prze­ło­żo­nych. Zostały zebrane w ósmym tomie serii Powsta­nie stycz­niowe. Mate­riały i doku­menty. Doku­menty tere­no­wych władz woj­sko­wych powsta­nia stycz­niowego². Nato­miast dzia­ła­nia strony rosyj­skiej w cza­sie bitew pod Iłżą i Rad­ko­wi­cami zostały opi­sane przez namiest­nika Kró­le­stwa Pol­skiego Teo­dora Berga w rapor­cie do mini­stra wojny Dymi­tra Milu­tina³. Ponadto wielu żoł­nie­rzy pułku stop­nic­kiego, na czele ze swoim dowódcą, napi­sało wspo­mnie­nia doty­czące tego okresu⁴. Ci wszy­scy pamięt­ni­ka­rze w swych wspo­mnie­niach sto­sun­kowo dużo miej­sca poświę­cają orga­ni­za­cji, tak­tyce i wyszko­le­niu w pułku stop­nic­kim. To dzięki tym zapi­skom można było uzu­peł­nić infor­ma­cje zawarte w ofi­cjal­nych rapor­tach. Pisane po latach wspo­mnie­nia czę­sto są obar­czone bra­kiem obiek­ty­wi­zmu czy nie­do­kład­no­ścią; wszak ludzka pamięć jest zawodna, lecz poma­gają rzu­cić świa­tło na wyda­rze­nia przed­sta­wiane przez Kalitę. Cza­sami wyła­nia się z nich inny obraz niż w wygła­dzo­nym prze­ka­zie pozo­sta­wio­nym przez dowódcę⁵. Szcze­gó­łowy wykaz lite­ra­tury został zawarty w biblio­gra­fii.

W tym miej­scu chciał­bym podzię­ko­wać mojej żonie, Doro­cie oraz synom Rober­towi i Kon­ra­dowi, któ­rzy dziel­nie zno­sili wszel­kie utrud­nie­nia zwią­zane z pisa­niem tej książki. Cały czas czu­łem ich wspar­cie i zachętę.Roz­dział I. Sytu­acja mili­tarna Powsta­nia Stycz­nio­wego na początku 1864 roku

ROZ­DZIAŁ I
SYTU­ACJA MILI­TARNA POWSTA­NIA STYCZ­NIO­WEGO NA POCZĄTKU 1864 ROKU

------------------------------------------------------------------------

Wraz z koń­cem lata 1863 roku w wal­kach par­ty­zanc­kich na tere­nie Kró­le­stwa Pol­skiego nastą­piło prze­si­le­nie. Po suk­ce­sach tak­tycz­nych (np. Chru­ślina, Żyrzyn) z począt­ków sierp­nia 1863 roku nastą­piła seria pora­żek: gen. Michała Hey­den­re­icha „Kruka” pod Faj­sła­wi­cami 24 sierp­nia 1863 roku, gen. Edmunda Tacza­now­skiego pod Nie­zna­ni­cami 29 sierp­nia 1863 roku. Efek­tem tych bitew było zej­ście z pola walki dwóch dowód­ców dowo­dzą­cych naj­więk­szymi zgru­po­wa­niami par­ty­zanc­kimi w tym okre­sie Powsta­nia Stycz­nio­wego. Porażki spo­wo­do­wały też znaczne zmniej­sze­nie liczby oddzia­łów par­ty­zanc­kich, a co za tym idzie, glo­bal­nej liczby wal­czą­cych z woj­skami rosyj­skimi. Pod koniec lata i na jesieni 1863 roku liczba powstań­ców wyno­siła około 50 pro­cent wal­czą­cych w okre­sie naj­więk­szego roz­woju powsta­nia, tj. lata 1863 roku. Jedy­nym pozy­tyw­nym sygna­łem było polep­sza­jące się wypo­sa­że­nie wal­czą­cych oddzia­łów w broń palną uży­waną w woj­sku. Jesie­nią 1863 roku takie uzbro­je­nie miało już dwie trze­cie powstań­ców, mimo że latem współ­czyn­nik ten wyno­sił 50 pro­cent. Tym­cza­sem siły rosyj­skie prze­zna­czone do zwal­cza­nia powstań­ców stale rosły. Jeśli powsta­nie miało dotrwać do zimy, musiało otrzy­mać nowy impuls⁶.

Tym impul­sem oka­zało się prze­ję­cie 17 paź­dzier­nika wła­dzy przez Romu­alda Trau­gutta. Ten doświad­czony woj­skowy⁷ zda­wał sobie sprawę ze sła­bo­ści sił powstań­czych, jak rów­nież z ilu­zo­rycz­no­ści inter­wen­cji zagra­nicz­nej mocarstw zachod­nich. Już jego pierw­sza ini­cja­tywa stra­te­giczna poka­zała, jak trudne będzie pro­wa­dze­nie dal­szej walki. W roz­po­czę­tej przez Trau­gutta jesien­nej ofen­sy­wie par­ty­zanc­kiej, która miała na celu oczysz­cze­nie z wojsk rosyj­skich połu­dnio­wej czę­ści Kró­le­stwa Pol­skiego, ponie­siono w zasa­dzie tylko porażki i w nie­wiel­kim stop­niu wzmoc­niono wal­czące siły. Powyż­szy plan powstał w Kra­ko­wie pod­czas narady, w któ­rej oprócz Trau­gutta, zanim objął on dowódz­two nad powsta­niem, wzięli udział naj­waż­niejsi dowódcy prze­by­wa­jący aku­rat w tym mie­ście: gen. Józef Hauke-Bosak, gen. Michał Hey­den­re­ich „Kruk”, gen. Alek­san­der Wali­gór­ski, płk Dio­nizy Cza­chow­ski, płk Jan Stella Sawicki i praw­do­po­dob­nie kilku innych ofi­ce­rów. Na nara­dzie usta­lono zarys mają­cej nastą­pić ope­ra­cji⁸.

Główne zada­nie przy­pa­dło zgru­po­wa­niu gen. „Kruka”. Miał on wkro­czyć na połu­dniowe rejony powstań­czego woje­wódz­twa lubel­skiego na czele pię­ciu oddzia­łów orga­ni­zo­wa­nych w Gali­cji, liczą­cych około 4 tys. żoł­nie­rzy. W tym cza­sie ist­nie­jące w woje­wódz­twach pod­la­skim i lubel­skim oddziały powstań­cze miały wzmóc swoją dzia­łal­ność, aby odwró­cić uwagę dowódz­twa rosyj­skiego od gra­nicy i spo­wo­do­wać prze­su­nię­cie oddzia­łów tam sta­cjo­nu­ją­cych w głąb kraju. W ten spo­sób sta­rano się umoż­li­wić głów­nym siłom powstań­czym z Gali­cji prze­do­sta­nie się na teren Kró­le­stwa. Ponadto do woje­wódz­twa kra­kow­skiego, gdzie siły rosyj­skie od gra­nicy miał odcią­gnąć oddział płk. Zyg­munta Chmie­leń­skiego, miał wkro­czyć gen. „Bosak”, wspie­rany przez płk. Cza­chow­skiego, na czele tysiąca żoł­nie­rzy, by po dotar­ciu do Zawi­cho­stu prze­kro­czyć Wisłę i połą­czyć się ze zgru­po­wa­niem dowo­dzo­nym przez gen. Wali­gór­skiego. Gene­rał Wali­gór­ski zaś na czele 2 tys. żoł­nie­rzy miał prze­mie­ścić się w Lubel­skie. W rezul­ta­cie tych dzia­łań miano utwo­rzyć w połu­dnio­wych rejo­nach Kró­le­stwa Pol­skiego dwa silne zgru­po­wa­nia par­ty­zanc­kie, które byłyby zdolne do opa­no­wa­nia woje­wódz­twa lubel­skiego. Na nara­dzie prze­wi­dy­wano rów­nież, że nawet w przy­padku nie­zre­ali­zo­wa­nia powyż­szych pla­nów powsta­nie zosta­nie zasi­lone znacz­nymi siłami. Ope­ra­cja miała się roz­po­cząć 16 paź­dzier­nika 1863 roku⁹.

Jed­nak z tych pla­nów nie­wiele wyszło. Naj­pierw zastrze­że­nia zgło­sił gen. „Kruk”, który z powodu nie­przy­go­to­wa­nia swo­ich oddzia­łów wyklu­czył wkro­cze­nie w tym ter­mi­nie na teren Kró­le­stwa Pol­skiego. Roz­po­czę­cie dzia­łań prze­su­nięto więc na 23 paź­dzier­nika. Jed­nak z tym nie chciał się zgo­dzić płk Cza­chow­ski, już wów­czas opro­mie­niony sławą zdo­bytą pod­czas poprzed­niej kam­pa­nii. Być może dla­tego nikt nie zdo­łał powstrzy­mać krew­kiego par­ty­zanta przed zła­ma­niem dys­cy­pliny i przed­wcze­snym prze­kro­cze­niem gra­nicy. Osta­tecz­nie Cza­chow­ski na czele swo­ich sił, nie cze­ka­jąc na gen. „Bosaka”, wkro­czył na teren Kró­le­stwa Pol­skiego w nocy z 18 na 19 paź­dzier­nika. Począt­kowo wszystko prze­bie­gało zgod­nie z pla­nem i powstańcy bez prze­szkód dotarli w oko­lice Małego Dymi­trowa nie­da­leko Bara­nowa San­do­mier­skiego. Póź­niej pod Ryb­nicą udało się roz­bić napo­tkaną rotę rosyj­ską, jed­nak ta walka spo­wol­niła powstań­ców i zaalar­mo­wała Rosjan. Z powo­dów do dzi­siaj nie­wy­ja­śnio­nych Cza­chow­ski opu­ścił swój oddział wraz z kawa­le­rią. Osa­mot­nioną pie­chotę 21 paź­dzier­nika zasko­czyły prze­wa­ża­jące siły rosyj­skie i roz­biły pod Jur­ko­wi­cami. Tylko nie­liczni żoł­nie­rze prze­do­stali się do innych oddzia­łów powstań­czych. Tym­cza­sem Cza­chow­ski na stu­kil­ku­dzie­się­cio­oso­bo­wego oddziału kon­nicy ruszył w głąb San­do­mier­skiego. Osta­tecz­nie 6 listo­pada 1863 roku w potyczce pod Wierz­cho­wi­skami puł­kow­nik zgi­nął, a jego par­tia została roz­bita¹⁰.

Gene­rał Wali­gór­ski wkro­czył do Kró­le­stwa na czele pod­le­głych sobie sił w nocy z 16 na 17 paź­dzier­nika 1863 roku i krą­żył pięć dni w pobliżu gra­nicy, ocze­ku­jąc na przy­by­cie oddzia­łów san­do­mier­skich. Jed­nak zamiast nich poja­wili się Rosja­nie w sile jede­na­stu rot i w zacię­tej walce roz­bili powstań­ców. Ich nie­do­bitki schro­niły się w Gali­cji¹¹.

Zatem w chwili, gdy „Kruk” pró­bo­wał zebrać swoje oddziały, aby ponow­nie ruszyć do walki z Rosja­nami, jed­nostki, które miały go wspie­rać, były już roz­bite. Dodat­kowo miał pro­blem z dys­cy­pliną pod­le­głych mu ofi­ce­rów, któ­rzy nie chcieli słu­chać jego roz­ka­zów. W efek­cie tych zawi­ro­wań dowo­dze­nie głów­nym oddzia­łem, liczą­cym około 900 ludzi, „Kruk” powie­rzył płk. Woj­cie­chowi Komo­row­skiemu, który nie był doświad­czo­nym dowódcą. Na sku­tek jego decy­zji siły pod­le­głe „Kru­kowi” nie weszły na teren Kró­le­stwa jed­no­cze­śnie i były roz­bi­jane przez zaalar­mo­wane woj­ska rosyj­skie. Nie pomo­gła dywer­sja ze strony innych grup par­ty­zanc­kich. Zyg­munt Chmie­leń­ski został powstrzy­many i roz­pro­szony pod Kwi­liną 19 paź­dzier­nika 1863 roku. A ruch oddzia­łów pod­la­skich i lubel­skich był zbyt słaby i spóź­niony, by pomóc for­ma­cjom gali­cyj­skim. „Kruk” wszedł na teren Kró­le­stwa na czele nie­wiel­kiej eskorty nieco póź­niej¹².

W efek­cie tych wyda­rzeń więk­szość wojsk powstań­czych, które miały wes­przeć oddziały wal­czące w Kró­le­stwie Pol­skim, została roz­bita. Zastrzyk świe­żych sił dla nich był nie­wielki i ogra­ni­czał się w zasa­dzie, oprócz nie­licz­nych roz­bit­ków, do kon­nych oddzia­łów sta­no­wią­cych eskorty gene­ra­łów Hauke-Bosaka i Hey­den­re­icha-Kruka oraz płk. Cza­chow­skiego.

Trau­gutt zro­zu­miał, że dotych­cza­sowa for­muła pro­wa­dze­nia walk się wyczer­pała. Zresztą wbrew zale­ce­niom Wydziału Wojny Rządu Naro­do­wego do tej pory walki były pro­wa­dzone bez szer­szego planu, dowódcy powstań­czych par­tii nie uzna­wali nad sobą wyż­szego dowódz­twa. Oddziały powstań­cze były wła­ści­wie pry­wat­nymi armiami swo­ich dowód­ców, któ­rzy sami dbali o orga­ni­za­cję i wyszko­le­nie pod­le­głych im ludzi. Orga­ni­za­cja cywilna trosz­czyła się o zaopa­trze­nie w: żyw­ność, odzież, broń i amu­ni­cję, jed­nak w toku wie­lo­mie­sięcz­nych walk stra­cono wiele sprzętu. Gdy dowódca wyka­zy­wał się deter­mi­na­cją i zdol­no­ściami, jego oddział miał moż­li­wość prze­trwa­nia i odno­sze­nia suk­ce­sów, jak np. jed­nostki pod­le­głe płk. Zyg­mun­towi Chmie­leń­skiemu, ppłk. Karo­lowi Kali­cie czy płk. Karo­lowi Kry­siń­skiemu. Jed­nak gdy było ina­czej, ofi­cer szybko tra­cił swój oddział, dopro­wa­dza­jąc do nie­po­we­to­wa­nych strat i mar­no­wa­nia wysił­ków orga­ni­za­cji cywil­nej.

Receptą na tak pro­wa­dzoną walkę miała być reor­ga­ni­za­cja armii powstań­czej. Rząd Naro­dowy, a wła­ści­wie sam dyk­ta­tor powsta­nia Romu­ald Trau­gutt, 15 grud­nia 1863 roku wydał dekret o reor­ga­ni­za­cji woj­ska naro­do­wego. Od tej pory siły powstań­cze miały się dzie­lić na cztery kor­pusy: I – pod dowódz­twem gen. Michała Hey­den­re­icha „Kruka”, obej­mu­jący siły powstań­cze dzia­ła­jące w woje­wódz­twach lubel­skim i pod­la­skim; II – pod dowódz­twem gen. Józefa Hauke-Bosaka, w jego skład wcho­dziły siły woje­wództw san­do­mier­skiego i kra­kow­skiego, póź­niej dołą­czono woje­wództwo kali­skie; III – dowo­dzony przez płk. Jana Koziełł-Poklew­skiego „Skałę”, w jego skład wcho­dziły siły woje­wództw augu­stow­skiego i gro­dzień­skiego; oraz IV kor­pus bez wyzna­czo­nego dowódz­twa, podzie­lony na dwie komendy – mazo­wiecką i płocką. Dekret pod­kre­ślał zna­cze­nie dys­cy­pliny i hie­rar­chii woj­sko­wej. Nie ozna­czał nato­miast znacz­nego wzmoc­nie­nia sił powsta­nia. Poszcze­gólne kor­pusy miały two­rzyć dotych­czas dzia­ła­jące par­tie, jed­nak zmie­niał się spo­sób ich postrze­ga­nia¹³.

18 grud­nia 1863 roku Wydział Wojny Rządu Naro­do­wego wydał okól­nik uszcze­gó­ło­wia­jący dekret o reor­ga­ni­za­cji wojsk. Znie­siono podział wojsk na woje­wódz­twa, w zamian usta­lono podział powstań­czych oddzia­łów na: kom­pa­nie, szwa­drony, bata­liony, pułki i dywi­zje. Oddziały wkra­cza­jące do zaboru rosyj­skiego z innych zabo­rów miały się pod­po­rząd­ko­wy­wać miej­sco­wym dowód­com i wejść w skład poszcze­gól­nych kor­pu­sów, na obsza­rze ope­ra­cyj­nym któ­rych się zna­la­zły. Poszcze­gólne pod­od­działy miały się szko­lić i wzmac­niać swoją siłę, by móc dorów­nać regu­lar­nym oddzia­łom rosyj­skim. Jed­nak nie ozna­czało to kon­cen­tra­cji dużych zgru­po­wań powstań­czych. Wydział Wojny zale­cał takie dzia­ła­nie tylko w sprzy­ja­ją­cych oko­licz­no­ściach¹⁴.

Zasto­so­wa­nie się do dekretu zale­żało od lokal­nych dowód­ców. Spo­śród dowód­ców kor­pu­sów wła­ści­wie tylko gen. Hauke-Bosak sta­rał się kon­se­kwent­nie wpro­wa­dzać go w życie. Już 10 stycz­nia 1864 roku wydał roz­kaz o orga­ni­za­cji II Kor­pusu. Odtąd oddziały powstań­cze dzia­ła­jące w woje­wódz­twach kra­kow­skim i san­do­mier­skim miały two­rzyć dwie dywi­zje: kra­kow­ską i san­do­mier­ską. W skład dywi­zji kra­kow­skiej wcho­dziły pułki: kie­lecki, mie­chow­ski, stop­nicki i olku­ski; dywi­zję san­do­mier­ską two­rzyły zaś pułki: opo­czyń­ski, opa­tow­ski, radom­ski i san­do­mier­ski. Poszcze­gólne pułki for­mo­wane były z sił dzia­ła­ją­cych już wcze­śniej w polu par­tii powstań­czych¹⁵.

Wszyst­kie te wysiłki orga­ni­za­cyjne podej­mo­wano w sytu­acji wzra­sta­ją­cej pre­sji stale wzmac­nia­nych sił rosyj­skich. W guberni radom­skiej, którą w powstań­czej admi­ni­stra­cji two­rzyły woje­wódz­twa san­do­mier­skie i kra­kow­skie, Rosja­nie dostrze­gali wzra­sta­jące siły powstań­cze i sta­rali się zgnieść woj­ska insur­gen­tów jesz­cze przed nad­cho­dzącą zimą. Zda­niem dowód­ców rosyj­skich to wła­śnie w guberni radom­skiej zgru­po­wało się 60 pro­cent sił powstań­czych i tutaj nale­żało skon­cen­tro­wać wysiłki, by osta­tecz­nie zła­mać opór Pola­ków¹⁶.Roz­dział II. 3. Stop­nicki Pułk Pie­choty

ROZ­DZIAŁ 3
3. STOP­NICKI PUŁK PIE­CHOTY

------------------------------------------------------------------------

„Mimo mro­zów i zawiei powsta­nie trwa w naszych górach. Od Chmiel­nika aż ku Słupi, a nawet dalej przez Lasy Iłżec­kie stoją oddziały powstań­cze liczne, dobrze uzbro­jone, zaopa­trzone w amu­ni­cyę i kożu­chy. Zdaje się, jakby Opatrz­ność stwo­rzyła tę oko­licę do wojny par­ty­zanc­kiej. Cisów, Widełki, Szczeczno na stoku połu­dnio­wym, Słu­pia, Koprzew­nica na pół­noc­nym gór Św. Krzy­skich , są to pozy­cje nie­oce­nione, tem dogod­niej­sze, że przez grzbiet gór Św. Krzy­skich można z jed­nych do dru­gich się prze­rzu­cać i zstę­po­wać w dolinę Kamien­nej, którą nie­od­ża­ło­wany Chmie­liń­ski uwa­żał jako pierw­szą pozy­cyę do wojny par­ty­zanc­kiej. We wspo­mnia­nych to miej­scach stoją nasi powstańcy, pod Bog­dana, Rębajły, Liwo­czy, Sza­łasa i innych, czę­ścią roz­lo­ko­wani po wio­skach, czę­ścią ukryci w sza­ła­sach wysta­wio­nych w tym celu. Nic swo­bod­niej­szego jak życie w obo­zie, ognie wiel­kie roz­ło­żone, żyw­no­ści dosta­tek, kożu­chy nie­mal wszy­scy powstańcy dostali, a w ostat­nich dniach nie­mal osiem­set nowych nade­szło; w broń i amu­ni­cyę zaopa­trzeni są dosta­tecz­nie, jedy­nie brak butów czuć się daje”. Tak kore­spon­dent kra­kow­skiego dzien­nika „Chwila” opi­sy­wał, nieco kolo­ry­zu­jąc, powstań­cze realia w zimie z 1863 na 1864 rok w rejo­nie Gór Świę­to­krzy­skich. Jak ta roman­tyczna wizja znaj­duje odzwier­cie­dle­nie w realiach, w jakich two­rzony był i dzia­łał 3. Stop­nicki Pułk Pie­choty? Zwłasz­cza że nieco dalej kore­spon­dent „Chwili” pisze: „Pomię­dzy oddzia­łami odzna­cza się dosko­nałą orga­ni­za­cyą oddział Rębajły, który to dowódca potra­fił wzbu­dzić w swo­ich żoł­nier­zach miłość i zaufa­nie”. Słowa te uka­zały się w nume­rze z 16 stycz­nia 1864 roku, w przed­dzień bitwy pod Iłżą, i dobrze odda­wały atmos­ferę panu­jącą wśród żoł­nie­rzy pułku stop­nic­kiego, któ­rzy mieli tam wal­czyć¹⁷.

Reali­za­cja nowego stylu walki z rosyj­skimi woj­skami zale­żała od lokal­nych dowód­ców, któ­rzy musieli doko­nać reor­ga­ni­za­cji pod­le­głych sobie oddzia­łów, zamie­nia­jąc je na bata­liony i pułki. Jed­nym z puł­ków dywi­zji kra­kow­skiej był 3. Stop­nicki Pułk Pie­choty, dowo­dzony przez ppłk. Karola Kalitę de Bren­zen­he­ima, pseu­do­nim Rębajło. Ten pułk wywo­dził się z oddziału par­ty­zanc­kiego Kality, który był jego twórcą i orga­ni­za­to­rem.

Karol Kalita uro­dził się 3 listo­pada 1830 roku w Komar­nie koło Rudek w austriac­kiej wów­czas Gali­cji. Dzia­łal­ność nie­pod­le­gło­ściową zaczął bar­dzo wcze­śnie, włą­cza­jąc się do prac kon­spi­ra­cyj­nych przed pla­no­wa­nym wybu­chem powsta­nia w 1846 roku. Z powodu tej dzia­łal­no­ści został aresz­to­wany. Zasto­so­wano wobec niego karę chło­sty. By unik­nąć dal­szych tor­tur i prze­słu­chań, młody Kalita posta­no­wił wstą­pić do woj­ska austriac­kiego. 25 lipca 1846 roku został wcie­lony do 9. Pułku Pie­choty w Stryju. Służba w woj­sku austriac­kim była bar­dzo ciężka, więk­szość żoł­nie­rzy tego pułku była naro­do­wo­ści rusiń­skiej, co już na początku zaowo­co­wało prze­śmiew­czym nazy­wa­niem Kality „Kałytką”. Kalita w cza­sie tej służby doświad­czył kar cie­le­snych i wię­zie­nia. Od gor­szych repre­sji ura­to­wała go inter­wen­cja matki. W cza­sie ośmio­dnio­wej prze­pustki na Boże Naro­dze­nie 1847 roku zacho­ro­wał i ojcu udało się zała­twić tym­cza­sowe zwol­nie­nie go ze służby woj­sko­wej.

Wkrótce wybu­chło powsta­nie węgier­skie i Kalita, oba­wia­jąc się ponow­nego powo­ła­nia do woj­ska, posta­no­wił uciec na Węgry, by tam wal­czyć z zabor­cami. Osta­tecz­nie, po wielu pery­pe­tiach, Karol Kalita w kwiet­niu 1849 roku dołą­czył do 1. plu­tonu 3. szwa­dronu 1. Pułku Uła­nów Legionu Pol­skiego, któ­rym dowo­dził ppłk Wła­dy­sław August Poniń­ski. W trak­cie powsta­nia węgier­skiego prze­szedł chrzest bojowy, uczest­ni­cząc w kilku bitwach i wielu potycz­kach, w jed­nej z nich został ranny od poci­sku szrap­nela. Prze­szedł cały szlak bojowy Legionu Pol­skiego i wraz z jego żoł­nie­rzami został inter­no­wany przez Tur­ków w miej­sco­wo­ści Widyń.

Kalita posta­no­wił zostać na emi­gra­cji, gdzie imał się wielu zajęć, jed­nak po ogło­sze­niu amne­stii wró­cił do kraju. Mimo obiet­nicy nie­ka­ra­nia natych­miast po prze­kro­cze­niu gra­nicy został aresz­to­wany i ode­słany do twier­dzy Temesz­war, a po odsie­dze­niu ośmiu mie­sięcy ponow­nie wcie­lono go do 9. Pułku Pie­choty. Musiał dobrze opa­no­wać żoł­nier­skie rze­mio­sło, skoro austriac­kie wła­dze woj­skowe, nie zwa­ża­jąc na jego prze­szłość, awan­so­wały go: 21 lipca 1852 roku został star­szym sze­re­go­wym, a już 1 sierp­nia tego roku kapra­lem. Kolejny awans na sto­pień sier­żanta nastą­pił 17 czerwca 1854 roku, a 1 lipca 1857 roku Kalita został ofi­ce­rem, awan­su­jąc na vize­leut­nanta (lejt­nant II klasy). Sto­pień porucz­nika (lejt­nant I klasy) otrzy­mał 5 kwiet­nia 1859 roku.

W tym samym roku Kalita wziął udział w woj­nie austriacko-fran­cu­skiej. Wyróż­nił się w trak­cie bitwy pod Magentą 4 czerwca 1859 roku, gdzie dowo­dził tyra­lie­rami swo­jej kom­pa­nii i zdo­był dom w tej miej­sco­wo­ści. Osta­tecz­nie dostał się do nie­woli. Wró­cił z niej 12 sierp­nia 1859 roku do swo­jego pułku, który wtedy sta­cjo­no­wał w Pesz­cie. Praw­do­po­dob­nie w uzna­niu zasług 8 wrze­śnia 1859 roku otrzy­mał kolejny awans, na sto­pień nad­po­rucz­nika (obe­rlejt­nanta). W armii austriac­kiej słu­żył do 9 maja 1863 roku – w tym dniu został zwol­niony w związku z akce­sem do Powsta­nia Stycz­nio­wego¹⁸.

Już pobieżne zapo­zna­nie się z życio­ry­sem Kality upraw­nia do wnio­sków, że był on gorą­cym patriotą pol­skim i uro­dzo­nym żoł­nie­rzem. To z pew­no­ścią prawda, jed­nak nie ozna­cza, że był patriotą według naszych wyobra­żeń, czyli nie­ustan­nie cier­pią­cym za ojczy­znę, cią­gle roz­my­śla­ją­cym nad spo­so­bami jej ura­to­wa­nia. Nic bar­dziej myl­nego. Kalita, mimo że swoim życio­ry­sem udo­wod­nił odda­nie Pol­sce, rów­no­cze­śnie umiał korzy­stać z życia. Gdy wraz ze swym puł­kiem wra­cał do macie­rzy­stego gar­ni­zonu w Stryju, rzu­cił się w wir zabaw do tego stop­nia, że musiał pro­sić ojca o pożyczkę, gdyż inten­sywne życie towa­rzy­skie wpę­dziło go w ogromne długi. Taka sama sytu­acja zda­rzyła się w Wied­niu, gdy jego jed­nostka przy­go­to­wy­wała się do mają­cej nadejść wojny z Fran­cją. Tam też inten­sywne szko­le­nie nowych rekru­tów nie prze­szka­dzały Kali­cie w nie­malże codzien­nych balach. Na jed­nym z nich zoba­czył cesar­ską parę, co poczy­ty­wał sobie za zaszczyt. Koniec koń­ców, Kalita z ulgą przy­jął roz­kaz o wymar­szu na front, gdyż ura­to­wało go to przed dal­szym zadłu­ża­niem się!¹⁹.

Nie­spo­kojny cha­rak­ter mło­dego Kality uwi­docz­nił się nie tylko w zaba­wach i balach. W swo­ich wspo­mnie­niach z wielką satys­fak­cją opi­suje sytu­ację, która o mały włos już na początku nie zakoń­czyła jego kariery w armii austriac­kiej. Otóż pod­czas szko­le­nia ofi­cer­skiego, reali­zo­wa­nego przy pułku sta­cjo­nu­ją­cym w Sied­mio­gro­dzie, doszło do spo­rego skan­dalu. Mło­dzi ludzie skie­ro­wani na szko­le­nie nie umieli lub nie chcieli (chyba to dru­gie) pod­dać się twar­dej dys­cy­pli­nie woj­sko­wej i po cap­strzyku regu­lar­nie opusz­czali przez okna budy­nek szkoły (był to zwy­kły dom na przed­mie­ściach), uda­jąc się do pobli­skiej karczmy na, jak to ujął Kalita, „wesołe orgie”. Nie jeste­śmy pewni, w jakim mie­ście roze­grały się te wyda­rze­nia, gdyż Kalita użył jego spo­lsz­czo­nej nazwy. Według mono­gra­fii 9. Pułku Pie­choty jego 3. bata­lion w 1852 roku sta­cjo­no­wał w Ara­dzie, by potem prze­nieść się do Sze­ge­dynu; być może jed­nak szkoła kade­tów znaj­do­wała się w jakiejś innej miej­sco­wo­ści²⁰. Sta­cjo­no­wał tam rów­nież inny bata­lion – tur­ski, jak go nazywa Kalita – w któ­rym służbę peł­nili głów­nie Rumuni i Romo­wie.

Zgod­nie z wie­lo­wie­kową tra­dy­cją żoł­nie­rze obu jed­no­stek nie zno­sili się, przy czym nie­po­ro­zu­mie­nia zazwy­czaj wyja­śniali za pomocą pię­ści lub przy uży­ciu innych narzę­dzi. Gdy pew­nego razu patrol z bata­lionu tur­skiego napo­tkał w karcz­mie kilku kade­tów bez prze­pu­stek pozwa­la­ją­cych na opusz­cze­nie miej­sca zakwa­te­ro­wa­nia, aresz­to­wał deli­kwen­tów z zamia­rem dopro­wa­dze­nia ich do dowódz­twa gar­ni­zonu. Kadeci byli świa­domi swej winy i tego, że mogą stra­cić szansę na dal­szą karierę w armii, dla­tego, gdy prze­cho­dzili budynku swo­jej szkoły, zaczęli gło­śno wzy­wać na pomoc śpią­cych kole­gów. Na odzew nie trzeba było długo cze­kać i aresz­tanci zostali odbici. Kadeci w koszu­lach, uzbro­jeni w przy­dzia­łowe kara­biny mocno potur­bo­wali kaprala i czte­rech żoł­nie­rzy z bata­lionu tur­skiego. Kilku uczest­ni­ków awan­tury odnio­sło rany, gdyż w walce użyto bagne­tów, a jeden z kade­tów nawet oddał strzał. Wybuchł skan­dal i wsz­częto docho­dze­nie. W szkole zaprze­stano wykła­dów, a kade­tów zamknięto pod klu­czem. Wino­waj­com gro­ziło wyrzu­ce­nie z woj­ska. Sęk w tym, że naj­pierw trzeba było ich ziden­ty­fi­ko­wać. Nie pomo­gły w tym zezna­nia świad­ków, czyli samych kade­tów. Śledz­two zakoń­czyło się fia­skiem. W związku z wybu­chem wojny krym­skiej szkołę zamknięto, a kadeci wró­cili do swo­ich kom­pa­nii, bez wpisu do akt skut­ku­ją­cego zablo­ko­wa­niem kariery lub nawet wyrzu­ce­niem z woj­ska²¹.

Kalita brał udział w tych wyda­rze­niach i po latach z dumą opi­sy­wał, jak z kole­gami pobił „tur­skich”. Co cie­kawe, opis tego wyda­rze­nia zaj­muje we wspo­mnie­niach nie­mal tyle samo miej­sca, co opisy bitew sto­czo­nych przez Kalitę w cza­sie Powsta­nia Stycz­nio­wego. Rów­nie zaska­ku­jące jest to, że pod­czas powsta­nia Kalita stał na straży bez­względ­nego prze­strze­ga­nia dys­cy­pliny i potra­fił uka­rać swo­ich ofi­ce­rów nawet za picie her­baty na służ­bie. Jesz­cze raz potwier­dza się teza, że naj­lep­szymi żoł­nie­rzami są ci, któ­rzy spra­wiają pro­blemy w cza­sie pokoju. Warto tutaj przy­po­mnieć eks­cesy ofi­ce­rów i pod­cho­rą­żych II RP. Nie bez przy­czyny pisał gen. Bole­sław Wie­niawa-Dłu­go­szow­ski: „Zwra­cam się i dziś do was P.T. czy­tel­nicy, ty, młod­szy aspi­ran­cie na star­szego zastępcę pro­wi­zo­rycz­nego sekre­ta­rza, ty, panie radco sądowy czy pocz­towy, w wer­dyk­tach swych zawsze bez­względny, i ty, szla­chetna matrono, w gra­ni­cach oszczęd­no­ści mężow­skich bogo­boj­nie płodna, racz­cie przez palce patrzeć na taki czy inny wyskok kawa­le­ryj­skiej swa­woli i dla jed­nego mniej lub wię­cej kawału nie odsą­dzaj­cie od czci i wiary całego kon­nego cechu, my zaś ze swej strony bez względu na roz­ma­itą i nie zawsze śnieżną czy­stość waszych pal­ców, bez oglą­da­nia się na wasze hotele, fotele i ser­dele, bić się za was będziemy, gdy tego zaj­dzie potrzeba, oraz wal­czyć za naszą i waszą god­ność i wol­ność. Jed­nym sło­wem, nie sądź­cie nas zbyt twardo w cza­sie pokoju, aby­ście w cza­sie wojny byli twardo bro­nieni”²².

Kalita nie był zatem kry­sta­licz­nie czy­stego cha­rak­teru, lecz oceń sam, Drogi Czy­tel­niku, czy z takim czło­wie­kiem nie byłoby warto spo­tkać się przy szkla­neczce cze­goś moc­niej­szego i przy­wo­łać stare, dobre czasy, w któ­rych wspo­mnie­nia z hero­icz­nych bitew Powsta­nia Stycz­nio­wego prze­pla­ta­łyby się z opi­sem mło­dzień­czych wybry­ków.

Po przy­by­ciu do Kra­kowa w towa­rzy­stwie innych ofi­ce­rów austriac­kich pocho­dze­nia pol­skiego Kalita oddał się do dys­po­zy­cji pol­skich władz powstań­czych. W wyniku swo­jej decy­zji o przy­stą­pie­niu do powsta­nia został ofi­ce­rem w par­tii płk. Alek­san­dra Taniew­skiego „Tetery”. W skła­dzie tego oddziału miał two­rzyć bata­lion pie­choty, orga­ni­zu­jąc go w oko­li­cach Kra­kowa. Jed­nak ta wyprawa nie odbyła się pod szczę­śliwą gwiazdą, przede wszyst­kim zawie­dli ochot­nicy. Par­tia Taniew­skiego miała liczyć 800 żoł­nie­rzy, jed­nak tuż przed wyru­sze­niem wyprawy, 14 sierp­nia 1863 roku, na zbiórce sta­wiła się zale­d­wie połowa. Do bata­lionu Kality, który miał liczyć 360 żoł­nie­rzy, przy­było tylko 140. Póź­niej wcale nie było lepiej, powstańcy musieli się prze­dzie­rać przez teren, któ­rego pil­no­wał austriacki 42. Pułk Pie­choty króla hano­wer­skiego Jerzego V, w oko­li­cach miej­sco­wo­ści Kościel­niki. Nie było to by­naj­mniej przy­ja­ciel­skie spo­tka­nie, tylko krwawa potyczka, w któ­rej obie strony ponio­sły straty. Powstańcy stra­cili dwóch zabi­tych, a 50 zostało odcię­tych, tak że gra­nicę prze­kro­czył oddział liczący 376 żoł­nie­rzy. Austriacy w tej potyczce stra­cili jed­nego śmier­tel­nie ran­nego żoł­nie­rza. Mniej­sze straty austriac­kie wyni­kały z tego, że powstańcy uni­kali walki, dążąc do prze­kro­cze­nia gra­nicy. Nastą­piło to gdzieś w oko­li­cach miej­sco­wo­ści: Cło, Kościel­niki i Tro­pi­szew²³.

Powstańcy prze­szli gra­nicę w spe­cy­ficz­nym miej­scu, co deter­mi­no­wało ich dal­sze postę­po­wa­nie. Znaj­do­wało się ono w szczy­cie trój­kąta, jaki two­rzyła tu gra­nica. Wia­domo było zatem, że począt­kowa mar­szruta musi biec w pobliżu gra­nicy, która mogła być ostat­nią deską ratunku. W razie napo­tka­nia prze­wa­ża­ją­cych sił rosyj­skich lub dozna­nia nie­po­wo­dzeń w walce powstańcy mogliby wów­czas szu­kać bez­piecz­nego schro­nie­nia za kor­do­nem. Z tego względu Kalita naci­skał, by par­tia poru­szała się szybko i odda­liła się od gra­nicy. Powstańcy mieli dwie drogi mar­szu do wyboru. Pierw­sza wio­dła na pół­noc, na Czer­ni­chów, Wąsewo. Do Wąsewa trzeba było masze­ro­wać w pobliżu gra­nicy, dopiero za tą miej­sco­wo­ścią można się było bar­dziej odda­lić od Gali­cji. Droga pro­wa­dziła przez pagór­ko­waty, lesi­sty i bez­drożny teren. Druga trasa wio­dła przez Igo­ło­mię na Nowe Brze­sko. Był to teren raczej bez­le­śny i rów­ninny, ponadto znaj­do­wała się tam bita droga, która umoż­li­wiała woj­sku szybki prze­marsz. Rów­nież ta trasa nie odda­lała się począt­kowo od gra­nicy. Jed­nak naj­praw­do­po­dob­niej ta opcja nie była brana pod uwagę ze względu na rosyj­skie gar­ni­zony, które znaj­do­wały się w Igo­ło­mii i Pro­szo­wi­cach. Pozo­sta­wała zatem droga pierw­sza, czyli marsz na Wąsewo²⁴.

Około połu­dnia 15 sierp­nia 1863 roku oddział płk. Taniew­skiego dotarł w oko­lice Czer­ni­chowa, gdzie zarzą­dzono krótki odpo­czy­nek. Tam też około połu­dnia powstańcy zostali zaata­ko­wani przez woj­ska rosyj­skie dowo­dzone przez kpt. Gorie­łowa. Już na początku bitwy więk­sza część insur­gen­tów zbie­gła poza linię nie­od­le­głej gra­nicy i zna­la­zła się na tere­nie Gali­cji. To prze­są­dziło o prze­biegu star­cia, które, choć trwało do godziny 17.00, nie przy­nio­sło pozy­tyw­nego rezul­tatu powstań­com, gdyż resztki par­tii prze­szły gra­nicę z Gali­cją. Wśród tych roz­bit­ków był też „Rębajło”. Kalita wal­czył przez cały czas na pierw­szej linii, dowo­dził tyra­lie­rami²⁵.

Bitwa zakoń­czyła się klę­ską powstań­ców. Liczący nieco ponad 350 żoł­nie­rzy oddział został roz­bity zaraz po wkro­cze­niu na teren Kró­le­stwa Pol­skiego. Zgi­nęło 28 żoł­nie­rzy, 30 zostało ran­nych, 70 dostało się do nie­woli, w tym 16-letni brat stry­jeczny „Rębajły” – Ludwik Kalita. Reszta oddziału dostała się do nie­woli austriac­kiej. Rosja­nie stra­cili zapewne kil­ku­na­stu żoł­nie­rzy zabi­tych i ran­nych, cho­ciaż oce­nili swoje straty na trzech zabi­tych i sied­miu ran­nych żoł­nie­rzy, ale są to dane raczej zani­żone. Na tę klę­skę zło­żyło się niskie morale czę­ści pol­skich żoł­nie­rzy, któ­rych połowa opu­ściła pole walki już po pierw­szych strza­łach. Był to efekt demo­ra­li­za­cji, jaka doko­ny­wała się wśród żoł­nie­rzy oddzia­łów orga­ni­zo­wa­nych w Gali­cji, ocze­ku­ją­cych na wkro­cze­nie do Kró­le­stwa Pol­skiego. Kalita miał złe zda­nie na temat takiego spo­sobu wspie­ra­nia powsta­nia. Uwa­żał, że do powsta­nia powinni dążyć ochot­nicy w poje­dynkę lub w nie­wiel­kich grup­kach. Tym­cza­sem żoł­nie­rze gru­po­wani w duże oddziały wiele mie­sięcy spę­dzili na przy­go­to­wa­niach w kom­for­to­wych warun­kach. W efek­cie tego po wkro­cze­niu do walki mieli skłon­ność do ucieczki za kor­don austriacki. Tak stało się pod Wąse­wem. Nie bez zna­cze­nia była też prze­waga rosyj­ska, 650 żoł­nie­rzy wobec 350 ochot­ni­ków. W źró­dłach rosyj­skich doty­czą­cych tej bitwy odno­to­wano tylko, że opór Pola­ków nie trwał zbyt długo²⁶. Miko­łaj Berg myli nawet nazwi­sko dowódcy oddziału, twier­dząc, że pod Wąse­wem dowo­dził gen. Zyg­munt Jor­dan²⁷. Jed­nak żoł­nie­rze, któ­rzy pozo­stali na placu boju, sta­wiali twardy opór Rosja­nom – świad­czy o tym czas trwa­nia bitwy. Rów­nież wyszko­le­nie powstań­ców stało na dosyć dobrym pozio­mie, skoro sku­tecz­nie wyko­nali manewr odwrotu. Dopiero manewr okrą­ża­jący zasto­so­wany przez Rosjan zmu­sił resztki insur­gen­tów do opusz­cze­nia gra­nic Kró­le­stwa Pol­skiego²⁸.

Kalita pod­czas odwrotu został kon­tu­zjo­wany, raniono jego konia, który, prze­wra­ca­jąc się, przy­gniótł jeźdźca. Mimo to zdo­łał prze­kro­czyć gra­nicę, lecz chwilę póź­niej został aresz­to­wany przez austriac­kich żoł­nie­rzy. Udało mu się jed­nak wyku­pić i udał się na rekon­wa­le­scen­cje w jed­nym z dwor­ków. 22 sierp­nia 1863 roku Wydział Wojny Rządu Naro­do­wego roz­ka­zem nr 11 mia­no­wał Karola Kalitę kapi­ta­nem. Kapi­tan Kalita wró­cił na pole walki praw­do­po­dob­nie w poło­wie wrze­śnia 1863 roku. Wtedy też zaczął się pro­ces, który zaowo­co­wał powo­ła­niem do życia pułku stop­nic­kiego. Kalita praw­do­po­dob­nie²⁹ został mia­no­wany majo­rem i orga­ni­za­to­rem powstań­czym powiatu stop­nic­kiego. Począt­kowo pierw­szy oddział „Rębajły” sta­no­wiło 22 powstań­ców z oko­lic Piń­czowa, któ­rzy zostali ponow­nie powo­łani do powstań­czych sze­re­gów. Roz­po­czął się pro­ces for­mo­wa­nia nowego oddziału, a Kalita miał zacząć samo­dzielną dzia­łal­ność woj­skową w Powsta­niu Stycz­nio­wym³⁰.

Oddział Kality roz­po­czął orga­ni­za­cję w lasach nie­da­leko Trze­meszna. Było to miej­sce wska­zane przez orga­ni­za­cję cywilną, która rów­no­cze­śnie zobo­wią­zała się do przy­go­to­wa­nia miej­sca kwa­te­ro­wa­nia oraz zaopa­try­wa­nia obozu w żyw­ność i pod­wody. Już wkrótce w wyniku napływu ochot­ni­ków liczba żoł­nie­rzy wzro­sła do 240. W począt­ko­wym okre­sie two­rze­nia oddziału odczu­wano brak broni pal­nej. Kalita orga­ni­zo­wał swoją jed­nostkę w spo­sób woj­skowy i obie­cy­wał sobie, że ruszy z dzia­ła­niami ofen­syw­nymi wtedy, gdy będzie liczyła 500 żoł­nie­rzy. Nie­stety, ten słuszny zamiar prze­rwał roz­kaz wyż­szego dowódcy, płk. Zyg­munta Chmie­leń­skiego, który zażą­dał od Kality wspar­cia w związku z dzia­ła­niami swo­jego oddziału. „Rębajło” nie mógł zigno­ro­wać tego roz­kazu, ale sta­rał się wypeł­nić go na swój spo­sób. Brak broni unie­moż­li­wił mu udział w wypra­wie z całą pod­le­głą mu par­tią, wyzna­czył zatem tylko połowę żoł­nie­rzy, któ­rym mógł ją zapew­nić.

Wkrótce doszło do spo­tka­nia obu par­tii powstań­czych, i co w tej sytu­acji wydaje się waż­niej­sze, ich dowód­ców. Nie­stety, nie prze­bie­gało ono w przy­ja­znej atmos­fe­rze i obaj dowódcy roze­szli się, nie nawią­zu­jąc współ­dzia­ła­nia. Chmie­leń­ski wywarł złe wra­że­nie na Kali­cie i ich współ­praca nie roko­wała pomyśl­nie, cho­ciaż przy­szły dowódca pułku stop­nic­kiego lojal­nie skła­dał raporty ze swych dzia­łań i uzna­wał jego zwierzch­nic­two, co nie zawsze było normą w trak­cie Powsta­nia Stycz­nio­wego. „Rębajło” chciał wró­cić do swo­jego obozu, jed­nak po dro­dze, 28 paź­dzier­nika 1863 roku, spo­tkał się z gen. Józe­fem Hauke-Bosa­kiem, który w towa­rzy­stwie płk. Apo­li­na­rego Kurow­skiego, bar­dzo przez Kalitę nie­lu­bia­nego³¹, objeż­dżał pod­le­gły sobie rejon. Nowy powstań­czy gene­rał roz­ka­zał towa­rzy­szyć sobie w dal­szej inspek­cji terenu. Oddział Kality, ale bez udziału swo­jego dowódcy³², wziął udział w bitwie pod Jezior­kiem 29 paź­dzier­nika 1863 roku. Była to pierw­sza bitwa gen. Hauke-Bosaka” w Powsta­niu Stycz­nio­wym i zakoń­czyła się klę­ską w star­ciu z prze­wa­ża­ją­cymi woj­skami rosyj­skimi dowo­dzo­nymi przez gen. Onu­frego Czen­gery’ego³³.

Tak więc pra­wie cały kil­ku­mie­sięczny wysi­łek Kality został zmar­no­wany w bitwie pod Jezior­kiem, gdyż tam jego oddział został roz­bity. „Rębajle” udało się jed­nak powró­cić do żoł­nie­rzy, któ­rych zosta­wił w obo­zie. Tam dalej pra­co­wał nad orga­ni­za­cją swo­jej par­tii, nie wystę­pu­jąc zaczep­nie wobec wojsk rosyj­skich. Miało to taki sku­tek, że Rosja­nie nie wie­dzieli o ist­nie­niu tego oddziału powstań­czego, dzięki czemu mógł on bez prze­szkód funk­cjo­no­wać i wzmac­niać swoją siłę. Praw­do­po­dob­nie 27 listo­pada 1863 roku Kalita ode­brał kolejny roz­kaz od gen. „Bosaka”, który naka­zał mu prze­jąć dowódz­two nad nowo przy­by­łym oddzia­łem kpt. Sta­ni­sława Jagiel­skiego. „Rębajło” przy­był do obozu kpt. Jagiel­skiego 29 listo­pada i zgod­nie ze spi­sa­nymi po latach wspo­mnie­niami miał tam zastać 120 żoł­nie­rzy pie­choty i 22 kawa­le­rzy­stów. Wła­dy­sław Sabow­ski, dzien­ni­karz publi­ku­jący w okre­sie Powsta­nia Stycz­nio­wego, twier­dził nato­miast, że Kalita zastał tam: 110 strzel­ców, 12 kosy­nie­rów i 13 kawa­le­rzy­stów. W swo­ich rapor­tach „Rębajło” wymie­nia 10 kosy­nie­rów i 14 kawa­le­rzy­stów. Można zary­zy­ko­wać tezę, że kpt. Jagiel­ski spro­wa­dził z Gali­cji oddział liczący około 135 żoł­nie­rzy³⁴.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książkiZapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. А.А. Керсновский, История Русской армии, http://mili­tera.lib.ru/h/kersnovsky1/index.html.

2. Powsta­nie stycz­niowe. Mate­riały i doku­menty. Doku­menty tere­no­wych władz woj­sko­wych powsta­nia stycz­niowego 1863–1864, Wro­cław––War­szawa–Kra­ków–Gdańsk 1976 (dalej: Doku­menty tere­no­wych władz…).

3. Powsta­nie stycz­niowe. Mate­riały i doku­menty. Kore­spon­den­cja namiest­ni­ków Kró­le­stwa Pol­skiego VII 1863 – V 1864, Wro­cław–War­szawa–Kra­ków–Gdańsk 1978 (dalej: Kore­spon­den­cja namiest­ni­ków Kró­le­stwa Pol­skiego VII 1863 – V 1864).

4. K. Kalita, Ze wspo­mnień krwa­wych walk, Lwów 1913; K. Kalita, Ze wspo­mnień Karola Kality. Mło­dość. Służba. Kam­pa­nia węgier­ska, „Biblio­teka War­szaw­ska. Pismo mie­sięczna poświę­cone nauce, lite­ra­tu­rze, sztu­kom i spra­wom spo­łecz­nym”, t. 4, War­szawa 1912; K. Kalita, Wspo­mnie­nia z lat 1830–1908, Biblio­teka Naro­dowa, RPS 6532 IV.

5. S. Krzy­ża­now­ski, Wspo­mnie­nia z cza­sów mojej mło­do­ści, Nadziei pro­mie­nie, red. J. Pocie­cha, Kra­ków 1978; J. Ciszek, Wspo­mnie­nia powstańca z roku 1863, Wspo­mnie­nia chło­pów powstań­ców 1863 roku, red. E. Kozłow­ski, Kra­ków–Wro­cław 1983; K. Gra­bówka, Wspo­mnie­nia z r. 1863–1864, Kra­ków 1912; K. Zie­lonka, Wspo­mnie­nia z Powsta­nia 1863 roku i życia na wygna­niu w Sybe­ryi, Lwów 1913; K. Zien­kie­wicz, Wspo­mnie­nia powstańca 1863 roku, War­szawa 1932.

6. L. Rataj­czyk, Pol­ska wojna par­ty­zancka 1863–1864. Okres dyk­ta­tury Trau­gutta, War­szawa 1966, s. 34–59; B. Góra, Uzbro­je­nie oddzia­łów powstań­czych w latach 1863–1864, Powsta­nie stycz­niowe 1863–1864. Aspekty mili­tarne i poli­tyczne, red. J. Woj­ta­sik, War­szawa 1995, s. 44–49.

7. Brał udział w zwal­cza­niu powsta­nia węgier­skiego w 1849 r. i obro­nie Sewa­sto­pola pod­czas wojny krym­skiej.

8. L. Rataj­czyk, op. cit., s. 92–96.

9. Ibi­dem.

10. L. Rataj­czyk, op. cit., s. 122–124; E. Kozłow­ski, Gene­rał Józef Hauke-Bosak 1834–1871,War­szawa 1973, s. 79–84.

11. L. Rataj­czyk, op. cit., s. 129–130.

12. Ibi­dem, s. 131–137.

13. Powsta­nie stycz­niowe. Mate­riały i doku­menty. Doku­menty Komi­tetu Cen­tral­nego Naro­do­wego i Rządu Naro­do­wego 1862–1864, Wro­cław–War­szawa–Kra­ków, 1968, s. 300–303 (dalej: Doku­menty Komi­tetu Cen­tral­nego…).

14. Powsta­nie stycz­niowe. Mate­riały i doku­menty. Doku­menty Wydziału Wojny Rządu Naro­do­wego 1863–1864, Wro­cław–War­szawa–Kra­ków––Gdańsk 1973, s. 188–191 (dalej: Doku­menty Wydziału Wojny…).

15. Doku­menty tere­no­wych władz…, s. 216–225.

16. L. Rataj­czyk, op. cit., s. 238–245; E. Kozłow­ski, Gene­rał…, s. 175–176.

17. „Chwila”, nr 12, 16 stycz­nia 1864.

18. K. Kalita, Wspo­mnie­nia z lat 1830–1908. Część II: Służba w woj­sku austry­ac­kiem, Biblio­teka Naro­dowa, RPS 6532 IV, s. 44–102; Grund-buch­blatt des Infan­te­rie­re­gi­ments, Nr 9, Effek­tiv, 1861–1869, Heft 15, Seite 123 (Kar­ton Nr 536), Oster­re­ichi­sches Sta­at­sar­chiv, Wien; K. Kalita, Ze wspo­mnień Karola Kality…, s. 7–27, 227–253; Archi­wum Archi­die­ce­zjalne w Prze­my­ślu, Księga uro­dzeń z para­fii Komarno, 1830 r., Syp­niew­ski Alfred von, Neto­liczka August i Vicq de Cump­tich Gustav, Geschichte des K.u.K. Infan­te­rie–Regi­men­tes Feld­mar­schall Carl Joseph Graf Cler­fayt de Croix, Jaro­slau 1894, s. 418–461.

19. K. Kalita, Wspo­mnie­nia z lat 1830–1908. Część II…, s. 96–97.

20. A. von Syp­niew­ski, A. Neto­liczka i G. Vicq de Cump­tich, Geschichte des K.u.K. Infan­te­rie–Regi­men­tes Feld­mar­schall Carl Joseph Graf Cler­fayt de Croix, Jaro­slau 1894, s. 406–407.

21. K. Kalita, Wspo­mnie­nia z lat 1830-1908. Część II…, s. 91–93.

22. B. Wie­niawa-Dłu­go­szow­ski, Przed­mowa, Mar­cel Dupont, Gene­rał Lasalle, Kra­ków 1993.

23. S. Zie­liń­ski, op. cit., s. 175, K. Kalita, Ze wspo­mnień krwa­wych…, s. 34; A. Taniew­ski, Moje życie. Pamięt­nik auto­bio­gra­ficzny, Zapo­mniane wspo­mnie­nia, red. E. Kozłow­ski, War­szawa 1981, s. 310; Powsta­nie stycz­niowe. Mate­riały i doku­menty. Kore­spon­den­cja namiest­ni­ków Kró­le­stwa Pol­skiego I–VIII 1863, Wro­cław–War­szawa–Kra­ków–Gdańsk 1974, s. 354 (dalej: Kore­spon­den­cja namiest­ni­ków Kró­le­stwa Pol­skiego I–VIII 1863); „Gazeta Lwow­ska”, nr 187 z 18 sierp­nia 1863; M. Berg, Zapi­ski o powsta­niu pol­skiem 1863 i 1864 roku i poprze­dza­ją­cej powsta­nie epoce demon­stra­cyi od 1856 roku, t. 3, Kra­ków 1899, s. 330.

24. A. Taniew­ski, op. cit., s. 311.

25. K. Kalita, Ze wspo­mnień krwa­wych…, s. 39–40; S. Zie­liń­ski, op. cit., s. 175–176, Powsta­nie stycz­niowe. Mate­riały i doku­menty. Prasa tajna z lat 1861–1864, cz. III, Wro­cław–War­szawa–Kra­ków 1970, s. 21 (dalej: Prasa tajna…); A. Taniew­ski, op. cit., s. 311.

26. M. Paw­lisz­czew, Tygo­dnie pol­skiego buntu, t. 2, Walka orężna, War­szawa 2003, s. 334.

27. M. Berg, op. cit., s. 330.

28. M. Berg, op. cit., s. 330; A. Taniew­ski, op. cit., s. 311–312; Prasa tajna…, s. 21–22; S. Zie­liń­ski, op. cit., s. 175–176; K. Kalita, Ze wspo­mnień krwa­wych…, s. 39–40; AP Kra­ków, Akta stanu cywil­nego para­fii rzym­sko­ka­to­lic­kiej w Igo­ło­mii. Lista pole­głych po bitwie pod Mie­cho­wem i Igo­ło­mią w 1863, sygn. 29/1196/53; Kore­spon­den­cja namiest­ni­ków Kró­le­stwa Pol­skiego I–VIII 1863, s. 354.

29. Nie zacho­wały się żadne doku­menty w tej spra­wie. Można jed­nak tak przy­pusz­czać na pod­sta­wie dal­szego prze­biegu zda­rzeń.

30. A. Taniew­ski, op. cit., s. 310–311; AP Kra­ków, Akta stanu cywil­nego para­fii rzym­sko­ka­to­lic­kiej w Igo­ło­mii…; Kore­spon­den­cja namiest­ni­ków Kró­le­stwa Pol­skiego I–VIII 1863, s. 354; K. Kalita, Ze wspo­mnień krwa­wych…, s. 30–43.

31. Kalita miał Kurow­skiemu za złe bitwę pod Mie­cho­wem w lutym 1863 r., w któ­rej ten dowo­dził powstań­cami i poniósł sro­motną klę­skę; K. Kalita, Ze wspo­mnień krwa­wych…, s. 50–56.

32. Był kon­tu­zjo­wany i chory, przez co nie mógł wziąć udziału w bit-wie, ibi­dem, s. 57–58.

33. Ibi­dem, s. 60–61; Doku­menty tere­no­wych władz…, s. 75; J. Ciszek, Wspo­mnie­nia…, s. 16–19; M. Paw­lisz­czew, Tygo­dnie pol­skiego buntu…, s 430; S. Zie­liń­ski, Bitwy i potyczki 1863–1864 oraz spis alfa­be­tyczny i chro­no­lo­giczny bitew i poty­czek 1863–1864, Rap­per­swil 1913, s. 143.

34. K. Kalita, Ze wspo­mnień krwa­wych…, s. 64–80; Doku­menty tere­no­wych władz…, s. 92–95; „Dzien­nik Urzę­dowy Guberni Radom­skiej”, nr 5, 18 stycz­nia 1864; „Dzien­nik Powszechny. Pismo Urzę­dowe, Poli­tyczne i Naukowe”, nr 297, 1863; Powsta­nie stycz­niowe. Mate­riały i doku­menty. Zarys powsta­nia stycz­niowego opra­co­wany w war­szaw­skiej Cyta­deli, Wro­cław–War­szawa–Kra­ków–Gdańsk–Łódź 1985, s. 263 (dalej: Zarys powsta­nia stycz­nio­wego opra­co­wany w war­szaw­skiej Cyta­deli); K. Zien­kie­wicz, op. cit., s. 252–257; H. Hubert, Kartki ze wspo­mnień powstańca, „Prze­gląd Współ­cze­sny”, R. XVIII, nr 6 (206), War­szawa 1939, s. 85; W. Sabow­ski, Pamiątka dla rodzin pol­skich: Józef Hauke-Bosak: rys bjo­gra­ficzny, Kra­ków 1871, s. 26.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: